WYWIAD
Cykl “The Editors”
|
tym, jak bardzo zmienił się świat magazynów przeznaczonych dla hobbystów i fanów, świadczą liczby. W opublikowanej w 2007 roku książce EISA. Loocking Back, Moving Forward, mającej uświetnić 25-lecie tej nagrody, nakład podany przez Matthiasa Böde, ówczesnego redaktora naczelnego niemieckiego magazynu „Stereo”, wynosił 70 000 egzemplarzy. W wywiadzie, który mają państwo w rękach, obecny szef, Michael Lang mówi o 17 000 egzemplarzach (nakład kontrolowany). Nawet jeśli dodaje, że zakłada się, iż każdy egzemplarz czytany jest przez dwóch czytelników, różnica jest olbrzymia. Tak jednak wygląda świat drugiej dekady XXI wieku i jest to nakład, który sytuuje ten magazyn w górnych stanach drukowanej prasy audio. Jak czytamy zarówno we wspomnianej książce, jak i na oficjalnej stronie www EISA, założone w 1973 roku „Stereo” jest najstarszym niemieckim magazynem hi-fi. W ciągu roku ukazuje się 12 numerów i zazwyczaj dwa wydania specjalne (Phono, Digital, Exclusive HighEnd), jak również HiFi Catalogue (Jahrbuch) ze spisem wszystkich przetestowanych i wciąż dostępnych produktów. WOJCIECH PACUŁA: Powiedz proszę parę słów o sobie. Maniakiem hi-fi jestem odkąd w wieku 8 lat dostałem mój pierwszy magnetofon szpulowy, Grundig TK20. Tak więc magnetofon szpulowy był początkiem mojej kariery w świecie hi-fi… Spędzałem wówczas mnóstwo czasu na nagrywaniu muzyki z radia – najpierw za pomocą mikrofonu, a potem kabla „diodowego”, tj. 3-pinowego kabla DIN, mono (później używanego przez firmy Naim i Linn). Po prostu nie stać mnie było na kupno swoich własnych płyt. Kolejnym krokiem był magnetofon Philips 4414, który naprawdę kochałem, ponieważ miał osobne przyciski dla każdej funkcji, a nie wielopozycyjny przełącznik, jak w większości magnetofonów z tamtych czasów i w tym przedziale cenowym. Mój Boże – to były czasy! Jak zaczęła się twoja praca w “Stereo”? Dotarłem jednak do miejsca, w którym jako młody mąż i ojciec musiałem zadać sobie pytanie, co chciałbym zrobić ze swoim życiem. Plany dotyczące mojego własnego sklepu zostały zepchnięte na dalszy plan, kiedy dowiedziałem się, że magazyn „Stereo” szuka kogoś, kto chciałby zarabiać pieniądze sprzedając powierzchnię reklamową w piśmie. Żeby to miało ręce i nogi potrzebowali człowieka, który znałby sprzedawców i dystrybutorów i który wiedziałby, czego oni oczekują – po to, aby zaoferować im właściwe rozwiązanie. Nie zamierzałem robić tego dłużej niż jakieś dwa lata. Polubiłem jednak tę pracę i odnosiłem w niej sukcesy, zostałem więc w firmie na niemal 17 lat. Pięć lat temu otrzymałem możliwość zrobienia czegoś nowego i zostałem częścią redakcji magazynu – w ten sposób spełniły się moje młodzieńcze marzenia! Tak więc – jestem tu i teraz! Nie sadzę, żebym mógł robić coś związanego z hi-fi, co by mi się bardziej podobało i nic, co bym mógł bardziej lubić. Jestem zachwycony tym, że mogę być częścią tej zwariowanej rodziny :) Co lubisz w audio, a czego nie? Nie lubię natomiast produktów kosztujących małą fortunę, a wykonanych głupio i mających kiepski dźwięk. W ostatnich latach często je krytykowałem w swoich reportażach z wystaw. Tak, wiem że część z tych rozwiązań high-tech znajdzie później zastosowanie w tańszych produktach, dostępnych dla szerszej grupy ludzi – jak dla mnie to podejście jest OK. Większość ekstremalnie drogich urządzeń do mnie jednak nie przemawia, budowane są tylko dlatego, że jest na rynku odpowiednia nisza. Uważam też, że takie podejście odstręcza od naszego hobby wielu ludzi – tych, którzy kochają muzykę, chcą tego, co najlepsze, ale widzą, że nie ma takiej możliwości, aby zaoszczędzić wystarczająco dużo pieniędzy, aby do tych najlepszych chociaż się zbliżyć. Ilu ludzi pracuje w „Stereo”? Ilu ludzi czyta wasz magazyn? Jaką macie politykę dotyczącą testów? Test polega na porównaniu produktu do podobnego, w tym samym przedziale cenowym, a także do naszej referencji. Zanim wyrazimy swoją opinię poświęcamy na odsłuchy tyle czasu, ile trzeba. Nasz werdykt dotyczy dwóch aspektów: procentowej skali z maksimum przy 100% - to jest najwyższa, absolutna jakość. Drugi aspekt dotyczy relacji jakości i ceny w odniesieniu do dźwięku – w jego skład wchodzą również jakość wykonania, użyte materiały i w pewnym stopniu także funkcjonalność. Ocena wyrażana jest przez gwiazdki – od jednej do pięciu (od ‘słabo’ do ‘wybitnie’). Nie musimy być pierwsi, którzy przetestują jakiś produkt, ale chcemy być tymi, którzy zrobią to najlepiej :) Czym niemiecki rynek różni się od – powiedzmy – brytyjskiego? Ta sytuacja powoduje, że klienci mają trudny orzech do zgryzienia, podobnie zresztą, jak sprzedawcy. Większość konsumentów chce mieć szeroki wybór, a to wymaga od sklepów dużej przestrzeni i dużych pieniędzy. Trzeba też powiedzieć, że i dystrybutorzy nie mają łatwo, ponieważ mamy mnóstwo sklepów, z których duża część sprzedaje urządzenia z minimalną marżą – jeśli możesz zaoferować tylko cząstkę tego, co jest obecne na rynku, ciężko jest wszystkim zarobić godziwym pieniądze. Mimo to wciąż w Niemczech mamy wiele sklepów hi-fi i high-end, które prowadzą klasyczną działalność i nie sprzedają urządzeń online. Co jest dla waszego rynku unikatowe? Co jest zaletą, a co największą słabością magazynów internetowych? A jak jest z pismami drukowanymi? Zalety druku są jednak ogromne. Mamy czas na to, aby sprawdzić każdy produkt dokładnie, dopóki nie wiemy o nim wszystkiego. Każdy pojedynczy artykuł jest sprawdzany przez korektora, możemy poświęcić się z pasją każdej okładce, każdemu artykułowi. Jak sądzisz, pliki wysokiej rozdzielczości są przyszłością high-endowego audio? A co z winylem? Parę słów o CD? Jaka jest twoja recepta na dobrze brzmiący system audio? Podaj proszę 10 albumów, które czytelnicy “High Fidelity” powinni kupić. 1. JACK WHITE, Blunderbuss To definicja współczesnej muzyki rockowej. Moc, zabawa i autor/wokalista/gitarzysta, który doskonale zna swoich muzycznych idoli. |
2. STEVEN WILSON, Hand. Cannot. Erase. Najlepszy album 2015 roku, przynajmniej do tej pory. Inteligentny zarówno w warstwie muzycznej, jak i tekstowej. Album koncepcyjny, jakiego nie słyszałem od wielu lat. To sztuka, która – jak się obawiam – jest na zawsze zgubiona. 3. THE ROLLING STONES, Sticky Fingers Właśnie wyszła jego zremasterowana wersja. Płyta obowiązkowa dla każdego, kto lubi Stonesów. Nagrania pełne dragów i bluesa. Nie do zastąpienia i niezwykle bliska perfekcji. 4. PATTI SMITH, Horses Płyta ma 40 lat, ale nie ma na niej cienia patyny. A artystka wciąż występuje i wciąż jest równie pełna gniewu, jak wówczas. 5. BEATLES, Abbey Road Masz zły nastrój? To posłuchaj Here comes the sun. Jeśli to nie zadziała, sprawdź, czy na pewno jeszcze żyjesz… 6. DEEP PURPLE, Made in Japan Znasz jakiś lepszy album live? Jeśli tak, to chętnie posłucham. 7. Di MEOLA, LUCIA, McLAUGHLIN, Friday Night in San Francisco Tak, wiem – wielu z nas słyszało ten album zbyt wiele razy. Ale po kilku latach, kiedy go ignorowałem, każdorazowe położenie go na talerzu gramofonu jest jak powrót do domu. 8. THE WAR ON DRUGS, Lost in a dream Idiosynkratyczny, intensywny, jedyny w swoim rodzaju. Każe słuchać muzyki na serio, zazwyczaj kilka razy – ale jest tego warty. 9. ERIC CLAPTON, Crossroads Jeśli chcesz zrozumieć czym jest biały blues, posłuchaj tej płyty. Słuchając jej dowiesz się, co potrafią zrobić razem fantastyczni muzycy, jeśli tylko zespół jest czymś więcej niż paroma, grającymi razem gostkami. 10. RODRIGO, Concierto de Aranjuez, Academy of St. Martin-in-the-fields Nagranie, które powoduje, że rockman otwiera się na muzykę klasyczną. Gładkie, dynamiczne, pełne pasji granie. Zapraszam wszystkich ludzi rocka – przyjdźcie i posłuchajcie. Na czym słuchasz muzyki?
DOŁĄCZ DO NAS NA TWITTERZE: UNIKATOWE ZDJĘCIA, SZYBKIE INFORMACJE, POWIADOMIENIA O NOWOŚCIACH!!! |
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity