KOLUMNY GŁOŚNIKOWE ⸜ podłogowe CLOSER ACOUSTICS
Producent: STEREOPOLIS.com |

Test
tekst MAREK DYBA |
![]() |
No 254 16 czerwca 2025 |
CLOSER ACOUSTICS, CZYLI MARKA braci Grodeckich, Jacka i Andrzeja, której właścicielem od kilku lat jest firma Stereopolis, od początku swej działalności stawiała na oryginalność. Wzmacniacz – jasne, SET na 300B i to w przepięknej obudowie, która walory estetyczne łączy z funkcją (czyli wsparcie swoimi właściwościami jakości dźwięku). Jeśli źródło do kompletu, to najlepiej analogowe, częściowo autorskie, czyli klasyk od Lenco L-75, acz we własnej obudowie, a do tego przedwzmacniacz gramofonowy zaprojektowany przez specjalistę od takich konstrukcji, Roberta Rolofa. ![]() No i w końcu kolumny, czyli podstawa oferty marki. To także produkty niszowe, nietypowe, bo oparte na głośnikach szerokopasmowych – pierwsze modele, Adam i Eva, oparto o przetworniki Supravox, a kolejne już na głośnikach marki EMS. Oprócz już wspomnianych, w ofercie można dziś znaleźć Allegrę, którą miałem okazję testować w dwóch wersjach: standardowej i z przetwornikami field coil, następnie Forlane, szczytowy model Vigo oraz niezwykłe, uśmiechnięte maluchy o nazwie Ogy. Te dwa ostatnie modele odegrały sporą rolę w powstaniu najnowszej propozycji, czyli testowanego systemu o nazwie Blocks. Wszystkie propozycje z oferty Closer Acoustics to produkcja, tak naprawdę, niszowa, skierowana do pewnej grupy miłośników muzyki. W tworzeniu takiej oferty nie chodziło jednakże wcale o to, żeby się odróżnić, czy znaleźć wolną niszę na rynku, tylko o prywatną fascynację (przede wszystkim) Jacka Grodeckiego, który zakochał się w reprodukcji muzyki, jaką oferują szerokopasmowe przetworniki marki EMS najlepiej w połączeniu z dobrą lampą. Innymi słowy, to one zapewniają tą „właściwą” wg. panów Grodeckich, reprodukcję muzyki i tego się konsekwentnie trzymają. Filozofia marki jest bowiem prosta: „kochamy takie brzmienie i chcemy się nim podzielić z innymi. Jeśli wam także się spodoba, to mamy kilka produktów, pośród których możecie wybrać te, które najlepiej pasują do waszych potrzeb i warunków lokalowych. Jeśli szukacie innego dźwięku, to nie ma problemu, na pewno go znajdziecie w ofercie innych marek”. Tak się składa, że kolumny z szerokopasmowcami mieszkały w moim pokoju jeszcze zanim Closer Acoustics powstało – i nie było to przypadkiem. Ja także bardzo lubię brzmienie takich głośników, choćby za ich unikalną spójność i bezpośredniość brzmienia oraz za tworzenie wyjątkowej iluzji bezpośredniego kontaktu z wykonawcami i muzyką, zwłaszcza w przypadku muzyki akustycznej. Nic więc dziwnego, że gdy już trafiliśmy na siebie, to na przestrzeni lat przetestowałem większość produktów oferowanych przez tę śląską markę, zarówno elektronikę, jak i kolumny. Każdy z nich pozostawił w mojej pamięci bardzo dobre wspomnienia, więc nie powinno nikogo dziwić, że jej kibicuję i zawsze czekam na jej kolejne propozycje. Produktem, który był, jak mi się wydaje, swego rodzaju przełomem w działalności marki, były maluchy nazwane Ogy. To, podobnie jak wszystkie wcześniejsze modele, także kolumny z pojedynczym, tym razem niewielkim, bo 100 mm głośnikiem szerokopasmowym, pracującym w małej, bo zaledwie sześciolitrowej obudowie z linią transmisyjną. Ogy są na dodatek świetnie wykonane i wykończone, a także oferowane z ciekawymi wykończeniami. Każdy, kto je choć raz zobaczy zapamiętuje w pierwszym rzędzie, że to paczki, które się do słuchacza uśmiechają i trudno nie odpowiedzieć tym samym :). Ów uśmiech to wylot linii transmisyjnej znajdujący się w dolnej części panelu frontowego, który, intencjonalnie czy nie, z automatu nastawia pozytywnie do tej konstrukcji każdego, kto ją zobaczy. Wielkość tych kolumn sprawiała, że grały one w kategorii wagowej, powiedzmy, zbliżonej do słynnych LS 3/5a ze szkoły BBC, choć te ostatnie, pieszczotliwie nazywane „pudełkami na buty”, mają dwa przetworniki, a nie jeden. Były to więc kolumny do odsłuchów w małych pokojach, najlepiej w bliskim, ewentualnie średnim polu. Jasne też były ograniczenia rozciągnięcia pasma wynikające z ich rozmiarów. Spodobały się one bardzo wielu osobom, bo to po prostu niebywale muzykalne, spójne, płynnie brzmiące kolumny, które nie kosztują aż tak wiele. Na dodatek można je zamówić przez internet z dowolnego miejsca na świecie wybierając jedną z pięciu wersji wykończenia. ![]() Ogy odniosły więc duży sukces, acz pojawiły się również głosy, że gdyby potrafiły zaoferować jeszcze więcej basu, to grono potencjalnych nabywców byłoby jeszcze większe. Firma uważnie słuchała uwag napływających z różnych stron i... po pewnym czasie zaprezentowała The Full Ogy, których miałem okazję posłuchać dwa lata temu w ówczesnej siedzibie w Jastrzębiu w czasie obchodów 10-lecia firmy. Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom części klientów, Closer Acoustics stworzyło sekcję basową z 12-calowym wooferem (także marki EMS) w otwartej obudowie zaprojektowanej tak, by służyła jednocześnie jako podstawka dla Ogy. Razem stworzyły The Full Ogy i grały naprawdę dobrze, spójnie i naturalnie, zyskując wyraźnie na wypełnieniu i dociążeniu dolnej części pasma. Idąc tym tropem, firma stworzyła moduły basowe o nazwie Bob. Wykorzystano w nich te same, 12-calowe głośniki EMS, które pracowały nadal w otwartych odgrodach, tyle że te miały kształt sporych kostek z otwartym tyłem, dołem i górą (czyli de facto położonej na boku litery U). Zostały one stworzone po to, by użytkownik mógł zestawić Ogy z jednym bądź dwoma Bobami na kanał. Dwa Boby ustawione jeden na drugim służyły jako podstawki dla Ogy, a jednocześnie zapewniały znaczące wsparcie dołu pasma. Podkreślam słowo „wsparcie”, jako że Ogy mimo swych rozmiarów, a dzięki swojej obudowie, potrafią zejść do 40 Hz, podobnie jak Boby. Rzecz jest więc w dodaniu masy i wypełnienia w zakresie od 40 do 200 Hz, a nie faktycznym rozciągnięciu pasma (choć takie ma się wrażenie). Taki zestaw brzmieniowo spełniał oczekiwania tych, którym z samymi Ogy brakowało potęgi niskich tonów. Jedynym małym „ale” dla niektórych była wizualna dysproporcja w wymiarach Bobów i Ogy. Producent, szukając sposobu spełnienia i tych oczekiwań, stworzył testowane przez nas Blocks. ▌ Blocks SŁOWO „BLOCKS” W TYM KONTEKŚCIE należy przetłumaczyć po prostu jako „klocki”, bo nowe kolumny nie dość, że składają się z kilku niezależnych „klocków” (modułów), to jeszcze pozwalają użytkownikowi wybrać taką ich konfigurację, jaka da najlepsze efekty w danym pomieszczeniu, tudzież najlepiej pasujące do oczekiwań, czy gustów brzmienie. Można więc się nimi bawić niczym... klockami układając je na kilka różnych sposobów. Closer Acoustics oferuje cztery ich rodzaje, z których każdy pełni inną funkcję. Można je niemal dowolnie zestawiać, a dodatkowym, piątym elementem są specjalne platformy, na których się je ustawia. Klient do dyspozycji dostaje znane już wcześniej Ogy oraz Boby, acz te, po pewnych zmianach, funkcjonują w ofercie jako wersja Mk II. Dwa nowe elementy układanki to Okho, czyli moduł z 12-calowym przetwornikiem szerokopasmowym znanym z Vigo, który jest alternatywą dla Ogy oraz tzw. Blank. Ten ostatni to klocek tej samej wielkości i konstrukcji co Bob i Okho, tyle że pozbawiony głośnika, czyli z pełną przednią ścianką. Służy on więc jako podstawka pozwalająca uzyskać odpowiednią wysokość całej konstrukcji. | SŁOWNICZEK BOB: moduł niskotonowy z 12-calowym przetwornikiem EMS OKHO, moduł z 12-calowym przetwornikiem szerokopasmowym EMS BLANK: moduł bez przetwornika, będący częścią konstrukcji kolumny PLATFORMA: platforma antywibracyjna na której stawiamy zestawione z sobą moduły BLOCKS: moduły służące do zestawienia kompletnych kolumn W GESTII UŻYTKOWNIKA POZOSTAJE, z których elementów/klocków, chce złożyć swoje kolumny. Dwa Boby i Ogy, dwa Boby i Okho, Bob, Blank i Okho, Bob, Blank i Ogy, a może jeszcze większe - dwa Boby, Blank i Okho/Ogy? Kombinacji jest wiele, a właściwie jedyne ograniczenie pojawia się przy wyborze Ogy, które z racji innych wymiarów, muszą być ustawione na szczycie całej konstrukcji. Modułowość oznacza również, że po zakupie pierwotnej konfiguracji nic nie stoi na przeszkodzie, by ją w przyszłości rozbudować dodając, powiedzmy, drugą parę Bobów, czy parę Blanków, by zmienić wysokość kolumn (umieszczenia innych modułów), albo wymienić Okho na Ogy, czy odwrotnie. Pokażcie mi inne kolumny, które dają takie możliwości! Przyjrzyjmy się bliżej poszczególnym modułom. O kolumnach Ogy możecie Państwo dowiedzieć się wszystkiego z recenzji Wojtka (zobacz → TUTAJ), czy mojej (zobacz → TUTAJ), a i wyżej pisałem już o pojedynczym, 100 mm szerokopasmowym przetworniku marki EMS pracującym w 6-litrowej „uśmiechniętej” obudowie z linią transmisyjną. Obudowy tych maluchów mierzą zaledwie 132 x 312 x 306 mm (szer. x wys. x gł.), ważąc przy tym 7 kg (sztuka). Ich pasmo przenoszenia obejmuje zakres od 40 Hz do 18 kHz. BOB Mk II, czyli druga wersja modułów basowych, podobnie jak i pozostałe „klocki” (poza Ogy) mierzy 35 cm (W) x 40 cm (S) x 35 cm (G). Przetwornik basowy EMS B12 Special Open Baffle Edition francuskiej firmy Electro Magnet Speaker umieszczono w otwartej obudowie, a dokładniej tzw. U-frame open baffle, czyli otwartej obudowie w kształcie litery U. Innymi słowy, obudowa ma trzy ścianki - front, do którego mocowany jest głośnik, plus ścianki boczne. Fronty wykonane są z twardego MDF-u malowanego na piano black lub biały matowy dobrany odcieniem do białego Ogy. Boczki wykonano ze sklejki z obłogą (fornir 1,5 mm orzech amerykański, lub klon kanadyjski). Zadaniem tego modułu jest wzmocnienie zakresu częstotliwości od 40 do 200 Hz. W komplecie z zamawianym zestawem dostajemy coś w rodzaju sztywnych drewnianych maskownic, które stają się górną ścianką klocków ustawionych na samej górze. Są one niezbędne, jeśli na Bobach (ewentualnie Blankach) chcemy ustawić Ogy. Wnętrze obudowy wzmocniono i usztywniono z pomocą solidnych drewnianych poprzeczek. W Wersji Mk II Bobów, dzięki wbudowanej cewce toroidalnej wyeliminowano potrzebę stosowania zewnętrznych terminali, co, wg producenta, przekłada się na jeszcze lepsze brzmienie. Skuteczność tego modułu wynosi 94 dB, a impedancja nominalna 8 Ω. Moduł Okho od Boba różni się właściwie jedynie zastosowanym przetwornikiem. To także jednostka o średnicy 12 cali, tyle że szerokopasmowa (jak wspomniałem, stosowana już wcześniej w modelu Vigo), wsparta drewnianym korektorem fazy zamontowanym w centralnej części membrany. Ich skuteczność wynosi 91 dB, a impedancja to także 8 Ω. Wymiary, konstrukcja i wykończenie obudowy są takie same jak w Bobach Mk II. Pasmo przenoszenia tego przetwornika na górze pasma jest nieco mniejszy niż Ogy, jako że kończy się na 16 kHz. Używanie osobnych modułów oznacza konieczność ich połączenia. Możliwy oczywiście jest bi- czy tri-wiring, ale jeśli napędzacie kolumny pojedynczym wzmacniaczem przez pojedynczy kabel głośnikowy, to moduły możecie połączyć zworkami odpowiedniej długości przygotowanymi przez producenta. Do wyboru są dwie opcje. Te wyższej klasy wykonano z miedzi Cardasa o przekroju 9,5 AWG i zakończono rodowanymi widełkami tej samej marki wykonanymi z miedzi. W ofercie są również nieco tańsze kabelki, które na dodatek mogą być zakończone nie tylko widełkami, ale i bananami marki CMC. Wspomnijmy jeszcze o dwóch kwestiach. Patrząc na skuteczność poszczególnych modułów, wynoszącą dla Okho 91 dB, dla Ogy 91 dB i dla Boba 94 dB, aż korci by napędzić Blocks wzmacniaczem lampowym niskiej mocy, co zresztą Closer Acoustics samo robi używając własnego SET-a na lampie 300B (8 W), ale również 14-watowej konstrukcji EAR Yoshino. Nominalna impedancja dla wszystkich przetworników wynosi 8 Ω. Tyle tylko, że producent podaje jeszcze impedancje dla różnych połączeń. Gdy zestaw składa się z Boba i Okho impedancja wynosi 4 Ω, Bob + Bob + Okho to już tylko 2,7 Ω podobnie jak gdy użyjemy zestawienia Bob + Bob + Ogy. Najniższa impedancja przy zestawieniu dwóch Bobów i Okho wynosi 2,2 Ω przy 85 Hz. Z tych danych wynika, że nie ma większych spadków impedancji, więc dobra lampa powinna sobie poradzić z napędzeniem tych kolumn (najlepiej byłoby, gdyby miała odczepy na 4 Ω), ale nie zawsze będzie rozwiązaniem idealnym. ![]() Został nam jeszcze Blank a to, jak wspomniałem, rodzaj podstawki, czy też modułu tej samej wielkości i tak samo wykonany i wykończony jak Bob i Okho, tyle że pozbawiony jakiegokolwiek przetwornika. Dodatkowo, na życzenie klienta, producent oferuje materiałowe maskownice, którymi zamyka się moduły od tyłu. Nie ma to wpływu na brzmienie, ale ma zabezpieczać otwarte obudowy przed kurzem. Ostatnim elementem jest platforma antywibracyjna stanowiąca fundament dla budowanej „wieży” niezależnie od tego, na jakie i ile modułów się zdecydujemy. Platformy te zbudowano wykorzystując wkręcane w nią od spodu nóżki ISO Acoustics Gaia II. ▌ ODSŁUCH JAK SŁUCHALIŚMY • Kolumny Closer Acoustics Blocks grały w moim systemie referencyjnym napędzane integrą GrandiNote Shinai, ale również dwoma testowanymi wzmacniaczami, hybrydą spod szyldu Aurorasound, czyli modelem HFSA-01, a także Kondo Overture PM2i, czyli lampową integrą na lampach EL34 od japońskiej legendy. Podstawowym źródłem sygnału cyfrowego był mój customowy pasywny serwer z najnowszą wersją Roona wyposażony w topową kartę USB Jcat XE Evo zasilaną przez Ferrum Hypsos w wersji Signature. Karta wsparta jest zegarem Jcat Master Ocxo Clock Upgrade, który także otrzymał niezależne firmowe zasilanie w postaci Optimo Nano. Sygnał trafiał do przetwornika LampizatOr Pacific 2, a zamiennie do innego modelu tej marki, zbalansowanego Poseidona, kablem David Laboga Custom Audio Expression Emerald Mk 2 USB i dalej analogowym interkonektem Soyaton Benchmark. Z wzmacniacza do kolumn sygnał płynął kablem głośnikowym Soyaton Benchmark Mk 2, a gdy grał Overture, srebrnym kablem Kondo SPs-2.7. Na analogowym froncie główną rolę odgrywał mój znakomity gramofon J.Sikora Standard Max z dwoma ramionami tego samego producenta, KV12 Max Zirconium Series i KV9. W tym pierwszym zainstalowana była wkładka Air Tight PC3, w tym drugim Le Son LS10 Mk II. Sygnał z obu wkładek wzmacniał przedwzmacniacz gramofonowy GrandiNote Celio Mk IV zamiennie z Kondo GE-1 i step-upem SFz. Dalej sygnał do integry lub do przedwzmacniacza wędrował interkonektem Bastanis Imperial RCA. Na potrzeby tego testu otrzymałem parę Ogy, parę Okho, dwie pary Bobów Mk II i parę Blanków. Dodatkowo trafiły do mnie dedykowane platformy, zworki do łączenia modułów, a także drewniane maskownice umożliwiające ustawianie Ogy na innych modułach. Testowałem szereg różnych konfiguracji tych modułów w połączeniu z wymienionymi wzmacniaczami. warunkowo, jako że była to przedprodukcyjna wersja, z jeszcze niedocelowym oprogramowaniem. Do połączenia I2S użyłem kabla HDMI Wireworld Silver Starlight 52. Wyniki krótkiego odsłuchu znajdą państwo poniżej. ˻ I ˺ Blank + Bob Mk II + Okho NA PIERWSZY OGIEŃ poszło najbardziej oczywiste, przynajmniej dla mnie zestawienie, czyli po jednym Bobie i Okho na kanał, które ustawione były na Blanku. W ten sposób środek Okho wypadał mniej więcej na wysokości moich uszu. Daje to już całkiem sporą kolumnę, a dwa 12-calowe głośniki robią wrażenie. Pierwsze odsłuchy były nietypowe o tyle, że wzmacniaczem, którym napędzałem kolumny na początku był hybrydowy Aurorasound HFSA-01, który później zmieniłem na Kondo, a na końcu dopiero zagrały z Shinai. Japońskiej hybrydy słuchałem i ją oceniałem do innej recenzji bezpośrednio przed poskładaniem pierwszej wersji Blocków i, po pierwsze, ten maluch mnie zachwycił, bo to bardzo specjalny wzmacniacz, który gra niesamowicie muzykalnie nie kosztując przy tym aż tak dużo. Po drugie, chciałem też sprawdzić, czy 14 watów na kanał wystarcza do napędzenia dwóch wysokoskutecznych, ale jednak dużych driverów. Właściwie od początku było jasne, że z napędzeniem Blocków integra Aurorasound nie miała żadnego, najmniejszego nawet problemu. Grałem co chciałem i jak głośno chciałem (acz z założenia nie należę do osób słuchających muzyki bardzo głośno). A jak zagrały w tym systemie testowane kolumny? To było gęste, barwne, wypełnione i dobrze dociążone granie. Ta ostatnia cecha, czy raczej taki mój odbiór prezentacji, wynikała po części z przesiadki z inaczej, nieco „lżej” grających Machów 4. Tu kontrabas z krążka YOTAMA SILBERSTEINA Standards miał (prawidłowo!) ogromne, ciężkie body nadające każdemu szarpnięciu struny głębię i odpowiednią wagę, acz samo szarpnięcie struny, czyli czoło ataku, nie było aż tak konturowe i szybkie jak z moimi Machami 4. Było to także granie niezwykle kolorowe, w sensie nasyconej, naturalnej barwy, a przy tym otwarte i swobodne. Płyta za płytą, zestawienie japońskiego malucha z Blockami (w tej konfiguracji) potwierdzało, że ma ono również dużo do zaoferowania w zakresie dynamiki, zwłaszcza, choć nie tylko, tej w skali mikro. W efekcie, muzyka akustyczna, a potem również wokalna po prostu mnie zauroczyła, bo nawet w małych składach bez prądu muzyka serwowana była z drajwem, z zębem. Było to granie „całościowe”, tzn. podawana spora ilość informacji „kleiła” się w niezwykle spójną, płynną całość, a detale jako takie schodziły na plan dalszy, to nie one były tu najważniejsze, ale to, co powstawało z ich połączenia. Jak pokazały późniejsze odsłuchy z mocniejszymi wzmacniaczami, potrafiły one zapewnić jeszcze nieco większy rozmach i skalę prezentacji, ważne tak naprawdę dopiero przy większych składach, ale to nie była wielka różnica i pojawiała się właściwie dopiero przy głośniejszym graniu. Tu od razu dodam, że co prawda z (40-watowymi) Okho można grać całkiem głośno (głośniej niż z 15-watowymi Ogy), ale nie są one optymalnym wyborem do nagłaśniania imprez, zwłaszcza w dużych pomieszczeniach. Blocks to raczej kolumny do intymnego, zaangażowanego doświadczania muzyki, niż imprezowych szaleństw. Na moje potrzeby potrafiły zagrać wystarczająco głośno nawet gdy ponosiła mnie fantazja, ale kruszenie z nimi ścian dźwiękiem, jeśli ktoś używa do celu swojego systemu, raczej się nie powiedzie. ![]() Jak już zasugerowałem, gdy w końcu (bo ten maluch jest tak czarujący, że niezależnie od kolumn człowiek wcale nie ma ochoty go zmieniać na inne urządzenie) zamiast HFSA-01, podłączyłem najpierw Overture, a potem Shinai, pojawiły się u mnie nie do końca naturalne skłonności do słuchania na wyższym niż zwykle poziomie, bo wtedy pojawiły się jeszcze większe skala i rozmach prezentacji. Słuchając nadal akustycznych nagrań, choćby ADAMA BEN EZRY, bardzo podobało mi się jak duży i potężny był dźwięk jego instrumentu odtwarzany przez Blocks, jak wyraźna była jego obecność tu i teraz. Tak, Blocks, przynajmniej w tym zestawieniu, stawiają na taką właśnie prezentację, bliską, namacalną, obecną, ale, to ważne (!), nie nachalną. To nie jest dźwięk rzucany na twarz! Jest ekspansywny, potrafi wyjść przed linię kolumn, ale raczej by zachęcić słuchacza do podążenia za nim do świata muzyki, który kreowany jest i tak głównie za nimi i nie jest aż tak bezpośredni jak choćby z wielkimi kolumnami tubowymi (których sporo w tym roku grało na monachijskim High Endzie). ˻ II ˺ Blank + Bob Mk II + Okho + Bob Mk II A CO DAŁO DODANIE DRUGIEGO BOBA Mk II, który stanął na samej górze, czyli jako czwarty moduł w każdej z kolumn? Mówiąc szczerze, zwłaszcza w pierwszym odczuciu, stosunkowo niewiele. Producent jasno mówi, że to rozwiązanie dla tych, którzy potrzebują nieco więcej dociążenia i wypełnienia dolnej części pasma, zwłaszcza w większym pokoju. I faktycznie, choć zabrało mi to nieco czasu i wymagało repertuaru, w którym niskich dźwięków było sporo, w końcu usłyszałem, jak np. kontrabas i fortepian w nagraniach PATRICII BARBER nabrały jeszcze nieco więcej ciała, a ich brzmienie jeszcze bardziej się pogłębiło. W moim pokoju i systemie różnica nie była jednakże duża. Kontynuując nietypowość testu w nieco większym wymiarze skorzystałem z kolejnego goszczącego u mnie, acz już wcześniej mi znanego wzmacniacza, czyli Kondo Overture PM2i, który na dodatek połączyłem z kolumnami firmowym kablem głośnikowym SPs-2.7 ze srebrnym przewodnikiem. |
Napędzane tym wzmacniaczem Blocks w tej konfiguracji zaoferowały mi duży, chyba nawet jeszcze większy, a przynajmniej mający nieco większy rozmach dźwięk, nie pozostawiający najmniejszych wątpliwości, że wspomniany kontrabas, czy fortepian na płycie (tym razem) Mike’a Prigodicha to ogromne i potężnie brzmiące instrumenty. Oba jednakże zachowały, każdy w swoim nagraniu, swój charakter. Bas, z jednej strony mocny, energetyczny, dociążony, niemal fizycznie odczuwalny i z delikatnie zaokrąglonym czołem ataku (jak to kontrabas), z drugiej brzmiał czysto i zachwycał piękną, naturalną barwą, a wybrzmienia były przysłowiową wisienką na torcie popisów Johna Patitucci. Fortepian Prigodicha z Blocks to z kolei zachwycająca płynność i dźwięczność, jakby dopiero nieco w tle wsparte potęgą brzmienia. Drugi Bob Mk II ustawiony na szczycie kolumny sprawiał, że instrumenty brzmiały pełniej, ale nie dawał, bo i nie powinien, wrażenia, że schodzą jeszcze niżej. Prawdę powiedziawszy, wpływ drugiego Boba najlepiej słychać, gdy po dłuższym odsłuchu wróci się do konfiguracji z jedną parą tych modułów. Innymi słowy, brak drugiej pary jest bardziej oczywisty niż korzyści z jej dodania. Zaznaczam, że jest możliwe, iż w większym pokoju robią one od początku większą, łatwiej zauważalną różnicę (do czego wrócę na końcu). ![]() Choć Blocks w tym zestawieniu – Blank +Bob + Okho, ale również z drugim Bobem na górze – przy wystarczająco precyzyjnej lokalizacji na scenie, nie rysuje wcale precyzyjnych konturów instrumentów, to właśnie dzięki ich wypełnieniu, masie i charakterystycznej dla głośników szerokopasmowych bezpośredniości energetycznej, i tak wydaje się, że mamy je na wyciągnięcie ręki. Pisząc o bezpośredniości energetycznej mam na myśli to, że takie głośniki potrafią oddać wysoki poziom energii grania instrumentów i przekazują ją słuchaczowi w wyjątkowo bezpośredni i skuteczny sposób. Ma się wrażenie, że owa energia jest skupiana w wiązkę o stosunkowo niedużej średnicy i wysyłana wprost do naszych uszu, a po dotarciu tych informacji do mózgu procesowana tak, że buduje odpowiednią wielkość każdego z źródeł pozornych, nawet jeśli nie mają one wyraźnych konturów. Mam nadzieję, że wystarczająco jasno wyjaśniłem o co mi chodzi. To jedna z cech takich głośników, za które ja i inni ich wielbiciele, tak je cenimy, bo energia dźwięku to jeden z tych jego elementów, które ulegają dużej degradacji w procesie nagrywania i odtwarzania. Jak pokazało dobitnie koncertowe nagranie Prigodicha, nawet jeśli obrazowanie nie jest jakoś szczególnie precyzyjne, to przestrzenność prezentacji jest świetna, nawet nieco jeszcze lepsza po dodaniu drugiego Boba. Dźwięki w szerokości sceny układały się w półokrąg, którego brzegi wysuwały się przed linią łączącą kolumn, acz wszystko co działo się między nimi zostawało za ową linią. Gradacja planów nie była może tak dobra, jak choćby z moimi Machami 4, ale tak naprawdę słuchając muzyki w ogóle nie zwracałem na to uwagi. Kondo + Blocks, ale również Shinai + Blocks to recepta na dźwięk, który jest z jednej strony niezwykle wręcz angażujący, a z drugiej tak „łagodny” dla słuchacza, że analizowanie, rozkładanie go na czynniki pierwsze jest ostatnią rzeczą jaką chcemy robić. Słuchanie, a z tak dobrymi źródłami i wzmacniaczami wręcz doświadczanie, muzyki jako spójnej całości jest po prostu zbyt zajmujące. ˻ III ˺ Bob Mk II + Bob Mk II + Okho TAKA KONFIGURACJA, z Bobami ustawionymi bezpośrednio na platformie, czyli (oba) bliżej podłogi, to, jak się szybko przekonałem, rozwiązanie dla tych, którzy lubią, gdy basu jest dużo, gdy środek ciężkości prezentacji nieco się obniża. Bliskość z podłogą wzmacnia interakcję między nią a głośnikami i stąd wrażenie, że basu jest więcej, a nawet, że schodzi jeszcze nieco niżej. W takiej konfiguracji najlepiej słuchało mi się nagrań rockowych, elektrycznego bluesa, ale i dużej klasyki, czyli wszystkiego, co wymaga jak najlepszego oddania skali i potęgi dźwięku, bądź potrzebuje nieco mocniejszego jeszcze kopa. Dlatego właśnie choćby DEAD CAN DANCE, ale później także i koncertowe PINK FLOYD, czy studyjne AEROSMITH, a nawet AC/DC, najlepiej (tu nieco uprzedzam wypadki, bo nie wszystkie konfiguracje zdążyłem omówić) brzmiały właśnie z dwoma Bobami z Okho na szczycie ustawionymi bezpośrednio na platformach. W tego typu nagraniach niewiele jest wysokich tonów, więc pewne ograniczenie pasma od góry (w praktyce bardziej, tak czy owak, odbierane jako brak „blasku” niż dźwięków jako takich) nie miało właściwie znaczenia. Za to dociążenie i wypełnienie średnicy i dołu pasma, z mocnymi, gęstymi elektrycznymi gitarami i klawiszami, sprężystą i mocną perkusją, czy ciężkim, może nie super-twardym, ale wystarczająco szybkim i sprężystym elektrycznym basem, robiło robotę. Ciekawym efektem dodatkowym była niewielka, ale zauważalna poprawa prezentacji aspektów przestrzennych dźwięku. Najlepiej słychać to było na Floydach, którzy na swoich płytach bawili się efektami przestrzennymi. ![]() Myślę, że trzeba postawić sprawę jasno – Closer Acoustics Blocks nie są kolumnami typowymi, nie tylko z racji konstrukcji jako takiej, ale i z braku dedykowanego tweetera i zastosowania niejako w zamian przetworników szerokopasmowych. Jeśli zależy wam na owym przysłowiowym „cykaniu” na górze pasma, tym mocnym blasku, czy aurze np. wokół blach perkusji, albo trójkąta, które zapewniają najlepsze tweetery, albo wręcz na dźwiękach słyszalnych dla psów i nietoperzy, to z tymi kolumnami ich nie dostaniecie. Tyle tylko, że większości z państwa, gdy tylko zaadoptujecie się do tego grania, przestanie zauważać niewielkie ograniczenie, a doceni wszystkie zalety. W porównaniu z typową kolumną z dobrym (!) głośnikiem wysokotonowym testowane kolumny zabrzmią na górze pasma nieco oszczędniej. Za to spójność wysokich tonów i średnicy jest, siłą rzeczy, bajeczna, a i z basem wyższa część pasma integruje się doskonale. Ciągłość tkanki muzycznej, że tak to ujmę, jest niepowtarzalna, porównywalna z graniem z pojedynczego głośnika i gdy raz się taką prezentację usłyszy, to wszystkie „normalne”, wielodrożne konstrukcje brzmią pod tym względem po prostu gorzej. ˻ IV ˺ Ogy wchodzą do gry Gdy rozmawiam z większością znajomych, a czasem i nieznajomych miłośników muzyki i dobrego brzmienia, zdecydowana większość ma, albo marzy o dużych kolumnach i potężnym dźwięku. Ja też takowy doceniam, ale... Ale potem przychodzi mi spędzić czas z maluchami typu LS 3/5A, podstawkowcami Dynaudio, albo z Ogy i... gdy ich słucham wcale za dużymi kolumnami nie tęsknię. To nie jest brzmienie lepsze, niekoniecznie preferowane na stałe, ale jest inne, może mniej kompletne, ale w zakresie jego mocnych stron przewyższa większość dużych kolumn. Ogy są właśnie taką konstrukcją - malutkie, uśmiechnięte, grają tak, że sesje odsłuchowe właściwie zawsze się przedłużają, a ja zupełnie nie dbam o to, że w czwartej minucie i trzynastej sekundzie znanego kawałka bas nie masuje mojej wątroby. Z drugiej strony, gdyby jeszcze masował... No właśnie. Gdy słuchamy Blocks z Ogy na szczycie, opcji nadal jest kilka. Pierwsza to zestawienie Blank + Bob Mk II + Ogy. Dzięki Blankom na dol przetworniki Ogy znajdują się mniej więcej na wysokości uszu (w moim, a pewnie i większości przypadków). Jeśli jednakże wasze siedzenie jest niższe niż przeciętne to być może Blank nie będzie w ogóle potrzebny. Bob + Ogy i tyle, acz warto pamiętać, że w tej wersji powtórzy się to, o czym pisałem wcześniej - z Bobem przy podłodze nastąpi wzmocnienie niskich częstotliwości. Proszę zwrócić jeszcze uwagę, iż rodzaj podłogi może mieć znaczenie. Jeśli jest twarda, bez dywanu czy wykładziny to sądzę, że jednak Blank będzie wskazany. Jeśli jednakże podłoga jest nieco wytłumiona to Bob na dole kolumny spisze się dobrze. Korzystając z tych samych elementów można ustawić Boba na dole, na nim Blanka i na górze Ogy. W tej wersji basu też będzie więcej, acz, na moje ucho, spójność dźwięku jest lepsza, gdy Ogy ustawiony jest bezpośrednio na Bobie. Wersja ostatnia nie uwzględnia w ogóle Blanków, bo te zastępowane są drugą parą Bobów. To, także i w tym przypadku, wersja dla tych, którym z jednym Bobem, nawet ustawionym bezpośrednio na platformie, brakuje jeszcze dociążenia w zakresie niskich tonów, albo po prostu mają duży pokój. Opis Blocks wykorzystujących Ogy zamiast Okho nie będzie już tak obszerny, bo różnice między różnymi konfiguracjami są tak naprawdę podobne do opisanych już dla Okho. (a) Bob na Blanku: bas jest bardziej zwarty, ciut szybszy, ale odbiera się to zestawienie, jakby niskich tonów było nieco mniej, jakby były nieco lżejsze, acz spójność całego pasma jest jeszcze lepsza. (b) Bob przy podłodze: bas nieco mocniejszy, obszerniejszy, jest go więcej, u mnie nadal bynajmniej nie za dużo, acz środek ciężkości prezentacji odrobinę się obniża. (c) Dwa Boby (siłą rzeczy już bez Blanka, bo Ogy wylądowałby za wysoko): basu jest jeszcze nieco więcej, ma większą masę i gęstość, robi się bardziej fizycznie odczuwalny. Słowem, wpływ ustawienia Bobów na prezentację jest podobny, jak opisany wyżej, więc nie będę się tego rozwijał. Skupmy się raczej na różnicy między Ogy a Okho, bo de facto to właśnie wybór między nimi będzie w największym stopniu decydował o charakterze brzmienia Blocków. Zmiany dokonałem w czasie słuchania płyty Jazz & Rock Standards KRZYSZTOFA „PUMY” PIASECKIEGO. To niezwykle ciekawa płyta, zagrana po części z rockowym zacięciem, a po części z jazzową finezją. Blocks z Ogy zamiast Okho zagrały nieco „lżej”, choć „lekkość” brała się kontrastu wobec z masy i wypełnienia serwowanego przez Okho i to raczej niższej średnicy niż basu, bo ten się przecież nie zmienił. Ogy Ogy dały również efekt większego otwarcia góry pasa i dodania tam większych jeszcze ilości powietrza, więc instrumenty jeszcze swobodniej oddychały. Wszystko to osiągnąłem ustawiając Ogy na wprost, a przecież, by uzyskać nieco więcej góry wystarczy je (niezależnie od modułów pod nimi) skręcić w stronę uszu (nie ruszając pozostałych modułów ustawionych na wprost). To kwestia gustu, ale ponieważ Ogy nie są przymocowane na stałe, jak inne moduły, więc można nimi swobodnie kręcić do uzyskania efektów najbardziej satysfakcjonujących daną osobę w danym pokoju i systemie. Powiem więcej, Ogy można (a jeśli stoją na Bobie to nawet należy) dodatkowo odizolować używając pod nimi, byle jak najniższe, elementy antywibracyjne. Ja wstawiłem tam stopki Omex Symphony 2S z łożyskiem kulkowym. W efekcie uzyskałem nieco czystsze i bardziej (ale nie za bardzo - ja analitycznego grania nie lubię) analityczne brzmienie, w którym dostęp do detali, także tych w głębszych warstwach nagrań, był nieco łatwiejszy, a same detale i subtelności prezentowane były ciut bardziej wyraziście. Czy był to kierunek, który zachowałbym na stałe? Kierunek był słuszny, że tak powiem, więc będąc posiadaczem Blocks w takiej konfiguracji zapewne poszukiwałbym rozwiązania, które sprawdziło by się jeszcze lepiej (może kwarcowe dyski Acoustic Revive?). Warto pamiętać o tej opcji i po prostu przeprowadzić własne próby. Wracając do wspomnianej płyty dodam, że w utworach rockowych (nie tylko tej, ale i kolejnych płyt) gęstsza, masywniejsza średnica Okho dawała nieco więcej „mięcha” elektrycznym gitarom, czy basowi, a nawet perkusji. W jazzowych z kolei, Blocks z Ogy, mające środek ciężkości przesunięty ciut wyżej (tzn. ich prezentacja, a nie fizyczny środek ciężkości), sprawiały, że to co działo się w górnej średnicy i w zakresie tonów wysokich brzmiało nieco dźwięczniej, precyzyjniej, a także bardziej selektywnie. Mocniej, bardziej energetycznie zabrzmiały blachy perkusji, a instrumenty dęte zadziorniej, żywiej, a wokół jednych i drugich pojawiło się też trochę więcej blasku znanego z dobrych tweeterów. Z Ogy w zestawie zmienił się także sposób prezentacji przestrzeni. Tak zestawione Blocks rysowały nieco precyzyjniej kontury źródeł pozornych, lepiej także osadzały je w bardzo konkretnym punkcie na scenie, czy może raczej zajmowały one precyzyjnie określoną trójwymiarową przestrzeń. Jednocześnie nie były aż tak gęste, tak namacalne, tak obecne jak z Okho (podkreślam „aż tak”, bo i tak robiły to świetnie, tyle że nie aż tak dobrze jak z większym głośnikiem), słowem wypełnienie i masa źródeł pozornych z Ogy nie były aż tak dobre jak z Okho. ![]() Jak pisałem, z Okho dostajemy granie bardziej całościowe, gdzie wszystko się ze sobą pięknie „zlepia” tworząc bajecznie spójną, płynną całość, a detale, nawet te „wyskakujące” normalnie przed szereg są spychane nieco głębiej w miks. Gwoli jasności, nie oznacza to grania nudnego, jednorodnego, czy kleistego, tylko po prostu bardziej skupione na muzyce jako suma poszczególnych elementów. Blocks z Ogy nadal czarują spójnością i płynnością, ale nieco lepsze jest różnicowanie, pokazywanie kontrastów tonalnych i dynamicznych, przez co detale i subtelności grają nieco większa rolę. Tu dodam jeszcze, że dźwięk można kształtować także choćby kablami głośnikowymi. Blocks świetnie pokazały choćby fakt, że srebrny kabel Kondo daje nieco więcej blasku, że rozświetla (a nie rozjaśnia!) dźwięk w porównaniu nawet do mojego kabla Soyaton Benchmark Mk II. Zworki łączące moduły także można wykonać z tego typu przewodnika, by jeszcze zwiększyć ten efekt. Dodam, że te dostarczane przez producenta z miedzi Cardasa są bardzo dobre, tyle tylko, że, jak każdy kabel (!), mają swój określony charakter. | Po godzinach Miejsce jest naprawdę fajne, na poddaszu niewielkiego budynku, który niegdyś pełnił funkcję dziekanatu. Co ważne, pomieszczenie Elins Audio jest dużo większe niż mój pokój (65 vs 24 m2), więc zestawienie z Blankiem, dwoma Bobami i Okho ma gdzie odetchnąć. Okho znalazło się na szczycie, a między Boby i sąsiadujące z nimi moduły wstawiono dodatkowe stopki/izolatory. Kolumny napędzał 1000-watowy (dla 4 Ω i 500 W dla 8 Ω) wzmacniacz dzielony (przedwzmacniacz liniowy + monobloki) Mille + Mezzo Elins Audio, a gdy graliśmy z winyli także i gramofonowym Cello, a całość uzupełniały własne kable tegoż producenta. Zagrało to świetnie! W takim, dużo większym pomieszczeniu, dwa Boby robiły robotę, a dźwięk był spójny, płynny i naturalny. Nie słuchaliśmy jakoś szczególnie głośno (należy pamiętać, że głośniki EMS mają niską moc, a końcówki ElinsAudio ogromną!), ale na moje potrzeby absolutnie wystarczająco. Niezależnie, czy graliśmy z winyli, czy ze streamingu, było to angażujące, ekscytujące, bogate w informacje granie. Boby wykonały szczególnie dobrą robotę przy dużej symfonice, bardzo dobrze oddając skalę i rozmach tej muzyki. Gdy z kolei słuchaliśmy jazzowego wokalu, albo np. saksofonu BENA WEBSTERA to Okho „przejmowało prowadzenie” wiernie oddając bogactwo informacji o ich barwie i fakturze, otaczając je dużą ilością powietrza, dbając o wybrzmienia i akustykę nagrań. W takim zestawieniu Blocks są kolumnami, które z odpowiednio wysokiej klasy sprzętem towarzyszącym wypełnią dźwiękiem nawet ponad 60-metrowe pomieszczenie, a może i jeszcze większe. I będzie to dźwięk wyjątkowo spójny i naturalny z jednej strony, a swobodny, otwarty, wciągający z drugiej. Dziękuję za zaproszenie – po pierwsze bardzo fajna miejscówka do słuchania muzyki, po drugie dało mi to szansę posłuchania testowanych kolumn w zupełnie innym systemie i warunkach, co potwierdziło ich klasę i pokazało, że w dużych pomieszczeniach też mogą znakomicie zagrać. ● ▌ Podsumowanie CLOSER ACOUSTICS BLOCKS to kolumny pod wieloma względami wyjątkowe. Przede wszystkim nie kupujemy gotowego rozwiązania oferującego jedno konkretne brzmienie. Wybierając ten produkt brzmienie możemy je, w pewnym stopniu, sami kształtować. Pod tym względem najnowsze kolumny Closer Acoustics przypominają mi urządzenia lampowe. Kupujemy pewien dźwięk, ale wymieniając lampy na ich odpowiedniki możemy owo brzmienie zmienić, a często polepszyć. Z testowanymi kolumnami kupujemy zestaw klocków, które sami układamy szukając optymalnego brzmienia w danych warunkach i dopasowując je do własnego gustu. Podobnie jak się ma rzecz z klockami, także i w tym przypadku możemy elementy zmieniać i/lub dodawać. Więcej basu – dokupujemy kolejna parę Bobów, albo zmieniamy ich miejsce w kolumnie. Brakuje wysokich tonów bo głośnik je odtwarzający jest za nisko - kupujemy Blanki i podnosimy konstrukcję o piętro, albo wymieniamy Okho na Ogy, a te ostatnie możemy jeszcze skręcić w stronę uszy wzmacniając prezentację góry pasma. Jak pisałem na końcu, nie jesteśmy także skazani na bardzo dobre, ale mające swoje brzmienie zworki łączące moduły - nic nie stoi na przeszkodzie by zastosować inne. Kupując Closer Acoustics Blocks decydujemy się na pewną ilość i konkretne rodzaje modułów celując w swoje brzmienie. Ponieważ sprzedaż odbywa się bezpośrednio, producent oferuje 14 dni na ewentualny zwrot, więc w tym czasie wchodzi w grę zmiana konfiguracji, a dodać elementy możemy także później. Wszystko sprowadza się jednakże przede wszystkim do wyboru, parafrazując klasyka: osiołkowi w żłobie dano, w jednym Okho w drugim Ogy... Które wybrać? ![]() ⸜ JACEK GRODECKI, twórca systemu Blocks i właściciel firmy Closer Acoustics, koło zestawu złożonego z czterech elementów Miłośnicy gęstego, nie skupiającego się na detalach, kapitalnie spójnego i płynnego grania, także ci, którzy wolą granie nieco cięższe, z większym rozmachem i wykopem (rocka, elektroniki, ale pewnie i dużej klasyki), z mocniej nasyconą niższą średnicą, z dobrą przestrzennością i plastyką dźwięku opartych na nasyceniu i wypełnieniu źródeł pozornych, mogą preferować Okho z jednym bądź dwoma Bobami Mk II. Ci, którzy wolą dźwięk bardziej otwarty, swobodniejszy w górze pasma, z detalami i subtelnościami ogrywającymi większa rolę, z lepiej zaznaczonym konturem źródeł pozornych i z większą ilością powietrza wokół instrumentów, sięgną pewnie po Ogy. Ci z kolei, którzy chcą mieć ciastko i je zjeść, sięgną do kieszeni nieco głębiej i zakupią i jednej i drugie, a potem, za każdym razem gdy będą chcieli nieco zmienić brzmienie, czy posłuchać innego rodzaju muzyki, po prostu zamienią jedne na drugie. Wymiana zajmie trzy minuty, a zmiany w brzmieniu będą znaczące. Nie znam innych kolumn, które dają takie możliwości. Niezależnie od wyboru elementów składowych, to piękne, muzykalne, wciągające i niemęczące, nawet na najdłuższych dystansach, granie dla tych, którzy cenią piękno muzyki zaprezentowanej w wyjątkowo przyjazny, naturalny sposób. Od nas – zasłużony » RED FINGERPRINT. ● ▌ Dane techniczne (wg producenta)
OKHO: impedancja nominalna - 8 Ω, moc znamioniowa - 40 W, efektywność - 91 dB ![]() Test powstał według wytycznych przyjętych przez Association of International Audiophile Publications, międzynarodowe stowarzyszenie prasy audio dbające o standardy etyczne i zawodowe w naszej branży; HIGH FIDELITY jest jego członkiem-założycielem. Więcej o stowarzyszeniu i tworzących go tytułach → TUTAJ. |
System referencyjny 2025 |
|
ŹRÓDŁA CYFROWE |
1. Pasywny, dedykowany serwer z WIN10, Roon Core, Fidelizer Pro 7.10 • karty JCAT XE USB i JCAT NET XE recenzje › TUTAJ + zasilacz Ferrum HYPSOS SIGNATURE recenzja › TUTAJ • JCAT USB ISOLATOR, optyczny izolator LAN + zasilacz liniowy KECES P8 (mono) • przełącznik LAN: Silent Angel BONN N8 recenzja › TUTAJ + zasilacz liniowy Forester recenzja › TUTAJ 2. Przetwornik cyfrowo-analogowy: LampizatOr PACIFIC recenzja › TUTAJ + Ideon Audio 3R Master Time recenzja › TUTAJ |
ŹRÓDŁO ANALOGOWE |
1. Gramofon J.Sikora STANDARD w wersji MAX recenzja › TUTAJ • ramię J.Sikora KV12 • wkładka Air Tight PC-3 2. Przedwzmacniacze gramofonowe: • ESE Labs NIBIRU V 5 recenzja › TUTAJ • Grandinote CELIO Mk IV recenzja › TUTAJ |
WZMACNIACZ |
1. Wzmacniacz zintegrowany GrandiNote SHINAI recenzja › TUTAJ 2. Wzmacniacz zintegrowany ArtAudio SYMPHONY II (modyfikowany) 3. Przedwzmacniacz liniowy AudiaFlight FLS1 recenzja › TUTAJ |
KOLUMNY |
1. GrandiNote MACH4 recenzja › TUTAJ 2. Ubiq Audio MODEL ONE DUELUND EDITION recenzja › TUTAJ |
OKABLOWANIE |
1. Interkonekty analogowe: • Hijiri MILLION KIWAMI • Bastanis IMPERIAL x 2 recenzja › TUTAJ • Hijiri HCI-20 • TelluriumQ ULTRA BLACK • KBL Sound ZODIAC XLR 2. Interkonekty cyfrowe: • David Laboga EXPRESSION EMERALD USB x 2 recenzja › TUTAJ • David Laboga DIGITAL SOUND WAVE SAPPHIRE x 2 recenzja › TUTAJ 3. Kable głośnikowe: • LessLoss ANCHORWAVE 4. Kable zasilające: LessLoss DFPC SIGNATURE, Gigawatt LC-3 recenzja › TUTAJ |
ZASILANIE |
1. Kondycjoner Gigawatt PC-3 SE EVO+ recenzja › TUTAJ 2. Kabel zasilający AC Gigawatt PF-2 Mk 2 3. Dedykowana linia od skrzynki kablem Gigawatt LC-Y 4. Gniazdka ścienne Gigawatt G-044 Schuko i Furutech FT-SWS-D (R) |
ANTYWIBRACJA |
1. Stoliki: • Base VI • Rogoz Audio 3RP3/BBS 2. Akcesoria antywibracyjne • platformy ROGOZ-AUDIO SMO40 i CPPB16 • nóżki antywibracyjne ROGOZ AUDIO BW40MKII • nóżki antywibracyjne Franc Accessories CERAMIC DISC SLIM FOOT • nóżki antywibracyjne Graphite Audio IC-35 recenzja › TUTAJ i CIS-35 recenzja › TUTAJ |
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity