pl | en
Test
Przedwzmacniacz liniowy
Avantgarde Acoustic PRE

Cena (w EU): 9900 euro

Producent: Avantgarde Acoustic Lautsprechersysteme GmbH

Kontakt:
Nibelungenstrasse 349 ǀ D-64686 Lautertal – Reichenbach ǀ Germany
tel.: +49 (6254) 306 100 ǀ fax: +49 (6254) 306 109

e-mail: info@avantgarde-acoustic.de

Strona producenta: www.avantgarde-acoustic.com

Kraj pochodzenia: Niemcy

Urządzenie do testu dostarczyła firma:
Eter Audio
Tekst: Wojciech Pacuła
Zdjęcia: Avantgarde Acoustic ǀ Wojciech Pacuła (nr 3)

Data publikacji: 1. lipca 2012, No. 99




Idea stworzenia referencyjnej elektroniki dojrzewała w firmie Avantgarde Acoustic od dawna. A właściwie to dojrzewała w głowie Matthiasa Ruffa, głównego inżyniera firmy. To niezwykły człowiek. Ogromnie zaangażowany w to, co robi, pracuje według swojego planu, swoim tempem. Przyjeżdża do firmy, do swojego labu wieczorem, kiedy ludzie już sobie pójdą i siedzi tam do rana. Jak mówi, tylko w takich warunkach może się całkowicie skupić, zatracić. Jeśli z nim kiedyś rozmawialiście, to wiecie, że Matthias wygląda, jakby myślami był gdzieś daleko. I tak chyba jest, chyba wciąż myśli o poprawkach, o zmianach, o nowych produktach. Czasem zapomina się do tego stopnia, że chyba nie bardzo wie, gdzie jest. A to może się źle skończyć – rok temu wracając rano z pracy, na rowerze (tylko tak się przemieszcza), wjechał w coś tak paskudnie, że długo nie mógł chodzić. Na szczęście wszystko wygląda już OK. i w czasie tegorocznej wystawy High End 2012 w Monachium (czytaj TUTAJ) można go było zobaczyć na stoisku firmy.
Znam go od lat, wielokrotnie z nim rozmawiałem, i w Monachium, w czasie wystaw High End, i w Krakowie, który kiedyś odwiedził w ramach promocji marki (spotkanie to relacjonowałem niegdyś w „Audio”). I za każdym razem ma do powiedzenia coś nowego, coś ciekawego.
Jak jednak z każdym perfekcjonistą, tak i z nim jest jeden problem: uważa, że jego urządzenia wciąż można ulepszyć. I jak mówił pan Holger Fromme, właściciel Avantgarde’a, trzeba je wręcz wyszarpywać od Matthiasa, który – nie trzeba tego dodawać – jest z tego powodu wielce niezadowolony.
Ale biznes rządzi się swoimi prawami i z tą stroną działalności Avantgarde’a świetnie sobie radzi, już przywołany, pan Fromme. Bardzo dobrze widać to właśnie w przypadku nowej serii elektroniki – XA Series. Firma przygotowała znakomite materiały na jej temat, film instruktażowy, a także genialne zdjęcia – rzecz w high-endzie unikalna (co jest bardzo dziwne, ostatecznie mówimy o dobrach luksusowych, jak samochody, jachty, motocykle, zegarki…). Zdjęcia te są na tyle dokładne, na tyle pokazują wszystkie aspekty urządzeń, zarówno od strony estetycznej, jak i technicznej, że chyba po raz pierwszy w teście znalazły się wyłącznie zdjęcia producenta (poza zdjęciem nr 3, pokazującym pana Fromme’a podczas spotkania w Krakowie). I to chyba najlepsza sesja zdjęciowa, jaka została na łamach „High Fidelity” zaprezentowana.

O tym, jak wielką wagę Holger Fromme przywiązuje do nowej elektroniki można się było przekonać podczas spotkania Krakowskiego Towarzystwa Sonicznego, na które zaproszony przyjechał. Spotkanie miało miejsce w marcu 2012 roku w Krakowie, u naszego przyjaciela Tomasza (czytaj TUTAJ).
To była unikalna okazja do porozmawiania o wszystkich aspektach technicznych, biznesowych, problemach z wdrożeniem urządzeń do produkcji itp. Trzeba było widzieć, jak się pan Fromme uśmiechał, kiedy mówił o XA Series – to jest jego ukochane dziecko, nie mam co do tego wątpliwości.
Jeśli spojrzymy na zdjęcia, przeczytamy reportaż ze spotkania, będziemy chyba wiedzieli, dlaczego tak jest. Od samego początku urządzenia te miały być wyjątkowe, unikalne i miały się odróżniać od konkurencji. Na poziomie projektu plastycznego to jasne – żaden inny przedwzmacniacz tak nie wygląda. Duża gałka z diodowym wskaźnikiem, ale pracującym w unikalny sposób, potężna, pancerna obudowa z aluminium, solidne rączki z przodu, naprawdę pomagające w przenoszeniu przedwzmacniacza (bo i nim mówimy), to ważne wyróżniki. Ale jeszcze ważniejsze jest chyba to, że przygotowano specjalny program „customizacji” wyglądu urządzenia, pod kątem wystroju mieszkania lub/i koloru kolumn Avantgarde Acoustic, z którym urządzenie ewentualnie będzie pracowało. Można bowiem zmienić przednią ściankę – może być metalowa (srebrna lub czarna anodowana lub czarna lakierowana proszkowo), lakierowana (do wyboru wiele kolorów lakieru samochodowego), albo drewniana (do wyboru kilka naturalnych oklein). Zmieniać można kolor (srebrny lub czarny) paska na którym są przełączniki wejść, kolor gałki siły głosu, rączek, a także aluminiowych płyt, które te rączki podtrzymują. Można też wybrać srebrny lub czarny kolor pilota zdalnego sterowania. Kombinacji jest mnóstwo (zapraszam czytelników do liczenia – kombinatoryka w służbie audio), a całość dopełnia tabliczka na tylnej ściance z wygrawerowanym imieniem i nazwiskiem posiadacza. Tak, to jest sprzęt „osobisty”…

Od strony użytkowej XA Series PRE jest bajką – duża gałka siły głosu i pilot o identycznej średnicy fi i takim samym moletowaniu pozwalają pewnie operować siłą głosu. Wskaźnik diodowy pokazuje siłę głosu pojedynczą, bursztynową diodką LED. Po przekręceniu gałki zapala się tyle diod, o ile podnieśliśmy lub zmniejszyliśmy siłę głosu – po chwili gasną, pozostawiając pojedynczą diodę. Podświetlane okienko, pośrodku którego jest gałka, może mieć jeden z trzech kolorów: kolor waniliowy ma wtedy, kiedy urządzenie jest włączone, a akumulatory je zasilające są ładowane, biały, kiedy przedwzmacniacz zasilany jest wyłącznie z akumulatorów i wreszcie niebieski, kiedy aktywowany jest tryb Mute.
Bo PRE zasilany jest z akumulatorów. To jedno z założeń Matthiasa, które przeprowadził z żelazną konsekwencją. Ścieżka sygnału jest ekstremalnie krótka – to tylko jeden stopień wzmocnienia. I są to specjalnie dobierane tranzystory, mierzone itp., tranzystory w charakterystycznych, od dawna niespotykanych metalowych, okrągłych obudowach. Siła głosu zmieniana jest w drabince rezystorowej, kluczowanej precyzyjnymi przekaźnikami. W układzie zastosowano wyłącznie bardzo drogie, dobierane elementy, jak kondensatory Sanyo, czy Rubycon Black Gate, których pokaźny zapas firma wykupiła z rynku wtórnego.

Pisaliśmy o Avantgarde Acoustic:

  • TEST: kolumny podłogowe Avantgarde Acoustic DUO OMEGA, czytaj TUTAJ
  • KRAKOWSKIE TOWARZYSTWO SONICZNE: spotkanie #83, Holger Fromme i jego Avantgarde Acoustic XA Series czytaj TUTAJ
  • NAGRODA ROKU 2006: kolumny wolnostojące, Avantgarde Acoustic UNO PICCO, czytaj TUTAJ
  • TEST: kolumny wolnostojące, Avantgarde Acoustic UNO PICCO, czytaj TUTAJ

ODSŁUCH

Płyty użyte do odsłuchu (wybór):

  • Paganini for two, Gil Shaham, Göran Söllscher, Deutsche Grammophon/JVC, 480 246-5, XRCD24 (1993/2009).
  • Stereo Sound Reference Record. Jazz&Vocal, Stereo Sound, SSRR4, SACD/CD (2010).
  • André Previn, After Hours, Telarc/Lasting Impression Music, LIM UHD 051, CD (1989/2011).
  • Assemblage 23, Bruise, Accession Records, A 128, Limited Edition, 2 x CD (2012).
  • Beverly Kenney, Beverly Kenney sings for Johnny Smith, Roost Records/EMI Music Japan, TOCJ-9731, CD (1956/2012).
  • Beverly Kenney, Come Swing With Me, Roost Records/EMI Music Japan, TOCJ-9732, CD (1956/2012).
  • Depeche Mode, Personal Jesus 2011, Sire/Reprise 21328-2, MS CD (2011).
  • Dominic Miller & Neil Stancey, New Dawn, Naim, naimcd066, CD (2002).
  • e.s.t. Esbjörn Svenson Trio, 301, ACT Music + Vision, ACT 9029-2, CD (2012).
  • Handel, La Maga Abbandonata, Simone Kermes, Maite Baumont, Il Complesso Barocco, dyr. Alan Curtis, Deutsche Harmonia Mundi/Sony Music Entertainment, CD 88697846212, CD (2003/2011).
  • Kraftwerk, Minimum-Maximum, Kling-Klang Produkt/EMI, 3349962, 2 x SACD/CD (2005).
  • McCoy Tyner, Nights of Ballads & Blues, Impulse!, IMP 12212, 20-bit Super Mapping, CD (1963/1997).
  • Me Myself And I, Do Not Cover, Creative Music, 005, CD (2012).
  • Pat Metheny Group, Offramp, ECM, ECM1216 422 817 138-2, CD (1982/1994).
  • Portishead, Dummy, Go! Disc Limited/Universal Music Company [Japan], UICY-20164, SHM-CD (1994/2011).
  • Sara K., Don’t I Know You From Somewhere?, Stockfisch, SFR 357.6055.2, CD (2008); recenzja TUTAJ.
  • The Beatles, 09.09.09 Sampler, Apple/EMI Music, 84414 2 5, 2 x CD; recenzja TUTAJ (2009).
  • The Beatles, Rubber Soul, Parlophone/Apple/Toshiba-EMI, TOCP-51116, CD (1965/1998).
Japońskie wersje płyt dostępne na

Fascynujące w audio jest to, jak bardzo zmienia się odbiór dźwięku poszczególnych urządzeń danego typu, chociaż – wydawałoby się – elementy, które się nań składają tak wiele się od siebie nie różnią. Jestem pewien, że mierząc przedwzmacniacze Soulution 720, TAD C-600, czy właśnie Avantgarde Acoustic PRE dostalibyśmy niezwykle zbliżone wyniki. To wszystko urządzenia hi-tech, o znakomitych osiągach pomiarowych, przygotowane przez inżynierów i następnie korygowane w wyniku sesji odsłuchowych. We wszystkich najważniejszym elementem jest zasilanie, w każdym ścieżka sygnału jest ultra-krótka, a regulacją siły głosu zajmują się drabinki rezystorowe – w TAD-zie scalona, a w dwóch pozostałych dyskretne. I wszystkie mają obudowy przypominające skomplikowany, acz pancerny mechanizm. No i sygnał wzmacniany jest w tranzystorach.
I patrząc na te podobieństwa, czytając dane techniczne, trzeba by właściwie powiedzieć, że wszystkie trzy powinny grać tak samo. I choć rzeczywiście, wykazują pewne podobieństwa, które (jak się wydaje) można złożyć na karb technologii półprzewodnikowej, to jednak więcej jest między nimi różnic i każdy z nich ma cechy wspólne z każdym innym przedwzmacniaczem tego testu – lampowym czy tranzystorowym; dwuczęściowym czy jednoczęściowym.

PRE gra w bardzo gładki sposób. Powtarza się to w moich zapiskach wszystkich urządzeń z tego miesiąca jak mantra, ale nie da się przejść nad tym do porządku dziennego, a tym bardziej nie zauważyć. Przedwzmacniacz Avantgarde Acoustic jest niezwykle gładki, niemal w takim samym stopniu jak Soulution 720. To ciekawe, ale i Audio Research Ref5 SE, i ModWright LS 36.5, i mój Ayon, wszystko wzmacniacze lampowe, wydają się grać w ciut bardziej „ziarnisty” sposób, nieco mniej czysty. Pokazuje to chyba, na ekstremalnym poziomie jakościowym i cenowym, że część zarzutów inżynierów, dla których zniekształcenia wprowadzane przez lampy (a te są i temu nie da się zaprzeczyć) są po prostu zniekształceniami jest słuszna, ma podstawę i że pod tym względem tranzystor ma przewagę. Wiemy oczywiście, że liczy się pełen pakiet pomiarów, nie ich wybrane elementy, a i on nie opisuje dźwięku urządzenia. Słuchając PRE na tle wzmacniaczy lampowych można by jednak przytaknąć wszystkim tym, dla których wpływ lamp na dźwięk jest zbyt duży.
Tak, PRE ma niezwykle gładkie brzmienie. Jedwabiste. I niezależne od danej płyty. Przedwzmacniacz wchodzi w system bez żadnego zgrzytu, bez cienia oporu. Środek pasma i góra są w nim wybitnie czyste, ale i jędrne, nasycone. To nie jest suchy dźwięk – pod tym względem jedynie C-600 TAD-a jest nieco lepszy (z tranzystorów) i lampowce, o których wcześniej wspomniałem. Ale nie za dużo.

Balans tonalny ustawiony jest nieco wyżej niż w TAD-zie, moim Ayonie i przypomina ten z Soulution. Mamy bardzo niski, świetnie kontrolowany bas, ładny środek i znakomitą, fantastycznie otwartą górę. Bas zasługuje na szczególne zainteresowanie, ponieważ to drugi element, w którym urządzenia tranzystorowe radzą sobie lepiej niż lampowe. Tak dobrej kontroli, tak dobrego różnicowania, a co najważniejsze tak ładnego wypełnienia żadna z lamp w tym teście, ani mój Ayon nie mają. Słychać, że brak kondensatorów w torze, sprzężenie DC od wejścia do wyjścia, przynoszą zakładane korzyści.
Bardzo dobrze przełożyło się to na różnicowanie basu z płyty Offramp Pat Metheny Group, utworu Eighteen, rozpoczynającego się od jednoczesnego, szybkiego grania fortepianu i basu. Obydwa instrumenty mają zbliżoną barwę i nie zawsze słychać je oddzielnie. Tutaj miałem bogatą fakturę i bardzo dobre relacje przestrzenne. Instrumenty nie były wycinane z tła, nie były nawet jakoś wyraźne od siebie separowane, a mimo to były jednoznaczne w swojej swoistości, po prostu słychać je było jak dwa oddzielne źródła dźwięku.
Podobne wrażenia miałem po odsłuchu góry pasma. Blachy miały dobrą wagę i były dobrze różnicowane. Nie miały ostrego charakteru, nie były konturowe i trochę przypominały granie lampy. Nie aż tak, jak z C-600 TAD-a, czy – tym bardziej Audio Research Ref5 SE, ale też trudno powiedzieć, żeby były „tranzystorowe”. Była w nich miękkość i jedwabistość jak z lampy, ale też ogromna czystość, jak z półprzewodnika. Fantastycznie wypadły więc wszelkie pogłosy i otoczenie akustyczne lub nałożone efekty, bo miały wyraźny charakter, były mocne, mocniejsze niż przedwzmacniaczu odniesienia. W Ayonie są nieco krótsze, tłustsze, nieco bardziej głuche. Tutaj instrumenty wybrzmiewały długo, czysto, ładnie.
Myślę, że to zaleta wybitnej selektywności tego urządzenia i naprawdę dobrej rozdzielczości. Udało się Matthiasowi uzyskać dobry kompromis między nimi, bo mamy i wyrazistość, i głębię. I to wszystko bez hiperdetaliczności.

Dostajemy przy tym ponadprzeciętne, w kategoriach bezwzględnych, różnicowanie. Tylko Soulution 720 pokazał coś podobnego – na płycie Previna, w pierwszym utworze, mamy mocny kontrabas i wiodący fortepian. A po prawej stronie od środka gitarę Joego Passa, ale niezbyt mocną, traktowaną raczej jako instrument rytmiczny niż solowy. Z innymi przedwzmacniaczami, a także wzmacniaczami zintegrowanymi, słychać to w niezły sposób, jednak w brzmieniu dominują dwa pierwsze instrumenty i trzeba się wsłuchać, żeby móc śledzić grę Passa. Trochę to wszystko się zlewa, jakby niski poziom zapisu tego instrumentu, jakby jego brzmienie, nie tak nasycone jak kontrabasu i fortepianu, wykluczało go z odbioru.
Z PRE sytuacja się zmieniła – to był równoprawny instrument. I nie przez jego wycięcie, nie przez dopełnienie, bo byłyby to działania sztuczne, gitara gra tak, a nie inaczej. Ale jej barwa nie była uśredniana, kontury nie zlewały się, nie zlepiały z tłem. Jakby każdy instrument miała swoją własną przestrzeń, w której była prezentowana – wszystkie instrumenty grają tu razem, ale ostatecznie to różne źródła dźwięku.
Tak więc i scena dźwiękowa jest niezwykle głęboka. Niemieckie urządzenie ma pewną skłonność do akcentowania wydarzeń na osi, zbliżając trochę skrajne wydarzenia do środka, ale jednocześnie wybitnie pokazuje wydarzenia w przeciwfazie, kiedy realizator nagrania „ustawia” dźwięk za głową lub z boku. Jak na płycie Me Myself And I, bogatej w takie działania. Żeby im podołać, urządzenie musi mieć znakomitą charakterystykę fazową i niskie zniekształcenia. No i wysoką dynamikę. PRE robi to fenomenalnie. Źródła pozorne wokół głowy pokazywane są w duży sposób, solidnie, klarownie. To nie jest chmura, a źródło dźwięku.

PRE jest wytworem rąk ludzkich, urządzeniem technicznym i jako takie podlega wszystkim ograniczeniom z człowiekiem związanym. Nie jest to najlepszy przedwzmacniacz, jaki znam, choć jest niebezpiecznie blisko topu, pomimo że taki TAD, czy Soulution są znacznie droższe. W obsłudze jest cudowny, wykonanie jest genialne, ale da się w jego dźwięku wskazać elementy, które mogą gdzie indziej być lepsze. Część wynika z zastosowanej technologii (chodzi o tranzystory i zasilanie), a część po prostu z wyborów konstruktora.
O nieco węższej niż zazwyczaj scenie już mówiłem. Źródła są pokazywane raczej za kolumnami, między nimi i wychodzą na boki tylko jeśli mamy do czynienia z celowym działaniem realizatora dźwięku, który coś pokombinował.
W barwie nieco mi zabrakło wypełnienia środka. Mówiłem, że średni bas jest fantastyczny i średnica też i to podtrzymuję. Ale na przełomie tych podzakresów miałem mniej nasycenia niż z mojego Ayona. Nie chodzi o tłustość, której miałoby mi brakować, a o pewną solidność, która powoduje, że mamy wyraźną bryłę instrumentu, głosu itp. PRE ją nieco upraszcza, operuje raczej barwą niż plastycznością, namacalnością. Niemiecki przedwzmacniacz nie rzuci więc między kolumny dźwięku tak namacalnego, jak niektóre inne, topowe przedwzmacniacze.
I sprawa dynamiki. Ta, w ujęciu całościowym, jest bardzo dobra, to zrywne urządzenie. Avantgarde nie jest jednak mistrzem w zakresie PRAT („peace, rythm and time”), bo delikatnie spowalnia przekaz. Nie jestem pewien na 100%, ale ponieważ słyszałem to wcześniej, z innymi urządzeniami kilka razy, mogę prowizorycznie założyć, że to wpływ akumulatorowego zasilania.
Choć mogłoby się wydawać, że ograniczenia mocy (impedancji źródła) dotyczą tylko zasilaczy we wzmacniaczach, to jednak dokładnie te same zmiany w dźwięku słyszałem w odtwarzaczach CD, „dakach”, w przedwzmacniaczach gramofonowych i w przedwzmacniaczach liniowych. Najwyraźniej jest coś w zasilaniu akumulatorowym (bateryjnym), co wpływa na zachowanie się układów przezeń zasilanych. Zawsze słyszę bowiem gładkie brzmienie, ale i lekkie spowolnienie dźwięku, jego relaksację. Nie, żeby elektronika brzmiała źle, bo i Kraftwerk, i Portishead zabrzmiały niezwykle wciągająco. Dały o sobie znać wszystkie zalety tego urządzenia. Ale słychać też było pewną powściągliwość, coś w rodzaju mikrozawahania w podawaniu informacji.

Podsumowanie
9900 euro, a więc po dzisiejszym kursie NBP 42 350 zł, to bardzo duże pieniądze. Można za to kupić niewielki samochód, albo duży używany, niewielkie mieszkanie w którymś z miast o średniej wielkości, albo opłacić studia. Niewielu ludzi na taki wydatek stać. Ale dobra luksusowe są luksusowe nie bez powodu. PRE należy do takich właśnie produktów, zarówno jeśli chodzi o wykonanie, myśl techniczną, jak i dźwięk.
Jeśli jednak spojrzymy na ceny jego konkurentów, to okaże się, że to po prostu niedrogie urządzenie. Relatywnie, ale tylko takie porównanie ma sens. Nie jest idealne, pewne cechy brzmienia są lepsze a to w Soulution 720, a to w TAD-zie C-600, a to w moim Ayonie Polaris III. Mimo to koncept całości jest na tyle przekonywający, na tyle spójny i udany, że trudno nie zapytać, czy na pewno warto płacić więcej? Dla perfekcjonistów odpowiedź będzie jasna – warto. Także dla tych, którzy szukają w dźwięku cech, których dostaną z innymi urządzeniami. Jednak dla pozostałej, znakomitej większości odpowiedź będzie chyba inna…

Metodologia testu
Przedwzmacniacz porównywany był do mojej referencji, modelu Polaris III [Custom Version] firmy Ayon Audio, a także do innych przedwzmacniaczy testowanych do lipcowego wydania „High Fidelity”: ModWright LS 36.5, Audio Research Ref5 SE, Soulution 720, Octave Jubilee i do bezpośredniego połączenia między odtwarzaczem Ancient Audio Lektor Air V-edition i końcówką mocy Soulution 710. Przedwzmacniacz pracował z dwoma końcówkami – wspomnianym Soulution 710 i Lebenem CS-1000P. Do sieci podłączony był kablem sieciowym Harmonix X-DC350M2R Improved-Version i stał na swoich nóżkach i na drewnianej półce stolika Base IV [Custom Version].
Test miał charakter porównania A/B ze znanymi A i B. Sample muzyczne miały długość 2 min. Odsłuchiwane były również całe płyty. Do podłączenia użyłem kabli zbalansowanych – zarówno od strony odtwarzacza, jak i od strony końcówki mocy.

BUDOWA

Przedwzmacniacz PRE firmy Avantgarde Acoustic należy do jej najnowszej serii elektroniki o nazwie XA Series. W planach są, pokazywane już ze trzy lata temu w formie prototypów, przetwornik D/A-odtwarzacz plików oraz przedwzmacniacz gramofonowy. Najwyraźniej jednak kombinacji przedwzmacniacza PRE oraz końcówki mocy AMP dano pierwszeństwo.
PRE to urządzenie opracowane od podstaw przez Mathiasa Ruffa, głównego inżyniera firmy. Zastosował w nim wiele swoich patentów i opracowań, które choć wychodzą z dotychczasowych doświadczeń innych producentów i konstruktorów na tym polu, to tworzą jednak unikalną całość.
Przedwzmacniacz zamknięto w jednej obudowie, ponieważ starano się w maksymalnej mierze kontrolować wibracje – zarówno układów wzmacniających, jak i zasilania. Ponadto Matthias najwyraźniej doszedł do wniosku, że ważne jest zachowanie minimalnej długości okablowania, także związanego z zasilaczem.
PRE jest przedwzmacniaczem liniowym, tranzystorowym , zasilanym bateryjnie (akumulatorowo). Układ zbudowany jest na bazie tranzystorów i dyskretnej drabinki rezystorowej. W torze nie ma kondensatorów, ani układów DC-servo. Żeby zabezpieczyć pozostałe elementy systemu, Avantgarde zastosowała bardzo sprytny układ, chroniący przed pojawieniem się na wyjściu prądu stałego, o nazwie DC-Flow (opatentowany; opatentowany jest także układ regulacji siły głosu). Wzmocnienie odbywa się w pojedynczym stopniu wzmocnienia w tranzystorach pracujących w klasie A. Przypomina to rozwiązanie Soulution i TAD-a. Nie zastosowano żadnego sprzężenia zwrotnego.
Obudowa została wykonana z dwóch części – ważącej 18,5 kg zewnętrznej „skorupy” oraz 10,5-kg wewnętrznego chassis, skrywającego układ zasilający (oprócz transformatorów). Wraz z pozostałymi elementami daje to potężne 40 kg, co jak na przedwzmacniacz jest imponujące.

Przód i tył
Obudowę wykonano z niezwykle dokładnie obrobionych, odlewanych i frezowanych elementów z aluminium, które działają także jak radiatory. Przednia ścianka może być wymieniana, jednak za elementem dekoracyjnym też jest płyta z aluminium, przyciskana od góry i dołu wyprofilowanymi płytami, tworzącymi wraz z moletowanymi wałkami duże, poręczne uchwyty.
Po prawej stronie przedniej ścianki mamy bardzo dużą gałkę siły głosu z moletowaną powierzchnią. Znajduje się na podświetlanej tarczy, na której zamontowano małe diody LED o bursztynowym kolorze. Normalnie świeci się tylko jedna dioda, wskazująca aktualną wartość wzmocnienia, jednak po przekręceniu gałką, zapalają się wszystkie diody między punktem początkowym i końcowym; po chwili gasną. Kolor podświetlenia tarczy jest ważny – niebieski to Mute, biały to praca na akumulatorach, a waniliowy wskazuje, że akumulatory są ładowane. Ważne jest także podświetlenie małych przełączników hebelkowych. Pierwszy to przełącznik napięcia. Jeśli jest podświetlony na pomarańczowo, urządzenie się ładuje. Jeśli nie – pracuje z baterii. Na pomarańczowo podświetlone jest też jedno z pięciu wejść.
Tył pokazuje, że PRE to urządzenie zbalansowane – wejścia i wyjścia są tylko XLR (pin 2 = hot). Mamy pięć wejść liniowych i dwa wyjścia dla końcówek. Jest też zacisk uziemienia, wyjścia trigger oraz pokrętła służące do regulacji jaskrawości podświetleń.
Mimo że wszystkie wejścia są liniowe, to jednak się między sobą różnią. Trzy pierwsze są klasyczne, mają czułość wejściową (775 mV), czwarte ma czułość większą o 4,5 dB, a piąte o 9 dB. Można do nich podpiąć źródła o niższym poziomie wyjściowym (np. przedwzmacniacze gramofonowe).

Środek
Środek podzielony jest na trzy części: akumulatory i układ ładujący, transformatory zasilające z filtrem wejściowym oraz właściwy przedwzmacniacz. Akumulatory zapakowano do bardzo ciężkiego, aluminiowego pudła, będącego wewnętrzną obudową. Trzy transformatory, ładujące pięć akumulatorów (osobno dla lewego i prawego kanału, dla logiki i podświetlenia) przykręcono do bocznej ścianki. Sam przedwzmacniacz jest maleńki, zajmuje znikomą część wnętrza i zmontowano go na jednej płytce drukowanej. To znaczy każdy kanał na jednej płytce. Kanały są od siebie fizycznie oddzielone i odwrócone do siebie „plecami”.
Ze złoconych wejść sygnał trafia do tranzystorów (takich samych, jak w sekcji wzmocnienia), które buforują wejście. Następnie idziemy do przekaźników, którymi sygnał jest kluczowany. Potem trafiamy do tłumika – opatentowanej odmiany dyskretnego regulatora, składającego się z przekaźników i oporników SMD. Steruje nimi kość logiki. Po wybraniu określonego tłumienia – 48 kroków, co 1,5 dB – trafiamy do układu wzmacniającego. Ten jest niezwykle prosty – to jeden tranzystor w metalowej, okrągłej obudowie na kanał/gałąź. I idziemy do wyjścia. Obok są układy równoległe, z kondensatorami Sanyo i Black Gate firmy Rubycon (z grafitowymi okładzinami). Są one od dawna nieprodukowane, dlatego Avantgarde wykupiła pokaźny ich zapas na aukcjach internetowych.

Pilot
Pilot zasługuje na pochlebną wzmiankę. Jest ciężki, aluminiowy, ale to norma. Ważny jest jego kształt – ma średnicę fi podobną, do tej w gałce siły głosu i też jest w dużej części moletowany. Ma trzy przyciski – zmiany siły głosu oraz mute i dwie wypustki, dzięki którym nie toczy się po stole, mimo że jest okrągły. Zasilany jest dwoma ogniwami AA 1,5 V.

Dane techniczne (wg producenta):

Impedancja wejściowa: 10 kΩ
Czuość wejściowa: wejścia 1-3 – 775 mV; wejście 4 - +4,5 dB, wejście 5 - +9 dB
Elektroniczna regulacja siły głosu: tak, w 48 krokach, co 1,5 dB
Symetryczne wejścia: x 5
Symetryczne wyjścia: x 2
Trigger: 2 x 12 V
Akumulatory: 5 x 2300 mAh
Regulacja jaskrawości podświetlenia: tak
Zdalne sterowanie: tak
Wymiary (Width x Height x Depth): 484,5 x 190,0 x 486,0 mm
Waga:
- zewnętrzne chassis: 18,5 kg
- wewnętrzne chassis zasilacza: 10,5 kg
- całość: 41,0 kg

Dystrybucja w Polsce:

Eter Audio

Kontakt:
30-646 Kraków ǀ ul. Malborska 24 ǀ Polska
tel./fax: 12 655 75 43

www: www.eteraudio.pl



Pobierz tekst w PDF



System odniesienia

  • odtwarzacz CD: Ancient Audio Lektor AIR V-edition (test TUTAJ)
  • przedwzmacniacz gramofonowy: RCM Audio Sensor Prelude IC (test TUTAJ)
  • przedwzmacniacz: Polaris III [Signature Version] + zasilacz AC Regenerator, (wersja z klasycznym zasilaczem, test TUTAJ)
  • końcówka mocy: Soulution 710
  • wzmacniacz zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version (recenzja TUTAJ)
  • kolumny: Harbeth M40.1 Domestic (test TUTAJ)
  • podstawki pod kolumny: Acoustic Revive Custom Series Loudspeaker Stands
  • słuchawki: HiFiMan HE-6, Sennheiser HD800, AKG K701, Ultrasone PROLine 2500, Beyerdynamic DT-990 Pro, wersja 600 Ω
    (recenzje TUTAJ, TUTAJ i TUTAJ)
  • interkonekty: CD-przedwzmacniacz: Acrolink Mexcel 7N-DA6300, artykuł TUTAJ, przedwzmacniacz-końcówka mocy: Acrolink 8N-A2080III Evo
    (test TUTAJ)
  • kable głośnikowe: Tara Labs Omega Onyx
  • kable zasilające: Acrolink Mexcel 7N-PC9300 (wszystkie elementy, recenzja TUTAJ) | Harmonix X-DC350M2R Improved-Version (recenzja TUTAJ)
  • listwa sieciowa: Acoustic Revive RTP-4eu Ultimate
  • stolik SolidBase IV Custom; opis TUTAJ
  • pod odtwarzaczem podkładki Ceraball (artykuł TUTAJ)
  • platforma antyrezonansowa Acoustic Revive RAF-48 (pod odtwarzaczem CD, recenzja TUTAJ)
  • platforma Pro Audio Bono pod wzmacniaczem Leben CS300 [Custom Version] (recenzja TUTAJ)
  • wkładki gramofonowe: Miyajima Laboratory KANSUI (test TUTAJ), Miyajima Laboratory SHIBATA (test TUTAJ), Denon DL-103SA (test TUTAJ)