Gramofon & sterownik Muarah
Producent: MUARAH AUDIO |
Test
Tekst: WOJCIECH PACUŁA |
No 204 1 kwietnia 2021 |
PREMIERA
YTUŁ JEDNEGO Z ARTYKUŁÓW na portalu spiderweb.pl brzmi w alarmistycznym tonie: Producenci wstrzymują produkcję. Brakuje kluczowego elementu nowych samochodów. Czytając go dowiadujemy się, że nie chodzi wcale o podzespoły, które z samochodami kojarzymy, czy to będzie karoseria, koła, czy nawet elementy silników – chodzi o półprzewodniki. Można by tego typu eksklamacje zrzucić na „klikotwórczą” inwencję redaktora, gdyby nie był to odprysk większego problemu. Lead jednego z artykułów w najnowszym wydaniu tygodnika „Polityka” brzmi bowiem: Na początku 2021 r. stało się to, co prognozowali eksperci – na rynku zabrakło mikroprocesorów i układów scalonych. Współczesna gospodarka potrzebuje ich tak samo, jak stałych dostaw energii. Co się stało? Okazuje się, że ich producenci musieli odpowiedzieć na skokowy wzrost zamówień sektora komputerowego, ograniczyli więc dostawy dla mniej opłacalnych sekcji – w tym dla producentów samochodów. Niby nic, mały skrawek odpowiednio ukształtowanego kwarcu, jednego z najpopularniejszych na ziemi minerałów, a nie da się bez niego uruchomić zwykłego samochodu. Pandemia, która wciąż nie odpuszcza, pokazała nam, jak kruchy jest światowy ład i na jak niepewnym gruncie globalizacja jest oparta. Wystarczyło kilka miesięcy przerw w dostawach podzespołów, żeby wielu producentów wpadło w kłopoty, które spowodowały, że musieli ograniczyć sprzedaż swoich produktów – a przecież nie chodzi jedynie o samochody. ▌ SPRAWA RAMION WRÓĆMY JEDNAK DO AUDIO. Tutaj mikrokatastrofy zdarzają się znacznie częściej. A to dany producent zmienił nieco specyfikację lamp lub tranzystorów, a to zaprzestał produkcji konkretnego przetwornika D/A, a to wreszcie – jak w przypadku japońskiej firmy AKM – zdarzyła się tragedia i spłonął jej zakład produkcyjny (październik 2020, więcej TUTAJ; dostęp: 16.03.2021). Przed należącym do tej samej kategorii problemem w 2020 roku stanęła firma MUARAH. Warszawski specjalista jest jednym z tych producentów, który zaprojektował swoje gramofony do pracy w ścisłej symbiozie z ramionami JELCO. W maju zeszłego roku ICHIKAWA JEWEL COMPANY, firma stojąca za marką Jelco, ogłosiła, iż w związku z trudnościami wynikłymi z pandemii oraz ze starzejącymi się maszynami, których w tym trudnym czasie nie dało się dłużej serwisować, zamyka tę część swojej historii (więcej TUTAJ; dostęp: 16.03.2021). W oficjalnym komunikacie firmy jej CEO, pan TAKAKO ICHIKAWA-san pisał: W ciągu ostatnich kilku lat firma przeżywała spadek wydajności pracy będący skutkiem problemów zdrowotnych naszych starzejących się, wykwalifikowanych inżynierów. Ponadto, ze względu na nasz przestarzały sprzęt mechaniczny, jego konserwacja stała się wyjątkowo trudna. Chciałbym podziękować wszystkim za ich gorące wsparcie, które było nam okazywane przez te lata. Chciałbym również wyrazić najgłębszą wdzięczność za życzliwość i życzę wszystkiego najlepszego w dalszym rozwoju. Niby nic, jeśli jednak weźmiemy pod uwagę, że w grudniu 2019 roku inny specjalista, firma SME, oficjalnie ogłosiła zakończenie produkcji swoich ramion w systemie OEM, dla innych producentów, jak również - co chyba nawet ważniejsze – postanowiła, że od tej pory będzie je sprzedawała wyłącznie ze swoimi gramofonami i nie będą one dostępne osobno. Każde z tych wydarzeń osobno byłoby dla świata audio wstrząsem, ale razem okazały się katastrofą, czymś w rodzaju wymierania permskiego (ok. 245–252 mln lat temu), co zmieni świat audio na dobre. Życie nie znosi jednak próżni i podobnie, jak po wymarciu ponad 90% organizmów morskich i około 50% lądowych we wspomnianym okresie nastąpiła eksplozja życia, podobnie na kryzys „ramion” zareagowali producenci gramofonów, który wcześniej kupowali je u jednego lub drugiego dostawcy. Wybrane przez nich strategie można podzielić na dwie główne grupy: „producentów” oraz „adaptatorów” . Do pierwszej zaliczylibyśmy Transtorora, dużego producenta o dużym parku maszynowym i z ogromnym doświadczeniem, który zaprojektował i zbudował własne ramię TRA-9, nagrodzone przez nas oraz niemiecki magazyn HIFISTATEMENT.net statuetką STATEMENT in High Fidelity (więcej TUTAJ). W drugiej grupie znaleźliby się mniejsi producenci i byłaby to większość. Musieli oni poszukać dla swoich konstrukcji innych ramion, na czym skorzystali mniejsi producenci tych ostatnich. Większość z nich po prostu „przeszczepiła” je do już istniejących gramofonów, jednak niektórzy – jak Muarah – z myślą o nich przeprojektowali swoje gramofony. | Mørch DP-6 MKII W tym przypadku wybór padł na duńskiego producenta, firmę MØRCH. W swoim topowym gramofonie polska firma wykorzystała jej najnowszą konstrukcję, model DP-6 MkII. To poprawiona wersja znanego modelu DP-6, wyposażona w łożyska stosowane do tej pory tylko we flagowym modelu DP-8. Oznacza to, że tłumienie w płaszczyźnie poziomej jest takie samo w obu modelach, czyli znacząco większe niż w Mk I. Zmniejsza to amplitudę podstawowego rezonansu w płaszczyźnie poziomej. Podobnie, jak wszystkie ramiona firmy Mørch, tak i DP-6 Mk II wykonane jest z zegarmistrzowską precyzją i zostało luksusowo wykończone. Testowany model pokryto chromem, ale dostępne są również dwie inne wersje: złocona i anodowana na czarno. We wszystkich ramionach można stosować wymiennie rurki o długościach 9” lub 12” w dwóch wersjach wagowych: czerwona – lżejsza do wkładek o dużej podatności i niebieska – cięższa do wkładek o małej podatności. | Kilka prostych słów… JACEK SIWIŃSKI, WIESŁAW ZAWADA ▬ Panowie WIESŁAW ZAWADA (siedzi) oraz JACEK SIWIŃSKI tuż po złożeniu gramofonu w HIGH FIDELITY NASZA FIRMA DZIAŁA OD ROKU 2015. Jesteśmy inżynierami, absolwentami Politechniki Warszawskiej. Od samego początku misja naszej spółki składała się z trzech postulatów: 1. Konstruujemy urządzenia do odtwarzania dźwięku z najwyższą jakością. Biznesowo bliska jest nam, propagowana m.in. przez prof. Jerzego Hausnera, Ekonomia Wartości (Open Eye Economy), która zakłada, że najważniejszy dla przedsiębiorcy jest klient i jakość dostarczanych mu usług i produktów. Odpowiedni zysk ma być dopiero tego konsekwencją a nie celem samym w sobie. Dlatego produkcja znajduje się Polsce i nasza firma nie szuka oszczędności kosztów produkcji za wszelką cenę. Istotny jest dla nas również aspekt ekologiczny. Produkowane urządzenia z założenia mają być długowieczne i w razie usterki mogą być łatwo serwisowalne. ▬ Pan Zawada prezentuje nowy talerz Oferta firmy obejmuje trzy modele gramofonów, wzmacniacz lampowy, przedwzmacniacz gramofonowy i akcesoria. Wśród tych ostatnich unikalnym produktem jest regulator obrotów współpracujący z „inteligentnym” dociskiem InteliClamp. Nasze gramofony były wcześniej wyposażone w ramiona japońskiej manufaktury Jelco. Po zakończeniu jej działalności w 2020 nawiązaliśmy współpracę z duńskim producentem ramion Henrikiem Mørchem oraz austriacką firmą Pro-Ject. ♦ ▌ MT-1 EVO GRAMOFON MT-1 EVO CZYLI EVOLUTION, o którym tym razem chcielibyśmy powiedzieć, jest owocem zmian wprowadzonych do poprzedniego flagowego modelu – MT-1. To gramofon odsprzęgany, o sporej masie talerza, z napędem paskowym. Do jego konstrukcji wykorzystano przede wszystkim akryl – rzecz dla tej firmy charakterystyczna, sięgnięto jednak również po stal. Zarówno podstawa, jak i odsprzęgane subchassis, a także talerz mają w MT-1 EVO budowę typu „sandwich” . Podstawa stoi na trzech solidnych, chromowanych kolcach, które można wykręcać wygodnymi pokrętłami od góry, regulując przez to poziom. Subchassis zostało zawieszone na podstawie elastycznie, na trzech sprężynach stożkowych. Wszystkie gramofony z serii MT-1 mają też podwójny system poziomowania – osobno pozycjonuje się subchassis w stosunku do podstawy (kompensacja masy ramienia), a osobno cały gramofon względem podłoża – to rozwiązanie odziedziczone po poprzedniku testowanego gramofonu, modelu MT-1. ODSPRZĘGANIE Odprzęganie sprężynowe znane jest w audio nieomal od powstania pierwszego gramofonu, jednak na „salony” high-endu wprowadził je dopiero EDGAR VILLCHUR w gramofonie Acoustic Research z 1961 roku. Odsprzęgnięcie tego typu jest świetnym rozwiązaniem, mającym jednak wady – sprężyny stale pracują, przez co talerz i ramię nigdy nie są nieruchome. Aby temu przeciwdziałać Muarah zastosowała więc ciekawe rozwiązanie, w pewnej mierze „przećwiczone” już przez innego producenta, firmę ORACLE AUDIO w gramofonie Delphy. W MT-1 EVO drgania subchassis są tłumione dzięki zastosowaniu dużego, widocznego pod spodem gramofonu, olejowego tłumika drgań inspirowanego, jak czytamy w materiałach firmowych, rozwiązaniami znanymi ze świata motoryzacji. Zanurzony w oleju, wewnętrzny balast tłumika jest skręcony w jednej osi z łożyskiem głównym gramofonu. Łożysko jest z kolei magnetycznie odsprzęgane, co pozwala do minimum obniżyć tarcie i zapewnić niemal nieograniczony czas bezawaryjnej pracy gramofonu. Odsprzęgnięcie magnetyczne talerza jest co jakiś czas odświeżane przez różne firmy, ostatnio przez Pro-Jecta i Clearaudio, i ma na celu minimalizację drgań przenoszonych z podstawy na oś talerza i w efekcie na igłę wkładki, ma także zapobiec przedwczesnemu „wyrobieniu” się łoża lub trzpienia. Ma to sens, tym bardziej, że talerz testowanego gramofonu jest dość ciężki – jego waga wynosi 9 kg. Ewolucja w modelu MT-1 EVO oznacza sporo modyfikacji. Najwięcej różnic znajdziemy w sferze trudnej do oceny gołym okiem – chodzi o dobór materiałów dla niektórych komponentów. Kluczowy dla działania całego mechanizmu element, czyli tzw. subchassis, wykonane zostało tym razem nie z aluminium lecz z akrylu. Zmiana ta, jak czytamy w materiałach firmowych, pomogła w jeszcze większym stopień poprawić tłumienie drgań, wygasić szkodliwe rezonanse i poprawić właściwości soniczne gramofonu. TALERZ Zaprojektowaną specjalnie dla tego modelu konstrukcję ma także talerz, który w wersji podstawowej MT-1 wykonany jest a litego aluminium, natomiast w wersji EVO jest konstrukcją hybrydową, składająca się z akrylowego korpusu oraz ze stalowego pierścienia wewnętrznego, którego zadaniem jest zwiększenie bezwładności oraz poprawa stabilności obrotów. Obydwie części połączone są w sposób elastyczny co przypomina konstrukcje znane ze świata motoryzacji – np. tzw. harmonic balancer czyli dwumasowe koło pasowe z tłumikiem drgań. Po złożeniu talerz jest następnie precyzyjnie wyważany, aby uzyskać jak najlepszą stabilność oraz zmniejszyć obciążenia łożyska głównego gramofonu. Jak widać, po raz kolejny konstruktorzy gramofonu zdradzają więc swoje powiązania ze światem motoryzacji oraz fascynację motorsportem. Kolejna modyfikacja warta opisania i najlepiej widoczna gołym okiem to zintegrowana z talerzem struktura na której kładziemy płytę. Składa się ona z optymalnie dobranych wymiarami krążków z naturalnego zamszu oraz formy w kształcie rozety ze stali kwasoodpornej, neutralnej magnetycznie. Poza intrygującym wyglądem jest to rozwiązanie dające praktyczną korzyść, gdyż zapewnia lepszą stabilizację płyty gramofonowej na talerzu po nałożeniu na nią docisku. Co ciekawe, podobne podparcie dla talerza – myślę o kształcie i rozkładzie – oferują drogie maty gramofonowe TU-800M firmy Harmonix. SILNIK Muarah stosuje w swoich gramofonach wysokiej klasy silniki synchroniczne prądu przemiennego o niskim momencie obrotowym. To kolejna, trudna do zauważenia gołym okiem lecz istotna zmiana wprowadzoną w modelu EVO. Otóż prędkość obrotowa silnika w nowym modelu to 500 RPM (liczba obrotów na minutę) – w odróżnieniu do pozostałych modeli w których stosuje się silniki o prędkości 600 RPM. Aby to osiągnąć zastosowano rolkę napędową o nieco większej średnicy niż wcześniej. Zmiana ta przekłada się – podaję za producentem – na „jeszcze niższe drgania całego napędu, co w połączeniu z wszystkimi zastosowanymi technikami tłumienia drgań sprawia, że żadne wibracje nie przekładają się na efekt słyszalny z głośnika, czyli tzw. brumienie”. Silniki produkuje francuska firma CRUOZET i ciekawostką jest fakt, że w tym roku firma ta obchodzi 100-lecie istnienia. Na szczęście zaopatruje w silniki także branżę medyczną, nie ma więc obaw o powtórkę z Jelco. Ciekawostką techniczną jest materiał z którego wykonano rolkę napędową – materiałem tym jest Teflon z domieszką grafitu. Chodzi o to, że stosowanie silników o stosunkowo niskim momencie obrotowym (dla utrzymania jak najniższych drgań) w połączeniu z tak ciężkimi talerzami może powodować problemy przy starcie – dość silne wibracje i przyspieszone zużycie silnika, jak również przyspieszone zużycie paska napędowego. Teflon z domieszką grafitu to materiał o najniższym współczynniku tarcia wśród ciał stałych, dzięki czemu w momencie włączenia silnika pasek może się delikatnie uśliznąć na rolce napędowej co zapewnia płynny start i rozpędzanie talerza. System można zasilać bezpośrednio z sieci zasilającej 240 VAC, można też pójść o krok dalej i dokupić zasilacz PSC z dedykowanym dociskiem InteliClamp, wyposażonym w moduł elektroniczny z czujnikiem żyroskopowym (opatentowane przez Muarah rozwiązanie pomiaru i kontroli obrotów). Uważam, że to połączenie konieczne, a nie opcjonalne… OBSŁUGA Gramofon wymaga nieco więcej pracy przy ustawieniu niż konstrukcje nieodsprzęgane. Pierwszym krokiem jest wypoziomowanie podstawy. Robimy to za pomocą wykręcanych nóżek – dwie przednie mają od góry nakrętki, którymi kręcimy. Po nałożeniu talerza i zamontowaniu ramienia poziomujemy subchassis. Służą do tego śruby zamocowane od spodu, pod każdą ze sprężyn. Firma dostarcza specjalny, mały wkrętak, którym to robimy. Bardzo fajnie rozwiązano włączanie i wyłączenie silnika – jest ono dotykowe, wystarczy dotknąć podstawy od spodu, tuż pod logiem. A będąc przy logu powiedzmy, że choć najczęściej audiofilom kojarzy się ono z logotypem amerykańskiej firmy McIntosh, to firma Muarah wskazuje na inne inspiracje: Podświetlone zielone logo MUARAH i czerwona dioda, co niektórym kojarzy się z firmą McIntosh, co jest dość naciągane. Jeżeli już mamy szukać podobieństwa naszego logotypu do innych marek, to polecamy kierunek motoryzacyjny, a w szczególności logo kultowego samochodu marki Maserati – Merak… Zakładam, że będą państwo korzystali z zasilacza PSC. Prędkość obrotową zmieniamy małym przełącznikiem umieszczonym na jego dolnej ściance. Na wyświetlaczu odczytamy aktualną prędkość, a mała diodka przy tym wskazaniu poinformuje nas, że silnik przeszedł w tryb Silent Mode. Polega on na tym, że po rozpędzeniu talerza napięcie dla silnika jest obniżane o 30%, co znacząco redukuje jego drgania, a co za tym idzie szumy. Zasilacz ten można teraz zamówić w wersji dla gramofonów Transrotor (sterowanie 3 silnikami), VPI (wersja 10 W) i innych. ▌ ODSŁUCH JAK SŁUCHALIŚMY Gramofon Muarah MT-1 EVO stanął na górnej półce stolika Finite Elemente Master Reference Pagode Edition. Jego sterownik umieściłem na półce środkowej, a obok niego w głębi przedwzmacniacz gramofonowy. Jak zawsze skorzystałem z przedwzmacniacza RCM Audio Sensor Prelude IC. |
Sygnał z wkładki przenosił kabel dostarczany wraz z ramieniem Mørch DP-6 Mk II. Do testu wykorzystałem wkładkę SHELTER HARMONY z obciążeniem 200 Ω i naciskiem 2 g. Polska konstrukcja porównywana była do gramofonu Transrotor TMD Alto z ramieniem SME M2. Na początek jednak kilka wrażeń z odsłuchu przeprowadzonego z jednym z twórców gramofonu, panem Wiesławem Zawadą. Płyty użyte w teście | wybór ⸜ ARCHIE SHEPP, On Green Dolphin Street, Denon YX-7524-ND, „Denon PCM | Jazz in New York”, Japan LP (1978) ▌ WIESŁAW ZAWADA Testując własną konstrukcję trudno jest odłożyć na bok ambicje i oczekiwania, stanąć z boku i obiektywnie się przyglądać. Jeszcze trudniej jest, gdy ten nasz gramofon działa w zestawieniu z innymi urządzeniami, których nie znamy, a właśnie tak było tym razem. Oceniając całościowo to, co usłyszałem mogę powiedzieć, że najbardziej utkwiła mi w pamięci moc, rozpiętość i rytmiczna perfekcja niskich tonów. Siła basu była taka, że zacząłem zazdrościć mojemu gospodarzowi jego głośników, wzmacniacza, potencjału zasilania, dobrych układów z elektrownią i jeszcze lepszych z sąsiadami, którzy na takie granie pozwalają. Wspaniale było mieć ten bas w całym ciele, czuć jego pulsowanie i spontanicznie mu się poddać. Wyjątkowo pięknie i zarazem groźnie wybrzmiała w tych okolicznościach płyta zespołu Dead Can Dance (Into The Labyrynth - red.). Nie wiem jak to się stało, że jej tytułu nie zapisałem i nie zanotowałem w pamięci. Wyraźnie musiałem być w „ciężkim” stanie i zapewne zostałem zahipnotyzowany basem o którym mówię. Pamiętam tylko, że w głowie miałem słowa będące hasłem marki „Muarah - potęga brzmienia”. Pomyślałem nawet, że oto teraz właśnie dane jest mi stanąć w obliczu owej potęgi. Na dalszy plan zeszły niuanse, smaczki, detale gdy tak bardzo rytm i energia muzyki mną zawładnęły. Nie mówię, że czegoś brakowało, muzyka wydawała się kompletna, tylko zupełnie nie czułem takiej potrzeby, żeby wnikać w szczegóły gdy rytm rządził moimi emocjami. Takie są moje wrażenia z odsłuchu systemu z gramofonem MT-1 EVO, to głównie zapamiętałem. Nie potrafię nawet w przybliżeniu ocenić ile w tym zasługi gramofonu i wkładki, ile wzmacniaczy, a ile głośników. Podejrzewam, że głośniki miały tu głos decydujący, stawiały kropkę nad „i”, ale cieszę się, że gramofon się w tym wspaniałym systemie tak dobrze odnalazł i że „dał radę”. WZ ▌ WOJCIECH PACUŁA TRUDNO POLEMIZOWAĆ Z TYM, że użyte do konstrukcji gramofonu materiały mają „dźwięk własny”. Tak jest i już, nie ma co bić piany i o co kruszyć kopie. Podobnie jest zresztą z wybranymi założeniami konstrukcyjnymi – nie trzeba być specjalnie osłuchanym, żeby dostrzec różnice pomiędzy gramofonami masowymi i lekkimi, odsprzęganymi i nieodsprzęganymi. Rzecz bowiem polega nie na tym, żeby tego charakteru nie było, bo to niemożliwe, a na tym, aby jak najlepiej te cechy własne wykorzystać i przekuć je w coś pozytywnego. W przypadku testowanego gramofonu firmy Muarah fakt, że wykonany został głównie z akrylu – słychać, podobnie, jak i to, że jest to gramofon odsprzęgany. Brzmi więc znacząco odmiennie od gramofonu Transtoror AMD Alto, do którego był porównywany. I świetnie – dzięki temu melomani mają wybór. Nie jest bowiem tak, że jedne rozwiązania są z założenia lepsze niż inne – liczy się tylko to, co z nimi konstruktorzy zrobili oraz to, jaki wyraz ma mieć dla nas muzyka. MT-1 EVO jest konstrukcją, która ma niesamowitą głębię dźwięku. Usłyszałem to już podczas kilku nieformalnych odsłuchów, kiedy po prostu zapoznawałem się z nim, eksperymentowałem z obciążeniem wkładki, badałem, jaki wpływ na dźwięk ma użycie kontrolera PSC. Ale wystarczyło kilka minut albumu Ballads JOHN COLTRANE QUARTET w wersji z 2003 roku, wydanej przez wytwórnię Speakers Corner, żeby wyszło to w niesamowicie mocny sposób. Gramofon brzmi tak głęboko, że kiedy Coltrane, co jakiś czas, dmie w saksofon w niskich rejestrach, to słuchany na kolumnach Harbetha schodził tak nisko, w tak mięsisty sposób, jak to słyszałem ze znacznie droższymi konstrukcjami firm Transrotor i TechDAS. Nie było to buczenie, czy zgrubienie dźwięku, a trójwymiarowe, plastyczne „zejście” instrumentu brzmiącego w bardziej naturalny sposób niż na żywo. To nie jest sprzeczność, nic mi się nie pomieszało – dobrze zagrany instrument w nagraniu może brzmieć lepiej niż podczas koncertu. Drugą cechą MT-1 EVO jest niewiarygodna stereofonia. Dostajemy z nim bardzo szeroką panoramę z niezwykle głębokim „tam”, dźwiękami za głośnikami. Zresztą również i elementy w przeciwafazie są przez tę konstrukcję podawane wyjątkowo dobrze, co bardzo ładnie słychać było w elementach pozamuzycznych, jak pre-echo na płycie Ballads, pochodzące z przekopiowania zwojów taśmy „master”, dochodzące z lewej strony, koło mnie, czy przestrzeń studia, w którym Hendrik Pauler naciął krążek direct-to-disc pt. The Bassface Swing Trio plays Gershwin. Niskie tony są przez MT-1 EVO pokazywane w bardziej miękki sposób niż przez Transtorora, czy – o ile oczywiście dobrze pamiętam – gramofon TechDAS AIR FORCE III PREMIUM. Różnica jest spora, to nie są detale, choć nie powiedziałbym, że to, co prezentuje polska konstrukcja jest wyraźnie gorsze – jest po prostu inne. Co potwierdził sposób, w jaki został odtworzony kontrabas z innej płyty direct-to-disc, nagranego w Emil Berliner Studios krążka JOSCHO STEPHAN TRIO pt. Paris-Berlin. Brzmienie tego instrumentu jest na niej bardziej dobitne i mocniejsze niż na krążku Bassface, a perspektywa instrumentów bliższa. Na zdjęciu zamieszczonym na tylnej stronie okładki widać, że mikrofony dla kontrabasu ustawiono w konfiguracji XY (intensywnościowej), w pionowej aranżacji, czyli konfiguracji promującej bliski dźwięk. Co polski gramofon od razu pokazał. Co ciekawe, gitary miały gładki, jedwabisty dźwięk, ale były również otwarte na górze pasma, w niczym im gęstość basu nie przeszkadzała. MT-1 EVO pięknie pokazał różnice pomiędzy wszystkimi wspomnianymi nagraniami. Dostałem więc ciemne, niskie brzmienie Coltrane’a, ale z mocnymi blachami, lekko zdystansowany przekaz z nagraniem Bassface Trio i bezpośredni, namacalny, niemal na wyciagnięcie ręki dźwięk z nagraniami JOSCHO STEPHAN TRIO. Polska konstrukcja pokazuje bowiem zarówno zmiany barw, dynamiki, jak i przestrzeni. Doceniając tę jego właściwość ciekawsze dla mnie było jednak to, że mimo tak klarownego różnicowania, wszystko to miało wspólną bazę – a bazą tą była jedwabistość i wewnętrzna miękkość. Już mówię, o co chodzi. Zarówno gramofon Transtorora, jak i TechDASa i – żeby pozostać w tym kręgu – ACOUSTICS SIGNATURE oraz KUZMY, prezentują dźwięk w szybki i precyzyjny sposób. Wszystkie są na tyle wyrafinowane, że nie jest to suche granie, powiedziałbym nawet, że niezwykle nasycone, wręcz „wysycone”, a jednak chwila z tego typu gramofonem, jak Muarah i wiemy, że to zupełnie inny świat. MT-1 EVO pokazuje wszystko w jedwabisty i gładki sposób. Jego rozdzielczość jest znakomita, a jednak detale nie są tu eksponowane, a szczegóły wyraźne. A przecież to, o czym mówiłem, czyli umiejętność różnicowania, jest bardzo dobra. Z niezwykłym zainteresowaniem czekałem na odsłuch grupy trzech płyt z materiałem zarejestrowanym cyfrowo, choć w rożnych formatach: ARCHIE SHEPP On Green Dolphin Street, magnetofonie Denon DN-034R (14 bitów/47,25 kHz), JOE HENDERSON, The State Of The Tenor • Live At The Village Vanguard • Volume 2, na magnetofonie szpulowym Mitsubishi X-86 (16 bitów, 48 kHz) oraz OLEŚ BROTHERS & CHRISTOPHER DELL Komeda Ahead, na który materiał został nagrany w stacji roboczej Pro Tools (24 bity, 96 kHz). | Nasze płyty ⸜ ARCHIE SHEPP On Green Dolphin Street Denon YX-7524-ND | „Denon PCM Jazz in New York” ALBUME ON GREEN DOLPHIN STREET ZOSTAŁ NAGRANY przez saksofonistę ARCHIE SHEPPA dla japońskiej wytwórni Nippon Columbia (Denon) w 1977 roku. Niezwykłość tej rejestracji polegała na tym, że wykorzystano do niej magnetofon cyfrowy Denon DN-034R. Należał on do drugiej generacji tego typu urządzeń, oferował do ośmiu ścieżek zapisu, jednak jego podstawowe założenia były takie same, jak dla pierwszego rekordera tego typu, z 1971 roku (DN-023R). Był to magnetofon szpulowy, wykorzystujący transport wizyjny, z kodowaniem PCM o 14-bitowej rozdzielczości oraz częstotliwości próbkowania 47,25 kHz. Był to wówczas najnowocześniejszy system rejestracyjny na świecie. Jak czytamy w eseju towarzyszącym wydawnictwu, materiał na ten album został przećwiczony w poprzedzającym tygodniu podczas koncertów w Village Vanguard. Sesja trwała zaledwie sześć i pół godziny, w czasie których zarejestrowano po kilka podejść utworów, z The Scene Is Clean jako pierwszym. Sheppowi, ubranemu w trzyczęściowy garnitur od Pierre Cardine’a i w okularach przeciwsłonecznych Yves Saint Laurenta (które widać na okładce), towarzyszyli WALTER BISHOP Jr. na fortepianie, SAM JONES na kontrabasie oraz JOE CHAMBERS na perkusji. Brzmienie tej płyty jest zaskakująco dynamiczne, otwarte i płynne. Słuchać lekkie zgrubienie detali, to wybrzmienia nie są tak czyste, jak w najlepszych nagraniach. A mimo to słucha się jest znakomicie, bo to i świetna muzyka i fantastyczny dźwięk. Dzisiejsze nagrania, dokonane w 24-bitowej rozdzielczości, z częstotliwością próbkowania 96 kHz i wyższej, rzadko kiedy zbliżają się do tego, co udało się dokonać wieczorem 28 listopada 1977 roku w Sound Ideas Studios w Nowym Jorku. ♦ MUSZĘ POWIEDZIEĆ, ŻE PŁYTA SHEPPA zabrzmiała fantastycznie! Zarejestrowana w 1977 roku wielościeżkowo (8 ścieżek) na taśmowym magnetofonie cyfrowym drugiej generacji pokazuje, jak cyfra mogłaby wyglądać, gdyby rozwój tej techniki był liniowy, a nie meandrował, szukając równowagi między jakością dźwięku, wygodą i kosztami. To tylko 14 bitów, ale dźwięk tej płyty jest dynamiczny, otwarty i po prostu bardzo dobry. Jej piętą achillesową jest mniejsza niż we wcześniej słuchanych płytach namacalność oraz nie do końca rozwinięte wysokie tony; także bas nie schodzi tak nisko, jak wcześniej. Znacznie lepszy bas usłyszałem na płycie The State Of The Tenor… Joe’a Hendersona. Krążek skompilowany został z nagrań „live” dokonanych w klubie The Village Vanguard przez Davida Bakera podobnie, jak to się robi przy nagraniu direct-to-disc, to jest bezpośrednio na taśmę stereofoniczną. Jej dźwięk jest niższy niż poprzedniej, bas gęstszy i lepiej definiowany, a blachy mają szersze spektrum barw. Ale też nie jest to tak porywające brzmienie, jak z Denona! Nie wiem, jak to możliwe, to przecież technika nowsza o jakieś dziesięć lat, ale mówię, jak jest. I teraz – gramofon Muarah pokazał to bez problemu, nie punktując jednak tych zmian. Podobnie zresztą, jak brzmienie płyty Komeda Ahead, niestety brzmiącej najgorzej z tych trzech. To świetna, pięknie zagrana muzyka o dźwięku, w którym właściwie jest wszystko, czego byśmy chcieli. Jest tu i góra, i dół, jest dynamika i jest również przestrzeń. Wszystko to jest jednak mniejsze, wszystkiego jest mniej niż na poprzednich płytach, mimo że grałem przecież ten tytuł z krążków Test Press. Muarah MT-1 EVO ma jednak właściwość, która nie dopuszcza do przejaskrawienia tych różnic. Oferuje on brzmienie gładkie, niemal łagodne. Dynamika w skali makro jest znakomita, chociaż w mikro jest raczej uspokojona i pod tym w względem gramofony masowe i nieodsprzęgane są lepsze. Konstrukcja ta rzuca przed nami duży, ekspansywny obraz, niezależnie, czy to jest intymne granie kwartetu Coltrane’a, czy elektronika z najnowszego, wydanego na przezroczystym winylu w limitowanym nakładzie 500 egzemplarzy, maksisingla Portico Quartet/Hania Rani. ▌ PODUMOWANIE Testowany gramofon wprowadza nas w inny świat. To świat pełen kolorów i miękkich, obłych współbrzmień. Detale i szczegóły są w nim na drugim planie, mimo że różnicowanie jest tu ponadprzeciętne. Bas schodzi bardzo nisko i ma duży wolumen, ale też to bas bez klarownego uderzenia i ataku, lekko wyoblony. A mimo to jest to bas „zebrany” w sobie. Polska konstrukcja ma nieprawdopodobną łatwość w kreowaniu dużych, pokazywanych z rozmachem planów dźwiękowych, co słychać właśnie teraz, kiedy piszę te słowa – nagrania z wydanej przez Deutsche Grammophon na dwóch krążkach 45 RPM płyty CHRISTIANA LÖFFLERA zatytułowanej Paralells, prezentu od moich dziewczyn na Dzień Chłopaka, rozwijają się we wszystkich osiach, wychodząc na boki, za mnie, a elementy zsamplowane z szelakowych płyt 78 RPM pokazywane są daleko w głąb sceny, na osi odsłuchu. Nie jest MT-1 EVO odpowiedzią na wszystkie problemy, można to zrobić inaczej. Jeśli jednak cenicie sobie państwo w muzyce relaks, jeśli najważniejsze są dla was barwy i plany, a możecie w ich imię poświęcić atak i uderzenie, będzie to jeden z najlepszych sposobów na zrealizowanie nawet najdzikszych, oczywiście związanych z muzyką, marzeń – i to w cenie bardziej niż konkurencyjnej. ▌ BUDOWA MUARAH MT-1 EVO JEST GRAMOFONEM ODSPRZĘGANYM – elementem stratnym są trzy, regulowane sprężyny. Podstawa, subchassis i część talerza wykonano z czarnego akrylu. Do talerza, od środka, przymocowano stalowy element nadający mu masy i działający jak koło zamachowe. Od góry talerz przykryty jest metalowym elementem w którym znalazły się zamszowe kółka, na których wspiera się płyta. Na subchassis stawia się silnik i mocuje ramię – synchroniczny silnik kupiono w jednej z francuskich firm. Ma on stosunkowo niewielki moment obrotowy, co zbliża tę konstrukcję do gramofonów Pear Audio. Chodzi o to, aby jak najmniej drgań przenosiło się z silnika na talerz. Moment obrotowy przenoszony jest za pomocą pojedynczego gumowego paska o okrągłym przekroju. Wadą układów odsprzęganych jest to, że nigdy nie znajdują się w spoczynku, a zawsze drgają. Konstruktorzy Muarah zastosowali więc sporej wielkości pojemnik z olejem, w którym zanurzony jest pływak, hamujący ruch, głównie w płaszczyźnie pionowej. Pojemnik jest hermetyczne zamknięty za pomocą elementu stratnego (membrany), subchassis może się więc swobodnie poruszać, a olej się nie wylewa. Łożysko główne o tzw. odwróconej konstrukcji (czyli z podparciem na górze wałka łożyskowego), wykonane jest z aluminium i stali. Wałek pracuje wewnątrz tulei z brązu, a pomiędzy osią i łożem znajduje się stalowa kulka oparta na wstawce z Teflonu umieszczonej w środku wałka. Nacisk na nią jest stosunkowo niewielki, mimo sporej masy talerza, ponieważ dwie części łożyska odpychane są przez magnesy. Znacząco wydłuża to żywotność łożyska i zmniejsza szumy. Łożysko wykonywane jest samodzielnie przez firmę Muarah. Obroty włączamy dotykowo, stukając dolną krawędź podstawy, pod podświetlanym na zielono logiem firmy. Zmiana prędkości obrotowej dokonywana jest ręcznie, chyba że kupimy kontroler obrotów PSC. I, prawdę mówiąc, nie wyobrażam sobie innego scenariusza. Z kontrolerem zmianę obrotów dokonujemy guzikami w sterowniku. Gramofon MT-1 EVO jest ładnym, estetycznym gramofonem z kilkoma ciekawymi rozwiązaniami. Będzie ozdobą każdego wnętrza i każdego systemu audio. ■ |
System referencyjny 2021 |
|
|1| Kolumny: HARBETH M40.1 |TEST| |2| Podstawki: ACOUSTIC REVIVE (custom) |3| Przedwzmacniacz: AYON AUDIO Spheris III |TEST| |4| Odtwarzacz Super Audio CD: AYON AUDIO CD-35 HF Edition No. 01/50 |TEST| |5| Wzmacniacz mocy: SOULUTION 710 |6| Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS| |7| Filtr głośnikowy: SPEC REAL-SOUND PROCESSOR RSP-AZ9EX (prototyp) |TEST| |
|
Okablowanie Interkonekt: SACD → przedwzmacniacz - SILTECH Triple Crown (1 m) |TEST|Interkonekt: przedwzmacniacz → wzmacniacz mocy - ACOUSTIC REVIVE RCA-1.0 Absolute Triple-C FM (1 m) |TEST| Kable głośnikowe: SILTECH Triple Crown (2,5 m) |ARTYKUŁ| |
|
Zasilanie Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → odtwarzacz SACD - SILTECH Triple Crown (2 m) |TEST|Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → przedwzmacniacz - ACOUSTIC REVIVE Power Reference Triple-C (2 m) |TEST| Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → wzmacniacz mocy - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 |TEST| Kabel zasilający: gniazdko ścienne → listwa zasilająca AC - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 (2 m) |TEST| Listwa zasilająca: AC Acoustic Revive RTP-4eu ULTIMATE |TEST| Listwa zasilająca: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR (+ Himalaya AC) |TEST| Platforma antywibracyjna pod listwą zasilającą: Asura QUALITY RECOVERY SYSTEM Level 1 |TEST| Filtr pasywny EMI/RFI (wzmacniacz słuchawkowy, wzmacniacz mocy, przedwzmacniacz): VERICTUM Block |TEST| |
|
Elementy antywibracyjne Podstawki pod kolumny: ACOUSTIC REVIVE (custom)Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS| Platformy antywibracyjne: ACOUSTIC REVIVE RAF-48H |TEST| Nóżki pod przedwzmacniaczem: FRANC AUDIO ACCESSORIES Ceramic Classic |ARTYKUŁ| Nóżki pod testowanymi urządzeniami: |
|
Analog Przedwzmacniacz gramofonowy: Wkładki gramofonowe:
Docisk do płyty: PATHE WINGS Titanium PW-Ti 770 | Limited Edition Mata:
|
|
Słuchawki Wzmacniacz słuchawkowy: AYON AUDIO HA-3 |TEST|Słuchawki:
|
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity