WZMACNIACZ MOCY EverSolo
Producent: EVERSOLO AUDIO TECHNOLOGY |

Test
tekst WOJCIECH PACUŁA |
![]() |
No 254 1 czerwca 2025 |
TAK SZYBKA KARIERA, jakiej jesteśmy świadkami w przypadku marki Eversolo, to rzecz godna podziwu (jej nazwa jest stylizowana na: ‘EverSolo’). Założona w 2023 roku zdążyła zdobyć wiele nagród branżowych pism z Europy, USA i Kanady, wraz z – wydawałoby się dość hermetyczną i skupioną na znanych markach – EISA. Została ona przyznana modelowi DMP-A8, odtwarzaczowi plików z sekcją przedwzmacniacza. W laudacji kapituła nagrody pisała: ![]() Streamer DMP-A8 firmy Eversolo na nowo definiuje swoją kategorię. W eleganckiej aluminiowej obudowie umieszczono najnowszy dwuprocesorowy przetwornik cyfrowo-analogowy AKM połączony z wysokiej jakości regulatorem głośności R2R, dzięki czemu urządzenie to pełni funkcję przedwzmacniacza, a szereg wejść i wyjść – od zbalansowanych analogowych po USB-B – umożliwia podłączenie źródeł i końcówki mocy. (…) Niezależnie od tego, jak wykorzystasz streamer Eversolo, muzyka będzie brzmieć, a nawet wyglądać świetnie! Tak szybki sukces nie byłby oczywiście możliwy, gdyby Eversolo nie miało potężnego wsparcia w postaci doświadczenia swojej firmy-matki, Zidoo Technology. Założona w 2014, dwa lata później zaprezentowała swój pierwszy odtwarzacz 4K UHD player, Zidoo X9S. W latach 2019-2020 powstały jej flagowe odtwarzacze plików, w których szczególną uwagę – jak czytamy – poświecono układom audio. I to na ich bazie, w 2023 roku „odpalono” markę Eversolo. ▌ AMP-F10 W CENTRUM ZAINTERESOWAŃ inżynierów Eversolo są układy cyfrowe, a przede wszystkim odtwarzacze plików audio. Producent ma jednak szersze ambicje, chciałby mieć wpływ na większą część łańcucha audio, dlatego ma w swojej ofercie również dwie stereofoniczne końcówki mocy: AMP-F2 i flagowy model AMP-F10. „Dziesiątka” jest znakomicie wykonanym, ładnym produktem. Pożycza detale projektu plastycznego z dizajnu Rotela, Yamahy i innych japońskich producentów, ale robi to z wyczuciem i bez nachalności; można powiedzieć, że „wzoruje się na…” To średniej wielkości, ale masywne urządzenie w obudowie z anodowanych na czarno, aluminiowych elementów i z charakterystycznymi wskaźnikami mocy wyjściowej. W jego budowie zastosowano bardzo dobre elementy bierne, jak również własne opracowania dotyczące układów audio. Przykładem niech będą, umieszczone w sterowaniu końcówką ekranowane moduły – wyglądają, jak dyskretne układy op-amp. Producent pisze o nich:
Urządzenie nie jest jakieś ogromne, mierzy 430 x 310 x 147 mm i waży 18 kg, oferuje jednak potężną moc: 200 W przy obciążeniu 8 Ω, 320 W przy 4 Ω i aż 450 W przy 2 Ω. Jest ono przygotowane również do pracy w mostku („bridge”). Działa wówczas jak monoblok, dając aż 650 W przy 8 Ω i 950 W przy 4 Ω. Niższe impedancje nie są zalecane. A to wszystko, dodajmy, przy bardzo wysokim tłumieniu wyjścia – 600 – oraz niskich zniekształceniach i szumach. To naprawdę bardzo dobry projekt. ![]() W zasilaczu zastosowano 1000-watowy transformator toroidalny, a wysoki prąd wyjściowy zapewnia po pięć par tranzystorów MOS-FET na kanał; w pracy mostkowej to dziesięć tranzystorów na kanał. Układ wejściowy i sterujący mają budowę zbalansowaną, do wzmacniacza wejdziemy więc zarówno kablami XLR, jak i RCA. Możemy także możliwość dostosowania wzmocnienia układu do przedwzmacniacza i kolumn. Przełącznikiem na tylnej ściance zmienimy ją z 29 na 23 dB. Jak mówiliśmy, urządzenie można również zmostkować. Służy do tego mały przełącznik. Kable głośnikowe wpinamy wówczas do dwóch wewnętrznych gniazd, a sygnał doprowadzamy do wejść lewego kanału. Wszystko to jest w ładny i przejrzysty sposób opisane na tylnej ściance. Postanowiliśmy przetestować i tę opcję – główny test dotyczy wzmacniacza pracującego w trybie stereo, a pod koniec powiemy kilka słów o pracy mostkowej. ▌ ODSŁUCH JAK SŁUCHALIŚMY • Wzmacniacz mocy Eversolo AMP-F10 testowany był w systemie referencyjnym „High Fidelity”. Porównywany był do dzielonego wzmacniacza odniesienia, czyli tranzystorowego wzmacniacza mocy Soulution 710 i przedwzmacniacza liniowego Ayon Audio Spheris III. W czasie testu jako źródło wykorzystałem odtwarzacz SACD Ayon Audio CD-35 HF Edition oraz odtwarzacz plików Lumin T3. ![]() Sygnał między przedwzmacniaczem i wzmacniaczem przesyłany był interkonektem RCA Siltech Single Crown, a sygnał do kolumn dostarczał kabel głośnikowy Crystal Cable Da Vinci. Wzmacniacz napędzał kolumny Harbeth M40.1. Podczas testu stał on na swoich nóżkach na górnej, węglowej półce stolika Finite Elemente Pagode Edition Mk II. Osobny test wykonałem w trybie bridge, z dwoma wzmacniaczami AMP-F10, po jednym na kanał. Aby rozwiązać problem zasilania, a potrzebowałem, aby obydwa wzmacniacze były rozgrzane, podobnie jak wzmacniacz odniesienia, zmieniłem nieco układ zasilania. Do gniazdka ściennego wpięty był kabel Acrolink 8N-PC8100 Performante Nero Edizione. Po nim zastosowałem małą listwę zasilającą Essential Audio Tools Myni, a z niej trzema identycznymi kablami tej firmy podłączyłem wszystkie wzmacniacze. ![]() » PŁYTY UŻYTE W TEŚCIE ⸜ wybór
⸜ JASON ISBELL, Foxes in the Snow, Southeastern Records/Tidal, FLAC 24/96 ⸜ 2025. PIERWSZE TAKTY GITARY JASONA ISBELLA z płyty Foxes in the Snow i wiadomo: wzmacniacz Eversolo jest urządzeniem grającym w romantyczny sposób. W tym sensie, że nie atakuje, nie nadwyręża naszych uszu jasnym dźwiękiem. Powiedziałbym, że jego przekaz jest wręcz lekko ocieplony, gdyby nie to, że chodzi raczej o zmiękczenie ataku dźwięku niż o dopalenie niskiej średnicy i wycofanie góry. Stalowe struny gitary akustycznej miały wyraźny charakter, który kojarzymy z tego typu gitarą, a wokal był otwarty i wyraźny. W podobny sposób odezwały się gitary w słuchanym zaraz potem ˻ 9 ˺ Michelle, utworze The Beatles, ale tym razem zaśpiewanym przez IGGY’ego POPA. To z tym nagraniem usłyszałem również, że choć pierwszy plan nie jest do nas przybliżany, nie mamy do czynienia z wypychaniem dźwięku w naszą stronę, to tylne plany były bliżej mnie niż ze wzmacniaczem Soulution. Jak gdyby urządzenie zbierało dźwięki w krótszej perspektywie. Dźwięków nie było przy tym mniej, przez co przekaz wydawał się niezwykle bogaty wewnętrznie. Co przypomniało mi brzmienie wzmacniacza Leben CS600X. Nie było to tak nasycone granie, jak w lampowym urządzeniu z Japonii, ale nie było mu do niego wcale tak daleko, jak by się mogło wydawać. Ostatecznie geograficznie Chinom bliżej do Japonii niż do Szwajcarii, prawda? A tak na serio, chodzi o to, że dźwięk testowanego wzmacniacza został ukształtowany w taki sposób, aby komfortowo wpisał się w jak największą ilość systemów kolumnowych. I jeszcze, aby zagrał fajnie również w pokojach nie do końca przystosowanych do grania muzy kina sprzęcie audiofilskim. Obydwa nagrania pokazały wokale w namacalny, fajny, gęsty sposób. Dało mi to pewność co do tego, że urządzenie nie wycina niczego z pasma, bo i bas był nasycony, wręcz wysycony, a góra wyraźna. Była przy tym bardziej „obecna” niż „wyrywna”. To znaczy pokazana była lekko z tyłu, choć klarownie. Długi pogłos nałożony na gitarę i wokal Jasona Isbella był więc lekko skrócony, a wykonawca zdawał się grać w mocniej wytłumionej przestrzeni. Podobnie było też i ze śpiewem Iggy’ego Poppa, a potem z harmonijką CHARLIEGO MUSSELWITE’a w nagraniu ˻ 1 ˺ Look Out Highway. ![]() To, skrócie, bardzo przyjemne, miłe brzmienie. I wpisujące się w odwrót od jasnego, twardego, jazgotliwego grania, które słyszałem jeszcze kilka lat temu, zazwyczaj na wystawach audio. Jak gdyby odbiorcy, a tym samym producenci audio, zapragnęli czegoś innego niż wiecznej ekscytacji, ciągłego pobudzenia. To jest zwykle odwrót z lekkim wychyłem w kierunku uspokojenia dźwięku. Ale to jest, moim zdaniem, znacznie lepsze rozwiązanie niż odwrotne. Pozwala bowiem na komfortowy odsłuch w dowolnej sytuacji, również wtedy, kiedy jesteśmy zmęczeni, albo kiedy po prostu mamy wszystkiego dość. | Nasze płyty KRZYSZTOF DUDA Meditatio Laeta GAD Records GAD CD 337 ![]() ⸜ Za piękną grafikę odpowiedzialna jest osoba ukrywająca się za pseudonimem Lord Melbury WYDAWCA PŁYTY Meditatio Laeta pisze o niej: „Suita pełna zadumy i nadziei”. To materiał archiwalny, wyjęty ze zbiorów artysty, projekt, który Krzysztof Duda rozwijał przez całe lata 80., dokładając – jak czytamy dalej – do tej wielkanocnej opowieści kolejne elementy i wykonując je podczas koncertów. Tutaj, pierwszy raz w historii, oryginalna studyjna wersja, dotąd znana tylko we fragmentach. Radosna medytacja – utwór, który dał początek całemu cyklowi kompozycji odnoszących się do czasu wielkiego postu i świąt wielkanocnych, został nagrany w 1980 roku. Kolejne „cegiełki” były dokładane przez w kolejnych latach, aż do 1989, i doczekały się wykonań koncertowych (jedno z nich ukazało się na albumie Live). Oryginalna studyjna wersja, w całości, ukazuje się po raz pierwszy – zarówno na płycie CD, jak i kasecie magnetofonowej. Materiał został zremasterowany z oryginalnych taśm z archiwum artysty (choć nie wiemy przez kogo) i wzbogacona o książeczkę z krótkim szkicem na temat projektu autorstwa Michała Wilczyńskiego, prowadzącego wydawnictwo GAD Records. ![]() Dźwięk nowego płyty Meditatio Laeta został pomyślany jako „towarzyszący”. To nie jest brzmienie znane z nowych projektów Krzysztof Dudy, a bardziej spatynowane, z mniej rozdzielczym wejściem w głąb i z nie do końca czystymi wysokimi tonami. Dwa pierwsze utwory zostały zarejestrowane w Studiu Radia Gdańsk przez Piotra Madziara, pozostałe w domowym studiu artysty prze niego samego. I, tak to słyszę, to one brzmią lepiej, ciekawiej. Remasterujący ten materiał nie zamknął go w ciepłym kokonie, bo już w Pars I otworzył uderzane co jakiś czas elektroniczne blachy perkusji. Nie rozjaśnił ich jednak na siłę, nie próbował wydobyć każdego detalu. |
Poszedł raczej w kierunku nasycenia i ocieplenia. To dobry kierunek, szczególnie w takim przypadku, jak tutaj, to jest z nagraniami dokonywanymi w nie-studyjnych warunkach, poza dwoma pierwszymi. Ma się wrażenie stłumienia ataku i wygaszania opadania dźwięku, co zdarza się czasem przy bramce szumów lub pewnych ustawieniach kompresora. Ale, jak na archiwalny materiał, dźwięk jest zaskakująco fajny. Kiedy trzeba, jak w Pars III, bas schodzi nisko i jest dostojny. Czasem jest go mniej ale nigdy nie ma się wrażenia „braku”. Nie ma też, tak generalnie, wyraźnych konturów. Ale generalnie balans tonalny ustawiony jest na niskim środku, przez co cały krążek ma spójny wyraz. ![]() ⸜ Do dyspozycji mieliśmy również płytę Master CD-R To poza tym bardzo melodyjna, ładna płyta, z analogowymi dźwiękami Mooga czy Korga. I wystarczająco krótka, 38:38, aby się nie znudzić nawet po kilku przesłuchaniach. I jest radosna, a radości nam trzeba. ● » Jakość dźwięku: 6-7/10 RZADKO W AUDIO PORUSZAMY kwestię związaną ze sposobem odsłuchu, jeśli chodzi o podejście socjologiczne. I chyba trzeba to powoli zmieniać. Z jednej strony ocena urządzenia powinna być możliwie bezstronna, a jeśli stronnicza z jakiegoś powodu, to ten powód powinien być dla czytającego jasny. Ale z drugiej strony interpretacja ocen powinna iść w kierunku zrozumienia typowej sytuacji odsłuchowej. Bo, ostatecznie, audio nie jest ćwiczeniem z cierpliwości, nie ma być ciągłą oceną naszych kompetencji. Tak, mamy być stymulowani do rozwoju, ale musi to być rozwój na naszych prawach, a nie wymuszony dźwiękiem. Dlatego też to, co pokazał wzmacniacz Eversolo wydało mi się szczególnie interesujące. To nieco spokojny dźwięk, to jest jasne. Nieco przesunięty w paśmie w kierunku niskiej średnicy, to również wiadome jest od samego początku. Ale to również dźwięk złożony wewnętrznie, bogaty, przemyślany. Widzą państwo, po jakimś czasie, to jest po jakiś kilkunastu latach i, jakoś tak, ponad tysiącu przesłuchanych produktów dochodzi się do pewnej biegłości w określaniu nawet nie klasy produktu, a tego, jakie podejście mieli jego konstruktorzy. To naprawdę słychać. A tutaj słychać, że AMP-F10 został przygotowany przez kogoś, komu zależało na takim, a nie innym dźwięku. I że to nie był przypadek. ![]() Kiedy więc uderza fortepian otwierający ˻ 1 ˺ Autumn Leaves z pyty CANNONBALLA ADDERLEY’a Somethin’ Else, to od razu słychać, że choć nieco stłumiony, jak to w nagraniach Rudy’ego Van Geldera, to jest jednak dużym instrumentem w dużej przestrzeni. Za chwilę dostanie większy pogłos, generowany w urządzeniach pogłosowych („revert plate”) EMT 140, jednak słychać również dużą przestrzeń studia w Hackensack, drugiego studia Van Geldera. Z Eversolo to jest jasne od razu. Nie ma w tym jednak przesady, dźwięk nie jest sztucznie pogrubiany, żeby brzmieć w taki właśnie sposób, żeby powiększać w ten sposób wolumen. Jak mówiłem, instrumenty są wyraźne i namacalne, ale ich obraz jest rzucany nieco dalej od nas niż ze wzmacniaczem odniesienia, nie jest też tak wyraźnie definiowany. Nasycenie jednak i uczciwość, z jaką testowany wzmacniacz z Chin podaje emocjonalność. Tego typu brzmienie towarzyszy dowolnej płycie, bo również klasyk muzyki triphopowej, nagrana w ostentacyjny sposób z dźwiękiem lo-fi płyta PORTISHEAD Dummy zagrała w równie wciągający sposób. Bas generowany w ˻ 5 ˺ Wandering Star, utworze monofonicznym, był nieco miękki, ale nie na tyle, aby wykoleić rytmiczność. Blachy miały ładny rysunek, są one w tym nagraniu zaskakująco czyste, ale i one były lekko wycofane. Ważniejsze wydało mi się jednak to, że w tym brzmieniu był namysł, było wykończenie. Nic się nie wyrywało do przodu, było wręcz pastelowe, nawet z jasną trąbką w tytułowym utworze z płyty BILLIE HOLIDAY Body and Soul. Z kolei saksofon tenorowy Bena Webstera był głęboki i aksamitny. MOSTEK • Moje doświadczenia z mostkowanymi wzmacniaczami są bardzo różne. Wyławiając z pamięci przykłady, które w niej się zakotwiczyły najmocniej, natrafiam jednak głównie rozczarowania. Nie zawsze, ale jednak. Technicznie mostkowanie wzmacniacza mocy jest banalnie proste. Praktycznie jest jednak wyższą szkołą jazdy, przynajmniej jeśli chodzi o dźwięk. Może dlatego z taką przyjemnością wysłuchałem tego, co przygotowali chińscy konstruktorzy. Dźwięk DWÓCH końcówek mocy AMP-F10 jest jeszcze bardziej aksamitny niż jednej. Zazwyczaj mostkowanie utwardza przekaz i go rozjaśnia, a tutaj jest wręcz odwrotnie. Ale też dostałem większą skalę dźwięku, lepsze obrazowanie. Saksofon Webstera, o którym przed chwilą wspomniałem miał większe rozmiary i był, co ciekawe, bardziej namacalny oraz „widoczny”. To było cieplejsze granie, nie mam co do tego wątpliwości. Ale też granie wyraźniejsze! Większy, cieplejszy i wyraźniejszy dźwięk otrzymałem również z płytą Portishead. Chodziło przy tam raczej o bardziej jednoznaczne ukazanie dźwięków, jakby transfer energii był w tym układzie bardziej wydajny. Bo moc to jedno, ale znacznie ważniejsze jest to, jak się ona rozprzestrzeni po paśmie, po dynamice, po obrazowaniu. Z dwoma wzmacniaczami Eversolo to znacznie wyższa energia w całym paśmie, a przez to i przekaz bardziej emocjonujący. Wciąż nieco uspokojony, żeby była jasność. Ale jakby bardziej „tu i teraz”. I tylko jedną trzeba by u siebie sprawdzić. Średni bas w układzie ze mostkowanymi wzmacniaczami był mocniejszy. To znaczy jego atak był sztywniejszy. Jeśli system sam z siebie tak gra, może być tego za dużo i wtedy jednoznacznie lepiej zagra pojedynczy AMP-F10. Także jeśli wolimy więcej góry, jeden Eversolo zrobi to lepiej. Ale jeśli chcemy mieć duży, wypełniający pomieszczenie dźwięk o aksamitnym ataku, ale i z dużą energią, wówczas odsłuch dwóch urządzeń wydaje mi się czymś, czego nie warto sobie odmawiać. ▌ Podsumowanie WAHADŁO WYCHYLONE JEST W KIERUNKU CIEPŁA. Tak interpretuję to, co słyszę w urządzeniach audio i to już od dłuższego czasu. Zapewne, prędzej czy później, przesunie się ono na pozycje precyzji, otwarcia i ataku. Tak to działa. Wbrew pozorom nie są to jednak dokładnie te same miejsca, powroty nie są w te same rejony. Za każdym razem otrzymujemy coś więcej, jakby doświadczenie zdobyte w tej drugiej „rzeczywistości” było aplikowane i w tej obecnej. Eversolo należy do sfery „ciepłej” i „gęstej” . To gładki, jedwabiście brzmiący wzmacniacz o dobrze trzymanym rytmie, z wyraźnie artykułowaną dynamiką. Wysokie tony są w jego dźwięku lekko cofnięte, a średni bas i niska średnica mają wyższą energię niż reszta pasma. Urządzenie bardzo ładnie schodzi na basie. Ten jest ciepły, ale nie ma rozmazanego czoła, ani rozmytego „ogona”. Mówimy o urządzeniu, które ma bardzo dobrą kontrolę nad głośnikami. ![]() To urządzenie przeznaczone do długich, swobodnych odsłuchów. W trybie „bridge” jest jeszcze cieplejsze, ale ma też wyższą energię na basie i środku pasma. Obraz dźwiękowy jest z nim wówczas większy i bardziej namacalny. W obydwu przypadkach mowa jednak o bardzo zbliżonym dźwięku do czegoś, co kiedyś nazwalibyśmy „lampowym”, który jednak nie jest tym samym, co „lampa” kilka lat temu. Rozdzielczość jest tu bowiem wyższa, podobnie jak kontrola nad dźwiękiem. A i tak najważniejsze jest to, że słychać stojących za tym projektem ludzi i wiadomo, że to doświadczeni melomani i audiofile. Takie rzeczy nie wychodzą przez przypadek. ▌ BUDOWA BUDOWA WZMACNIACZA EVERSOLO to przykład niezwykle porządnej, precyzyjnej, przemyślanej roboty. To nie jest „sztukowanie” i próby, a od razu przemyślany projekt wykonany w CAD-zie czy innym narzędziu tego typu. Dotyczy to również opakowań. Nie dość, że ładnych, to bardzo wygodnych. Zwykle pakując ciężkie urządzenia mocno kurwuję i jestem pewien, że ten, kto je projektował miał polew wiedząc, że ktoś to będzie musiał wszystko złożyć do kupy. Tym razem zapakowałem obydwa wzmacniacze niemal jedną ręką (przesadzam, ale niewiele). PRZÓD I TYŁ • Wzmacniacz ma niską, solidną bryłę i wykonany jest ze skręcanych z sobą aluminiowych elementów. Najsztywniejsze są oczywiście radiatory, będące bocznymi ściankami. Mają one ładnie wycięty kształt, który urozmaica wygląd urządzenia. Pościnane są również boki frontu, przypominające przez to diament – i o to chyba producentom chodziło. Myślę tak, ponieważ zarówno logo na froncie urządzenia jak i ten sam logotyp naniesiony farbą na opakowaniu mienią się pod światło, właśnie jak diamenty. Przód urządzenia to oczywiście wychyłowe wskaźniki mocy wyjściowej, a właściwie VU-metry. Są stosunkowo niewielkie i mają białe podświetlenie. Co okazuje się niezwykle uspokajającym wyborem, ponieważ nie narzucają się, a jednak – są. Pośrodku jest jeszcze przycisk standby z podświetlaną obwódką, również dyskretną. Tył jest mocno zatłoczony, ale i tutaj dają o sobie znać porządek, rygor i ergonomia. Gniazda i przełączniki są dobrze i sensownie opisane. A to ważne, ponieważ AMP-F10 może pracować zarówno jako wzmacniacz stereo, jak i w mostku. Patrząc od góry mamy wejścia – to podpowiedź tego, że mowa o osobnej płytce drukowanej dla tej sekcji. Są tu i gniazda RCA, i XLR. Pomiędzy nimi jest przełącznik, którym wybieramy aktywne wejście. Pośrodku umieszczono z kolei zmianę czułości wejściowej oraz wybór trybu – stereo i mostkowego. Przy dolnej krawędzi umieszczono dwie pary gniazd głośnikowych oraz gniazdo zasilające z mechanicznym wyłącznikiem sieciowym. Pomiędzy tymi dwoma sekcjami jest jeszcze grupa gniazd i przełącznik. Pierwsze służą do połączenia urządzeń tej firmy w system i ich włączanie oraz wyłączanie jednym przyciskiem. Przełącznik pozwala zaś wybrać, czy urządzenie jest „wybudzane” wyzwalaczem czy pojawieniem się na wejściu sygnału. ŚRODEK • Patrząc na to, jak precyzyjnie wykonana jest obudowa AMP-F10, jak dobrze zaprojektowana, można się było tego spodziewać tego, w jaki sposób wykonano część elektryczną. A jest ona równie precyzyjna i równie dopracowana. Układ podzielono między cztery płytki z dodatkową dla wskaźników przy przedniej ściance. Urządzenie ma budowę (niemal) dual mono, ze wspólnym transformatorem i dwoma uzwojeniami wtórnymi, a także ze wspólną płytką wejściową. Układ wejściowy oparty jest na dyskretnych układach zamkniętych w puszkach ekranujących. Przypomina to podobne pomysły firm NAD czy Marantz (HDAM: Hyper-Dynamic Amplifier Modules). Napisy na nich mówią, że są to układy symetryczne. Sekcja ta ma własne układy zasilające. ![]() Sygnał z sekcji wstępnej do wzmacniaczy mocy przesyłany jest nietypowo. To wprawdzie klasyczny kabel zbalansowany, ale zakończony wysokiej klasy, zakręcanymi wtykami, stosowanymi zazwyczaj w telekomunikacji. Najwyraźniej chodziło o utrzymanie konkretnej impedancji łącza – zakładam, że 50 Ω. Końcówki mocy zmontowano na płytkach przykręconych pionowo do radiatorów. Również na ich wejściu są podobne moduły, choć ich kształt i napisy sugerują odmienną budowę. To mocne wzmacniacze, dlatego w każdym kanale zastosowano aż pięć par tranzystorów MOS-FET pracujących w układzie push-pull, w klasie AB. Mocno rozgrzewające się radiatory bez sygnału wejściowego sugerują, że pierwsze waty oddawane są w klasie A. Na największej płytce pomieszczono zasilacz. Jego podstawą jest potężny transformator toroidalny o mocy 1 kW. Ma on osobne uzwojenia wtórne dla lewego i prawego kanału oraz dla układów wejściowych i pomocniczych. W zasilaczu pracuje osiem dużych i osiem mniejszych kondensatorów filtrujących tętnienia sieci. Mają one logotypy Eversolo, ale muszą być produkowane dla tej firmy przez zewnętrznego specjalistę. Mają one wysoką specyfikację temperaturową, co pozwala dobrze myśleć o ich trwałości. Pozostałe podzespoły są wysokiej próby, to kondensatory polipropylenowe Wima, dobre oporniki itp. Całość wygląda bardzo, bardzo dobrze. ● ▌ Dane techniczne (wg producenta)
Ciągła moc wyjściowa (RMS): Dystrybucja w Polsce ul. Józefa Piłsudskiego 22b 62-500 Konin ⸜ POLSKA → INSTALAUDIO.pl ![]() Test powstał według wytycznych przyjętych przez Association of International Audiophile Publications, międzynarodowe stowarzyszenie prasy audio dbające o standardy etyczne i zawodowe w naszej branży; HIGH FIDELITY jest jego członkiem-założycielem. Więcej o stowarzyszeniu i tworzących go tytułach → TUTAJ. |

System referencyjny 2025 |
|
![]() ˻ 1 ˺ Kolumny: HARBETH M40.1 • → TEST ˻ 2 ˺ Podstawki: ACOUSTIC REVIVE (custom) ˻ 3 ˺ Przedwzmacniacz: AYON AUDIO Spheris III • → TEST ˻ 4 ˺ Odtwarzacz Super Audio CD: AYON AUDIO CD-35 HF Edition No. 01/50 • → TEST ˻ 5 ˺ Wzmacniacz mocy: SOULUTION 710 ˻ 6 ˺ Stolik: FINITE ELEMENTE Master Reference Pagode Edition Mk II więcej → TUTAJ ˻ 7 ˺ Filtr głośnikowy: SPEC REAL-SOUND PROCESSOR RSP-AZ9EX (prototyp) • → TEST |
|
![]() |
Okablowanie Interkonekt: SACD → przedwzmacniacz - SILTECH Triple Crown (1 m) • → TESTInterkonekt: przedwzmacniacz → wzmacniacz mocy -SILTECH ROYAL SINGLE CROWN • test → TUTAJ Odtwarzacz plików → przedwzmacniacz -SILTECH ROYAL SINGLE CROWN • test → TUTAJ Kable głośnikowe: SILTECH Triple Crown (2,5 m) |ARTYKUŁ| |
![]() |
Zasilanie Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → odtwarzacz SACD - SILTECH Triple Crown (2 m) • → TESTKabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → wzmacniacz mocy - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 • → TEST Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → przedwzmacniacz - ACOUSTIC REVIVE Power Reference Triple-C (2 m) • → TEST Kabel zasilający: gniazdko ścienne → listwa zasilająca AC - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 (2 m) • → TEST Listwa zasilająca: AC Acoustic Revive RTP-4eu ULTIMATE • → TEST |
![]() |
Elementy antywibracyjne ⸜ Podstawki pod kolumny: ACOUSTIC REVIVE (custom)⸜ Stolik: FINITE ELEMENTE Master Reference Pagode Edition Mk II • więcej → TUTAJ ⸜ Platforma antywibracyjna (pod listwą zasilającą AC): Graphite Audio CLASSIC 100 ULTRA • więcej → TUTAJ ⸜ Nóżki antywibracyjne (przedwzmacniacz liniowy): Pro Audio Bono PAB CERAMIC 70 UNI-FOOT • test → TUTAJ ⸜ Nóżki antywibracyjne (odtwarzacz SACD): Divine Acoustics GALILEO • test → TUTAJ ⸜ Nóżki antywibracyjne (podstawki pod kolumny): Pro Audio Bono PAB CERAMIC 60 SN • test → TUTAJ |
![]() |
Analog Przedwzmacniacz gramofonowy: Wkładki gramofonowe:
Docisk do płyty: PATHE WINGS Titanium PW-Ti 770 | Limited Edition |
![]() |
Słuchawki Wzmacniacz słuchawkowy: Leben CS-600X • test → TUTAJPlatforma antywibracyjna (pod wzmacniaczem): Kryna PALETTE BOARD PL-TB-Cu-TP • test → TUTAJ Kabel zasilający (wzmacniacz): Acrolink 8N-PC8100 PERFORMANTE NERO EDIZIONE № 1/15 • więcej → TUTAJ Słuchawki:
|
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity