FELIETON
|
COMPACT DISC FOREVER! amy rok 2018 i żyjemy w czasach niefizycznych sposobów transportowania treści muzycznych. Podstawowym kanałem sprzedaży, prezentacji i promocji muzyki jest obecnie internet oraz serwisy streamingowe, z niewielkim dodatkiem sklepów sprzedających pliki. A te są spełnieniem najskrytszych marzeń inżynierów, którzy od lat marzyli, aby zakodować w nich jak najwięcej informacji. Udało się to dzięki plikom hi-res, czyli PCM od 24/88,2 wzwyż oraz plikom DSD. Dlaczego więc część świata audio, które nas interesuje, tj. dążącego do jak najlepszego dźwięku, trzyma się przestarzałego, fizycznego formatu Compact Disc? Dlaczego i ja uważam, że to wciąż jeden z doskonalszych sposobów prezentacji muzyki? Odpowiedź jest prosta i jednoznaczna: ponieważ to format dawno sprawdzony, wielokrotnie poprawiany, który gwarantuje wysokiej klasy dźwięk, a w przypadkach szczególnych – zapierający dech w piersiach. Punktem granicznym w jego rozwoju był rok 1995 (według innych źródeł 1996). Zaprezentowano wówczas dwie, równoległe metody na wykorzystanie tego nośnika tak, aby mógł stać się czymś więcej niż był do tej pory. W USA zaprezentowano płyty HDCD, a w Japonii XRCD. W USA Keith O. Johnson oraz Pflash Pflaumer zaproponowali wówczas modyfikację o nazwie HDCD – High Definition Compatible Disc, która była nowym formatem, kodującym na klasycznej płycie CD 20-bitowe słowa za pomocą sprytnego wykorzystania najmniej znaczącego bitu (LSB). Taka płyta przez zwykły odtwarzacz CD była „widziana” jak Compact Disc 16/44,1, ale odtwarzacz z dekoderem HDCD pozwalał na zdekodowanie sygnału o rozdzielczości zbliżonej do 20-bitów. Na zupełnie innej zasadzie oparto rozwiązanie z Japonii, które nie jest formatem, a jedynie modyfikacją Compact Disc, zgodną z założeniami opisywanymi w tzw. Red Book. Firma Victor Company of Japan, Ltd. (JVC) zaproponowała płyty przygotowane za pomocą technik noszących wspólną nazwę XRCD – eXtended Resolution Compact Disc. Także i w tym przypadku chodziło o poprawę rozdzielczości dźwięku dostępnego z płyty CD. | Próba próby O XRCD pisaliśmy wielokrotnie, także w kontekście nagrań K2 HD (więcej TUTAJ i TUTAJ). Były to jednak badania wybiórcze, dotykające wybranych detali tej fascynującej techniki. Od dłuższego czasu czułem więc potrzebę przygotowania jej syntetycznego, monograficznego opracowania. Im dłużej szukałem źródeł, im więcej o tej technice wiedziałem, tym więcej ukazywało się białych plam, których bez bezpośrednich rozmów z ludźmi związanymi z powstaniem i rozwojem XRCD nie da się wypełnić. A to jest niemal niemożliwe. Dostępnych jest niewiele materiałów pisanych na ten temat. Są to niemal wyłącznie drobne wzmianki w prasie, teksty promocyjne wydawcy oraz informacje podawane w książeczkach płyt. Najwięcej szczegółów znajdziemy w wydawnictwach First Impression Music – jej właściciel, nieodżałowany Winston Ma, umieszczał w nich krótkie eseje. Nie znalazłem żadnego wydawnictwa ciągłego – ani w języku angielskim, ani japońskim. Co dziwi, ponieważ to jedna z dogłębnie japońskich technik, które charakteryzują się połączeniem wysokiej kultury technicznej tego kraju i zdumiewającą wrażliwością na jakość dźwięku. Przykłady czterech generacji płyt K2 (od lewej): 20 bit K2 Coding, 20 bit Digital K2, 24 bit K2 Coding oraz K2 HD Frustracja pogłębiana jest przez to, że wiele detali jest niejasnych, o wielu nic nie wiadomo. Miałem więc do wyboru – porzucić ten projekt i dalej badać peryferia, albo z całą świadomością fragmentaryczności wyników poszukiwań spróbować przygotować coś w rodzaju „szkieletu”, na którym później, kiedy zdobędę kolejne informacje, będę mógł zbudować pełniejszą wiedzę. Wybrałem to drugie. To jednak nie koniec. Aby utrzymać artykuł w ryzach musiałem zrezygnować w wielu detali i szczegółów. Dla przykładu, pominąłem rozwój równoległego wątku, jakim są płyty K2. Powiedzmy tylko, że to coś w rodzaju „okrojonego” XRCD. W ich przypadku nie jest wymagana konwersja A/D w przetworniku K2, ilość wytłoczonych płyt nie jest limitowana, można też skorzystać z kopii taśmy master. Co ciekawe, technika ta jest obecnie nowocześniejsza niż XRCD, ponieważ wraz z płytami K2 HD uczyniono w niej kolejny krok do przodu. Schemat blokowy porównujący powstanie płyt XRCD2 i XRCD24 oraz płyt K2 Artykuł podzielony został na dwie główne części: „Technika” i „Odsłuch” z „rozbiegówką” w której wprowadzam w temat mówiąc o technice K2 (o technice, a nie o płytach). Część techniczna dzieli się z kolei na trzy części: XRCD, XRCD2 oraz XRCD24. Najdłuższa jest ta pierwsza, ponieważ to w niej opisuję podstawowe składniki systemu, później tylko modyfikowane. Zapraszam do lektury! Kamień węgielny pod technikę XRCD – powtórzmy: to nie jest ‘format’, a właśnie ‘technika’ – został położony w roku 1987, kiedy to dwóch japońskich inżynierów, panowie Kuwaoka z Victor Company of Japan oraz Kanai z Victor Studio, opracowało interfejs cyfrowy niwelujący jitter, a przez to poprawiający jakość dźwięku. Od nazwisk twórców nazwany został K2. Była to nowatorska metoda, dzisiaj dogłębnie zbadana i opisana, wówczas będąca prawdziwą rewelacją. To unikatowe zdjęcia konwertera K2 zawdzięczamy serwisowi aukcyjnemu dla profesjonalistów reverb.com Pięć lat zabrało opracowanie sposobu kodowania tak poprawionego sygnału – w 1993 roku gotowy był 20-bitowy przetwornik A/D K2, model AD-0126, oraz K2 Super Coding. W K2 Super Coding słowa 20-bitowe zamieniane były na 16-bitowe. Stosowano do tego wyrafinowane techniki ditheringu, dzięki którym udawało się zachować wysoką dynamikę i rozdzielczość. Powiedzmy też, że firma Sony miała swój system tego typu, nazwany Super Bit Mapping, w którym z kolei użyte były algorytmy kształtowania szumu („noise-shaping”). W każdym razie – były to pierwsze elementy łańcucha, uzupełnianego w kolejnych latach, który po skompletowaniu wszystkich elementów był gotowym systemem XRCD. Kolejnym krokiem był, ujawniony rok później, system K2 Laser Cutting, który otrzymał swoje własne logo, widoczne na płytach K2 i XRCD. To z kolei drugi „koniec” łańcucha – zamiast klasycznego systemu produkcyjnego płyty CD zastosowano specjalnie modyfikowany laser do wypalania szklanej matrycy. Był on taktowany ultraprecyzyjnym zegarem i był zasilany przez urządzenia do regulacji napięcia zasilającego. Co więcej, wypalał dłuższe i precyzyjniejsze pity i landy – później wróci do tego firma Yamaha w nagrywarkach CD-R z systemem Audio Master. Archiwalne zdjęcie prasowe z października 1994 roku z otwarcia studia masteringowego K2 Widzieli państwo płyty Mobile Fidelity, np. Abraxas Santany wydane w technice Ultradisc One-Step? To kosztowne boxy w których znajdziemy krążki wytłoczone z pominięciem pary ojciec-matka. Można wówczas wykonać ograniczoną liczbę płyt, ale znacząco poprawia się jakość dźwięku. Wraz z K2 Laser Cutting wprowadzono tę technikę do produkcji płyt CD, których tłoczenie przypomina w ogólnych ramach tłoczenie winyli. Płyty CD powstawały bezpośrednio z metalowego wzorca, będącego kopią szklanej matrycy. Można było w ten sposób przygotować 2000 egzemplarzy danego tytułu, co czyniło płyty tego typu edycjami limitowanymi. JVC jest wierna temu założeniu do dzisiaj – tytuły (właściwie, jeszcze do tego wrócimy) nie są wznawiane. TECHNIKA W 1995 roku został zaprezentowany system XRCD (materiały źródłowe podają także rok 1996, ale Winston Ma w eseju A Giant Step Forward! mówi o roku 1995). To jedyny tak kompletny system związany z wydawnictwami muzycznymi. Choć z czasem się zmieniał, ogólne zasady od ponad dwudziestu lat pozostają te same. Podstawa ideowa jest dla tej serii niezwykle istotna, a jego opis znajdziemy w każdej płycie XRCD. Diagram blokowy systemu XRCD Wszystko zaczyna się od analogowej taśmy „master”, odtwarzanej na modyfikowanym w JVC magnetofonie szpulowym. Sygnał trafia następnie do zaprojektowanej przez JVC analogowej konsoli, na której dokonywany jest mastering (w domenie analogowej). Po obróbce zamieniany jest on na 20-bitowy sygnał cyfrowy w przetworniku A/D K2 i zapisywany na specjalnie dobranym nośniku, który dostarczany jest następnie do tłoczni w Yokohamie. To kolejna znacząca zmiana w stosunku do klasycznego sposobu produkcji CD. Standardem był wówczas system Sony U-Matic 1630 z cyfrową taśmą. Materiał zakodowany w formie PMCD lub DDP wysyłany był do tłoczni, gdzie wypalano szklaną matrycę. Problemem było to, że ten łańcuch nie był zestandaryzowany, wszystko opierało się na założeniu, że magnetofony po stronie studia masteringowego i w tłoczni są takie same. Ludzie z JVC postanowili wyeliminować to ogniwo i jako nośnik pośredni wybrali dysk magnetooptyczny (MO), zresztą również firmy Sony. Płyty XRCD z japońskiej „gałęzi” formatu. Proszę zwrócić uwagę na sposób wykonania – to płyty typu digipack, z kartonowymi okładkami i książeczką, przypominające pomniejszone albumy LP 78 rpm, czyli opracowanie Alexa Steinweissa z 1939 roku. Są też nieco mniejsze niż płyty z „gałęzi” amerykańskiej, mierzą 142 x 125 mm. Spotyka się wersje z OBI i bez niego, istnieją też – jeszcze bardziej limitowane – edycje mini LP ze złotym OBI. Wyjątkiem są tytuły wydane przez TBM, mające wysokość 134 mm To przodek płyty Mini Disc – krążek miał wielkość płyty CD i zamykany był w kasecie. Aby go zapisać laser o wysokiej mocy nadtapiał powierzchnię, a głowica magnetyczna zapisywała sygnał w głębszej warstwie. System ten był fantastyczny, ponieważ gwarantował niezwykłą trwałość zapisu, dalece przewyższającą taśmy (a potem także płyty CD-R). Co więcej, pozwalał na zapisanie sygnału 20-bitowego (44,1 kHz). Urządzeniem, które zostało do tego zadania wybrane był rekorder Sony PCM-9000. Do transferu cyfrowego sygnału wybrano interfejs SDIF-2. O wartości tego rozwiązania i jakości świadczy to, że dopiero w 2016 roku JVC zdecydowała się na wykorzystanie płyt DVD-R i BD-R i to tylko przy wybranych tytułach, choć sam format jest od lat „martwy”, a PCM-9000 nieprodukowany. Do tłoczni JVC wysyłany był nie tylko dysk MO, ale – dosłownie – rekorder na którym został wypalony. Tam, w konwerterze K2 Super Coding, sygnał 20-bitowy zmieniany był na 16-bitowy, a potem był retaktowany ze 128-krotnym oversamplingiem, co dawało dynamikę na poziomie 108 dB i zniekształcenia THD -96 dB. Tak przygotowany sygnał kodowany był następnie w EMF (format stosowany w tłoczni), a laser z systemem K2 Laser Cutting wypalał szklaną matrycę. Układ ten ponownie przetaktowywał sygnał, eliminując pozostałości jittera. Każdy z tych elementów sterowany był zewnętrznym, precyzyjnym zegarem Pro Box 12 i zasilany był regulowanym napięciem. Wypalana była pojedyncza szklana „pieczątka”, z której wykonywana była pojedyncza metalowa matryca, z której powstawało do 2000 płyt. Master Disc Recorder Sony PCM-9000. Zdjęcie ze studia masteringowego JVC. Pod spodem widać konsolę masteringową wykonaną specjalnie dla tego studia Chociaż to zapis cyfrowy, powszechny consensus mówi, że wraz z wytarciem się matrycy następuje pogorszenie precyzji tłoczenia, a co za tym idzie pogorszenie dźwięku. Zasadę tę widać także u innych producentów, żeby przypomnieć firmę First Impression Music, która oferowała dwie wersje albumów UltraHD CD – „zwykłą” oraz limitowaną (pierwsze 2000 sztuk). Po wypaleniu płyty testowej wracała ona do studia masteringowego, gdzie porównywana była zarówno z analogowym masterem, jak i 20-bitową wersją na dysku MO. Dopiero po zatwierdzeniu materiału ruszało tłoczenie. Każdy z tych elementów został wybrany po długich odsłuchach, a nie przez przypadek. O tym, jak wiele czasu, energii i pieniędzy zostało zaangażowanych w ten projekt niech świadczy następująca historia. Kiedy powstał pomysł na XRCD producent i masteringowiec JVC, pan Akira Taguchi, wybrał się do swojego przyjaciela, prowadzącego tłocznię płyt w Yokohamie (w tym samym mieście mieszczą się również studia JVC). Przekonał go, że warto wypróbować inne podejście do tłoczenia płyt i razem przygotowali około dwudziestu różnych krążków z tym samym materiałem, różniących się sposobem wykonania oraz materiałem podkładu. A przypomnę, że do tej pory używane były tylko dwa rodzaje materiału: aluminium i złoto. Jak magazynowi „Billboard” w 2001 roku mówił pan Alan Yoshida, kolejny masteringowiec JVC, ale pracujący w A&M Mastering Studios (Hollywood, Kalifornia), wraz z inżynierami z tego studia, Davem Collinsem oraz Andrew Garverem, oraz panem Akira Taguchi przetestowali wówczas wszystkie dostępne kombinacje. Dzięki precyzyjnej rozpisce z dokonanymi zmianami mogli dokładnie wskazać zmiany, które – według nich – dawały lepszy dźwięk: To było spełnienie marzeń – wiedzieć, że mogę to zrobić. Mogliśmy zmienić, na przykład, jeden kabel przenosząc go gdzie indziej, a oni [pracownicy tłoczni – przyp. red.] dokumentowali to wszystko jak wariaci. Wypróbowaliśmy w ten sposób wszystkie, jakie tylko były możliwe, kombinacje w domenie cyfrowej. To było niesamowite. Wypróbowano wówczas także pokrycie płyt, od aluminium i złota po – absolutnie w tym miejscu egzotyczną – miedź. W zgodnej opinii wszystkich w to zaangażowanych stron, aluminium dało najlepsze wyniki. Dlatego do dziś to jedyny materiał na jakim tłoczone są płyty XRCD. Płyty XRCD z amerykańskiej „gałęzi” formatu. To płyty przypominające mini LP, z kartonowymi okładkami i książeczką, ale bez charakterystycznej „taśmy” z boku, jak w albumach 78 rpm. Są większe niż płyty z „gałęzi” japońskiej i mierzą 144 x 134 mm Nieprzypadkowo przywołałem pana Yoshidę i nieprzypadkowo pojawiło się studio A&M Mastering Studios. Miejscem „narodzin” systemu XRCD jest Japonia, z „matecznikiem” – Flair Studios Victor Company of Japan, Ltd. System ten miał premierę w Japonii, jednak szybko zdano sobie sprawę z ograniczeń. A podstawowym było założenie mówiące, że źródłem sygnału MUSI być analogowa taśma „master”. W tamtym czasie ich wysyłka do Japonii była bardzo rzadka i kosztowna (ubezpieczenie), konwersja A/D musiała być więc przeprowadzona tam, gdzie dane taśmy były przechowywane – w przypadku muzyki jazzowej najczęściej w USA, a klasycznej w Wielkiej Brytanii lub USA. W USA wybrano do tego celu A&M Mastering Studios. Założone zostało w miejscu innego legendarnego miejsca, United Recording Studios, gdzie nagrywali Ella Fitzgerald, Count Basie i Joni Mitchell, funkcjonującego od kwietnia 1967 roku (więcej onamrecords.com, dostęp: 20.04.2018). A&M Mastering Studios zamknięte zostało w 1999 roku, kiedy to jego właściciel, firma PolyGram, połączyła się z Universal Music Group. Na jego miejscu w 2001 roku powstało zaś Ocean Way, gdzie nadal remasterowano tytuły z serii XRCD. To tam trafiały taśmy „master” – odtwarzane były na specjalnym, modyfikowanym transporcie taśmowym, a następnie sygnał transferowany był na dysk MO. W obydwu studiach – japońskim i amerykańskim – używano magnetofonu Studer A-820, ale z różną elektroniką. Pan Yoshida kilkakrotnie w wywiadach wspomina, że w jego studiu z magnetofonu pozostał tylko mechanizm, a elektronika była wykonana przez ludzi z A&M Mastering Studios. Dodajmy, że wiele tytułów, jak na przykład firm Three Blind Mice, Proprius i innych, masterowanych było jednak w Japonii. W ten sposób powstały dwie, osobne serie płyt XRCD. Pierwsza, japońska, korzystała głównie z materiału masterowanego w A&M Mastering Studios, jak również z taśm dostępnych w Japonii. Głównym inżynierem dźwięku w A•M był Alan Yoshida, ale prace wykonywane były pod nadzorem pana Akira Taguchi, dyrektora Flair Studios, który zajmował się następnie cyfrową obróbką sygnału (chodzi o system K2 i tłoczenie) już u siebie, w Japonii. Być może dlatego na płytach XRCD z linii „japońskiej” znajdziemy duży napis „Digital Mastering”, nieobecny w linii „amerykańskiej”, pomimo że mastering wykonany był w obydwu przypadkach analogowo. |
Linię „amerykańską” masterował pan Yoshida samodzielnie, a jego wydział nosił nazwę JVC America Co. W obydwu przypadkach płyty tłoczone były w Yokohamie, a okładki wykonywane były – odpowiednio dla każdej z linii – w Japonii i USA. logo + Schemat blokowy systemu XRCD2 W ten sposób omówiliśmy ciąg technologiczny będący podstawą systemu XRCD. Jak widać, łączy on dwie strony procesu, którego efektem jest płyta CD: „Mastering Process”, czyli część masteringową oraz „Manufacturing Process”, czyli proces replikacji, których łącznikiem jest dysk magnetooptyczny (MO). Wskazałem również na powstanie dwóch ośrodków masteringowych – w Japonii i USA – których zwornikiem był pan Akira Taguchi, dyrektor Flair Studios, należących do Victor Company of Japan, Ltd. Płyty XRCD2 przygotowywane były przez obydwie „gałęzie” JVC, a mimo to w japońskiej występują obydwu „formatach”: jako digipack i w większym, jeszcze wyższym – firma Three Blind Mice była jednym z najwierniejszych klientów studiów JVC. Obydwie przypominają jednak albumy LP 78 rpm. Z kolei wersje amerykańskie zmalały do 127 mm Jak widać, jednym z ważniejszych celów tych działań była minimalizacja jittera, czyli zniekształceń czasowych występujących w sygnale cyfrowym. Prace nad nowymi rozwiązaniami doprowadziły do powstania w 1998 roku konwertera Digital K2. To urządzenie mające tylko jeden cel: minimalizację jittera. Zostało włączone w łańcuch XRCD, zarówno po stronie masteringowej, jak i replikacyjnej. Aby to zaznaczyć stworzono osobne logo Digital K2, a przygotowane w ten sposób płyty od tego samego roku oznaczano logiem XRCD2. Podobnie jak wcześniej, mastering wykonywany był zarówno w Japonii, jak i w USA. Dodajmy, że Digital K2 stał się podstawowym narzędziem używany do produkcji płyt K2. Kolejną nowością było wprowadzenie do systemu masteringowego i replikacyjnego zegara rubinowego („Rubidium Clock”), 10 000 razy dokładniejszego od poprzednich. Taktował on wszystkie urządzenia zaangażowane w ten proces. Końcówka lat 90. zdominowana została przez wizyjny format DVD oraz próby sprzedaży muzyki na płytach hi-res – DVD-Audio oraz SACD. Studia nagraniowe były już w tym czasie wyposażone w 24-bitowe systemy rejestracji i masteringu, co wymusiło reakcję JVC. W 2002 zadebiutowała nowa wersja systemu XRCD o nazwie XRCD24 – osobą wybraną do międzynarodowej premiery był pan Winston Ma, który specjalnie na tę okazję stworzył sub-label Lasting Impression Music z płytą Growing Up In Hollywood Tour Lincoln Mayorga i Amenda McBloom (LIM XR 001). Pozyskany z taśm „master”, nagranych równolegle z rejestracją na płytę LP direct-disc, materiał został użyty do oceny nowego systemu w studiach Flair JVC Mastering Center. Ich dyrektorem był już w tym czasie pan Tohru Kotetsu, kierujący studiem do dziś. Przejście na 24-bitową platformę rozpoczęto od wymiany systemu replikacji. Zamiast stosowanego wcześniej lasera CD zastosowano specjalnie do tego zmodyfikowany laser K2 DVD, który jeszcze precyzyjniej przygotowywał szklany „master”. System nosił nazwę „Extended Pit Cut”. Później podobną technikę zastosuje firma Sony kreując płyty Blu-spec i BSCD2, dla których szklany master wypalany jest modyfikowanym laserem pierwotnie przeznaczonym dla płyt Blu-ray. Schemat blokowy XRCD24 W XRCD24 nowe były również analogowo-cyfrowe przetworniki K2, a także system regeneracji sygnału K2 Digital. Okazało się też, że używany od samego początku rejestrator MO firmy Sony jest w stanie zapisać także słowa 24-bitowe. Na płytach pojawiły się napisy znane już z XRCD2, tj. „The Next Revolution In CD Technology”, a na niektórych pozostawiono, stosowany w XRCD i XRCD2 „Superior Audiophile Quality”. System XRCD24 został pomyślany jako coś większego niż poprzednie wersje, co widać po repertuarze – z jego logo ukazują się płyty mnóstwa różnych firm. O ile wcześniejsze wydawnictwa miały ujednoliconą szatę graficzną, o tyle nowe różnią się od siebie często nie do poznania. Ważniejsza jest jednak zmiana w podejściu do sygnału źródłowego. Pamiętają państwo, że jednym z założeń było pozyskiwanie analogowych „masterów”, prawda? Tę ścieżkę zachowano i teraz, ale umożliwiono także skorzystanie z nagrań cyfrowych, a obydwa rodzaje remasteru rozróżniono logotypem – pod logiem XRCD24 z płytą zremasterowaną z taśmy analogowej znajdziemy napis „24-bit Super Analog”, a pod płytą z sygnałem pozyskanym z taśmy cyfrowej „24-bit Refined Digital”. Pan Winston Ma (FIM/LIM) był wielkim fanem XRCD24 i to jemu powierzono debiut systemu poza Japonią – na zdjęciu płyta wytwórni Sheffield Labs, drugi z tytułów wydanych w tym formacie. Kolejne tytuły FIM-u to remastery firmy Decca (pośrodku). Dwa lata później remastery taśm-matek EMI uzyskały niemal identyczną szatę graficzną (po prawej) Próżno szukać informacji w języku angielskim o tym, czym się one różnią i dopiero książeczki płyt wydawanych przez pana Kazuo Kiuchi, obecnie głównego udziałowca systemu XRCD24, podają kilka szczegółów: Proces XRCD rozpoczyna się od masteringu. Oryginalny cyfrowy master konwertowany jest na analogowy przy użyciu specjalnie do tego zaprojektowanych konwerterów D/A K2 („24 bit Digital-To-Analog Converter”). Sygnał jest następnie masterowany przy użyciu modyfikowanej konsoli i zamieniany na cyfrowy za pomocą nowych przetworników A/D K2 („24 bit Analog-To-Digital Converter”). Jak widać, niemal cały łańcuch znany od czasu XRCD jest w nich obecny. Jedyną zmianą jest przejście na 24-bitowe słowa oraz, dla wersji „24-bit Refined Digital”, konwersja sygnału cyfrowego na analogowy i mastering w domenie analogowej. W ten sposób uzyskuje się analogowy sygnał „master”, który jest masterowany w domenie analogowej i z powrotem konwertowany do domeny cyfrowej. Chociaż oznacza to dodanie dwóch konwersji, efekty są znakomite. Dodajmy, że niemal na pewno przetwornikiem cyfrowo-analogowym używanym w studiach JVC jest Reimyo DAP-999EX TOKU (High Fidelity Edition). Wiadomo również, że zasilanie zapewniają kable Harmonix X-DC Studio Master Million Maestro. Pan Kazuo Kiuchi, właściciel firmy Combak Corporation, jest jednym z głównych udziałowców formatu XRCD24. Spod jego ręki, jako producenta, wyszły płyty Diany Krall i z wytwórni Deutsche Grammophon, wszystkie „24-bit Refined Digital” (po lewej). Ale jest także mistrzem wersji w pełni analogowych, jak te wydawane przez angielską firmę Hi•Q Records (po prawej), a w Japonii przez jego label Master Music (patrz zdjęcie otwierające artykuł) Co dalej? W połowie pierwszej dekady XXI wieku JVC rozpoczęło flirt z nowymi technikami tłoczenia płyt. Obok przywołanego ponownie loga XRCD2 pojawiło się także logo SHM-CD. Super High Material CD to technika opracowana wspólnie przez firmy Universal Music Japan and JVC. Zamiast stosowanego wcześniej polikarbonatu, czyli plastiku z którego wykonywany jest dysk, zastosowano materiał używany do produkcji wyświetlaczy LCD, mający znacznie lepsze właściwości optyczne i mechaniczne. Wciąż jednak to aluminium jest warstwą odbijającą światło. Po opracowaniu przez Universal Music Japan i JVC płyt SHM-CD zaczęły się ukazywać wznowienia XRCD i XRCD2 tych tytułów – niestety nie wiadomo, czy nacięto dla nich nowe matryce. Najczęściej połączenie logotypów XRCD, SHM-CD, HR Cutting znajdziemy na tytułach z muzyką klasyczną. Płyta Dire Straits Brothers in Arms ukazała się pierwotnie jako XRCD2, a następnie jako SHM- XRCD2 (po lewej) Pierwsze tytuły ukazały się w 2007 roku i była to zarówno muzyka klasyczna, jak i Brothers in Arms grupy Dire Straits oraz Hell Freezes Over The Eagles. To oczywiście ciekawe, ale jeszcze bardziej interesujące jest to, że w ten sposób wznowiono tytuły już wcześniej wydawane w systemach XRCD oraz XRCD2. Być może więc nowe szklane matryce zostały przygotowane z 20-bitowego materiału cyfrowego przechowywanego na dyskach MO. Ale jest coś jeszcze. W sklepach znalazły się również płyty z logami XRCD, SHM-CD oraz HR Cutting. HR Cutting jest techniką zastosowaną po raz pierwszy do produkcji płyt Platinum SHM-CD, polegającą na tym, że sygnał o wysokiej rozdzielczości (24-bitowy, 176,4 kHz) jest przenoszony do tłoczni na płycie DVD-R lub BD-R, a do formatu CD 16/44,1 konwertowany jest „w locie”, w czasie wypalania matrycy. Co powiedziawszy przypomnijmy, że jednym z oryginalnych założeń XRCD była „regeneracja” sygnału cyfrowego po jego zamianie na 16-bitowy. Nie wiadomo więc, jak to przebiega w przypadku tych krążków. Wraz z albumem Okihiko Sugano Recording Collection otrzymaliśmy wiadomość, że obok płyty MO do masteringu można wykorzystać także stację DAW Kolejne zmiany dotyczą płyt XRCD24. W książeczce specjalnego boxu pt. Okihiko Sugano Recording Collection znajdziemy diagram ukazujący zmodyfikowany tor XRCD. Ani opis, ani sam diagram nie są w wersji anglojęzycznej precyzyjne, ale jedna rzecz od razu rzuca się w oczy: zamiast rekordera Sony PCM-9000 w centralnym jego punkcie zaznaczony jest specjalizowany komputer, znany jako DAW – Digital Audio Workstation. Opis mówi o systemach Pyramix i Nuendo. Jak się wydaje, w procesorze firmy Nuendo sygnał jest upsamplowany. Także i te płyty zostały przygotowane przy użyciu techniki HR Cutting. Tak więc szklane matryce płyt XRCD24 mogą być obecnie przygotowane albo przy pomocy rekordera PCM-9000, albo przy użyciu płyt DVD-R lub BD-R; te ostatnie są konieczne jeśli stosujemy technikę HR Cutting. Wymaga ona, aby sygnał przed skonwertowaniem go w trakcie wypalania masteru miał parametry 24/176,4, a PCM-9000 zapewnia sygnał 24-bitowy, ale tylko o częstotliwości próbkowania 44,1 kHz. DŹWIĘK Rdzeń systemu XRCD, pomimo wielu poprawek, usprawnień i zmian, pozostał od 1996 roku bez zmian. Nowością było przejście na 24-bitowe słowa, wprowadzenie – obok rekordera magnetooptycznego – stacji DAW, flirt z SHM-CD oraz zastosowanie techniki HR Cutting. W przypadku płyt XRCD24 uwagę należy też zwrócić na dopuszczenie do głosu cyfrowego masteru, a także otwarcie się na szerokie spektrum muzyki. Taka różnorodność oznacza zazwyczaj, że trudno ustalić jeden, obowiązujący wszystko „wzorzec”. Ocena najłatwiej przychodzi więc z krążkami XRCD i XRCD2, ponieważ było one przygotowywane przez tych samych inżynierów i według jasnego klucza. Ich dźwięk jest nieprawdopodobnie nasycony. Brzmienie skupione jest wokół środka pasma, a dynamika jest wybitna. Porównywane do najlepszych wydań SACD wcale nie wszystkie tytuły wypadają gorzej, często – jak dla mnie – krążki XRCD i XRCD2 brzmią lepiej niż płyty hi-res! Na podstawie ich odsłuchu można stwierdzić, że Japończycy już w latach 80. wiedzieli coś, co my odkrywaliśmy lata później, a mianowicie, że rozdzielczość to nie detaliczność, a mnóstwo dźwięków budujących coś więcej niż tylko „powierzchnię”. Płyty XRCD24 z „gałęzi” japońskiej występują zarówno w formacie znanym z poprzednich systemów, jak i w formacie zarezerwowanym wcześniej dla płyty wydawanych w USA. Płyty dostępne są zarówno z OBI, jak i bez niego. Dlatego też płyt XRCD w dużej mierze brzmią na początku ciemno, nisko. Uderza to szczególnie wtedy, gdy porównamy tytuły muzyki popularnej, niech to będą Diana Krall i Dire Straits. Także scena dźwiękowa jest budowana odmiennie – jest głęboka i gęsta, ale nie sprawia wrażenia „holograficznej”, bo zdaje się skupiona wokół osi odsłuchu. Nasz odbiór zmienia się jednak wraz z dorastaniem i ze zmianą sprzętu na lepszy. Okazuje się wówczas, że to, co braliśmy za ciemność jest naturalną aksamitnością, a brak efektu „wow!” neutralnością. Płyty XRCD24 mają bardziej zróżnicowany dźwięk, ponieważ pochodzą z różnych źródeł i to zarówno analogowych, jak i cyfrowych. Jednak i wśród nich dominuje pełnia, spokój i gęstość. Nie zawsze jest to tak doskonała rozdzielczość i wybitna dynamika, jak przy płytach XRCD i XRCD2, ale efekty i tak są lepsze niż ze standardowymi wydaniami. Można zresztą wskazać na kilka serii, których dźwięk jest po prostu wyjątkowy. Stanowią one większe korpusy, dla których każdy detal został z góry zaplanowany i przemyślany. Jednym z nich jest seria przygotowana przez First Impression Music, czyli pana Winstona Ma. Jak już mówiłem, FIM był pierwszym wydawnictwem, które zaprezentowało XRCD24 poza Japonią. Z jej logo ukazało się kilkanaście tytułów firmy Decca, często wręcz spektakularnych, że przywołam Choruses Verdiego (LIM XR24 018) i Suite Epsañola Albéniza (LIM XR24 068). Oprócz dźwięku wyróżniają się szczególnym wzornictwem – front tworzy „okienko”, pod którym widać oryginalną okładkę. Na górze naniesiono napis „Direct From Original Master Tape”. Pod projektem podpisani są panowie Winston ma oraz Chi Ho Yeung z kanadyjskiej firmy Chi Ho Design. Dwa lata później niezwykle podobny projekt zastosowano do reedycji nagrań firmy EMI, opatrzone napisem „Original Master From Abbey Road Studios”. Najważniejsza w ostatnich czasach próba transferu nagrań Blue Note – płyty XRCD24 firmy Audio Wave Music Druga grupa składa się wyłącznie z nagrań muzyki klasycznej. Hi-Q Records wydaje zarówno płyty LP, jak i XRCD24. Remastering wykonywany jest w domenie analogowej, a nad całością czuwa pan Kazuo Kiuchi, właściciel firmy Combak Corporation (Reimyio, Hijiri, Harmonix). Projekt plastyczny przypomina wydania XRCD i XRCD2 z amerykańskiej „gałęzi” wydawnictwa, ale wielkością serie „japońskie”. Pan Kiucho odpowiada również za różnorodną stylistycznie serię Master Music, a wcześniej wydawał na XRCD24 tytuły Deutsche Grammophon, ma na swoim koncie także dwie płyty Diany Krall. Mamy też zupełnie wyjątkową serię z nagraniami Blue Note, wydawaną przez firmę Audio Wave Music; pisaliśmy o niej w sprawozdaniu z 70. spotkania Krakowskiego Towarzystwa Sonicznego (czytaj też TUTAJ). Od tamtego czasu doceniłem ją i zrozumiałem o co w tym dźwięku chodzi. A jest on niezwykle zbliżony do płyt XRCD przygotowywanych przez Alana Yoshidę. I nic dziwnego, właścicielem marki jest studio Ocean Way Mastering, producentami są Joe Harley, Robert Bantz oraz Kevin Berg, czyli ludzie z &M Mastering Studios, a masteringiem zajmował się… Alan Yoshida. MOWA KOŃCOWA Przygotowywałem się do tego artykułu prawie dwa lata, zbierając informacje, kupując płyty, słuchając ich i porównując z innymi ich wersjami. Bazując na tych doświadczeniach mogę odpowiedzialnie powiedzieć, że wszystkie wersje XRCD są ponadprzeciętne, a poszczególne tytuły fenomenalne. Najwięcej różnic w ramach serii znajdziemy w przypadku płyt XRCD24, ponieważ nagrania pochodzą z tak wielu źródeł, że nie udało się utrzymać spójnej „linii”. Także wprowadzenie podkategorii nagrań pozyskiwanych z cyfrowych taśm zmodyfikowało ten obraz. To wciąż jednak znakomite transfery, często lepsze niż wersje Platinum SHM-CD i SACD. Jednak nie zawsze, co pokazuje, że nowe działania i techniki też są wartościowe i godne uwagi. Ścisła kontrola nad całym łańcuchem obróbki sygnału, od taśmy „master” po replikację, jaką oferują studia JVC to jednak coś w rodzaju „pieczątki” potwierdzającej jakość. Kupując płyty Platinum SHM-CD i SACD nie mamy pewności, z jakim dźwiękiem się spotkamy. Prawdopodobnie z dobrym, ale pewności nie ma. Z kolei płyty XRCD, w każdej formie, trzymają bardzo wysoki poziom i możemy mieć pewność, że dostajemy do ręki topową wersję danego tytułu. Zadziwiające, że ponad trzydzieści lat temu, konstruując system K2, Japończycy wiedzieli coś, co my odkrywamy dopiero od jakiegoś czasu. Sława i chwała! |
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity