PRZEWDWZMACNIACZ LINIOWY & WZMACNIACZ MOCY Circle Labs
Producent: CIRCLE LABS |
Test
Tekst: WOJCIECH PACUŁA |
No 212 1 grudnia 2021 |
| PREMIERA |
IGH FIDELITY” JEST JEDYNYM POLSKIM PISMEM AUDIO, które recenzuje od wielu lat tak wiele polskich produktów. Nie jest przypadkiem, że jeden miesiąc w roku poświęcamy wyłącznie urządzeniom, kolumnom, kablom i akcesoriom z Kraju nad Wisłą. Jest to dla nas naturalna sytuacja, ponieważ czujemy się w obowiązku promować niewielkie, często dopiero startujące rodzime firmy, w których rozpoznaliśmy coś wyjątkowego, czym warto się podzielić z szerszą publicznością z całego świata. Nic więc dziwnego, że często jesteśmy „akuszerami” debiutujących producentów, a co jakiś czas również świadkami ich sukcesu. Tak jest też w przypadku firmy CIRCE LABS. Za tą marką stoi dwóch ludzi – przede wszystkim KRZYSZTOF WILCZYŃSKI, odpowiedzialny za układ elektryczny i mechaniczny, oraz KRZYSZTOF LICHOŃ, projektant i designer, odpowiedzialny za ich projekt plastyczny. Medialny debiut firmy miał miejsce 1 września, właśnie w „polskim wydaniu” naszego magazynu – zaprezentowaliśmy wówczas wzmacniacz zintegrowany A200, który otrzymał również nagrodę BEST PRODUCT 2020 (więcej TUTAJ i TUTAJ). Urządzenie zaskoczyło nas klasą budowy, wykonania i dźwięku – świętej trójcy, w high-endzie występującej zaskakująco rzadko. Dodajmy do tego znakomity projekt plastyczny i będziemy mieli kompletny, skończony produkt audio. Nic więc dziwnego, że w tym czasie firma zdobyła przedstawicieli w kilkunastu krajach na całym świecie, a jej urządzenia pracują w systemach kosztujących wielokrotnie więcej niż by wskazywała na to cena urządzeń Circle Labs. Już wówczas wiadomo było, że A200 jest punktem wyjścia i że za jakiś czas dołączy do niego system dzielony, złożony z przedwzmacniacza liniowego oraz wzmacniacza mocy. Decyzja ta była naturalna, ponieważ w taki właśnie sposób rozwijają się firmy audio. Jak mi mówił Krzysztof Wilczyński, wydawało się, że sprawa jest prosta – „wystarczyło” dodać mocy końcówce wzmacniacza A200, opracować przedwzmacniacz i gotowe. Sprawa skomplikowała się jednak, kiedy projektant postanowił zmniejszyć szumy i zniekształcenia, a nie tylko zwiększyć moc. Zajęło to prawie dwa lata, ale – jak deklaruje producent – udało się. | Kilka prostych słów… KRZYSZTOF WILCZYŃSKI ⸜ konstruktor ⸜ KRZYSZTOF WILCZYŃSKI, konstruktor (po prawej) oraz KRZYSZTOF LICHOŃ, projektant (po lewej) TEN ROK BYŁ DLA NAS PRZEŁOMEM. Dopracowaliśmy do perfekcji nasze konstrukcje, otworzyliśmy się na świat. Sprzedajemy nasze wyroby obecnie w Polsce, U.S.A., Hiszpanii, Portugalii, Tajlandii, Rosji, Litwie i Anglii, kończymy rozmowy z Węgrami, Niemcami i Australią. Coraz więcej o nas mówią i piszą poza granicami kraju, bardzo nas to cieszy. Zobaczymy co dalej... Nie chcemy być wielką fabryką, aż takich aspiracji nie mamy. Dalej chcemy zostać „butikowym" producentem gdzie jakość ma pierwszorzędne znaczenie. Jesteśmy chorymi perfekcjonistami, wszystko co robimy musi być najwyższej możliwej jakości, co powoduje wiele problemów i twórczych tarć, które przełamujemy w niekończących się dyskusjach, dziesiątkach projektów i prototypów, które najczęściej i tak lądują na półkach. Przykładem na nasze szaleństwo niech będzie tasiemka w pokrowcu, do którego pakujemy urządzenia, i jej kolor. Dalej mamy problem z doborem odcienia szarości. Oczywiście dla słuchacza to nie ma znaczenia, ale daje obraz tego co może zastać w środku naszych produktów. A zastanie czystość porządek, perfekcję, piękno – to wszystko, co ostatecznie przenosi się na dźwięk. Nie idziemy na łatwiznę, wszystko co robimy to nasze pomysły, nie kopiujemy i nie powielamy układów. Stosujemy własne rozwiązania i „patenty” To jest ogromna praca, gdyż wszystko musimy testować, przerabiać po tysiąckroć. Ale warto, bo doszliśmy w ten sposób do niepowtarzalnych układów, a to odbija się pozytywnie na dźwięku. Mam nadzieję, że słuchacze to doceniają. W końcu wkładamy w to nasze serce, bez tego nie da się stworzyć niczego wyjątkowego. ⸜ Stopień wstępny wzmacniacza mocy Powstanie zestawu dzielonego P300/M200 zostało poprzedzone licznymi eksperymentami i odsłuchami w różnych systemach. Prace trwały ponad półtora roku dłużej niż pierwotnie zakładaliśmy. Chcieliśmy oddać nasze produkty dopracowane do perfekcji i stąd te opóźnienia. Specjalnie na potrzeby wzmacniacza M200 polska firma POLTRAFO zaprojektowała transformator którego parametry i jakość na pewno zasługują na tytuł high-endu i śmiało możemy powiedzieć, że w cenie naszych wzmacniaczy nikt lepszych na świecie nie ma. Tak samo jak komponenty, które stosujemy. Tutaj również wszystko jest z najwyższej półki. Ciekawostką jest to, że wykonanie samej obudowy wymaga udziału 10 podwykonawców. np. front z 15 mm szkła jest ręcznie szlifowany, malowany, wypalany i grawerowany. Każdy choć perfekcyjnie zrobiony jest unikatowy. Wyzwaniem naszych czasów jest zapewnienie ciągłości produkcji i dostaw (przy zachowaniu tych samych komponentów) wobec braków podzespołów i znikających na skutek pandemii firm. Nam się to udaje. Budujemy sprzęty w taki sposób, aby przetrwały lata, możliwie bezawaryjne i łatwe w ewentualnej naprawie. ♦ ▌ P300 & M200 NIE DA SIĘ ROZPOCZĄĆ OPISU TESTOWANYCH P300 i M200 inaczej niż od ich wyglądu. Mam nadzieję, że wybaczą mi to wszyscy inżynierowie uważający, że to rzecz w audio najmniej ważna, ja mam inaczej. Urządzenia Circle Labs są wykonane w klasie, w jakiej wykonuje się najlepsze audio na świecie, czyli tak, jak powstają wysokiej klasy produkty luksusowe, przeznaczone dla zamożnych ludzi. Wszystko zaczyna się od wyważonego, bardzo dobrego projektu plastycznego, ale widać, że przemyślano też każdy detal mechaniczny i elektryczny. Jak się potem okaże, w urządzeniach zastosowano wiele własnych, oryginalnych rozwiązań układowych. ⸜ P300 P300 jest przedwzmacniaczem liniowym z pięcioma wejściami – trzema niezbalansowanymi RCA i dwoma zbalansowanymi XLR. Wyjścia są dwa, równoległe, ale tylko na gniazdach XLR – układ jest w pełni zbalansowany. To klasyczny przedwzmacniacz, z którego wyeliminowano wszystkie układy mogące zakłócać układ audio i skrócono do minimum ścieżkę sygnałową. Po dokładny opis odsyłam do części Budowa, teraz tylko powiem, że sygnał płynie jedynie przez tłumik rezystorowy i kilka tranzystorów przylutowanych do płytki wyjściowej. Na przedniej ściance umieszczono dwie, wygodne w obsłudze gałki, pod którymi znalazły się mosiężne elementy zdobnicze. Mosiądz powtarza się zresztą na górnej płytce z wyłącznikiem zasilającym i w nóżkach, na których urządzenia postawiono. Jak pisałem przy A200, odpowiedzialny za projekt plastyczny urządzeń Krzysztof Lichoń, od samego początku chciał na froncie zastosować szkło, a nie akryl. Każdy przedni panel wykonany jest ręcznie przez mistrzów – rzemieślników a co za tym idzie, unikalny i niepowtarzalny. Wyszedł z założenia, że wzmacniacze powinny wyglądać tak samo za rok i za dziesięć lat. Cała obudowa złożona jest z płyt aluminiowych. Przedwzmacniacz sterowany jest pilotem podobnym do tego z A200, być może identycznym. Jest on metalowy, podłużny i ma tylko cztery guziki – dwie do zmiany siły głosu, jedną „mute” i jedną, którą zmieniamy natężenie wyświetlacza. A właśnie – ta zmienia się w krokach co 1 dB. ⸜ M200 M200 jest stereofoniczną końcówką mocy zbudowaną w topologii dual mono. Jak się okazuje, symbol urządzenia nie jest informacją o jego mocy. W podobny sposób swoje urządzenia „znakuje” zresztą japoński Accuphase: przedwzmacniacze mają przedrostek „P” przed liczbą, a wzmacniacze mocy albo „A”, jeśli to końcówka pracująca w klasie A, albo „P”, jeśli pracuje klasie AB. Wykorzystane przez Circle Labs „M” u japońskiego producenta również się pojawia i oznacza monobloki. I tak się składa, że M200 można zbridżować do pracy w formie wzmacniacza monofonicznego. „Bridżowanie” jest zresztą banalnie proste, ponieważ wystarczy wpiąć wtyk XLR do osobnego wejścia i podłączyć kolumnę do wyznaczonych zacisków głośnikowych. O ile w trybie stereo otrzymamy moc 150 W przy obciążeniu 8 Ω i 300 W przy 4 Ω, co jest naprawdę wystarczające (mój wzmacniacz Soulution 710 oferuje taką sama moc), to w trybie zbalansowanego monobloku dostaniemy aż 600 W (8 Ω). Jak mi mówił Krzysztof Lichoń, tak naprawdę wzmacniacz w trybie mono oddaje niemal 900 W przy obciążeniu 4 Ω… Podstawą tego urządzenia jest potężny zasilacz z osobnymi transformatorami toroidalnymi dla obydwu kanałów. Zostały one wykonane wg firmowej specyfikacji z – jak czytamy w materiałach firmowych – „najwyższej klasy materiałów przez wiodącą pod firmę POLTRAFO”. Wraz ze specjalne przystosowanymi do pracy wysokoprądowej i wyposażonymi w wyprowadzenia śrubowe kondensatorami KEMET o łącznej pojemności 200 000 µF, czytamy dalej, „zasilacz ten zapewnia zapas mocy rzędu 850 W”. Konstruktor wzmacniacza mówi, że koncepcyjnie M200 najbliżej do topologii wzmacniaczy SE (single-ended), z „jednoczesnym zachowaniem wysokiej sprawności oraz mocy układu, co daje niepowtarzalną detaliczność i barwę lampowych wzmacniaczy SE w połączeniu z kontrolą basu najlepszych tranzystorów”. W stopniach końcowych M200 pracują równolegle tranzystory bipolarne Sankena. Ciekawostką jest fakt, że testowana końcówka mocy jest urządzeniem hybrydowym. Przyzwyczailiśmy się już do tego, że hybrydowy może być wzmacniacz zintegrowany, ma wówczas wejście lampowe i wyjście tranzystorowe, albo też dzielony system, z lampowym przedwzmacniaczem i tranzystorową końcówką mocy – taki, jak w systemie referencyjnym HIGH FIDELITY. To rzadkie, ale jednak już lata temu kanadyjska firma Tenor Audio takie urządzenie zaproponowała – był to niesamowity wzmacniacz mocy 175S (test TUTAJ; dostęp: 15.11.2021). Od polskiego urządzenia różni się on technicznie, ale ogólny pomysł jest ten sam. Na wejściu układu w M200 znajdziemy podwójne triody NOS produkcji Siemensa z lat 60. Stała polaryzacja układu umożliwia użycie tylko jednej lampy, jednego rezystora oraz jednego srebrno-złotego kondensatora sygnałowego z referencyjnej serii niemieckiego Mundorfa na kanał. Producent podkreśla, że „topologia taka umożliwiła stworzenie najkrótszej możliwej ścieżki sygnałowej, zapewniającej wyjątkowo korzystne parametry pracy całości”. Sekcja ta jest zasilana przez osobny, ekranowany miedzią transformator na rdzeniu EI. Stabilizowany zasilacz wykorzystuje kondensatory polipropylenowe w ostatnim stopniu stabilizatora, a przed stabilizatorem są wykorzystane kondensatory elektrolityczne.. ▌ ODSŁUCH ⸤ JAK SŁUCHALIŚMY Przedwzmacniacz P300 oraz wzmacniacz mocy M200 (wersja stereofoniczna) odsłuchiwane były w systemie HIGH FIDELITY jako całość, to jest kompletny wzmacniacz dzielony. Porównywane były do systemu złożonego z przedwzmacniacza AYON AUDIO SPHERIS III i końcówki mocy SOULUTION 710. System referencyjny HF połączony jest kablem niezbalansowanym, jednak Circle Labs pomyślała swój przedwzmacniacz do pracy w trybie zbalansowanym, dlatego P300 z M200 łączył kabel XLR firmy ACOUSTIC REVIVE, model ABSOLUTE. P300 stanął na środkowej półce stolika Finite Elemente Master Reference Pagode Edition MkII, na platformie pneumatycznej Acoustic Revive RAF-48H, a końcówka mocy na górnej półce stolika, wykonanej z włókna węglowego. Sygnał dostarczał odtwarzacz SACD AYON AUDIO CD-35 HF EDITION przez niezbalansowany kabel (RCA) Crystal Cable Ultimate Dream – odtwarzacz lepiej brzmi na wyjściach RCA. Końcówka mocy z kolumnami połączona była kablem głośnikowym SILTECH TRIPLE CROWN. Płyty użyte w teście | wybór
⸜ TOMASZ PAUSZEK, 20 Years Live, Audio Anatomy [AA-011-19-LP], 2 x Master CD-R [niewydana wersja CD] (2017). PODZIAŁ NA WZMACNIACZE ZINTEGROWANE I WZMACNIACZE DZIELONE jest podyktowany wymogami technicznymi. Chodzi o zminimalizowanie szumów i zniekształceń, zmniejszenie przesłuchów międzykanałowych oraz o zwiększenie mocy wyjściowej. Nie jest oczywiście tak, że każdy wzmacniacz dzielony jest automatycznie lepszy od zintegrowanego w tej samej cenie, to nie tak. Ostatecznie przecież, mając przedwzmacniacz i wzmacniacz mocy, konstruktor musi pomyśleć o nich inaczej niż o urządzeniu w jednej obudowie, co wymaga doświadczenia. Z kolei użytkownik musi pomyśleć o dodatkowym kablu zasilającym oraz interkonekcie, czyli elementach w znacznym stopniu modyfikujących dźwięk i podrażających inwestycję. Z drugiej jednak strony nie jest przypadkiem, że na szczycie znajdziemy niemal wyłącznie wzmacniacze z wydzielonym przedwzmacniaczem i końcówką mocy. I nie zmieniają tej statystyki nawet dobre integry, jak KONDO ONGAKU, E-800 ACCUPHASE’a, SOULUTION 511, czy – skoro jesteśmy przy Circle Labs – jej wzmacniacz A200. Trzeba przyjąć do wiadomości fakt, że najdroższe systemu składają się z dwóch, trzech (monobloki), a nawet czterech i więcej elementów (zasilacze). Różnie się to zresztą układa, to jest w różny sposób zmienia się dźwięk, kiedy przechodzimy z modelu zintegrowanego na dzielony. W przypadku testowanej firmy jest tak, że dzielony system brzmi mniej efektownie niż A200. Integra Circle Labs przykuwa uwagę od samego początku, choć w nienachalny, niemęczący sposób. Połączenie tego, co widzimy, a widzimy niewielki produkt, z dźwiękiem, a dźwięk jest duży i wyrafinowany, też ma swoje znaczenie. P300 i M200 już na wstępie są przez nas pozycjonowane wyżej, bo to przecież wzmacniacz dzielony – droższy, większy, bardziej złożony mechanicznie niż A200. Odpada więc premia „wizualna”. Ale i dźwięk jest na tyle inny, że podczas słuchania P300 i M200 nie ma się wrażenia „nieprzystawalności” tego, co widzimy i tego, co słyszymy. System o którym mowa jest bowiem znacznie bardziej wyrafinowanym produktem, bardziej zniuansowanym, a przez to z mniej „namacalnym” dźwiękiem niż wzmacniacz zintegrowany Circle Labs. Rzecz, którą dzielą obydwa wzmacniacze tej firmy, a która jest naprawdę niewiele gorsza niż z systemu odniesienia, to szybkość z jaką pokazywany jest dźwięk. Dynamika wzmacniacza w teście jest wręcz znakomita, zarówno jeśli chodzi o mikrowydarzenia, jak i większe założenia. Co mogłem docenić słuchając płyty FRANKA SINATRY i COUNTA BASIEGO It Might As Well Be Swing z 1964 roku, wydaną niedawno na krążku SACD przez japoński magazyn „Stereo Sound”. |
| Nasze płyty ⸜ FRANK SINATRA & COUNT BASIE Reprise Records FS 1012/Stereo Sound Publishing SSVS-018 NA, WYDANEJ W 1964 ROKU, czterdziestej drugiej w dorobku FRANKA SINATRY płycie It Might as Well Be Swing spotkało się trzech gigantów muzyki popularnej i jazzowej tamtych lat: Sinatra, towarzyszący mu BILL ‘COUNT’ BASIE ze swoim zespołem oraz odpowiedzialny za aranżację QUINCY JONES; dla tego ostatniego było to pierwsza sesja w studiu z Sinatrą, z kolei z Countem Basie wokalista pracował wcześniej przy płycie Sinatra-Basie (1962). It Might as Well Be Swing przyniosła jeden z największych hitów piosenkarza, otwierający ją utwór Fly Me to theMoon. Produkcją albumu zajął się SONNY BURKE (wł. Joseph Francis „Sonny" Burke, 1914–1980). Był to jeden z najlepszych wówczas i najbardziej rozchwytywanych aranżerów i producentów, zresztą sam muzyk, który w latach 40. i 50.współpracował z takimi sławami, jak Tommy Dorsey, Peggy Lee, Bing Crosby, The Andrews Sisters, The Mills Brothers, Ella Fitzgerald, Mel Tormé. Jako dyrektor artystyczny, należącego do koncernu Warner Bros. Records, wydawnictwa Reprise Records, wyprodukował wiele albumów Sinatry. Nagraniem zajął się LOWELL FRANK, a sesje nagraniowe miały miejsce w United Recording Studios w Hollywood na początku czerwca1964 roku. Oryginalne wydanie obejmowało płyty 12” stereo i mono, a także zestaw pięciu singli 7”. Pierwsza wersja cyfrowa, na płycie CD, ukazała się w1986 roku w USA. Na kolejną trzeba było czekać aż do 2009 roku, kiedy to w technice 20-bitowej płytę zremasterował LEE HERSCHBERG. Na jej podstawie dwa lata później w Japonii towarzystwo Sinatra Society of Japan wydało ten materiał na krążku SHM-CD. Wersja SACD, o której piszemy, ukazała się w 2021 roku dzięki magazynowi „Stereo Sound”. Remasterem zajął się, pracujący w tokijskich Sony Studios, KOJI ‘C-CHAN’ SUZUKI (więcej TUTAJ). Podobnie, jak pod względem muzycznym, aranżacyjnym itd., tak i dźwiękowo to niezwykle udana płyta. Nie jest to wprawdzie najlepsze nagranie głosu Sinatry, ale jeśli chodzi o instrumenty dęte, to perełka. Brzmienie nagrań nie jest zresztą takie samo i zmienia się pomiędzy nagraniami. Dla przykładu, utwór pt. More… ma wyżej postawiony punkt ciężkości, a wokal Sinatry jest „cieńszy” niż we Fly Me to te Moon. Ale całość ma niezwykły rozmach i dynamikę, ponieważ cały zespół nagrano razem, przy otwartych kanałach. Dlatego też, choć instrumenty są przyporządkowane do lewego lub prawego kanału, to słychać ich odbicia w drugim kanale. Remaster z 2009 roku, wydany w Japonii w roku 2010 na płycie SHM-CD, do którego porównywałem wydanie „Stereo Sound”, jest bardzo dobry. A jednak zestawiony z wersją SACD nie ma żadnych szans. Ta ostatnia ma lepiej nasycone barwy, więcej jest tu informacji o przestrzeni, dynamice, pomieszczeniu. Co ciekawe, poprzedni remaster, wykonany jeszcze w technice 20-bitowej, ma mocniej wyciągnięty w dół bas. Ale jest on też nieco za długi. Wersja SACD brzmi szybciej, czyściej. Z kolei wokal Sinatry jest na nowej wersji pełniejszy i słychać, że poprzednio podcięto nieco dół, żeby nie było słychać „popów”, czyli mocniejszych „p” w wokalu. A te są częścią nagrania i tak je w najnowszym remasterze pokazano. Nowa wersja It Might as Well Be Swing na płcie SACD jest po prostu o wiele przyjemniejsza i pełniejsza muzycznie. Jest i dynamika, jest też szybkość, ale przede wszystkim jest mocny i pełny głos Sinatry. Wszystko to jest tu dobrze zbalansowane i wewnętrznie „żyje”, podczas kiedy wcześniejsze wydania wydają się bardziej sterylne. ♦ ⸜ online.STEREOSOUND.co.jp POLSKI WZMACNIACZ ZAGRAŁ PŁYTĘ SINATRY szybko, ze swingiem – to przecież Count Basie ze swoją orkiestrą! – ale i w wyważony sposób. Spektrum barw było szerokie, nie zauważyłem większego nacisku na którykolwiek podzakres, może poza średnim basem, który jest z Circle Labs lekko podkreślony, i niższym, który nie jest tak niski, jak z systemem odniesienia. „Nie jest tak niski” nie znaczy jednak, że „nie jest niski” – M200 zaskoczy niejednego posiadacza wielkiego pieca renomowanej firmy łatwością, z jaką ukaże perkusję na płycie Sinatry i Basiego, albo mocny, niski elektryczny bas z nowej płyty FREEDOM TREE Modern Acoustic World Jazz Rock, będącej zapisem „live in studio”. Polski wzmacniacz gra przy tym dźwiękiem nie tak bliskim, jak system odniesienia. Pokazuje wydarzenia trochę za linią łączącą głośniki, w czym różni się od A200. Będzie to więc system dla tych, którzy cenią sobie oddech, tzw. „odejście”, to jest ogląd całości nie w bliskim planie, a z czymś w rodzaju „ramek” z powietrza, otaczających wydarzenia po bokach. Kiedy przybliżamy bowiem dźwięk owe „ramki” znikają, a dźwięk wypełnia cały „obrazek”. I właśnie dlatego też dzielony system Circle Labs brzmi w krótkim odsłuchu w mniej efektowny sposób niż A200, ale też właśnie dlatego jest od niego bardziej wyrafinowany. Bo to system, który w doskonały sposób ukaże również wewnętrzne napięcie między LARSEM DANIELSSONEM i LESZKIEM MOŻDŻEREM na płycie Pasodoble, czy maestrię gry duetu DOMINIC MILLER & NEIL STACEY na New Dawn. Obydwa duety pokazane zostały w piękny sposób, w dużej panoramie, ale i ze świadomością, że przy dwóch wykonawcach musimy „siedzieć” bliżej niż na koncercie dużego składu, dlatego są oni pokazani bliżej nas. Wzmacniacz bardzo dobrze poradził sobie przy tym z ukazaniem nie tylko potężnej dynamiki, o czym już mówiłem, ale i mikrodetali, takich jak przesunięcia ręki po strumach w Rush Hour, czy nagłe, dynamiczne uderzenia pojedynczego klawisza w Pasodoble. Wydaje się, że trudno będzie spotkać na rynku kolumny, które by ten wzmacniacz zakłopotały niską skutecznością, czy jeszcze niższą impedancją lub skojarzonymi z nią przesunięciami fazy. M200 wysteruje je wszystkie bez zadyszki. To przy tym bardzo rozdzielczy system i nie ma co do tego żadnych wątpliwości. To również bardzo wyrównany tonalnie system, co też jest jasne od samego początku. Ale też to system, który kształtuje dźwięk po swojemu. Pokazuje wydarzenia dalej, za linią łączącą głośniki i akcentuje zakres około 400 Hz – o czym już mówiłem. Nie jest przy tym wzmacniaczem, który brzmiały „lampowo”, w tym sensie, że nie nasyca brył, a raczej pokazuje je z perspektywy, za co jest ceniony A200. A perspektywa wymaga pokazania przede wszystkim całego obrazka, a nie poszczególnych jego składowych. Mimo to, mimo że nie mamy tu klasycznego ocieplenia czy dopalenia, to jest to gładki i płynny przekaz. Wzmacniacz jest przy tym absolutnie agnostyczny jeśli chodzi o graną muzykę, każdy jej rodzaj jest dla niego wyjątkowy i szczególny. Zagra z równym zaangażowaniem swingującego Sinatrę, jazz rock tria Freedom Tree, jazz, jak i mocną muzykę, jak wydaną w 1992 roku, a zremasterowaną w 2006 roku przez Mobile Fidelity płytę Countdown to Extinction grupy MEGADETH. To, nota bene, jeden z superrzadkich przypadków mocnego rocka przygotowanego przez audiofilską wytwórnię. Do głowy przychodzą mi jeszcze tylko płyty grup Faith No More i Nirvana, również w wydaniu MoFi, oraz debiut Rage Against The Machine z roku 1999, w wydaniu Audio Fidelity, na płycie SACD. Ale o czym mówię – wzmacniacz zagrał płytę Megadeth w otwarty sposób, nie zamknął jej w cieple – to nie jest „ciepły” wzmacniacz. Pokazał otwarty środek, ale i nie rozjaśnił blach, które zostały nieco zaokrąglone w czasie masteringu, którego autorem był przez Shawn R. Britton. System masteringowy Mobile Fidelity Labs składa się głównie z lampowych urządzeń, przygotowanych między innymi przez, zmarłego jakiś czas temu, Tima de Paraviciniego, co słychać właśnie w osłodzeniu góry i podkreśleniu dołu. Polski wzmacniacz ładnie to pokazał, nie dodając niczego od siebie. Być może ci, którzy lubią mięsisty i bardzo niski bas będą musieli powalczyć z kablami i kolumnami, albo po prostu poszukać gdzie indziej. Zapewne jednak dostaną to wraz z podbarwieniami, bo wzmacniacz Circle Labs jest absolutnie czysty i przezroczysty na nagranie, czego za te pieniądze gdzie indziej nie dostaniemy. Ale przecież, jak zwykle, coś za coś. ▌ PODSUMOWANIE WZMACNIACZ DZIELONY, SKŁADAJĄCY SIĘ z przedwzmacniacza liniowego P300 i wzmacniacza mocy M200 będzie się podobał. Mówię to z pełnym przekonaniem i mam na myśli zarówno jego projekt plastyczny, jak i projekt soniczny. Brzmienie tego wzmacniacza jest czyste, jest szybkie i jest otwarte. Ale jest też rozdzielcze i system ten nie rozjaśnia detali, nie szuka „drobin kurzu” tam, gdzie ważne są dźwięki instrumentów. Ukazuje wydarzenia w perspektywie, nie przybliżając ich do nas. A200 również robił coś podobnego, ale tam rozmach był mniejszy, a przez to perspektywa wydawała się bliższa. Nie dostajemy tu nasycenia i mięsistości znanych z urządzeń lampowych, to nie ta bajka. Ale też dostajemy wszystko, co jest nam potrzebne, bo wzmacniacz też niczego nie zabiera – po prostu jest wyrównany i niesamowicie rzetelny w tym, co robi. P300 i M200 są pięknym – dosłownie i w przenośni – przykładem wrażliwości muzycznej połączonej z etosem inżynierskim, a to wszystko w znakomitej oprawie. To jest prawdziwy high-end, realizujący trójcę: budowy, wykonania i dźwięku, na bardzo wysokim poziomie. ▌ BUDOWA WZMACNIACZ DZIELONY CIRCLE AUDIO składa się z przedwzmacniacza liniowego P300 oraz wzmacniacza mocy (końcówka mocy, ang. power amplifier) M200. Przedwzmacniacz jest urządzeniem półprzewodnikowym, a wzmacniacz mocy – hybrydowym, z lampowym wejściem i tranzystorową sekcją prądową. Wygląd urządzeń jest znakomity i definiowany jest przez szklane, grube na 15 mm płaty szkła ze zeszlifowanymi krawędziami. Pośrodku widać stylizowaną falę dźwiękową, a na górze mosiężny element zdobniczy, gdzie umieszczono przycisk zasilający standby. Obudowy wykonano z aluminiowych, grubych płyt. Ich górne ścianki zostały wycięto we wzór przypominający stylistykę retro firmy MANLEY LABORATORIES https://www.manley.com , a w dalszej perspektywie do przednich ścianek drogich radioodbiorników z lat 30. XX wieku. I przedwzmacniacz, i końcówka mocy stoją na trzech aluminiowych, anodowanych na mosiężny kolor nóżkach z gumowym insertem – dwóch z przodu i jednej z tyłu. ▌ P300 ⸤ PRZÓD I TYŁ Choć P300 ma obrys dokładnie taki sam, jak M200, to jest od niego niższy. Na jego przedniej ściance umieszczono dwuelementowy wyświetlacz LED w kolorze białym – jego jaskrawość można regulować z pilota zdalnego sterowania i to w kilku wygodnych krokach. Po bokach mamy gałkę zmiany wejść oraz siły głosu; wokół tej pierwszej umieszczono białe diody świecące. Główny wyłącznik zasilania znajdziemy na tylnej ściance, ale – jak mówiłem – na górze na mosiężnym elemencie, jest wyłącznik „czuwania”. Tył też wygląda bardzo dobrze. Znajdziemy tam trzy pary zakręcanych, bardzo dobrych gniazd RCA amerykańskiej firmy CMC z serii Super Cu, dwie pary złoconych wejść XLR i dwie pary takich samych wyjść; gniazda kupiono w Neutriku. Nie ma za to wyjść RCA, warto o tym pamiętać. ⸤ ŚRODEK Podobnie, jak w testowanym kiedyś A200 układ P300 wygląda na bardzo prosty, ale – jak wówczas mówiłem – za prostotą w najlepszych urządzeniach kryje się złożoną myśl i setki godzin „odejmowania”. Jak mówił wówczas pan Krzysztof, początkowo mnożył układy, korygując wszystko, co się dało, aż doszedł do 100 (!) tranzystorów. Po czym zaczął wszystko upraszczać. W każdym razie, z wejścia i wyjścia otrzymały osobne płytki z przekaźnikami, w których wybierany jest sygnał wejściowy. Sekcja tłumika jest podobna do tej, którą widziałem w A200 i oparta jest na przełączanej przekaźnikami tłumika rezystorowego typu SHUNT. Konstruktor Circle Labs zamiast wymyślać koło od początku, sięgnął po gotowy układ firmy Khozmo z przełączanymi w przekaźnikach opornikami typu SMD. Układ jest jednak modyfikowany w Circle Labs. Po stłumieniu sygnał trafia na płytkę przedwzmacniacza – w A200 była to sekcja wejściowa końcówki mocy, tutaj to układ tranzystorowy, w którym znajdziemy po osiem tranzystorów na kanał – jest to układ w pełni zbalansowany. Są to najnowsze tranzystory typu JFET i BTJ w autorskiej topologii Circle Amp. Jak mi mówił Krzysztof Lichoń, „deą było zbudowanie przedwzmacniacza o jak najkrótszej ścieżce sygnału, dlatego całość toru „przyklejona" jest do tylnego panelu, z najmniejszą możliwą liczbą stopni wzmocnienia oraz okablowaniem ograniczonym do minimum”. Sekcję wzmacniającą zmontowano na małych płytkach, do których wlutowano gniazda wyjściowe. Sygnał z wejścia biegnie do tłumika, a potem od razu do wyjścia. Warto zwrócić uwagę na dobre elementy bierne, w tym kondensatory elektrolityczne Elna Silmic, a także na znakomity enkoder sterujący siłą głosu. Niemal zawsze jest to niewielki, niedrogi element, przez co użytkownik kręci gałką bez poczucia, że obcuje z wyrafinowanym produktem. Tutaj jest inaczej – enkoder w P300 ma solidną, aluminiową obudowę i element, dzięki któremu czuć jego bezwładność. Zasilacz zbudowano wokół dwóch, po jednym na kanał, średniej wielkości transformatorów typu z rdzeniami LL firmy Hahn. Bardzo ciekawy jest układ stabilizacji napięcia. Jest to układ kaskadowy, dyskretny (bez układów scalonych) z tranzystorami na wejściu i wyjściu, w którym zastosowano macierze LED. Spytałem o to konstruktorów i powiedzieli mi, że szukali elementów o szumie niższym nawet niż dioda Zenera i okazało się że najlepszy jest układ z wieloma klasycznymi diodami LED. Aby nie rozbudowywać płytek ponad miarę użyto do tego macierzy, pracujących zwykle jako wyświetlacze typu „dot matrix”. ▌ M200 ⸤ PRZÓD I TYŁ Front wzmacniacza jest duży, ale wcale nie nudny. A to za sprawą , już wspomnianej przy przedwzmacniaczu, fali dźwiękowej, ale i białego paska wskazującego włączone zasilanie. Z tyłu mamy dwie pary gniazd głośnikowych WBT z serii nextGen, wejścia liniowe RCA firmy CNC i XLR Neutrika, a także jedno wejście do podłączenia wzmacniacza w tryb „bridge” – M200 może wówczas pracować jako monofoniczna końcówka mocy o znacznie wyższej mocy wyjściowej. ⸤ ŚRODEK Pisząc o A200 zasugerowałem, że użyte tam lampy pracują w układzie przedwzmacniacza. Okazuje się to nie do końca prawdą, ponieważ płytkę z lampami – nie taką samą, ale podobną – którą tam widzieliśmy, umieszczono na wejściu końcówki mocy M200. Zarówno w A200 jak i M200 zastosowany układ lampowy jest w pełni autonomiczny od stopnia mocy. Jest on niezbędny ze względu na to, że układ wyjściowy Circle Power ma niskie wzmocnienie napięciowe (ok. x3 co dawałoby czułość ok. 20 Vp-p). Konstruktor mówi, że w tym wypadku wymyka się to nieco tradycyjnej definicji przedwzmacniacza i proponuje, żeby ten stopień nazywać ‘przedwzmacniaczem’, kiedy mowa o A200 lub ‘stopniem napięciowym’ – przy M200. Znajdziemy w nim superciekawe, rzadko widywane lampy – specjalną wersję ECC88 firmy E. G. B. (Siemens), model ECC8100, przeznaczone do pracy w układach kaskodowych, z siatką neutralizującą itp. To lampy ze stałym biasem dostarczanym przez, umieszczone tuż obok, ogniwa. Sprzęgnięciem z resztą układu zajmują się polipropylenowe, srebrno-złote, olejowe kondensatory firmy Mundorf, pochodzące z serii Supreme. Końcówki mocy przykręcono do aluminiowych płyt, do których przykręcone są również radiatory. Pracują w nim cztery tranzystory na kanał typu JFET w sterowaniu oraz dwie pary, pracujących w układzie paralell push-pull, tranzystorów bipolarnych Sanken (2SA1294 + 2SC3263). Jak widać, zarówno liczba, jak i typ tranzystorów są inne niż w A200. Najwięcej miejsca zajmuje jednak zasilacz. Okazuje się, że wzmacniacz ma budowę w pełni dual mono, z osobnymi transformatorami zasilającymi dla każdego z kanałów. Są to wielkie, toroidalne transformatory polskiej firmy Poltrafo każdy o mocy 400 W. Współpracuje z nimi osiem, bardzo dużych kondensatorów filtrujących firmy Kemet, dających łączną pojemność 200 000 μF. Układy przedwzmacniacza i wzmacniacza wyglądają niezwykle solidnie, ładnie, czysto i po prostu bardzo profesjonalnie. ■ Dane techniczne (wg producenta)
⸤ P300 |
System referencyjny 2021 |
|
|1| Kolumny: HARBETH M40.1 |TEST| |2| Podstawki: ACOUSTIC REVIVE (custom) |3| Przedwzmacniacz: AYON AUDIO Spheris III |TEST| |4| Odtwarzacz Super Audio CD: AYON AUDIO CD-35 HF Edition No. 01/50 |TEST| |5| Wzmacniacz mocy: SOULUTION 710 |6| Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS| |7| Filtr głośnikowy: SPEC REAL-SOUND PROCESSOR RSP-AZ9EX (prototyp) |TEST| |
|
Okablowanie Interkonekt: SACD → przedwzmacniacz - SILTECH Triple Crown (1 m) |TEST|Interkonekt: przedwzmacniacz → wzmacniacz mocy - ACOUSTIC REVIVE RCA-1.0 Absolute Triple-C FM (1 m) |TEST| Kable głośnikowe: SILTECH Triple Crown (2,5 m) |ARTYKUŁ| |
|
Zasilanie Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → odtwarzacz SACD - SILTECH Triple Crown (2 m) |TEST|Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → przedwzmacniacz - ACOUSTIC REVIVE Power Reference Triple-C (2 m) |TEST| Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → wzmacniacz mocy - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 |TEST| Kabel zasilający: gniazdko ścienne → listwa zasilająca AC - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 (2 m) |TEST| Listwa zasilająca: AC Acoustic Revive RTP-4eu ULTIMATE |TEST| Listwa zasilająca: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR (+ Himalaya AC) |TEST| Platforma antywibracyjna pod listwą zasilającą: Asura QUALITY RECOVERY SYSTEM Level 1 |TEST| Filtr pasywny EMI/RFI (wzmacniacz słuchawkowy, wzmacniacz mocy, przedwzmacniacz): VERICTUM Block |TEST| |
|
Elementy antywibracyjne Podstawki pod kolumny: ACOUSTIC REVIVE (custom)Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS| Platformy antywibracyjne: ACOUSTIC REVIVE RAF-48H |TEST| Nóżki pod przedwzmacniaczem: FRANC AUDIO ACCESSORIES Ceramic Classic |ARTYKUŁ| Nóżki pod testowanymi urządzeniami: |
|
Analog Przedwzmacniacz gramofonowy: Wkładki gramofonowe:
Docisk do płyty: PATHE WINGS Titanium PW-Ti 770 | Limited Edition Mata:
|
|
Słuchawki Wzmacniacz słuchawkowy: AYON AUDIO HA-3 |TEST|Słuchawki:
|
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity