pl | en

ROZMOWA

KRZYSZTOF I ANDRZEJ GRABOWSCY
Encore Seven | właściciele

Rok założenia firmy | 2010

Kontakt | Encore Seven
Lipowa 868
34-324 Lipowa/k. Bielska-Białej

hello@encore7.com

encore7.com
klasteraudio.pl

POLSKA | Lipowa


yróżnij się, albo giń” – to chyba najważniejsza „lekcja”, którą muszą przyswoić sobie producenci, także producenci audio. Wyobraźmy sobie, że chcemy wprowadzić na rynek nowy produkt. Opracowujemy produkt, zakładamy firmę i staramy się ów produkt sprzedać – to tak w wielkim skrócie. Tyle tylko, że – poza nielicznymi wyjątkami – rynek jest już nasycony i nie mamy luksusu przecierania szlaków, to zwykle próba „wyrąbania” sobie miejsca.

Można by więc pomyśleć, że rozwiązaniem idealnym byłoby przygotowanie produktu, który rzuci wszystkich na kolana – produktu idealnego. Tak jednak nie jest. Nawet najlepszy produkt zginie w szumie, jaki dociera do nas, czyli do klientów, przykryty przez firmy mające więcej pieniędzy na reklamę, firmy zasiedziałe na danym rynku i takie, które są po prostu bardziej przebojowe. W ten sposób ginie wiele niezwykle ciekawych pomysłów – przez naiwne myślenie.

Dyrektor Muzyczny Antyradia, pan Marcin Bąkiewicz podczas wystawy Audio Video Show 2017, prywatnie w domu słuchający muzyki z naszych wzmacniaczy. Stoją: Marcin Bąkiewicz (Antyradio), Krzysztof Grabowski (E7); poniżej: Piotr Skiba (Shape of Sound), Łukasz Mika (Audiomica Laboratory) oraz Przemysław Nieprzecki (Avcon)

Żeby więc wprowadzić na rynek nowy produkt, „zainstalować” tam nową firmę, konstruktor musi mieć podstawową wiedzę o tym, jak dana branża działa, mieć grubą skórę, być zdeterminowanym i mieć trochę sprytu. I pieniądze. Ale możemy swoje szanse znacząco zwiększyć, jeśli zaproponujemy coś na tyle oryginalnego, że przyciągnie to uwagę kupujących. W audio, obok dźwięku, jest to niemal zawsze projekt plastyczny. Tyle tylko, że to jeden z głównych problemów naszej branży – projektowaniem wyglądu i budowy mechanicznej zajmują się zazwyczaj sami konstruktorzy. W efekcie otrzymujemy często nieudane, nieudolne kopie już istniejących rozwiązań, albo też ich bezładny kolaż.

Dlatego tak ciekawe jest to, co już na samym początku zaproponowała firma Encore Seven, właściciel marki EGG-SHELL, specjalizująca się w budowie wzmacniaczy lampowych. Jej produkty wyróżniały się przemyślanym dźwiękiem, ale też świetnie wyglądały. Szklane fronty połączone z „widlastym” ustawieniem lamp końcowych, pozioma gałka siły głosu, żyroskopowy pilot zdalnego sterowania – to rzeczy, które stworzyły nową jakość, coś charakterystycznego tylko dla tej marki. Jeśli raz zobaczymy jej wzmacniacz, na pewno go zapamiętamy – i o to przecież chodzi.

Z twórcami marki EGG-SHELL, ANDRZEJEM i KRZYSZTOFEM GRABOWSKIMI rozmawia Wojciech Pacuła.

WOJCIECH PACUŁA: Proszę opowiedzieć o początkach firmy – jak to się wszystko zaczęło.
ANDRZEJ GRABOWSKI: Jeśli pod pojęciem „firmy” rozumiemy rozpoczęcie działalności gospodarczej, to początkiem jest rok 2010, kiedy oficjalnie zarejestrowaliśmy się pod nazwą Encore Seven. Ale nie byłoby tego punktu w naszej historii, gdyby nie moje wcześniejsze doświadczenia.

Ze wzmacniaczami lampowymi miałem do czynienia bardzo wcześnie, bo już w latach 90. składałem dla swoich potrzeb wzmacniacze gitarowe. Grywałem wtedy na gitarze w różnych zespołach i najpierw dla siebie, a potem dla znajomych konstruowałem piece gitarowe. Już wtedy wyrysowałem sobie logo i wymyśliłem nazwę EGG-SHELL. Później także zacząłem „zabawę” ze wzmacniaczami stereo. Dopiero w 2010 roku mój brat zaproponował, by na bazie tych doświadczeń spróbować stworzyć produkt handlowy. Opracowanie projektu i prototypu trwało około półtorej roku.

Co było inspiracją do powstania firmy?
KRZYSZTOF GRABOWSKI: Szczerze mówiąc, w momencie, gdy pomyślałem o opracowaniu wzmacniacza do celów komercyjnych, nie wiedziałem jeszcze jak on się przyjmie i jak w ogóle wyglądać będzie poruszanie się w tym nowym dla nas środowisku audio. Trudno więc mówić o jakiejś szczególnej inspiracji czy olśnieniu :) Chciałem wykorzystać potencjał i doświadczenie brata oraz swoje kontakty i możliwości organizacyjne, by połączyć to w całość. Myślałem o tym bardziej, jak o próbie.

Komputerowy projekt 3D pierwszego modelu wzmacniacza EGG-SHELL Prestige i działający prototyp (rok 2012).

Okazało się, że projekt wizualny stworzony przez znajomego projektanta Pawła Hankusa (na bazie pewnych założeń, które mu przekazaliśmy) i następnie dopracowany przez nas produkt finalny wypadł na tyle interesująco, że ten moment trzeba uznać za mocniejsze ruszenie do przodu. A była to końcówka 2012 roku. Powiedziałbym więc, że inspiracją i zachętą była udana próba projektu i prototypu. Ona zaczęła napędzać to wszystko, co działo się później i dzieje obecnie.

Co jest najtrudniejsze w powstaniu firmy w Polsce?
KG: Myślę, że to samo powie większość przedsiębiorców, zwłaszcza zajmujących się produkcją, a nie usługami, czyli posiadanie finansów na start. Dużym problemem są też obciążenia ze strony naszego państwa już w trakcie prowadzenia działalności. Mam na myśli stałe koszty bez względu na to czy sprzedajesz i zarabiasz, czy opracowujesz przez wiele miesięcy prototyp urządzenia i nie masz w tym czasie przychodu. Dodałbym jeszcze skomplikowane przepisy.

Jakie trudności musi pokonać firma po jakimś czasie istnienia? Jak je panowie przezwyciężyli?
KG: Przez cały czas są jakieś trudności. Zapewne na różnych etapach inne, co do rodzaju czy też kalibru, ale w danym momencie to właśnie one są największe. Patrząc na całokształt, największe kłopoty zawsze widzę w tym samym – w jakości podwykonawstwa oraz jakości i trwałości kupowanych gotowych podzespołów czy części. Selekcjonowanie części i podwykonawców, na przykład zajmujących się stolarstwem, lakiernictwem itp., jest ciągłym wyzwaniem i chyba niekończącym się procesem.

Do tego dochodzi odwieczny problem – w naszym przypadku – małych zamówień u podwykonawców. Nie produkujemy wzmacniaczy w setkach sztuk rocznie. Ciągle coś zmieniamy i poprawiamy, dlatego potrzebujemy partnerów, którzy wykonają dla nas kilka, kilkanaście sztuk podzespołów czy elementów w krótkim terminie i w przystępnej cenie.

A poza produkcją problemem jest oczywiście znalezienie zbytu. Trudności wynikają choćby z braku zaufania rynku do nowej marki. I tu znowu wracamy do finansów – większe nakłady na marketing budujący rozpoznawalność marki pozwalają te kłopoty przezwyciężać. My poradziliśmy sobie jednak w inny sposób – konsekwencją działania. Jesteśmy na rynku sześć lat, licząc od momentu zaoferowania pierwszego modelu wzmacniacza, i obserwujemy pierwsze symptomy czegoś, czym mogą pochwalić się jedynie długo funkcjonujące na rynku marki – czyli zaufaniem klientów i ich powrotami po nowsze produkty, oddając poprzednio zakupiony egzemplarz w rozliczeniu. To cieszy najbardziej. Spokojna i konsekwentna praca i droga do przodu (rozwój) – to nasza recepta na trudności.

Dni otwarte z EGG-SHELL w Hi-Fi Studio w Bielsku-Białej – prezentacje i odsłuchy różnych modeli.

Jak zmieniało się wasze myślenie o dźwięku i o państwa produktach na przestrzeni czasu? Czego się nauczyliście?
AG: Dużą pomoc otrzymaliśmy i nadal możemy na nią liczyć ze strony ekipy Hi-Fi Studio z Bielska-Białej. Tam jest mnóstwo sprzętu, a przy tym doświadczenie i wiedza oraz otwartość i chęć dzielenia się spostrzeżeniami, dyskutowania i podsuwania pomysłów. Zresztą pana Karola Zieleźnika, właściciela, poznałem jakieś 25 lat temu, gdy pracowałem w jednym z prężniej działających wtedy w naszym mieście domów kultury. Pan Karol, jako akustyk, nagłaśniał koncerty.

Dzięki obecności salonu odsłuchaliśmy już dziesiątki różnych sprzętów porównując z naszymi wzmacniaczami. Mogliśmy zestawiać je z przeróżnymi kolumnami czy kablami i szybciej uczyć się czym jest dobry dźwięk. Nasz pierwszy wzmacniacz nie zaliczał się do czystej klasy A. Po pół roku wprowadziliśmy do oferty konstrukcję single-ended w klasie A, a pierwszy model wycofaliśmy.

Moje myślenie ewaluowało w stronę upraszczania konstrukcji i skracania toru audio oraz przywiązywania coraz większej wagi do stosowanych podzespołów. Przesunąłem także na dalszy plan techniczne parametry wzmacniaczy. Ucho, porównania i testy zastąpiły oscyloskop, bo cyferki na wykresie nie zawsze szły w parze z muzykalnością. Coraz bardziej podoba mi się też droga w stronę przetworników szerokopasmowych w miejsce konstrukcji wielodrożnych.
Ale przez lata nauczyłem się, że są różne gusta, różne wrażliwości ludzkie i różna muzyka, której ludzie słuchają, niekoniecznie brzmiąca dobrze na moim ulubionym systemie, a więc nie można zamykać się tylko w jednej ścieżce. To chyba najcenniejsza nauka z ostatnich lat, gdy intensywniej pracuję przy wzmacniaczach.

Spotkanie w siedzibie dystrybutora AVM i Davis Acoustics w Gołkowicach. Odsłuchy i dobieranie optymalnych cenowo i brzmieniowo kolumn do zestawu. Na zdjęciu z topowymi modelami MV One. Porównanie z wysokiej klasy wzmacniaczami tranzystorowymi AVM.

Jak wygląda rynek audio w Polsce? Macie państwo porównanie z rynkami za granicą?
KG: Sprzedażą naszych wzmacniaczy poza Polską zajmują się nasi partnerzy. Nie mamy więc wiedzy wynikającej z bezpośredniego operowania na obcych rynkach, by można było to porównywać. Ale mamy sygnały od dystrybutorów, czego ich klienci oczekują. I można powiedzieć, że w pewnych aspektach tego samego co klienci w Polsce. Na przykład chcą większej mocy wzmacniaczy. Chcieli pilota w standardzie. Staramy się tego słuchać i reagować.

A rynek, jako taki, w Polsce jest trudny chyba głównie z powodu różnicy w dochodach mieszkańców między naszym krajem, a krajami zachodnimi. Tam łatwiej podjąć decyzję o zakupie. I choć wyraźnie się to zmienia, to jeszcze wciąż spotykamy się z brakiem zaufania do polskiej marki. Tu wchodzi w grę niepewność czy firma będzie jeszcze istniała za kilka lat i jaka będzie wartość sprzętu przy ewentualnej odsprzedaży. My nie opieramy działalności na wyżyłowanych słupkach ekonomicznych lecz na pasji.

Owszem, pracujemy by zarabiać, ale żaden właściciel „na górze” nie ściga nas i nie grozi zamknięciem lub sprzedażą firmy. Dlatego będziemy sobie robić te wzmacniacze jeszcze długo i ciągle będziemy przyjmować starsze modele w rozliczeniu, jeśli klient zdecyduje się kupić nowszy produkt. Myślę, że zawsze będziemy blisko klienta. Coraz częstsze są sytuacje, w których klient chce skompletować zestaw tylko i wyłącznie z polskich marek. To nas cieszy.

Jaka jest obecna oferta państwa firmy i czym się różni od tego, jak państwo zaczynaliście?
AG: Zaczynaliśmy od konstrukcji push-pull, która zapoczątkowała serię Prestige. Szybko jednak poszedłem w kierunku układu single-ended i wszystkie oferowane obecnie modele są tego typu. Fakt, że chcemy wrócić z jednym modelem do tego rodzaju wzmacniaczy jest wyjściem w stronę klientów szukających większej mocy, nawet kosztem kompromisów w brzmieniu.

KG: Przede wszystkim nasza oferta mocno się rozszerzyła. Wyszliśmy od jednego wzmacniacza, a teraz mamy ich kilka w serii Prestige i dwa w serii Classic i jeszcze przedwzmacniacz gramofonowy. Wzmacniacze dostają ciekawe dodatki, takie jak sferyczny pilot i wciąż mocno dbamy o jakość wykonania. Nabraliśmy również pewności odnośnie naszych konstrukcji i dobieranych części, dlatego mogliśmy ostatnio wprowadzić trzyletnią gwarancję. Krótko mówiąc – ciągły rozwój tak w sensie różnorodności produktów, jak i jakości ich wykonania czy funkcjonalności.

Ręczna produkcja wzmacniaczy w dużym zakresie samodzielnie, z dbałością o wysoką jakość. Oprócz ręcznego lutowania układu elektrycznego, firma samodzielnie wykonuje również elementy obudowy, jak frezowanie czy lakierowanie szyb sitodrukiem. Na zdjęciu boczna formatka do wzmacniaczy Prestige w ekskluzywnym dwukolorowym wykończeniu na wzór Rolls Royce'a Wraith.

Jak wygląda proces projektowania w waszej firmie?
AG: W kwestiach technicznych bezpośrednio związanych z brzmieniem, projektowanie równa się eksperymentowaniu. Czymś tam się inspiruję, a potem sprawdzam. Buduję prototypowe konstrukcje, ale już od samego początku umieszczam je w obudowie (na płycie chassis), która docelowo nie będzie znacząco odbiegać od finalnego produktu. Po prostu myślę o brzmieniu i wyglądzie równolegle.

KG: Na początku powierzyliśmy projekt wizualny profesjonalnemu projektantowi – wtedy zaczynaliśmy od zera. Teraz rozwijamy naszkicowane wówczas założenia, pozostając przy głównych, charakterystycznych cechach. Tak się już utarło, że prototyp trafia do Hi-Fi Studio i tam albo dostaje pozytywną ocenę, albo baty. Oczywiście bierzemy pod uwagę tylko te kwestie, które uznamy za słuszne. W zależności od sytuacji, urządzenie wraca na stół do udoskonalenia lub przechodzi do drugiej fazy, jaką jest dopieszczenie ostatecznego produktu. Tak powstaje kolejny egzemplarz nazywany „działającym prototypem”, z którym zwykle jedziemy na jakieś targi i pokazy. Nieraz można potem upolować tego typu konstrukcję w naszej wyprzedaży za fajną cenę :)

Jak wygląda korelacja między pomiarami i dźwiękiem? A może jej nie ma?
Szczerze? Korelacja zapewne jest, ale chyba nie na tym poziomie pomiarów parametrów, które podaje się zwykle w folderach i w dodatku nie bezpośrednia, jednoznaczna i proporcjonalna. Dlatego już się nad tym nie zastanawiamy, bo nie ma to dla nas pierwszoplanowego znaczenia obecnie. Nie można zmierzyć muzykalności wzmacniacza, ani odczuć i emocji ze słuchania muzyki na danym zestawie. Zamiast spędzać czas na nieustannym mierzeniu wielkości fizycznych, wolimy te same godziny poświęcać na porównawcze odsłuchy z różnymi kolumnami, kablami czy innymi wzmacniaczami, najlepiej z wyższej półki.

Przedwzmacniacz i wzmacniacz zintegrowany EGG-SHELL stanowiące system prezentacyjny podczas premierowego pokazu gramofonu Mag-Lev w warszawskim salonie płytowym Winylowa (kolumny głośnikowe: Ciarry).

W styczniu 2016 roku niemiecki magazyn „Stereoplay” zrobił test porównawczy trzech wzmacniaczy lampowych: Opera Consonance Cyber 10, Pathos Inpol Remix (de facto wzmacniacz hybrydowy) oraz EGG-SHELL Prestige 12WKT. I co się okazało? Patrząc na wykresy oraz zmierzone parametry nasz wzmacniacz nie brylował. Punkty za tzw. „odczyty”, czyli pomiary różnych parametrów, wzmacniacze otrzymały następujące (na 10 możliwych): Consequence – 4, Pathos – 6, EGG-SHELL – 4.

Tymczasem w podsumowaniu w ocenie punktowej brzmienia (niemieckie „klang”) otrzymaliśmy 56 punktów na 70 możliwych. Consequence i Pathos dostały odpowiednio 52 i 58. Otrzymaliśmy zatem zaledwie 2 punkty mniej niż Pathos, który w tamtym czasie kosztował 5000 euro (1400 euro więcej niż nasz) i 4 punkty więcej niż Consequence, choć w tym ostatnim przypadku wynik za zmierzone parametry był ten sam – 4 punkty. O jeden więcej od Pathosa zdobyliśmy za „wartościowość”– 9/10 i o jeden mniej za praktyczność – 7/10. Magazyn zsumował punkty i wyszło, że Pathos zwyciężył czterema oczkami (w tym te dwa „na papierku”) na 100 możliwych. Niech każdy sobie odpowie sam na pytanie, jaka jest korelacja między wynikami pomiarów, a dźwiękiem oraz czy ich mierzenie i na tej podstawie ocenianie urządzenia ma sens.

Test jest dostępny na naszej stronie TUTAJ. W swoim przeboju Kazik śpiewał: „‘Jak powstają twoje teksty?’ – gdy mnie ktoś tak spyta, zakurwię z laczka i poprawię z kopyta”. Chyba coś podobnego odczuwamy, gdy rozmowa o wzmacniaczu zaczyna się od pytania do nas o pasmo przenoszenia albo poziom zniekształceń.

Spotkanie Klastra w salonie Hi-Fi Studio w BB. Przygotowywanie się do Audio Video Show 2017. Odsłuchy zestawów. Na zdjęciu: gramofon J.Sikora Initial, wzmacniacze elinsAudio Mille, wzmacniacze EGG-SHELL Classic i Prestige, stoliki VAP.

Który stopień wzmacniacza najbardziej wpływa na jego dźwięk?
Stopień wejściowy ma największy wpływ na kształtowanie dźwięku. Końcówka mocy powinna być przezroczysta. Ale to teoria. W rzeczywistości na wszystkich etapach wzmacniania sygnału w jakiś sposób zmieniamy dźwięk i dobrze, bo dzięki temu możemy żonglować lampami i poszukiwać swojego optimum.

Z jakich urządzeń, kabli, kolumn itp. panowie korzystacie?
AG: Moim podstawowym „instrumentem” odsłuchowym są szerokopasmowe kolumny Bodnar Audio. One przede wszystkim nie kłamią. Jeden głośnik daje mi najlepszy pogląd na brzmienie wzmacniacza. Dopiero potem odsłuchuję na innych głośnikach. Zresztą oferujemy je i polecamy w zestawach z naszymi wzmacniaczami, bo to świetny duet do muzyki klasycznej, jazzu, lekkiego rocka czy world music z wokalami i akustycznymi instrumentami.

Obecnie mamy sprzęt pochodzący z Polskiego Klastra Audio i są to zróżnicowane pod względem budowy konstrukcje – oprócz wspomnianych Bodnarów, kolumny Avcon Avalanche (trójdrożne ze wstęgą w najwyższym paśmie), tubowe hORNS Mummy (dwudrożne z dużym basowym głośnikiem i tubą) oraz Ciarry (otwarte odgrody czterodrożne również ze wstęgą). Kable także z Klastra – firmy Audiomica, ale też angielskie Black Rhodium.

Źródłem dźwięku analogowego jest dwuramienny polski gramofon Shape Of Sound, a źródłem dźwięku cyfrowego niemiecki odtwarzacz AVM. Mamy też dostęp do szerokiej oferty kolumn głośnikowych Davis Acoustics, które już w budżetowych cenach doskonale nadają się do wzmacniaczy lampowych ze względu na swoją wysoką skuteczność.

KG: Ja słucham muzyki w tle podczas pracy przy komputerze. Sprzęt nie jest stałym wyposażeniem mojego pokoju. Ale akurat w tym momencie mam kolumny Davis Acoustics Stentaure LE i polskiego DAC-a Nostromo. Muzykę odtwarzam strumieniując przez komputer z plików lub Tidala przez nasz najlżejszy wzmacniacz Classic 9.

Macie panowie jakieś tricki pomagające przy ocenie dźwięku?
AG: Zasadniczo nie. To jest kwestia osłuchania i doświadczenia. Im więcej słucha się różnorodnej muzyki na różnym sprzęcie, tym więcej się wie. To jest jak trening. Poza tym mam do czynienia z żywą muzyką, ponieważ nadal gram w zespole i nagrywam w swoim domowym studio. No i oczywiście dochodzą do tego koncerty w dobrych akustycznie salach, na których bywam. Całość składa się na to coś, co pomaga oceniać dźwięk.

Proszę podać 10 albumów muzycznych, które panowie ostatnio słuchacie.

ANDRZEJ GRABOWSKI:

  • Jazzpospolita, Almost splendid
  • Alabama Shakes, Sound & Color”
  • Ibrahim Maalouf, Illusions
  • Szymon Mika Trio, Unseen
  • Lee Ritenour, Rhythm Sessions
  • Muzyka świata: Siesta. Volume 1
  • Nik Bartsch's Mobile, Continuum
  • Sade, Soldier Of Love
  • Acoustic Room 47: Various Artists
  • Buena Vista Social Club, Buena Vista Social Club

KRZYSZTOF GRABOWSKI:

  • Bill Evans, Soul Insider
  • Sting And Gil Evans, Last Session
  • Dans Dans, I / Ii
  • Ibrahim Maalouf, Wind
  • Nils Landgren Funk Unit, Live In Montreux
  • Lars Danielsson, Libera Me
  • Royal Stockholm Philharmonic Orchestra , E.S.T. Symphony
  • Anna Maria Jopek, Farat
  • Mari Boine, An Introduction To
  • Jan Garbarek, Rites

Prezentacje podczas Electronics Show na PTAK Warsaw Expo 2018 z kolumnami Ciarry i okablowaniem Audiomica + stoliki VAP.