Kabel sieciowy AC Argento Audio FLOW MASTER REFERENCE Cena: 15 600 zł/2 m Producent: Argento Audio Kontakt: Allingvej 55 | 8600 Silkeborg | Danemark tel.: (45) 3066-22-84 e-mail: info@argentoaudio.com Strona producenta: Argento Audio Dystrybucja w Polsce: RCM Kraj pochodzenia: Dania Tekst: Wojciech Pacuła Zdjęcia: Wojciech Pacuła |
Data publikacji: 16. grudnia 2011, No 92 Kable sieciowe Argento Audio należą do zbioru, który już jakiś czas temu wykreśliłem ze swojego słownika kabli referencyjnych, na dobre i na złe – ze zbioru kabli ze srebra. Flow Master Reference jest najdroższym kablem tego producenta. Wygląda naprawdę solidnie i przychodzi w drewnianym pudełeczku. Jest nawet całkiem giętki, a wykończono go nietypowo, bo białym, śliskim materiałem. Wtyki są dumą firmy – styki oraz główne body wyglądają podobnie do tych, jakie znamy z Wattgate’a czy Furutecha (albo Oyaide). Styki są srebrzone, a potem rodowane. Jednak zamiast standardowego, zewnętrznego „płaszcza” mamy grube, długie rurki z aluminium. Środkowa część, ta ze stykami, jest do każdej z tych rurek wklejona i zalana żywicą tłumiącą wibracje. Na każdym wtyku wydrukowano numer seryjny kabla. Nagrania użyte do odsłuchu:
Japońskie wersje płyt dostępne na CD Japan. To nie będzie długi tekst. Nie dlatego, że nie potrafię, albo że nie ma o czym pisać. Po prostu jest tak, że kabel Argento Audio modyfikuje dźwięk w taki sposób, na tylu różnych płaszczyznach, że nie do końca jestem w stanie to wszystko jednoznacznie ocenić „albo-albo”. Oczywiście postaram się odnieść ten dźwięk do moich kabli odniesienia, Acrolinków Mexcel 7N-PC9300 i generalnie do high-endowych kabli sieciowych. Nie będzie to jednak ostateczna konkluzja, a raczej „praca w toku”. Myślę, że aby móc coś o duńskich kablach powiedzieć na 100% (oczywiście w danym momencie, jak wiadomo, oceny się z czasem zmieniają), trzeba by je mieć w systemie kilka tygodni, a zapewne miesięcy. A na taki luksus sobie pozwolić nie mogę. Postaram się jednak, żeby moje spostrzeżenia, odczucia, wrażenia itd. były na tyle uporządkowane i klarowne, co by państwo siadając przed systemem, w którym wpięty jest Flow Master Reference, wiedzieli na co zwrócić uwagę i w którym kierunku się poruszać. Mam nadzieję, że będzie to znacząca pomoc. A zacząć chciałbym od zestawienia ze sobą kilku prostych spostrzeżeń, możliwie jednoznacznych i jasnych. To, że część z nich wyda się ze sobą sprzecznych, to nie błąd, a tylko wyraz tego, jakie ten kabel zmiany w dźwięku wnosi – bo przecież kabel sam z siebie nie gra, prawda? – i próba oddania jego złożonej „osobowości”. Dopiero w następnym akapicie rozwinę niektóre z tych „ekspresji”. |
Kabel Argento nie gra jak kabel ze srebra; nie gra też jak kabel zbudowany z miedzi; nie schodzi na basie tak nisko jak Acrolink; na basie jest bardziej selektywny niż Acrolink; jego balans tonalny postawiony jest nieco wyżej niż w japońskich kablach odniesienia; scena dźwiękowa w bazie lewa-prawa jest z Flow Master Reference bardzo szeroka; każda zmiana w fazie, przesunięcie czegoś przez realizatora jest manifestowana wyraźnym przesunięciem na scenie; kabel gra w niebywale gładki sposób; można nawet powiedzieć, że kabel gra nieco „słodko”; niczego nie rozjaśnia; niczego nie wyostrza; jego dynamika jest lekko uśredniona; przy mocnych wejściach instrumentu potrafi zaskoczyć „namacalnością” dźwięku; sybilanty są w idealnej proporcji z resztą pasma; średnica wydaje się tu najważniejsza; kiedy indziej znowu wydaje się, że wyższy bas jest najważniejszy; czasem wydaje się, że kabel nieco podnosi klarowność nagrania, lepiej ukazując wokalistów, instrumenty itp.; najczęściej ma się wrażenie, że kabel gra raczej większymi plamami, grupami niż rysuje wyraźne bryły 3D. To, że testowany kabel jest niesamowicie gładki, a jednocześnie klarowny, to jeden z elementów, który nie pozwala go zaliczyć do żadnych kategorii, które utarły się w świecie audio. Nie słychać bowiem, że to kabel ze srebra – tego za diabła nie można o nim powiedzieć. Tego typu opinię słyszałem wcześniej od kilku producentów i dystrybutorów, ale jak zwykle trzeba to „coś” samemu usłyszeć, żeby być pewnym. W odsłuchu w ciemno nie byłbym w stanie powiedzieć, z czego ten kabel zrobiono. Może, po dłuższym odsłuchu próbowałbym pokojarzyć srebro z miedzią i pewnie złotem, bo trochę przypomina to brzmienie najdroższych kabli Siltecha. Ale trochę. Ale samo srebro – nigdy. A pisząc to wszystko mówię tym samym o bardzo wysokim poziomie. Topowym. Dla mnie wciąż Acrolinki są w większości aspektów bardziej satysfakcjonującym dodatkiem do elektroniki, ale nie w każdym systemie tak musi być. Dystrybucja w Polsce: Pobierz test w PDF |
||||||||
g a l e r i a
|
- odtwarzacz CD: Ancient Audio Lektor AIR V-edition (test TUTAJ)
- przedwzmacniacz gramofonowy: RCM Audio Sensor Prelude IC (test TUTAJ)
- przedwzmacniacz: Polaris III [Signature Version] + zasilacz AC Regenerator, (wersja z klasycznym zasilaczem, test TUTAJ)
- końcówka mocy: Soulution 710
- wzmacniacz zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version (recenzja TUTAJ)
- kolumny: Harbeth M40.1 Domestic (test TUTAJ)
- słuchawki: HiFiMan HE-6, Sennheiser HD800, AKG K701, Ultrasone PROLine 2500, Beyerdynamic DT-990 Pro, wersja 600 Ω
(recenzje TUTAJ, TUTAJ i TUTAJ) - interkonekty: CD-przedwzmacniacz: Acrolink Mexcel 7N-DA6300, artykuł TUTAJ, przedwzmacniacz-końcówka mocy: Acrolink 8N-A2080III Evo
(test TUTAJ) - kable głośnikowe: Tara Labs Omega Onyx
- kable zasilające: Acrolink Mexcel 7N-PC9300 (wszystkie elementy, recenzja TUTAJ)
- listwa sieciowa: Acoustic Revive RTP-4eu Ultimate
- stolik SolidBase IV Custom; opis TUTAJ
- pod odtwarzaczem podkładki Ceraball (artykuł TUTAJ)
- platforma antyrezonansowa Acoustic Revive RAF-48 (pod odtwarzaczem CD, recenzja TUTAJ)
- platforma Pro Audio Bono pod wzmacniaczem Leben CS300 [Custom Version] (recenzja TUTAJ)
- wkładki gramofonowe: Miyajima Laboratory KANSUI (test TUTAJ), Miyajima Laboratory SHIBATA (test TUTAJ), Denon DL-103SA (test TUTAJ)
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity