Wystawa, reportaż High End 2011 – trzydziestolecie imprezy!!! Miejsce: M.O.C., Monachium Lilienthalallee 40 80939 Munich, Niemcy Czas: 19-22 maja (19 maja dzień tylko dla prasy i dealerów) Organizator: High End Society e. V. Tekst: Wojciech Pacuła Zdjęcia: Wojciech Pacuła |
Zakończona niedawno wystawa High End 2011 miała szczególną wymowę – w tym roku obchodziliśmy bowiem 30. rocznicę jej pierwszej edycji. Mówię „my”, bo choć organizatorem jest niemiecka firma High End Society, to tak naprawdę imprezę tworzą wszyscy – organizator, wystawcy, odwiedzający i prasa. I tylko jeśli wszystkie te elementy się ze sobą zgrają udaje się coś szczególnego. Jak mówię, impreza w tym roku obchodzi 30. lecie swojego istnienia. Jej początki sięgają niespotykanie śnieżnego końca roku 1981, kiedy to trzynaście małych firm spotkało się w Alzenau, w Spessart-Germany po to, aby ustalić plan działania i zastanowić się, jak najlepiej promować branże audio. Impuls wyszedł od Klausa Rennera, młodego inżyniera i dziennikarza o dużej wiedzy o branży i wieloma międzynarodowymi kontaktami. Było to w czasie, kiedy Klaus planował utworzenie swojego własnego magazynu audio, który miał nosić tytuł “Das Ohr” (“The Ear”). Niecodzienne było to, że pismo miało być pozbawione reklam i opierać się wyłącznie na pieniądzach ze sprzedaży. Przypomnę, że dzisiaj w ten sposób działa tylko jedno pismo na świecie (chodzi o pisma drukowane), a mianowicie brytyjski „HiFiCritic” - bardzo drogi i dostępny tylko w prenumeracie. Klaus miał w planie rozmowy właśnie o piśmie, ale także o sytuacji w branży. Już rok później organizatorzy przenieśli imprezę do Frankfurtu, ponieważ, jak mówią, chcieli odciąć się od konkurencyjnej imprezie w Düsseldorfie. Decyzji pomogło też to, że Frankfurt był wówczas – mniej więcej – geograficznym centrum Republiki Federalnej Niemiec, a w angielskim dyrektorze hotelu Kempinski, panu Avenellu, znaleziono świetnego partnera.
Problemem było przeciwstawienie się machinie IFY, która w 1983 miała kolejną edycję (przypomnę, że aż do XXI wieku IFA odbywała się co dwa lata). Branko Glisovic mówi, że pomimo tych problemów wystawa była sukcesem – podwoiła się liczba oglądających, a odzew ze świata był niebywały. Mój pierwszy kontakt z imprezą miał miejsce w 2000 roku, a więc stosunkowo niedawno. Ale udało mi się załapać jeszcze do Frankfurtu – już wtedy impreza była ogromna i wiadomo było, że muszą zajść jakieś zmiany. Jak się okazało, organizatorzy od dawna myśleli o czymś takim – w roku 2004 wystawa została przeniesiona nie tylko do innego lokalu, ale i do innego miasta – od tej pory gości ją M.O.C. w Monachium (Munich Operating Centre) – ogromne centrum wystawiennicze. Szybki przeskok w przód: mamy 2011 rok i 30. lecie wystawy. Każdy, kto był w Monachium wie, że ogromne przestrzenie M.O.C.-y już wcale nie są takie duże. Ilość zwiedzających jest oszałamiająca i często trudno się przecisnąć. A przecież to potężne hale! Po raz pierwszy w tym roku usłyszałem od kilku poważnych producentów z USA, że Monachium jest znacznie lepszym miejscem na spotkanie z dystrybutorami z całego świata niż CES w Las Vegas i że w tym roku po raz pierwszy zorganizowali swoje konwencje w Europie. High End stał się bowiem zarówno miejscem wystawienniczym, jak i miejscem rozmów biznesowych, nawiązywania kontaktów itp. Pokazuje to, że organizatorzy wystawy mieli rację i wykazali się dobrym „nosem”. Dzisiaj nie wyobrażam już sobie tej imprezy w hotelu. W tym roku wystawę odwiedziło 14 079 odwiedzających, a 337 wystawców z 29 krajów zajęło ponad 20 000 m2. W stosunku do poprzedniego roku ilość wystawców wzrosła o 30% (o 17% z Niemiec). W tej puli wzrosła przede wszystkim ilość wystawców spoza Niemiec – tym razem po raz pierwszy osiągnęła równowagę, tj. 50/50 – Niemcy/reszta świata. W tym samym czasie imprezę odwiedziło 4398 z tzw. „branży”, tj. producentów, dystrybutorów, dealerów i prasy. To wprawdzie jest spadek o 5,2% w porównaniu do zeszłego roku, ale i tak jest imponującą liczbą. Dziennikarzy przybyło aż 437, co także jest niewiarygodnym wynikiem. A czym tegoroczna impreza żyła? Jak kiedyś mówiłem, wystawy pięknie pokazują aktualne trendy na rynku, oczekiwania, obawy itp. W wystawach wszystko skupia się jak w soczewce – są na nich niemal (bo jest kilku wartościowych producentów, którzy wystawom z zasady mówią „nie”), wszyscy, którzy się liczą, są zebrani na stosunkowo małej przestrzeni, dlatego rozmawiają, dyskutują i ucierają opinie. |
Dobrze widać też było starcie dwóch przeciwstawnych tendencji jeśli chodzi o audio jako takie. Chodzi oczywiście o wymianę – można powiedzieć – generacyjną odtwarzaczy płyt cyfrowych na odtwarzacze plików. Te ostatnie, także w postaci komputerów i przetworników D/A USB stały w niemal każdym pokoju i każdy, kto chce się liczyć, już je ma w ofercie, albo zaraz będzie miał. Przypomina to szturm formatu CD, tyle że wielokrotnie szybszy. O ile wprowadzenie CD na rynek zaczęło się tak naprawdę przekładać na sprzedaż po 1985 roku, a więc trzy lata po premierze, o tyle pliki wzięły rynek szturmem. Zaczęto doztrzegac bowiem, że chyba po raz pierwszy klient końcowy nie jest zmuszany do podpisania się pod jakimkolwiek formatem. Możemy grać Poliki dowolnej proweniencji, w dowolnej rozdzielczości i częstotliwości próbkowania – oczywiście w ramach powszechnego consensusu. Powszechnie przyjmuje się, że to 24 bity i 192 kHz, jednak część mówi o 32 bitach i 384 kHz, jak np. Antelope Audio, która przygotowała przetwornik D/A z wejściem USB o takich właśnie parametrach. A skąd się one wzięły? Ano stąd, ze to wartości archiwizacyjnego stan radu DXD, w którym część firm zapisuje swoje nagrania. Jak jednak mówię, chodzi o to, że nie musimy już kupować co jakiś czas nowego urządzenia, żeby móc odtwarzać nowe, lepsze formaty. I, niezależnie od tego, co kto mówi, pliki to jutro audio już dzisiaj, nie ma od tego odwrotu. Dobrze ukazywały to [prezentacje. Choć w wielu pokojach odtwarzacze CD były, to najczęściej jako urządzenie pomocnicze, podczas kiedy muzyka szła z laptopa lub odtwarzacza plików. Wyjątkiem były odtwarzacze SACD. To zadziwiające, że format przez swojego twórcę, firmę Sony, właściwie wyrzucony do kosza (brak wsparcia dla studiów i małych, audiofilskich firm – rozmawiałem z ludźmi z Mobile Fidelity i Linna, którzy to potwierdzili), przetrwał, a nawet notuje delikatny wzrost. Wydaje się, że Super Audio CD znalazło swoją niszę – przede wszystkim w środowisku związanym z muzyką klasyczną i jazzem. O czarnej płycie wspominam nieprzypadkowo. To powiązanie SACD i LP, ale i plików jest niezwykle silne. W większości pomieszczeń, gdzie był gramofon, był też odtwarzacz plików (lub SACD). Najczęściej było jednak tak, ze choć gramofon się kręcił, sygnał wysyłany był z odtwarzacza. I to jest dla mnie zrozumiałe – ustawienie gramofonu jest koszmarnie trudne, szczególnie w tak trudnych warunkach i tak krótkim czasie, jak na wystawie. Odtwarzacz plików lub SACD jest w tej sytuacji świetnym wyjściem. Jak państwo widzą, tylko prześliznąłem się nad wystawą, zajmując się przede wszystkim źródłami muzyki. Na więcej nie mam niestety czasu. A przecież równie ciekawa była przytłaczająca ilość kolumn tubowych, wzmacniaczy lampowych itp. To też część tego obrazka.
|
||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
g a l e r i a
|
Pytania, podpowiedzi, zarzuty itp. prosimy kierować na adres: opinia@highfidelity.pl
KIM JESTEŚMY? "High Fidelity" jest miesięcznikiem audio, ukazującym się nieprzerwanie od 1 maja 2004 roku. Do października 2008 roku nosił tytuł "High Fidelity OnLine". Jego celem jest próba dotarcia do tego co najważniejsze - do MUZYKI. Wierzymy, że aby oddać pełnię zamierzeń kompozytora, wykonawcy, realizatora, konieczne jest zapewnienie maksymalnie przezroczystego toru odsłuchowego. Takich urządzeń, w każdym przedziale cenowym, szukamy. Najciekawsze prezentujemy na łamach magazynu.Polityka pisma jest prosta: interesuje nas to, co dobre, innowacyjne, unikalne. Nie testujemy rzeczy słabych lub niedopracowanych - życie jest na to zbyt krótkie... Współpracujemy ze wszystkimi producentami, dystrybutorami i salonami audio, bez względu na to, czy się w piśmie reklamują, czy nie. Wychodzimy z założenia, że najważniejszy jest Czytelnik i pismo jest tak dobre, jak dobre są testy. Reszta przychodzi potem sama. Jesteśmy pasjonatami - melomanami i audiofilami jednocześnie, dlatego stopienie się tych dwóch rzeczy jest dla nas najważniejsze. |
FOTO ZDJĘCIA TESTOWANYCH URZĄDZEŃ WYKONYWANE SĄ PRZY UŻYCIU SPRZĘTU FIRMYAparat cyfrowy: Canon EOS 60D, EF-16-35/L II USM + EF 100 mm 1:2.8 L IS USM UŻYCZONEGO PRZEZ FIRMĘ |
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity