pl | en

Przenośny odtwarzacz plików audio

Acoustic Research
AR-M2

Producent: ACOUSTIC RESEARCH
Cena (w czasie testu): 4595 zł

Kontakt:
VOXX Accessories Corp
3502 Woodview Trace
Indianapolis, IN 46268, USA


www.acousticresearch-hifi.com

MADE IN ?

Do testu dostarczyła firma: RAFKO


ycie recenzenta to nie tylko piękne chwile, wyjątkowe doznania skutkujące egzaltowanymi opisami najwybitniejszych urządzeń. To także fizyczne przerzucanie (w skali rocznej) ton sprzętu. Niezależnie od tego, czy testujemy pięćsetgramowe słuchawki, ważący dwa kilogramy DAC, 10 kilogramów odtwarzacz CD, czy pięćdziesięciokilogramowe kolumny, zwykle trzeba je przynieść, ustawić (słuchawek to akurat nie dotyczy), a potem wielokrotnie przestawiać, aby porównać do urządzenia referencyjnego, zrobić zdjęcia, etc. A na końcu spakować i odesłać. To ta mniej piękna strona zabawy w audio, którą w jakimś stopniu zapewne znacie również i państwo, czytelnicy „High Fidelity”.

Być może więc iw doświadczyliście wynikłych z tego pięknego hobby kontuzji. Mnie całkiem niedawno przytrafiła się (kolejna) awaria kręgosłupa, która tym razem nie chciała odpuścić przez kilka tygodni. W tym czasie nie było mowy o noszeniu czy nawet przestawianiu ciężarów, ani nawet o dłuższych odsłuchach w pozycji siedzącej. Pomijając już nawet kwestię możliwości wykonywania pracy recenzenta, oznaczało to dla mnie ograniczenie dostępu do ukochanej muzyki – rzecz równie bolesna, jak przesunięty dysk.

Reset, zwykle w postaci urlopu, z daleka od systemu audio, jest potrzebny, ale w postaci przymusowego pobytu w łóżku działa nienajlepiej. Na szczęście wśród urządzeń grających są i takie, pod których ciężarem kręgosłup nie odmawia współpracy i których można używać nawet w pozycji leżącej. Gdyby nie fakt, że recenzję odtwarzacza ACOUSTIC RESEARCH M2 zaplanowaliśmy z firmą Rafko już nieco wcześniej, a odtwarzacz czekał na swoją kolei, właśnie tego typu produktu musiałbym poszukać.

| AR-M2

Marka Acoustic Research (nie mylić z Audio Research) jest pewnie znana starszym audiofilom i tym, którzy interesują się historią tej branży. Firma powstała w latach 50. XX wieku w Cambridge w stanie Massachusetts w USA i zajmowała się produkcją nowatorskich, wysokiej klasy kolumn głośnikowych. Później kilkakrotnie zmieniali się właściciele i profil działalności, a z marki będącej pionierem rynku została właściwie tylko nazwa, która pojawiała się na produktach typu głośniki Bluetooth.

Obecnie Acoustic Research należy do Voxx International a opisany trend wydaje się pomału odwracać. Kolumn w ofercie co prawda nie znajdziemy, ale audiofilskie przenośne odtwarzacze plików, także hi-res, i słuchawki planarne – a i owszem. Pod koniec ubiegłego roku marka trafiła do polskiej dystrybucji, którą zajmuje się białostocki Rafko. To właśnie dzięki tej firmie w trakcie ostatnich tygodni, ujmując rzecz górnolotnie, w cierpieniach, towarzyszył mi topowy model „przenośnego, audiofilskiego odtwarzacza plików hi-res”, oznaczony symbolem AR-M2.

M2 przychodzi w ładnie wykonanym, czarnym pudełku, a towarzyszą mu właściwie tylko dwa dodatkowe elementy – materiałowy pokrowiec ze ściągaczem oraz ładowarka sieciowa. Niby niewiele, ale właściwie czego więcej użytkownikowi potrzeba? Urządzenie przypomina wielkością i formą telefon komórkowy. Może tylko trochę grubszy i cięższy (245 g) niż większość współcześnie sprzedawanych smartfonów.

Cały przód to gładka szklana tafla z małym logiem przy dolnej krawędzi. Boki to metalowa ramka z przyciskami i gniazdem na kartę micro SD na prawym boku oraz dwoma gniazdami mały jack – wyjście słuchawkowe i liniowe – oraz microUSB do ładowania akumulatora i łączenia z komputerem na dolnej krawędzi. Na dobrą sprawę jedynym elementem odróżniającym M2 od telefonu jest kółeczko regulacji głośności umieszczone w prawym, górnym rogu. Tył także w większej części, poza podłużnym paskiem, który zapewne ma ułatwić działanie anteny Wi-Fi, wykonany jest z aluminium.

Gdy włączy się urządzenie okazuje się na dodatek, że działa ono pod kontrolą Androida (4.3), odblokowuje się je przesunięciem palca i niemal cała obsługa odbywa się poprzez dotykowy ekran – słowem podobieństwo do telefonu jest naprawdę uderzające. Wbudowana karta Wi-Fi, 5. calowy ekran oraz zainstalowana przeglądarka internetowa umożliwiają surfowanie po Internecie. Ot taki miły dodatek, który może się przydać w podróży, ale i w domu. Co ważniejsze, dzięki bezprzewodowemu połączeniu Wi-Fi można również korzystać z radia internetowego oraz serwisów streamingowych.

Nie znajdziemy natomiast w menu tego urządzenia sklepu Google z aplikacjami. Producent zaznacza, że to odtwarzacz audiofilski, a w przypadku takich urządzeń wskazany jest minimalizm, również w zakresie instalowanych na nich programów. Dlatego głównym programem, którego będzie używać większość użytkowników, jest softwarowy odtwarzacz muzyczny, a właściwie jeden z dwóch. W czasie bowiem, gdy odtwarzacz był u mnie producent wypuścił nową wersję oprogramowania. Oprócz różnych drobnych poprawek wniosła ona znaczącą nowość – odtwarzacz programowy o nazwie AR Music Player Pro, który pojawia się w menu obok starszej wersji (bez Pro w nazwie). Niestety nie znalazłem żadnych oficjalnych informacji na temat różnic między nimi. Z moich porównań wynika, że nieco inaczej – moim zdaniem lepiej, czytelniej – wygląda interfejs, a obsługa jest bardziej intuicyjna.

Dodano także szereg funkcji, począwszy od obsługi Tidala i Qobuza, radia internetowego, przez współpracę z serwerami UPnP/DLNA, dekodowanie metadanych, upsampling, więcej ustawień EQ, jak i możliwość regulacji balansu między kanałami. Zdarzyło mi się co prawda dwa, może trzy razy (w ciągu kilku tygodni użytkowania!), że pojawiał się jakiś błąd i nowa wersja odtwarzacza plików odtwarzać nie chciała. W tych sporadycznych przypadkach konieczny był restart urządzenia. Podejrzewam, że to kwestia drobnej poprawki w programie, która zapewnie w kolejnej wersji zostanie naprawiona. Mimo że sklepu Google Play w menu nie znajdziecie, istnieje możliwość instalacji aplikacji na urządzeniu, choćby do korzystania ze Spotify.

Jak można przeczytać w instrukcji, M2 odtwarza większość występujących aktualnie formatów muzycznych: bezstratne FLAC/ALAC/DSD64/DSD128/WAV/DXD/APE/AIFF, ale także stratne: MP3 i AAC. Lista jest imponująca, ale... Starszy odtwarzacz programowy pokazywał jedynie oryginalne parametry odtwarzanych plików grając bez zająknięcia wszystkie, jakie na niego przegrałem, z DSD włącznie. Gdy zacząłem używać nowej wersji odtwarzacza softwarowego przy odtwarzaniu plików DSD64 pokazywał on ich oryginalną postać, czyli 2,8 MHz i 1-bit, ale jednocześnie pojawiał się napis: „Android: 176400 Hz”. Słowem wygląda na to, że odtwarzacz automatycznie re-sampluje rozdzielczości, które wykraczają poza możliwości zastosowanego DAC-a (Burr-Brown PCM1794a).

Nie udało mi się uzyskać potwierdzenia jak to z tym DSD jest, ale najistotniejszy jest fakt, iż użytkownik może do M2 wrzucać pliki kierując się wyłącznie preferencjami muzycznymi, a nie ich formatem, tudzież rozdzielczością, ponieważ każdy z nich, bez żadnych dodatkowych operacji ze strony użytkownika, zostanie bezproblemowo odtworzony.
Urządzenie posiada wbudowane 64 GB (dla użytkownika dostępne jest ok. 55) pamięci, którą można rozszerzyć wkładając do slotu kartę micro SD/SDHC/SDXC o pojemności do 256 GB bądź korzystając z USB OTG. Dane do pamięci wewnętrznej bądź na kartę można skopiować łącząc odtwarzacz kablem USB z komputerem.

Jak już wspomniałem, na dolnej krawędzi urządzenia umieszczono dwa gniazda typu mały jack ø 3,5 mm. Jedno to regulowane wyjście słuchawkowe, drugie natomiast to nieregulowane wyjście liniowe z którego sygnał można dostarczyć do analogowego wejścia przedwzmacniacza lub wzmacniacza zintegrowanego wykorzystując M2 jako źródło w dużym systemie. Zastosowany wzmacniacz słuchawkowy pochodzi z oferty Texas Instruments - TI TPA6120A2, pracuje w klasie A dostarczając maksymalny sygnał na poziomie 3,71 V. Moc tego wyjścia wynosi 319 mW dla 16 Ω i 43 mW dla 300 Ω. Producent podaje, że odtwarzacz może współpracować ze słuchawkami o impedancji do 600 Ω. Za regulację głośności odpowiada potencjometr Alpsa.

W czasie testu używałem przede wszystkim słuchawek dousznych Final Heaven VII (106 dB, 24 Ω) oraz nausznych Final Sonorus VI (105 dB, 8 Ω), a także, acz na krótko – z racji ich wagi, a nie problemów z napędzeniem, bo takowych nie stwierdziłem – Audeze LCD-3 oraz Final F7200. Z powodu kłopotów ze słuchaniem czegokolwiek w dużym systemie musiałem tym razem podarować sobie sprawdzenie jakości wyjścia liniowego M2.

| Funkcjonalność

Parę słów o stronie użytkowej. Szklana powierzchnia oczywiście mocno się „palcuje” – to nie do uniknięcia, esteci muszą mieć ze sobą szmatkę z mikrofibry i pucować front co jakiś czas. Ekran można zablokować, co będzie szczególnie ważne, gdy ktoś używa AR-M2 w ruchu trzymając go w kieszeni, czy w torbie, ale fizyczne przyciski i pokrętło głośności blokowane nie są. Ma to sens – można zatrzymać/uruchomić odtwarzanie, czy przeskoczyć o jeden utwór w każdą stronę, a także zmienić poziom głośności bez odblokowywania ekranu nawet bez wyjmowania urządzenia (np., z kieszeni).

Tyle że pokrętło regulacji głośności umieszczono w prawym górnym rogu, a gniazdo słuchawkowe na dolnej krawędzi urządzenia. To tak naprawdę jedyne co mogłoby mi w tym odtwarzaczu przeszkadzać (zakładając, że używałbym go faktycznie w ruchu). Do kieszeni trzeba by go wkładać wyjściem słuchawkowym skierowanym do góry, a wtedy pokrętło głośności będzie na dnie kieszeni – niezbyt to moim zdaniem wygodne, a i przypadkowe zwiększenie głośności jest wówczas możliwe. Ale też i nie jestem użytkownikiem takich urządzeń na co dzień, więc może umyka mi jakaś logika tego rozwiązania.

Urządzenie wyposażono w akumulator o pojemności 4200 mAh. To sporo, ale wzmacniacz słuchawkowy w klasie A, dodatek w postaci karty Wi-Fi, spory wyświetlacz – to wszystko zwiększa zapotrzebowanie na prąd. Producent podaje, iż na jednym ładowaniu M2 może pracować z plikami PCM do 8,5 godziny i do 6,5 godziny z DSD, acz będzie to oczywiście zależeć od poziomu głośności, czasu spędzonego z włączonym ekranem i pewnie jeszcze kilku innych czynników. W swoich odsłuchach używałem zarówno plików PCM jak i DSD, a średni czas między ładowaniami wynosił 7-7,5 godziny, a samo ładowanie ok. 4 godzin.

Ujmując rzecz krótko – od strony wykonania, wyglądu, funkcjonalności i płynności działania jest naprawdę dobrze, z zastrzeżeniem o którym mówiłem.

Muzyka wykorzystana w teście (wy- bór)

  • Natural jazz recordings, fonejazz, DSD64
  • Thirty years in clasical music, fonejazz, DSD64
  • Alan Silvestri, Predator, Intrada MAF 7118, CD/FLAC
  • Arne Domnerus, Antiphone blues, Proprius PRCD 7744, CD/FLAC
  • Hans Zimmer, Inception, WaterTower Music B003ODL004, CD/FLAC

  • Hans Zimmer, The Dark Knight Rises, WaterTower Music B008645YEE, CD/FLAC
  • Hugh Masekele, Time, Sony Jazz 508295 2, CD/FLAC
  • Isao Suzuki, Blow up, Three Blind Mice B000682FAE, CD/FLAC
  • Lee Ritenour, Rhythm sessions, Concord Records CRE 33709-02, CD/FLAC
  • Leszek Możdżer, Kaczmarek by Możdżer, Universal Music 273 643-7, CD/FLAC
  • Louis Armstrong & Duke Ellington, The Complete Session. Deluxe Edition, Roulette Jazz 7243 5 24547 2 2 (i 3), CD/FLAC
  • Michał Wróblewski Trio, City album, Ellite Records, CD/FLAC
  • Mozart, Piano concertos, Eugene Istomin, Reference Recordings HRx, WAV 24/176,4
  • Pavarotti, The 50 greatest tracks, Decca 478 5944, CD/FLAC
  • Pink Floyd, Wish you were here, EMI/EMI Records Japan TOCP-53808, CD/FLAC
  • Rachmaninow, Symphonic dances, Etudes-tableaux, Reference Recordings HRx, WAV 24/176
  • Renaud Garcia-Fons, Oriental bass, Enja B000005CD8, CD/FLAC
  • Rodrigo y Gabriela, 11:11, EMI Music Poland 5651702, CD/FLAC
  • Ron Carter, Jimmy Cobb, George Coleman, Mike Stern, Four generations of Miles, Chesky Records SACD 243, CD/SACD/FLAC

Japońskie wersje płyt dostępne na

Po pierwsze, choć trzeba zauważyć, że żadne z moich słuchawek nie są bardzo trudne do napędzenia, AR-M2 doskonale radził sobie ze wszystkim, co do niego podłączałem. W sieci można znaleźć relacje osób, które łączyły go nawet z piekielnie trudnymi do napędzenia HiFiMANami HE-6 i twierdziły, że było to całkiem dobre połączenie. Aż takich wyzwań temu maluchowi bym nie rzucał, ale wydaje się, że jest w stanie napędzić większość „normalnych” słuchawek na- i do-usznych, dla najbardziej skutecznych pośród tych ostatnich mocy może być nawet za dużo.

Niezależnie od słuchawek, które ja podpinałem, Acoustic Research bardzo dobrze kontrolował i różnicował dźwięk. Najlepiej słychać to na dole pasma, który ma co prawda raczej ciepły (w dobrym tego słowa znaczeniu), mięsisty charakter, a nie mocno konturowy, ale braku kontroli zarzucić mu nie można. Świetnie dzięki temu wypadał kontrabas, czy to Garcii Renauld-Fonsa, Raya Browna, czy Chrisa McBride'a. Jak na słuchawki (przepraszam fanów, że to podkreślam, ale jednak co kolumny, to kolumny... :) ) instrument ten brzmiał mocno, energetycznie, był duży, całkiem namacalny, wystarczająco szybki, a i barwa była naturalna. Co ważne – wybrzmienia nie były ucinane, proporcje struny/pudło dobre – słowem, słuchałem ulubionego instrumentu z ogromną przyjemnością.

Część z owych krążków to nagrania koncertowe. Przyznaję, że mało przenośnych grajków, choć – przyznaję – nie słuchałem ich znowu aż tak wielu, potrafiło tak dobrze zbudować atmosferę wydarzenia uchwyconego na żywo z udziałem publiczności. Składa się na to zarówno przestrzenny charakter tej prezentacji, jak i jej ekspresyjność i umiejętność wciągnięcia słuchacza, zarażenia atmosferą dobrej zabawy.

Słuchanie na słuchawkach niemal zawsze daje wrażenie bliższego kontaktu z muzyką, większej intymności relacji między słuchaczem a wykonawcą, ale M2 dokładał do tego jeszcze swoją cegiełkę dbając o oddanie nie tylko skali makro wydarzenia, ale i wielu drobnych elementów, które wrażenie uczestnictwa w spektaklu pogłębiały. Mówię o pomrukach muzyków, mniej czy bardziej przypadkowych stuknięciach w instrument/instrumentem, okrzykach i brawach ze strony publiczności. Może była to kwestia oderwania się od doskwierającego bólu pleców, ale nawet jeśli to odrobinę wpływało na mój obiektywizm, to w końcu o to poniekąd chodzi – o całkowite zanurzenie się w muzyce, oderwanie od rzeczywistości.

Przez pierwszych kilka dni słuchałem niemal wyłącznie muzyki akustycznej, bo ta z AR-M2 brzmiała po prostu znakomicie. Nie jest to ultraprzejrzyste, hiperdetaliczne urządzenie. Stawia raczej na płynność, naturalność i otwartość brzmienia, przy zachowaniu „normalnej” czystości i przejrzystości. To z kolei najlepiej służy właśnie muzyce bez prądu. Z jednej strony mamy mocny, całkiem nisko schodzący, dobrze różnicowany, żwawy bas, z drugiej dźwięczne, kolorowe, ale nigdy nie agresywne, gładkie wysokie tony. Całość uzupełnia namacalna, gęsta, średnica, mocno zaznaczona, ale raczej nie wypychana do przodu. Wokale pokazane są blisko, namacalnie, sybilanty brzmią naturalnie, nie irytują, są takim samym elementem niektórych głosów, jak np. barwa. Cała prezentacja jest spójna, tworzy naturalnie, otwarcie, swobodnie brzmiącą całość.

Składy owych akustycznych zespołów nie miały znaczenia. Kilka razu posłuchałem popisów Al di Meoli, Paco de Lucii i Johna McLaughlina na Friday night in San Francisco. Ich gitary było dobrze różnicowane, szybkie, ale i nasycone, energetyczne i porywające zarówno zgromadzoną publiczność, jak i niżej podpisanego. Sporo czasu spędziłem też z nowoorleańskim jazzem, ponieważ instrumenty dęte, nawet zgromadzone w sporych sekcjach, nawet przy crescendo brzmiały z M2 świetnie. Z jednej strony czysto, świeżo, dynamicznie, z nutką ostrości, ale z drugiej nigdy nie agresywnie, czy zbyt ostro.

W trakcie odsłuchów przypomniałem sobie, że na ostatnim tego typu urządzeniu, jakie testowałem – RHA DACAMP L1 – bardzo przypadło mi do gustu akustyczne nagranie Whitesnake’a Starkers in Tokyo. Posłuchałem więc i tym razem. Wokal Davida Coverdale’a zabrzmiał intymnie, choć wcale nie był pokazany tak blisko, jak z L1. Barwa i faktura głosu zostały pięknie oddane, głos nasycony emocjami, mocny, fajnie (naturalnie) chropowaty. Gitara akustyczna Adriana Vanderberga z M2 także była szybka, nasycona, wielobarwna, acz o ile tam mocniej zaznaczona była faza ataku, tu ważniejsze wydawało się podtrzymanie i wybrzmienie. Zmieniając diametralnie klimat i pozostając ciągle pośród nagrań akustycznych, posłuchałem także fantastycznego 11:11 Rodrigo y Gabrieli. AR-M2 pokazał tu swoje bardziej żywiołowe, dynamiczne oblicze krzesząc przysłowiowy ogień z gitarowych strun.

Napisałem, że najlepiej wypadała muzyka akustyczna, co nie znaczy, że musiałem omijać elektryczny jazz, czy rocka. Po prostu na co dzień słucham głównie muzyki akustycznej i skoro testowane urządzenie tak dobrze ją grało, to czemuż miałbym jej sobie żałować. Nie zmienia to faktu, iż AR M2 potrafił elektryczne i elektroniczne granie pokazać w dość gęsty, mocny, energetyczny sposób. Pewnie prowadził tempo i rytm, nie straszne mu były gitarowe szaleństwa, było to żwawe, pełne energii granie. Może odrobinę wygładzone – typowy rockowy brud był spychany nieco głębiej pod muzykę niż zwykle, co tak naprawdę dla wielu słabszych nagrań jest wręcz błogosławieństwem, ale w innych może go odrobinę brakować. Na krążkach np. Pink Floyd AR świetnie pokazywał aspekty przestrzenne, a wszędzie tam, gdzie pojawiały się ciekawe wokale odtwarzacz dbał o ich odpowiednio namacalną i emocjonalnie wciągająca prezentację.

Podsumowanie

Acoustic Research M2 to znak naszych czasów – dostajemy prawdziwie audiofilski odtwarzacz przenośny oparty na znanym wielu osobom systemie Android, który poradzi sobie z niemal wszystkim formatami i rozdzielczościami plików z gęstymi włącznie (zarówno PCM jak i DSD). Dzięki karcie Wi-Fi wszędzie tam, gdzie bezprzewodowa sieć będzie dostępna, użytkownik może korzystać z serwisów streamingowych, albo po prostu przeglądać Internet z pomocą zainstalowanej przeglądarki. Producent zadbał o komponenty wysokiej klasy, odpowiednie oprogramowanie, sporą pamięć wewnętrzną (64 GB) i możliwość rozszerzenia jej poprzez kartę SD.

Mocny wzmacniacz słuchawkowy napędzi bez problemu zdecydowaną większość słuchawek, acz dla najskuteczniejszych IEM-ów M2 może mieć wręcz za dużą moc – możliwość regulacji wzmocnienia mogłaby ten problem rozwiązać. Od strony estetycznej testowany odtwarzacz wygląda... znajomo – po prostu zrobiono wiele, żeby przypominał współczesny telefon komórkowy. Brzmieniu właściwie nie można niczego zarzucić – to poukładane, równe, spójne, muzykalne granie, które sprawdzi się chyba w każdym rodzaju muzyki. Choć, przyznaje, jak na moje ucho ta bez prądu brzmi jeszcze lepiej niż reszta.


Dane techniczne (wg producenta)

Wzmacniacz słuchawkowy: praca w klasie A TI TPA6120A2 z napięciem wyjściowym 3,7 V
Wzmacniacze operacyjne: Burr-Brown OPA2134
Przetwornik D/A: Burr-Brown PCM1794A
W pełni analogowa ścieżka sygnału w autorskiej technologii M-Class
Obudowa wykonana ze szkła, aluminium i miedzi
Analogowy potencjometr ALPS
Podwójne oscylatory kwarcowe

Oparty o Android z możliwościami instalowania aplikacji stron trzecich np Tidal, Spotify, Deezer, Qobuz
Oddzielne wyjście liniowe 3,5 mm
Regulacja EQ
Wi-Fi: 802.11B/G/N
Wyświetlacz: 5 cali 720px
Wbudowana pamięć: 64 GB
Procesor: Qualcomm MSM8926
Rozszerzenia pamięci przez USB OTG i MicroSD
Obsługa kart pamięci MicroSD oraz USB-OTG do 256 GB

Odtwarzane typy plików: MP3, AAC, ALAC, FLAC, WAV, DSD oraz DXD
THD: <0,001% przy pełnej mocy
Rekomendowana impedancja słuchawek:16-600 Ω
Nominalna moc wyjściowa: 300 mW/16 Ω; 28 mW/300 Ω
Akumulator: litowo-jonowy, 4200 mAh; 3,7 V
Czas pracy: do 8,5 godzin (PCM)
Wymiary: 136 x 70 x 11 mm
Masa: 241 g


Dystrybucja w Polsce

RAFKO

ul. Handlowa 7
15-399 Białystok | Polska

rafko.com

System odniesienia

- Odtwarzacz multiformatowy (BR, CD, SACD, DVD-A) Oppo BDP-83SE z lampową modyfikacją, w tym nowym stopniem analogowym i oddzielnym, lampowym zasilaniem, modyfikowany przez Dana Wrighta
- Wzmacniacz zintegrowany ArtAudio Symphony II z upgradem w postaci transformatorów wyjściowych z modelu Diavolo, wykonanym przez Toma Willisa
- Końcówka mocy Modwright KWA100SE
- Przedwzmacniacz lampowy Modwright LS100
- Przetwornik cyfrowo analogowy: TeddyDAC, oraz Hegel HD11
- Konwerter USB: Berkeley Audio Design Alpha USB, Lampizator
- Gramofon: TransFi Salvation z ramieniem TransFi T3PRO Tomahawk i wkładkami AT33PTG (MC), Koetsu Black Gold Line (MC), Goldring 2100 (MM)
- Przedwzmacniacz gramofonowy: ESELabs Nibiru MC, iPhono MM/MC
- Kolumny: Bastanis Matterhorn
- Wzmacniacz słuchawkowy: Schiit Lyr
- Słuchawki: Audeze LCD3
- Interkonekty - LessLoss Anchorwave; Gabriel Gold Extreme mk2, Antipodes Komako
- Przewód głośnikowy -
LessLoss Anchorwave
- Przewody zasilające - LessLoss DFPC Signature; Gigawatt LC-3
- Kable cyfrowe: kabel USB AudioQuest Carbon, kable koaksjalne i BNC Audiomica Flint Consequence
- Zasilanie: listwy pasywne: Gigawatt PF-2 MK2 i Furutech TP-609e; dedykowana linia od skrzynki kablem Gigawatt LC-Y; gniazdka ścienne Gigawatt G-044 Schuko i Furutech FT-SWS-D (R)
- Stolik: Rogoż Audio 4SB2N
- Akcesoria antywibracyjne: platforma ROGOZ-AUDIO SMO40; platforma ROGOZ-AUDIO CPPB16; nóżki antywibracyjne ROGOZ AUDIO BW40MKII i Franc Accessories Ceramic Disc Slim Foot