pl | en
Płyty - recenzja
Nosowska
8



Wydawca: Supersam Music
Data nagrania: luty-lipiec 2011
Miejsce nagrania: Fonoplastykon, Wrocław; Pracownia Marcina Macuka
Realizator nagrania: Marcin Bors, Fonoplastykon; asystent: Ignacy Gruszecki
Mastering: Marcin Bors, Fonoplastykon; asystent: Ignacy Gruszecki
Mix:Marcin Bors, Fonoplastykon; asystent: Ignacy Gruszecki
Produkcja: Bors/Macuk

Szczegóły: digipak
Data wydania: 23.09.2011

Format: CD

Tekst: Wojciech Pacuła
Zdjęcia: Anna Gałuszko Smolik | Wojciech Pacuła

Recenzję opublikowano: 16. grudnia 2011, No. 92

Spis utworów:

1. Rozszczep
2. Daj spać!
3. Polska
4. Nomada
5. Pa
6. Ulala
7. Kto?
8. Ziarno
9. JPS
10. Czas
11. Tętent
12. O lesie

Personel:

Marin Macuk – gitara akustyczna, elektryczna, bas, bębny, piano, głos, synth VST, tamburyn
Marcin Bors – bas, instrumenty perkusyjne
Marcin Zabrocki – saksofon barytonowy, poliworks, organy Vermona, sampler
Tomasz Duda – klarnet basowy, saksofon barytonowy (3, 6, 8, 9)
Tomasz Szczęsny – wiolonczela (2, 3, 4, 6, 9)
Monika Łapka – wiolonczela (12)
Michał Siciński – klarnet, klarnet basowy (12)

Wbrew tytułowi, płyta 8 wcale nie jest ósmym solowym krążkiem artystki, a szóstym. Pojawia się po bardzo dobrze przyjętych UniSexBlues z 2007 roku i Osiecka z 2008 roku i, jak wszystkie poprzednie, przesuwa Nosowską kolejny krok do przodu.
Mamy bowiem do czynienia z realną artystką, a nie wykreowaną i pustą gwiazdką-wydmuszką. To jedna z niewielu polskich wokalistek, która równie dobrze czuje się w ramach zespołu – mówimy o grupie Hey – jak i na płytach solowych.
Pamiętam dobrze jej wypowiedzi dotyczące pierwszej własnej płyty puk puk z 1996 roku, kiedy to wskazywała na potrzebę zerwania z rockową, chropowatą stylistyką na rzecz elektroniki i nowoczesnych, dość oszczędnych aranżacji. Płyta ta od razu podbiła serca większości starych fanów i zdobyła dla Nosowskiej nowych. W czym tkwi tajemnica jej sukcesu? Ano niemal na pewno w szczerości, talencie i uczciwości. Połączenie tych rzeczy w show biznesie niemal niespotykane u niej wydaje się naturalne, jakby się z tym urodziła.
A przecież, jak wiadomo, jej życie nie jest bajką i w swoim życiu prywatnym przechodziła różne fazy. Jest zresztą, jak się wydaje, urodzoną pesymistką i „smutasem”, że tak za żoną powiem. Różne koleje losu zdają się jednak nie dotyczyć jej działalności artystycznej, jakby ta część jej życia była „wyjęta” spod rygorów determinizmu, jakby szła własnym torem, wciąż do przodu i do góry. Im dłużej Nosowska śpiewa, tym jest lepsza.

Jednym z ważniejszych elementów tej układanki są teksty artystki – jest autorką znaczącej większości śpiewanych przez siebie zestawień słów. Tak też było w przypadku płyty 8, na którą przygotowała wszystkie. Muzykę z kolei piszą dla niej zaprzyjaźnieni muzycy. Ich autorem na najnowszym krążku jest Marcin Macuk, znany już z przygotowania płyty UniSexBlues. O 8 mówi tak:
„Ten album jest odmienny od tego, co było dotychczas, zarówno ze względu na instrumentarium, jak i na podejście do formy. Chcieliśmy zmierzyć się z nową materią i fakturą muzyczną w odniesieniu do wcześniejszych wspólnych projektów, spróbować czegoś nowego, nieznanego. Na tej płycie tekst był pierwszy i nadawał ton podstawowy muzyce. Słowo uruchomiło wszystko inne. Mamy ambicje odejść od tradycyjnego pisania muzyki z tekstem jako piosenki w znaczeniu popularnym. Dobór instrumentarium, sposób śpiewania oraz podejście do nagrań to punkt, w którym chcemy poeksperymentować. Stworzyć akt, który się dzieje na bieżąco.”
(Polskie Radio, TUTAJ)

W materiale zamieszczonym na portalu Polskiego Radia znajduje się też sugestia, jakoby płyta była różnorodna stylistycznie. To prawda, ale tylko w połowie, a jak każda półprawda jest podejrzana. Całość spina bowiem wysmakowany, jednorodny stylistycznie aranż i – co oczywiste – głos Nosowskiej, który samoistnie nadaje wszystkiemu jakąś wyższą wartość.
Projekt okładki przygotował Macio Moretti, odpowiedzialny wcześniej m.in. za okładki grup Hey i Voo Voo. Co ciekawe, płyta ukazała się nakładem Supersam Music, wytwórni powołanej przez management artystki, a nie u żadnego z „mejdżersów”.
Na koniec dodam jeszcze, że w książeczce znajdziemy podziękowania dla ludzi z firmy MusicToolz, w tym dla pana Konrada, z którym kontaktuję się w sprawie testów takich produktów jak Conrad Johnson, PMC itp.

Dyskografia solowa:

1996: puk puk
1998: Milena
2000: Sushi
2007: UniSexBlues
2008: Osiecka
2011: 8

supersammusic.pl
www.nosowska.pl

ODSŁUCH

Płyta rozpoczyna się jak soundtrack filmu – elektronika i orkiestra, przechodząc w drugim utworze do wokalu Nosowskiej. Ten jest ciepły, ustawiony wyjątkowo nisko. Słychać w nim tzw. „pop”, czyli mocniejsze akcentowanie głoski ‘p’. Zwykle się z tym zaciekle walczy – to dlatego przed mikrofonami studyjnymi widać cienkie siateczki rozpięte na kółku, przeciwdziałające temu zjawisku. Na scenie owo „p” jest jednak wyraźnie słyszalne i – jak się wydaje – tutaj zostało użyte jako walor, smaczek.
Bo cała płyta brzmi w bardzo intymny sposób. Pomaga temu blisko ustawiony wokal – słychać go tak, jakby Nosowska niemal połykała mikrofon. Mimo to dźwięk nie wyskakuje przed linię bazową kolumn, jest osadzony nisko i dość głęboko. Nie ma w nim nawet najmniejszego cienia agresji i powiedziałbym, że użyto wtyczki w ProToolsie, która uanalogawia dźwięk, dodaje do niego lampowych zniekształceń. Albo po prostu skorzystano z tego typu urządzenia przy masteringu. Brzmienie nie jest specjalnie rozdzielcze, ani selektywne – przypomina raczej brzmienie płyt Suzanne Vegi z serii Close-Up, część nagrań Tori Amos, czy wreszcie płyty Radiohead, chociażby Kid A. Ale właśnie dlatego całość ma tak spójny charakter i nawet zmiany stylistyczne materiału – np. po zróżnicowanym emocjonalnie, ale generalnie zadziornym Daj spać! idzie delikatny, oparty na brzmieniu fortepianu (przypominającego płyty wspomnianej już grupy Radiohead) Polska - nie rozbijają jej na części.
Płyta przynosi sporo niskich zejść na basie, wyraźnie słychać, że realizatorom i producentom zależało na tym, żeby nie brzmiała w chudy sposób. No i nie brzmi. To raczej ciepły, raczej pełny przekaz. Scena dźwiękowa nie jest specjalnie różnicowana, a jej główną cechą jest spójność i ciągłość. Wokal jest tu najważniejszy (co raczej nie jest zaskoczeniem, prawda?), ale instrumenty elektroniczne, w tym niskie pomruki, naprawdę niskie, idą zaraz za nim. Najważniejsze są dwie rzeczy: to znakomita muzyka i przemyślana realizacja. Nie jest „audiofilska” w tym sensie, że nie słychać w niej „neutralności”, a raczej pewien zamysł artystyczny, który dla jej autorów jest ważniejszy od jakiejś zewnętrznej „obiektywnej” prawdy. Nawet bowiem, kiedy w Pa, albo Kto? słychać gitarę, przeszkadzajki itp., a więc elementy należące do świata realnego, to są one poddane obróbce w taki sposób, aby pasowały do reszty przekazu, żeby „wskakiwały” w miks. Ja w to wchodzę. Piękna płyta, piękne teksty, piękna, dojrzała kobieta…

Jakość dźwięku : 8/10