William Orbit My Oracle Lives Uptown Wydawca: Guerilla Studios/Linn Records, AKH 351 Data nagrania: ? Miejsce nagrania: Guerilla Studios Realizator nagrania (Pro Tool – programowanie i realizacja): William Orbit, Ian Roberton, Jack Davies, Rico Conning, Sean Speuher Mix: William Orbit, Laurie Mayer (dodatkowo w Purdy oraz Drift So Far) Postprodukcja (Pro Tools): Ian Roberton Produkcja: William Orbit Szczegóły: materiał dostępny też jako plik Studio Master 24 bity/44,1 kHz Data wydania: 8 lutego 2010 Format: 2 x 180 LP Tekst: Wojciech Pacuła |
Spis utworów: My Oracle Lives Uptown jest ósmym albumem Williama Orbita. Większość nagrań na płycie zawiera linie wokalne, nawet jeśli są one tylko kolejną warstwą planu muzycznego. Wcześniejszy solowy album Orbita, Hello Waveforms, wydany został w 2006 roku. Jak mówi artysta, najnowsza płyta jest bardziej na luzie: „To bardziej imprezowe nagranie niż poprzednie”. Jak się o nim mówi, nie jest to typowe wydawnictwo ambitne, chociaż elementy tej stylistyki oczywiście na nim znajdziemy. „Jedną z rzeczy, z jaką trzeba się zmierzyć będąc eklektycznym artystą jest to, że nie wie się, gdzie się chce dotrzeć. Mogę jednak powiedzieć, że płyta potrafi porwać.” Urodzony 15 grudnia 1956 roku (w Shoreditch, Hackney, jako William Mark Wainwright) William Orbit znany jest przede wszystkim ze współpracy z innymi artystami, których płyty produkował lub zajmował się remiksami poszczególnych utworów. Najbardziej znana jest jego współpraca z Madonną przy płycie Ray of Light. Płyta została wytłoczona w technice Direct Metal Mastering (DMM). Przygotował ją Geoff Pesche w Abbey Road Studios w Londynie. Direct Metal Mastering to technika opracowana wspólnie przez TelDec (Telefinken-Decca) i Neumanna pod koniec XX wieku, pod koniec lat 80., mająca poprawić jakość tłoczenia płyt winylowych. Neumann odpowiedzialny był za przygotowanie maszyn nacinających – zrealizował to w serii VMS80. Inaczej niż przy konwencjonalnym nacinaniu, gdzie sygnał z taśmy-matki wytłaczany jest na pokrytym aluminium dysku, będącym elementem pośrednim w procesie tłoczenia, głowica DMM pozwalała nacinać bezpośrednio płytę z metalu (miedzi), eliminując w ten sposób pośrednie stadia – zamiast „trzech kroków” („mother”, „father” i „stamper”) miedziany dysk DMM służy od razu jako „matka”. Główna zaleta technologii DMM, redukującej szum przesuwu, jest na płycie Orbita widoczna jak na dłoni. Poza stukiem igły o płytę na początku słychać tylko nieznaczne coś pod spodem, co trudno powiązać z płytą. Gramofon, z którego korzystałem, tj. Black Stork skojarzony z ramieniem Reed 3Q – obydwie litewskiej firmy turntable.lt – są niezwykle ciche, tj. nie grają w niebywale oderwany od trzasków i szumu przesuwu sposób, ale nawet jak na te wyśrubowane standardy płyta Orbita wychodzi przed szereg. Jej dźwięk jest zresztą wyjątkowo wysmakowany, Bas jest mocny, pełny, taki trochę ciepły, ale w dobrym tego słowa znaczeniu. Góry nie ma wcale tak sporo jak można by się po tego typu materiale spodziewać. Większość wydarzeń ma miejsce na średnicy iw rejonie przełomu środka i dołu. Dźwięk jest przez to masywny, dobrze osadzony na poduszce basu. Świetnie pokazane są plany dźwiękowe, mające doskonałą plastykę. Rozdzielczość mogłaby być ciut większa, specjalnie na wyższej średnicy, gdzie słychać ograniczenia materiału z taśmy-matki. Objawia się to w nieco „plastikowym” brzmieniu wyższej średnicy. Nie jest to może specjalnie upierdliwe, ale mogłoby być lepiej, gdyby częstotliwość próbkowania cyfrowej taśmy-matki była wyższa (np. 96 kHz).
Jakość dźwięku: 10/10 |
|
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity