pl | en

Kolumny głośnikowe

 

AudioVector
Ki3

Producent: Audiovector
Cena: 4990 zł/para.

Kontakt:
Orient Plads 1 | Copenhagen 2100
Denmark
mail@audiovector.com


www.audiovector.com

MADE IN DENMARK

Do testu dostarczyła: Best Audio


udioVector to jedna z tych firm, które do tej pory znałem głównie z nazwy i krótkich kontaktów w czasie wystaw. Zawsze byłem ciekaw produktów duńskiej marki, ale jakoś się nie składało. A ciekaw byłem dlatego, że firma ta na rynku funkcjonuje już od wielu lat (od 1979 roku, gwoli ścisłości, choć początkowo pod nazwą F3/LYD). Myślę, że świadczy to o tym, że produkty musi robić więcej niż dobre, bo inaczej rynek dawno już by ją zweryfikował negatywnie, że tak powiem. Tymczasem Ole Klifoth i jego firma mają się najwyraźniej bardzo dobrze – 35 (!) lat działalności i nowe modele są tego najlepszym dowodem.


Ciekawa jest także filozofia twórcy AudioVectora, o której można poczytać na firmowej stronie. Po pierwsze, dla Ole referencją jest żywa muzyka. Są wśród audiofilów tacy, którzy uważają, że sprzęt ma maksymalnie wiernie oddać nagranie, to co zapisano na taśmie (w pliku), a co przecież niekoniecznie nawet próbuje brzmieć jak muzyka na żywo, ale ja do nich nie należę. Zawsze w tym co słyszę szukam tego nieuchwytnego pierwiastka „prawdziwości” brzmienia, rozumianego jako brzmienie zbliżonego do tego, które pamiętam z koncertów. Nie wnikam w kwestię wyższości jednego podejścia nad drugim - każdy dokonuje swoich wyborów i to jego święte prawo. Wyjaśniam jedynie dlaczego zdanie: „moją referencją jest żywa muzyka” przemawia do mnie bardziej/wzbudza moje większe zainteresowanie niż rozpoczęcie prezentacji własnej marki od czegoś w rodzaju: „pomiary naszych urządzeń wypadają znakomicie”, czy „pasmo przenoszenia jest niemal idealnie płaskie”. Dla mnie na pierwszy miejscu jest zawsze muzyka, a dopiero na jednym z kolejnych dźwięk – mam nadzieję, że czujecie Państwo różnicę.

Wracając do AudioVectorów – wspomniana deklaracja Ole Klifotha automatycznie wzbudziła u mnie chęć posłuchania jego kolumn. Ciekawa jest także dalsza część opisu jego filozofii. Otóż pisze on, że od czasu jego pierwszych kolumn, nazwanych Trapez (z racji dość nietypowego kształtu), nie zmienił on zasadniczo swoich koncepcji, nadal trzymając się tych samych dwunastu zasad budowy „doskonałych” kolumn. Zmieniały się jedynie (na lepsze oczywiście) materiały, których używał. W ciągu owych 35 lat pojawiały się coraz bardziej zaawansowane, lepsze materiały i elementy używane do budowy kolumn, a sztuką było je właściwie wykorzystać.
Kolejna rzecz wzbudzająca moje zaufanie – dużo ręcznej roboty gwarantującej wysoką jakość zarówno dźwięku jak i wykonania. No i jeszcze jedna informacja za strony – OK., może nieweryfikowalna, ale bez wątpienia ciekawa – otóż wg AudioVectora 85% ich kolumn, które wyprodukowano od 1979 roku nadal jest w użytku. W czasach, gdy większość produktów (choć może w mniejszym stopniu w audio) produkuje się z premedytacją tak, by bezawaryjnie działały jedynie do momentu upłynięcia okresu gwarancji, taka deklaracja wzbudza podziw i szacunek.
Pozostało mi więc jedynie uzgodnić kiedy i jaki model trafi do recenzji – jako że to mój pierwszy bliższy kontakt z marką padło na K3i w wersji podstawowej.

Nagrania użyte w teście (wybór)

  • Joe Satriani, Time Machine, Sony, B000002BWJ, CD/FLAC.
  • Miles Davis, Tutu: Original Recording Remastered 2011. Deluxe Edition, Warner, 081227976873, CD/FLAC.
  • AC/DC, Live, EPIC E2 90553, LP.
  • Georges Bizet, Carmen, RCA Red Seal 74321 39495 2, CD/FLAC.
  • Rodrigo y Gabriela, 11:11, EMI Music Poland 5651702, CD/FLAC.
  • Wycliff Gordon, Dreams of New Orleans, Chesky B0090PX4U4, CD/FLAC.
  • The Ray Brown Trio, Summer Wind, Concord Jazz CCD-4426, CD/FLAC.
  • TREME, soundtrack, Season 1, HBO 0602527508450, CD/FLAC.
  • Lee Ritenour, Rhythm sessions, Concord Records CRE 33709-02, CD/FLAC.
  • Kermit Ruffins, Livin' a Treme life, Basin Street B001T46TVU, CD/FLAC.
  • Pink Floyd, Wish you were here, EMI/EMI Records Japan TOCP-53808, CD/FLAC.
  • Dead Can Dance, Spiritchaser, 4AD/Mobile Fidelity, MOFI 2-002, 180 g LP.
  • Miles Davis, Sketches of Spain, Columbia, PC8271, LP.
  • Dire Straits, Communique, Vertigo, 800 052-2, LP.
  • Carlos Santana, Shaman, Arista, 74321959382, CD/FLAC.
  • John Lee Hooker, The best of friends, pointblank, 7243 8 46424 26 VPBCD49, CD/FLAC.
  • Buddy Guy, Blues singer, Silvertone 01241-41843-2, CD/FLAC.
  • Muddy Waters & The Rolling Stones, Live At The Checkerboard Lounge, Chicago 1981, Eagle Rock Entertainment, B0085KGHI6, CD/FLAC.
Japońskie wersje płyt dostępne na

Jak mówiłem, to moja pierwsze recenzja kolumn tej zasłużonej, duńskiej firmy. Powiem więcej, nie miałem okazji ich nigdy posłuchać poza wystawami, a tam nigdy na mnie jakiegoś wielkiego wrażenia nie zrobiły. Nie znaczy to, że grały źle: raz grały lepiej, raz nieco gorzej, co oczywiście nie skreśla żadnego produktu w moich oczach/uszach (bo warunki wystawowe są takie, a nie inne, co trzeba brać pod uwagę). Ale też i ani razu nie miałem odruchu, by jeszcze w trakcie wystawy, bądź zaraz po niej prosić o dostawę kolumn tej marki do recenzji. Jakoś tak się złożyło, że żaden ze znajomych także nie ma AudioVectorów. Słowem, z braku konkretnych doświadczeń nie do końca właściwie wiedziałem, czego konkretnie się spodziewać.
Model Ki3 to powiedzmy raczej wstęp do oferty duńskiej firmy, a na dodatek dostałem go w wersji podstawowej. To jedna z rzeczy, które wyróżniają AudioVectora pośród większości marek na rynku – każdy model występuje w trzech wersjach: podstawowej, Super i Signature. Właściciel jednego z modeli zamiast sprzedawać swoje kolumny, zwykle ze sporą stratą w porównaniu do ceny zakupu, może je apgrejdować do kolejnego poziomu. Będzie to rozwiązanie tańsze, a dodatkowo pozwoli zachować charakter brzmienia (zakładam, że lubiany). Różnice w cenach poszczególnych poziomów nie są małe – testowany podstawowy to koszt 4990 zł za parę, wersja Super to 7390 zł, a Signature to 9690 zł – wartość kolumn można nawet podwoić. Jak duży jest progres w klasie brzmienia nie wiem, ale już to co pokazał podstawowy poziom K3i warte jest zainteresowania, a wyżej – jak zakładam – musi być przecież jeszcze lepiej.

Jako że kolumny trafiły do mnie niemal bezpośrednio po teście Melodik BL30 http://highfidelity.pl/@main-2123&lang= postanowiłem na początek wpiąć je do tego samego, „wypasionego”, grającego u mnie od kilku tygodni systemu, w którym znalazły się: wzmacniacz Crossfire 3, przetwornik D/A Stratos, transport CD-T, gramofon Transrotor Apollon TMD z ramieniem SME, wkładką ZYX Premium Omega i przedwzmacniaczem gramofonowym Phasemation. Ponieważ AudioVectory mają podwójne terminale głośnikowe (zwarte fabrycznie blaszkami, których z ulgą się pozbyłem), wykorzystałem także bi-wiringowy kabel głośnikowy Vovoxa.
Chcąc nie chcąc oczekiwania względem odsłuchiwanego urządzenia były w jakiejś części dyktowane jego ceną. Pomimo że do każdego testu staram się podchodzić bez żadnych uprzedzeń i oczekiwań, to w praktyce nie da się tego uniknąć. Minusem jest oczywiście fakt, że może to w jakiejś mierze wpływać na obiektywizm oceny, ale z punktu widzenia recenzenta da się znaleźć także przynajmniej jeden plus: już nie jeden raz byłem pozytywnie zaskoczony tym, jak dobrze zagrało coś za „jedyne xxx złotych”. To właśnie jeden z tych przypadków.


Po tym jak z szeroko otwartymi oczami i „bananem” na twarzy wysłuchałem naprawdę dobrego bootlegu Renaud Garcii-Fonsa z koncertu w Hamburgu (Prince Ahmed) wstałem z fotela, by sprawdzić, czy aby na pewno dostałem do testu najtańszą, a więc wartą niecałe 5 tys. złotych wersję Ki3. Pomyłki żadnej nie było. Po raz kolejny skonstatowałem, że dzisiejszy rynek audio przyzwyczaił nas do kosmicznego poziomu cen i jeśli coś jest sensownie wycenione, to człowiek, wbrew zdrowemu rozsądkowi, reaguje na to zdziwieniem. Bo tak, nawet w Danii, w stosunkowo niedużej manufakturze (czyli nie w przypadku wielkiego, czytaj: seryjnego producenta) najwyraźniej da się zrobić bardzo dobre kolumny, które można sprzedawać w detalu za taka właśnie cenę. Rynek przyzwyczaił mnie, że w przypadku kolumn z tego poziomu cenowego najczęściej jakieś ograniczenia są oczywiste. Tymczasem tu trudno mi było takowe wskazać. Oczywiście, że pewne występowały, np. przy niskim basie (ważnym w przypadku kontrabasu). Był szybki, zwarty, dobrze różnicowany, ale nie miał takiej masy, nie czuło się go tak fizycznie jak w przypadku kolumn z dużymi wooferami. Innymi słowy udział pudła rezonansowego nie był tak duży, jak przy żywej muzyce.

Ale to nie jest ograniczenie wynikające wyłącznie z ceny tej kolumny, ale przede wszystkim z jej gabarytów – to smukły głośnik o wąskim froncie, ze stosunkowo niedużymi przetwornikami wspieranymi wewnętrzną konstrukcją nazwaną przez AudioVectora QWR Principle. To rodzaj tunelu z wylotem w podstawie kolumny, w szczelinie między obudową a cokołem – słowem nie ma tu (hurra!) klasycznego bas-refleksu. Rozwiązanie to w połączeniu z kolejnym własnym AudioVectora – LCC (Low Compression Concept) daje zaskakująco dobre efekty. O ile w przypadku kontrabasu, fortepianu, czy mocnej muzyki rockowej można wskazać na lekkie odchudzenie samego dołu pasma, o tyle nie sposób nie docenić szybkości, różnicowania i dobrej definicji tego zakresu. I dla przypomnienia do tak dobrej kontroli i definicji wystarczał 30-watowy Crossfire. Im szybszy, bardziej energetyczny bas, tym lepiej wypadał na Ki3, które świetnie radziły sobie z oddawaniem szybkich impulsów. Uwagę potrafiły przykuć, na przykład, popisy perkusistów, mimo że stopie przydałby się nieco większy wykop.

Słuchając kolejnych płyt stwierdziłem jednakże, że to kolumny dla... audiofila, rozumianego jako człowieka posiadającego w swojej kolekcji przede wszystkim nagrania wysokiej klasy. Dlaczego? Ano dlatego, że gdy przyszło do zagrania płyt, na których niskie tony są „poluzowane”, albo podbite (choćby na płycie Santany), to nie znając konstrukcji tych kolumn zacząłbym szukać klasycznego wylotu bas-refleksu. Poluzowany bas w nagraniu oznaczał bowiem pojawianie się takiego buczenia, jakie występuję często w przypadku niedrogich kolumn wentylowanych bas-refleksem (tyle, że w ich przypadku ono zwykle występuje niezależnie od jakości odtwarzanego materiału). Nie sposób robić z tego zarzutu, bo to w końcu oznacza, że AudioVectory grają to, co dostają na wejściu, nie starając się niczego upiększać. Oznacza to tylko tyle, że jeśli w swojej kolekcji macie nagrania, których jakość (zwłaszcza w zakresie basu) nie jest najwyższa, to te kolumny dadzą to odczuć. Jednakże frajda, jaką dają znakomicie prowadząc rytm w kawałkach bluesowych, kipiąc energią w rock'n'rollowych szaleństwach, czy popisując się zdecydowanie ponadprzeciętną dynamiką sprawia, że nie da się tych kolumn nie lubić. Tym bardziej, że to nie jest kwestia tylko imponującej definicji basu i świetnej dynamiki i to zarówno w skali makro jak i mikro.

Ki3 oferują bardzo spójną prezentację w całym paśmie. Zacząłem opis od niskich tonów, bo przy tej wielkości kolumn (i ich cenie) robiły one największe wrażenie. Podkreślę jednakże raz jeszcze, że testowane AudioVectory oferują bardzo spójne, równe brzmienie w całym paśmie. Jednym z zabiegów stosowanych dość często w niedrogich kolumnach jest (mniej czy bardziej) delikatne ocieplenie/podbicie/wypchnięcie do przodu średnicy. Ciepły, namacalny dźwięk trafia w gusta większej ilości osób, niż „chłodne”, analityczne granie, także dlatego, że lepiej maskuje niedoskonałości prezentacji. W przypadku AudioVectorów tego tricku nie zastosowano, a przynajmniej nie udało mi się tego wyłapać (i to z lampowym SET-em oraz lampowym „dakiem”!). Średnica brzmi bardzo neutralnie, ale przy tym nadal naturalnie (co, jak już wiele razy pisałem, wcale nie jest tożsame). Głosy nie są aż tak namacalne, a ich prezentacja nie jest tak aż intymna, jak choćby w przypadku moich Matterhornów, wokaliści nie stoją przed linią kolumn, ale na niej – słowem kontakt z nimi nie wydaje się aż tak bliski.
Nie szkodzi to jednak „naturalności” przekazu, wydaje się jedynie, że obserwuje się wszystko z nieco większej perspektywy, a nawiązanie „kontaktu” z wykonawcami wymaga odrobinę więcej wysiłku. Nie miałem żadnych zastrzeżeń do detaliczności, do oddawania barwy głosu, do wglądu w warstwę emocjonalną. Wszystko było tam gdzie powinno, tyle że oglądałem to z nieco większej perspektywy. Zdarzały się głosy, w przypadku których odnosiłem wrażenie delikatnej nosowości, której normalnie w tych nagraniach nie było, ale były to sporadyczne przypadki. Generalnie rzecz biorąc z dużą przyjemnością słuchałem właściwie wszelkich nagrań z wokalami. Owa neutralność tonalna nie czyniła (z mojego punktu widzenia) tego grania mniej wciągającym, nie brzmiało to absolutnie zimno ani beznamiętnie, co niejednej neutralnej kolumnie się zdarza.


Słuchając nagrań koncertowych, bo w przypadku studyjnych przestrzeń jest zwykle kreowana sztucznie, zwróciłem uwagę na pewną specyfikę pokazywania sceny dźwiękowej przez AudioVectory. Oczywiście zawsze w pewnej mierze zależy to od sposobu ustawienia kolumn, ale też i konkretne ustawienie to jakiś kompromis między różnymi aspektami brzmienia. A to o czym piszę dotyczy takiego, które było według mnie najlepszym kompromisem. Otóż szerokość sceny była spora, wykraczająca przy części nagrań poza rozstaw kolumn, co nie jest aż tak częstym przypadkiem, natomiast głębokość była dobra, ale nie imponująca. Nie jest to kwestia skompresowania głębi sceny do dwóch wymiarów, ale jednak zmniejszenie odległości między poszczególnymi planami, a co za tym idzie pewne spłycenie całości. Dla potwierdzenia, jak przy większości testów, posłuchałem mojej ukochanej wersji Carmen. Na pierwszym planie soliści, daleko w głębi maszerujące chóry – daleko, ale nie tak daleko jak do tego przywykłem. To oczywiście kwestia porównania do wielu innych prezentacji tego samego nagrania. Ktoś, kto słuchałby tego po raz pierwszy pewnie i tak zauważyłby jak duża (głęboka) musiała być scena, na której odbywał się spektakl. Inne nagrania live potwierdziły tę obserwację.
Przy tej okazji zwróciłem uwagę na naprawdę dobrą selektywność tych kolumn, dzięki której nawet przy nieco mniejszych odległościach między instrumentami każdy z nich można było bez większego wysiłku indywidualnie śledzić. Co ciekawe, nawet przy tym niewielkim, acz zauważalnym ograniczeniu przestrzeni Ki3 bardzo dobrze radziły sobie z oddawanie otoczenia akustycznego, pogłosu etc., czyli elementów, które przy nagraniach live odgrywają dużą rolę.

Góra pasma także zaskoczyła mnie swoim poziomem (pamiętając o cenie kolumn). Żywa, detaliczna, „świeża”, z dużą ilością powietrza, otwarta, żadnej ostrości, rozjaśnienia. Ponownie najlepszym określeniem było: naturalna. Efekt uzyskany przez konstruktorów AudioVectora jest naprawdę dobry. Na tym poziomie cenowym niemal zawsze można się doszukać czy to pewnej chropowatości/zapiaszczenia góry, czy wycofania najwyższych tonów, czasem wyostrzeń/rozjaśnień. W tym wypadku nie ma może mowy o wyrafinowaniu dużo droższych tweeterów, ale też i nie ma żadnej z ewidentnych wad pojawiających się często w stosunkowo niedrogich kolumnach. Jest dźwięczność, dużo detali, dobre różnicowanie wysokich tonów i otwartość dźwięku, bez której nie ma dobrego grania.
Opisane powyżej podpasma, choć same w sobie oferują zaskakująco dobry poziom, nie tworzyłyby dobrego, wciągającego spektaklu muzycznego, gdyby nie jeszcze jeden element warty podkreślenia - spójność całego pasma. Do tej nie da się absolutnie przyczepić. AudioVector chwali się dość prostymi zwrotnicami, a te zwykle, o ile są dobrze zaprojektowane i wykonane oczywiście, dają bardzo dobre efekty. Tak właśnie jest w tym przypadku, podzakresy płynnie przechodzą jeden w drugi, nie ma żadnych podbić, podbarwień, żadnej dominacji tej, czy innej części pasma. Dostajemy naprawdę dobre, muzykalne, wciągające w świat muzyki granie, które mi spodobało się wręcz wyjątkowo. Już zgłosiłem dystrybutorowi, że chętnie posłucham wyższych modeli AudioVectora.

Podsumowanie

Ki3 bardzo pozytywnie mnie zaskoczyły. To równo, żywo grające kolumny, raczej neutralne tonalnie, a mimo tego (patrzę z mojej perspektywy) muzykalne i angażujące słuchacza. Nie są to kolumny dla miłośników tektonicznego basu, ale trudno nie docenić zwartości, sprężystości, szybkości niskich tonów i bardzo dobrego pace&rhythm. Potrafią zagrać właściwie każdą muzykę i jedynie w bardzo nielicznych przypadkach będzie się do czego przyczepić (w porównaniu do droższych konstrukcji). W większości przypadków nawet jeśli znamy dane nagrania z odtworzeń na dużo droższych/lepszych kolumnach, docenimy czego udało się, stosunkowo niewielkim kosztem, dokonać inżynierom AudioVectora. Płynna, spójna, żywa prezentacja bez ewidentnych słabości – tego na tym poziomie cenowym nie spotyka się aż tak często. Jak napisałem wcześniej już ta podstawowa wersja Ki3 gra bardzo dobrze, a jej potencjalny właściciel ma jeszcze opcję dwóch poziomów apgrejdu. Nie dość, że koszt (mimo konieczności wysyłki do fabryki) będzie zwykle niższy niż sprzedaż tego modelu i zakup innych kolumn, to na dodatek apgrejd w AudioVectorze oznacza otrzymanie niemal nowych kolumn.
Obudowy są naprawiane (jeśli mają jakieś drobne uszkodzenia), stosowne elementy wymieniane, kolumny poddawane są rygorystycznym testom, a na koniec otrzymują nowe opakowania, kolce, numery seryjne i nową, 5-letnią gwarancję producenta. Proszę więc posłuchać AudioVectorów (i ile szukacie Państwo kolumn). Jeśli spodobają wam się tak, jak mnie, możecie mieć kolumny na całe życie.

AudioVectory Ki3 to stosunkowo nieduże, smukłe 2,5-drożne kolumny podłogowe. Jedna z rzeczy, które wyróżnia je wśród konkurencji z tej półki cenowej to brak bas-refleksu. Zamiast niego firma stosuje własne rozwiązanie zwane QWR Principle, które jest swego rodzaju tunelem umieszczonym za driverami z wylotem w podstawie kolumny, a dokładniej w szczelinie między jej dolną ścianką a dodatkowym cokołem. Cokół zwiększa stabilność szczupłej kolumny. To do niego też wkręcane są regulowane, solidne kolce, do których dostajemy także stosowne podkładki zabezpieczające podłogę przed uszkodzeniem.
Kolumnę wyposażono w dwa 110 mm przetworniki nisko-średniotonowe z membranami wykonanymi z mieszanki włókien szklanych i węglowych oraz 25 mm kopułkę tekstylną z magnesem neodymowym chłodzonym ferrofluidem, oraz sporym radiatorem przymocowanym do tylnej części.


Obudowy wykańczane są jednym z pięciu fornirów: białym, czarnym, cherry, maple lub rosewood. Wykonanie i wykończenie tych kolumn można stawiać za wzór nawet droższym konstrukcjom. Jako że to jeden z podstawowych modeli wykorzystano tu „jedynie” dwa własne rozwiązania AudioVectora. Pierwsze to LCC (Low Compression Concept ). Rzecz w poprawieniu szybkości oddawania impulsów, a przez to zmniejszenie kompresji dźwięku. Uzyskano to zmniejszając masę elementów ruchomych i zwiększając natężenie pola magnetycznego (magnes). Drugie rozwiązanie nazywa się IUC (Individual Upgrade Concept), wspominałem o nim w tekście. Każdy model można kupić w wersji podstawowej i później dokonać jednego z dwóch apgrejdów (albo obu) do wyższej wersji. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie by zacząć od razu od wersji środkowej, lub najwyższej. W celu dokonania apgrejdu kolumny muszą co prawda pojechać do fabryki do Danii, ale i tak koszty tej operacji powinny być niższe niż różnica w cenie sprzedaży posiadanych kolumn i zakupu nowych.

Dane techniczne (wg producenta)

Konstrukcja: 2,5 - drożna
Pasmo przenoszenia: 45 Hz-22 kHz
Skuteczność: 91 dB
Impedancja: 8 Ω
Moc maksymalna: 180 W
Wymiary (H x W x D): 980 x 140 x 240 mm
Waga: 13 kg/szt.

Dystrybucja w Polsce:

BEST – AUDIO

ul. Traugutta 25 | 90-113 Łódź | Polska
tel.: 42 633 59 07 | 42 630 01 84

www.bestaudio.pl

  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl

System odniesienia

- Odtwarzacz multiformatowy (BR, CD, SACD, DVD-A) Oppo BDP-83SE z lampową modyfikacją, w tym nowym stopniem analogowym i oddzielnym, lampowym zasilaniem, modyfikowany przez Dana Wrighta
- Wzmacniacz zintegrowany ArtAudio Symphony II z upgradem w postaci transformatorów wyjściowych z modelu Diavolo, wykonanym przez Toma Willisa
- Końcówka mocy Modwright KWA100SE
- Przedwzmacniacz lampowy Modwright LS100
- Przetwornik cyfrowo analogowy: TeddyDAC, oraz Hegel HD11
- Konwerter USB: Berkeley Audio Design Alpha USB, Lampizator
- Gramofon: TransFi Salvation z ramieniem TransFi T3PRO Tomahawk i wkładkami AT33PTG (MC), Koetsu Black Gold Line (MC), Goldring 2100 (MM)
- Przedwzmacniacz gramofonowy: ESELabs Nibiru MC, iPhono MM/MC
- Kolumny: Bastanis Matterhorn
- Wzmacniacz słuchawkowy: Schiit Lyr
- Słuchawki: Audeze LCD3
- Interkonekty - LessLoss Anchorwave; Gabriel Gold Extreme mk2, Antipodes Komako
- Przewód głośnikowy -
LessLoss Anchorwave
- Przewody zasilające - LessLoss DFPC Signature; Gigawatt LC-3
- Kable cyfrowe: kabel USB AudioQuest Carbon, kable koaksjalne i BNC Audiomica Flint Consequence
- Zasilanie: listwy pasywne: Gigawatt PF-2 MK2 i Furutech TP-609e; dedykowana linia od skrzynki kablem Gigawatt LC-Y; gniazdka ścienne Gigawatt G-044 Schuko i Furutech FT-SWS-D (R)
- Stolik: Rogoż Audio 4SB2N
- Akcesoria antywibracyjne: platforma ROGOZ-AUDIO SMO40; platforma ROGOZ-AUDIO CPPB16; nóżki antywibracyjne ROGOZ AUDIO BW40MKII i Franc Accessories Ceramic Disc Slim Foot