pl | en

KSIĄŻKA ⸜ recenzja

DAWID BRYKALSKI
Komendarek – życie pozaziemskie

Wydawca: GAD Records
Data wydania: 2024
Ilość stron: 200

ISBN 9788361637264

» SOSNOWIEC ⸜ Polska


KSIĄŻKA ⸜ recenzja

tekst WOJCIECH PACUŁA
zdjęcia „High Fidelity”

No 254

16 czerwca 2025

„Zbliżający się nowy 2025 r. przyniesie nam wiele niespodzianek, a jedną z nich może być odkrycie życia pozaziemskiego. I to odkrycie życia poza naszym Układem Słonecznym”. » BOGDAN STECH, Jest szansa, że w 2025 r. znajdziemy życie pozaziemskie. «Nigdy nie byliśmy bliżej», → SPIDERSWEB.pl, dostęp: 10.06.2025.

MAM TEN OBRAZ PRZED OCZYMA, nie muszę więc sięgać na półkę po winyl czy po jego reedycję na płycie CD: ręka w czerni i bieli, jakby prześwietlona, będąca dla mnie, wówczas czternastoletniego ósmoklasisty, a niedługo potem świeżo upieczonego ucznia Technikum Elektronicznego, ręką robota.

⸜ Na zdjęcie okładkowe wybrano to, które najlepiej chyba oddaje wewnętrzną energię Komendarka

Nawet nie wiem, skąd mi się to wzięło, dzisiaj wyraźnie widzę, że to po prostu prześwietlone zdjęcie z podkręconym na masa kontrastem, jednak wówczas musiało mi się to skojarzyć, tak mi się wydaje, ze sceną z filmu 2001: Odyseja kosmiczna (ang. 2001: A Space Odyssey, 1968) Stanleya Kubricka obejrzanego wcześniej na czarno-białym telewizorze. A konkretnie z momentem, w którym przez niesamowite przeciążenie spowodowane przelotem przez Szczelinę Cassiniego pękają po kolei warstwy na ręce robota. Chyba, że mi się coś zupełnie porąbało i może wcale takiej sceny w nim nie ma. Ale tak to mam w głowie.

Ręka o której mówię, a właściwie jej zdjęcie, jest jak najbardziej prawdziwe i zdobi okładkę płyty długogrającej WŁADYSŁAWA „GUDONISA” KOMENDARKA, zatytułowanej Dotyk chmur. Wydana w 1987 roku przez wydawnictwo Pronit przyniosła osiem utworów, które – wraz z młodszą o dwa lata Promenadą (Polskie Nagrania „Muza”, 1989) – zmieniły moje myślenie o muzyce elektronicznej (PLP-0060). Wszystko to, co usłyszałem potem, wraz z całym – nomen-omen – kosmosem krautrocka porównywałem właśnie do przeżyć, których mi ta muzyka dostarczyła.

Muzyk

WPIS NA OKŁADCE wywiadu-rzeki, jakim jest książka Dawida Brykalskiego zatytułowana Komendarek - życie pozaziemskie, mówi o tym, że Komendarek jest muzykiem „osobnym”. Podkreśla, że „tworzy (on) muzykę, którą trudno z czymkolwiek innym pomylić”. Jak dodaje, jego kompozycje wykorzystywano w filmie, teatrze i telewizji. Z kolei w Antologii Polskiej Muzyki Elektronicznej, w biogramie poświęconym temu muzykowi dodaje, że jest on innowatorem w zakresie instrumentów i brzmień elektronicznych.

⸜ Do książki dołączana jest płyta z interpretacjami utworów Chopina – genialna! I przy tym dobrze płyta brzmi. Niestety w książce nie ma żadnej koperty, do której można by ją schować.

Urodzony 10 października 1948 roku w Sochaczewie Komendarek jest jednym z najciekawszych muzyków związanych z polską sceną elektroniczną. Przydomek Gudonis pożyczył od swojego dziadka, Władysława Gudonisa, wędrownego organisty wynajmującego się w parafiach, które akurat potrzebowały zastępstwa. Jak pisze Brykalski, miłość do muzyki zaszczepili mu jednak rodzice, choć sami nie byli z nią związani zawodowo.

Albo po prostu coś było w jego DNA, bo przecież również i Ewa, i Elżbieta, jego siostry bliźniaczki, związały swoje życie z tym medium – pierwsza z nich pracowała artystycznie w zespole Mazowsze, a druga była pedagogiem w szkołach muzycznych. Może coś w tym jest, bo przecież mówi się, iż jest on potomkiem Mikołaja Kleofasa Ogińskiego, autora poloneza Pożegnanie ojczyzny.

Do 1975 roku gra w lokalnych zespołach, na różnych instrumentach. To wtedy dołącza do Grupy Dominika utworzonej przez Dominika Kutę, wcześniej współpracującego z Czerwonymi Gitarami. Zarysował się wówczas skład zespołu, który rok później przyjmie nazwę Exodus, w którym gra, aż do rozwiązania w 1984 roku, na instrumentach klawiszowych. Jak pisze Remigiusz Mendroch, opatrujący słowem wstępnym książeczkę do płyty Przestrzenie przeszłości, wydanej w 2011 roku przez Metal Mind Productions, to jemu w dużej mierze zawdzięczała ona swoje intrygujące brzmienie kreowanym przez niego klawiszowym pejzażom.

Po wydaniu dwóch płyt, The Most Beautiful Day (1980) oraz Supernova (1982), mających astronomiczne nakłady – odpowiednio 150 000 i 600 000 egzemplarzy – zespół się rozpada. Ale już w 1985 klawiszowiec wystąpuje z solowym projektem w Jarocinie na Festiwalu Muzyków Rockowych, a Tonpress wydaje jego singiel Leśna przechadzka/Tęsknota żeglarza. Nagrania te znajdą się później na albumie Władysław Komendarek, wydanym tylko na kasecie; w 2021 roku na płycie CD wznowi go wydawnictwo GAD Records, ważny punkt na kosmicznej ścieżce muzyka.

⸜ Komendarek jest artystą, jak byśmy dzisiaj pewnie powiedzieli, holistycznym. Dlatego też obok fajnego autografu i dedykacji dla mnie, opatrzył ją również złożonym, pracochłonnym rysunkiem

Pierwszy album LP muzyka to wspomniany Dotyk chmur, po czym od 1989 roku artysta wydaje materiał niemal co roku, a to na winylach, a następnie na kasetach magnetofonowych i na płytach CD. Dość szybko Komendarek odłącza się od głównego nurtu szołbiznesu i zaszywa się w rodzinnym Sochaczewie, w zagubionym wśród zieleni domu. W książeczce do wznowienia płyty Fruwająca lalka (1991/2017) Michał Wilczyński, założyciel i szef GADa pisze:

Artysta musi mieć spokój. Komendarek żartował wiele razy w wywiadach, że w zaciszu domowego studia jest w stanie stworzyć bardzo wiele muzyki, ale tylko pod jednym warunkiem: nikt mu nie przeszkadza. Wtedy odcina się od wszystkiego i łączy się z innym wymiarem.

Alex Freiheit dodaje:

(Komendarek) żyje w domu wypełnionym górą wzmacniaczy, kabli, syntezatorów, płyt CD, a w ogrodzie ma stary gramofon, z którego puszcza piosenki, gdy akurat moczy w pokrzywach swoją charakterystyczną perukę.

⸜ ALEX FREIHEIT, Nie popisuj się: Pielgrzymka na Zeta Reticuli, → www.DWUTYGODNIK.com, czerwiec 2025, dostęp: 10.06.2025.

Wciąż wydaje muzykę, choć w różnych wydawnictwach, zdarza się mu również oferować wersje CD-R we własnym zakresie, jak Rycerze ciemności z 2007 roku czy ze swoimi wersjami utworów Fryderyka Chopina w roku 2011; ta ostatnia płyta zostanie dołączona, jako bonus, do książki Brykalskiego. W latach 2000 renesans zainteresowania muzykiem przyniosą reedycję jego płyt, często pierwsze wydania na CD, dokonane przez wspomniane już kilkukrotnie wydawnictwo GAD Records, wydawcę omawianej książki.

Dopowiedzmy, że audiofile mieli okazję zobaczyć i usłyszeć Komendarka w czasie wystawy Audio Show 2012; więcej → TUTAJ i → TUTAJ. Zagrał tam minikoncert w pokoju firmy Trimex, będącej wówczas dystrybutorem, między innymi, urządzeń firmy NAD. I jeszcze, że jego ostatni, jak dotychczas, album został nagrany z altowiolinistą, Profesorem Uczelni w klasie altówki oraz kameralistyki Akademii Muzycznej im. Stanisława Moniuszki w Gdańsku, a prywatnie siostrzeńcem, Krzysztofem Marią Komendarkiem-Tymendorfem. Album ten został wydany przez Requiem Records pod tytułem AtomoGenus.

⸜ Wprawdzie muzyk wspomina, że nie przepada za literaturą fantastyczno-naukową, ponieważ przyjmuje obecność obcych nie jako fikcję, a realność, to jednak nie może być przypadku w tym, że w dniu, w którym zacząłem czytać wywiad-rzekę Bryklskiego w księgarniach pojawiło się wznowienie Cyberiady Stanisława Lema z rysunkami Daniela Mroza, w której pierwszym wydaniu zaczytywałem się od dziecka

To jednak technikalia. Ważne, ale będące środkiem. A celem jest… Na pewno nie jest nim tu i teraz. Czytamy:

Artysta stara się, by ziemskie sprawy jak najmniej go dotyczyły. Uważa, że mieszkańcy Ziemi są ofiarami globalizmu i spisku prowadzonego przez polityków, korporacje, biznesmenów oraz mocarstwa. Dlatego często ogłasza się mieszkańcem Zeta Reiculi IV, skąd zamierza przyprowadzić pomoc, by uwolnić pozostałych Ziemian od zła.

⸜ DAWID BRYKALSKI, Bunt ponad wszystko w: Antologia Polskiej Muzyki Elektronicznej, Warszawa 2016, s. 51.

Dzięki temu wiemy więc, skąd wziął się tytuł książki o której mowa.

Autor

DAWID BRYKALSKI I GAD RECORDS, dwa bieguny elektromagnesu, dzięki któremu została wygenerowana omawiana pozycja, nie są Komendarkowi obce. Brykalski ma wszelkie narzędzia, aby móc opowiadać o kimś takim, jak Gudonis. Polski dziennikarz prasowy, publicysta oraz pisarz fantastyki, jak czytamy w Wikipedii, jest absolwentem socjologii na Uniwersytecie Łódzkim, ale również pisarzem związanym z nurtem science-fiction. Publikował na łamach takich czasopism, m.in. „Nowa Fantastyka”, „SFinks”, „ale również „Muza”, „Teraz Rock”, „Metal Hammer” czy „TopGuitar”; jest również organizatorem spotkań z pisarzami i konwentów fantastycznych.

W 2013 roku ukazał się film zatytułowany Władysław Komendarek – W Kosmosie zawsze jest dobrze, do którego napisał scenariusz i który wyreżyserował wspólnie z Marcinem Nowakiem (Fundacja Art Industry). Trzy lata później powstaje wspomniany wpis do Antologii…, której Komendarek – życie pozaziemskie wydaje się poszerzeniem i dopowiedzeniem tego obrazu.

⸜ Zaskakujące – Komendarek był kiedyś dzieckiem… Każda z czterech części rozpoczyna się taką właśnie, ładną rozkładówką

Z kolei GAD Records, wydawca książki, co chwilę robi nam prezenty w postaci reedycji, a czasem pierwszych wydań muzyki ex-klawiszowca Exodusu. Zaczyna już w 2014 roku cyfrowym wydaniem debiutu muzyka, a zaraz potem, dokładnie dwa numery katalogowe później, utwór Trzeci set Komendarka zostaje zamieszczony na płycie Sonda 2. Muzyka z programu telewizyjnego. Michał Wilczyński pisze również eseje do książeczek towarzyszących tym płytom. Najnowszym wspólnym wydawnictwem panów Władysława i Michała jest Parabola muz z 2023 roku, zawierająca kompilację nagrań z połowy lat 90.

Książka

Komendarek – życie pozaziemskie NIE JEST TYPOWĄ BIOGRAFIĄ, a wywiadem-rzeką. I nie jest rzeką zbyt długą. A to dlatego, że muzyk nie jest typem „gadacza”. Mówi krótko i zwięźle. I od serca. Nie wiem, czy tak było, ale postawiłbym sporo na to, że autor nie miał zbyt wiele rzeczy do poprawy po autoryzacji – Komendarek wydaje się być osobą, której mowa jest „tak – tak, nie – nie”, że przywołam klasyka.

Wywiad rzeka to forma wywiadu, w której rozmówca (najczęściej osoba znana) opowiada o swoim życiu, doświadczeniach i refleksjach, często w sposób bardziej swobodny i otwarty niż w tradycyjnych wywiadach. Jest to gatunek literacki i dziennikarski, w którym rozmowa jest traktowana jako narracja, a nie tylko źródło informacji.

⸜ AI, Google.pl

Pozycja podzielona została na cztery rozdziały z wstępem, epilogiem i dodatkami. Zaczynamy od dzieciństwa i młodości, przechodzimy przez czasy Exodusu, wracamy do Sochaczewa i wreszcie startujemy w kosmos. Znajdziemy w książce sporo zdjęć z prywatnego archiwum muzyka, zarówno rodzinnych, jak i z występów oraz pochodzących z różnego rodzaju wywiadów prasowych. Zdjęcia są czarno-białe, ale są i kartony kolorowe, z kilkoma zdjęciami i z okładkami płyt.

Co jakiś czas, na stronach o czarnym kolorze i z białym drukiem, wpuszczane są rozbudowane cytaty z wywiadów, wypowiedzi innych muzyków, jak i ludzi związanych z muzyką elektroniczną – Przemysława Rudzia, Michała Kirmucia, Jerzego Kordowicza, Marka Bilińskiego czy muzyków zespołu Exodus. Nie znajdziemy tam słowa złego o nim, ani też słowa fałszywie dobrego. Sytuacja w muzyce, z którą spotykamy się absolutnie rzadko.

W dodatkach znajdziemy spis wydawnictw solowych, ze wspomnianym zespołem, na składankach, w „gościach” – tutaj warto wspomnieć płytę Skaldów Rezerwat miłości z 1979 i uczestnictwo w powstaniu muzyki na płytę Michała Lorenca Les Amis (1982). Trochę zabrakło mi dokładniejszych danych dotyczących płyt, jak ich pozostałych autorów – producentów, realizatorów dźwięku i osób odpowiedzialnych za remastering.

»«

| Kilka prostych słów

Z DAWIDEM BRYKALSKIM rozmawia WOJCIECH PACUŁA

WOJCIECH PACUŁA • Skąd się wziął pomysł na książkę?

DAWID BRYKALSKI • Władysław Komendarek to postać niezwykle barwna. Poznaliśmy się czternaście lat temu. Przeżyliśmy wiele przygód, zrealizowaliśmy jeszcze więcej projektów. Po filmie zrealizowanym dla Festiwalu Soundedit Władysław Komendarek – W Kosmosie zawsze jest dobrze, kiedy Władysław wyszedł „z ekranu” na scenę, przywitano go owacją na stojąco.

Podczas pierwszej wizyty u Władysława, wystawiliśmy do ogródka jego Hammonda. Zaczął grać to niesamowite intro do Child in Time, kiedy skończył, sąsiedzi krzyczeli: „Władysław!!! Graj dalej Deep Purple!” Po koncercie „Projektu Metropolis”, gdzie wystąpił wraz z śpiewaczką operową – Agnieszką Makówką i nastoletnim wtedy gitarzystą – Igorem Gwaderę, ludzie zaczepiali mnie na Piotrkowskiej, dziękując za koncert i pytając: czy będzie powtórka? Zapewne nie ma drugiego tak wyjątkowego człowieka, tak wszechstronnego i rewolucyjnego artysty jak Komendarek. Ta książka po prostu „napisała się sama”.

⸜ Władysław Komendarek (z prawej) z autorem książki • zdj. Klaudia Żyżylewska

WP • Jak długo trwała praca nad książką i jak wyglądała?

DB • Jak wspomniałem znamy się kilkanaście lat. Zgromadziłem niebagatelne archiwum na temat artysty. Taka „twarda” praca, czyli stworzenie koncepcji, planu, potem setki godzin rozmów, następnie ich spisanie i redakcja. Potem dopytywanie. Władysław nieraz już po zamknięciu danego rozdziału zaczynał wspominać nowe wątki z danym okresem jego życia i twórczości związane.

Czasem myślałem, że to się nigdy nie skończy. Podobnie jak podczas pracy przy filmie miałem chwile zwątpienia, albo myślałem, że oszaleję lub już oszalałem. Pracując nad filmem, zrealizowaliśmy scenę, której nobliwy Władysława z właścicielką dyskoteki tańczy przy Ona tańczy dla mnie! Trzeba było jednak w terminie książkę do wydawcy oddać. Siedziałem, ślęczałem, poprawiałem, szukałem, sprawdzałem. Na przykład dział Dyskografia – bardzo mi zależało, by książka była dla kogoś przewodnikiem, po rozwirzchrzonej dyskografii. Niektóre z płyt czy kaset nigdy nie zostały wznowione. Termin „przewaliłem” tylko o miesiąc.

WP • Co było w jej przygotowaniu najtrudniejsze?

DB • Najtrudniejsi są ludzie. Chciałem, by w książce na temat artysty wypowiedziało się jak najwięcej osób różnych. I jeszcze rozumiem, siostry Władysława zastrzegły sobie, że nie, nic nie powiedzą i koniec. Jasny komunikat – nie nalegałem. Ale jeśli szukałem potwierdzenia na policji faktu, że zespół Exodus był kiedyś zatrzymany na Śląsku. Wysyłałem mejle, faxy (!!!), dzwoniłem – na początku ktoś odpowiadał. Potem – cisza. Tak samo katowicki oddział IPN – zero kontaktu. To żenujące, ludzie tych instytucji nie podjęli się wykonywania swojej pracy.

Tak samo „ludzie z branży”. Brak mi słów, ile osób początkowo odbierało telefony, prosiło o pytanie mejlem, obiecywało odpowiedzi i w efekcie… cisza. Tak to właśnie wygląda – nie odpowiedzą „nie”, tylko będą milczeć jak jakieś rarogi. Słabe to i charakterystyczne. Brak odpowiedzi jest cechą immanentną „show biznesu” polskiego. To po prostu brak klasy, nieumiejętność odmowy. Jakieś dziwne, partyzanckie działanie.

Trudne też było barowanie się ze zdjęciami. Wspólnie z Władysławem zgromadziliśmy ich ponad trzydzieści tysięcy! Przeglądaliśmy i wybieraliśmy przez miesiąc. To stąd wzięła się obsuwa w czasie dostarczenia całości. Dzięki naszej pracy, wydawca dostał niezły serwis fotograficzny i na tej podstawie mógł podejść do składu. Sądząc z opinii – wyszło mu to znakomicie. Książka, w sensie edytorskim, podoba się.

WP • W czym praca nad nią była inna od poprzednich pańskich tekstów?

DB • Wymagała niesamowitych zasobów cierpliwości. Podczas trzech lat pracy musiało dojść do momentu, w którym coś, jakaś historia się powtórzyła. Szybko nauczyłem się, by artyście dać się spokojnie wypowiedzieć. Po pierwsze – nie zmyślał, nie zmieniał faktów. Po drugie – często słyszana już historia, pod koniec otwierała jakieś nowe wspomnienie i nagle pojawiła się nowa opowieść, anegdota. W ten sposób – cierpliwie słuchając – książka wzbogaciła się o wiele niespodziewanych wątków.

⸜ Ponownie muzyk z autorem wywiadu • zdj. Klaudia Żyżylewska

WP • Jakim człowiekiem jest Komendarek – spędził pan z nim sporo czasu...

DB • Barwnym, nieprzewidywalnym, buntowniczym. To najprawdziwszy „artysta zawodowy”, on żyje tylko muzyką, a nasze ziemskie sprawy ma za nic. Książka to jego „portret”, więc jeśli opowiem coś więcej, odbiorę przyjemność z odkrywania lektury. Uważam też, że przekleństwem Władysława jest to, że urodził się w Polsce. Gdyby urodził się w Londynie, Nowym Yorku czy Tokyo, byłby megagwiazdą światową.

Po wydaniu książki spotkało mnie sporo miłych słów. Jerzy Kordowicz, wybitna postać Polskiego Radia, propagator muzyki elektronicznej, nie tylko zechciał udzielić wypowiedzi do książki, ale również zaprosił mnie do swojej audycji. Proszę pomyśleć – ponad trzydzieści lat temu, nagrywałem jego audycję na kasety, do dziś pamiętam co puszczał. Mam nawet nadal bootleg z jedynego koncertu Mike’a Oldfielda w Polsce, który zapowiada właśnie pan Kordowicz i… znalazłem się w jego audycji.

Wspaniała postać polskiego show-bizu – Andrzej Marzec, książkę przeczytał i powiedział, że jest świetna. Artysty nie znał, nie współpracowali. Jednak szalenie spodobało mu się to, że Władysław mówi tu w swój sposób. Cieszę się, że takie rzeczy są wyłapywane, bo o taki efekt mi chodziło. Proszę sięgnąć po jakąś biografię Metalliki, The Rolling Stones czy Niemena. Oni wszyscy mówią jakby ukończyli Sorbonę, Oxford i Hogwart. Sądząc po sposobie wypowiadania się – to wszechwykształceni mędrcy, a przecież tak nie jest. Bardzo mi zależało, by zachować unikatowy sposób mówienia przez Władysława.

Przemysław Rudź, który z Władysławem nagrywał i który wspomniał, by jakąś kometę nazwać jego imieniem – książkę przeczytał w jeden wieczór i docenił ilość czasu, jaki została w nią włożone. To bardzo miłe, że takie nazwiska doceniły moją pracę. Bardzo dziękuję za trafne pytania, mam nadzieję, że P.T. czytelnicy „High Fidelity” zechcą zapoznać się z muzyką, jaką komponuje Władysław Komendarek. Kosmita, który zechciał trochę pomieszkać wśród nas, ziemian.

»«

CZYTA SIĘ KSIĄŻKĘ szybko i z przyjemnością. Raz, że jest bardzo dobrze przygotowana edytorsko. A dwa, że Brykalski wie o czym pisze, daje się odczuć, że lubi swojego rozmówcę, a mimo to nie pada na kolana bijąc przed nim pokłony. Przydaje się, to słychać, doświadczenie zebrane podczas lat pracy w środowisku muzycznym, ale i pisarskie zacięcie. Jest dość bezpośredni w pytaniach, choć nie dowiemy się z niej pikantnych szczegółów, ani skrywanych tajemnic, chociażby związanych z rozwiązaniem zespołu Exodus w momencie, w którym miał w ręku wszystkie atuty potrzebne do rozwinięcia pięknej kariery.

⸜ Rozdział 4. opowiada o związku muzyka z kosmosem

Ale są i ciekawostki, jak ta związana z samplowaniem jego muzyki przez 50 Centa. Przypomnijmy: amerykański muzyk i przedsiębiorca Curtis James Jackson III był jednym z najbardziej rozpoznawalnych swego czasu raperów. Jest również właścicielem firmy produkującej słuchawki SMS Audio. To ważna postać muzycznego świata, ale i reklamowego. Jego biografia zainspirowała firmę obuwniczą Reebok do wykorzystania postaci w reklamie firmy w 2004 roku. Jednym słowem – jeden z gigantów muzyki.

W 2008 roku skontaktował się z Komendarkiem Frank Dukes, przygotowujący dla rapera sample. Zainteresowany był utworem Płynąca rzeka marzeń z repertuaru zespołu Exodus, zamieszczoną na pycie Supernova. Gudonis wysłał sample i niemal zapomniał o sprawie. Dopiero w 2018 roku ukazał się utwór 50 Centa Crazy (feat. PnB Rock) z zsamplowanym fragmentem. Sochaczewski muzyk puentuje to w swoim stylu: „I to cała historia, jeśli chodzi o współpracę z tym raperem. Taka przygoda z USA”.

Ciekawy i nowy był dla mnie również fragment dotyczący postaci japońskiego dziennikarza Hiroakiego Shikaty. Jak pisze on w sekcji „cytaty”, na początku 2010 roku, dzięki platformom internetowym, odkrył artystów z bloku wschodniego. Z jego poszukiwań powstał najpierw artykuł, a potem dwie książki, które eksplorowały ten temat: Communistic Techno – Soviet Union (2016) oraz Communistic Techno – Eastern Europe Edition (2018). W Japonii muzyka elektroniczna z tej części Europy jest niemal nieznana, była o więc praca pionierska.

Ze swoich badań znał zespół Exdodus z, trudno wówczas w Japonii dostępnej, płyty The Most Beutiful Day i na tej podstawie przeprowadził z Komendarkiem wywiad. Ten wspomina to, jak to on, po prostu jako kolejne zdarzenie w swoim życiu:

Ten pan napisał dwie książki i był bardzo zainteresowany artystami, w tym mną. (…) To była miła, profesjonalnie przygotowana rozmowa. Shikata to inna kategoria człowieka – uważny, skupiony, precyzyjny, przygotowany, szybki i ultra solidny. Do dziś utrzymujemy życzliwy kontakt. (s. 102)

Odliczane końcowe

PRZYWOŁANA POWYŻEJ FREIHEIT PISZE, że „na planecie Zeta Reticuli panuje pełna tolerancja dla wszystkich wyznań i ras, więc Komendarek zdaje się tę idealistyczną teorię wdrażać w życie doskonale”. Muzyk takim właśnie jest człowiekiem. Dobrym. Wyświechtane słowo, słowo niemodne, wręcz słowo-obciach. Tyle tylko, że idealnie pasuje do człowieka, który być może jest kosmitą, a może jednak człowiekiem, tyle że dobrym. Czyli jednak – kosmitą.

⸜ Na czarnych stronach umieszczono wyimki z wywiadów i wypowiedzi dziennikarzy i artystów

Wywiad, który Brykalski z nim przeprowadził dobrze tę jego cechę oddaje. Autor nie stara się zdominować tego spotkania trzeciego stopnia, nie chce przyprawić Komendarkowi gęby. Nie chce go upupić. Pewnie i tak by się nie dało – muzyk to przecież buntownik. Dobrze, że mamy kogoś takiego jak Władysław Gudonis Komendarek. I dobrze, że dzięki książce więcej o nim wiemy. Niezwyczajne jest to, że choć szczera, powoduje, że lubimy muzyka jeszcze bardziej.

Jeśli kiedyś przylecą do nas kosmici, dla których kosmitami będziemy przecież my, miejmy nadzieję, że trafią właśnie na niego, nie na nas. Jeśli nam się powiedzie i wylądują w Sochaczewie, obok domu Komendarka, który właśnie wtedy będzie, być może, słuchał muzyki z gramofonu ustawionego w ogrodzie, jest szansa, że nas oszczędzą. Bo jeśli wylądują koło nas… Wtedy, jak mówi w Kilerów dwóch nadinspektor, „dupa zbita…”

  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl