REPORTAŻ - WYSTAWA Audio Show 2012 Nazwa: Audio Show Edycja: XVI Organizator: Adam Mokrzycki Services Data: 10-11 listopada 2012 Godziny otwarcia: Sobota 12.11 - 10-20.00 Niedziela 13.11 - 10-18.00 Miejsce: Hotele Radisson Blu Sobieski, Bristol i Golden Tulip Strona internetowa: www.audioshow.com.pl Tekst: Wojciech Pacuła Zdjęcia: Wojciech Pacuła |
Data publikacji: 16. listopada 2012, No. 103 |
|
Lubię Audio Show. To najbardziej męcząca wystawa audio, w jakiej uczestniczę, a mimo to najciekawsza, najbardziej fascynująca. Fascynująca przede wszystkim za sprawą ludzi. To czynnik ludzki jest w muzyce i jej odtwarzaniu najważniejszy i to on definiuje produkty, których słuchamy (tak powie audiofil) lub za pomocą których słuchamy muzyki (tak powie meloman). W czasie jej trwania miałem okazję spotkać się z moimi czytelnikami - wszystkich pozdrawiam! - producentami, w tym gośćmi zza granicy, dystrybutorami i po prostu przyjaciółmi, z którymi najczęściej widuję się właśnie w Warszawie, przy tej okazji. Ocena zjawiska, bo o tym mówimy, jakim jest dźwięk na wystawie jest więc trudniejsza niż by się to na pierwszy rzut oka mogło wydawać. Mimo to nie da się od niej całkowicie uciec. Stąd od lat wyróżniamy najlepiej grające systemy - przede wszystkim z imprezy High End w Monachium, ale i z Audio Show. Jak zwykle proszę o wyrozumiałość dla absolutnej arbitralności z jaką są przyznawane. Dźwięk w czasie wystaw zmienia się z minuty na minutę, często jest tak, że wchodząc do pokoju słyszę jakąś kiepską płytę (muzycznie i dźwiękowo) i moja reakcja jest zawsze taka sama - ucieczka. Staram się jednak zostać przynajmniej na jeszcze jedno, dwa nagrania, żeby zobaczyć, czy coś się zmienia, czy błędy, jakie słyszę powtarzają się za każdym razem. Nawet wówczas nie mam jednak pewności, czy aby wzmacniacz był już rozgrzany, czy nie zrobiono jakiejś głupiej pomyłki, którą za chwilę skorygowano. Na to nie mam kompletnie wpływu i moja opinia o dźwięku bazuje na krótkich impresjach. Nic na to nie poradzę - tak jest i tak w przyszłości będzie. Dlatego proponuję czytać tę relację, oglądać zdjęcia z niej raczej jako swego rodzaju drogowskaz i spis produktów niż jak ocenę tego, co się działo. Ta oczywiście musi paść, mam przecież swoje zdanie na temat tego, co słyszałem, ale nawet ja wiem, że to opinie bazujące na chwili, a nie na rzetelnym, wielodniowym odsłuchu - to nie jest test, w którym kontroluję większość zmiennych, a coś w rodzaju szczeliny w chaosie, w którą usiłuję się wcisnąć ze swoimi uszami i aparatem fotograficznym. I jest pewne, że większość z państwa będzie miała inne, często krańcowo różne opinie na temat poszczególnych prezentacji i na temat samej imprezy. Od przyjaciela, który był w sobotę usłyszałem, że to najgorsza wystawa AS, na jakiej był. Tegoroczna wystawa była jeszcze większa i jeszcze lepiej nagłośniona niż, wydawałoby się, że nie do pobicia, jej poprzednia edycja. Plany pokrzyżowała trochę, jak sądzę, polityka (ta zawsze coś spieprzy...), bo ludzie bali się tego, co miało mieć miejsce w niedzielę i woleli zostać w domu, albo wręcz z Warszawy wyjechać. Mimo to impreza była bardzo dobrze widoczna - trzy ekipy telewizyjne, wielu dziennikarzu niebranżowych, wielki dodatek reklamowy w "Gazecie Wyborczej" - to wszystko kosztuje kosmiczne pieniądze i wymaga mnóstwa zabiegów i przygotowań. Kosztowne jest też sprowadzenie gości zza granicy - zarówno prowadzących seminaria (Wally Malewicz i Chris Connaker), jak i dziennikarzy, dla przykładu Marię i Henka z magazynu "6moons.com". Wiem, że w przyszłym roku ma być jeszcze lepiej, są już pierwsze plany, jednak już tu i teraz było naprawdę bardzo dobrze. HOTEL RADISSON BLU SOBIESKI Żeby w ciągu jednego dnia (a tyle tylko mam na to czasu) można było wejść do każdego pokoju i przeprowadzić wszystkie przygotowane wcześniej (i nie) rozmowy ważne jest odpowiednie planowanie. W tym roku od dawna miałem umówionych kilka pokazów, w tym przywołane powyżej seminaria, i to w znacznej mierze one zdeterminowały moje plany. Rozpocząłem od Hotelu Radisson Blu Sobieski, bo tam Organizator ma swoje biuro i tam odbiera się plakietki prasowe. Chciałem też wykorzystać godzinę, jaka została mi do rozpoczęcia imprezy na zapoznanie się ze zmianami, jakie wprowadził do systemu pan Ken Ishiguro, właściciel Acoustic Revive, dla jednych szalony magik i szaman, dla innych, w tym mnie, wizjoner, widzący i słyszący rzeczy, których my się dopiero uczymy. Zdeterminowało to też kierunek w którym się przemieszczałem - od samej góry, poczynając od pokoju 701. Moja ciekawość podsycana była zarówno tym, co wnoszą produkty AR w moim systemie, jak i w systemach moich przyjaciół, ale także szeroką strugą maili, jakie wciąż dostaję w sprawie testu kabli LAN tej firmy. I właśnie dlatego system Dynaudio XEO, w którym pan Ishiguro zastosował swoje "wynalazki" powinien zostać wstawiony w gablotę, najlepiej z samym gościem z Japonii, żeby pokazać to, w co większość audiofilów i nieaudiofilów nie wierzy, albo wręcz wyśmiewa. Proszę mi wierzyć - krótki pokaz potrafi zmienić krańcowego sceptyka w neofitę głoszącego wszystkim "dobrą nowinę". Kwarce, podstawki, podkładki, kable i wiele innych, na pierwszy rzut oka, absurdalnych elementów wnosiło do systemu słyszalne zmiany, które kumulując się zmieniły dźwięk nie do poznania. Najlepszym dowodem na to, że jedynie pokazy, a nie cytowanie podręczników (albo skryptów - kto teraz kupuje podręczniki?) ma w audio sens jest to, że najbardziej zdeklarowanymi konwertytami okazali się ludzie... dystrybutora Acoustic Revive. Porozmawiajcie z nimi, a usłyszycie w ich głosie ten sam żar i tę samą pewność co do swoich racji, którą ja słyszałem. Niby wcześniej to wszystko wiedzieli, ale - jak się okazuje - niedowierzali, także samym sobie. Witajcie w klubie!
W pokoju tuż obok bardzo dobrze grającej elektroniki Octave i kolumn Dynaudio (niestety nie zastałem pana Hoffmana, właściciela Octave) swój pokój miał dystrybutor Regi, this.pl. Oprócz nowych produktów z serii "R" po raz pierwszy w Polsce pokazano kolumny GURU, model QM10TWO. Elektronika stała na specjalnie w tym celu przygotowanych platformach Monolith Audio. System był niedrogi, jednak to właśnie tam usłyszałem jeden z lepszych, tj. najbardziej kompletnych, kompetentnych systemów na wystawie, niezależnie od ceny. Nieprzypadkowo w zeszłym roku (albo dwa lata temu), o ile mnie pamięć nie myli, to także produkty Regi wywołały najwięcej pozytywnych komentarzy u zwiedzających. Tym razem powtórzono ten sam trick, tyle że z innymi kolumnami i nową elektroniką. Pełny, płynny, świetnie zrównoważony przekaz. Kolejny pokój, w którym koniecznie chciałem być, z systemem firmy Kondo, kosztującym jakieś 2 300 000 zł (tak, ponad dwa miliony złotych!) był przykładem na to, że jedna wizyta to jak wynik Lotto - rzecz przypadkowa. W pokoju byłem ok. 10.15, a więc tuż po otwarciu wystawy, kiedy byli tam tylko zagraniczni goście dystrybutora. Dźwięk można było określić, w najlepszym razie, jako nijaki. Pokazywane produkty budziły mój najwyższy zachwyt i uznanie, ale tylko estetyczny i w teorii - nic z tego, co się o nich pisze nie słyszałem. To nie był oczywiście zły dźwięk, jego potencjał słychać było w każdym szczególe, jednak miał się nijak nawet do tego, co mam w domu. Każda kolejna spotkana przeze mnie osoba mówiła jednak, że Kondo gra "lepiej", "dobrze" i "bardzo dobrze", a wreszcie, pod koniec imprezy jeden z moich znajomych powiedział, że dla niego to "dźwięk wystawy". Czy rzecz w wygrzaniu systemu (to ostatecznie lampy, wiele lamp), czy w jakiś drobnych poprawkach - nie wiem. Ale jedno trzeba przyznać - to piękne, cudowne wręcz zabawki... Piętro niżej, w pokoju 608 swoje gniazdo uwiła ekipa z portalu "audiostereo.pl", pod szyldem DIY Audio. Można tam było zobaczyć, posłuchać i zadać pytania konstruktorom jednostkowych produktów, które określa się wspólnym mianem DIY, czyli Do It Yourself. To nie są produkty w pełnym tego słowa znaczeniu - to jednostkowe, niepowtarzalne kreacje. Często jest tak, że są tak dosłowną emanacją osobowości swojego twórcy, że trudno mówić o poprawności przekazu, co najwyżej o lepszej lub gorszej realizacji pewnej wizji. Zupełnie inny, przynajmniej w pierwszym momencie, dźwięk usłyszałem w pokoju firmy Akkus, sprzedającej wysokiej jakości podzespoły elektroniczne, jak również przetworniki, a która oferuje także swoje własne konstrukcje głośnikowe. Na wystawie premierę miały dwa modele z serii RedWine, zbudowane z wykorzystaniem najdroższych ceramicznych przetworników Accutona, w tym wysokotonowego CELL. Wzmocnienie zapewniała elektronika firmy Manley, jednak równie ważną częścią systemu były półki, platformy, podstawy i nóżki firmy Pro Audio Bono. Wyglądają świetnie i przy tym wpływają pozytywnie na dowolne urządzenia i kolumny, które na nich postawimy. Dźwięk systemu był nieco zdystansowany i nie rzucał na kolana. Trzeba było chwilę posiedzieć, żeby doszło do nas, że wszystko tam jest, niczego nie brakuje. Tyle tylko, że to nie był pokaz "na pokaz". To samo powtórzy się później w Hotelu Bristol, z kolumnami Estelon. Jak zwykle bardzo ciepła i zwyczajnie dobra atmosfera panowała w pokoju, w którym swoje produkty prezentował GigaWatt. Skupiony przede wszystkim na rynkach poza Polską, gdzie jego sława rośnie, najwyraźniej nie zapomina o swoich korzeniach i "skąd jego ród", że tak powiem. Ponieważ w ofercie znajdziemy tylko produkty służące do poprawy napięcia zasilającego, jak kondycjonery, listwy sieciowe, kable sieciowe, gniazdka czy wtyki, przy okazji wystaw i pokazów musi posiłkować się produktami innych producentów. W tym roku były to kolumny Audiovectora, kable głośnikowe i interkonekty Sevenrods, odtwarzacz CD Accustic Arts oraz, jak sadzę, klucz do sukcesu - wzmacniacz zintegrowany Baltlab Endo 2. Poza potężnymi, fantastycznie przygotowanymi obudowami kondycjonerów uwagę zwracały zupełnie nowe gniazda GigaWatta, zarówno do zamontowania w jego produktach lub w ścianie. Przypominają to, co oferuje Furutech, przynajmniej jeśli chodzi o estetykę, ale dobrze mieć TAKI wzór. A wstydu tym bardziej nie ma, że ich konstrukcja mechaniczna powstała w całości w GigaWacie. Dłuższą chwilę zatrzymałem się również w pokoju TAD-a. W zeszłym roku miała miejsce jego polska premiera i doświadczenia z niej kazały ludziom z Audio Center Poland wynająć zupełnie osobny pokój i do odsłuchu wybrać kolumny podstawkowe Compact Reference 1. Po raz pierwszy można też było zobaczyć i usłyszeć topowe monobloki, model M600. Pokazy prowadził szef sprzedaży TAD-a w Europie, pan Frank van Leuvenhaege. Niezwykle miły, opanowany człowiek, który doskonale wiedział co i kiedy można powiedzieć. Zapewne w powodzeniu prezentacji nie przeszkodziła cena systemu - 165 000 euro. W przypadku pokoju 301 trudno było mówić o dobrym dźwięku - kolumny wciśnięto w rogi pokoju, żeby nie przeszkadzały i nikt tam tak naprawdę niczego nie słuchał. W Fonice, bo o niej mowa (nie mam pojęcia, dlaczego w wystawowym przewodniku firma nosi nazwę Audiofonica), panowała atmosfera luźnego przyjęcia, podrasowana koniakiem na stole i szklaneczkami z firmowym logo. Chodziło chyba o to, żeby można było w komfortowej atmosferze porozmawiać zarówno z właścicielem firmy, jak i z konstruktorem gramofonów. Wystawę wybrano na premierę dwóch nowych modeli - najtańszego w ofercie F-400 oraz designerskiego modelu z podstawą w kształcie klucza wiolinowego. Ten ostatni prawdopodobnie trafi do mnie z przeznaczeniem do testu, który mam przygotować dla magazynu "Enjoy The Music.com". Doskonale pamiętam emocje towarzyszące testowi RLS Callisto III. Maleńkie, pięknie wykonane monitory grały tak ładnie ułożonym dźwiękiem, że z czystym sercem polecałem je każdemu, kto szukał kolumn do niewielkich pomieszczeń. Tym bardziej, że miały bas jak znacznie większe konstrukcje. Jak mówi pan Jerzy Rokoszewski, właściciel RLS-a, nowy model został wymuszony przez zaprzestanie produkcji głośnika nisko-średniotonowego. Nowy gra nieco inaczej, nie schodzi już tak nisko, ale bas ma być lepiej zintegrowany ze środkiem pasma. Model o nazwie Callisto IV jest już zamówiony do testu. A to dlatego, że bardzo mi się podobało, jak ze wzmacniaczem Strussa R150, odtwarzaczem plików i "dakiem" Brystona oraz okablowaniem sieciowym firmy Artech zagrał. Niezwykłe wrażenia estetyczne, zarówno jeśli chodzi o dźwięk, jak i wygląd czekały na mnie w pokoju 315 zajmowanym przez Galeria Audio, dystrybutora marek Davone, Bauer Audio, Manley, Leema Acoustics i innych. W Warszawie pięknie, bardzo stylowo wyglądały i grały kolumny Davone, Ray, stylizowane na lata 60., ustawione poziomo, sprzedawane wraz z podstawkami stanowiącymi przedłużenie tej estetyki. To one skupiały na sobie uwagę przede wszystkim, jednak równie mocno zakręcił mną gramofon Bauer Audio DPS2 z firmowym ramieniem. Piękny przykład zdrowego rozsądku i świetnego ucha. Kiedyś testowałem jedną z jego wcześniejszych wersji, jednak z innym ramieniem, różniącą się zasadniczo od najnowszej konstrukcją podstawy (czytaj TUTAJ). Gramofon jest już zamówiony do testu. Jak się uda, to chciałbym posłuchać także kolumn Ray (nowiutki test modelu Mojo TUTAJ). Są dystrybutorzy, którzy mają w swojej ofercie marki, o których inni marzą. Jednym z nich jest warszawski Audio System. Dobre, ciekawe, kultowe firmy pojawiają się w jego ofercie często i trzeba trzymać rękę na pulsie, żeby czegoś nie przegapić. To często jedyna sposobność na to, żeby posłuchać produktów legendarnych, których nigdy w Polsce nie było. Najczęściej są to nowe brandy, ale czasem zdarza się też, że Audio System dostaje w "zarządzenie" firmę, którą wcześniej już się u nas ktoś opiekował. Tak jest w przypadku niemieckiego Duevela. |
JBL Everest DD66000 + Mark Levinson Nie co dzień ma się okazję posłuchać kolumn, o których sam producent mówi, że to ich najlepsze dzieło w całej historii, całkiem przecież w przypadku JBL-a długiej. A tak właśnie przedstawiono, stworzone z okazji 60-lecia powstania firmy, Everesty DD66000 na prezentacji w czasie tegorocznego Audio Show. Jak już może Państwo zauważyli mam słabość do kolumn z dużymi wooferami basowymi, a każdą z tych kolumn wyposażono w dwa (!) 15-calowe głośniki, z których jeden odtwarza pasmo od 30 do 150 Hz, potem pałeczkę przejmuje drugi, który odtwarza zakres do 700 Hz. Dalej, można by rzec zgodnie z „tradycją” JBL-owską, pracuje driver kompresyjny w tubie, a w końcu w kolejnej tubce pracuje super-tweeter. Takim kolumnom należało zapewnić odpowiednią elektronikę – w tym wypadku były to topowe modele Marka Levinsona – monobloki No.53, przedwzmacniacz No.326S, oraz odtwarzacz No.512. Odsłuch odbywał się w jednej z większych sal w Sobieskim, cierpiącej, jak wszystkie, na problemy z akustyką, o włączającej się czasem klimatyzacji nie wspomnę. Mimo tego była to jedna z lepszych prezentacji tegorocznej wystawy. Potężny, dobrze kontrolowany bas, gładka, soczysta, kolorowa średnica, oraz niesamowicie dźwięczna góra pasma – blachy wypadały po prostu nieziemsko (albo bardzo „ziemsko”, czyli prawdziwie) – wszystko podane w bardzo koherentny sposób, z ogromną rozdzielczością, oraz ze swobodą jaką są w stanie zaoferować jedynie bardzo nieliczne kolumny. Teraz wystarczy wyłożyć nieco ponad 600 tys. zł, wstawić ten system do dobrze zaadoptowanego pomieszczenia wielkości 100 m.kw. i więcej i zapomnieć do końca życia o jakichkolwiek zmianach... . Czego sobie i Państwu życzę. Marek Dyba W tym roku jego kolumny zagrały ze wzmacniaczem Cary Audio CAD-300 SEI na lampach 300B, odtwarzaczem SACD tej firmy i kablami z topowej serii Tara Labs - Omega i Zero. Dźwięk był znakomity, w czym nie przeszkadzał fakt, że kolumny wcześniej zagrały w serialu M.D. House (z elektroniką QUAD)... Wróćmy jednak na piętro III. Dużą niespodziankę sprawiła mi firma Linnart, którą straciłem z oczu i myślałem, że już nie funkcjonuje. O tym, że się myliłem mogłem się przekonać w pokoju, który zajmowała z producentem gramofonu Zontek. Dźwięk, jaki się wydobywał z kolumn JBL-a nie był może szczególnie porywający, ale kładę to na karb warunków wystawowych. I nie pisałbym o tym w ogóle, wychodząc z założenia, że jest sens mówić tylko o dobrych rzeczach, gdyby nie to, że i gramofon, i elektronika wyglądały naprawdę świetnie i widać było w nich wiedzę, szacunek dla siebie samego i klienta, a także prawdziwy zapał. To oczywiście tylko kilka wybranych systemów, które grały dobrze, albo dobrze wyglądały, albo przynajmniej dobrze się zapowiadały, jakie można było usłyszeć w Sobieskim. To mój autorski wybór i nie musi się wcale pokrywać z państwa wyborami. O pokazie kolumn JBL Everest 66000 i topowej elektroniki Marka Levinsona przeczytać można w osobnym wpisie. Dodam tylko, że odtwarzacz CD No.512, który państwo słyszeliście, tuż po wystawie trafił do mnie do testu. HOTEL BRISTOL Moja marszruta co roku wygląda niezwykle podobnie: przyjeżdżam do Warszawy w sobotę rano, około 9.00, i idę do Sobieskiego. Około 14.00 przechodzę przez Plac Artura Zawiszy (nosi tę nazwę od 1929 roku) i po pięciu minutach wchodzę do hotelu Golden Tulip. W latach, w których wystawa organizowana była w dwóch hotelach, około 16.00 jechałem prosto do Bristolu. Tym razem było inaczej. Od długiego czasu szykowałem się na dwa seminaria - dotyczące techniki analogowej i gramofonów, prowadzone przez Waldemara "Wally'ego" Malewicza oraz techniki cyfrowej, a dokładnie sposobów odtwarzania plików audio, prowadzone przez naczelnego pisma internetowego (niektórzy mówią o 'portalu' - wciąż nie ma jasnej granicy dzielącej te dwa rodzaje działalności) "Computer Audiophile", pana Chrisa Connakera. Jedno z nich okazało się, przynajmniej dla mnie, wysoce niesatysfakcjonujące, drugie - genialne. Z ich powodu musiałem zmienić kolejność - zaraz po Sobieskim pojechałem do Bristolu, ponieważ seminaria zostały zaplanowane, odpowiednio, na 15.00 i 16.00.
Chris Connaker | "Computer Audiophile" Na prezentację Chrisa Connakera szykowałem się od dawna. Audio komputerowe to bowiem gorący temat i wciąż jest w nim więcej pytań niż odpowiedzi. A ktoś taki jak Chris jest chyba najlepszym źródłem informacji i wiedzy. Chyba jednak miałem co do prezentacji zbyt duże oczekiwania, albo może naczelny "Computer Audiophile" dopiero się rozgrzewał, ustawiał wobec polskiej publiczności, a może zawiniła awaria projektora, który miał pokazywać to, co się dzieje na ekranie laptopa Chrisa - nie wiem. Jedno jest pewne - choć usłyszałem ze dwie, trzy interesujące rzeczy, reszta była raczej podstawowa i dla mnie nieprzydatna. Nie pomogła też dość chaotyczna formuła spotkania. Tomek, mój przyjaciel, który był na seminarium w niedzielę był z niego zadowolony, więc być może udało się to wszystko jakoś lepiej zorganizować. A czego oczekiwałem? Przede wszystkim, że Chris pokaże, po kolei, od początku do końca, jak sam by ustawił system odtwarzający pliki z komputera, pokazał pułapki i tricki, doradził praktycznie co i jak należy ustawić. Tego mi zabrakło. To niezwykle sympatyczny człowiek, którego wiedzę bardzo szanuję, jednak ze spotkania z nim wyszedłem z niedosytem. Wally (Waldek) Malewicz | MS MechEng Pan Malewicz ma ponad 70 lat i najwyraźniej trochę go to bawi. Wygląda znacznie młodziej, tak się porusza i zachowuje. Ta jego wewnętrzna radość emanuje też na to, co robi, a zajmuje się teraz techniką gramofonową. I jest na całym świecie uznawany za czołowego eksperta w tej dziedzinie. Część jego wewnętrznej harmonii i pewności co do tego, że to, co czym się zajmuje robi dobrze można było odebrać podczas spotkania. Żarty, dowcipy, lekki sposób prowadzenia wykładu - wszystko to przełożyło się na to, że był bardzo ciekawy, pomimo iż część prezentowanych rzeczy była wszystkim obecnym od dawna znana. Dla mnie była to jednak sposobność na popatrzenie na wszystkie te działania z innej perspektywy - nie tylko praktyka (choć to także), ale przede wszystkim sprawnego teoretyka, dla którego gramofon to po prostu ćwiczenie z matematyki i fizyki. Poznałem kilka tricków, a także otrzymałem pigułkę osobistych doświadczeń, z których zamierzam skorzystać. Jak chociażby to, że jeśli producent wkładki podaje przedział VTA od 1,8 g do 2,2 g to wybieramy nie połowę, ale 2,1 g. To oczywiście drobiazg, ale właśnie takie małe rzeczy sumują się na coś znacznie większego. Zainteresowanie wykładem było ogromne i niewielka, wynajęta przez firmę RCM, sala Reymont nie pomieściła nawet połowy tych, którzy chcieli pana Malewicza posłuchać. Może w przyszłym roku, jeśli udałoby się go namówić na przyjazd, warto by pomyśleć o większym pomieszczeniu? A może nawet o przygotowaniu różnych wykładów, dla różnego stopnia zaawansowania odbiorców? A warto, to bowiem człowiek, który wie CO chce powiedzieć i doskonale radzi sobie z tym JAK to zrobić. Wielkie uznanie i podziękowania!!! Wojciech Pacuła Pierwszą salą, którą chciałem odwiedzić w Bristolu była Kiepura, w której od kilku lat, zastępując, mające tam miejsce wcześniej, świetne pokazy takich produktów jak Sonus faber i Gryphon, zasiada firma Eter Audio, z produktami Avantgarde Acoustic, Accuphase, Ayon Audio, Transrotor, a teraz także Siltech. Niestety nie dostałem się na prezentację, a nie chcąc się awanturować z co bardziej krewkimi melomanami/audiofilami, oczekującymi na wejście, poszedłem do sali Moniuszko, tuż obok szatni. I dobrze zrobiłem. Po wyjściu z Moniuszki udało mi się wreszcie załapać na prezentację prowadzoną przez Armina Kraussa, przedstawiciela Avantgarde Acoustic. Trzeba powiedzieć, że to było pełne zawodowstwo, zarówno jeśli chodzi o złożony system, jak i samego Armina. Szacunek.
VTL+Thiel, Hi-Fi Club Hi-Fi Club postanowił w tym roku, po raz drugi w historii warszawskiej wystawy, zaprezentować system „nie-McIntoshowy”. Gwoździem programu były najnowsze kolumny Thiela – model CS2.7 – napędzane elektroniką VTL-a, m.in. monoblokami MB450 w trzeciej wersji i referencyjnym przedwzmacniaczem. Jako źródło posłużył gramofon VPI. Już słuchając pierwszego utworu Words of Love Davida Munyon’a można było zaobserwować zjawiskowy wręcz realizm w prezentacji wokalu, co potwierdził później odsłuch Stinga. Idealnie zostały oddane proporcje pomiędzy wszystkimi instrumentami, jednakże wysokie tony „Made in Stockfish” wypadły na tym systemie trochę zbyt sucho. Słuchając akordeonu w utworze Fracanapa ze składanki Audiophile Spectrum nie miałem wątpliwości, że mamy do czynienia z dźwiękiem najwyższej próby. Emocje związane z tym instrumentem zostały bardzo wiernie przekazane. Wejście sekcji rytmicznej w Dzieciach Sancheza Chucka Mangione ujawniło kompresję dynamiki, lecz obiektywnie był to arcytrudny test i raczej żadne kolumny wielkości CS2.7, w tym pomieszczeniu Hotelu Bristol, nie zdałyby go celująco. Podsumowując trzeba przyznać, że był to jeden z najlepiej grających systemów tegorocznego Audio Show, być może nawet miejsce na podium. Tomasz Folta HOTEL GOLDEN TULIP Tak późno w hotelu Golden Tulip nigdy nie byłem. Nie wiedziałem więc, że późnym popołudniem, a byłem tam po 17.30, i wczesnym wieczorem jest w nim tak przyjemnie i w tak dużym komforcie da się wysłuchać prezentacji. Sounddeco ma być sposobem na pokazanie własnych możliwości w projektowaniu i wykonywaniu kolumn - od A do Z. Pokazane na wystawie, ładne, niedrogie, wyposażone w przetworniki firmy SB Acoustics grały zadziwiająco dobrze. Swobodnie, bez wyraźnej kompresji, bez żadnych dziur, zapadłości itp. A to wskazuje na dobry warsztat, jaki za nimi stoi. Jeszcze o tej firmie usłyszymy, jestem tego pewien. PODSUMOWANIE Co roku mam wrażenie, że gdzieś nie byłem, do kogoś nie wszedłem, czegoś nie zobaczyłem, z kimś się nie spotkałem, nie przywitałem. I zawsze mam w tym 100% racji. Wracając do domu, siadając do segregacji i obróbki zdjęć, kiedy zdaję sobie sprawę ze swoich pomyłek i zaniechań (nieważne czy zamierzonych, czy nie, to nie ma znaczenia) dopada mnie potężne poczucie winy. Zdaję sobie bowiem sprawę z ogromu pracy, jaką wykonują wystawiające się firmy. Widząc znajomych, przyjaciół, ale i zupełnie mi nieznane osoby, w sobotę rano słaniające się na nogach (oczywiście jeśli nie jest to "zasługa" alkoholu:) wiem, że mam u nich dług wdzięczności. Bo choć to część ich biznesu, tak zarabiają na życie, to korzystam z ich pracy, podobnie zresztą jak inni zwiedzający. I za to wszystkim należą się piękne podziękowania i wyrazy uznania!!! Jak zawsze, tak i tym razem część pokazów się udała, a część raczej nie. Ile w tym winy wystawców, produktów, innych czynników - tego nie wiem. To w dużym stopniu ruletka. Mimo to nie można jednak zignorować komunikatu przekazywanego przez firmy, w których pokojach zawsze gra dobrze, które są zawsze perfekcyjnie przygotowane wizerunkowo i akustycznie (dla przykładu - pokój z Monitor Audio oraz Cambridge Audio czy pokaz Avantgarde Acoustic). Otóż jeśli ma się umiejętności, jeśli dobrze trafi się z pokojem, da się uzyskać bardzo dobry dźwięk nawet w tak trudnych warunkach, jak hotelowe. A czasem wystarczy topowy sprzęt, który złamie najgorszą akustykę. Tak było z systemem Everest DD66000 JBL-a (ciekawe, kiedy zobaczymy nowsze odsłony tych kolumn, modele DD65000 albo DD67000?) i elektroniką Marka Levinsona w sali, w której chyba nigdy nic dobrze nie zagrało. Tak było też z kolumnami Sounddeco w ogromnej hali w hotelu Golden Tulip i maleńkimi kolumnami Franco Serblina w dużym pomieszczeniu kilka sal dalej. Bardzo ładnie zabrzmiały systemy z Cambridge Audio oraz kolumnami Monitor Audio, maleńkie Callisto IV RLS i wiele innych - o części już wspomniałem. DO PRZYSZŁEGO ROKU!!! |
|
|||
|
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity