pl | en
Test
Kolumny wolnostojące
Pylon PEARL

Cena: 980 zł (za parę)

Producent: Pylon S.A.

Kontakt:
ul. Grzybowska 80/82 m 716
00-844 Warszawa
tel.: 518 719 129

e-mail: biuro@pylonaudio.pl

Kraj pochodzenia: Polska

Strona producenta: Pylon

Tekst: Wojciech Pacuła
Zdjęcia: Wojciech Pacuła

Nie ma przypadków – w dniu, w którym zaczynał się Jarocin Festiwal 2011 przyszły do mnie, wysłane z salonu Studio Dźwięku, właśnie z Jarocina kolumny nowej polskiej firmy Pylon. Pylon jest naprawdę ultra-nową firmą, właśnie co powstałą, mającą w tej chwili tylko ten jeden produkt. Jeśli jednak rzucimy okiem na stronę firmową Studia Dźwięku zobaczymy, że firma specjalizuje się w produktach innej polskiej firmy – Tonsilu. Skąd więc Pylon?
Początkowo myślałem, że to dziecko ludzi związanych wcześniej z firmą Tonsil S.A. Na pewno jest nim pan Mateusz Jujka, który się ze mną kontaktował w imieniu Tonsila. Jak się jednak okazuje, w projekt ten (a także następne, które – nota bene – będą nosiły nazwy kamieni szlachetnych) zaangażowanych jest dziesięciu ludzi, z których żaden nie był związany z Tonsilem. Pan Mateusz nie chce wskazywać konkretnych nazwisk, uważając, że jest to praca zbiorowa i tak powinna być traktowana. Niech będzie.
Jak mówię, kolumny Pearl to pierwszy produkt Pylona. Kolumny są o tyle niezwykłe, że są niebywale tanie, a to pełnoprawne głośniki wolnostojące. No i bazują na polskich, tonsilowskich przetwornikach. Następne modele Pylona będą wyposażane w przetworniki zaprojektowane samodzielnie.

Pan Mateusz opisuje ich cechy charakterystyczne w ten sposób:

„Zestawy głośnikowe Pylon Pearl to dwudrożne kolumny wolnostojące, oparte o starannie wyselekcjonowane przetworniki. Głośnik wysokotonowy posiada tekstylną kopułkę oraz wzmocniony układ magnetyczny. Głośnik niskotonowy, ze sztywną membraną z włókna szklanego, ma dodatkową wentylację pod dolnym zawieszeniem, redukującą zjawisko kompresji przy wyższych poziomach głośności. Solidna obudowa ze wzmocnieniem oraz okablowanie linką z miedzi beztlenowej i komponenty w zwrotnicy dopełniają całości od strony konstrukcyjnej.
Warto zwrócić uwagę na:
- rozmieszczenie głośników zoptymalizowane pod kątem maksymalnego zbliżenia centrów akustycznych oraz zgrania fazowego,
- pozłacane terminale głośnikowe umożliwiające zastosowanie wtyków bananowych, widełek lub gołych przewodów,
- zwrotnica montowana jest metodą "point to point", bez zbędnego wydłużania ścieżki sygnałowej wewnątrz kolumny,
- solidna obudowa wykonana jest z płyt o grubości 16 mm, z przegrodą pełniącą funkcję wzmocnienia oraz wydzielającą optymalną objętość dla głośnika niskotonowego,
- głośnik wysokotonowy z tekstylną kopułką oraz wzmocnionym układem magnetycznym. Głośnik posiada lekką aluminiową cewkę oraz specjalną nakładkę na front, wykonaną z pianki redukującej niepożądane dyfrakcje,
- głośnik niskotonowy ze sztywną membraną z włókna szklanego o niskich zniekształceniach. Kosz głośnika niskotonowego posiada wentylację pod dolnym zawieszeniem, redukującą zjawisko kompresji przy większych wychyleniach,
- zestaw zoptymalizowano pod kątem optymalnego odtworzenia impulsu i dynamiki basu, stąd objętość czynną oraz strojenie dobrano tak, by wyeliminować zbędne w tym przypadku wytłumienie,
- okablowanie wewnętrzne zrealizowane za pomocą linki z miedzi beztlenowej.

ODSŁUCH

Nagrania wykorzystane w teście (wybór):

  • Four Freshmen and 5 Trombones, Capitol/EMI Music Japan, TOCJ-90034, HQCD.
  • Beverly Kenney, Lonely And Blue, Cellar Door Records/Sinatra Society of Japan, XQAM-1-22, CD.
  • Clan of Xymox, Darkest Hour, Trisol, TRI 419 CD, CD.
  • Depeche Mode, Personal Jesus 2011, cdbong43, SP CD.
  • Depeche Mode, Remixes 81-11: 2, Mute, cdmutel18, CD.
  • Frank Sinatra, Nice’N’Easy, Capitol/Mobile Fidelity, UDCD 790, gold-CD; recenzja TUTAJ.
  • Gerry Mulligan Quartet, Gerry Mulligan Quartet, Pacific Jazz/EMI Music Japan, TOCJ-90035, HQCD.
  • Holst, The Planets, Buzz Ensemble, Mélanie Barney, Fidelio Musique, FACD028, CD.
  • Jan Fukumachi, Jan Fukumachi at Steinway (Take 2), First Impression Music/Lasting Impression Music, LIM DXD 038, silver-CD.
  • Jean Michel Jarre, Equinoxe, Dreyfus Music/Mobile Fidelity, UDCD 647, CD.
  • Kraftwerk, Minimum-Maximum, EMI, 349962, 2 x SACD/CD.
  • Leszek Możdżer, Komeda, ACT Music + Vision, ACT 9516-2, CD.
  • Madeleine Peyroux, Standing On The Rooftop, EmArcy/Pennywell Productions [Japan], UCCU-1335, CD.
  • Max Roach & Clifford Brown, Daahoud, Mainstream Records/Mobile Fidelity, MFCD826, CD.
  • Monserat Figureas, Cançons de la Catalunya mil-lenària, La Capella Reial de Catalunya, Alia Vox, AVSA 9881, SACD/CD.
  • The Modern Jazz Quartet, Pyramid, Atlantic/Warner Music Japan, WPCR-25125, CD.
  • The Oscar Peterson Trio, We Get Request, Verve/Lasting Impression Music, LIM K2HD 032, K2HD; recenzja TUTAJ.

Japońskie wersje płyt dostępne na CD Japan.

Zanim przejdę do właściwego odsłuchu, kilka słów o cenie kolumn Pylona. Jak państwo mogą zobaczyć w tabelce otwierającej test, kolumny wyceniono na 980 zł za parę. Cena ta jest tak niewiarygodnie niska, że trzy razy prosiłem pana Mateusza o jej potwierdzenie i trzykrotnie otrzymałem zapewnienie, że jest poprawna. Co więcej – w Internecie znalazłem dokładnie taką kwotę przy ofertach sprzedaży tych kolumn. Mimo to jakoś nie mogę tego ogarnąć – jak ktoś może zarabiać na tak porządnie wykonanej kolumnie, z tak dobrymi przetwornikami i komponentami, jeśli kosztuje tak mało? Nawet kolumny z Chin, grające znacznie gorzej, a podobnie wyglądające, kosztują więcej i dużo więcej. Jedyną odpowiedzią mogłaby być produkcja na masową skalę. Pylon zaczyna działalność jako wieloosobowe przedsiębiorstwo, z rozbudowanymi pionami produkcyjnym, projektowym i sprzedażowym, więc być może to dobry trop. I życzę firmie szybkiego i dynamicznego rozwoju. Żeby się więc jakoś mentalnie zabezpieczyć, będę traktował Pearl jak kolumny z zakresu 1600-1800 zł, tym bardziej, że mogę je porównać do dwóch innych, bardzo udanych konstrukcji za te pieniądze – kolumn wolnostojących M4 Monitor Audio oraz Siesta Pro-Tonsilu, które kiedyś testowałem. Jeśliby bowiem kolumny rzeczywiście na półce w sklepie kosztowały 980 zł za dwie sztuki, to można by skończyć ten test już tu i teraz stwierdzeniem „ja p..ę, k..a mać!”

Nawet w takim porównaniu, z bardzo przecież przeze mnie chwalonymi i hołubionymi konkurentami Pylony pokazują coś szczególnego, czego nie ma w wielu innych kolumnach, bez względu na cenę i czego brak często niesamowicie razi w ultra-kosztownych konstrukcjach z high-endowych firm. Chodzi o koherencję.
Pearle grają jak jeden głośnik. Właściwie nie słychać przejść między przetwornikami, przynajmniej jeśli chodzi o barwę, ani też oddzielnego bas-refleksu. Obydwa te elementy, tj. relacje miedzy głośnikami wysokotonowym i niskośredniotonowym oraz głośnikiem niskośredniotonowym i bas-refleksem stawiają polskie kolumny na równi z każdą inną, udaną konstrukcją, bez względu na cenę. Tak dalece posunięta integracja wynika tylko i wyłącznie z wiedzy i doświadczenia. Tego nie da się osiągnąć przypadkiem. A drugą, chyba ważniejszą, częścią tego równania jest ich właściwa aplikacja.
Jak mówię, kolumny grają jak jedno źródło dźwięku, niemal punktowo. Wypróbowałem je z bardzo szerokim wachlarzem stylów muzycznych, katując niskimi dźwiękami elektroniki, pieściłem wysublimowanymi dźwiękami głosów Montserrat Figueras i Sinatry. Dźwięk zawsze miał ten sam charakter, na plan pierwszy wychodziły podobne elementy, potwierdzając konsekwencję tego projektu.

Tak, koherencja to najważniejszy element. Drugim, nie mniej ważnym jest świetnie dobrana barwa. Jak mi się wydaje, kopułka tych kolumn jest zbliżona do tej ze Siest, podobnie jak drugi głośnik. Tyle tylko, że barwa obydwu polskich konstrukcji jest od siebie znacząco odmienna. Tam, gdzie Siesty były otwarte i nieco jasne, tam Pearle są nieco ciepłe i bogate w wybrzmienia; bardzo wysoka dynamika Pro-Tonsilów jest tu lekko utemperowana, ale lepiej zintegrowana wewnętrznie, tj. nie istnieje sama dla siebie, a jest podporządkowana komunikatowi.

Dźwięk Pyolnów najłatwiej określić jako nieco ciepły. Bez przesady, nie mówimy o zduszeniu, ani o zmuleniu, a o takim ukształtowaniu średnicy, bogatej, dojrzałej, obszernej, że wysokie tony pełnia w stosunku do niej służebną rolę.
Słychać przy tym, że głośnik wysokotonowy jest dobry, udany, że nie gra jaskrawo, ani ostro, co miękkim kopułkom przydarza się zadziwiająco często, ale też, że to nie jest bardzo wyrafinowany przetwornik. Za te pieniądze wydaje się objawieniem, ale już taka złocona aluminiowa kopułka w Monitorach M4 gra nieco czystszym, nieco bardziej rozdzielczym dźwiękiem. Przewagą Pylonów jest z kolei to, że ich góra jest jeszcze lepiej zintegrowana ze środkiem. I to chyba on zaskakuje najbardziej. Nie jestem tego pewien na 100%, bo niemal tak samo podobał mi się piękny, niski, nieco miękki bas, ale ostatecznie to na środku w muzyce dzieje się najwięcej i to ona definiuje każdą kolumnę. Średnica sprawdzi się z każdym rodzajem muzyki. Ciepły głos Sinatry z Nice’N’Easy będzie ciepły i duży, fantastyczna harmonia głosów czterech chłopaków z płyty Four Freshmen and 5 Trombones zostanie oddana naprawdę świetnie, a ciepły głos Madeleine Peyroux Standing On The Rooftop wyleje się z Pearlów ciepłym karmelem. Wszystko będzie takie, jakie można będzie sobie zażyczyć właśnie ze względu na bardzo dobrze dobrany balans tonalny i wyjątkową wewnętrzną koherencję.
Można oczywiście wskazać na to, że w kategoriach bezwzględnych góra jest trochę wycofana i że do właściwego oddania chociażby brzmienia fortepianu potrzeba większej energii w wyższych rejestrach. Tak, to prawda, nie ma z tym co dyskutować. Zaraz dodam do tego jeszcze kilka elementów, które wyraźnie oddzielają te kolumny od droższej, albo bardzo drogiej konkurencji i nie będę udawał, że ich nie ma. Warto jednak w tym momencie wskazać na kontekst (a w tym przypadku angielskie „contest” idealnie z tym słowem współgra): za te pieniądze żadna inna kolumna nie gra tak dobrze, nie ma tak dobrej góry i jedynie M4 pokazują coś innego – niekoniecznie lepszego, ale na podobnym poziomie.

No i bas. Jest zwarty, bardzo pełny i schodzi nisko. Może nie tak nisko, jak w M4, kolumnach o podobnej budowie, ale mimo to wydaje się, że jest pełniejszy i treściwszy. Biorąc pod uwagę to, co zobaczyłem po rozkręceniu kolumny to absolutnie zaskakujące osiągnięcie.
Niski zakres jest nieco miękki, ale w dobrej „wierze”, tj. w tym sensie, że nie prowadzi do nadmiernej, nieprzyjemnej konturowości. Podstawowym jego wyróżnikiem jest coś, co można nazwać lekkim „przetłumieniem”. Nie jest to wada, ani błąd – polski język trochę w tym momencie zawodzi, ponieważ „przetłumienie” to literalne tłumaczenie angielskiego „overdamped” i odnosi się nie do dźwięku jako takiego, a do sposobu implementacji głośnika w obudowie bas-refleks. Jeśli bowiem konstruktor nieco przesunie względem siebie częstotliwość rezonansową głośnika i częstotliwość, do której dostrojony jest tunel bas-refleksu, wówczas otrzymamy implementację typu „overdamped”. W dźwięku przekłada się to na utemperowanie pracy bas-refleksu, to dobrze, ale i do utemperowania dynamiki niskich częstotliwości, a przecież BR ma służyć nie tylko do poszerzenia pasma, ale i do poprawy dynamiki (bo już odpowiedzi impulsowej nie) na jego dolnym skraju.
Spotykam tego typu konstrukcje co jakiś czas i wcale niekoniecznie przetłumienie BR wpływa na dźwięk niekorzystnie. Nie pozwala to do końca wykorzystać zalet dużej obudowy i BR, ale nie jest źle. W kolumnach Pylonu udało się to zrobić wyjątkowo zgrabnie, tj. przełożyć zalety takiego rozwiązania na dobry dźwięk, maskując wady. Te ostatnie to najczęściej stłumienie dynamiki na dole. Jak można wyczytać we wstępie, konstruktorzy tak zaprojektowali tę kolumnę, aby można było zastosować minimalną ilość materiału wytłumiającego obudowę. I to słychać – bas jest całkiem otwarty i dynamiczny. Nie rozwija się tak, jak w większych kolumnach, ale przypomina mi, nie mogę się od tego porównania uwolnić, brzmienie (choć oczywiście nie rozciągnięcie) basu z kolumn firmy PMC OB1i - to kontrolowany, ale i ładnie wypełniony dźwięk, idealnie połączony ze średnicą.

Analiza poszczególnych podzakresów jest, jak zawsze, pomocna w określeniu charakteru tonalnego danego produktu. W udanych produktach, bez względu na cenę, ważniejsze staje się jednak wyższe piętro, tj. integracja, spójność, umiejętność przekazania emocji, brak irytujących podbarwień. To wszystko w Pearlach mamy, co zważywszy na ich cenę, niezależnie czy ostatecznie wynosi ona 980 zł, czy – powiedzmy – 1800 zł, wydaje się czymś niebywałym.
Nie są Pylony kolumnami bez wad, nie chciałbym, żeby państwo tak ten test odebrali. Ostatecznie, od droższych, dobrych kolumn, różnią się niższą rozdzielczością, lekką homogenizacją dźwięku oraz brakiem dynamicznej, rozświetlonej góry. Wszystkiego mieć nie można i zapewne z tymi przetwornikami, w tej konfiguracji realizacja któregokolwiek z tych postulatów mogłaby doprowadzić do rujnacji całego dźwięku. Rozumiem więc, że wynika to ze świadomych wyborów konstruktorów. A nie jest to przypadek, ani łut szczęścia. Takie rzeczy się zdarzają, ale w stosunku do jakiegoś elementu brzmienia, a nie do całości, nie do wszystkiego, jak tutaj. Słychać, że ludzie, którzy Pearle robili spędzili mnóstwo czasu na odsłuchach i że ich duża część miała miejsce z elektroniką do jakiś 2000 zł, która często jest za jasna lub zapiaszczona. Polskie kolumny poradzą sobie z nią wyjątkowo dobrze. Ale im lepszy wzmacniacz, CD, wzmacniacz itp., tym lepiej zagrają, zachowując oczywiście swój własny charakter. Posłuchałem Pylonów z Ayonem Orion II, wzmacniaczem lampowym i była to kombinacja niemal szokująca ze względu na dźwięk i cenę systemu. Tak, Pylony to coś, co się jeszcze w moim życiu nie zdarzyło.

BUDOWA

Kolumny Pearl to konstrukcje dwudrożne, dwugłośnikowe wolnostojące, z wylotem bas-refleksu na tylnej ściance. Obydwa głośniki pochodzą z polskiego Tonsilu. Na górze pracuje kopułka GDWK 10/80/26 8 Ω z miękką membraną, aluminiową cewką i frontem wyklejonym specjalnym materiałem, redukującym odbicia. Kopułka jest zagłębiona w krótką mini-tubkę, która lekko podnosi jej skuteczność, ale przede wszystkim pozwala kontrolować kierunkowość rozpraszania. Na średnicy i dole mamy głośnik GDN 17/40 4 Ω z membraną z plecionki z włókna szklanego, plastikowym koszem i zawieszeniem z miękkiej gumy. Nakładka przeciwpyłowa jest wklęsła. Podobny głośnik, choć o mniejszej średnicy, zastosowano w kolumnach Tonsilu Siesta (test TUTAJ). Tam nakładka była wypukła. Ten głośnik, co w Pylonie stosowany był natomiast w innym modelu Tonsila, w kolumnie Maestro S. Głośniki są do siebie zbliżone – chodziło o zbliżenie centrów promieniowania. Okablowanie wewnętrzne wykonano z miedzianej plecionki.
Na tylnej ściance jest wylot bas-refleksu, a pod nim zaciski głośnikowe. To złocone elementy z plastikowymi nakrętkami, nieco wpuszczone w plastikową wytłoczkę.
Obudowę wykonano z 16 mm płyt – front z płyty MDF, a pozostałe ścianki z płyty paździerzowej i oklejono sztuczną okleiną. Wykonanie paczki jest schludne, chociaż jej design jest nieco oldskulowy – chodzi o wystające nieco z przodu i tyle „ramki” bocznych ścianek. Tuż przed publikacją testu otrzymałem wiadomość o tym, że firma zdecydowała się na lekką zmianę: front i tył będą jednak wyrównane, podobnie jak w kolumnach Monitor Audio M4. Maskownicy nie przewidziano. Kolumny stawia się na czterech kolcach, wkręcanych do metalowych gniazd.
Po rozkręceniu kolumny – kilka zaskoczeń. Okazuje się, że to tak naprawdę monitory podstawkowe w dużej obudowie; poniżej zacisków głośnikowych mamy przegrodę, która zamyka przestrzeń powyżej. Druga rzecz wiąże się z wytłumieniem – tego nie ma w ogóle. Świetna robota! Zwrotnicę zmontowano w technice punkt-punkt i przyklejono na płytce z płyty paździerzowej. W zwrotnicy znajdziemy znakomite, rzadko spotykane nawet w wielokrotnie droższych kolumnach, elementy, jak kondensator polipropylenowy Jantzena i cewkę powietrzną w sekcji wysokotonowej oraz dobre oporniki. W sekcji niskośredniotonowej mamy bardziej prozaiczne, choć też dobre, kondensator elektrolityczny i cewkę rdzeniową. Kabelki to linka z miedzi. Jest do głośników przylutowana.
Bardzo dobre, rodzime głośnik, bardzo dobra zwrotnica i sensowna obudowa. Wykonanie tej ostatniej nie jest tak dobre (jak za te pieniądze), jak w przywołanych, brytyjskich kolumnach. Tyle tylko, że do testu otrzymałem produkt będący tak naprawdę pracującym prototypem. Trzeba więc zaczekać na egzemplarz produkcyjny, żeby to właściwie ocenić.

Specyfikacja techniczna (wg producenta):

Impedancja: 6 Ω
Pasmo przenoszenia: 43 - 23 000 Hz
Efektywność: 88 dB
Wymiary [W x H x D]: 200 x 900 x 250 mm
Waga: 11 kg
Głośnik niskotonowy: GDN 17/40 4 Ω
Głośnik wysokotonowy: GDWK 10/80/26 8 Ω



Pobierz test w PDF

g     a     l     e     r     i     a


System odniesienia

  • odtwarzacz CD: Ancient Audio Lektor AIR + platformy Pro Audio Bono i Acoustic Revive RAF-48
  • przedwzmacniacz gramofonowy: RCM Audio Sensor Prelude IC (test TUTAJ)
  • przedwzmacniacz: Polaris III + zasilacz AC Regenerator, (wersja z klasycznym zasilaczem, test TUTAJ)
  • końcówka mocy: Soulution 710
  • wzmacniacz zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version (recenzja TUTAJ)
  • kolumny: German Physiks HRS 120 Carbon (test TUTAJ), Chario Academy Sonnet (test TUTAJ) + oryginalne podstawki, Ascendo System ZF3 SE + platformy Acoustic Revive RST-38
  • słuchawki: HiFiMan HE-6, Sennheiser HD800, AKG K701, Ultrasone PROLine 2500, Beyerdynamic DT-990 Pro, wersja 600 Ω - (recenzje TUTAJ, TUTAJ i TUTAJ)
  • interkonekty: CD-przedwzmacniacz: Mexcel 7N-DA6300, artykuł TUTAJ, przedwzmacniacz-końcówka mocy: Wireworld Platinum Eclipse.
  • kable głośnikowe: Tara Labs Omega Onyx
  • kable zasilające: Acrolink Mexcel 7N-PC9300 (wszystkie elementy, recenzja TUTAJ) i Acrolink Mexcel 7N-PC7100 (Leben CS-300XS (SP); recenzja TUTAJ)
  • listwa sieciowa: Acoustic Revive RTP-4eu Ultimate
  • kondycjoner sieciowy: Gigawatt PC-3SE
  • stolik SolidBase IV Custom; opis TUTAJ
  • pod odtwarzaczem podkładki Ceraball (artykuł TUTAJ)
  • gramofon: Avid Acutus Reference (test TUTAJ)
  • wkładki gramofonowe: Air Tight PC-1 Supreme (test TUTAJ), Miyajima Laboratory Shibata (test TUTAJ), Denon DL-103SA (test TUTAJ)