Wzmacniacz zintegrowany/odtwarzacz plików audio Cambridge Audio
Producent: CAMBRIDGE AUDIO |
Test
Tekst: WOJCIECH PACUŁA |
No 206 1 czerwca 2021 |
VO TO PRODUKT, do którego zmierzaliśmy od ponad 50 lat” – hasło towarzyszące premierze dwóch nowych wzmacniaczy firmy CAMBRIDGE AUDIO – EVO 75 oraz EVO 150 – choć skrojone na potrzeby promocji, wydaje się całkowicie na miejscu. W niemal każdym innym przypadku powiedziałbym, że jest to klasyczny PR-owy chwyt, ale – nie tym razem. Ten angielski producent od ponad 50 lat rzeczywiście i realnie buduje swoją pozycję w podstawowych i średnich przedziałach cenowych, oferując bardzo dobre produkty w uczciwych cenach, a kulminacją tych wysiłków była, wprowadzona dokładnie w 50. rocznicę jej powstania seria EDGE. Choć nie tak kosztowne jak Edge, wzmacniacze z serii EVO wydają się logicznym następstwem powstania tych pierwszych. Kiedy na nie popatrzymy, kiedy poczytamy o ich wyposażeniu i funkcjonalności, kiedy wreszcie przez jakiś czas z nimi pobędziemy okaże się, że to rzeczywiście jedne z najciekawszych produktów tej firmy w jej historii. Producent mówi więc o nich: „GED MARTIN, starszy projektant produktu jest szczególnie dumny z tego, że prototypy urządzeń powstały w Londynie, a Cambridge Audio nadal koncentruje się na rzemiośle”. ▌ ZAŁOŻENIA PROJEKTOWE MÓWIĘ O EVO 75 I EVO 150 ‘WZMACNIACZE’, choć tak naprawdę to kompletne źródła dźwięku, do których wystarczy podłączyć kolumny – na ich pokładzie znalazły się bowiem pełnoprawne odtwarzacze plików z wejściami cyfrowymi dla zewnętrznych źródeł. Producent mówi o nich często „systemy all-in-one”, ale to nie jest do końca precyzyjny opis, bo tak przyjęło się określać systemy grające w rodzaju Naim Mu-so, czyli zintegrowane z głośnikami. Na razie wciąż nie mamy jednak precyzyjnej nazwy na określenie urządzeń tego typu – będę więc mówił o nich ‘wzmacniacze’. Innym słowem, które towarzyszy premierze tych urządzeń jest „ewolucja” – producent deklaruje, iż „projekt plastyczny nowych wzmacniaczy wykazuje subtelne podobieństwa z legendarnym P40 – pierwszym wzmacniaczem zintegrowanym firmy, który zadebiutował w 1968 roku. Dzięki dopracowanym w każdym calu pokrętłom i przełącznikom sterowanie P40 było zdecydowanie intuicyjne”. Sięgniecie do przeszłości jest tu jednak tylko symboliczne, ponieważ to nowoczesne urządzenia o znakomitym, współczesnym projekcie plastycznym. Podstawowym wyróżnikiem stylistycznym są, już wspomniane, wymienne panele boczne. Otrzymujemy dwie wersje, a montuje się je w dwie sekundy, za pomocą magnesów. Dostępne są panele z drewna orzechowego, inspirowane panelami bocznymi wzmacniacza P40, jak również wykonane z innowacyjnego czarnego materiału o nazwie Richlite, czyli przetworzonego papieru z recyklingu. Jego faktura przypomina tę, którą znamy z odtwarzaczy plików MANHATTAN oraz BROOKLYN BRIDGE firmy Mytek. Systemy Evo są zgrabne, bo mają tylko 305 milimetrów szerokości (i tyleż głębokości), a wysokie są na 90 mm. Nie mają klasycznych nóżek, ponieważ sięgnięto po koncept z nowych serii CX i AX, w którym urządzenie ma podcięte boki i stoi na wąskich paskach będących częścią obudowy. Daje to wrażenie lekkości, a dzięki temu prostemu zabiegowi urządzenia wyglądają naprawdę atrakcyjnie. Częścią tego wyjątkowego projektu plastycznego jest duży, kolorowy wyświetlacz o przekątnej 6,8 cala oraz podwójna gałka. ▌ FUNKCJONALNOŚĆ Z TYCH DWÓCH LEPIEJ WYPOSAŻONY – bo na tym to się głównie zasadza – jest testowany przez nas model EVO 150. Połączono w nim klasyczny wzmacniacz zintegrowany z odtwarzaczem plików audio; do dyspozycji mamy również wejścia cyfrowe. Urządzenie zwraca uwagę przede wszystkim doskonałym projektem plastycznym, jednym z lepszych w tej branży. Może nie powinienem o tym mówić, mimo że przecież to nie jest zarzut, ale ten kierunek plastyczny wyznaczyła firma Naim Audio w swoich odtwarzaczach pików. Seria EVO jest od nich ładniejsza, ale nie da się nie wspomnieć o ich pokrewieństwie. Mimo że to zaawansowany technologicznie produkt i złożone funkcjonalnie urządzenie, jego obsługa jest bajecznie prosta i w dodatku przyjemna. WZMACNIACZ EVO 150 jest przede wszystkim wzmacniaczem zintegrowanym. Oferuje trzy wejścia analogowe, w tym jedno niezbalansowane RCA oraz jedno XLR; jego budowa jest niezbalansowana, dlatego zaraz za gniazdami XLR są układy sumujące i desymetryzujące sygnał. Na wyposażeniu jest również przedwzmacniacz gramofonowy przeznaczony dla wkładek MM (to trzecie wejście). Sygnał możemy wysłać na gniazdami RCA z sygnałem regulowanym stereo lub przez monofoniczne wyjście dla subwoofera. Kolumny możemy podłączyć od jednej z dwóch par wyjść głośnikowych lub do obydwu. Z przodu umieszczono gniazdo słuchawkowe typu „mini jack” o średnicy ø 3,5 mm. SEKCJA CYFROWA Osobną płytkę otrzymała sekcja cyfrowa, w EVO 150 równorzędna z analogową. Jej podstawą jest transport plików audio, oparty o opracowaną samodzielnie, już w kolejnej wersji, platformę StreamMagic. Własna platforma daje ogromną przewagę w projektowaniu, ponieważ można ją oprogramować dokładnie pod kątem konkretnego produktu. Ta w EVO 150 została opracowana pierwotnie dla urządzeń z serii Edge i pozwala na odtwarzanie nieskompresowanych (stratnie) plików ALAC, WAV, FLAC, AIFF, DSD (x256), a także całej plejady plików z kompresją stratną. Urządzenie ma również certyfikat Roon Ready i obsługuje usługi Hi-Res, takie jak TIDAL, w tym MQA, a także TIDAL Connect – do przesyłania strumieniowego w najlepszej jakości Master. Oprócz Spotify Connect, dostajemy również Google Chromecast i Airplay 2. Z internetem możemy się połączyć albo za pomocą kabla Ethernet, albo bezprzewodowo, przy czym wi-fi działa w obydwu pasmach – 2,4 i 5 GHz (WI-FI Dual Band). A skoro jest transport plików, to musi być również i przetwornik cyfrowo-analogowy. Wykonano go na układzie ESS Sabre ES9018K2M o rozdzielczości 32 bitów i częstotliwości próbkowania 384 kHz. HISTORIA | ESS Technology Swoją dzisiejszą pozycję zawdzięcza jednak nie tym opracowaniom, a zakupowi, którego dokonała w 2001 roku. Nabyła wówczas małą firmę Kelowna, prowadzoną wówczas przez Martina Mallinsona. Bazując na jego rozwiązaniach opracowała serię przetworników analogowo-cyfrowych i cyfrowo-analogowych o nazwie Sabre. Dla audiofilskiego audio firma zaczęła być interesująca w 2009 roku, kiedy to zaproponowała układ o symbolu ES9018. To ośmiokanałowy DAC należący do linii Reference tego producenta, który można było skonfigurować do pracy wielokanałowej, albo stereofonicznej – w tym ostatnim trybie w każdym kanale pracowały równolegle cztery przetworniki, co znacząco zmniejszało szumy i zniekształcenia; firma Accuphase swoją odmianę tego rozwiązania nazywa MDS. 19 czerwca 2013 roku zaprezentowana została dwukanałowa wersja tego układu, model ES9018K2M SABRE32. Oferuje on dekodowanie sygnału PCM do 32 bitów i 384 kHz oraz sygnału DSD do DSD256; wcześniej było to, odpowiednio, 32/384 oraz DSD. Przeznaczony przede wszystkim do urządzeń przenośnych, stosowany jest też w wielu high-endowych przetwornikach cyfrowo-analogowych. Dodajmy, że miniaturowa wersja DAC-a ESS Sabre ES9218P została wykorzystana w smarftonie LG V10. Nową topową kością D/A ESS Technology jest, wprowadzony do sprzedaży w styczniu 2016 roku, układ ES9038pro, obsługujący sygnał PCM do 32-bitów i 768 kHz oraz DSD aż do 45,1 MHz (DSD512). ♦ ESSTECH.com OPRÓCZ ODTWARZANIA PLIKÓW, zarówno z lokalnych pamięci (przez USB A), jak i z serwera UPnP, możemy również wysłać do EVO 150 sygnał cyfrowy, i to za pomocą jednego z pięciu wejść: • 2 x TOSLINK optyczne (16/24 bity, 32-96 kHz PCM), Sygnał cyfrowy PCM prześlemy również łączem Bluetooth obsługującym SBC, aptX, a przede wszystkim aptX HD (24 bity, 48 kHz) – ta ostatnia opcja jest wyraźnie „skrojona” pod kątem gramofonu ALVA TT, z którym EVO 150 dzieli projekt plastyczny (test TUTAJ). STEROWANIE Być może wzmacniacz Cambrdge Audio nie byłby tym czym jest, czyli połączeniem audiofilskiego „rdzenia” z nałożoną na to współczesną wygodą, gdyby nie system sterowania. Mówię o nim „system”, ponieważ to coś więcej niż zwykłe połączenie „hardware’owych” manipulatorów z aplikacją. Zacznijmy od tych pierwszych. Najważniejszym elementem stylistycznym i funkcjonalnym EVO 150 jest duży wyświetlacz o przekątnej 6,8”. W trybie „wzmacniacza” odczytamy na nim, dużymi literami, wybrane wejście, z odpowiednią ikoną, siłę głosy – ta przydałaby się większa – a także nazwę wejścia, którą możemy edytować. Przy wyborze wejścia i siły głosu odpowiednie informacje przewijają się tak, jak w starych radioodbiornikach, co daje poczucie obcowania z produktem „vintage”. W trybie „odtwarzacza” wyświetlona zostanie kolorowa okładka, informacje o płycie i utworze, a także dane mówiące o typie pliku; w przypadku plików MQA pokazane zostanie logo oraz kropka o zielonym lub niebieskim kolorze, informujące o „statusie” danego pliku. Wstępne ustawienia, w tym wybór aktywnych wejść (żeby nie pokazywały się bez sensu podczas przełączania, maksymalną siłę głosu i inne detale, edytujemy w aplikacji, chociaż to oczywiście tylko opcja, a nie konieczność. Tam również wybieramy typ pracy wejścia UBS – albo Class 1, w którym nie potrzebujemy sterownika w komputerze PC, albo Class 2, do którego jest potrzebny. Jakość dźwięku tego wejścia możemy również poprawić za pomocą przełącznika przy nim, który odłącza kolejno masy. Siłą głosu oraz sterowaniem plikami (start, przeskakiwanie, pauza i stop) można sterować wąskimi przyciskami ukrytymi między wyświetlaczem i aluminiowym elementem frontu. To tam znalazła się również znakomita, piękna podwójna gałka. jej projekt został pierwotnie opracowany dla wzmacniacza z serii Edge (Edge A). Ma ona złożoną budowę mechaniczna, a dzięki temu świetnie się ją obsługuje. Zewnętrzna część, ta srebrna, z moletowaniem, służy do zmiany wejść, a wewnętrzna, właściwa gałka, do zmiany siły głosu. Prawdziwym „centrum sterowania”, jak mówi o niej producent, jest jego własna platforma StreamMagic, powiązana z aplikacją StreamMagic. Za jej pomocą można dodawać aktualizacje oprogramowania i nowe funkcje. I wreszcie, można również skorzystać z pilota zdalnego sterowania. TECHNIKA Pomimo niewielkich rozmiarów Evo 150 oferuje aż 150 watów (przy 8 Ω) (Evo 75: 75 W). Możliwe to było temu, ze jego konstruktorzy sięgnęli po wzmacniacze pracujące w klasie D. Zdecydowano się na wykorzystanie modułów wzmacniaczy NCore niderlandzkiej firmy HYPEX. Są one niezwykle wysoko cienione kręgach audiofilskich, a ich producent mówi, że kluczem do sukcesu było zrozumienie matematycznych podstaw drgań samowzbudnych („selfoscilation”), usprawnienie działania bramek otwierających i zamykających tranzystory wyjściowe, a także opracowanie nowej pętli sprzężenia zwrotnego o mniejszej głębokości. Stuart George, dyrektor zarządzający Cambridge Audio, mówi o nowej serii tak: W Cambridge Audio uważamy, że ewolucja to coś więcej niż tylko poprawa jakości dźwięku i poprawa przyjemności płynącej ze słuchania muzyki. Evolution to także większa wygoda i funkcjonalność bez uszczerbku dla jego brzmienia. Evolution to wprowadzenie hi-fi w przyszłość, dopasowanie go do Twojego stylu życia i zapewnienie, że będzie wyglądać tak samo dobrze, jak brzmi. |
Dodajmy, że planowane są dwa dodatkowe elementy, które uzupełnią wzmacniacze EVO. Będzie to, przede wszystkim, transport Compact Disc EVO CD (przewidywana cena: 899 euro), a także kolumny EVO S (749 euro). Transport będzie stylistycznie powtarzał projekt wzmacniaczy, a bazował będzie na transporcie szczelinowym, do którego firma napisała własne oprogramowanie. Co więcej, sygnał z niego zostanie przesłany do EVO 150 specjalnie do tego projektu opracowanym łączem cyfrowym. ▌ ODSŁUCH ⸜ JAK SŁUCHALIŚMY. EVO 150 stanął na ażurowej podstawce z łupkowym blatem, na którym postawiłem trzy Vibrapody. Sygnał wysyłany był do niego z dwóch źródeł: zbalansowanym kablem Acoustic Revive z odtwarzacza SACD Ayon Audio CD-35 HF Edition i niezbalansowanym Crystal Cable Absolute Dream z odtwarzacza plików Mytek Brooklyn Bridge; do tego ostatniego porównywałem odtwarzacz plików w EVO 150. Ze wzmacniacza sygnał do kolumn Harbeth M40.1 prowadzony był kablami NOS Western Electric, a urządzenie zasilane było kablem Harmonix X-DC350M2R Improved-Version. Płyty użyte w teście | wybór → SACD/CD → WEJŚCIE ANALOGOWE Tak się złożyło, że dwa pierwsze, słuchane przeze mnie płyty, które różniły się od siebie pod każdym względem w stopniu absolutnym, to jest Midnight Sugar TSUYOSHI YAMAMOTO TRIO oraz Hotspot duetu PET SHOP BOYS, zabrzmiały wprawdzie zupełnie inaczej, a jednak przekaz obydwu miał ten sam rys, słychać było podobny sposób, w jaki Cambridge Audio podchodzi do materii dźwiękowej. A rzecz w gładkości i wypełnieniu. Jeślibym się miał posługiwać stereotypami – a wbrew temu, co się o nich mówi pełnią one w komunikacji ważną rolę – powiedziałbym, że to jeden z najbardziej „analogowych” (cudzysłowem podkreślam umowność tego sformułowania) wzmacniaczy, z jakimi się ostatnio spotkałem. Jego charakter określany byłby przez miękkość, wypełnienie i ładny, gęsty bas. Co ciekawe, wzmacniacz Cambridge Audio pokazał zarówno niesamowitą dźwięczność płyty z wytwórni Three Blind Mice, doszlifowanej przez japońskich inżynierów dźwięku w analogowym torze do maksimum, jak i dążenie producentów albumu Pet Shop Boys do ocieplenia dźwięku, do tego, aby nic w nim nie raziło. Obydwie płyty odtworzone zostały w przyjemny sposób, pełny, ciepły i gesty. A jednak słuchać też było, że płyta Tsuyoshi Yamamoto Trio jest bardzo rozdzielcza, a krążek londyńskiego duetu został skompresowany do maksimum. EVO 150 balansuje bowiem między prawdą i upiększeniem, ukazuje charakter własny płyt, ale z oporami idzie w kierunku wydobycia detali. To nie jest bowiem urządzenie nadmiernie selektywne, ani też jakoś wyjątkowo rozdzielcze. A mimo to, albo: obok tego, wchodzi całkiem głęboko w strukturę dźwięku, pokazując jej muzyczną stronę, coś dzięki czemu wszystko żyje i „nap…dala”. I znowu – nie przez podkręcenie tempa, bo to raczej spokojny dźwięk, a przez poskładanie wszystkiego w sprawnie działającą całość, bez podkreślonego basu, góry, wypchniętej średnicy. Posłuchajmy Magnetic Fields JEANA-MICHELA JARRE’A w remasterze Scota Hulla (1997), albo wydania SACD płyty Brothers in Arms DIRE STRAITS, a usłyszymy niski, fajnie pulsujący bas, wyraźną średnicę i wystarczająco dużo góry, aby dźwięk był otwarty. → TIDAL/PLIKI Inaczej niż większość wzmacniaczy pracujących w klasie D EVo150 nie usypia więc słuchacza, ani też nie stara się temu przeciwdziałać przez utwardzenie ataku. Dużą rolę pełni w tym namacalny pierwszy plan. Wokal MARKA KNOPFLERA z płyty The Trawlerman's Song EP był na wyciągnięcie ręki, Podobnie zresztą, jak słuchana tuż potem DIDO z albumu Still On My Mind. Obydwoje mieli duży wolumen i zajmowali sporo miejsca między kolumnami, czyli tak, jak się do tego przyzwyczaiłem. Wyszło też na jaw, że przetwornik D/A oraz odtwarzacz plików jako całość jest w Cambridge Audio zestrojony inaczej niż wejścia analogowe. Więcej w tym przekazie było wysokich tonów i słychać było, że nacisk postawiony został na świeżość, niekoniecznie na tak niskie wypełnienie środka pasma i basu, jak z wejść analogowych. Co miałoby zresztą sens, ponieważ serwisy streamingowe brzmią nieco mniej rozdzielczo niż pliki grane lokalnie, a tym bardziej niż fizyczne płyty. Po kilku sesjach wiedziałem już, że to bardzo dobry odtwarzacz, który najlepiej zagrał w trybie Tidal Connect. Równie fajnie odtworzone zostały pliki z serwera. To był gesty, pełny dźwięk, z lekko otworzoną góra, ale wciąż ciepłą i przyjemną. → SŁUCHAWKI ▌ PODSUMOWANIE Wzmacniacz EVO 150 jest jednym z najładniejszych produktów audio, z jakimi miałem do czynienia w ostatnich miesiącach, a może i latach. Niezmiernie rzadko zdarza się, aby firma do gruntu audiofilska, niosąca na sztandarach z dumą ‘dźwięk’ jako hasło przewodnie potrafiła połączyć nowoczesną stylistykę z wrażliwością na gusta audiofilskie – bardzo konserwatywne, dodajmy – a to wszystko podać tak, żeby obsługa takiego urządzenia była prawdziwą przyjemnością. A tak było właśnie w tym przypadku. Do tego testowane urządzenie gra w niezwykle kompetentny sposób. Poświęcając nieco z rozdzielczości i selektywności klasycznych wzmacniaczy tej firmy pracujących w klasie AB, dodaje jednak do dźwięku ciepło, płynność i niesamowitą kulturę. Jego brzmienie jest u samej podstawy ciepła, ale wcale nie wydaje się zamknięte. Świetnie sprawdza się również odtwarzacz plików (a więc i przetwornik cyfrowo-analogowy), a wzmacniacz słuchawkowy zaskoczył nawet mnie, ich zblazowanego użytkownika. Polecam to urządzenie każdemu – audiofilowi i okazjonalnemu melomanowi, ludziom ceniącym sobie audiofilskie smaczki i tym, dla których wazniesjza jest muzyka niż dźwięk. Ado tego ta obsługa – chciałbym, żeby każdy produkt audiofilski obsługiwało się z taka przyjemnością! ▌ BUDOWA EVO 150 jest wzmacniaczem zintegrowanym, z którym zintegrowano odtwarzacz plików audio, a więc i przetwornik cyfrowo-analogowy. To złożone funkcjonalnie urządzenie, które obsługuje się jednak nadspodziewanie łatwo. Sukces na tym polu udało się udało się osiągnąć dzięki zastosowaniu mikroprocesora i sprzężonej z nim, napisanej samodzielnie, aplikacji. To przez nią dokonujemy podstawowych ustawień i to ona jest dla nas najważniejszym interfejsem użytkownika. W codziennym użytkowaniu nie musimy jednak się nią posługiwać, wystarczą manipulatory na przedniej ściance. Obudowę wykonano z grubych płyt (góra i front) i odlewów (dół) aluminiowych, połączonych ze stalowym chassis. Dało to niezwykle sztywną strukturę odporną na drgania i dobrze chroniącą urządzenie przed zakłóceniami RFI i EMI. Urządzenie nie ma nóżek, stoi na paskach materiału, ale to dzięki temu wygląda tak szykownie. Pomagają w tym również wymienne boki – z drewna lub przetworzonego materiału o nazwie Richlite; obydwie wersje wyglądają znakomicie. PRZÓD I TYŁ Minimalistyczny wygląd i świetną funkcjonalność urządzenie w dużej mierze zawdzięcza dużemu wyświetlaczowi, na którym pokazywane są informacje dotycząc wybranego źródła, ale przede wszystkim te, które dotyczą odtwarzanych plików. Mają one dobrze dobraną wielkość i typografię, przez co są czytelne i pomocne. Nie zapomniano ani o tytułach, ani ważnych dla audiofilów informacjach, takich jak częstotliwość próbkowania, typ pliku oraz logotyp MQA. Pomiędzy przezroczystym frontem, za którym ukryto wyświetlacz, a fragmentem frontu z aluminium, na którym znalazła się podwójna gałka, umieszczono przyciski sterujące siłą głosu oraz odtwarzaniem plików. Gałka jest znakomita i aż dziwne, że nikt wcześniej tego tak dobrze nie zrobił – zewnętrzny, moletowany pierścień służy do zmiany wejść, a czarna gałka do zmiany siły głosu. Przy zmianie wejść na wyświetlaczu ukazywane są trzy kolejne, przy czym podświetlane jest to, które wybieramy. Podobnie jest z siłą głosu, z tym, że liczny przesuwają się po okręgu, jakbyśmy nimi kręcili. Tył urządzenia jest dość zatłoczony. Poszczególne sekcje są pogrupowane poziomo – na górze gniazda do obsługi sygnału cyfrowego, a poniżej analogowego; po bokach umieszczono podwójne gniazda głośnikowe. te są blisko siebie, dlatego jedynym realnym wyjściem jest zastosowanie kabli głośnikowych z wtykami bananowymi. ■ Dane techniczne (wg producenta)
Nominalna moc wyjściowa: 150 W/8 Ω Dystrybucja w Polsce ul. Henryka Sucharskiego 49 30-898 Kraków | POLSKA www.AUDIOCENTER.pl |
System referencyjny 2021 |
|
|1| Kolumny: HARBETH M40.1 |TEST| |2| Podstawki: ACOUSTIC REVIVE (custom) |3| Przedwzmacniacz: AYON AUDIO Spheris III |TEST| |4| Odtwarzacz Super Audio CD: AYON AUDIO CD-35 HF Edition No. 01/50 |TEST| |5| Wzmacniacz mocy: SOULUTION 710 |6| Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS| |7| Filtr głośnikowy: SPEC REAL-SOUND PROCESSOR RSP-AZ9EX (prototyp) |TEST| |
|
Okablowanie Interkonekt: SACD → przedwzmacniacz - SILTECH Triple Crown (1 m) |TEST|Interkonekt: przedwzmacniacz → wzmacniacz mocy - ACOUSTIC REVIVE RCA-1.0 Absolute Triple-C FM (1 m) |TEST| Kable głośnikowe: SILTECH Triple Crown (2,5 m) |ARTYKUŁ| |
|
Zasilanie Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → odtwarzacz SACD - SILTECH Triple Crown (2 m) |TEST|Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → przedwzmacniacz - ACOUSTIC REVIVE Power Reference Triple-C (2 m) |TEST| Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → wzmacniacz mocy - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 |TEST| Kabel zasilający: gniazdko ścienne → listwa zasilająca AC - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 (2 m) |TEST| Listwa zasilająca: AC Acoustic Revive RTP-4eu ULTIMATE |TEST| Listwa zasilająca: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR (+ Himalaya AC) |TEST| Platforma antywibracyjna pod listwą zasilającą: Asura QUALITY RECOVERY SYSTEM Level 1 |TEST| Filtr pasywny EMI/RFI (wzmacniacz słuchawkowy, wzmacniacz mocy, przedwzmacniacz): VERICTUM Block |TEST| |
|
Elementy antywibracyjne Podstawki pod kolumny: ACOUSTIC REVIVE (custom)Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS| Platformy antywibracyjne: ACOUSTIC REVIVE RAF-48H |TEST| Nóżki pod przedwzmacniaczem: FRANC AUDIO ACCESSORIES Ceramic Classic |ARTYKUŁ| Nóżki pod testowanymi urządzeniami: |
|
Analog Przedwzmacniacz gramofonowy: Wkładki gramofonowe:
Docisk do płyty: PATHE WINGS Titanium PW-Ti 770 | Limited Edition Mata:
|
|
Słuchawki Wzmacniacz słuchawkowy: AYON AUDIO HA-3 |TEST|Słuchawki:
|
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity