Słuchawki bezprzewodowe Samsung
Producent: SAMSUNG ELECTRONICS |
ałożona w 1938 roku firma Samsung to obecnie jedna z największych grup biznesowych. Zatrudnia setki tysięcy ludzi z całego światy (w tym również z Polski), a jej dochód idzie już w setki miliardów dolarów. W skład tego południowokoreańskiego giganta wchodzi szereg firm, takich jak Samsung Heavy Industries, Samsung Techwin, Samsung Constructions (przedsiębiorstwo budowlane odpowiedzialne za wybudowanie m.in. Zachodniej Wieży Petronas Towers oraz najwyższego budynku na świecie – dubajskiego wieżowca Brudż Chalifa) i Samsung Electronics. Szczególnie interesująca dla ludzi lubiących słuchać muzyki jest ta ostatnia, założona w 1968 roku. Od wielu lat Samsung Electronics jest najważniejszą częścią grupy Samsung oraz jedną z największych firm zajmujących się technologiami informacyjnymi na świecie. W pierwszej połowie 2014 roku na rynek trafiły aż trzy modele słuchawek sygnowanych charakterystycznym logiem: wokółuszne Over, nauszne On oraz douszne In; wszystkie z serii Level. Krótki rzut oka na ich możliwości i specyfikację techniczną od razu pokazuje (nieukrywaną zresztą) filozofię stojącą za tymi produktami. Mają one być stylowe, wysoce mobilne, banalnie łatwe w obsłudze i umożliwiające nie tylko słuchanie muzyki, ale również prowadzenie rozmów przez telefon. Chociaż nie spodziewałem się – w swoim audiofilskim zadufaniu – zbyt wiele, to słuchawki te podobno (tak wynika przynajmniej z licznych recenzji) zdały egzamin, oferując nie tylko wspomnianą już mobilność czy ergonomiczność, ale również naprawdę niezły dźwięk. Zaskoczenie, szczególnie jakością tego ostatniego aspektu, można jednak tłumaczyć nagłością pojawienia się tych wyrobów na rynku oraz niedowierzaniem (zapewne sporej) grupy ludzi w sens takiego ruchu. Wyraźnie już zaznaczona obecność Samsunga w segmencie audio musiała być na tyle uzasadniona różnymi czynnikami (głównie pieniężnym, ale nie tylko), że Koreańczycy poszli za ciosem i nieco ponad rok od zapowiedzi modeli Over, On oraz In postanowili wzbogacić swoją serię Level o nowe wyroby – bezprzewodowe słuchawki douszne Level U oraz nauszniki Level On Wireless Pro. Z punktu widzenia poszukiwaczy dobrego dźwięku jest to wyraźny krok w tył – w wypadku obu produktów zrezygnowano bowiem z kabla na rzecz transmisji sygnału poprzez Bluetooth. DESIGN Słuchawki douszne mają to do siebie, iż trudno im zachwycić kogokolwiek designem – są na to zbyt małe. Wyszukane wzornictwo, widoczny status społeczny posiadacza (tak, do tego też służy sprzęt audio) – to nie jest ich domena, nie do tego zostały zaprojektowane. Oczywiście są firmy, które produkują ultra high-endowe „pchełki” pokryte złotem czy czymś równie ekstrawaganckim; mija się to jednak – w mojej opinii – z celem. Mimo wszystko i w tej materii można pokazać kilka ciekawych rozwiązań, a znane mi są również takie słuchawki douszne (i to od uznanych producentów), których wygląd odpycha już na wstępie. Model Level U na szczęście nie musi wstydzić się swojego odbicia w lustrze – chociaż został on zaprojektowany w sposób, który zdradza jego główne założenie (super-wysoka mobilność i łatwość w obsłudze), to wygląda naprawdę nieźle. Użyte materiały sprawiają wrażenie wystarczająco wytrzymałych, a cztery wersje kolorystyczne (niebiesko-czarna, biała, niebieska i testowana przeze mnie złota) pozwalają na wybór zgodny ze swoimi upodobaniami. W dyskretny sposób ukryto również uniwersalny port (dokładnie taki, jaki znaleźć można np. w telefonach Samsunga) służący do ładowania – z jednej strony nikt nie powinien mieć problemów z jego lokalizacją, z drugiej zaś w ogóle nie rzuca się w oczy i stanowi integralną część słuchawek. Oczywiście cały czas należy pamiętać, że oceniam ich wygląd pod kątem funkcji produktu oraz jego głównych założeń. W porównaniu do, dajmy na to, świetnie wyglądających nauszników od AKG, np. Y50 (do których regularnie odwołuję się w cyklu „First Step Audio”) model Level U reprezentuje sobą znacznie dalej posunięty utylitaryzm. Ale też jego cel jest inny. OBSŁUGA I FUNKCJONALNOŚĆ Akapit wyżej wspomniałem o tym, że wyróżnianie się z tłumu nie jest domeną nowych bezprzewodowych słuchawek Samsunga. Inaczej ma się sprawa, gdy zaczniemy je oceniać pod kątem ergonomiczności, łatwości w obsłudze, mobilności. Tutaj, przynajmniej w mojej opinii, sprawdzają się bowiem fenomenalnie. Pierwszą rzecz, na którą zwróciłem uwagę, zanim jeszcze je założyłem, jest ich niezwykle mała waga. Słuchawki Level U są tak lekkie, że praktycznie ich nie czujemy. Sam parokrotnie złapałem się na tym, że w popłochu zacząłem ich szukać po torbie czy w kurtce zapominając, że wciąż mam je na sobie. Na pochwałę zasługuje również przemyślany sposób trzymania ich przy nas. Służy do tego pałąk, który zakładamy od tyłu na szyję. Jest to bardzo komfortowe rozwiązanie, chyba, że ktoś jest stałym bywalcem siłowni i zawsze poświęca się rozwojowi barków i karku kosztem „dnia nóg”. Dzięki temu oraz ich śmiesznie małej wadze oraz dyskretnemu designowi właściwie nie musimy się z nimi rozstawać, nawet jeżeli w danym momencie nie chcemy lub nie możemy słuchać muzyki. W dobry sposób rozwiązano też umieszczenie trzech przycisków funkcyjnych, służących do pauzowania i kończenia rozmów oraz zmniejszania i zwiększania głośności dźwięku. Znajdują się one (dokładnie w tej kolejności) na samym dole prawej strony pałąka. Dostęp do nich jest bezproblemowy i szybki (co w sumie jest najważniejsze), a siła nacisku potrzebna do skorzystania z nich została dobrana w taki sposób, by można było poradzić sobie jedynie dwoma palcami, bez potrzeby upierdliwego szamotania się i siłowania. Nieco gorzej, przynajmniej moim zdaniem, poradzono sobie z głównym wyłącznikiem słuchawek. Z racji jego lokalizacji (tył pałąka) oraz sposobu aktywowania (przesunięcie zamiast naciśnięcia) korzysta się z niego po prostu średnio. Nie jest to jednak rzecz, która w wyraźny sposób psuje łatwość obsługi Level U, a po kilku godzinach radziłem z tym sobie już naprawdę dobrze. Warto również zwrócić uwagę na to, iż z modelu Level U nie tylko łatwo się korzysta, lecz również przechowuje. Są to słuchawki, które bez żadnych obaw czy problemów możemy „ciepnąć” do torby czy obszerniejszej kieszeni płaszcza/kurtki, bez obaw o ich stan po takiej akcji. Użyte materiały praktycznie wykluczają pojawienie się wyraźnych defektów mechanicznych (chyba, że ktoś postanowi porysować słuchawki nożem), a giętkość pałąka zapewnia – oczywiście do pewnego stopnia – że się nie złamie. |
Prawie na sam koniec zostawiłem sprawę najważniejszą, czyli trzymanie się samych słuchawek w uchu. Dla mnie jest to sprawa o tyle problematyczna, iż sam nie za bardzo lubię korzystać z tego typu konstrukcji. Najczęściej są one dla mnie niewygodne, drażniące i albo bardzo szybko wylatują z ucha, albo muszą zostać wepchnięte niezwykle głęboko, co jeszcze bardziej pogarsza komfort odsłuchów. Z modelem Level U jest jednak inaczej. Chociaż i tutaj zdarzyły mi się momenty, w którym jedna czy obie słuchawki wyleciały, to były to sytuacje relatywnie rzadkie. Nawet w trakcie biegu do tramwaju czy podczas nagłych ruchów głową wciąż pozostawały w uchu, zapewniając stały dostęp muzyki. Jeżeli chodzi o łatwość parowania słuchawek z telefonem (w moim wypadku próbowałem tego z modelami Samsung Galaxy A3 oraz Samsung Core), to i tutaj nie ma się do czego doczepić. Po włączeniu Level U oraz Bluetootha w telefonie wystarczy nacisnąć na ekran dotykowy smartfona dwa razy i już można zacząć rozmyślać nad tym, na jaki album czy utwór mamy w danym momencie ochotę. A nawet kilkanaście albumów – słuchawki te, chociaż potrzebują być raz na jakiś czas podładowane, mają naprawdę niezłe osiągi w długości pracy na jednym ładowaniu. Producent deklaruje, iż jego nowy bezprzewodowy model douszny jest w stanie pracować „na raz” przez 10 godzin słuchania muzyki, przez 11 prowadzenia rozmów bądź ok. 500 w trybie spoczynku. Liczby te są naprawdę satysfakcjonujące, jednak nie do końca dokładne – i to na korzyść Level U. Trudno mi ocenić jak produkt ten będzie zachowywał się po miesiącu czy roku eksploatacji, jednak na ten moment wytrzymywał nawet 12 godzin nieprzerwanego strumienia muzyki. Kilka słów, już naprawdę na sam koniec, muszę poświęcić aplikacji Samsung Level, którą można pobrać za pośrednictwem Sklepu Play na urządzenia obsługiwane przez system Android. Służy ona do zamiany tekstu na mowę. Nie jestem ekspertem w tego rodzaju „wynalazkach” (tj. pochodzących z branży nowych technologii), jednak z mojej perspektywy aplikacja działa bez zarzutu – jej pobranie i instalacja jest niezwykle prosta zaś obsługa intuicyjna. Bezprzewodowe słuchawki douszne Samsung Level U były porównywane do dwóch innych modeli: podstawowych douszników Samsunga (które dodawane są do każdego telefonu tego producenta) oraz słuchawek AKG Q460 kosztujących 329 zł. Jedynym źródłem był telefon (wspomniane Galaxy A3 oraz Core). Z słuchawek korzystałem zarówno w domu, jak i poza nim. Nie ma co ukrywać, że ocena jakości dźwięku była dla mnie najtrudniejszą rzeczą przy recenzowaniu Level U. Doskonale bowiem zdawałem sobie sprawę, że wysoka jakość dźwięku, jakkolwiek pożądana, nie jest głównym celem tego modelu, że w tej zabawie wcale nie o to chodzi. Nie do końca wiedziałem również, w jaki sposób mam porównywać testowane słuchawki – czy za punkt wyjścia obrać sobie jakość bezwzględną, tj. w idealnych warunkach (odsłuch w domu, bez żadnych rozpraszaczy zewnętrznych) czy też w sytuacjach, do których model ten został de facto stworzony – podczas podróży zatłoczonym tramwajem, w sercu miasta czy zapełnionej ludźmi galerii handlowej. Na szczęście, tak mi się przynajmniej wydaje, te kilka dni, które spędziłem z Level U pozwala mi na wyciągnięcie konstruktywnych wniosków natury ogólnej, które powinny pomóc wszystkim zainteresowanym w podjęciu decyzji. Po pierwsze chciałbym rozwiać wszelkie nadzieje tych ludzi, który liczyli, że Level U zagrają jak słuchawki nauszne. Tego nie dało się zrobić, tego nie da się zrobić i tego, tak myślę, jeszcze długo nie będzie dało się zrobić. Oferowane przez nie brzmienie bez pudła zdradza ich rodowód i „douszne” zastosowania. Jeżeli jednak ktoś jest z tym pogodzony i szuka dobrej alternatywy dla taniego badziewia za pięć złotych, to nad testowaną przeze mnie propozycją od Koreańczyków powinien się pochylić. W porównaniu do podstawowego, dodawanego za darmo modelu Samsunga grają one niezwykle nasyconym, pełnym dźwiękiem. Ich przewaga zbudowana jest głównie na znacznie ulepszonym środku pasma, który staje się bardziej dynamiczny, cieplejszy, mocniejszy, ale i na większej ilości skrajnych (szczególnie zaś niskich) tonów. Dodatkowo budowany przez Level U przekaz jest zaskakująco spójny, świadom swoich fizycznych ograniczeń oraz zalet. Najtańsze słuchawki producenta swoich granic świadome nie są – braki informacji, zerową dynamikę i żenujący brak wypełnienia starają się przykryć graniem głośnym, „huczącym”, męczącym de facto już po kilku sekundach odsłuchu. Zaskoczenia nie było również podczas porównania testowanego tutaj modelu z słuchawkami AKG Q460. Oczywiście, dokładnie tak, jak się spodziewałem, nauszniki te były wyraźnie lepsze, oferując nie tylko więcej dołu, środka i góry, lecz również ze znacznie większą swobodą budując scenę dźwiękową. Ich przewaga była niekwestionowana, dokładnie taka, jak między modelem AKG Y50 a słuchawkami od Unitry (czytaj TUTAJ). Muszę jednak tutaj wyraźnie zaznaczyć, że produkt z Korei Południowej zmniejszał dystans, który dzielił go od innej, wyższej ligi podczas odsłuchów albumów z muzyką prostą i nieskomplikowaną (ale w dobrym znaczeniu tego słowa), z ograniczoną liczbą instrumentów. Wspaniale (oczywiście do pewnego stopnia) zachowywał się on w trakcie odtwarzania debiutanckiej płyty nowozelandzkiej wokalistki Lorde (Pure Heroine), nagrywającej pop z ambicjami. Jej zmysłowy głos i minimalistyczna aranżacja pozwoliły pokazać się Samsungowi z jak najlepszej strony. Bardzo fajnie zagrał on także najnowszą płytę Maroon V (V) czy krążek X Eda Sheerana. Sprawy przyjęły dużo gorszy obrót, gdy na tapecie wylądowała Wielka Pasja Johanna Sebastiana Bacha ze swoim nieprawdopodobnym nagromadzeniem informacji i super-skomplikowaną strukturą czy płyta Relaxin’ Milesa Davisa. Warto sobie jednak zadać pytanie czy słuchanie wielkich mistrzów muzyki dawnej czy jazzu, czyli gatunków wymagających minimalnego chociaż skupienia, np. podczas jazdy w tramwaju ma jakikolwiek sens. Podsumowanie Najważniejszą kwestią podczas wyboru sprzętu audio jest określenie, najlepiej na wstępie, czego po nim oczekujemy. To pozwala nie tylko na uniknięcie przykrych rozczarowań, lecz również ułatwia zdobycie upragnionego i idealnego – jeżeli chodzi o nasze potrzeby – urządzenia. Dystrybucja w Polsce: |
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity