pl | en

Gramofon + ramię gramofonowe

Bergmann Audio
GALDER + ODIN

Producent: Bergmann Audio
Cena (w czasie testu): 111 000 zł
• podstawa + pompa: 77 000 zł
• ramię: 44 000 zł


Kontakt: Bergmann Audio
Sjaellandsvej 27A | 9500 Hobro

info@bergmannaudio.com

bergmannaudio.com

MADE IN DENMARK

Do testu dostarczyła firma: AUDIO SYSTEM


Johnniem Bergmannem Rasmussenem spotykamy się od lat w czasie wystawy High End w Monachium. Od lat planowaliśmy też test kolejnego jego gramofonu – model Sindre z ramieniem o tej samej nazwie testowałem w 2009 roku (HF | No. 68), a wynikiem testu była nagroda specjalna – Statement Award. Od tego czasu wiele się zmieniło. Przede wszystkim firma oferuje nowy topowy model o nazwie Galder wraz z ramieniem Odin. Mamy też w Polsce nowego dystrybutora, dzięki któremu test wreszcie doszedł do skutku.

| Galder

Johnie jest inżynierem mechanikiem, można by powiedzie obsesyjnym inżynierem, dlatego jego produkty są wykonane z pieczołowitością i precyzją, a przy tym są świetnie wykończone i mają dobrą formę. Spójrzmy na model Gelder – to niska, przysadzista bryła z aluminium w szarym kolorze, z jaśniejszym brzegiem talerza i dodatkowymi elementami w tym samym kolorze. Choć całość waży 38 kg nie czuć tego, dopóki oczywiście nie będziemy chcieli go przenieść.

To gramofon nieodsprzęgany, masowy, w którym drgania wytracane są w postaci ciepła. Całość ma konstrukcję modułową, z łożyskiem głównym zamocowanym w module o większej masie i rozmiarach oraz odsprzęgniętym, elementem z silnikiem. Obydwa spoczywają na wspólnej, aluminiowej ramie, która spaja je mechanicznie. To gramofon w którym ciężki, 12 kg talerz porusza się po klasycznym łożysku ze stalowym, utwardzanym trzpieniem, ale wspomaganym poduszką powietrzną.

To trudna do aplikacji technika, ponieważ wymaga stosowania zewnętrznej pompy, która byłaby wydajna, cicha i nie nastręczała problemów z czystością powietrza. Choć można to zrobić w stosunkowo prosty sposób, jak w testowanym przez nas gramofonie Holbo słoweńskiej firmy o tej samej nazwie (HF | No. 168), to jednak dopiero w takich konstrukcjach, jak chociażby modele TechDASa, czy – właśnie – Bergmanna można mówić o ich dojrzałej realizacji.

| Odin

Drugą cechą wyróżniającą gramofony Bergmann Audio są ramiona. To modele tangencjalne, czyli typu „linear-tracking”. Co jakiś czas o nich mówimy, jednak spotyka się je stonkowo rzadko – s tego samego powodu, co pneumatyczne zawieszenie talerza: są drogie i aby działały naprawdę dobrze muszą być perfekcyjnie wykonane. Można to zrobić w stosunkowo prosty sposób, ale dopiero precyzja gwarantowana przez takich producentów, jak Kuzma, Walker Audio, Clearaudio i Bergmann Audio dają pewność, że ich zalety przewyższą wady.

Zalety są znaczne. Jak wiadomo, lakier z którego następnie powstaje matryca do tłoczenia płyt LP nacinany jest przez głowicę z rozgrzanym rylcem. Głowica ta porusza się prostopadle do osi obrotu, po linii prostej. Ramię tangencjalne po prostu odtwarza ten sam ruch, dzięki czemu nie występują zniekształcenia obecne przy klasycznych ramionach („pivoted”) z jednym punktem podparcia – tam tylko w dwóch punktach płyty igła jest równoległa do rowka i tylko tam zniekształcenia wynoszą zero. W każdym innym są dość wysokie. Kolejną zaletą ramion liniowych jest to, że nie trzeba korzystać z antyskatingu. A jeszcze kolejną to, że ponieważ są dość krótkie mają niższą masę w pionie niż ramiona typu „pivoted”.

Życie pisze jednak swoje własne scenariusze i choć na papierze idealne, ramiona tangencjalne mają swoje własne problemy wynikające z tych samych cech, które stanowią o ich zaletach. Aby wydobyć te ostatnie muszą być bezbłędnie wykonane i poruszać się po filmie z powietrza wymagają więc pompy, podobnie jak zawieszony w ten sam sposób talerz. Okazuje się, że także i one wymagają pewnych kompromisów, dzięki czemu wciąż mamy na rynku zarówno jedne, jak i drugie konstrukcje, zarówno w średnich, jak i wysokich przedziałach cenowych.

Johnie jest obsesjonatem, dlatego komu, jak komu, ale w jego przypadku takie ramię jest całkiem na miejscu. Odin wykonany jest z aluminium i porusza się po filmie powietrznym. Jedynym nie-aluminiowym elementem jest rurka ramienia z włókien węglowych, składająca się tak naprawdę z dwóch rurek – wewnętrznej i zewnętrznej, z materiałem wytłumiającym pomiędzy nimi. Jest ona lekka i niesamowicie wytrzymała. Ramię ma regulację VTA, choć niezbyt wygodną, jak i azymutu. Azymut reguluje się jednak nie na główce ramienia, ta jest na stałe wklejona za pomocą kleju epoksydowego, a regulujemy całe ramię. Ma to dawać znacznie wyższą sztywność.

Sygnał wyprowadzany jest za pomocą gniazda DIN z sztywnego bloku ramienia. Gramofon można wyposażyć w cztery ramiona, dowolnego typu – zarówno Bergmanna, jak i inne. Odpowiednie bazy oferowane są przez producenta.

| Obsługa

Gramofony tego typu są bardziej skomplikowane niż klasyczne, ponieważ wymagają zewnętrznej pompy. Ta w systemie Bergmanna jest zamknięta w sporej, czarnej skrzynce i jest bardzo cicha – w czym przypomina pompy TechDASa. Biegną od niej do gramofonu dwie rurki – jedna z powietrzem tłoczonym pod talerz, a druga zasysająca powietrze spod płyty – a właśnie, jeszcze o tym nie mówiłem: w modelu Galder płyta jest pneumatycznie zasysana do talerza, tak jak w japońskich gramofonach o których mówiłem. Trzecim łączem jest długi kabelek z napięciem sterującym dla silnika.

Po podłączeniu obsługa jest bardzo prosta – naciskamy guzik startu, albo 33,33 rpm, albo 45 rpm, a pompa automatycznie włącza zasysanie i toczenie powietrza. o chwili zaczyna się kręcić silnik – bardzo powoli nabierając prędkości. Chodziło o to, aby nie wycierać paska napędowego. jednym z założeń tej firmy jest bowiem maksymalne odseparowanie silnika i talerza – silnik jest więc małej mocy, a naciąg paska minimalny.

Kiedy talerz nabierze obrotów – przydałaby się informacja o tym, na przykład przez mrugającą diodę LED – możemy przesunąć ramię z wkładką nad płytę i ją opuścić. Robimy to nie tzw. „windą”, czyli wajchą, a gałką, podobnie jak w innych modelach tego producenta. Ponieważ ten mechanizm nie ma olejowego tłumienia, należy to robić z wyczuciem.

System jest bardzo cichy i jedynie pasek słychać nieco głośniej niż w innych gramofonach. To bardzo łatwy w obsłudze gramofon, mimo że tak skomplikowany w budowie.

Johnnie Bergmann Rasmussen, właściciel i główny inżynier firmy Bergmann w Krakowie |lipiec 2018|

Gramofon Galder odsłuchiwany był wraz z firmowym ramieniem Odin. Wkładkę Miyakima Labs Madake zamontował i ustawił Johnnie Bergmann Rasmussen, ja potem jedynie wyregulowałem prędkość obrotową, korzystając z lampki stroboskopowej JR Audio. Sygnał przesyłany był interkonektem Cammino PH 1.2 Reference do jednego z dwóch (zamiennie) przedwzmacniaczy gramofonowych: Grandinote Celio IV oraz RCM Audio Sensor Prelude IC.

W czasie testu gramofon stał na górnej półce stolika Finite Elemente Pagode Edition, a moduł zasilacza i pompy stał na platformie Acoustic Revive RST-38H, a ta na podłodze. Odsłuchy przeprowadziłem zarówno z moimi kolumnami Harbeth M40.1, jak i z testowanymi w tym samym czasie kolumnami YG Acoustics Hailey 1.2; ich test ukaże się w listopadowym wydaniu „High Fidelity” i w formie druku będzie do dostania na wystawie Audio Video Show 2018 wraz z katalogiem.

DS AUDIO ST-50
Stylus Cleaner



DS Audio to weteran branży związanej z cyfrowym zapisem sygnału, część dużej grupy Digital Stream Corporation . DSC specjalizowała się w optycznych systemach czytających, była producentem przemysłowych czytników płyt CD i CD-ROM, jej urządzenia używane były do laboratoryjnych pomiarów błędów na płytach optycznych. Ale nie tylko – DSC była, wraz z firmą Microsoft, wynalazcą optycznej myszy komputerowej, elementu bez którego trudno sobie wyobrazić współczesny świat.

DS. Audio jest jej odziałem, który zajmuje się czymś innym – choć również związanym z odczytem optycznym – czyli z optycznych wkładek gramofonowych. Do wkładki dedykowany jest odpowiedni przedwzmacniacz gramofonowy. Oprócz tych systemów, od stycznia tego roku firma oferuje także tzw. „czyścik” („stylus cleaner”), służący do bezinwazyjnego czyszczenia igły gramofonowej. Tradycyjnie robi się to pędzelkiem z miękkim włosiem – znajdziemy taki w każdej wkładce Denon DL-103. Podobne czyściki oferuje kilka innych firm, ta jest jednak szczególna: jest wielokrotnego użytku – po prostu myje się podkładkę – nie pozostawia też na igle żadnych pozostałości. Nie przeszkadza mu również fakt, że świetnie wygląda.



ST-50 zapakowany jest w bardzo ładnym, metalowym pudełeczku. Wkład wykonano z przezroczystej żywicy uretanowej, pierwotnie „zaprojektowanej do pomieszczeń laboratoryjnych, w których opracowywano półprzewodniki”. Można za jego pomocą czyścić wszystkie typy igieł bez obawy o ich uszkodzenie.

Od lat korzystam z kilku rodzajów pędzelków i najlepszą kombinację pędzelka i płynu, jaką znam, przygotowała firma Pathe Wings z Berlina. Korzystanie z tego zestawu wymaga jednak wprawy i pewnej ręki. ST-50 robi to samo, a może nawet więcej (nie jest potrzebny płyn) w prostszy, bezpieczniejszy sposób. Nie jest tani, ale jest wielokrotnego użytku. Różnica w dźwięku nie jest powalająca, nie o to chodzi – jest jednak zawsze słyszalna jako więcej „dźwięku w dźwięku”, jako lepsza rozdzielczość. Jeśli macie dobry gramofon, nie ma się co zastanawiać, to ten typ pomocy, która staje się z czasem czymś naturalnym.

Dystrybucja w Polsce: RCM
Cena: 360 zł

ds-audio-w.biz

BERGMANN AUDIO w „High Fidelity”
  • NAGRODA | STATEMENT AWARD 2019: Bergmann Audio SINDRE + AIR TIGHT PC-1 | gramofon + wkładka gramofonowa
  • TEST: Bergmann Audio SINDRE + AIR TIGHT PC-1 | gramofon + wkładka gramofonowa

  • Płyty użyte do odsłuchu (wybór):

    • Benny Goodman Orchestra feat. Anita O’Day, BigBands Live, Arthaus Musik101732, 180 g LP (2013)
    • Do świtu grali, Czy wiadomo jakie tam głębiny przepastliwe?, Obuh Records V32 , Limited Edition 180 g LP (2018)
    • Hans Theessink, Slow Train, Blue Groove 1610, 180 g LP (2007)
    • Josef Hofmann, Josef Hofmann plays Chopin, Everest Records 904, „Archive Of Piano Music”, LP (1966)
    • Kankawa, Organist, T-TOC Records, UMVD-0001-0004, "Ultimate Master Vinyl", 4 x 45 rpm 180 g LP + CD-RIIα + 24/192 WAV; recenzja TUTAJ.
    • Luka Bloom, Dreams in America, Skip Records SKL 9094-1, Limited Edition 180 g LP (2010)
    • Nat “King” Cole, Just One Of Those Things, Capitol Records/S&P Records S&P-508, „Limited Edition | 0886”, 180 g LP (1957/2004)
    • Sun Ra, The Futuristic Sound Of Sun Ra, BYG Records 529 111, LP (1969)
    • Wes Montgomery & Wynton Kelly Trio, Smokin’ At The Half Note, Verve/Universal Music K.K. [Japan] UCJU-9083, 200 g LP (1965/2007)

    Japońskie wersje płyt dostępne na

    W stosunku do gramofonu melomani i audiofile mają wiele różnych , często wykluczających się oczekiwań. Najmocniejsza opozycja ma miejsce, jak się wydaje, między potrzebą „analogowego” grania i grania „dokładnie takiego, jak na taśmie „master”. A w przypadku nagrań cyfrowych lepiej niż z oryginalnego pliku – inaczej tłoczenie takich płyt nie miałoby sensu, prawda? Wystarczyłby odtwarzacz plików. Jeśli pod słowem „analogowy” rozumiemy w pewien sposób podrasowany i „zrobiony”, to postawienie takiego wymagania obok wierności materiałowi źródłowemu jest jak wołanie o deszcz na pustyni; albo-albo.

    Tego typu myśli najczęściej przychodzą mi do głowy, kiedy słyszę gramofony takie, jak testowany Bergmann. A to dlatego, że są mocno i solidnie w jednym z tych „obozów” – w obozie wierności oryginałowi. Co to oznacza? Przede wszystkim wystrzeganie się podbarwień za wszelką cenę. Jeśli płyta została nagrana w superanalogowy sposób i w równie czujny zmasterowana, jak Slow Train Hansa Theessinka, testowany gramofon zagra w niebywale „analogowy” sposób (chodzi właściwie o system: gramofon + ramię, ale będę się posługiwał skrótem myślowym i mówił o nim ‘gramofon’).

    Ale analogowy w sposób, w jaki analogowe są taśmy-matki, to jest otwarty, wybitnie dynamiczny, selektywny, bez wyraźnego wskazywania źródeł dźwięku. To granie organiczne, w tym sensie, że wszystko tu zmierza od początku do końca, opowiadana historia się rozwija i ma swoją kulminację, a my siedząc przed głośnikami wyczuwamy to, jesteśmy częścią swego rodzaju aktu od-tworzenia. Ponieważ to dźwięk, który nie każe analizować informacji, można w ten sposób wysłuchać pełnej opowieści, to znaczy całej płyty i ogarnąć nie tylko jej pojedyncze elementy, to jest utwory, ale i płytę jako kompletne dzieło artystyczne.

    Bergmann gra bowiem w niebywale otwarty sposób. Ilość informacji, zarówno tych o niewielkiej amplitudzie, jak i o dynamice oraz obrazowaniu jest ponadprzeciętna – tak wygląda wysoki high-end. Słychać to w całym paśmie, chociaż największe wrażenie robi na górze i dole pasma. Ponieważ mówimy o udanym produkcie, nie ma cienia rozjaśnienia tej pierwszej, ani też rozmamłania tego drugiego.

    Wysokie tony są bardzo rozdzielcze, ale nie są „szczegółowe” w sposób, w jaki często się je analizuje, to znaczy dostajemy bardzo dużo informacji, ale w całości, w pakiecie z resztą przekazu, nigdy oddzielnie, nigdy samodzielnie. nawet wtedy, kiedy – jak na płycie Smokin’ at the Half Tone Wesa Montgomery’ego i Wynton Kelly Trio – perkusja umieszczona jest w jednym kanale, niemalże skrajnie. Blacy były z nią mocne, dźwięczne, bardzo dobrze różnicowane, a jednak nie miałem wrażenia przesady, nadreprezentacji.

    Z kolei bas jest trafiony w punkt, to znaczy ma puls i precyzję, jakie znam z najlepszych odtworzeń z płyt CD. Chodzi mi nawet nie o elektronicznie generowany dół, jak z płyt Kraftwerka, ani nawet o gitarę basową, jak z Helicopters John Porter Band, a o instrumenty akustyczne. Bo to w ich przypadku najpełniej docenimy selektywność i umiejętność różnicowania ataku, świetną rytmiczność. Myślę tu o dwóch płytach – niebywałym boxie Kankawy, japońskiego artysty, grającego na organach Hammonda, i o płycie Dreams in America Luki Blooma.

    Pierwsza z nich to przykład na to, jak może brzmieć winyl nacięty z plików cyfrowych 24/192. To tak organiczne granie, że duża część analogowych realizacji brzmi przy nim blado – w przenośni, ale i dosłownie. Bergmann tego typu doskonałość pokazuje z łatwością, jakby obok muzyki. Z kolei płyta Blooma to tylko głos i gitara. Nagrana przez wytwórnię Skip Records i masterowana przez Hansa-Jörga Mauckscha w studiu Pauler Acoustics, czyli tam, gdzie powstają realizacje wytwórni Stockfisch, ma nisko ustawiony punkt ciężkości. Bergmann nie podniósł jej tonalnie, a przy okazji pokazał, że do odtworzenia wokalu męskiego i gitary akustycznej konieczny jest perfekcyjnie ustawiony bas. Jak z tym gramofonem. (A tak przy okazji – zdjęcie na okładkę wykonała Ewa Figaszewska, absolwentka Uniwersystetu Śląskiego.)

    Mamy więc do czynienia z systemem będącym raczej czymś w rodzaju „przekaźnika”, który stara się od siebie dołożyć jak najmniej. Skutkuje to w niebywałej dynamice, umiejętności jej różnicowania i szybkości uderzenia, a także w wyjątkowo precyzyjnie oddanych skrajach pasma. To granie o niebywałym rozmachu, „szerokie” – że tak powiem – i angażujące. Ale nie jest to maszyna, którą można by nazwać „transcriptor”, to jest „tłumaczem”. Nie powoduje bowiem, ze średnica zostaje dopełniona, ani szczególnie nasycona. Choć często tak definiujemy słowo „analogowy”, w tym przypadku analogowość przejawia się w tym, o czym napisałem wyżej.

    Posłuchajmy chociażby wspomnianych płyt Theessinka, Blooma, czy na przykład Nat ‘King’ Cole’a z krążka Just One Of Those Things, a będziemy wiedzieli o czym mowa. Za każdym razem wokal był inny, różnił się barwą napięciem, odległością mikrofonu itp. Przyda się mu lekka pomoc w postaci cieplejszego przedwzmacniacza gramofonowego, bo bardziej ta prezentacja podobała mi się z Grandinote Celio IV niż z RCM Audio Sensor Prelude IC.

    Chodzi w tym raczej o dopasowanie przekazu do naszych oczekiwań, a nie o jego korygowanie. To granie w którym liczą się emocje, jest żywe, dynamiczne, otwarte, o ogromnym rozmachu, To nie jest pitolenie o północy, kiedy już wszyscy przysypiają, tego możemy być pewni. Nie spodoba się więc tym, dla których gramofon oznacza szczególną prezentację i oczekują od niego wypełnienia środka, jego podkreślenia – nawet kosztem równowagi tonalnej.

    Podsumowanie

    Bergmann pokazuje emocje przez zmiany dynamiki, precyzyjny atak, a nie przez nasyconą prezentację wokali. te są bardzo naturalne, ale przecież nie wszyscy od winylu naturalności oczekują, prawda? To otwarte granie w którym jakość skrajów pasma jest lepsza niż w 99% innych konstrukcji i przypomina to, co znam z gramofonów TechDAS (Air Force) i z modelu Mystere firmy Lumen White. Jeśli tego właśnie szukacie, to znaczy prawdy źródła, a nie „swojej” prawdy, system Bergmanna będzie do tego celu idealny. Dodajmy do tego świetne wykonanie, a otrzymamy prawdziwie referencyjną konstrukcję.

    | Galder

    szaraPodstawa | Galder jest gramofonem masowym, nieodsprzęganym. Znaczy to, że drgania rozprowadzane są po masywnej strukturze obudowy i wygaszane bez elastycznego oddzielenia talerza z ramieniem od podstawy z silnikiem. A jest w czym rozprowadzać, bo wykonany głownie z aluminium gramofon waży 38 kg, z czego niemal 12 kg przypada na talerz. Podstawa składa się z dwóch modułów łączonych solidną, aluminiową platformą o grubości 10 mm, czymś w rodzaju ramy i podłogi w samochodzie. Moduł z łożyskiem silnika mocowany jest do niej na stałe, zaś moduł silnika nasuwa się bez skręcania. Obydwa to wyfrezowane od spodu sztaby aluminium. Do gramofonu można dokręcić do czterech ramion – tangencjalnych lub/i klasycznych.

    Całość stoi na trzech aluminiowych nóżkach wykonywanych przez Johnniego. To jego pomysł – są one skręcane z dwóch części i odsprzęgane wewnątrz za pomocą trzech mniejszych, ceramicznych kulek, w których centrum jest jedna, duża kulka. Wykręcając lub wkręcając środek regulujemy poziom gramofonu.

    Łożysko jest opracowaniem własnym Bergmanna i składa się z trzpienia z utwardzanej stali poruszającego się w łożu z polimeru stosowanego w lotnictwie. Jest ono wspomagane przez powietrze – pod talerzem jest cieniutka warstwa sprężonego powietrza, dzięki czemu płyta jest doskonale odsprzęgnięta od podstawy. Sama płyta jest przysysana, podobnie jak w gramofonach TechDASa – jej górna część to 3 mm akryl z gumową uszczelką dookoła. Po zdjęciu docisku podciśnienie jest likwidowane i można zdjąć płytę nawet bez zatrzymywania talerza.

    Silnik | Zasilany napięciem stałym silnik, firmy Premotec, znalazł się w osobnym module. Umieszczony na jego osi wałek wykonany został z polimeru. Moment obrotowy przenoszony jest na obwód talerza za pomocą szerokiego, płaskiego paska. Silnikiem steruje układ z czujnikiem tachometrycznym, sprawdzającym prędkość obrotową kilkaset razy na sekundę – to tarcza z 68 otworami referencyjnymi. Układ ten zapewnia stabilność obrotów na poziomie 0,0027%.

    Ponieważ talerz jest bardzo ciężki silnik startuje bardzo powoli, po jakimś czasie osiągając prędkość nominalna – chodzi o to, aby pasek się nie wycierał. Prędkość obrotową wybieramy małymi guziczkami, którymi automatycznie włączana jest także pompa. Można ją precyzyjnie ustawić przy pomocy jeszcze mniejszych guziczków.

    Pompa | Pompa oraz układ zasilający i sterujący silnika znalazł się w dużej, podłużnej obudowie, która można ustawić obok stolika. Pompa jest bardzo cicha i dopiero kiedy przystawimy do niech ucho słuchać jej pracę. Jak mówił Johnnie to model OEM pracujący bez oleju, czyli nie trzeba stosować kłopotliwych filtrów. Filtry używane są tylko do oczyszczenia powierza z pyłów. Elektronika sterująca pompą i silnikiem została zaprojektowana przez inżynierów Bergmann Audio.

    Aby wyrównać ciśnienie za pompą znajdują się rezerwuary działające jak bufor. W tej samej obudowie jest też elektronika z układem sterującym silnika. Pompa łączy się z modułem silnika za pomocą 5-metrowego kabla z wielopinowym wtykiem typu LEMO, a z modułem talerza dwoma przezroczystymi rurkami – jedną tłoczone jest powietrze dla talerza i ramienia, a drugą jest zasysane spod płyty. Moduł waży nieco ponad 15 kg.

    | Odin

    Odin to ramię tangencjalne („linear tracking”), czyli poruszające się równolegle do osi talerza, o masie efektywnej 14 g. Jak czytamy w materiałach firmowych chodziło o to, aby jego konstrukcja była możliwie najbardziej precyzyjna i stabilna, ale zarazem jak najprostsza. Podstawę wykonano z frezowanego aluminium, na którym zamontowano rurkę o sporej średnicy, z nawierconymi otworami. Przez otwory wypuszczane jest pod dużym ciśnieniem powietrze.

    Na zewnątrz nasuwa się ramię zamontowane na rurce o nieco większej średnicy – dzięki filmowi powietrznemu utrzymywanymi między nimi ramię porusza się niemal bez oporów wraz z przesuwaniem się igły. Szczelina pomiędzy rurkami wynosi zaledwie 50 mikronów i zwiększając lub zmniejszając ciśnienie zmieniamy jej własności mechaniczne. Johnnie rekomenduje ustawienie jak najmniejszego ciśnienia, jednak decyzja należy do użytkownika.

    Rurka ramienia wykonana jest z włókna węglowego. Tak naprawdę to dwie rurki – jedna w drugiej – z materiałem tłumiącym drgania pomiędzy nimi. Ramię wklejone jest do „aluminiowej „łódki”, a ta przyklejona jest klejem epoksydowym do wspomnianej wyżej rurki. Od przodu przyklejona jest do ramienia aluminiowa, frezowana główka. Okablowanie wewnętrzne z miedzi typu Litz nie jest dzielone – biegnie od klipsów dla wkładki do gniazda DIN na tylnej stronie kolumny ramienia.

    Ramię nie potrzebuje antyskatingu, ale można regulować jego azymut – pomiędzy podstawą ramienia i łożem znajduje się stalowy trzpień, który pomaga w wyregulowaniu jego poziomu. W klasycznych konstrukcjach robi się to przez zmiany wprowadzane w samej główce ramienia. A to nie do końca dobre rozwiązanie, ponieważ pogarsza sztywność. W Odinie można także ustawić VTA, wymaga to jednak kilku dodatkowych działań – wszystko opisane zostało w instrukcji. Przeciwwaga w postaci fragmentu walca ślizga się po ramieniu i jest od niego odsprzęgnięta za pomocą trzech gumowych ringów.

    Dystrybucja w Polsce

    AUDIO SYSTEM

    ul. Waliców 20
    00-851 Warszawa | Polska
    kontakt@audiosystem.com.pl
    audiosystem.com.pl

    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl


    System referencyjny 2018



    |1| Kolumny: HARBETH M40.1 |TEST|
    |2| Przedwzmacniacz: AYON AUDIO Spheris III |TEST|
    |3| Odtwarzacz Super Audio CD: AYON AUDIO CD-35 HF Edition No. 01/50 |TEST|
    |4| Podstawki: ACOUSTIC REVIVE (custom) |OPIS|
    |5| Wzmacniacz mocy: SOULUTION 710
    |6| Filtr głośnikowy: SPEC REAL-SOUND PROCESSOR RSP-AZ9EX (prototyp) |TEST|
    |7| Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS|

    Okablowanie

    Interkonekt: SACD → przedwzmacniacz - SILTECH Triple Crown (1 m) |TEST|
    Interkonekt: przedwzmacniacz → wzmacniacz mocy - ACOUSTIC REVIVE RCA-1.0 Absolute Triple-C FM (1 m) |TEST|
    Kable głośnikowe: SILTECH Triple Crown (2,5 m) |ARTYKUŁ|

    Zasilanie

    Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → odtwarzacz SACD - SILTECH Triple Crown (2 m) |TEST|
    Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → przedwzmacniacz - ACOUSTIC REVIVE Power Reference Triple-C (2 m) |TEST|
    Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → wzmacniacz mocy - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 |TEST|
    Kabel zasilający: gniazdko ścienne → listwa zasilająca AC - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 (2 m) |TEST|
    Listwa zasilająca: AC Acoustic Revive RTP-4eu ULTIMATE |TEST|
    Listwa zasilająca: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR (+ Himalaya AC) |TEST|
    Platforma antywibracyjna pod listwą zasilającą: Asura QUALITY RECOVERY SYSTEM Level 1 |TEST|
    Filtr pasywny EMI/RFI (wzmacniacz słuchawkowy, wzmacniacz mocy, przedwzmacniacz): VERICTUM Block |TEST|

    Elementy antywibracyjne

    Podstawki pod kolumny: ACOUSTIC REVIVE (custom)
    Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS|
    Platformy antywibracyjne: ACOUSTIC REVIVE RAF-48H |TEST|
    Nóżki pod przedwzmacniaczem: FRANC AUDIO ACCESSORIES Ceramic Classic |ARTYKUŁ|
    Nóżki pod testowanymi urządzeniami:
    • PRO AUDIO BONO Ceramic 7SN |TEST|
    • FRANC AUDIO ACCESSORIES Ceramic Classic |ARTYKUŁ|
    • HARMONIX TU-666M „BeauTone” MILLION MAESTRO 20th Anniversary Edition |TEST|

    Analog

    Przedwzmacniacz gramofonowy:
    • GRANDINOTE Celio Mk IV |TEST|
    • RCM AUDIO Sensor Prelude IC |TEST|
    Wkładki gramofonowe:
    • DENON DL-103 | DENON DL-103 SA |TEST|
    • MIYAJIMA LABORATORY Madake |TEST|
    • MIYAJIMA LABORATORY Zero |TEST|
    • MIYAJIMA LABORATORY Shilabe |TEST|
    Ramię gramofonowe: Reed 3P |TEST|

    Docisk do płyty: PATHE WINGS Titanium PW-Ti 770 | Limited Edition

    Mata:
    • HARMONIX TU-800EX
    • PATHE WINGS

    Słuchawki

    Wzmacniacz słuchawkowy: AYON AUDIO HA-3 |TEST|

    Słuchawki:
    • HiFiMAN HE-1000 v2 |TEST|
    • Audeze LCD-3 |TEST|
    • Sennheiser HD800
    • AKG K701 |TEST|
    • Beyerdynamic DT-990 Pro (old version) |TEST|
    Kable słuchawkowe: Forza AudioWorks NOIR HYBRID HPC |MIKROTEST|