pl | en

Przychodzi facet do salonu (audio)

cz. XVI


DWAJ MOCARZE. MUZYKA I SZTUKA

Szesnasta część cyklu felietonów opisujących świat audio od strony sprzedawcy. Bycie sprzedawcą może być naprawdę fajne…

Kontakt:
e-mail: audiopunkt@wp.pl
info@audiopunkt.com.pl

www.sklep.audiopunkt.com.pl


a odsłuch umówili się dwaj panowie. Jeden dostojny, w sile wieku, znajomy klient, który odwiedza nas z rzadka i robi zakupy oraz towarzyszący mu elegancki młodzieniec o przyjaznym usposobieniu i nie tylko konkretnych wymaganiach sprzętowych, ale i z żelazną konsekwencją, bezlitośnie i ze znawstwem eliminujący sprzęty, które nie spełniały jego jasno sprecyzowanych oczekiwań.
Usłyszałem muzykę Chopina i poruszony oddaliłem się na tył sklepu. Reszta kolegów zamiast zajmować się tym co zawsze (prowadzić korespondencję z klientami z nosem w laptopie) stała nieruchomo i słuchała. Ruszały im się tylko oczy. Po chwili w taki stan zapadłem i ja.
Nie jestem znawcą Chopina, ani tym bardziej wyrafinowanym melomanem potrafiącym ocenić interpretację jego utworów. Jednak kiedy słyszę jak ktoś gra jego muzykę w sposób niezwykły i ponadprzeciętny (jak mi się wydaje), dostaję gęsiej skórki, na rękach stają mi włoski, a po plecach chodzą ciarki. Tak było i tym razem. Były to: Allegro maestoso, Scherzo. Molto vivace, Largo i Finale. Presto z Piano Sonata No. 3 in B minor op. 58 (tytuły przeczytałem już po odsłuchu z płyty, którą klienci przynieśli ze sobą…) Po... Nawet nie wiem po ilu minutach błogostanu, cichy i spokojny głos jednego z odsłuchujących panów: "A teraz poproszę ten drugi wzmacniacz" wrócił mi świadomość miejsca i sytuacji. Pospiesznie przepiąłem kable i znowu się zaczęło.

Aż wstyd mi się przyznać do sytuacji, w której w trakcie odsłuchu wszedł inny klient i przez chwilę odbijał się ode mnie jak piłka tenisowa od ściany, bo ja chciałem chłonąć, słuchać, słuchać, słuchać.
W tym miejscu bardzo pragnę przeprosić owego klienta za to, że próbując nawiązać ze mną kontakt słowno-wzrokowy natykał się na obraz cielęcia bożego, czyli mnie w sytuacji, kiedy ja ani be ani me. Tak to klient pogadał sobie do obrazu. Szczęśliwie kolega Adam zachował przytomność umysłu i oddał się rozumnemu zachowaniu czyli rozmowie z klientem.

Tymczasem zmieniałem kolumny głośnikowe jedne po drugich, a sytuacja zmierzała do tego, co założyłem sobie kilka dni wcześniej rozmawiając z panami przez ok. 30 minut o ich oczekiwaniach wobec systemu i umawiając się na odsłuch. Czyli do wyłonienia systemu, który jedno, że w mojej, ale przede wszystkim w ich opinii, ma szanse sprawdzić się najlepiej.

Po półtorej godziny (a odsłuch u nas trwa zwyczajowo godzinę...) my nadal słuchaliśmy, ciesząc się z coraz wyraźniej kreślonych zmian brzmienia kształtowanych przez kolumny (wzmacniacz w międzyczasie został już wybrany). Wytworzyła się atmosfera wspólnego zrozumienia, do czego dążymy w ostatnim momencie polowania na "ten dźwięk". Porzuciliśmy role odsłuchujących i prezentujących, zostały: muzyka i emocje. Efektem był wybór systemu i ogólne zadowolenie, śmiechy i satysfakcja, że wszyscy razem "przepracowaliśmy" tak ciężki temat w tak lekki i fantastycznie uskrzydlony muzyką sposób. Cieszyłem się radością, jakiej doświadczyłem wspólnie z klientami i satysfakcją z dobrze wykonanej pracy. Po powrocie do domu pomyślałem o tym, jaki jestem szczęśliwy, że mi się jeszcze chce i że jeszcze mogę. Czego i Państwu życzę.

P.S.
Dopiero na koniec dowiedziałem się kim jest ten młodszy, elegancki pan, dla którego wybieraliśmy system. Starszy z panów pokazał mi płytę, która posłużyła do odsłuchu. Na okładce widniało zdjęcie młodszego z panów i napis: Ingolf Wunder Chopin Recital. A przewodnikiem młodego wirtuoza po Audiopunkcie był pan Michał Dybowski - muzyk i współzałożyciel Przedsiębiorstwa Muzycznego Selene.

O autorach

Jarosław Ostrowski jest kierownikiem salonu Audiopunkt. Pracuje w nim od początku rozpoczęcia działalności w tym miejscu. Wychował się w rodzinie muzykującej, dźwięk na żywo ma we krwi. W brzmieniu każdego urządzenia próbuje odnaleźć coś ciekawego. Jeśli sprzęt jest kiepski nie ma litości, wówczas na miejsce na półce w Audiopunkcie takie urządzenie nie ma szans.
Adam Kiljańczyk jest zaprzyjaźniony z Audiopunktem od wielu lat. Pasję do sprzętu odziedziczył po Tacie, który to z kolei był i jest częstym gościem sklepu przy ul. Batorego.