pl | en
Nagrody roku
NAGRODY ROKU 2012
MAGAZYNU "HIGH FIDELITY"


Sprawozdania z poprzednich lat:

Nagrody Roku 2011, czytaj TUTAJ

Nagrody Roku 2010, czytaj TUTAJ

Nagrody Roku 2009, czytaj TUTAJ

Nagrody Roku 2008, czytaj TUTAJ

Nagrody Roku 2007, czytaj TUTAJ

Nagrody Roku 2006, czytaj TUTAJ

Nagrody Roku 2005, czytaj TUTAJ

Nagrody Roku 2004, czytaj TUTAJ




Tekst: Wojciech Pacuła | Marek Dyba
Grafika i projekt logo: Bartosz Łuczak/Piksel Studio

Data publikacji: 1. grudnia 2012, No. 104




AMG
Viella V12 + AMG 12J2

TEST: No. 98, czerwiec 2012, czytaj TUTAJ
Inżynieria precyzyjna w wykonaniu najlepszych producentów audio jest oszałamiająca w swojej precyzji. Jak, chociażby, w przypadku firmy AMG. Zachowując czystość linii, skromność projektu, zwartość i kompaktowe rozmiary udało się jej właścicielowi, panu Wernerowi Roeschlau, zbudować gramofon Viella V12, będący prawdziwym dziełem sztuki użytkowej. Wraz z firmowym ramieniem 12J2 o długości 12", tworzy tandem z absolutnego high-endu. Piękno wykonania idzie w parze z pięknym poukładanym dźwiękiem. Gramofon wydobędzie z każdej płyty to, co najlepsze bez popadania w romantyczne uniesienia, zaciemniające zwykle istotę sprawy - przekaz muzyczny. Niczego bym w nim nie zmieniał i po prostu cieszył się muzyką póki tchu w piersi...



Master Tape Sound Lab -
za powrót do źródeł

REPORTAŻ: No. 98, czerwiec 2012, czytaj TUTAJ
Odrodzenie rynku taśmy magnetofonowej związane jest, paradoksalnie, z zachodząca na naszych oczach rewolucją cyfrową, tj. z przejściem z formatów fizycznych na pliki komputerowe. Nie jest to jednak tylko i wyłącznie nostalgia - taśma analogowa to wciąż najlepsze znane medium muzyczne. Nawet winyl jest jedynie próbą aproksymacji tego, co można znaleźć na taśmie analogowej 1/4" odtwarzanej z prędkością 15 ips.
To jednak niezwykle kosztowne hobby, nawet jak na tak luksusowe zajęcie, jakim jest audio. Dlatego firma, która stawia wszystko na jedną szalę i mówi nowym formatom "sprawdzam", na swoim końcu stawiając taśmę musi być zauważona. A jeśli robi to tak dobrze, tak ujmująco, jak Master Tape Sound Lab, musi być wyróżniona.
Pan Todor Dimitrov, jej szef, zrobił coś, co wydawało się nieosiągalne - namówił Kostasa Metaxasa, aby ten udostępnił nagrywane przez siebie przez lata taśmy dla szerszej publiczności. Tak powstał katalog MTSL - w wielu aspektach referencyjny. Gratulacje!


Taku Hyodo
Leben HiFi Stereo Company

Japońscy artyści, konstruktorzy świata audio nie potrzebują laurów i zaszczytów. Wychodzą bowiem z założenia, że mówią za nich ich kreacje, a im wystarcza świadomość, że to, co robią jest dobre. Nie inaczej jest z panem Taku Hyodo, właścicielem i głównym inżynierem firmy Leben HiFi Stereo Company, w skrócie - Leben.
A przecież modele wzmacniaczy lampowych CS-300, CS-660P, a teraz CS-1000P, żeby przypomnieć tylko najważniejsze produkty z ostatnich trzech lat, przeszły już do legendy. Są piękne, wykonane z sercem i grają jak marzenie. Model CS-300, jak i jego kolejne wersje, sprawdza się znakomicie jako wzmacniacz słuchawkowy - to referencja redakcji "High Fidelity".
Życzymy panu Hyodo jeszcze wielu tak udanych, tak cudownych produktów!!!





Bakoon Products
AMP-11R + RCK-11

TEST: No. 103, grudzień 2012, czytaj TUTAJ
Wzmacniacze, także wzmacniacze zintegrowane, kojarzą się z dużymi gabarytami. Zasilacz, radiatory i inne elementy zajmują sporo miejsca i do ich sensownego rozlokowania potrzebna jest duża obudowa.
Jeśli więc coś odbiega od tego schematu, podchodzimy do tego z nieufnością. Przykładem na takie właśnie, wytracające nas z równowagi urządzenie jest wzmacniacz zintegrowany firmy Bakoon Products.
Cudownie wykonany, maleńki, świetnie grający. I do tego znakomicie spisujący się jako wzmacniacz słuchawkowy (właściwie to ta sama liga). I do tego jeszcze ta zaawansowana, świetnie dopasowana platforma antywibracyjna. To kiler!!! Korea w moich oczach wyrasta dzięki temu na poważnego gracza w świecie high-endu. Smakowitego high-endu - dodajmy.


SPEC
RSA-V1

TEST: No. 97, maj 2012, czytaj TUTAJ
Rynek audiofilski ma swoje uprzedzenia i stereotypy. Jednym z nich jest (niemalże) aksjomat, wedle którego najlepiej grają wzmacniacze lampowe SET, potem lampowe PP, następnie tranzystorowe w klasie A, tranzystorowe PP, a reszta to badziew, na który szkoda czasu. W tym "śmietniku" umieszczane są też wzmacniacze pracujące w klasie D.
O, jakże się można pomylić! Japończycy ze SPEC Corporation, którzy stworzyli wzmacniacz zintegrowany RSA-V1 pokazali wszystkim figę, dali pstryczka w nos, nawet jeśli nie mieli takiego zamiaru (OK., znając Japończyków, na pewno im to do głowy nie przyszło), oferując high-endowy wzmacniacz z końcówka mocy w klasie D.
Ich wzmacniacz gra bowiem jak rasowy, cudowny wzmacniacz SET, ale ze znacznie lepszym rozciągnięciem pasma i wyższą dynamiką. Ciepły, fantastycznie rozdzielczy dźwięk z niewielkiego pudełka? Tak, to możliwe! Trzeba jednak podejść do sprawy kompleksowo, zastosować wysokiej klasy podzespoły, pomyśleć nad obudową, w tym przypadku wyjątkowo wyrafinowaną i dostaniemy coś, co zmienia nasz ogląd rzeczywistości. To taki łamacz stereotypów, oby jeden z wielu.

ModWright Instruments
LS 36.5

TEST: No. 100, sierpień 2012, czytaj TUTAJ
Łatwo jest nagrodzić, docenić, wywyższyć, wskazać palcem wszystko, co jest zarówno najlepsze, jak i najdroższe. Choć to niezwykłą sztuka skonstruować urządzenie stawiane na samym szczycie, to jeszcze trudniej przygotować coś, co za ułamek tej kwoty będzie niewiele gorsze.
Dan Wright, szef ModWright Instruments wie, jak to się robi. Co słychać - zaprojektowany przez niego przedwzmacniacz LS 36.5 gra jak marzenie. Wyprodukowany całkowicie w USA ma solidną obudowę i przemyślany, sensowny układ elektroniczny z ładnymi elementami biernymi. Urządzenie można rozbudować o zewnętrzny lampowy zasilacz, co dodatkowo podnosi jego wartość. Za te pieniądze to po prostu kiler!

Manley
CHINOOK

TEST: No. 98, czerwiec 2012, czytaj TUTAJ
Eva Manley, szefowa Manley Laboratories, Inc. jest niezwykłą kobietą. Dyryguje grupą facetów, inżynierów, którzy nie są zwykle skorzy do kompromisów. Jakoś udaje sie jej jednak być czymś w rodzaju katalizatora, dzięki któremu w kalifornijskim Chino powstają niezwykłe produkty. Jednym z nich, wciąż przez wielu recenzentów uważanych za referencyjny, jest przedwzmacniacz gramofonowy Steelhead.
Nagrodzony przez nas model Chinook jest jego zeskalowaną w dół wersją, tj. tańszym odpowiednikiem, choć przygotowanym wedle tych samych procedur, z wykorzystaniem podobnych podzespołów i układów. Na szczęście nie jest to "pomniejszenie", a zupełnie nowa propozycja, bazująca wprawdzie na zaletach Steelheada, dodająca jednak także coś od siebie, przede wszystkim nasycenie wszystkich podzakresów harmonicznymi.
Amerykańskie urządzenie, produkowane w całości w Stanach Zjednoczonych przez niezwykle kompetentnych ludzi, mające grać równie dobrze dziesięć i dwadzieścia lat po zakupie. Taki mały klasyk.

Audio Research
REF75

TEST: No. 102, październik 2012, czytaj TUTAJ
Amerykanie to naród, o którym można powiedzieć wiele. W zależności od naszych sympatii i antypatii, stopnia wiedzy i ignorancji powiemy, że są rzutcy, zaradni, leniwi, grubi, zarozumiali, nieczuli, uśmiechnięci, pogodni, ciężko pracujący.

Znając firmy amerykańskie produkujące audio powiedziałbym jednak przede wszystkim, że są solidni. Przykładem na to mógłby być nagrodzony przez "High Fidelity" wzmacniacz mocy Reference 75.
Jego budowa jest wyjątkowa. Zdrowy rozsądek połączony z doświadczeniem zaowocowały dużym, ale klasycznie wyglądającym produktem, który będzie równie atrakcyjny za kilka i kilkanaście lat. Dźwięk wzmacniacza odsyła do najlepszych lat tego producenta - jest nieco ciepły, płynny, nasycony harmonicznymi. Połączmy go z kolumnami, które tego nie zepsują i będziemy mieli wzmacniacz na zawsze.

Amphion
KRYPTON3

TEST: No. 103, listopad 2012, czytaj TUTAJ
Spotkanie z Anssim Hyvönenem podczas tegorocznej wystawy Audio Show (2012) było dla mnie sporym przeżyciem. Potwierdziło się wszystko to, co wiedziałem z wymienianych z nim wcześniej maili i co zakładałem słuchając jego topowych kolumn. To niezwykle ciepły, mądry człowiek, realizujący swoje pasje i cele tak, aby nikomu przy tym nie zrobić krzywdy - czy to chodzi o jego pracowników, czy, dla przykładu, naturę. Nie szafując słowem "dobry", można by w ten sposób, pokrótce, Anssiego nazwać.
A da się to wyczuć słuchając jego kolumn, z Kryptonem3 na czele. Precyzyjnie prowadzone pasmo, zjawiskowa scena dźwiękowa i wgląd w nagranie, jakbyśmy siedzieli w reżyserce realizatora - to ich główne cechy. Dochodzą do tego wewnętrzna harmonia i spójność, które trzymają brzmienie z daleka od kliniczności i jasności.
Ponadczasowy design i dźwięk za którymi stoi konkretny, dobry (a miałem nie szafować...) człowiek.


Ardento
ALTER

TEST: No. 101, wrzesień 2012, czytaj TUTAJ
To klasyczny przykład produktu niszowego – o firmie mało kto słyszał, chyba że akurat zapamiętał ją z Audio Show 2010. Ardento oferuje kolumny nie dość, że - co współcześnie niezwykłe - w otwartej odgrodzie, to na dodatek w cenie, która na polskie warunki wydaje się szalona. Tymczasem, choć skierowane do określonej grupy osób, choć na pozór „vintage'owe”, Altery oferują kapitalny, pełno-pasmowy, energetyczny i wyrafinowany dźwięk, który sprawia, że na tle bardziej znanej konkurencji ich cena przestaje być szalona, a robi się wręcz okazyjna. Spójność, płynność, nasycenie i muzykalność brzmienia od najniższego basu po najwyższą górą, w połączeniu ze znakomity wykonaniem i wykończeniem są w stanie przekonać do siebie nawet niejednego zatwardziałego zwolennika konstrukcji wentylowanych bas-refleksem. Jedne z najlepszych kolumn jakie słyszałem, grają równie dobrze z lampą jak i z tranzystorem, no i jest to produkt polski – szacunek!


Dynaudio
CONFIDENCE C1 SIGNATURE

TEST: No. 103, listopad 2012, czytaj TUTAJ
Kolejny produkt związany ściśle z właścicielem firmy i to nie tylko przez jego podpis na specjalnej, aluminiowej plakietce na tylnej ściance. Należący do serii Confidence model C1 firmy Dynaudio był dla pana Wilfrieda Ehrenholza, jej właściciela, kolumną marzeń. To ją wybrał i przez wiele lat grał na niej w swoim domowym systemie. Wprowadzenie do sprzedaży modeli "rocznicowych" pozwoliło jednak na tyle wyraźnie poprawić wiele elementów składowych tej kolumny, że powstała najpierw jej wersja Confidence C1 II, a potem specjalna wersja Confidence C1 Signature.
Ta niesamowita, niewielka kolumna generuje ogromny dźwięki i znakomity bas. Jej góra może być wzorcem dla wszystkich innych kolumn, bez względu na cenę. Jej wartość podnosi też fakt, że to edycja specjalna, limitowana. Mamy więc do czynienia z kolekcjonerskim unikatem, będącym referencyjnym głośnikiem właściciela firmy, która sprzedaje konstrukcje nawet kilkunastokrotnie droższe - to mówi samo za siebie... Przeznaczone raczej do niewielkich pomieszczeń, wydajnych prądowo wzmacniaczy zapewni godziny, dni, tygodnie i lata muzycznej ekstazy.


Harbeth
M30.1

TEST: No. 103, listopad 2012, czytaj TUTAJ
Zmiany w firmach podobnych Harbethowi mają miejsce rzadko i jedynie w nadzwyczajnych okolicznościach. Na przykład, jeśli uda sie przygotować nowy model kolumny, który będzie istotnie lepszy od starego. Dlatego tego typu zmiany są rzadkie i nigdy nie dotyczą całej oferty, a jedynie wybranych produktów.
Kiedy jednak do tego dochodzi, to jest to swoiste święto - dostajemy do ręki coś tak doskonałego, jak - najpierw - model M40.1, a teraz jego mniejszą wersję M30.1. To fantastyczna, niewielka kolumna, która z odpowiednim wzmacniaczem jest w stanie konkurować z dowolnymi kolumnami innych firm - przede wszystkim w prezentacji wokali, ale nie tylko. Alan Shaw, który je zaprojektował może być z nich dumny!


Monitor Audio
MONITOR REFERENCE MR4

TEST: No. 103, listopad 2012, czytaj TUTAJ
Powiem krótko - zrobić coś tak dobrego za tak małe pieniądze to sztuka i wyzwanie, nie tylko konstruktora, ale i księgowego, który czuwa nad budżetem. W modelu MR4, ale i w MR6, jeśli już o tym mówimy, udało się to wszystko zgrać w taki sposób, że inni mogliby się na tym przykładzie uczyć, jak dysponować funduszami, żeby przyniosły jak najwięcej korzyści.
Bardzo dojrzały, zrównoważony dźwięk, który ma, że zacytuję test: "coś, czego nie ma 90% dostępnych obecnie kolumn: "duszę", czy jak to tam nazwać; coś, co powoduje, że muzyka "żyje".

Audiomica Laboratory
EXCELLENCE SERIES: Erys + Celes + Ness

TEST: No. 101, wrzesień 2012, czytaj TUTAJ
Polscy producenci mają pod górkę. W ogóle producenci z krajów, które nie są zaliczane do "centrum", także jeśli chodzi o produkty audio, mają nielekko. W związku z tym trzeba wielu lat cierpliwej, mrówczej wręcz pracy, żeby wypracować sobie pozycję godnego zaufania, solidnego producenta - nie tylko na rodzimej ziemi, ale przede wszystkim za granicą.
Gorlicka firma Audiomica Laboratory wciąż jest młoda i wszystko przed nią. Za pomocą takich kabli jak te z serii Excellence jest jednak w stanie już teraz konkurować z uznaną, amerykańską, brytyjską czy japońską konkurencją. Nasycony, lekko "analogowy" dźwięk systemu okablowania, który był przez nas testowany we wrześniowym, "polskim" numerze "High Fidelity" spowoduje, że połączona nim elektronika przejmie część jego zalet, co tylko wyjdzie jej na dobre.


Purist Audio Design
CORVUS Presto Revision

TEST: No. 98, czerwiec 2012, czytaj TUTAJ
To, czy jesteśmy zadowoleni z zakupów związanych z systemem audio w głównej mierze zależne jest od naszych oczekiwań. Dlatego też tak ważne jest odsłuchiwanie poszczególnych komponentów u siebie w domu. Możemy wówczas znaleźć produkty, które zmienią nasze postrzeganie dźwięku.
Dla wielu melomanów takim "objawieniem" będzie system okablowania Corvus, w wersji Presto Revision, amerykańskiej firmy Purist Audio Design. Ciepły, lekko dociążony dźwięk pomoże wielu systemom nabrać masy, ciała, odzyskać właściwe barwy. Bonusem jest ich specyficzna właściwość - "zdejmują" napięcie, nerwowość z nagrań, pozwalając wybrzmieć wszystkiemu tak, jak powinno.

Ear Stream
SONIC PEARL

TEST: No. 101, wrzesień 2012, czytaj TUTAJ
Jak podaje agencja badawcza GfK jednym z niewielu sektorów, poza analogiem, który się w specjalistycznym audio dynamicznie rozwija, są słuchawki i związane z nimi produkty. Wszystko co jest się z nimi kojarzy ma więc, dla firm, które coś o tym wiedzą, priorytet.
Widzę więc dla Ear Stream, mającej swoją siedzibę w Krakowie, moim ukochanym mieście, firmy pana Michała Wyroby świetlaną przyszłość. Tym bardziej, że na debiut przygotował produkt absolutnie dojrzały, zarówno od strony układowej, dźwiękowej, jak i mechanicznej (obudowy). Ta ostatnia sprawia większości producentów problemy - tutaj mamy modelowy przykład tego, jak POWINNO się to robić. A do tego ten precyzyjny, otwarty, ultra-szybki dźwięk!


HiFiMAN
HE-300

TEST: No. 102, październik 2012, czytaj TUTAJ
Słuchawki dynamiczne cieszą się mniejszym poważaniem niż planarne, tj. magnetostatyczne czy elektrostatyczne. Uważa się, że tylko te ostatnie są na tyle szybkie i transparentne, żeby właściwie oddać impulsy i transjenty, na których muzyka jest oparta. Nie wdając się w dyskusję, można powiedzieć, że to nie do końca prawda. Zresztą, w niższych niż high-endowe rejonach cenowych i tak królują modele z klasyczną, dynamiczną membraną i to wśród nich trzeba szukać tych lepszych i gorszych. A model HE-300 firmy HiFiMAN pana Fanga Biana, Amerykanina chińskiego pochodzenia, należy do czołówki. To jedyne takie słuchawki, tj. dynamiczne, w ofercie tej firmy i od razu niezwykłe. Nasycony, głęboki, piękny dźwięk, świetna ergonomia użytkowania to tylko coś na "start". Resztę odkryją państwo sami w czasie wielogodzinnych, komfortowych sesji z ulubioną muzyką.


Audeze
LCD3

TEST: No. 100, sierpień 2012, czytaj TUTAJ
Choć nie uważam się za wielkiego specjalistę od słuchawek, bo przekonałem się do nich stosunkowo niedawno dzięki planarnym HiFiMAN-om (klasyczne dynamiczne słuchawki jakoś mi nie podchodzą, choć prób podejmowałem wiele, z różnymi markami), to jednak na podstawie dotychczasowych doświadczeń śmiem twierdzić, że Audeze LCD3 to jedne z najlepszych współcześnie produkowanych słuchawek. Amerykańską firmę stworzyli pasjonaci tworzący słuchawki tak, jak chcieli by brzmiały ich własne, idealne słuchawki. I choć coś takiego jak produkt idealny nie istnieje, to na dziś trudno jest mi sobie wyobrazić, że można by uzyskać pełniejsze, bardziej naturalne, nasycone, pełnopasmowe (!) i przestrzenne brzmienie z dwóch malutkich przetworników przyciśniętych do uszu.