pl | en

Muzyka

NIEMEN
Niemen vol. 1 | Niemen vol. 2

Polskie Nagrania „Muza”/Warner Music Poland 9 58019 4

Data wydania/reedycji: 1973/30.06.2017
Nośnik: 2 x Compact Disc | 2 x Long Play

Reżyser nagrania: Janusz Urbański
Operator dźwięku: Krystyna Urbańska
Remaster: Kamil Karolak

MADE IN POLAND


GRUPA NIEMEN: 1971-1973

Nowe wydanie (vol. 1) – płyta CD i LP, widok z przodu

1971 roku Czesław Niemen nawiązał współpracę z wytwórnią CBS Records (Columbia Broadcasting System), głównym nadawcą radiowymi telewizyjnym Stanów Zjednoczonych, którego płytowa część znana jest za granicą jako Columbia Records. Wprawdzie mówił, iż „robienie tak zwanej kariery mnie nie interesuje”, to jednak zapowiadał nagranie dla niej aż dwóch płyt z około dwudziestoma utworami. Był już po wydaniu, w składzie Niemen Enigmatic, podwójnego albumu Niemen, znanego również jako Czerwony album.

Był to pierwszy podwójny album w historii polskiej muzyki rozrywkowej i pierwsza jego płyta bez tytułu – na okładce znalazła się jedynie enigmatyczna podobizna artysty. Główny utwór płyty, przeszło 20-minutowy Człowiek jam niewdzięczny, treścią literacką podobny był do utworu Dziwny jest ten świat, zaś muzycznie charakteryzował się wręcz hardrockowymi rozwiązaniami instrumentalnymi. Uważa się zgodnie, że była to pierwsza płyta o obliczu awangardowym, jazz-rockowym, rockowym, a nawet hardrockowym. Jak się okazuje, był to wstęp do nowego okresu jego działalności i pożegnanie z muzykami zespołu Niemen Enigmatic. Ten zostaje rozwiązany w sierpniu 1971 roku, po odejściu Jacka Mikuły.

Nowe wydanie (vol. 2) – płyta CD i LP, widok z tyłu (LP) i środka (CD)

Jesienią tego samego roku Niemen spotkał Helmuta Nadolskiego – awangardowego kontrabasistę, poetę i performera. Drugim elementem układanki okazały się kontakty z młodymi muzykami, założonego w 1971 roku w Siemianowicach Śląskich przez Józefa Skrzeka, zespołu SBB (Silesian Blues Band, później Szukaj, Burz, Buduj). Trio w składzie Józef Skrzek, Apostolis Antymos, Jerzy Piotrkowski, wraz z Nadolskim oraz Niemenem utworzyli zespół nazwany Grupa Niemen.

Współpracowali razem do 1973 roku i choć w końcu silne osobowości muzyków spowodowały jej rozpad, to o ich klasie świadczy fakt, że przyjaźnili się aż do śmierci Czesława Niemena. A pozostały po nich trzy (lub cztery, zależy, jak liczymy) albumy, z czego dwa zagraniczne, dla CBS, obydwa nagrane i wydane w RFN: zarejestrowana w styczniu 1972 roku Strange is the world oraz Ode to Venus z sierpnia 1973. Ostatecznie artysta do USA pojechał dopiero w 1974 roku, a nagrana z amerykańskimi muzykami sesyjnymi płyta Mourner’s Rapsody pozostanie niezauważona.

Oryginalne wydanie LP vol. 1 z 1973 roku - przód

Z punktu widzenia rozwoju artystycznego, muzyki, jak również wpływu na krajowy rynek nieporównywalnie ważniejsze okazały się dwie, zarejestrowane w tzw. międzyczasie, płyty wydane pod tytułem Niemen vol. 1 oraz Niemen vol. 2. Przyniosły one nieporównywalnie bardziej awangardową, improwizowaną muzykę. Z jej określeniem i zakwalifikowaniem mieli problem zarówno ówczesna prasa, jak i nam współcześni. W Wikipedii.pl znajdziemy takie określenia, jak: avant-garde jazz, progressive rock, experimental music i art rock, a autor bloga zapiskimuzyczne.pl pisze: „Na swoje potrzeby zawartość Marionetek nazwałem free rockiem”.

Sam artysta we wkładce do wydania z 2003 roku pisze:

Lata siedemdziesiąte były okresem dalszego „pochodu awangardy”. Ultra nowoczesność muzyki konkretnej przestała szokować, zaczęto więc łączyć przysłowiowy ogień z wodą. Kierunek „postępu” zmierzał do pomieszania gatunków, ucieczki przed dyktatem krytyków-klasyfikatorów. To też i muzyka z mojej szufladki, w poszukiwaniu świeżego powietrza wkrótce umknęła jakiejkolwiek klasyfikacji. Uprawiana przeze mnie podkasana „muzyka niepoważna”, jak nazwał ją Roman Waschko, zaczęła poważnieć w takim tempie, że w połowie wspomnianej dekady wyrżnęła czołowo w ścianę niezrozumienia ze strony wielu dotychczasowych zwolenników mojego papugowania… Zanim jednak to się stało, podszepty znudzonego diabełka „modernsnobizmu”, natłoczyły mi do głowy tyle różnobarwnego szumu, że nastroiłem uszy na wszystko, co w muzyce niespotykane…

Czesław Niemen, książeczka do boxu Niemen od początku II, Polskie Radio PRCD 337-342, Warszawa 2002

Podział na dwie płyty, różniące się jedynie kolorem części okładki opasującej grafikę autorstwa Niemena, wynikał z podziału muzyki, jaka się na nich znalazła. Pierwsza, „czarna”, zawierała zaledwie trzy utwory, z monumentalnym, trwającym aż 17 minut i 37 sekund Requiem dla Van Gogha, autorstwa Helmuta Nadolskiego. I to ona nadaje ton tej płycie, przynoszącej trudną, improwizowaną muzykę na pograniczu jazzowej awangardy.

Oryginalne wydanie LP vol. 1 z 1973 roku – tył

Płyta druga, „biała”, przynosi – jak czytamy we wkładce do nowego wydania albumów – odmienne oblicze Grupy: „Równie nowatorskie, wyjątkowe, niespotykane, lecz zaprezentowane w strawniejszych dla przeciętnego słuchacza, bardziej tradycyjnych formach – bliższe muzyce rockowej”. Z pięciu utworów pod jednym podpisał się Józef Skrzek. Nosząca tytuł Z pierwszych ważniejszych odkryć kompozycja została nagrana w kwartecie, bez obydwu freejazzowców: Nadolskiego i – grającego na trąbce – Andrzeja Przybielskiego.

Powstał w ten sposób dwupłytowy zestaw nagrań wybitnych. To, nie ma co do tego wątpliwości, najlepszy artystycznie okres działalności Czesława Niemena i najlepsze jego dokonania. Zresztą nie tylko Grupa Niemen postawiła sobie w ten sposób pomnik. Namówiony przez Witolda Górkę do wspomnień Tomasz Jaśkiewicz, wieloletni gitarzysta Niemena, przypomina, że to był „okres wielkiej kreatywności, poszukiwań, eksperymentowania”.

Ten – jak mówi – okres „optymizmu” trwał do połowy lat siedemdziesiątych. Wśród najważniejszych dokonań wymienia oczywiście płyty „Niemena z Helmutem, z SBB i amerykańskie”. Swoje najlepsze płyty jego zdaniem nagrał wówczas Nalepa i Breakout, jak również Dżamble. Górka dopowiada, że świetny album nagrał Zaucha z grupą Anava, a Klan przygotował album Mrowisko (Tomasz Jaśkiewicz, Witold Górka, Byłem gitarzystą Niemena, Warszawa 2014).

Popularność i kreatywność kryją jednak niebezpieczeństwa. Mówił Czesław Niemen:

Zawsze byłem dość wymagający i rezerwowałem sobie prawo weta, a właściwie nadawania artystycznego tonu i ostatecznego szlifu produkcjom zespołowym. Zresztą – począwszy już od Akwareli – były to zespoły akompaniujące. Gdy więc osobowość Skrzeka nazbyt zaczęła mi doskwierać, musieliśmy się rozstać…

Roman Radoszewski, Czesław Niemen. Kiedy się dziwić przestanę…, Warszawa 2004, s. 118

Sam Skrzek pamięta ten moment inaczej i – jak w 2011 roku mówił „Gazecie Wyborczej” – to on w kwietniu 1973 roku zadecydował o odejściu, a wraz z nim odeszli pozostali muzycy SBB. Grupa Niemen, która zadebiutowała 22 grudnia 1971 roku, w kwietniu 1973 roku przestała istnieć (za: Jerzy Piastowski, Niemen. Czemuś, cieniu, odjechał?... w: Dariusz Michalski, Trzysta tysięcy gitar nam gra, Warszawa 2014, s. 402; dodajmy, że Wikipedia.pl mówi o sierpniu 1973). Po latach artyści się pogodzili i chyba żałowali, że rozstali się w taki sposób.

PŁYTY DWIE

W nowym wydaniu A.D. 2017 połączono w obwolucie podwójnego albumu dwie pojedyncze płyty vol. 1 i vol. 2

Płyty Grupy Niemen o których mówimy zostały wydane osobno w pewnym odstępie czasu. Do wydania musiały zresztą czekać aż do sierpnia 1973 roku. Jak mówił Czesław Niemen, pomysł na ten podział wyszedł od Helmuta Nadolskiego, a z innych źródeł wynika, że chodziło o to, aby najpierw zaprezentować polskiej publiczności część trudniejszą, a dopiero potem łatwiejszą, bojąc się, że ta pierwsza mogłaby się nie sprzedać. Obawy okazały się nieuzasadnione, ponieważ równie często kupowano zarówno vol. 1, jak i vol. 2.

Pierwotny zamysł mógł być jednak jeszcze inny, na co zwraca uwagę Grzegorz Hajduk, autor książeczki towarzyszącej najnowszej reedycji. Jak pisze, powołując się na numery zleceń dotyczące nagrań, Sariusz miał się znaleźć na płycie vol. 2. Potwierdzeniem tego może być decyzja Czesława Niemena, który w przygotowanej w 1994 roku dla wydawnictwa Digiton, reedycji płyt zamienił ich kolejność i wydał je obydwie na jednej płycie CD; pierwszym utworem były więc Marionetki.

Środek nowego wydania LP to tyły oryginalnych wydań vol. 1 i vol. 2

Specjalnie dla tego wydania zmienił też okładkę – teraz „ramka” miała kolor złoty, a grafika została powiększona. Znacznie poważniejsza jest jednak inna zmiana – artysta umieścił na okładce tytuł Niemen/Marionetki. Najwyraźniej nie był to chwilowy impuls, ponieważ w 2003 roku, kiedy to Polskie Radio wydaje kolejną reedycję w dwóch pudełkach Niemen od początku, na okładce, tym razem z jasnozłotą ramką, mamy grafikę powtórzoną z wydania z 1994 roku, ale tytuł Marionetki znalazł się nie pod, a na grafice; na grzbiecie widnieje ponownie Niemen/Marionetki.

WYDANIA

Wyklejki nowego wydania – strony A vol. 1 i vol. 2; warto zwrócić uwagę na zachowanie wszystkich elementów pierwszego wydania z niebieską wyklejką

Płyty Niemen vol. 1 i Niemen vol. 2 były wznawiane rzadziej niż wcześniejsze jego albumy, co nie znaczy, że w ogóle. Po pierwszym nakładzie z 1973 roku nastąpił dodruk, a jeszcze później, po 1976 roku, wydane zostały raz jeszcze. Oryginalna edycja analogowa ma niebieską wyklejkę oraz dopisek „Stereo” pod numerem katalogowym: SXL 0895 i SXL 0896 (odpowiednio: vol. 1 i vol. 2). Nigdzie nie znalazłem wersji monofonicznej, nie wskazuje na nią również pojedynczy symbol. Dodruk otrzymał czerwoną wyklejkę i w owalu z logiem nie ma już wspomnianego dopisku. I jest wreszcie późniejsza wersja z numerem katalogowym SX 0895 i czerwoną wyklejką.

Niebieski, czy czerwony?

Logotypy wszystkich dotychczasowych wydań, na przykładzie vol. 1 (od tyłu): wydanie z 2017 roku, oryginał z niebieską wyklejką, kolejne tłoczenie z czerwoną wyklejką oraz wydanie późniejsze niż 1976 roku – to wówczas zaczęto stosować numery katalogowe zaczynające się od „SX”

Ponieważ nie znamy dokumentów, które by o tym mówiły, sprawa tzw. „pierwszego” wydania płyt LP z lat 60. i 70. XX wieku jest otwarta. Jak wiadomo płyty z tych lat wydawane były przede wszystkim z niebieskimi i czerwonymi wyklejkami. Istnieją różne opinie dotyczące tego, czy pierwszym wydaniem jest to z wyklejką niebieską, czy też nie ma to większego znaczenia i obydwie wersje kolorystyczne są „pierwsze”.

Moje zdanie na ten temat jest takie: pierwszym wydaniem jest i niebieskie, i czerwone, jednak pierwszym tłoczeniem jest tylko niebieskie, a czerwone jest dodrukiem. Opieram się na dwóch, pośrednich, przesłankach empirycznych. Po pierwsze, wszystkie reedycje późniejsze od oryginału o kilka lat otrzymywały wyklejki tylko w kolorze czerwonym, co mogłoby świadczyć, że jest on zarezerwowany dla późniejszych wersji, a niebieski jest tym „pierwszym”.

Pierwsze wydanie z niebieską wyklejką strony A vol. 1, o numerze katalogowym S3 XW-1849 i wybitym na płycie numerem S3 XW-1849 AC

Po drugie, wysłuchawszy obydwu wersji kilkudziesięciu różnych płyt z takimi samymi numerami katalogowymi i tym samym numerem na wewnętrznej części winylu, dochodzę do wniosku, że wersje niebieskie po prostu lepiej brzmią. Co miałoby uzasadnienie w sposobie produkcji płyt. Najlepsze zawsze są tłoczenia z nowej, jeszcze niezużytej matrycy/matryc. Im dłużej używana matryca, tym gorszy dźwięk. Podobnie – każda kolejna matryca wykonana z tego samego „lakieru” brzmi gorzej. W wydawnictwach anglosaskich są one wskazywane numerem obok literki oznaczającej stronę (np. A-1/B-1, A-2/B-2 itd.). W wydawnictwa Polskich Nagrań „Muza” stosuje się tę metodę dopiero od połowy lat 70.

Drugie wydanie z niebieską wyklejką strony A vol. 1, o numerze katalogowym S3 XW-1849 i wybitym na płycie numerem S3 XW-1849 AC

Obydwie wersje kolorystyczne płyty Niemena noszą ten sam numer katalogowy i mają na płycie te same oznaczenia. Wystarczy jednak je porównać na sensownym sprzęcie, a zobaczymy, że wersja „czerwona” jest gorsza, przede wszystkim przez ograniczenie skrajów pasma i przez zgubienie części drobnych informacji; gorsza jest także dynamika. Efektem ubocznym tych zmian jest przybliżenie na tej wersji dźwięku do słuchacza. Początkowo jest to nawet przyjemne, ogranicza jednak perspektywę, z jakiej patrzymy na wydarzenia przed nami. Co by więc nie mówić, wersja „niebieska” brzmi lepiej. I stosuje się to do niemal wszystkich przypadków płyt z różnymi wyklejkami i tymi samymi numerami katalogowymi, jakie znam.

Trzecie wydanie z czerwoną wyklejką strony A vol. 1, o numerze katalogowym S3 XW-1849 AC, ale z numerem na płycie S3 X-895 A-3 C

Najgorzej wypada wersja późniejsza, z numerem katalogowym „SX”. Nosi ona odpowiednie oznaczenie na płycie, wskazujące na to, że jest to już czwarta matryca wykonana z tego samego „lakieru”. Brzmi ona w głuchy sposób, ma ograniczoną paletę barw i płaską scenę dźwiękową.

Ostatnia przygotowana przez Niemena autorska wersja płyty, której nadał tytuł Marionetki, z 2003 roku, pochodząca z boxu Niemen od początku II

Wersja cyfrowa po raz pierwszy została wydana w 1994 roku, ale od razu jej kuratorem był sam artysta, który wykonał „cyfrową rekonstrukcją nagrania” i przeprojektował oprawę graficzną. Płyta ukazała się sumptem firmy Digiton i wytłoczona została w berlińskiej firmie CDT-BERLIN (Digiton DIG 130). Tadeusz Skliński w monografii poświęconej wydawnictwom Niemena mówi, że rok później ten sam materiał został powtórzony w serii Niemen Retrospekcja (Digiton nae 106), ale nigdy tej wersji nie widziałem.

I wreszcie w 2003 roku Polskie Radio wydaje płytę w nowym remasterze, ponownie Czesława Niemena, w serii Niemen od początku pod numerem siódmym. Weszła ona w skład dwuczęściowego boxu pod tym samym tytułem. Na okładce czytamy: „Rekonstrukcja cyfrowa (24bit/96k) oraz mastering Czesław Niemen – NAE Studio, Warszawa 2003”. Najnowsza reedycja jest więc trzecią z kolei wersją cyfrową i czwartą analogową.

Najnowsza wersja CD, będąca odwzorowaniem pierwszego wydania LP. z osobnymi płytami vol. 1 i vol. 2

Niemen vol. 1 + vol. 2 jest piątym albumem z najnowszej serii reedycji, pierwszej powstałej bez udziału Artysty. Różni się jednak od poprzednich i to pod kilkoma względami. Przede wszystkim obróbką dźwięku zajął się ktoś inny niż Jacek Gawłoski lub Eleonora Atalay. W książeczce figuruje tylko nazwisko Kamil Karolak – niestety nie znam tej osoby, wydawnictwo też na ten temat milczy. To duża zmiana, już trzecia w historii wznowień dorobku Niemena.

Przypomnijmy, że pierwotnie wszystkie materiały zostały zgrane przez Jacka Gawłowskiego w jego studiu JG Master Lab za pomocą magnetofonu Studer A80 i przetwornika analogowo-cyfrowego Apogee Symphony w 24-bitowej rozdzielczości, przy częstotliwości próbkowania 88,2 kHz. Płyta Dziwny jest ten świat… została zremasterowana wspólnie przez Jacka i panią Atalay. O podziale pracy Jacek mówił w wywiadzie udzielonym przy okazji recenzji albumu: „Pani Eleonora zajęła się odrestaurowaniem tych nagrań, a ja pracowałem nad brzmieniem.” Podobnie przygotowane zostały krążki Sukces oraz Czy mnie jeszcze pamiętasz?. Wydana w 2014 roku reedycja płyty Niemen Enigmatic została jednak podpisana już przez sama panią Eleonorę, Jacek był już tylko autorem zgrania materiału. Sytuacja powtórzyła się przy tzw. Czerwonym albumie.

Dwupłytowy album o którym mówimy tym razem podpisany jest jedynie przez wspomnianego Kamila Karolaka. Być może wyjaśnieniem jest zmiana właściciela Polskich Nagrań – wcześniejsze tytuły zostały wydane jeszcze przez Polskie Nagrania Sp. z o.o., a Niemen vol. 1 + vol. 2 już przez Warner Music Poland. Planowana początkowo premiera materiału na 12 lutego 2016 roku została opóźniona i ostatecznie – najpierw na płycie winylowej – ukazał się on 30 czerwca 2017 roku, a więc niemal półtora roku później.

W wysyłanych pierwotnie materiałach promocyjnych informowano, iż: „Album przygotowywano we współpracy z Fundacją im. Czesława Niemena. Remasteringiem i restauracją nagrań zajęła się Eleonora Atalay, córka Czesława Niemena.” (za: datapremiery.pl, dostęp: 25.09.2017). Ostatecznie remastering płyty został przygotowany przez kogoś innego, z okładki zniknęło też logo Fundacji. Ale ważne jest też to, że reszta ekipy odpowiedzialnej za tę doskonałą serię pozostała bez zmian: pani Anna Zając odpowiedzialna za redakcję, pan Grzegorz Hajduk, autor zamieszczonego w książeczce eseju i Jerzy Matuszewski odpowiedzialny za opracowanie graficzne (doskonałe!).

Drobnych, ale ważnych zmian jest zresztą więcej. Zmieniło się logo umieszczane na okładce – teraz w owalu doszedł napis „Rok Zał. 1956”, co jest dobrym ruchem, a logotyp Polskich nagrań znany od lat 80. XX wieku zastąpił „kogutek”, znany nam chociażby z reedycji katalogu Polish Jazz. Przy okazji zrezygnowano ze „wstążki” na tylnej stronie okładki na której wcześniej informowano o tym, że jest to „Remastered and Restored Edition”.

Jest jednak zmiana, która jest krokiem w tył w stosunku do poprzednio wydanych tytułów: zmieniono rozmiary wydawnictwa. Poprzednie digipaki miały wysokość 127 mm, a nowe mają 124 mm. Różnica wydaje się niewielka, niesie jednak konkretne konsekwencje: płyty wsuwane są bezpośrednio do przestrzeni w okładkach i to wsuwanie jest bardzo „ciasne”, równie trudno więc płyty się wyciąga. Czerwony album oferował dodatkowe koperty na płyty i dopiero one wsuwane były do okładek. Drugorzędną, ale też wartą odnotowania, konsekwencją jest to, że nie będzie to już spójna kolekcja, płyty ustawione na półce nie wyglądają już tak samo.

Na tym podwójnym albumie znajdziemy dwa występy Niemena na Jazz Jamboree – pierwszy, z 1972 roku, Grupy Niemen z SBB

DŹWIĘK

Jak czytamy, Grupa Niemen weszła do studia Państwowej Wyższej Szkoły Muzycznej im. Fryderyka Chopina w Warszawie 3 lipca 1972 roku o godzinie 15.00. Sesje odbywały się codziennie do 14 lipca. Reżyserem nagrań był profesor Janusz Urbański, a realizatorem dźwięku („operatorem”) pani Krystyna Urbańska. Oprócz utworów, które znalazły się na albumach nagrano także podkłady pod kompozycję, która z dogranym w 1973 roku wokalem Niemena, trafiła na album To pejzaż mojej ziemi z oratorium beatowym. Jak dalej czytamy w książeczce do nowego wydania, 15 lipca materiał został zmontowany i przekazany do taśmoteki Polskich nagrań.

Muzykę zarejestrowano na magnetofonie czterośladowym, podobnie jak debiut Czesława Niemena z 1967 roku, chociaż – jak pisze w książeczce do nowego wydania Marionetek Grzegorz Hajduk, w studiu na Okólniku stał już magnetofon 16-śladowy, jednak nie dysponowano odpowiednim stołem mikserskim. Materiał miksowany i masterowany był przez Niemena. Mówi on o pięciu śladach, co poświadczają protokoły, jednak – prawdę mówiąc – nie znam takich magnetofonów. Po krótkim okresie końca lat 50. i początku 60., kiedy Columbia nagrywała materiał na magnetofonach trzyśladowych (m.in. Kind of Blue Milesa Davisa), magnetofony studyjne miały cztery, potem osiem, następnie 16 i 32 ślady. Niestety nie wiadomo, czy wielokanałowa taśma-matka się zachowała, nagrania znamy jedynie z taśm-matek stereofonicznych.

Compact Disc

Można dyskutować nad wyborami estetycznymi i artystycznymi, jakie poczynił Czesław Niemen przy reedycjach swoich wcześniejszych płyt w ramach boxów Niemen od początku, ze szczególnym wskazaniem na debiut. A to dlatego, że czym innym jest pierwsze wydanie, a czy innym ostatnia korekta materiału dokonana przez artystę. Powstające między nimi napięcie mówi wiele o jego stosunku do tego materiału i o tym, jak mocno zmieniło się jego myślenie o kompozycji.

Marionetki A.D. 2003 wyróżniają się na tym tle stosunkowo niewielką ingerencją w tkankę oryginalnego, winylowego wydania. Zamiana kolejności krążków jest zmianą najważniejszą, a zaraz za nią plasuje się zmieniona okładka z dodanym, wcześniej używanym zwyczajowo, tytułem. Już jednak priorytety nadane przy jednym i drugim remasterze są bardzo zbliżone.

Główne różnice między nimi – a te są klarowne – polegają więc na wykorzystaniu do pracy nad materiałem lepszych urządzeń niż w 2003 roku, najpierw przetwornika analogowo-cyfrowego, a potem narzędzi masteringowych. Najważniejszą zmianą jest uspokojenie przekazu. W nowej wersji CD dźwięk jest głębszy i bardziej aksamitny, tło czarniejsze, a ciche dźwięki przez to wyraźniejsze. Nie chodzi jednak o wyrazistość i szczegółowość, bo to zabawa w „hi-fi”.

To o czym mówię i co się udało w nowej wersji osiągnąć, to doprowadzenie do momentu, w którym słabości pierwotnej realizacji schodzą na drugi plan. Wiemy, że mamy mało basu, że jest on płytki, że wokal Niemena nie ma pełnego nasycenia. Wszystko ma jednak wspólny mianownik, to granie na setkę, bez czasu na zastanawianie się nad technicznym aspektem. Czasem, jak na przykład W Inicjałach od razu słychać, że w nowym wydaniu zminimalizowano spory przydźwięk w prawym kanale, ale słyszymy to przy okazji, nie jest to w centrum uwagi.

Nowa wersja jest pełniejsza i gęstsza. Daje to mocniejszy dźwięk, dokładniejszy, niosący więcej informacji o dynamice i barwie. Ale, jak to z high-endem bywa, to starsza wersja wydaje się bardziej szczegółowa i dynamiczna. A to dlatego, że ma mocniej rysowany atak, że Czesław Niemen, autor tamtego remasteringu, starał się poprawić klarowność i przejrzystość. W porównaniu z jeszcze wcześniejszym wydaniem tego materiału był to ogromny postęp.

A jednak najnowsza wersja, remaster A.D. 2017 jest z jeszcze innej półki, to rasowy high-end, przypominający mi to, co z materiałem King Crimson robi Steven Wilson (czytaj TUTAJ). Można więc sobie tylko wyobrazić, co by się działo, gdyby to był nie remaster ze stereofonicznych taśm-matek, a remiks oryginalnego, czterościeżkowego nagrania.

Long Play

Porównywane przeze mnie płyty LP, tj. oryginalne wydanie z niebieską wyklejką oraz nowe, wytłoczone z cyfrowych plików, różnią się od siebie w wielu punktach i są to różnice większe niż między wersjami cyfrowymi Compact Disc. Niezaprzeczalną, być może kluczową, zaletą nowego tłoczenia LP jest cichy przebieg i brak trzasków. Choć to trudna muzyka, płyty Grupy Niemen były słuchane, a dostępne egzemplarze oryginalnego wydania są niemal zawsze szumiące i trzeszczące; jeszcze nie spotkałem się z naprawdę czystą kopią ani vol. 1, ani tym bardziej vol. 2. Odsłuch nowego tłoczenia jest dzięki temu niesamowicie komfortowy, co przy wielu cichych fragmentach jest błogosławieństwem.

To w ogóle bardzo elegancki dźwięk. Jak gdyby ktoś użył w systemie masteringowym lamp elektronowych. Jest tu też czystość, ale ta wewnętrzna, nie wynikająca z mechanicznego odczytu płyty. Szczególnie zyskuje na tym głos Niemena który brzmi tu mocniej, pełniej, jest bliżej nas. Na oryginale ma on podcięty bas i jest trochę zbyt lekki, zbyt mało obecny. Na nowym tłoczeniu przywrócono jego sens w miksie, przez co lepiej w nim „siada”.

Porównanie tłoczeń płyty vol. 1: na górze oryginał, na dole reedycja

Bardzo podobało mi się to, w jaki sposób prezentowane są wysokie tony. Oryginał brzmi w bardziej otwarty sposób, jest więcej najwyższej góry, jednak blachom perkusji brakuje masy, gęstości. Remaster to wypełnia i doprowadza do momentu, w którym mamy realna blachę w realnej przestrzeni – nawet jeśli to tylko „kamera pogłosowa”. Wraz z tym, o czym pisałem powyżej, tj. niewielkimi zakłóceniami pochodzącymi od samego nośnika, daje to czyste, nieco słodkie brzmienie o mocnym pierwszym planie.

To, co na oryginalnym wydaniu jest lepsze, wiąże się z dynamiką i basem. Wyciągając z okładki nowego tłoczenia płytę vol. 1 zwróciłem uwagę na to, ze na obydwu stronach zmieszczono utwory na stosunkowo niewielkiej przestrzeni. A takie zawężenie ścieżek wiąże się z mniejszą dynamiką. Na wydaniu oryginalnym obydwie strony doprowadzono tak daleko, jak się tylko dało. Być może dlatego oryginał gra w bardziej dynamiczny i otwarty sposób. Bas nie jest tak czysty, jak w nowej reedycji, ale tez jest bardziej wielobarwny, nie taki „grzeczny”. Nie mówię, że nowe spojrzenie jest złe, ale jednak we free rocku, rocku eksperymentalnym chodzi o nieskrępowany przepływ muzyki, a ten w większym stopniu daje oryginał.

Mimo to reedycja LP jest udana, przede wszystkim dzięki szczególnemu uspokojeniu tła, słodkiemu brzmieniu góry i lepiej ukazanych wokali. Bas jest gęsty i całkiem niski, ale nie tak wielobarwny, jak na wydaniu oryginalnym. Mimo to, jak mi się wydaje, warto mieć nowy remaster, ponieważ po prostu nie mamy kłopotu z trzaskami i szumem, z oryginałami dość dokuczliwymi zniekształceniami.

Jakość dźwięku:
CD – 8-9/10
Wyróżnienie: BIG RED Button | RED Fingerprint
LP – 7-8/10
Wyróżnienie: RED Fingerprint

CZESŁAW NIEMEN w „High Fidelity”

  • RECENZJA: CZESŁAW NIEMEN, Dziwny jest ten świat…, Compact Disc + Long Play | 2014
  • RECENZJA: Czesław Niemen, Sukces, Czy mnie jeszcze pamiętasz, Compact Disc | 2014
  • RECENZJA: Niemen, NIEMEN, albo Czerwony album, inaczej Człowiek jam niewdzięczny, 2 x Compact Disc + 2 x Long Play | 2015