pl | en
Felieton
Przychodzi facet do salonu (audio)...
"Odsłuch"


Miejsce: salon audio Audiopunkt

Czas: bliżej nieokreślony

Kontakt:
ul. Stefana Batorego 35 (piętrowy budynek przedszkola)
02-591 Warszawa

Od poniedziałku do piątku w godz. 11:00 - 19:00
W sobotę w godz. 11:00 - 15:00
tel. 22 825 30 90 | kom. 601 171 299

Strona internetowa: audiopunkt.com.pl

Tekst: Jarosław Ostrowski
Zdjęcia: Adam Kiljańczyk

Data publikacji: 1. stycznia 2013, No. 105




Klient salonu audio to zwierzę przedziwne. Żeby go dobrze poznać, zrozumieć, o co mu tak naprawdę chodzi, trzeba niemalże studiów z psychologii (zawistni mówią, że z psychiatrii...). Na forach audio znaleźć można liczne wpisy klientów zawiedzionych, oszukanych, wściekłych, naburmuszonych, wszechwiedzących. A jak to wygląda z drugiej strony, ze strony sprzedawcy? Zapraszamy państwa do lektury felietonu, który być może będzie pierwszym z dłuższej serii.
Redakcja

Odsłuch jak zwykle został umówiony telefonicznie. Klient, po wcześniejszej wizycie w sklepie wybrał już wstępnie kolumny głośnikowe, które znalazły się w kręgu jego zainteresowań. W odniesieniu do powierzchni docelowego pomieszczenia w domu (15 metrów kwadratowych) wybór padł na zestawy podstawkowe - Audiovector Mi 1 oraz PMC TB2i. W roli "napędu" wystąpił komplet urządzeń Exposure 2010 S.

Przyjechało jednak dwóch panów, ten który się umawiał i jego bardziej doświadczony w dziedzinie audio kolega. Jako pierwsze zagrały Audiovectory. Przyniesiona przez słuchających płytoteka pozwoliła na wszechstronne sprawdzenie możliwości kolumn.
W trakcie odsłuchu wszedł do sklepu kolejny klient, zatem pozostawiłem słuchających sam na sam z muzyką. Zagadnięty przeze mnie gość stwierdził jednak, że chce się rozejrzeć i ewentualnie potem (jak sądzę zorientował się, że trwa odsłuch) będzie chciał porozmawiać.

Po dłuższej chwili (ok. 30 minut) zdecydowaliśmy o zmianie kolumn, na których dokonywaliśmy odsłuchu. W trakcie dokonywania przełączeń biorące w nim udział osoby podzieliły się ze mną uwagami. Wśród nich dużymi literami wybili tę: "Kolumny grają zbyt ociężale, bas mają bułowaty, średnicę dobrą, ale zbyt wypchniętą, a wysokie przygaszone." Ponieważ to dla mnie nie pierwszyzna, każdy przecież może powiedzieć co chce, ostatecznie to jego wybór, w tym samym czasie zerkałem również na klienta "rozglądającego się" i zauważyłem, że uważnie przysłuchuje się naszej "wymianie opinii" (choć tak naprawdę ja raczej słuchałem uważnie wrażeń obu panów), ale zachowuje daleko idący dystans, czyli klient typu "Buster Keaton".

Z wysłuchanych uwag byłem w raczej zadowolony, ponieważ podpinając następne kolumny, PMC TB2i, wiedziałem, że będą stanowić znakomite przeciwstawienie dla wyrażonej przez obu panów oceny i żywiłem nadzieję, że będą mieć szansę na spełnienie ich oczekiwań. No bo skoro Audiovectory odebrali w ten właśnie sposób, to PMC... Minęło 15 minut i panowie już wiedzieli, że PMC: "Nie mają basu, średnica jest zbyt sucho przedstawiona, za twardo, a wysokich tonów jest za dużo".
Jednocześnie zauważyłem, że "rozglądający się" pan z większą uwagą przysłuchiwał się muzyce niż przyglądał się urządzeniom prezentowanym na półkach.

Ja tymczasem zerknąłem w zeszyt, aby sprawdzić jaki mam następny odsłuch, z zamiarem rozpoczęcia przygotowań do niego. Tymczasem panowie, z którymi miałem przyjemność spędzić ostatnią godzinę, zaczęli pakować przyniesione ze sobą płyty. Pożegnaliśmy się dowcipkując o "trudnym życiu" audiofila.

Tymczasem pan "Buster Keaton", już po wyjściu obu odsłuchujących zwrócił się z zaskakującym dla mnie pytaniem: "Czy te kolumny są do kupienia?" Odpowiedziałem, że owszem, wszystkie kolumny w sklepie są do kupienia. "Ale mnie chodzi o te, co teraz grały". - "Tak", odpowiedziałem, te PMC również. "To proszę je zapakować." Zgłupiałem. Oczekiwałem jak zwykle chęci dalszego posłuchania, pytań o markę, o cenę i przede wszystkim o wysokość rabatu. A tu krótkie: "proszę zapakować".
Widocznie moja głupia mina sprowokowała pana "rozglądającego się" do wypowiedzenia kilku słów, może po to, aby przywrócić mi równowagę umysłową. Oto co usłyszałem: "Jestem muzykiem, gram na gitarze. Wiem jak brzmi dźwięk na żywo. Dużo pracuję w studio. To, co słyszałem wystarczy mi w zupełności. Chcę taki dźwięk mieć w domu. Czy mogę zapłacić kartą?"

Aby się "odetkać" zapytałem nieśmiało, czy ta okleina się podoba, bo są inne... Ale po krótkim: "Biorę te". Zacząłem pakować kolumny.

Niech żyją gitarzyści! Niech żyją muzycy!

Pozdrawiał Jarek Ostrowski - Audiopunkt

O autorze:
Jarosław Ostrowski jest kierownikiem salonu Audiopunkt. Pracuje w nim od początku rozpoczęcia działalności w tym miejscu. Wychował się w rodzinie muzykującej, dźwięk na żywo ma we krwi. W brzmieniu każdego urządzenia próbuje odnaleźć coś ciekawego. Jeśli sprzęt jest kiepski nie ma litości, wówczas na miejsce na półce w Audiopunkcie takie urządzenie nie ma szans.