|
|
ostanowiłem poruszyć dosyć poważną kwestię dotyczącą chyba nas wszystkich, przynajmniej po części: otóż sprzęt audio i kobiety nie zawsze idą w parze. Wiem to z teorii i z praktyki. Chociaż sam większego problemu w tej materii nie mam, to wcale nie oznacza, że zawsze jest kolorowo. Znakomicie zdaję sobie sprawę, że kilka razy przesadziłem. Pamiętam minę mojej Żony, kiedy oznajmiłem jej, że chcę kupić kolumny JBL 4343. Wyraz jej twarzy po opisaniu ich gabarytów był bezcenny.
Jak przystało na człowieka z branży, sprzęt w domu mam i to nie jeden. Wbrew pozorom nie jest to takie oczywiste.
Mam kontakt z kilkoma sprzedawcami ze sklepów audio i nierzadko okazuje się, że przysłowie "szewc bez butów chodzi" sprawdza się w ich przypadku idealnie. Nie chodzi mi wcale o high-end, ale choćby o dobrze zestawione hi-fi. Jeżeli ktoś zna się na tym co robi, wie dobrze co z czym można poskładać, aby było dobrze. I to niekoniecznie za kosmiczne sumy. Jeżeli sprzedawca czuje „bluesa” i sam „przerzucił” nieco sprzętu, to staje się wiarygodny w oczach potencjalnych klientów. W tej branży doświadczenie jest pożądane.
Wracając jednak do meritum, pogodzenie naszych chęci, zamiarów i pragnień z kobiecą akceptacją bywa nierzadko wyzwaniem. Absolutnie nie chcę nikogo nazwać "pantoflarzem", ale coś na rzeczy może być. Pantoflarz zgodnie z definicją słownika mowy potocznej oznacza "faceta lub męża wykonującego każde polecenie lub zachciankę kobiety". To zatem nie do końca ten przypadek.
Nie jest dla nas chyba nowością, kiedy słyszymy: "wzmacniacz bardzo mi się podoba, ale muszę zapytać żony". Oczywiście, żyjąc pod jednym dachem decyzję podejmuje się wspólnie. Ale czy aby na pewno do tego stopnia?! A może jest to jedynie dobra wymówka w przypadku braku zdecydowania? Może niektórzy niepotrzebnie kreują stanowczość swoich partnerek czy żon, stawiając je w roli niemal domowych katów. Obawiam się, że tego nie dowiemy się nigdy. Wiele razy natomiast widziałem panów przychodzących do sklepu lub na odsłuch ze swoimi dziewczynami. Nie raz byłem świadkiem, jak Pani stwierdziła: "na pewno nie", "zapomnij", "oszalałeś", "czy to musi być takie wielkie" i na deser "dlaczego to tyle kosztuje?”. Jakoś my nie pytamy dlaczego ta torba czy buty kosztują 1000 zł. To skrajne przypadki, ale nie zmyślone. Ale jeżeli nie będziesz w tym momencie stanowczy, to przegrasz. Bo czy my się wtrącamy jeżeli idzie o wybór koloru glazury do łazienki, zakup super sokowirówki czy innych sprzętów bardziej nam obojętnych? Chyba nie, a przynajmniej nie ja.
Moja dziewczyna jest już przyzwyczajona do tego, co los jej przyniósł (czyli mnie). Wie jednak, jak mnie podejść. Niektóre zapędy zakupowe potrafi ostudzić w mgnieniu oku. Wystarczy, że powie "czy uważasz, że cię na to stać? Jeżeli tak, to kupuj". Wtedy mam dylemat i zakup biorę pod dłuższą rozwagę. Mam nadzieję, że Panie, które zapoznają się z niniejszym materiałem, nie będą wykorzystywać zdobytej wiedzy do celów komercyjnych. To grzech!
Zdaję sobie sprawę z tego, że dobrej klasy sprzęt może nadwyrężyć domowy budżet. Tak samo jak samochód czy jego serwis. Musimy trzeźwo ocenić zamiary na możliwości. Chciałbym jednak podkreślić, że w wielu przypadkach warto dołożyć i kupić coś dobrego, pewnego i firmowego niż jakiś przypadek. Będzie więcej frajdy i mniej stresu.
Tak więc, i to bezdyskusyjnie, kobieta kochająca muzykę oraz dobry dźwięk to skarb. Potwierdzam, istnieją takie. Nie raz, ani nie dwa podczas odsłuchu to Pani była pod wrażeniem walorów brzmieniowych wybranego zestawu i to ona pchnęła niezdecydowanego Pana do zakupu. Pięknie było usłyszeć: "jak ci się to podoba to kupuj nareszcie!".
|
Co może mieć decydujący wpływ na tak zwany współczynnik WAF (współczynnik akceptacji małżonki)? Cena? Zapewne nie w każdym przypadku. Wzornictwo? Na 100%. Funkcjonalność? Z całą pewnością. Nie każdy musi być alfą i omegą i umieć wszystko obsługiwać. Jeżeli jednak wykażemy, że nasz domowy system audio może być obsługiwany z przejrzystej aplikacji na smartfona, to na pewno zyskamy cenne punkty. I pamiętajcie - jeżeli system ma być uniwersalny, to ilość kabli również będzie miała znaczenie. Im mniej, tym lepiej. Brzmi nie po audiofilsku, ale tak jest. Duża ilość kabli może być gwoździem do trumny. Moja Żona mojego systemu nie dotyka. Ale rozumiem ją - sam czasem nie mogę się w nim połapać.
Znalazła również znakomity sposób, abym swoje "graty" trzymał w swoim pokoju. Wszystko przenosi na środek niedużej jaskini Batmana, a to w znacznym stopniu utrudnia mi życie. Muszę to posprzątać, nie mam wyjścia.
Jeżeli nie macie oddzielnego pokoju na swoje fetysze, a sprzęt będzie obsługiwany nie tylko przez was samych, to jego dizajn będzie najprawdopodobniej decydujący. Niektóre rzeczy kupuje się oczami. Wiele firm, szczególnie zajmujących się produkcją kolumn głośnikowych potrafi wykorzystać ten fakt i robi kolumny piękne, dobrze komponujące się w różnych wnętrzach. To dobry i pewny sposób. Klasyczne, przeciętnie wykończone proste pudła mogą nie przejść już na starcie, mimo iż zagrają lepiej od innych.
Często słyszę "gdzie zamierzasz postawić te kolumny?!". W takich momentach aż korci, aby odpowiedzieć "na twojej głowie". Właśnie niszczysz moje marzenia! Oczywiście prawdziwy dżentelmen zachowa zimną krew. Może się jednak okazać, że w tej bitwie nie wygramy. I trzeba wziąć pod uwagę, że to nie my możemy mieć rację...
Przypomniała mi się pewna zabawna historia, którą powtórzyła mi żona po ubiegłorocznej wystawie Audio Show. Podczas podróżowania windą między piętrami przypadkowo podsłuchała rozmowę dwóch kolegów. Jeden z nich pochwalił się drugiemu, że jego małżonka uświadomiła mu, że nie jest idiotką i zauważyła że wymienił wzmacniacz na inny. A sprawa nie była banalna, bo chodziło o Naima – stylistyka wzmacniaczy tej marki jest niemal identyczna dla wszystkich modeli. To nam powinno przypominać o szacunku przeciwnika. Cenna nauczka na przyszłość.
Jeżeli mogę coś na koniec podpowiedzieć, to warto wykorzystać "regułę wzajemności", do niczego nie namawiam ale próbować warto.
O autorze
DAM KILJAŃCZYK jest zaprzyjaźniony z Audiopunktem od wielu lat. Pasję do sprzętu odziedziczył po Tacie, który to z kolei był i jest częstym gościem sklepu przy ul. Batorego.
CHCESZ WIEDZIEĆ WIĘCEJ? SZYBCIEJ? DOŁĄCZ DO NAS NA TWITTERZE: UNIKATOWE ZDJĘCIA, SZYBKIE INFORMACJE, POWIADOMIENIA O NOWOŚCIACH!!!
|