Wkładka gramofonowa Accuphase AC-5 Cena: 15 900 zł Producent: Accuphase Laboratory, Inc. Kontakt: 2-14-10 Shin-ishikawa, Aoba-ku,Yokohama, 225-8508 Japan tel.: +81-45-901-2771 | fax: +81-45-901-8959 Strona producenta: ACCUPHASE Polska strona producenta: ACCUPHASE Dystrybucja w Polsce: Eter Audio Kraj pochodzenia: Japonia Tekst: Marek Dyba Zdjęcia: Marcin Olszewski, Accuphase |
Ciekawe ilu naszych Czytelników wie, że Accuphase ma w swojej ofercie wkładki gramofonowe? No dobrze, przesadziłem – w tej chwili jedną wkładkę i to po wielu latach po poprzedniej konstrukcji. Wzmacniacze, przedwzmacniacze, odtwarzacze cyfrowe – to zapewne pierwsze skojarzenia z tą marką, do niedawna również moje. Zaledwie dwa, może trzy miesiące temu na stronie Nautilusa zobaczyłem informację o wkładce AC-5, więc jej istnienie, gdy trafiła do mnie do testu, nie było już dla mnie zaskoczeniem. Trudno się było nie ucieszyć z tej okazji, bo po pierwsze wkładki bardzo rzadko trafiają do testów, po drugie marka Accuphase to gwarancja wysokiej klasy, a po trzecie to mniej więcej poziom cenowy mojej wymarzonej wkładki – Air Tighta PC-3, której do tej pory z bezpośrednią konkurencją nie miałem okazji porównywać (właśnie dlatego, że wkładki rzadko trafiają do testów, a klientom indywidualnym wypożycza się je jeszcze rzadziej). Wracając na chwilę do kwestii obecności wkładek gramofonowych w ofercie tego japońskiego producenta - wystarczy zadać sobie odrobinę trudu, by przekonać się, że Accu ma dość długą tradycję w tej materii sięgającą 1979 roku, kiedy to powstał model AC-1. Później były także kolejne – AC-2 (1980) i AC-3 (1983), które jednakże nie są już od długiego czasu produkowane. Wszystkie wymienione powyżej modele zaprojektował Hisayoshi Nakatsuka – tak, człowiek będący właścicielem marki ZYX, odpowiedzialny również za kilka produktów Monster Cable. Wcześniej testowaliśmy:
Płyty użyte w czasie odsłuchów (wybór):
Wkładki miałem okazji posłuchać zarówno na ciągle stojącym u mnie Transrotorze Super Seven La Roccia, jak i na moim Michellu z tangencjalnym ramieniem TransFi Terminator (a to właśnie w ten system w swoim czasie idealnie wpasowała się wspomniana wkładka PC-3 Air Tighta). Korzystałem również z aż trzech przedwzmacniaczy gramofonowych – przede wszystkim z mojego niezawodnego ESELabs Nibiru, ale również z lampowego VTL TP-2.5, a na ostatnie kilka dni dołączył phonostage Array Audio Obsydian PH-2. Mogę więc śmiało powiedzieć, że test był bardzo uniwersalny. Jedyną otwartą kwestią jest to, czy AC-5 zdążyła się całkowicie dotrzeć – dostałem nowy egzemplarz, a wg Dystrybutora pełnię możliwości można usłyszeć dopiero po minimum 100 godzinach grania (pewnie blisko 100 płyt przewinęło się w czasie odsłuchów przez talerze gramofonów, ale to 100 h raczej nie daje, nawet jeśli były wśród nich również podwójne albumy). Odsłuch zacząłem na Transrotorze z moim przedwzmacniaczem. To zestawienie, niezależnie od używanej wkładki (firmowa Transrotora, moja Koetsu Black, czy też testowana) zawsze prezentowało zbliżony charakter brzmienia implikowany przez niemiecki mass-loader. Dla mnie najlepszym określeniem opisowym takiego dźwięku jest: „masywny”, w jak najlepszym tego słowa znaczeniu. Brzmienie jest potężne, z niezwykle solidną, stabilną podstawą basową, dzięki której organy brzmią tak jak powinny, a orkiestra symfoniczna poraża dynamiką. Rozdzielczość, a co za tym idzie różnicowanie niskich tonów, oraz mikro-dynamika stoją na wybitnym poziomie. Dla porządku przypomnę to, co powtarzam za każdym razem, gdy testuję urządzenia z tak wysokiej półki – moje każde „bardziej”, czy jakiekolwiek inne stopniowanie cech brzmienia należy traktować inaczej niż w przypadku sprzętów tańszych. Tu można wychwycić pewne różnice brzmienia, mimo, że są one naprawdę niewielkie, a opisać je można tylko przy użyciu tego samego słownictwa co zwykle. Stąd „bardziej neutralne brzmienie Air Tighta” oznacza, że nie udało mi się wychwycić tego minimalnego ocieplenia, które w przypadku Accu słyszałem, a to „ocieplenie” testowanej wkładki to naprawdę minimalne odstępstwo od neutralności (swoją drogą w tranzystorowym systemie pożądane – ale o tym jeszcze za chwilę). Obowiązkową pozycją przy odsłuchach wkładki/gramofonu/phonostage'a są dla mnie zawsze popisy Raya Browna z płyty Soular energy. Kontrabas w wydaniu AC-5 i Transrotora był jednym z najlepszych jakie słyszałem – nisko schodzący, znakomicie różnicowany, ze świetnie słyszalnym pudłem czy palcami przesuwającymi się po strunach. Choć nie słuchałem Accu i Air Tighta na tym samym gramofonie, ani w tym samym czasie to i tak starałem się wychwycić różnice w ich sposobie prezentacji. |
Głos Patricii Barber w wydaniu Accu brzmiał ciut cieplej, a przez to ciemniej, co podkreślało jego charakter (dość niski, lekko chropowaty) i sprawiało, że to właśnie to brzmienie określiłbym mianem organicznego. AC-5 pokazywał wokalistkę również nieco bliżej niż PC-3, zresztą cała scena wydawała się znajdować nieco bliżej mnie. Wrażenie było takie, jakby Patricia była pół kroku przed linią kolumn, a w przypadku Air Tighta wszystko zaczynało się może nawet pół kroku za kolumnami. Skoro już o scenie mowa, to testowana wkładka buduje scenę bardzo szeroką i (wydawałoby się) głęboką. Wydawałoby się, bo to wszystko kwestia odniesienia – w porównaniu do firmowej wkładki Transrotora, czy nawet do Koetsu Black, była naprawdę głęboka, ale Air Tight pokazuje jeszcze większą głębię. Rozdzielczość każdej z tych dwóch wkładek jest wybitna, stąd bardzo precyzyjna lokalizacja źródeł pozornych i świetna separacja planów. Nagrania symfoniczne pokazują te kwestie najlepiej, w końcu trudno o większą o koncentrację źródeł dźwięku. AC-5 to jedno z tych źródeł, które pozwalają na niezwykle pełne przeżycie spotkania z orkiestrą (na tyle oczywiście, na ile to w ogóle możliwe w „normalnym” pokoju). Rozmach prezentacji, makro-dynamika zwalają z nóg, a jednocześnie świetna mikro-dynamika pozwala cieszyć uszy najdrobniejszymi smaczkami. Bez problemu można śledzić czy to pojedynczy instrument, czy grupy instrumentów nie tracąc jednocześnie „z uszu” całości przekazu muzycznego. To przeżycie podobne do tego czego doświadczamy na sali koncertowej – tyle, że tam wspieramy się wzrokiem wybierając konkretny instrument, czy grupę instrumentów, którym chcemy się bliżej „przyjrzeć”. Tu wzrok nie może nam pomóc, ale namacalność prezentacji, odpowiednia skala tejże, pozwalają uszom pełnić rolę oczu. Wrócę na chwilę do kwestii stosowania Accu w systemie tranzystorowym. Jako zdecydowany zwolennik dźwięku „lampowego” (może nie wnikajmy już tutaj co to dokładnie znaczy), po prostu potrzebuję w dźwięku choć odrobiny ciepełka, które dla mnie jest koniecznie, żeby prezentacja brzmiała naturalnie (zwłaszcza w przypadku wokali i nagrań akustycznych). W czasie testu miałem okazje posłuchać tej wkładki w kilku systemach i z mojego punktu widzenia wybrałbym ją np. do systemu Array Audio (test w następnym numerze HF), czyli systemu bez ani jednej lampy, grającego (w dużym skrócie) niezwykle przejrzyście i precyzyjnie, po to żeby było… naturalniej (?). W tym samym systemie, gdy phono Array zastąpiłem lampowym VTL-em wybór nie byłby tak oczywisty, bo to urządzenie już od siebie dodaje odrobinę lampowego ciepła i tu wiele zależało od innych czynników (np. ze srebrnym okablowaniem Audiomica wolałbym AC-5, z miedzianymi Acoustic Zenami raczej Air Tighta). Podobnie w systemie z moim 300B – jeśli do tego dodać moje phono z ESE Labs to chyba wybrałbym jednak Air Tighta, z lampowym VTL-em na pewno Air Tighta (w obydwu przypadkach dodatkowe, nawet delikatne, ocieplenie nie jest już potrzebne), ale z phono Array Audio już raczej Accuphase'a, żeby nie było aż tak transparentnie. W końcu gra cały system, a nie tylko jeden jego element – całość musi stworzyć synergię, która właścicielowi najbardziej odpowiada. W przypadku wkładek problemem jest to, że w przeciwieństwie do innych elementów systemu bardzo trudno jest je wypożyczyć, żeby przekonać się jak ona sprawdza w posiadanym systemie. Dlatego, moim zdaniem, należałoby zacząć od kupna wkładki i do niej dobierać resztę, no ale to stawianie wszystkiego na głowie. Kto powiedział, że życie jest proste? O klasie tej wkładki świadczy również to, że potrafi w pewnym stopniu wpasować się w charakter grania danego systemu podkreślając jeszcze jego zalety, ale jednocześnie pomagając w tych „słabszych miejscach”. Na masywnie, przejrzyście i bardzo precyzyjnie grającym Transrotorze Accuphase pokazał nisko schodzący, potężny, świetnie różnicowany bas, skrzącą się górę, ale uzupełnił to dodając wypełnienie i tą odrobinę ciepełka na średnicy (nie żeby była ona słaba w wykonaniu La Rocci – jest bardzo dobra, ale AC-5 dodała namacalności i gęstości temu zakresowi). Było to świetnie słyszalne przede wszystkim z bardzo przejrzystymi i precyzyjnymi phonostagami (ESELabs i Array). Z VTL-em, który, jak to lampowe urządzenie, zapewniał znakomitą średnicę, AC-5 było elementem płynnie i precyzyjnie łączącym zalety poszczególnych składników systemu. Na Michellu z ramieniem Trans-Fi, które to zestawienie stawia przede wszystkim na muzykalność, płynność i coś, co określiłbym mianem radosnej prezentacji, japońska wkładka dokładała od siebie precyzję, przejrzystość, oraz zwarty, mocny bas, choć nie był on aż tak dociążony jak na Transrotorze. Wysoka klasa tej wkładki jest bezdyskusyjna – pewne umowne słabości udało mi się wychwycić tylko dzięki temu, że wcześniej dość dobrze poznałem PC-3 Air Tighta. Gdyby nie to, to AC-5 byłoby najlepszą wkładką jaką słyszałem i chyba nie byłbym w stanie do niczego się przyczepić. Bo gdy zapomnieć o analizowaniu brzmienia, o szukaniu dziury w całym zostaje się sam na sam z muzyką podaną w wyjątkowy sposób. Z najlepszych winylowych wydań Accu wydobędzie każdy, najmniejszy nawet okruch zapisanej w rowkach informacji, przetworzy ją i dostarczy w spójnej, płynnej, bajecznie kolorowej formie, sprawiając, że naprawdę trudno będzie się powstrzymać przed wyjmowaniem kolejnych czarnych krążków z okładek, umieszczaniem ich na talerzu i opuszczaniem ramienia z igłą. I tak w kółko, i tak w kółko, i tak w kółko... BUDOWAObudowę nowej wkładki japońskiego producenta – AC-5 - wykonano ze stopu cyny, antymonu i miedzi – tak zwanego pewtera, co ma znacząco wpływać na zmniejszenie drgań. Wspornik igły zrobiono z amorficznej odmiany boru (materiału o najwyższej, po diamencie, szybkości propagacji fal dźwiękowych). Diamentową igłę Microridge (line contact) cechuje szlif najbardziej przypominający ostrze wycinarki. Producent deklaruje także wyjątkową żywotność igły – ma ona służyć nawet 2000 godzin, a może i więcej (przy zalecanym nacisku - 2,0 g). Cewki z miedzianego drutu 6N-LCOFC, o średnicy 0,03 mm, rozmieszczono symetrycznie, w płaszczyźnie poziomej. Przy niskiej impedancji wewnętrznej 4,5 Ω uzyskano wysokie napięcie wyjściowe wynoszące 0,24 mV. Zastosowany magnes to samarium, typ 30. AC-5 jest sprzedawana w stylowym, drewnianym pudełeczku z japońskiego cyprysu, drewna lakierowanego na kolor czarny. Pudełko jest skonstruowane w taki sposób, aby można było do niego bezpiecznie wstawić wkładkę zamontowaną na wymiennej główce (np. do ramion SME, Ikeda czy Jelco). Dane techniczne (wg producenta): Dystrybucja w Polsce: Pobierz test w PDF |
||||
g a l e r i a
|
System odniesienia
|
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity