Wzmacniacz zintegrowany Lavardin Technologies
Producent: LAVARDIN TECHNOLOGIES COMPANY |
ałe firmy, w tym firmy audio, mają to do siebie, że nieczęsto zmieniają ofertę. Jeśliby się im przyjrzeć bliżej okaże się, że tak naprawdę nie ma w nich czegoś takiego, jak „oferta”. Jeśli bowiem pod tym słowem rozumiemy uporządkowany, logicznie wypełniający półki cenowe zestaw urządzeń, to dopiero średni i więksi producenci są w stanie zaplanować ofertę od razu i ją regularnie odświeżać. Dla specjalistów takich, jak francuski LAVARDIN TECHNOLOGIES, to zaleta i wada jednocześnie – zależy jak na to spojrzymy. Z jednej strony nowe urządzenia pojawiają się spontanicznie, kiedy konstruktor – zwykle jednocześnie właściciel – przygotuje coś, co z czystym sumieniem może nazwać „nowym” i jednocześnie „satysfakcjonującym go” produktem. W takim przypadku dostajemy więc coś naprawdę nowego i przemyślanego. To zaleta, którą nazwałbym „personalną”. Ale jest i druga strona medalu. Więksi mogą więcej – to truizm, ale przecież idealnie ukazujący wagę tzw. „dużej skali”. Kupując większą ilość podzespołów producent jest w stanie wynegocjować na nie znacznie lepszą cenę, w efekcie czego stanowią wyraźnie mniejszy procent kosztów budowy danego urządzenia, kolumn itp. To zaleta, którą w naturalny sposób musimy nazwać „skali”. Nic więc dziwnego, że firma Lavardin, o której tym razem mówimy, nie spieszy się z nowymi produktami. Jest niewielka, więc na efekt skali nie ma co liczyć, nie jest też marką znaną masowemu odbiorcy, żeby musiała się czuć zobligowana do regularnego odświeżania oferty. Częściowo z tego właśnie powodu poprzedni wzmacniacz IT ewoluował niezwykle powoli – model podstawowy IT powstał w 1996 roku, w 2003 zmieniono kolor gałek, a w 2005 roku poprawiono układ wejściowy i dodano wyjście do nagrywania. Modyfikacje te otrzymały nazwę 2K5. I dopiero w 2011 roku otrzymaliśmy, testowaną przez nas, wersję IT-15 powstałą na 15-lecie firmy, a najnowsze wcielenie, model ITx 20 to urządzenie na 20-lecie. | ISx REFERENCE RED EDITION Podobnie i seria ISx głosi chwałę 20. rocznicy powstania Lavardin Technologies. Ma to być wzmacniacz, w którym dostajemy wszystkie rozwiązania znane z IT, ale w niższej cenie. Jak mówi producent, jest on w stanie doskonale pokazać, czym się tak ekscytowaliśmy przy modelu IT. Dostępne są dwie jego wersje – podstawowa ISx oraz bardziej „wypasiona” ISx Reference. Może być ona jeszcze bardziej „sexy”, jeśli zamówimy ją z przednią ścianką w doskonale wyglądającym, czerwonym kolorze; wersja ta nosi nazwę ISx (symbol serii) Reference (mowa o lepszej wersji) Red Edition (informacja o kolorze anody na przedniej ściance). Memory distortions | „Exclusive high speed solid state circuits with low memory distrotion” – tak Lavardin mówi o typie układu, jaki stosuje w swoich wzmacniaczach. Pisaliśmy o tym obszernie przy okazji testu modelu IT-15, ale dla porządku powtórzmy. „Zniekształcenia pamięciowe” („memory distortions”) to szczególny typ zakłóceń wprowadzanych do sygnału muzycznego przez „pozostałości” po sygnale, który wcześniej przepływał przez podzespoły elektroniczne. Choć wcześniej nie zwracano na to uwagi okazuje się, że modyfikują one sygnał w niekorzystnym kierunku, nadając mu chłodny i szorstki charakter. Ich pomijanie jest o tyle ciekawe, że od wielu, wielu lat znany jest negatywny wpływ namagnesowania wkładek typu MC – do jego likwidacji używa się specjalnych układów rozmagnesowujących. A namagnesowanie to jeden z głównych składowych „zniekształceń pamięciowych”, do którego dochodzi także trwała polaryzacja ładunków w przewodnikach. Walce z tymi ostatnimi mocno zaangażowała się firma Audioquest, która w swoich kablach stosuje specjalny, aktywny układ, który trwale polaryzuje dielektryk. Lavardin uważa, że przed nią żadna inna firma nie zwróciła na to uwagi, ponieważ klasyczne metody pomiarowe nie są odpowiednie, jeśli chodzi o muzykę. Niemal zawsze do pomiarów stosuje się sygnały z ustaloną częstotliwością lub o ustalonym poziomie. A przecież takie sytuacje zdarzają się – powtarzam za Lavardin Technologies – rzadziej niż 0,01 % w ciągu całego utworu. Tak duży nacisk położony na jeden typ zniekształceń ma dwie funkcje: marketingową oraz informacyjną i obydwie są uprawomocnione. Rola marketingowa polega na wydobyciu czegoś, co nazywa się „identity”, czyli odrębnością. Chodzi o zwrócenie uwagi potencjalnych klientów na jakiś aspekt, który jest unikatowy dla danej firmy. Lavardin łączy to jednak z czymś poza marketingiem, co stanowi o drugiej części jej wyróżniania się – z dźwiękiem. Ta francuska firma chce, aby brzmienie jej urządzeń było zarazem „lampowe” i „tranzystorowe”, z naciskiem na tę pierwszą część. Ideałem jest, jak czytamy w materiałach firmowych, „skupiona przezroczystość” średnicy, przypominająca „najlepsze wzmacniacze lampowe”. Opcje | Wzmacniacz ISx Reference jest klasycznym urządzeniem zaprojektowanym według zasady „mniej znaczy więcej”. Jego twórcy zrezygnowali z niemal wszelkich udogodnień, poza pilotem zdalnego sterowania; jestem pewien, że gdyby tylko mogli, to by i tego nie było. Być może dlatego jest om opcjonalny – za tę wygodę dopłacimy 1490 zł. Ponieważ jednak współcześnie pilot jest czymś naturalnym, aby pozostać w zgodzie ze swoim sumieniem, do jego obsługi zastosowali układ własnego pomysłu, który nazwali „Zero Side Effect Remote Volume Control”. Można jednak zamówić urządzenie z jedną z trzech opcji dodatkowych: przedwzmacniaczem gramofonowym MM, przednią ścianką w czerwonym kolorze anody oraz wejściem typu „bypass”. Montując do środka płytkę przedwzmacniacza gramofonowego zajmujemy jednocześnie jedno z wejść liniowych – numer 4. W danych technicznych znajdziemy informację o tym, że czułość tego wejścia wynosi 2 mV, będzie więc odpowiednie nie tylko dla klasycznych wkładek MM o napięciu wyjściowym 4-5 mV, ale i dla typu MC HO, zazwyczaj o napięciu wyjściowym 2-3 mV. Za tę możliwość dopłacimy 2190 zł. Przednia ścianka w kolorze czerwonym wygląda znakomicie i nie wyobrażam sobie, abym mógł zamówić ten wzmacniacz w kolorze czarnym. Na zdjęciach zamieszczonych w internecie oprócz czerwonego frontu wzmacniacz ma też czerwone obwódki gałek siły głosu i zmiany wejść – w testowanym egzemplarzu były całe srebrne, więc nie wiem, jak jest w rzeczywistości. I wreszcie można wzmacniacz włączyć w system kina domowego – opcjonalnie można zamienić wejście numer 1 w wejście bezpośrednio na końcówkę mocy, z pominięciem tłumika. Nie znalazłem nigdzie informacji o czułości takiego wejścia. Wejście MM i bypass jest charakterystyczne dla urządzeń budowanych z myślą nie tylko o rynku europejskim, ale i północnoamerykańskim, gdzie są uważane za must have. Dokładnie taki sam tok rozumowania towarzyszył funkcjonalności wzmacniacza DM 250 firmy Struss (więcej TUTAJ). Testowany egzemplarz był wersją Red Edition, czyli z czerwoną ścianką przednią, ale bez dwóch pozostałych opcji; w domyśle – najbardziej purystyczną. To niewielkie urządzenie, nie grzeje się zbytnio, może więc stać właściwie w dowolnym miejscu. Warto jednak zadbać o platformę antywibracyjną – dźwięk będzie wówczas jeszcze bardziej skupiony i gęsty. W teście sygnał przesyłany był z odtwarzacza SACD Ayon Audio CD-35 HF za pomocą interkonektów Acoustic Revive RCA-1.0 Absolute-FM, a wzmacniacz zasilany był przez kabel Power Reference Triple-C tej samej firmy. Lavardin napędzał kolumny Harbeth M40.1 i muszę powiedzieć, że to było doskonałe połączenie. Warto więc wypróbować z nim wszystkie kolumny firm „by BBC”. Płyty użyte do odsłuchu (wybór):
Japońskie wersje płyt dostępne na Francuski wzmacniacz jest niezwykle „śpiewny” – to rzecz, która uderza już na początku odsłuchu. Przez „śpiewność” rozumiem supremację melodii nad rytmem, barwy nad ultymatywną kontrolą. Ale „śpiewność” to także perfekcyjne połączenie wszystkich tych przewag w coś więcej, co pozwala muzyce płynąć bez ograniczeń i zahamowań, co pozwala budować przed nami duży, gęsty, mocny przekaz. Lavardin brzmi więc niebywale „analogowo”, bo z tym się taki przekaz wiąże, ale i intensywnie. Intensywność takiego grania to podawanie pierwszego planu nieco przed linią łączącą głośniki i skupianie naszej uwagi właśnie na tym elemencie. Ale nie chodzi o uwypuklenie wydarzeń na osi, a o ich dowartościowanie, docenienie. Zwróciłem na to uwagę już przy pierwszej płycie, przy nagraniach Anny Essipovej z lat 1906-1907 przeniesionych z rolek do cyfry przez japońską firmę Sakuraphon. Dźwięk był, biorąc pod uwagę wiek nagrań, fenomenalny w swojej prawdziwości. Ale też skądinąd wiem, że jest raczej zdystansowany i pokazywany dalej niż nowsze realizacje. Francuski wzmacniacz przybliżył fortepian i go powiększył. Nie miało znaczenia, że jest to modyfikacja, ponieważ pozwoliło to na świetny kontakt i z muzyką, i z muzykiem. A przecież nie jest tak, że każda płyta gra tak samo. Takie same są narzędzia, jakimi ich dźwięk jest obrabiany, ale każdy krążek ma swój własny wyraz. I kiedy słuchałem płyty Chwile Bogdana Hołowni słyszałem ten sam zabieg, co przy Essipovej, czyli docieplenie, dołożenie warstw, nasycenie. Brzmiało to jednak inaczej, było właściwe dla tej, słuchanej przeze mnie setki razy, płyty. Trąbka i fortepian były na pierwszym planie, bez wypychania w moją stronę. Perkusja i instrumenty perkusyjne położone przez realizatora dalej, często za innymi instrumentami, tutaj miały tę właśnie, nadaną im przez nich właściwość, nie wychylały się ku miejscu odsłuchowemu. |
Co daje ciekawe efekty z płytami, których z audiofilizmem nie kojarzymy, na przykład z maksisinglem Stripped grupy Rannstein. To jedyny singiel pochodzący z albumu For The Masses na którym zespoły rockowe z pierwszej ligi zinterpretowały utwory grupy Depeche Mode. Nagranie jest mocno skompresowane i dość „techniczne”, czyli twarde. Lavardin przemodelował je w ten sposób, że zaokrąglił krawędzie i ocieplił – ten zabieg przeprowadza zresztą na każdym materiale. I na tym można właściwie zakończyć, jeślibyśmy się poruszali w kręgu uproszczeń i stereotypów. Testowany wzmacniacz nie jest jednak stereotypowy, wyłamuje się z nich dość szybko. Świetnie pokazał bowiem główną cechę takiego grania, to jest fantastyczny rytm, puls, następowanie po sobie wydarzeń w ściśle określonych interwałach czasowych. Podobnie zresztą był z remiksami tego utworu, w tym z doskonałym, elektronicznym Psilonaut Mix. Było w tej muzyce coś, co ją ciągnęło do przodu, angażując przez to i nas. Stereotypowy wzmacniacz „lampowy”, niezależnie od tego, czy zbudowany z wykorzystaniem lamp, czy półprzewodników, gra zazwyczaj dość wolno, gasząc puls. Lavardin tego nie robi i jest to, jak mi się wydaje, pochodną bardzo, ale to bardzo dobrej szybkości tego dźwięku. „Lampowe” są tu tylko barwy i nasycenie, może także sposób prezentacji sceny dźwiękowej, w której to, co dzieje się w tyle sceny nie jest tak ważne, jak to, co przed nami, ale już mikrodynamika nie. Co jest paradoksem, bo przecież „najszybsze” wzmacniacze, jakie znam, to właśnie wzmacniacze lampowe, tyle że na lampach 300B. ISx Reference nie jest tak przezroczysty, ani aż tak szybki, ale przy zachowaniu barw, jak z lamp KT120 i EL34, przeskakuje je w mikrodynamice i w utrzymaniu wszystkiego w doskonałym porządku. To zaleta, która nadaje każdej, dowolnej muzyce walor, którego nie dostaniemy z wieloma innymi, przecież świetnymi urządzeniami. W rocku i elektronice pozwala dotrzeć do nas z drajwem, mocą i „pochodem” dźwięku, natomiast w jazzie i klasyce wydobywa na wierzch szybkość, która jest ukryta w samej muzyce. Puszczamy więc coś w rodzaju Misty Tsuyoshi Yamamoto Trio w wersji First Impression Music na płycie SACD i wiemy, że to niewiarygodnie dobre nagranie, fantastyczni muzycy i wybitna muzyka. Ciekawie przy tym wszystkim wypada góra pasma. Płyta Misty to jedno ze szczytowych osiągnięć japońskiej sztuki rejestracji dźwięku, a zawdzięcza to wybitnemu oddaniu ataku dźwięku. Lavardin delikatnie go zaokrąglił, ale nie spowolnił – rzecz, którą rzadko słyszę. Zaokrąglił, bo to jednak jest ciepły wzmacniacz i jednak ociepla wysokie tony. Ale nie wycofuje całej góry – od razu wiadomo było, że to nagranie zostało dokonane na taśmie analogowej bez udziału redukcji szumów. Doskonale więc słychać było delikatny szum taśmy w cichych fragmentach. Nie był on przy tym ani uwypuklony, ani zgaszony – był taki, jak z dobrego gramofonu. Jedyną rzecz, swego rodzaju „trybut”, który musimy takiej estetyce grania zapłacić, to sposób formowania niskich dźwięków. Są doskonale nasycone, wielobarwne i po prostu ładne. Ale nie liczmy na mocną kontrolę na samym dole, nie oczekujmy jakiejś wyjątkowej klarowności, ani skupienia. Żebyśmy się dobrze zrozumieli – to dopracowany dźwięk i nic w nim nie razi, nie słyszę w nim żadnych problemów. Ale też w ramach tej oferty bas jest czymś, z czym musimy się zaprzyjaźnić. Chyba, że takiego grania szukamy, wówczas nie ma w ogóle o czym mówić. Podsumowanie ISx Reference w podstawowej formie jest wzmacniaczem, który nie ma żadnych rozbudowanych funkcji, a zupełnym „szaleństwem” wydaje się pilot zdalnego sterowania. Ale nie o wyposażenie tu chodzi, to wzmacniacz nastawiony wyłącznie na dźwięk. Jeśli to dla nas dobry kierunek, będziemy wówczas w siódmym niebie. To urządzenie z „duszą”, grające z zaangażowaniem emocjonalnym, można nawet powiedzieć „spirytualnym”. Ma piękne barwy i jest niesamowicie szybkie. Ma ciepły dźwięk, a bas, choć niski i pełny, nie jest mocno skupiany. Scena dźwiękowa jest tu pochodną pierwszego planu i barw, nie liczmy więc na szczególne odloty w tej dziedzinie. Ale – uwaga – dźwięk ma duży wolumen i jest mocny. Piękny, piękny dźwięk! Dlatego wyróżnienie RED Fingerprint jest oczywistością. ISx Reference Red Edition firmy Lavardin Technologies to wzmacniacz zintegrowany, półprzewodnikowy o mocy 50 W na kanał przy 8 Ω i 70 W przy 4 Ω; materiały firmowe podają, że przy 2 Ω osiąga aż 104 W. Jego obudowa wykonana została z bardzo grubych, giętych blach aluminiowych, a przednią ściankę z grubego płata aluminium; blachy lakierowane są na czarno, a płyta anodowana na doskonale wyglądający kolor czerwony. Wzmacniacz stoi na trzech nóżkach z gumy – dwóch z przodu i jednej z tyłu. | Przód i tył Przednia ścianka oprócz koloru czerwonego ma też akcenty srebrne – dwie aluminiowe gałki, zmiany wejść i siły głosu, a także tabliczkę pośrodku z logotypem firmy i czerwoną diodą LED wskazującą włączone zasilanie. Z tyłu widać to, o czym mówiłem na początku, a mianowicie, że małe firmy muszą liczyć każdy grosz. Opis wejść i wyjść znalazł się na naklejkach, a nie jest naniesiony lakierem. Gniazda RCA są przyjemne, złocone, z przekładkami teflonowymi, ale też nie jest to pierwsza liga. Podobnie zresztą jak niezłocone gniazda głośnikowe. Wszystkie gniazda są dość blisko siebie, dlatego warto sprawdzić, czy wtyki używanych przez nas kabli się zmieszczą. Obok gniazd widać zaślepki – wzmacniacz korzysta z chassis dzielonym z innymi modelami tej firmy, co pozwala zmniejszyć koszty. Warto zwrócić uwagę na czerwoną kropkę namalowaną na gnieździe zasilającym – do wzmacniacza dołączony jest próbnik fazy, tzw. „próbówka”, która określamy, na którym pinie wtyku IEC jest faza napięcia zasilającego. Wyłącznik sieciowy znalazł się obok gniazda – to wyraźna sugestia, iż należy urządzenie pozostawić cały czas „pod prądem”. | Środek Układ elektroniczny zmontowano na jednej płytce drukowanej. To klasyczny przykład układu przygotowanego przez ludzi z pasją, którzy dążyli nie do jak największej wydajności produkcji, a do jej jak najwyższej jakości. Układ w całości złożony jest z tranzystorów; na końcu, w układzie push-pull, w klasie AB, pracują komplementarne pary bipolarnych tranzystorów w układzie Darlingtona TIP 147 + TIP 142 National Semiconductors: Układ Darlingtona, układ elektroniczny (o 3 końcówkach), złożony z 2 odpowiednio ze sobą połączonych tranzystorów bipolarnych o jednakowym typie przewodnictwa;
działa tak samo jak pojedynczy tranzystor (o zmienionych parametrach); odznacza się bardzo dużym (w porównaniu z pojedynczym tranzystorem) współczynnikiem wzmocnienia prądowego i bardzo dużą rezystancją wejściową; może być konstruowany z pojedynczych tranzystorów lub z tranzystorów w postaci scalonej; znajduje zastosowanie m.in. w stopniach wejściowych wzmacniaczy operacyjnych i w stopniach wyjściowych wzmacniaczy mocy (wzmacniacz sygnałów elektrycznych), a także w zasilaczach stabilizowanego napięcia i prądu stałego jako szeregowy element regulacyjny; pot. zw. darlingtonem. Takie same tranzystory pracują w modelach IT. Układ jest w całości przewlekany, złożony z wysokiej klasy elementów – dawno nie widziałem tylu tak dobrych oporników w jednym miejscu. Wszystkie kondensatory z filmem to kondensatory polipropylenowe EVOX. Tranzystory przymocowano sprężystymi elementami do kształtownika z aluminium i nie są one przykręcone. Ma to pomóc w odsprzęgnięciu mechanicznym. Kształtownik jest z kolei przykręcony do dna obudowy, która w całości pełni rolę radiatora. Sygnał z gniazd wejściowych krótkimi miedzianymi drucikami solid-core własnej produkcji wchodzi na płytkę, a wybór aktywnego wejścia dokonywany jest w przekaźnikach. Sygnał jest następnie tłumiony w potencjometrze Alpsa typu „Blue Velvet”. To potencjometr sterowany silniczkiem – firma deklaruje, że układ sterujący jest całkowicie „niewidoczny” dla części audio. Transformator został ukryty pod aluminiowym ekranem, a cała ta część została odsprzęgnięta od obudowy za pomocą gumowych przekładek; przykręcono ją z jednej strony do dna, a z drugiej do tylnej ścianki, co ma pomóc w redukcji drgań. Z transformatora wychodzi pojedyncze uzwojenie wtórne, symetryczne, dlatego mostek prostowniczy – na szybkich diodach Schottky’ego – jest jeden; między kanały rozdzielono dopiero kondensatory tłumiące tętnienia sieci. To kondensatory firmy Vishay. | Pilot zdalnego sterowania Pilot zdalnego sterowania wykonywany jest przez Lavardina samodzielnie i być może dlatego urodą nie grzeszy – to metalowa „łódka” do której od góry przykręcono aluminiową blaszkę. Dwoma guzikami zmieniamy się głosu. Świetnie wykonany układ ze znakomitymi podzespołami wewnątrz i dobrymi przyłączami na zewnątrz. Doskonale wiadomo, że to robota rzemieślnicza, a nie seryjna. Ale całość sprawia dobre wrażenie – wzmacniacz jest ładny. To jest to, czego oczekujemy po specjalistycznych manufakturach. Dane techniczne (wg producenta) Moc wyjściowa: |
System referencyjny 2018 |
|
1) Kolumny - HARBETH M40.1 |TEST| 2) Przedwzmacniacz - AYON AUDIO Spheris III |TEST| 3) Odtwarzacz Super Audio CD - AYON AUDIO CD-35 HF Edition No. 01/50 |TEST| 4) Podstawki: ACOUSTIC REVIVE (custom) |OPIS| 5) Wzmacniacz mocy - SOULUTION 710 6) Filtr głośnikowy - SPEC REAL-SOUND PROCESSOR RSP-AZ9EX (prototyp) |TEST| |
|
Okablowanie Interkonekt SACD → przedwzmacniacz - SILTECH Triple Crown (1 m) |TEST|Interkonekt przedwzmacniacz → wzmacniacz mocy - ACOUSTIC REVIVE RCA-1.0 Absolute Triple-C FM (1 m) |TEST| Kable głośnikowe - SILTECH Triple Crown (2,5 m) |ARTYKUŁ| |
|
Zasilanie Kabel zasilający AC/listwa zasilająca AC → odtwarzacz SACD - SILTECH Triple Crown (2 m) |TEST|Kabel zasilający AC/listwa zasilająca AC → przedwzmacniacz - ACOUSTIC REVIVE Power Reference Triple-C (2 m) |TEST| Kabel zasilający AC/listwa zasilająca AC → wzmacniacz mocy - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 |TEST| Kabel zasilający: gniazdko ścienne → listwa zasilająca AC - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 (2 m) |TEST| Listwa zasilająca: AC Acoustic Revive RTP-4eu ULTIMATE |TEST| Listwa zasilająca: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR (+ Himalaya AC) |TEST| Platforma antywibracyjna pod listwą zasilającą: Asura QUALITY RECOVERY SYSTEM Level 1 |TEST| Filtr pasywny EMI/RFI (wzmacniacz słuchawkowy, wzmacniacz mocy, przedwzmacniacz): VERICTUM Block |TEST| |
|
Elementy antywibracyjne Podstawki pod kolumny: ACOUSTIC REVIVE (custom)Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS| Platformy antywibracyjne: ACOUSTIC REVIVE RAF-48H |TEST| Nóżki pod przedwzmacniaczem: FRANC AUDIO ACCESSORIES Ceramic Classic |ARTYKUŁ| Nóżki pod testowanymi urządzeniami: |
|
Analog Przedwzmacniacz gramofonowy: Wkładki gramofonowe:
Docisk do płyty: PATHE WINGS Titanium PW-Ti 770 | Limited Edition Mata:
|
|
Słuchawki Wzmacniacz słuchawkowy: AYON AUDIO HA-3 |TEST|Słuchawki:
|
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity