ROZMOWA MARK WALDREP
Prof. Mark „AIX” Waldrep |
V Marka Waldrepa jest imponujące: założyciel i główny inżynier AIX Records, autor artykułów ukazujących się w pismach branży profesjonalnej – jak „MIX” i audiofilskiej, mówca na konwencjach AES, członek sekcji audio CTA/CEA, członek The Recording Academy (NARAS) i Audio Engineering Society (AES), od dwudziestu lat prowadzi uczelniany program dotyczący dźwięku dla studentów inżynierii dźwięku. Przez długi czas w branży audiofilskiej Mark Waldrep znany był przede wszystkim z doskonałych nagrań, jakie wydawał w założonej przez siebie w 1994 roku wytwórni AIX Records. Był pionierem niestrudzonym propagatorem nagrań cyfrowych PCM w rozdzielczości 24 bitów o częstotliwości próbkowania 96 kHz, zarówno w formie stereofonicznej, jak i – z jego punktu widzenia ważniejszej – wielokanałowej. Te purystyczne realizacje przekonały do tego formatu niejednego niedowiarka. A przecież jest kimś znacznie „szerszym”, że tak powiem, bo ma doktorat z kompozycji muzycznej dwa inne tytuły naukowe, w tym związany z informatyką. Mimo to znamy go przede wszystkim jako realizatora i producenta nagrań. Choć zaraz postaram się pokazać jego sylwetkę w szerszej perspektywie ten kąt, pod jakim na niego patrzymy, zapewne się ustali na dłuższy czas. Spotykając go w czasie wystawy High End 201 w Monachium musieliśmy bowiem kupić książkę, którą właśnie wydał, będącą sumą jego przemyśleń na tematy związane z rejestracja i odtwarzaniem dźwięku: Music and Audio: A User Guide to Better Sound. To w dużej części rozszerzony zbiór artykułów, które publikował na swoim blogu realhd-audio.com http://www.realhd-audio.com na którym walczył z wieloma poglądami branży audiofilskiej. KSIĄŻKA | RECENZJA MARK WALDREP Music and Audio… to książka dużej wagi – w rzeczywistości i w przenośni. Gruba jak cegła ma 850 stron i dołączono do niej płytę Blu-ray służącą do demonstracji wybranych zagadnień i do kalibracji sprzętu. Wydana została własnym sumptem, przez powołany w tym celu wydział AIX Records – AIX Publishing. Podzielona została na dwadzieścia rozdziałów, a te z kolei na podrozdziały. Sposób numeracji przywołuje na myśl podręczniki akademickie – i nie bez przyczyny. To uporządkowany wykład na tematy związane z rejestracją i odtwarzania dźwięku, począwszy od informacji na temat dźwięku na płytach Blu-ray, przez podstawowe dla muzyki zagadnienia, jak melodia, harmonia, a także omówienie sposobów kodowania sygnału cyfrowego, prezentację wszystkich istotnych formatów i sub-formatów cyfrowych, wykład na temat tego, czym jest, a czym nie jest sygnał hi-res, czyli wysokiej rozdzielczości, na omówieniu urządzeń, akcesoriów audio oraz wywiadach z ekspertami skończywszy. Książkę czyta się łatwo i szybko – bez problemu da się wyczuć felietonowe podłoże wielu rozdziałów, widoczne też w sposobie argumentacji i stałym „nawracaniu” na swoją „wiarę”. Zaraz do tego wrócimy. Tematy omawiane przez pana Waldrepa są ciekawe, na czasie i są tak naprawdę „gotowcami”. Nie mamy wątpliwości, że czytamy materiał przygotowany przez eksperta – zarówno teoretyka, jak i praktyka. Uważam, że to jedna z nielicznych książek poświęconych zagadnieniom audio, które w dobry sposób łączą te dwa sposoby badania rzeczywistości. Przy czym w wielu rzeczach z autorem się nie zgadzam, często fundamentalnie. Często przeczy sam sobie. Weźmy jego głęboką niechęć do formatu DSD, a właściwie do odtwarzania tego formatu w natywnej formie, bez konwersji do PCM. Wielokrotnie, w różnych rozdziałach, powracają zarzuty natury teoretycznej, z którymi trudno dyskutować. Podobnie jest z XRCD – autor wręcz odradza wydawania pieniędzy na tego typu płyty, mimo że tuż obok mówi: „właśnie tak CD powinno być robione”. Wielokrotnie podważa też sens stosowania drogich kabli zasilających cyfrowych i innych, a co jakiś czas odsądza od czci i wiary pisma branży audiofilskiej, chętnie za to cytując pochwały pod swoim adresem, które się w nich znalazły. Największą bowiem wadą tej publikacji, będącą też jej największą siłą, jest jej publicystyczne zacięcie, wyrażane przez ciągłe powracanie do ulubionego motywu, a mianowicie supremacji nagrań PCM 24/96 nad wszystkim innym. Nie może się Mark Waldrep powstrzymać przed wytykaniem teoretycznych słabości wszystkich pozostałych sposobów rejestracji dźwięku, z taśmą analogową włącznie. Rozpoczęcie książki od rozdziału poświęconego formatowi, który uważa się za jedyny właściwy – dźwięk hi-res 24/96 na płytach Blu-ray – tylko to „rozchwianie” gatunkowe pogłębia. Zabrakło mi w tym naukowego podejścia, które można streścić w ten sposób: „ostrożnie z pewnikami, ponieważ nie wszystko wiemy, a to, co wiemy jest tymczasowe”. Chociaż więc Music and Audio… jest w zamyśle czymś w rodzaju skryptu dla melomanów, realizatorów dźwięku i poradnikiem dla audiofilów, których uda się wyrwać z macek prasy audiofilskiej, jest tak naprawdę uporządkowanym, poszerzonym i pogłębionym blogiem w wersji drukowanej, czyli rozpisaną na rozdziały polemiką ze wszystkimi, którzy mają inne poglądy niż jej autor. Ale… To naprawdę wielkie ALE. Publicystyka, czy nie – monografia o której mowa niesie z sobą ogromny ładunek wiedzy i świetnych obserwacji. Chociaż będziemy zgrzytali zębami w wielu miejscach pytając retorycznie: „dlaczego człowiek nie mówi nić o odsłuchach, a tylko o teorii?”, albo zastanawiając się, jak można nie słyszeć „tego”, czy „tamtego”, to książka, którą trzeba mieć i do niej wracać, nawet jeśli tylko po to, aby otworzyć jakieś pole dyskusji. Chociaż duża część poglądów Marka Waldrepa (choć on zapewne uważa je za dogmaty) jest mi obca, słyszę po prostu coś innego, to doceniam wiedzę, rozum i zaangażowanie, jakie za nimi stoją. Jeśli tak ma wyglądać dyskusja, to znaczy jeśli ma być na tym poziomie, to jestem ZA. Bo tylko w ten sposób można do czegoś dojść i pójść dalej. Pan Waldrep sprzedawał i podpisywał swoje książki na stoisku, które dzielił z innymi Amerykanami: Toddem Garflinke z jego wydawnictwem M•A Recordings, Chrisem Sommovigo z Black Cat Cable oraz Christopherem Hildebrandem, właścicielem Fern Roby Audio. Zauważyłem, że wszyscy oni z szacunkiem patrzą na nestora i liczą się z jego opinią. Z Bartkiem, prowadzącym dział newsów w „High Fidelity”, kupiliśmy więc książkę, poprosiliśmy o autograf i umówiliśmy się na wywiad. WOJCIECH PACUŁA: Proszę powiedzieć coś o sobie. W wieku lat 20 zostawiłem karierę uniwersytecką w Michigan i przeniosłem się do Kalifornii, z myślą o karierze w przemyśle muzycznym. Przez parę lat studiowałem inżynierię dźwięku w prywatnej szkole i kontynuując moją akademicką edukację w południowej Kalifornii zacząłem gromadzić sprzęt do nagrywania. Moje wykształcenie zdobyte w ciągu kolejnych piętnastu lat obejmuje doktorat w zakresie kompozycji muzycznej („Music Composition”), licencjat na wydziale sztuki oraz magisterium nauk komputerowych („Computer Science”). Swoją pierwszą firmę nagraniową założyłem w czasie studiów i pracy w CSU Northridge (California State University). Moja firma CSOUND oferowała studentom muzyki nagrania ich recitali na kasetach magnetofonowych. Produkcji muzycznej uczyłem się od legendarnego Mike’a Denecke’a (wynalazcy „timecode slate”, czyli elektronicznego „klapsa” używanego w produkcjach filmowych). Pracowałem w analogowym, wielościeżkowym studio nagraniowym rejestrując komercyjne projekty rockowe i jazzowe, pracowałem również przy emitowanym na żywo dźwięku podczas Olimpiady Lekkoatletycznej w 1984 roku i wciąż nagrywałem lokalne koncerty korzystając z mojego magnetofonu Nagra IV-S z adapterem QCB dla dużych rolek. Moje doświadczenia związane z nagraniami są naprawdę rozległe i dały mi możliwość pracy z każdym typem analogowej techniki nagraniowej. W 1989 roku otwarłem Pacific Coast Sound Works, firmę specjalizującą się w pre-masteringu płyt CD za pomocą nowej stacji roboczej DAW Sonic Solutions oraz oprogramowania NoNoise. Ponieważ byłem wykształconym muzykiem moi klienci CBS Records, New Albion, a także Ellipsis Arts mieli pewność, że podczas składania i edycji nagrań byłem w stanie rozczytać złożone partytury. Kupiłem wówczas jedną z pierwszych nagrywarek płyt CD-R (za 17 500 dolarów!) i nawiązałem współpracę z Warner New Media, w wydziale związanym z płytami CD-ROM oraz mediami interaktywnymi. PCSW masterowało setki płyt CD z szerokiej gamy artystów i wydawców, w tym The Allman Brothers, Kiss, Bad Company, Widespread Panic i Blink 182. Nadejście w 1997 roku formatu DVD było punktem zwrotnym w moim życiu. Poszerzyłem swoją ofertę o mastering i miks wielokanałowy, produkcję cyfrowych wydawnictw oraz tzw. „authoring”. Moja maleńka, nosząca wówczas nazwę AIX Media Group, firma produkowała absolutnie pierwsze płyty DVD-Video wydane w Stanach Zjednoczonych. Kontynuowałem wówczas authoring audio i wideo, współpracując ze studiami filmowymi i nagraniowymi. Kiedy w 2000 roku pojawił się format DVD-Audio rozglądnąłem się wokół i zauważyłem, że wszystkie studia remiksowały albumy z ich katalogu w postaci 5.1, ale nikt nie wykonywał nowych nagrań wysokiej rozdzielczości. Rok później założyłem więc AIX Records, chcąc pokazać, iż możliwości high-resolution audio sięgają daleko wyżej niż tradycyjna płyta CD – niezależnie od tego, czy były odczuwalne czy nie. Przez kolejne 17 lat wyprodukowałem prawie 100 muzycznych albumów z dźwiękiem o wysokiej rozdzielczości. Są one unikatowe, ponieważ oferują trzy różne miksy, wszystkie wykonane w formacie PCM, w rozdzielczości 24 bitów z częstotliwością próbkowania 96 kHz, i niemal każdemu towarzyszy też materiał wideo. Wszystkie te płyty charakteryzują się pasmem przenoszenia i dynamiką, która dalece przekracza możliwości Redbook CD. W ostatnich dwóch dekadach byłem adwokatem audio o REALNIE wysokiej rozdzielczości. Jestem też mocnym i wytrwałym krytykiem dużych firm wydawniczych, CEA/CTA, NARAS i DEG, jak również stron sprzedających tak zwane „hi-res audio”, ponieważ wprowadzają w błąd swoich klientów, mówiąc że oferują muzykę w wysokiej rozdzielczości. W 2013 roku otworzyłem swój blog RealHD-Audio.com i napisałem dla niego ponad 1100 artykułów dotyczących audio wysokiej rozdzielczości. Moja książka Music and Audio: A User Guide to Better Sound powstała dzięki funduszom zebranym w kampanii na Kickstarterze na jesieni 2015 roku i ukazała się w tym roku. Książka, wraz z towarzyszącą jej płytą Blu-ray (lub plikami), analizuje cały proces produkcyjny muzyki, omawia różne aspekty łańcucha audio, prostuje wiele informacji promowanych przez prasę audiofilską głównego nurtu i skupia się na niedrogich i łatwych do przeprowadzenia sposobach poprawy jakości słuchanej muzyki. Moim celem jest dostarczenie właściwych, niefiltrowanych, prawdziwych informacji dotyczących wszystkich aspektów produkcji muzycznej i jej odtwarzania. Nawet niewielka dawka informacji jest w stanie zaoszczędzić czytelnikom mnóstwa pieniędzy. Pana głównym zajęciem jest jednak wydawnictwo AIX Records, prawda? Mógłby pan je nam przybliżyć? Uważa pan, że to najlepsza forma prezentacji muzyki? MP3, AAC, Dolby Digital i MQA są stratnymi systemami kodowania, które mają za zadanie rozwiązanie konkretnych, charakterystycznych dla każdego z nich problemów. Niektóre były konieczne i odniosły sukces, a inne były zbędne i przyniosły kolejne problemy oraz wprowadziły w branży zamieszanie. Współczesne formaty i przepustowość sieci pozwalają na zapis i przesył audio wysokiej rozdzielczości (96 kHz/24 bity, PCM) bez konieczności sięgania po kodowanie stratne. Dla fizycznych nośników było to prawdziwe w roku 2001, a teraz jest także prawdziwe dla pobrań ORAZ streamingu. |
W AIX Records zaadoptowaliśmy dość niecodzienną filozofię produkcji nagrań. Jestem inżynierem audio z wieloma latami doświadczenia w zakresie zarówno klasycznych i jazzowych, jak i komercyjnych, wielośladowych metod nagrywania, wyobraziłem więc hybrydowy proces, który łączyłby najlepsze aspekty każdego z tych podejść. Martwiłem się, czy będę w stanie nagrać cały program danej płyty grany przez zespół w jednym podejściu, jak w przypadku wielu płyt „live” z muzyką klasyczną i jazzową. Nie chciałem jednak w imię wygody poświęcać jakości dźwięku moich nagrań, stosując na przykład nagłośnienie lub ograniczając się przez obecność publiczności. Chciałem też osiągnąć intymny dźwięk komercyjnych nagrań, w których stosuje się wiele mikrofonów, ustawionych blisko instrumentów. Po kilku eksperymentalnych sesjach (raz ustawiłem osiem stereofonicznych par mikrofonów wokół fortepianu koncertowego), uzyskałem satysfakcjonujący mnie dźwięk. Wraz z moimi współpracownikami zarejestrowałem wszystkie nasze albumy w ten sam sposób – wykonanie na żywo w bogatym akustycznie wnętrzu sali koncertowej, wszyscy muzycy i śpiewacy grali i śpiewali razem, wiele stereofonicznych mikrofonów, realny pogłos sali, bez regulacji barwy i redukcji dynamiki podczas żadnego z etapów produkcji i bez masteringu (poza ustaleniem kolejności utworów i wybraniem relatywnego poziomu dźwięku). Zarejestrowaliśmy też te występy na wideo o standardowej i wysokiej rozdzielczości – skoro wszyscy muzycy stale byli na scenie, dlaczego by ich nie uchwycić także ten sposób? Postprodukcja obejmowała miks cyfrowych plików master w całkowicie cyfrowej ścieżce sygnału (96 kHz/24 bity) do kilku postaci: tradycyjnego stereo, surround 5.1 z perspektywy „sceny” („stage”) oraz surround 5.1 z perspektywy „widowni” („audience”). To użytkownik decyduje, który miks wybierze. Pierwsze wydawnictwa momentalnie zostały dostrzeżone przez recenzentów i klientów i uznane za „coś unikatowego i innego”. Zdobyliśmy wiele nagród, zgromadziliśmy oddaną publiczność i otrzymaliśmy mnóstwo pozytywnych komentarzy. Andrew Quint z magazynu „The Absolute Sound” po odwiedzeniu naszego studia w 2011 roku napisał: „…wielokanałowe audio, dochodzące z pięciu kolumn B&W 801, jest po prostu najbardziej realistycznym i wciągającym przypadkiem zarejestrowanego dźwięku, jaki znam, bez względu na format. Mark Waldrep wie, co robi”, a jeden z odwiedzających coroczną wystawę EXPONA w Chicago napisał: „Chciałbym podziękować wam za najlepsze doświadczenie muzyczne w moim życiu! Usłyszeć znaczy uwierzyć!!! Nic w moim ponad pięćdziesięcioletnim doświadczeniu w reprodukcji dźwięku nie zrobiło na mnie takiego wrażenia, jak wasze nagrania”. Tego typu reakcje nie były osamotnione. Jak się wydaje, możliwe jest wyjście poza tradycyjne metody i formaty. AIX Records odniosło sukces dzięki zastosowaniu nowych technologii, nowych technik i powrocie do sedna muzyki – grających razem, utalentowanych muzyków. Książka Music and Audio… ma być – jak mi się wydaje – summą wiedzy na temat audio, mam rację? Wszystkie te książki zdają się promować te same mity i błędne informacje, które widzę w utrzymujących się z reklam audiofilskich magazynach. Czułem, że muszę dać audiofilom bezstronną alternatywę. Po drugie, zainspirowałem się inną, zakończoną sukcesem, kampanią na Kickstarterze przygotowaną przez innego autora (niestety wciąż, po pięciu latach, nie otrzymaliśmy książki i płyty). Pomyślałem, że jeśli jemu się udało, mnie również się uda. I dotrzymałem obietnicy – książka jest gotowa. Większość autorów publikacji poświęconych high-endowemu audio to nie są doświadczeni inżynierowie audio i piszą z czysto subiektywnego punktu widzenia. Ich bezsensowny zachwyt drogimi kablami zasilającymi, wsparcie dla mitów dotyczących audio wysokiej rozdzielczości, jak również „rewolucyjnych”, nowych systemów kodowania, na przykład MQA, budzą we mnie podejrzliwość. Mam 40-letnie doświadczenie pracy w profesjonalnym audio i poprzez moje nagrania pokazałem, że rozumiem jak należy przygotować świetnie brzmiący album. A wykonuję je korzystając ze zwykłych kabli zasilających IEC, niedrogich interkonektów i nieskompresowanego sygnału PCM 96/24 w studio nagraniowym state-of-the-art. Książka już została nazwana „złotym standardem” i wielu czytelników napisało do mnie gratulując mi szczerości w obliczu branży pełnej kłamstw. Dodajmy, że książka dostępna jest w Europie poprzez magazyn „Hi-Fi Test”. Kto jest „wirtualnym”, czyli projektowanym przez pana odbiorcą tej książki? Pierwszy rozdział to dokładne omówienie wszystkich ścieżek i porównania formatów na dołączonej do książki płycie Blu-ray. To niezwykle ważne, aby usłyszeć przykłady audio o realnie wysokiej rozdzielczości oraz zobaczyć przebiegi, wykresy dynamiki i obraz spektrum. Ostatni rozdział to wywiady z kilkoma luminarzami naszej branży: Bobem Stuartem z Meridian/MQA, Robertem Margouleffem – inżynierem odpowiedzialnym za płyty Steviego Wondera – Richardem Schrammem z firmy Parasound, Bobem Hodasem i Samem Berkowem – akustykami oraz wiele innych. Znaczna część książki poświęcona jest dyskusji z audiofilskimi poglądami. Na przykład podważa pan wartość płyt XRCD, HDCD itp. Bazuje pan na odsłuchach, czy na swojej wiedzy akademickiej? Szczególnie ciekawym przykładem jest XRCD. W wyniku tego procesu JVC produkuje bardzo dobre płyty CD – ale przecież wciąż są one limitowane przez specyfikację Redbook. Każdy, kto deklaruje, że jest w stanie w jakiś sposób dostarczyć w ten sposób jakość przekraczającą specyfikację 44,1 kHz i 16 bitów forsuje fałszywy przekaz. Podobnie zresztą jest ze złotymi płytami CD – nie dostarczają one wyższej jakości dźwięku niż dyski pokryte aluminium… To tylko marketing i opowieści niedoinformowanych piszących audiofilów. Okazuje się, że duża część „audiofilskiego światopoglądu” bazuje na subiektywistycznej postawie, którą można streścić słowami „to po prostu brzmi lepiej”. Ludzie wydają ogromne pieniądze goniąc za coraz to wyższym poziomem nirwany, podczas kiedy proste rozwiązania i zdrowy rozsądek dałoby im więcej za znacznie mniejsze pieniądze. Czy istnieją udokumentowane korelacje pomiędzy pomiarami i wrażeniami odsłuchowymi? Co z tej dwójki jest ważniejsze – jeśli coś brzmi dobrze, ale pomiary nie są tak dobre, to błąd tkwi po stronie sprzętu (producenta), czy słuchacza? Jeśli jedyną podstawą dla wierności dźwięku jest to, czy lubisz brzmienie danego formatu lub systemu bardziej niż innego, nie mamy żadnej bazy dla obiektywnego pomiaru sprzętu lub nagrania. Nigdy nie zdobyłbym się na sugerowanie, żeby melomani porzucili nagrania, które mają słaby dźwięk – każdy ma swój własny gust. Mam jednak problemy z zaakceptowaniem twierdzeń głoszących „prawy absolutne”, które mówią o wyższości płyt LP lub taśmy analogowej nad potencjałem, jaki mają nowe media wysokiej rozdzielczości. Istnieje korelacja pomiędzy specyfikacją i wiernością poszczególnych nagrań. Za ostateczny „dźwięk” ponoszą odpowiedzialność inżynierowie i producenci. W jaki sposób dobiera pan urządzenia z których korzysta – słuchając, czy mierząc? Na ostatniej wystawie korzystałem z modyfikowanego odtwarzacza OPPO z wieloma wyjściami S/PDIF, podłączonych do trzech przetworników D/A Benchmark DAC2 HGC. Wyjścia analogowe DAC-ów były podłączone do ustawionych w tryb mono wzmacniaczy mocy Benchmark AHB-2, które są w stanie pokazać ekstremalną dynamikę moich nagrań (powyżej 120 dB!). Ostatnim komponentem był zestaw pięciu kolumn Revel Salon II z parą subwooferów. W zeszłym roku korzystaliśmy z pięciu kolumn Emotiva T2, które również brzmiały fantastycznie, a kosztowały znacznie mniej. Dźwięk w tym pomieszczeniu miał realną wysoką rozdzielczość i był to prawdopodobnie jedyny pokój w hotelu, który to potrafił. Jeśli dobrze rozumiem, jest pan mocnym zwolennikiem nagrań bazujących na kodowaniu PCM, w rozdzielczości przynajmniej 24/96. Czy słyszał pan jakiekolwiek różnice pomiędzy systemami bazującymi na dyskach optycznych i komputerowymi (streamerami)? Chodzi mi o to, czy są jakieś zalety fizycznego medium dla sygnału high-resolution? Uważa pan, że USB jest łączem wysokiej jakości? Czy raczej powinniśmy go unikać? Czy ma pan jakieś ulubione ustawienie mikrofonów? Ma pan jakieś preferencje co do wielkości membran? Czy wszystko zależy od konkretnego nagrania? Mógłby pan opisać swój system audio? Używam także wzmacniaczy Bryston 4B lub 9B z kolumnami B&W 801 Matrix III ustawionymi w okręgu wokół mnie (według systemu ITU). Mam także subwoofer TMH Labs Profunder z kolejnym wzmacniaczem Brystona. Każdy kanał ma korektor 1/3 oktawy pomiędzy źródłem i wzmacniaczem – korektory były użyte przez Bob Hodasa do wyprostowania nierównomierności akustyki pomieszczenia. Mam też kable, które dostałem – Audience i Cardas – ale osobiście nie inwestowałbym moich własnych pieniędzy w tak kosztowne serie. Wszystkie kable analogowe w studiu to Canare, przechodzące przez krosownicę 3/16”. Kable cyfrowe mam od Beldena i stosuję standardowe kable zasilające IEC w całym pomieszczeniu bez kondycjonerów zasilających. Mam osobne uziemienie wkopane za studiem i izolowane połączenie masy pomiędzy wszystkimi urządzeniami. Jest pan zadowolony ze swoich nagrań, czy coś by w nich pan jeszcze poprawił? Proszę porzucić czytelnikom „High Fidelity” 10 albumów muzycznych, które powinni posłuchać i powiedzieć krótko, dlaczego. Proszę bardzo, oto moje ulubione nagrania AIX Records: |1| The Latin Jazz Trio: niezwykle „cichy” latynoski jazz z fantastycznym brzmieniem fortepianu. |
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity