pl | en

PRZEDWZMACNIACZ GRAMOFONOWY MM/MC + zewnętrzny zasilacz + lampowy stopień wyjściowy

Gold Note
PH-1000 + PSU-1000 + TUBE-1006

Producent: AKAMAI S.r.l.
Cena (w czasie testu): 44 160 + 16 055 + 14 950 zł

Kontakt: Akamai S.r.l. | Via della Gora, 6
Montespertoli (Florence) | ITALY 50025

www.SMSL-AUDIO.com

MADE IN ITALY

Do testu dostarczyła firma: DELTA-AUDIO


Test

Tekst: MAREK DYBA
Zdjęcia: Marek Dyba | Gold Note

No 208

16 sierpnia 2021

GOLD NOTE jest włoską firmą założoną w 2012 roku we Florencji przez pana MAURIZIO ATERINIEGO. W jej ofercie znaleźć można zarówno gramofony, jak i elektronikę do odtwarzania plików, płyt CD, wzmacniacze i przedwzmacniacze, a nawet kolumny. Testujemy jej flagowy, trzyczęściowy (!) przedwzmacniacz gramofonowy.

AK SIĘ JAKOŚ ZŁOŻYŁO, że ominęło mnie wyjątkowe (jak twierdzą ci, którzy taką okazje mieli) doświadczenie związane z odsłuchem kosztującego bardzo rozsądne (w kategoriach audiofilskich) pieniądze przedwzmacniacza gramofonowego PH-10. Tym, kosztującym bodaj około 7500 złotych, urządzeniem zachwycał się właściwie każdy z recenzentów, ale i miłośników dobrego brzmienia, z którymi miałem okazję rozmawiać. Nikt z nich nie twierdził, że to najlepszy przedwzmacniacz świata, ale w swojej cenie miał być „absolutnie wyjątkowy”.

Gdy więc jakiś czas temu pan Maciej Grabałowski, szef polskiego dystrybutora Gold Note, firmy Delta Audio, pochwalił się wprowadzonym do oferty nowym, kosztowanym, ale mającym oferować topowe brzmienie przedwzmacniaczem gramofonowym PH-1000 od razu wyraziłem swoje zainteresowanie jego przetestowaniem. Minęło co prawda nieco czasu między rozmową, a pojawieniem się u mnie używającego bogatej łaciny kuriera (bo biedny pan Zbyszek musiał się zdrowo natargać), ale za to do testu otrzymałem nie tylko sam przedwzmacniacz, ale i dwa mogące z nim współpracować urządzenia. Mowa o zewnętrznym zasilaczu PSU-1000 oraz urządzeniu, które producent określa mianem „lampowego stopnia wyjściowego”.

Zanim przejdę do konkretów pozwolę sobie napisać dwa słowa o obecnej ofercie Gold Note’a. Ta bowiem jest nieustannie rozwijana. Obecnie obejmuje one pięć modeli gramofonów, dwa ramiona gramofonowe, pięć wkładek gramofonowych (acz każda z nich występuje w dwóch odmianach – Red i Gold), elektronikę, w tym dwa wspomniane przedwzmacniacze gramofonowe, DAC/streamer, przedwzmacniacz, końcówki mocy, odtwarzacz CD, wzmacniacz zintegrowany z wbudowanym streamerem, oraz dwa modele lampowych stopni wyjściowych, cztery zasilacze i cztery modele kolumn.

Choć więc widać, że czarna płyta jest szczególnie bliska sercu szefa firmy, pana Maurizio Ateriniego, to i fani zarówno srebrnych krążków, jak i plików muzycznych znajdą tu coś dla siebie. Bogactwo oferty pozwala z urządzeń tej włoskiej marki złożyć kompletny system audio.

PH-1000

PH-1000 JEST PRZEDWZMACNIACZEM GRAMOFONOWYM, przeznaczonym dla wkładek z ruchomą cewką (MC) oraz z ruchomym magnesem (MM) pracujący w klasie A. Urządzenie otrzymało typową dla serii ‘1000’ świetnie wykonaną i wykończoną, sztywną, aluminiową obudowę dostępną w kolorze czarnym lub srebrnym, a na zamówienie również złotym.

Na jej froncie, oprócz (także charakterystycznych dla serii) elementów ozdobnych, na przykład firmowego loga umieszczonego, wraz z diodą zasilania i wyjściem słuchawkowym 6,3 mm (tzw. „duży jack”,) między dwoma pionowymi srebrnymi paskami, znajdziemy 3,5-calowy kolorowy wyświetlacz oraz pokrętło. To ostatnie, będące również przyciskiem, służy do obsługi bogatej funkcjonalności przedwzmacniacza, a na wyświetlaczu pojawiają się wszelkie informacje potrzebne do zmiany ustawień.

W przypadku podłączenia słuchawek gałka umożliwia regulację ich głośności. Wszystkie funkcje pokrętła są zdublowane na sporym, solidnym pilocie zdalnego sterowania, więc możliwa jest również zdalna obsługa urządzenia. Jednakże, mówiąc szczerze, wszystkie ustawienia wykonywałem ręcznie, bo tylko wtedy znajdowałem się wystarczająco blisko urządzenia, by odczytać niezbędne informacje na wyświetlaczu. Niemniej, osoby z lepszym wzrokiem (czytaj: młodsze) pewnie poradzą sobie nawet z wiekszej odległości.

Na tylnej ściance PH-1000 umieszczono trzy wejścia, z czego jedno zbalansowane (XLR). W menu urządzenia dla każdego z nich wybieramy, czy ma współpracować z wkładką MM, czy MC. Urządzenie wyposażono w dwa kolejne wejścia (1 x RCA i 1 x XLR), ale te służą do podłączania obciążeń (w postaci wtyków z opornikami) osobno dla prawego i lewego kanału, jeśli opcje obciążenia dostępne w menu urządzenia nie są wystarczające. Kolejne elementy na tylnej ściance przedwzmacniacza to wyjścia liniowe, RCA i XLR, plus wyjście „Tube out” służące do dedykowanego połączenia z lampowym, analogowym stopniem wyjściowym (TUBE-1006 lub TUBE-1012).

Przedwzmacniacz może być zasilany bezpośrednio z gniazdka przez złącze EIC, bądź przez wejście powerCON z dedykowanego zasilacza, PSU-1000 lub PSU-1250. Co bardziej uważni na zdjęciu wypatrzą port mini USB (typu B), służący do ewentualnej aktualizacji oprogramowania, tudzież port RS-232. Opcjonalnie PH-1000 może być wyposażony w stopień przedwzmacniacza liniowego, również pracujący w klasie A (testowane urządzenie go nie miało).

PH-1000 oferuje stałe wzmocnienie rzędu 40 dB dla wkładek MM i 65 dB dla MC. Z tym, że dostępna jest dodatkowa regulacja wzmocnienia w zakresie od -9 do +9 dB (w krokach co 3 dB), co pozwala lepiej dopasować to ustawienie dla konkretnej wkładki. Zakres ustawień obciążenia dla wkładek MC (dla MM standardowo używane jest 47 kΩ) jest spory, oferując 12 wartości, w tym rzadko spotykane, czyli 10 czy 22 Ω na dole zakresu, ale i 22, 33 czy 100 kΩ na górze.

Jak wspomniałem wcześniej, dodatkowe wejścia umożliwiają jeszcze lepsze dopasowanie obciążenia. Dla wkładek MM użytkownik może wybierać między 6 ustawieniami pojemności (od 100 do 1000 pF). Do dyspozycji użytkownika oddano filtr subsoniczny (tu zwany ‘Rumble’), możliwość przełączenia urządzenia w tryb mono, zamiany kanałów (lewego z prawym), czy odwrócenia fazy dla kanałów.

To nie koniec wyjątkowych możliwości PH-1000. Dochodzimy bowiem do elementu, który chyba najbardziej wyróżnia to urządzenie pośród wszystkich konkurentów dostępnych na rynku. Rzecz w możliwych do zastosowania różnych krzywych korekcji. O sposobie zapisywania sygnału na płytach winylowych pisaliśmy wiele razy, choćby przy okazji recenzji przedwzmacniacza Air Tight ATE-3011 (więcej TUTAJ).

Jego wyróżnikiem była nie tylko możliwość wyboru jednej z pięciu krzywych korekcji, czyli czterech poza obowiązującym od 1954 roku standardem RIAA, ale i niezależnej regulacji dwóch parametrów takiej krzywej - „turnover” (podbicie basu o 3 dB) i „roll off” (wartość filtra dolnoprzepustowego dla 10 kHz), co umożliwiało poszukiwanie optymalnych wartości także dla płyt zapisanych z wykorzystaniem jeszcze innych krzywych (a tych, wg niektórych źródeł, do momentu ustanowienia standardu RIAA mogło być nawet 100). W pamięci PH-1000 zapisano, jak podaje producent, parametry już blisko 40 różnych krzywych, a dodatkowo użytkownik ma możliwość ręcznej zmiany parametrów, przez co powinien być w stanie odtworzyć poprawnie chyba każdą możliwą płytę kiedykolwiek wypuszczoną na rynek.

PSU-1000

ZASILACZ PSU-1000 OTRZYMAŁ obudowę typową dla serii ‘1000’. Na jej froncie, oprócz (także charakterystycznych dla serii) elementów ozdobnych umieszczono tylko dwa, niewielkie przyciski. Jednym włączamy urządzenie, a jednocześnie zasilanie dla podłączonego do PSU-1000 urządzenia, drugim możemy odwrócić fazę napięcia zasilającego. Na tylnej ściance umieszczono główny włącznik, gniazdo zasilające EIC oraz gniazdo powerCON Neutrika.

W komplecie dostarczany jest stosowany kabel zasilający z wtykami powerCON, którym łączymy wyjście zasilacza ze stosownym wejściem w urządzeniu Gold Note’a. PSU-1000 to konstrukcja oparta o aż 5 transformatorów, z których 4 pracują w stopniu zasilania, a jeden z nich dedykowany jest do zapewnienia izolacji galwanicznej. Ostatni z nich pracuje jako filtr indukcyjny z podwójnym dławikiem.

TUBE-1006

TUBE-1006 JEST ANALOGOWYM, lampowym stopniem wyjściowym, o wzmocnieniu 2 dB. To urządzenie unikatowe i, jak podejrzewam, będące odpowiedzią na sentyment „starych”, wiernych klientów Gold Note’a, którzy lubili lampowe brzmienie.

W obecnej ofercie królują tranzystory, ale dzięki TUBE-1006 lub TUBE-1012, użytkownik każdego firmowego źródła, tudzież przedwzmacniacza liniowego P-1000, może dodać do systemu stopień lampowy wpinany przez dedykowane złącza (5-cio pinowe DIN-y) między źródło a przedwzmacniacz bądź wzmacniacz. TUBE-1006 jest de facto wzmacniaczem pracującym w klasie A opartym o sześć podwójnych triod 6n1p wspartych potężnym zasilaczem dual mono, który jest odpowiedzialny w największym stopniu za wagę urządzenia wynoszącą ponad 13 kg.

Oprócz dedykowanego firmowym urządzeniom wejścia „Tube input”, testowany produkt wyposażono w dwa standardowe wejścia liniowe (RCA i XLR), które umożliwiają podłączenie dowolnego źródła innej marki, oraz wyjścia liniowe (także RCA i XLR). Na tylnej ściance znajduje się tradycyjne gniazdo zasilanie (EIC) oraz małe złącza GN Link, umożliwiające komunikację między firmowymi urządzeniami.

ODSŁUCH

⸤ JAK SŁUCHALIŚMY Metodologia testu była prosta, tzn. pierwotny plan był. Zacząłem od porównania PH-1000 do moich dwóch przedwzmacniaczy gramofonowych, ESE Lab Nibiru i GrandiNote Celio mk IV, a następnie sprawdziłem czy i co daje dołączenie do włoskiego phono dedykowanego zasilacza. Na koniec zostawiłem ocenę, czy i co spowoduje wpięcie jeszcze lampowego stopnia wyjściowego między przedwzmacniacz a mój wzmacniacz zintegrowany. Po tym, co usłyszałem plan nieco zmodyfikowałem dodając do niego jeszcze jeden ciekawy etap, ale o tym później.

USTAWIENIE POŻĄDANYCH DLA DANEJ WKŁADKI PARAMETRÓW jest w przypadku PH-1000 czystą przyjemnością. Czytelny, kolorowy wyświetlacz i obsługa menu za pomocą jednego pokrętła jest intuicyjna i prosta, nawet jeśli nie zajrzy się najpierw do instrukcji. Co nie zmienia faktu, iż sugeruję z (niezbyt długą) instrukcją się zapoznać - znajdziecie tam sporo przydatnych informacji oraz wyjaśnienie kilku wątpliwości, które możecie mieć.

Zmiany, zarówno obciążenia jak i wzmocnienia (gain), dokonuje się bardzo łatwo, w przeciwieństwie do innych przedwzmacniaczy wykorzystujących miniprzełączniki umieszczone w trudno dostępnych miejscach, co zachęca do eksperymentowania nawet w trakcie odtwarzania płyty. Bawiąc się tymi parametrami można znaleźć ustawienia, które bardziej wpadają w ucho niż rekomendowane przez producenta wkładki. Analogowa (gramofonowa) zabawa to m.in. właśnie opcje eksperymentowania z ustawieniami i dobierania ich pod własny gust - PH-1000 ogromnie to ułatwia.

⸜ PH-1000 Odsłuchy zacząłem z grubej rury, że tak to ujmę, czyli krążka Special 33, w którego przygotowaniu uczestniczył Matthias Lück z firmy Brinkmann. To świetna realizacji i muzyka, której zawsze słucha się z przyjemnością. Do dziś pamiętam pierwszy odsłuch w czasie wystawy Audio Video Show w Warszawie z gramofonu (oczywiście) Brinkmanna, z przedwzmacniaczem Air Tight, wzmacniaczami Engström i kolumnami Marten. Później słuchałem tej płyty wielokrotnie w domu na sprzętach z różnych półek, w tym bardzo wysokich.

To co zaserwował mi PH-1000 Gold Note’a ożywiło wspomnienia z najlepszych odtworzeń tego albumu. PH-1000 oferuje bowiem granie, które łatwo można pomylić z „lampowym” i to takim wysokiej klasy, co oczywiście od razu przypadło mi do gustu. Rzecz w tym, jak gęsty, barwny, gładki, choć przecież i wysoce rozdzielczy jest zakres tonów średnich. Nie jest on idealnie neutralny. Podobnie jak w przypadku chyba wszystkich urządzeń Gold Note’a, z którymi miałem do czynienia, testowany przedwzmacniacz gramofonowy stawia bardziej na naturalność brzmienia. To oznacza, iż jest ono raczej po delikatnie cieplejszej stronie mocy, choć nie ma mowy o sztucznym podnoszeniu temperatury przekazu.

Jest w tym graniu również lampowa płynność i swoboda dźwięku, jest też otwartość, to trudne do opisania wypełnienie całej przestrzeni, w której dzieje się muzyka, powietrzem. A ponieważ to powietrze przenosi fale dźwiękowe między instrumentami (choć w tym przypadku głośnikami), a naszymi uszami, więc im jest go więcej, tym owa transmisja wydaje się lepsza, pełniejsza, no i swobodniejsza.

Jednocześnie, góra pasma nie jest do końca taka, jak z topowych przedwzmacniaczy lampowych. Mocna, dźwięczna, szybka – tak, ale nie aż tak delikatna i wyrafinowana jak to pamiętam ze spotkań z najlepszymi, wielokrotnie droższymi od PH-1000, propozycjami firm Audio Tekne, Kondo, czy podobnie wycenionymi, ale lampowymi urządzeniami Thoeressa lub Brinkmanna. Nie twierdzę, że wysokie tony to słabość Gold Note’a – absolutnie nie! Rzecz jedynie w tym, że o ile w zakresie średnicy charakter brzmienia przypomina ten z bardzo dobrych konstrukcji lampowych, to góra pasma jednak jest bardziej „tranzystorowa”.

Wiem, że to stereotypy, ale czasem trudno się nimi nie posługiwać. Swoją drogą z urządzeń czysto tranzystorowych po prostu nie da się (sądząc po moich dotychczasowych doświadczeniach) uzyskać tak wyrafinowanej góry pasma, jak z najlepszych lamp, podobnie jak bas jest lepszy z tych pierwszych (mówię oczywiście o doskonałych implementacjach obu technik).

Choć średnica PH-1000 kojarzyła mi się z wysokiej klasy przedwzmacniaczami z bańkami próżniowymi na pokładzie, to dół pasma, podobnie jak i przeciwny jego skraj, miał raczej tranzystorowy charakter. Był bowiem szybki, zwarty, dynamiczny, kipiący energią, acz w pełni kontrolowaną. Bas potrafił mocno „kopnąć”, gdy zachodziła taka potrzeba, schodził nisko, imponujący był sposób, pewność prowadzenia tempa i rytmu. Już sam PH-1000 zrobił na mnie wrażenie poziomem różnicowania niskich tonów (czym zdradzam, że później było jeszcze lepiej) – żadne z moich urządzeń odniesienia nie robi tego tak dobrze (acz oczywiście kosztują sporo mniej).

Doskonałe różnicowanie przekładało się na bardzo efektowną (ale nie efekciarską) prezentację popisów choćby MARCUSA MILLERA. Włoski przedwzmacniacz swobodnie nadążał za wyczynami muzyka, potrafił zagrać szybko i twardo mocne uderzenia w struny, ale i zejść bardzo nisko i bardzo mocno dociążyć najniższe dźwięki, gdy pojawiał się stosowny fragment utworu. Podobnie rzecz się miała z muzyką elektroniczną, choćby krążkami DEAD CAN DANCE, gdzie bas schodzi czasem naprawdę nisko i jest przy tym bardzo gęsty, co nie sprawiało PH-1000 nawet najmniejszych problemów.

Podsumowują krótko tę część testu chcę jasno stwierdzić, że PH-1000 to jeden z trzech najlepszych przedwzmacniaczy na tym poziomie cenowym jakie znam, obok takich urządzeń jak: Thoeress Phono Enhancer i Brinkmann Edison mk II. Wszystkie trzy, nawiasem mówiąc, mimo że kosztują naprawdę sporo, oferują brzmienie z wyższej półki cenowej niż wskazują suche liczby.

Co ciekawe, żaden z nich nie gra tak, jak sugerowałyby to ich konstrukcje. Gold Note, choć to czysty „tranzystor”, oferuje znakomitą, szlachetnie „lampową” średnicę, a (lampowy) Thöress czy Brinkmann dla odmiany raczej „tranzystorowy” bas i bardziej neutralną średnicę niż większość tego typu urządzeń. Wszystkie doskonale realizują w praktyce świadome wybory konstruktorów, co prowadzi do uzyskania fantastycznego, spójnego, wysoce rozdzielczego, czystego, naturalnego, zrównoważonego brzmienia bardzo, bardzo wysokiej klasy. Choć uważam, że oba moje przedwzmacniacze (oba tranzystorowe) grają zdecydowanie lepiej, niż wskazują na to ich ceny, to oba ustępują wyrafinowaniem i klasą Gold Note’owi. Testowany przedwzmacniacz to po prostu wyższa, naprawdę wysoka, liga.

⸜ PH-1000 + PS-1000 Podłączenie zewnętrznego zasilacza nie jest tak prostym zabiegiem, by dało się przeprowadzić bezpośrednie porównania z nim i bez niego. Przedwzmacniacz trzeba wyłączyć całkowicie, odłączyć kabel zasilający, podpiąć ten od zasilacza, włączyć zasilacz, włączyć phono i (jak za każdym razem) odczekać jeszcze 10-15 sekund, aż PH-1000 będzie gotowy do pracy. Jednakże mimo tego, że owo przepinanie trwało dłużej niż bym chciał, zmiany w kilku elementach brzmienia, które okazały się powtarzalne przy kolejnych próbach, zauważyłem niemal od razu.

Po pierwsze dźwięk z w torze PSU-1000 robił się jeszcze lepiej dociążony i wypełniony, nabierał masy, acz masy naturalnej, nie sztucznie napompowanej. Dotyczyło to w niewielkim stopniu średnicy pasma, a w większym dolnego zakresu. Mocniejszy, cięższy bas, mocniej, ale i szybciej „kopał”. Dotyczyło to (choć nie tylko) jego wyższego i średniego zakresu, co było doskonale słyszalne zarówno w czasie popisów Marcusa Millera, czy STANLEYA CLARKE’A na elektrycznym basie, czy choćby wspominanego już Steve’a Gadda na bębnach. Rzecz nie tylko w tym, że każde szarpnięcie/uderzenie wydawało się mocniejsze, ale i bardziej zwarte, sprężyste, lepiej kontrolowane, a to z kolei przekładało się na jeszcze lepsze różnicowanie.

Owo dociążenie, wypełnienie dolnej i w mniejszym stopniu środkowej części pasma tworzyło wrażenie, że cały dźwięk jest pełniejszy, bardziej obecny, ale i bardziej bezpośredni. Te dwa ostatnie elementy po części brały się również z faktu, iż – co mnie, mówiąc szczerze, nieco zdziwiło – scena dźwiękowa z zasilaczem PSU-1000 przysunęła się o pół kroku bliżej, choć wcale nie została wypchnięta przed linię łączącą kolumny. Choć ogólne wrażenie w moim systemie było zdecydowanie na plus, jestem w stanie sobie wyobrazić system, albo po prostu użytkownika (z jego preferencjami), który mógłby woleć nieco bardziej zdystansowane, mniej bezpośrednie brzmienie samego PH-1000.

No i wreszcie trzecia kwestia, kolejna nieco zaskakująca. Otóż z PSU-1000 zyskała również góra pasma - nie na otwartości, czy nawet nie na detaliczności (czego akurat oczekiwałem), ale raczej na energii i dźwięczności. Choćby uderzenia pałeczek Steve’a Gadda w talerze perkusji wydawały być nieco mocniejsze, podobnie jak i odpowiedź blach, a trójkąt jeszcze lepiej kontrastował z potężnym, złożonym brzmieniem orkiestry symfonicznej. Wyższej klasy, czystsze zasilanie, a to przecież w założeniu oferuje PSU-1000, sprawiało iż PH-1000 jeszcze lepiej oddawał skoki dynamiki, a to jeden z tych elementów brzmienia, które mocno wpływają na przyjemność słuchania.

Słychać to było równie dobrze na doskonałym nagraniu IX symfonii BEETHOVENA, jak i popisach perkusyjnych Chada WACKERMANA. Błyskawiczne przejścia z poziomu niemal szeptu do wielkiego tutti orkiestry wypadały bardziej efektownie i przekonująco z PSU-1000. Szaleństwa Chada na perkusji dzięki zasilaczowi stały się nie tyle bardziej obecne, w sensie trójwymiarowości i namacalności, co bardziej fizycznie odczuwalne tak, jakby każde uderzenie pałeczek miało większą wagę.

Dorzućmy do tych wszystkich zalet wyczyszczenie dźwięku z drobnych szumów, których teoretycznie nie słychać, ale gdy znikają okazuje się, że łatwiej jest usłyszeć mnóstwo drobnych informacji i subtelności, czy przyjrzeć się głębszym warstwom nagrania. To nie są kolosalne różnice, bo już sam PH-1000 najwyraźniej ma zasilanie wysokiej klasy, ale zewnętrzny zasilacz daje zauważalną poprawę, co przekłada się na jeszcze większy realizm prezentacji i to właściwie niezależnie od rodzaju muzyki. Czy jest to akustyczne trio, zespół rockowy, czy orkiestra, muzyka brzmi prawdziwiej. Jeśli tego szukacie, jeśli to właśnie chcecie zmienić w brzmieniu, to dodanie PSU-1000 może być odpowiedzią na wasze potrzeby.

⸜ PH-1000 + PS-1000 + TUBE-1006 Ostatnim elementem w tej układance był lampowy stopień wyjściowy. Może część z naszych Czytelników pamięta, że dawniej, gdy na rynku funkcjonowało kilka marek tego producenta, były wśród nich także urządzenia z lampami na pokładzie. Po uporządkowaniu oferty i „zjednoczeniu” jej pod marką Gold Note lampy niemal zniknęły z oferty, by teraz powrócić w postaci TUE-BE-1006 i TUBE-1012, z których testujemy ten pierwszy.

Produkt to nietypowy, na pierwszy rzut ucha wydający się wręcz zbędny, ma sprawiać, że źródła Gold Note’a, bo nie tylko przedwzmacniacze, ale i odtwarzacz CD, streamer/DAC, a nawet – wg informacji zawartych na stronie producenta – przedwzmacniacz liniowy P-1000 i dowolne inne źródła można „zlampizować”. Czyli zmienić ich brzmienie w stronę preferowaną przez miłośników urządzeń lampowych. Napisałem, że jest być może „zbędny”, bo urządzenia tej marki nie brzmią jak typowe tranzystory.

Kilka razy miałem okazję zetknąć się z „buforami” lampowymi, których stosowanie miało mieć podobny wpływ na brzmienie, ale tak dopracowanego brzmieniowo urządzenia jak TUBE-1006 jeszcze nie spotkałem. Producent na swojej stronie podkreśla, że oba lampowe stopnie wyjściowe mają oferować miłośnikom lampowego brzmienia to, czego ewentualnie może im w źródłach lamp pozbawionych brakować.

Wyjaśnijmy sobie więc od razu, że jeśli brakuje wam ocieplenia dźwięku, czy jego ponadnormatywnej gęstości, nie wspominając już o cechach, które choć kojarzone z lampami (mniej lub bardziej słusznie w zależności od aplikacji), raczej nie należą do ich zalet, czyli zmiękczenia, czy zaokrąglenia dźwięku, to TUBE-1006 wam ich nie da. No chyba, że macie ultraszybki, ultratransparentny system. Jednak w takim przypadku po co mielibyście dodawać do niego lampy?.

To nie o te „lampowe” cechy producentowi chodziło. Dołączenie tego urządzenia do toru sygnału, choć przecież spowodowało jego komplikację (bo to jeszcze jedno dodatkowe połączenie kablowe, dodatkowy kabel zasilający), na moje ucho wprowadziło znaczącą różnicę do brzmienia i to taką, którą oceniłem jednoznacznie pozytywnie, a im dłużej słuchałem, tym bardziej uważałem za wręcz pożądaną. Oczywiście jestem fanem lampowego brzmienia, ale jak już napisałem, tu nie chodziło o stereotypowe „zlampizowanie” brzmienia, ale o dodanie do dźwięku tego, co w lampach, i to tych (moim zdaniem) szlachetniejszych, czyli triod, najważniejsze.

Poprawa bowiem, co ciekawe, nastąpiła w elementach, co do których nie miałem wcześniej żadnych zastrzeżeń. Dźwięk jeszcze bardziej się otworzył, góra pasma zyskała na dźwięczności, a scenę wypełniło jeszcze więcej powietrza pozwalającego instrumentom, przynajmniej akustycznym, złapać jeszcze więcej oddechu. Efektem dodatkowym było wrażenie, że cała scena nieco urosła, przede wszystkim w głąb, a także, iż źródła pozorne, przede wszystkim te na pierwszym planie, acz nie tylko, stały się jeszcze bardziej trójwymiarowe. Dorzućmy do tego jeszcze „wyszlachetnienie” wysokich tonów, które jednocześnie zrobiły się bardziej dźwięczne i delikatniejsze, mocniejsze, ale i bardziej eteryczne.

Wygląda to na sprzeczność, ale nią nie jest – to cecha świetnych SET-ów. Właśnie ją, do już przecież znakomitego dźwięku PH-1000, wspartego PSU-1000, wprowadził lampowy stopień wyjściowy TUBE-1006. Prezentacja zyskała na płynności i zrobiła się bardziej zrelaksowana, choć bez TUBE-1006 nie było mowy o jakiejkolwiek nerwowości dźwięku. Co ciekawe, nie zostało to okupione wyraźnymi „stratami” w dolnej części pasma. Bas nadal był szybki (może dosłownie odrobinę mniej), zwarty, mocny. Nie nastąpiło jego zaokrąglenia, ani jakakolwiek utrata energii, a i drive nadal był jego mocną stroną.

Ci, którzy szukają maksymalnej szybkości, transparentności dźwięku, najwyższej precyzji konturów mogą uznać (choć będzie zależało od systemu), że minimalne pogorszenie tych aspektów brzmienia nie jest warte zalet oferowanych przez TUBE-1006. Jest też jednak duża szansa że inni, z niżej podpisanym włącznie, stwierdzą natomiast, iż bez tego urządzenia muzyka nie brzmi aż tak pięknie, naturalnie, aż tak angażująco i satysfakcjonująco i musi ono zagościć w ich systemie na stałe.

⸜ GRANDINOTE CELIO MK IV + TUBE-1006 Doświadczenie z lampowym stopniem wyjściowym wspierającym PH-1000 skłoniło mnie do dodania do planu testu jeszcze jednego elementu. Otóż wyjście mojego przedwzmacniacza GrandiNote Celio Mk IV podłączyłem do wejścia liniowego TUBE-1006, a wyjście tegoż do wzmacniacza zintegrowanego (przez cały test na zmianę używałem modeli Shinai firmy GrandiNote i Thelos 7 Nextgen firmy Goldmund).

Pytanie brzmiało, czy produkt Gold Note’a faktycznie „robi różnicę” z dowolnym źródłem, czy może jednak tak naprawdę działa jedynie, albo zdecydowanie lepiej z firmowymi produktami. W końcu dla tych drugich przeznaczone jest dedykowane wejście i kable zakończone 5-cio pinowymi DIN-ami, a wszelkie inne trzeba już podłączać standardowymi interkonektami do standardowych wejść.

No i? No i, choć Celio (prawie o połowę tańsze od Gold Note’a) gra trochę (choć nie diametralnie) inaczej niż PH-1000 to wpływ TUBE-1006 na jego brzmienie był podobny. To z jednej strony jeszcze barwniejszy bas, a z drugiej dźwięczniejsza, jeszcze lepiej różnicowana i bardziej otwarta, jakby szlachetniejsza góra pasma. A wszystko to przy zachowaniu doskonale wyważonego i spójnego brzmienia włoskiego phono i bez próby zmiany na siłę jego charakteru.

Dokupienie tego urządzenia do mojego systemu, wraz z dobrym kablem zasilającym i dodatkowym interkonektem (choć właściwie te kroki mógłbym chyba pominąć) czysto finansowo mogłoby nie do końca mieć sens. W końcu dokładając ponad 20 tysięcy złotych Celio mógłbym już kupić czy to PH-1000, czy Thoeressa Phono Enhancer, które są urządzeniami lepszymi bez żadnych dodatków. Z drugiej jednakże strony potencjalny nabywca tego urządzenia powinien wziąć pod uwagę, że można do niego podłączyć dwa dowolne źródła (acz jedno zbalansowane) plus jedno Gold Note’a.

Zabrakło mi czasu, żeby przetestować to urządzenie z moimi pozostałymi źródłami, ale jeśli posiadacie ich kilka w swoich systemach to moim zdaniem wypożyczenie TUBE 1006, albo 1012 i wypróbowanie go z każdym z nich ma sens. Zważywszy, że może to być uniwersalny apgrejd dla kilku urządzeń, jego koszt może nie być wcale tak duży, jak się na pierwszy rzut oka wydaje.

PODSUMOWANIE

PH-1000 JEST NAPRAWDĘ NIEZWYKŁYM przedwzmacniaczem gramofonowym. Owa wyjątkowość wynika zarówno z dojrzałego, wyrafinowanego, angażującego słuchacza brzmienia, kipiącego energią, z dobrym drivem, ale i otwartego, przestrzennego, rozdzielczego i spójnego, jak i bogactwa ustawień, które czynią z niego jedno nie tylko z najlepszych, ale i najbardziej uniwersalnych urządzeń tego typu na rynku. Te dwie ostatnie cechy rzadko idą ze sobą w parze, a jednak Maurizio Ateriniemu i jego inżynierom udało się to osiągnąć.

Jeśli komuś będzie tego mało, może sięgnąć po firmowy, zewnętrzny zasilacz PSU-1000, który wniesie słyszalną poprawę do już znakomitego brzmienia, a wisienką na torcie może, choć nie musi (to zależeć będzie od systemu i indywidualnych preferencji), być zewnętrzny stopień lampowy TUBE-1006. I choć to ostatnie urządzenie podnosi na tyle znacząco wartość systemu, że można myśleć po prostu o zakupie innego, jeszcze droższego, to możliwość podłączenia do niego także innych źródeł sprawia, że dla wielu osób może być on nawet pierwszym wyborem, nawet przed zasilaczem.

Wielkie brawa dla zespołu Gold Note za stworzenie „potwora”, czyli jednego z najbardziej uniwersalnych i najlepszych przedwzmacniaczy gramofonowych na rynku, którego brzmienie można jeszcze ulepszyć i/lub zmienić za pomocą firmowego zewnętrznego zasilacza i lampowego stopnia wyjściowego.

Dane techniczne (wg producenta)

Pasmo przenoszenia: 20 Hz - 20 kHz
Konfiguracja: 40 krzywych EQ
THD (całkowite zniekształcenia harmoniczne): <0,01%
Dynamika: 110 dB
Impedancja wyjściowa: 50 Ω
Wzmocnienie MM: 40 dB, regulowane – od 31 do 49 dB (50 do 280 razy) w 7 krokach
Wzmocnienie MC: 65 dB, regulowane – od 56 do 74 dB (od 890 do 5000 razy) w 7 krokach
Napięcie wyjściowe: RCA – 1 V | XLR – 4 V
Filtr subsoniczny: 10 Hz/36 dB na oktawę
Tryby mono i stereo,
Zamiana kanałów R→L, L→R,
Wymiary: 430 x 135 x 375 mm (szer. x wys. x gł.)
Waga: 11 kg

Dystrybucja w Polsce

DELTA-AUDIO

ul. Sikorskiego 120
42-202 Częstochowa | POLSKA

GOLDNOTE.pl

System odniesienia

- Odtwarzacz multiformatowy (BR, CD, SACD, DVD-A) Oppo BDP-83SE z lampową modyfikacją, w tym nowym stopniem analogowym i oddzielnym, lampowym zasilaniem, modyfikowany przez Dana Wrighta
- Wzmacniacz zintegrowany ArtAudio Symphony II z upgradem w postaci transformatorów wyjściowych z modelu Diavolo, wykonanym przez Toma Willisa
- Końcówka mocy Modwright KWA100SE
- Przedwzmacniacz lampowy Modwright LS100
- Przetwornik cyfrowo analogowy: TeddyDAC, oraz Hegel HD11
- Konwerter USB: Berkeley Audio Design Alpha USB, Lampizator
- Gramofon: TransFi Salvation z ramieniem TransFi T3PRO Tomahawk i wkładkami AT33PTG (MC), Koetsu Black Gold Line (MC), Goldring 2100 (MM)
- Przedwzmacniacz gramofonowy: ESELabs Nibiru MC, iPhono MM/MC
- Kolumny: Bastanis Matterhorn
- Wzmacniacz słuchawkowy: Schiit Lyr
- Słuchawki: Audeze LCD3
- Interkonekty - LessLoss Anchorwave; Gabriel Gold Extreme mk2, Antipodes Komako
- Przewód głośnikowy -
LessLoss Anchorwave
- Przewody zasilające - LessLoss DFPC Signature; Gigawatt LC-3
- Kable cyfrowe: kabel USB AudioQuest Carbon, kable koaksjalne i BNC Audiomica Flint Consequence
- Zasilanie: listwy pasywne: Gigawatt PF-2 MK2 i Furutech TP-609e; dedykowana linia od skrzynki kablem Gigawatt LC-Y; gniazdka ścienne Gigawatt G-044 Schuko i Furutech FT-SWS-D (R)
- Stolik: Rogoż Audio 4SB2N
- Akcesoria antywibracyjne: platforma ROGOZ-AUDIO SMO40; platforma ROGOZ-AUDIO CPPB16; nóżki antywibracyjne ROGOZ AUDIO BW40MKII i Franc Accessories Ceramic Disc Slim Foot