pl | en

Wzmacniacz zintegrowany

Norma Audio Electronics
HS-IPA1

Producent: OPAL ELECTRONICS
Cena (w czasie testu):
• wersja podstawowa: 10 990 zł
• wersja z D/A i wzm. słuch.: 14 970 zł


Kontakt: Via Persico 26 | Frazione Bettenesco
26043 PERSICO DOSIMO
CREMONA | ITALY

info@normaudio.com

www.normaudio.com
MADE IN ITALY

Do testu dostarczyła firma: AUDIO ATELIER


PREMIERA ŚWIATOWA

ORMA jest marką należącą do firmy OPAL ELECTRONICS, projektującej i wykonującej urządzenia elektroniczne. Produkty tej włoskiej, mającej swoją siedzibę w Cremonie, manufaktury mają być połączeniem inżynierskiej solidności oraz pasji do muzyki – firmowe motto to pochwała syntezy technologii i miłości do muzyki („Technology and Love for Music”).

Jak mówią materiały firmowe celem Norma Audio Electronics jest riproduzione musicale, tj. – w wolnym tłumaczeniu – muzykalna reprodukcja. Jej podstawą mają być: neutralność, brak artefaktów, a także dbanie o wysoką dynamikę i barwę oryginalnego zdarzenia muzycznego. Drogą do tego ma być minimalistyczne podejście, czyli najmniejsze jak to możliwe manipulacje na oryginalnym sygnale, na przykład dzięki krótkiej ścieżce sygnału, ponieważ oryginalna muzyka już zawiera PIĘKNO, które ewokuje w słuchaczach EMOCJE.

Podstawą oferty tej włoskiej firmy są urządzenia z serii Revo. To pięknie wykonane, wielofunkcyjne produkty o charakterystycznym dla Włochów sznycie, ale w nowoczesnym wydaniu. Wraz z wprowadzonym jakiś czas temu do oferty przetwornikiem cyfrowo-analogowym HS-DA1 otwarły się jednak kolejne drzwi. Urządzenie to zostało bowiem pomyślane „rozwojowo”, tj. do podstawowej konfiguracji użytkownik mógł w przyszłości dołożyć moduł regulujący poziom napięcia wyjściowego (HS-DA1 Var), a następnie przejść do pełnego przedwzmacniacza z pracującym w klasie A wzmacniaczem słuchawkowym (HS-DA1 Pre).

Trudno takie podejście nazwać odkrywczym, bo przecież znane jest od lat – patrz Accuphase – jest jednak w obecnych czasach krokiem w dobrą stronę. Rzecz w tym, że nie ma już jednego modelu „systemu audio”. Obecnie jest tyle systemów, ilu ich posiadaczy i coraz częściej mówi się o systemach „custom”, składanych pod kątem potrzeb konkretnego użytkownika. Bo przecież nie każdy korzysta ze słuchawek, niektórzy preferują winyl, inni cyfrę, a jeszcze inni chcą mieć to wszystko na raz.

| HS-IPA1 DAC1/HEAD

HS-IPA1 poszerza tę serię dodając do niej wzmacniacz – wzmacniacz modułowy. Jego rdzeniem jest klasyczna „integra” (10 990 zł), którą można rozbudować o przedwzmacniacz gramofonowy (990 zł), przetwornik cyfrowo-analogowy (2990 zł) i wyjście słuchawkowe (990 zł). Testujemy wersję z „dakiem” i wyjściem słuchawkowym. Oczywiste jest, że ani DAC, ani wzmacniacz słuchawkowy nie są równie dobre, jak wolnostojący HS-DA1 Pre. Chodzi o to, aby wzmacniacz był sam w sobie „systemem” otwartym i ewoluował wraz z użytkownikiem. A jeśli te dodatki z czasem okażą się niewystarczające, zawsze przecież można dodać zewnętrzny przetwornik, prawda?

Urządzenia z serii HS są inne niż klasyczne, pełnowymiarowe produkty audio. Ich ścianka przednia ma szerokość 215 mm, czyli połowę klasycznego wymiaru 430 mm; HS w nazwie należy odczytywać jako „Half Size”. Ich przód jest czysty stylistycznie, jak na nowoczesne produkty przystało, a z drugiej strony apeluje do pierwotnej („gadziej”) części naszego audiofilskiego mózgu – wskazania i informacje z menu podawane są nie na bajeranckim wyświetlaczu OLED, a na alfanumerycznych modułach LED oraz małych diodach LED. To, że to wybór praktyczny – LED-y mniej szumią – to jedno, ale jestem pewien, że i emocjonalny, bo bardzo retro. Enrico Rossi, właściciel firmy, który rzadko pokazuje nowe rzeczy, długo nad tym wzmacniaczem pracował i nie sądzę, żeby cokolwiek pozostawił przypadkowi.

HS-IPA1 dysponuje naprawdę wysoką mocą – 75 W przy obciążeniu 8 Ω, ale ważniejsze jest to, że przy 4 Ω ma ją podwajać. Co oznacza, że będzie dobrze kontrolował kolumny, nawet te o trudnym przebiegu impedancji. Zapewni też muzyce odpowiednią dynamikę i szybkość. Do wzmocnienia prądu wykorzystano, pracujące w układzie push-pull tranzystory polowe MOSFET (Metal-Oxide Semiconductor Field-Effect Transistor).

Urządzenie oferuje cztery wejścia liniowe RCA, z których jedno można w menu ustawić jako nieregulowane wyjście, na przykład dla zewnętrznego wzmacniacza słuchawkowego lub – trochę strzelam – do nagrywania. Moduł DAC1 dodaje do tego pięć wejść cyfrowych, w tym USB, dwa RCA i dwa optyczne TOSLink. Przez USB prześlemy sygnał PCM do 24 bitów i 192 kHz, a także sygnał DSD64 (DoP). Prezentujemy państwu ten wzmacniacz premierowo, dlatego wciąż na stronie internetowej producenta nie ma o nim informacji – nie wiem więc, jakimi parametrami charakteryzują się pozostałe wejścia cyfrowe.

Wzmacniacz testowany był w systemie referencyjnym „High Fidelity” zastępując w nim przedwzmacniacz Ayon Audio Spheris III i wzmacniacz mocy Soulution 710, do których był porównywany. Wykorzystałem w nim trzy różne źródła. Głównym był odtwarzacz SACD Ayon Audio CD-35 HF Edition, a dodatkowymi odtwarzacz plików Lumïn T1 w roli transportu plików oraz gramofon TechDAS Air Force III z dwoma ramionami Schröder CB i wkładkami Miyajima Labs Madake na jednym i Suzaku Red Sparrow na drugim.

Wykorzystałem do tego pełne okablowanie firmy Acoustic Revive z serii Triple-C: interkonekt analogowy, kabel cyfrowy, kabel głośnikowy oraz kabel zasilający. Ponieważ na półce Finite Elemente nie miałem już miejsca, urządziłem dla Normy osobne miejsce. Jego podstawą był stand pod głośniki Sonus faber, na którym położyłem platformę antywibracyjną Acoustic Revive RST-38H. Na wzmacniaczu postawiłem pasywny filtr EMI/RFI Verictum X-Block oraz krążki Acoustic Revive RIQ-5010w. Do oceny wyjścia słuchawkowego użyłem słuchawek HiFiMAN HE-1000 v2 i Sennheiser HD800.

NORMA AUDIO ELECTRONICS w HF
  • TEST: Norma Audio Electronics REVO SC-2 + PA-150 | przedwzmacniacz + wzmacniacz mocy
  • TEST: Norma Audio Electronics REVO IPA-70B | wzmacniacz zintegrowany

  • Płyty użyte do odsłuchu (wybór):

    • Arne Domnérus, Jazz at the Pawnshop. Vol. I, II & III, Proprius/Lasting Impression Music LIM UHD 071 LE, 3 x UltraHD CD + DVD (1976/2012)
    • Bottleneck John, All Around Man, Opus3 CD 23001, SACD/CD (2013)
    • Jean Michel Jarre, Essentials & Rarities, Disques Dreyfus/Sony Music 62872, 2 x CD (2011)
    • Kendrick Lamar, To Pimp a Butterfly, Top Dawg Entertainment | Intersope/Universal Music Japan UICS-1287, „Sample” CD (2015); recenzja TUTAJ
    • Miles Davis, Bitches Brew, Columbia/Mobile Fidelity Sound Lab UDSACD 2-2149, „Special Limited Edition | No. 1229”, 2 x SACD/CD (1970/2014)
    • Schubert, Sonata for Piano in G Major, Op. 78 D894, „Fantasie-Sonate”, wyk. Valery Afanassiev, Denon Co-78923, „Mastersonic | One-Point Recording”, CD (1993) w: Welcome to the Concert. The High End Reference Sound, Denon Co-78921-25, „Mastersonic | One-Point Recording”, 5 x CD (1994)
    • Starboy, Starboy, XO
    • Republic 5727592, CD (2016)
    • Suzanne Vega, Close-Up. Vol.1, Love Songs, Amanuensis Productions | Cooking Vinyl COCKCD521, CD (2014)
    • Vangelis, Blade Runner, Atlantic Records/Audio Fidelity AFZ 154, „Limited Edition | No. 2398”, SACD/CD (1998/2013)

    Japońskie wersje płyt dostępne na

    Wykorzystanie w układzie wyjściowym tranzystorów typu MOSFET było kiedyś aktem podobnym do wyznania wiary i przyznania się do określonego światopoglądu. Ich zwolennicy podkreślali, że przypominają swoją konstrukcją lampy elektronowe i można z nimi wykonać prostszy, bardziej elegancki układ wzmacniający. Minusem było to, że w układach push-pull nie było możliwości dokładnego dopasowania tranzystorów z kanałami N i P, ponieważ nawet odpowiedniki różniły się charakterystykami. Rozwiązywano to więc często przez zastosowanie układu quasi-komplementarnego, z tranzystorami jednego typu.

    Przypominam o tym, ponieważ wszystkie te zabiegi miały na celu wykorzystanie jednej podstawowej zalety MOSFET-ów: ich ciepłego, „analogowego” dźwięku. Patrząc na ten okres z perspektywy kolejnych lat trzeba przyznać, że rzeczywiście w wielu przypadkach udało się uzyskać taki właśnie dźwięk, znacznie przyjemniejszy i bardziej „fizjologiczny” niż to, co oferowały wzmacniacze z tradycyjnymi tranzystorami, tj. bipolarnymi. Ale jeszcze lepiej widać co innego – otóż owo „ciepło” było efektem konkretnej aplikacji i miało mniej wspólnego z typem tranzystorów niż wydawało się wówczas konstruktorom i ich entuzjastom. Takie spojrzenie z zewnątrz możliwe było dopiero po przejściu okresu „dziecięcego” i zrozumieniu jak NAPRAWDĘ można te tranzystory wykorzystać.

    I to w Normie, chyba po raz pierwszy w tak dobitny, tak wyraźny sposób dostrzegam fazę dojrzałą tego trendu. Pomimo że to nie jest przecież szczególnie drogi – jak na dzisiejsze standardy branży audio, bo obiektywnie jest drogi – wzmacniacz, a mimo to gra niezwykle dojrzałym dźwiękiem. Chcieliście państwo ciepła MOSFET-ów i lamp? – Proszę bardzo, jest ciepło. Wymagaliście od wzmacniacza namacalnego, dużego dźwięku? – Voilà, jest i to. Ale jest też coś więcej, jest – prawdę mówiąc – znacznie więcej niż tego typu, dość podstawowe i – proszę wybaczyć, ale to prawda – prymitywne cechy.

    Dźwięk Normy jest bardzo głęboki i znakomicie zrównoważony. Rzeczywiście jest tak, że w porównaniu z dużą częścią innych wzmacniaczy – może poza testowanym ostatnio Consonance Reference 150 MkII – jego dźwięk wyda się w pierwszym momencie ciepły. Po wysłuchaniu kilku płyt ockniemy się jednak, bo okaże się, że jest tu także mocna, otwarta góra, a więc blachy perkusji są mocne, a jak trzeba, to nawet dobitne, oraz że mamy mnóstwo detali.

    Posłuchajcie otwierającego płytę Jazz in the Pawnshop, w finalnej reedycji First Impression Music, utworu Limehouse Blues, a otworzycie oczy ze zdumienia, bo przecież „ciepły” wzmacniacz tak nie gra, nie pokazuje tak dokładnie, tak właściwie i naturalnie perkusji. Odpalmy All Or Nothing At All z płyty Ballads Johna Coltrane’a, najlepiej na płycie Platinum SHM-CD, a zdziwimy się, jak dobrze za te pieniądze można pokazać blisko nagrane, momentami przesterowane blachy.

    A będąc przy przesterowaniach dodajmy zaraz, że to wzmacniacz, który traktuje materiał muzyczny i pozamuzyczny, czyli to, co jako całość nazywamy „przekazem”, w naprawdę dojrzały, wysmakowany sposób. Przesterowania analogowe, tj. powstałe na etapie rejestracji lub masteringu materiału w torze analogowym, są często przez cyfrowe źródła utwardzane, chropawe, pokazywane jako wyjątkowy brud. Systemy PCM rzadko kiedy sobie z nimi radzą. Norma pokazuje tego typu rzeczy tak, jak to słychać na analogowej taśmie-master lub na płytach SACD. To znaczy dostajemy informacje o tego typu zdarzeniu („kolorycie”), ale jest ono częścią przekazu, nie jego zaburzeniem.

    Co przekłada się na wiarygodność muzyki, której słuchamy. Bo jeśli wzmacniacz tak dobrze sobie radzi z trudnymi elementami, to tym bardziej zagra dobrze coś z czym radzi sobie nawet małe, kupione w supermarkecie, pudełko z łączem Bluetooth. To, co w „plastiku” będzie interesujące, z włoskim wzmacniaczem zamieni się w fascynujące. Przykładem na to, jak pełnym, gęstym i jednocześnie różnicującym dźwiękiem gra nowy wzmacniacz Normy była dla mnie płyta Suzane Vegi z serii „Close-up”.

    To seria płyt nagrana przez tę artystkę po rozstaniu się z dotychczasową wytwórnią po to, aby zachować prawa autorskie do swoich utworów. Płyty zostały zarejestrowane szybko, w niemal domowych warunkach. Zaletą takiego podejścia był minimalistyczny, bardzo prosty system nagrywający, niewielka obróbka w postprodukcji i zwykle pojedyncze podejście do utworu, czyli coś, za co kochamy nagrania z końca lat 50. i początku 60. XX wieku. Minusem jest mocne „dobicie” dźwięku kompresją i często wyczuwalne przesterowanie. Rezultat, a więc wpadkowa tych rzeczy, jest jednak bardzo przekonywający i po prostu fajny. Z testowanym wzmacniaczem – tym bardziej.

    Pod względem barwy jesteśmy w Toskanii w pełni lata, a pod względem dynamiki na Przylądku Horn w okresie sztormów. To unikatowe połączenie.

    Głębia dźwięku jest, jak na te pieniądze, wybitna. Jest też gęsta niska średnica i ładny, nieźle różnicowany dół. Ale zanim do niego wrócimy chciałbym powiedzieć o przestrzeni. Jest on pochodną wyborów dotyczących barwy. Pierwszy plan jest blisko nas i jest nieco przybliżany. Nawet jeśli jest ustawiony przez realizatora nieco dalej, to przez intensywność dźwięku wydaje się nam, że jest blisko. Pogłosy, akustyka itp. są świetne i słychać, że to wyjątkowo rozdzielcze urządzenie. Nie budują one jednak dużego „bąbla” przestrzeni, a raczej wspomagają wolumen dźwięku przed nami, na osi.

    Odsłuch rozpocząłem od przesłuchania ścieżki dźwiękowej z filmu Blade Runner w wydaniu Audio Fidelity na płycie SACD. Przekaz miał rozmach i był po prostu duży, obszerny, głęboki. Jasne było, że w tutaj gra całość, bez wycinania źródeł dźwięku, bez wyraźnego różnicowania planów dźwiękowych, w czym przypomina to, co jest charakterystyczne dla płyt SACD w ogóle, nie tylko dla tej konkretnej (podobnie bowiem zagrały płyty CD). Było to płynne, swobodne granie bez „barier”, tj. bez spięcia sygnalizującego jakieś ograniczenia, z lekkim zaokrągleniem krawędzi. Ograniczenia oczywiście są, nie miejmy złudzeń, są jednak z tyłu wydarzenia, a nie przed naszym nosem.

    Chodzi przede wszystkim o wysoką temperaturę emocjonalną wszystkich nagrań. To wzmacniacz, który stara się nas zarazić swoim entuzjazmem i sercem do muzyki. W tym celu powiększa źródła pozorne na osi i je przybliża. To bardzo przyjemne, bardzo, ale nie do końca neutralne. Przy płytach Vegi, o których mówiłem, z minimalistycznymi nagraniami firmy Opus 3, z płytami pop i rock, z elektroniką – za każdym razem z uśmiechem odpalimy kolejny krążek. Ale wiedzmy, że pod względem obrazowania, budowy sceny dźwiękowej itd. to uśrednienie. Puśćmy bowiem coś innego, jak którąś z zarejestrowanych za pomocą pary mikrofonów Brüel & Kjær płytę Denona z serii „Mastersonic | One-Point Recording”, a fortepian będzie blisko nas, niemal na wyciągniecie ręki. A w rzeczywistości jest pokazany z dystansu, z dużą ilością dźwięków odbitych, czyli pogłosu.

    To jednak część wyborów dokonanych przez pana Enrico Rossi, nie ma czegoś takiego jak „produkt idealny”. Tym bardziej, że przecież testowany wzmacniacz Normy nie jest urządzeniem szczególnie drogim. W tym przypadku wartością nadrzędną jest to, że to wybory dokonane przez człowieka, który wie, czym jest high-endowy dźwięki i czym jest muzyka odtwarzana w domu, który rozumie specyfikę „mechanicznego odtworzenia”. Czyli: coś nowego, niezależnego od pierwotnego wydarzenia, co ma przywołać tamte emocje, a nie tamten „dźwięk”. W tym Norma jest znakomita.

    W podobny sposób konstruktor poradził sobie z basem. Był on piętą achillesową wzmacniaczy z tranzystorami MOSFET na wyjściu – ich dźwięk był najczęściej zbyt ciepły, a bas zbyt miękki. Tutaj też jest ciepły i miękki, nie ma co do tego wątpliwości. Jest jednak idealnie zgrany z niskim środkiem, nigdy nie występuje jako coś osobnego, nie stara się przyciągnąć uwagi. Balans tonalny jest niski, to nie jest szczupły dźwięk – wprost przeciwnie, to wypełnione, bogate granie.

    Tę „zgodność” osiągnięto nie żyłując najniższego basu, nie starając się udawać, że wszystko da się zrobić na równie wysokim poziomie. Najniższa oktawa jest więc łagodnie wycofana i brzmi w tle wyższej części. Stawiam jednak piwo temu, kto usłyszy to od razu (w ciemno) i od razu dostrzeże. Całość jest bowiem tak kompletna, że bez bezpośredniego porównania z jakimś większym i droższym wzmacniaczem tego nie usłyszymy. Zarówno elektronika Jarre’a, jak i buzujące od niskich dźwięków nagrania Starboya i Kendricka Lamara zostały więc zagrane z rozmachem i wykopem, na jaki zasługują.

    | DAC1

    Przetwornik cyfrowo-analogowy, opcjonalna karta, którą można dołożyć do wzmacniacza Normy, ma balans tonalny ustawiony nieco wyżej niż sam wzmacniacz. To również otwarty dźwięk o dobrej dynamice i ładnej barwie. Chodzi w nim o pokazanie detali w przyjemny sposób, w oddanie nastroju nagrania, o utrzymanie wszystkiego pod kontrolą. To bardzo przyjemny przekaz. Co ciekawe, scena dźwiękowa jest tu szeroka, a pierwszy plan nie jest tak blisko nas, jak przy użyciu zewnętrznego odtwarzacza CD lub odtwarzacza plików. Dla przykładu, dźwięk Lumïna T1 był znacznie cieplejszy i bardziej aksamitny. Z kolei DAC w Normie był szybszy i bardziej otwarty. To fajny DAC, bez wybujałych ambicji dotyczących rozdzielczości i różnicowania. Oferuje płynny, otwarty, bardzo przyjemny przekaz, który sprawdzi się z dowolnym rodzajem muzyki i dowolnym źródłem.

    | HEAD

    Wyjście słuchawkowe traktowałbym jako dodatek uzupełniający. Jeśli często korzystamy ze słuchawek i to dla nas istotny sposób słuchania muzyki, to wiedzmy, że opcja „Head” nie zastąpi dedykowanego, zewnętrznego wzmacniacza słuchawkowego. Jeśli jednak jest to dla nas coś dodatkowego, to nawet z dobrymi słuchawkami otrzymamy satysfakcjonujący dźwięk. Jego balans tonalny ustawiony jest wyżej niż przy graniu z kolumnami, warto więc sprawdzić, które konkretne modele słuchawek zagrają z nim najlepiej. Zacząłbym od tych o cieplejszym niż zazwyczaj dźwięku. Rozdzielczość jest OK, ale – jak mówię – chodzi tu raczej o poszerzenie funkcjonalności wzmacniacza, a nie o sugerowanie, że dostajemy „dwa w jednym”.

    Podsumowanie

    Wzmacniacz Normy to nowoczesne urządzenie. Chodzi mi o to, że jego dźwięk sugeruje namysł nad ograniczeniami poszczególnych rozwiązań i – co ważniejsze – oferuje konkretną propozycję, co z tym zrobić. Bo dostajemy ciepły i gęsty przekaz, który jest dynamiczny i otwarty, bardzo przy tym rozdzielczy. Łączone jest więc to, za co cenione są tranzystory MOSFET bez ich wad, takich jak ograniczenie rozdzielczości i spowolnienie dźwięku. A jedyną rzecz, jakiej nie udało się rozwiązać, tj. dobrze definiowany najniższy bas, ominięto umiejętnym ukształtowaniem barwy. To przykład na to, że techniki, które wydawały się mieć przypisane na stałe wektory, można wykorzystać w znacznie bardziej kreatywny sposób, zbliżając słuchacza tym samym do muzyki. Stąd zasłużony RED Fingerprint.

    Wzmacniacz HS-IPA1 jest częścią serii HS i określany jest jako „wzmacniacz modułowy” („modular amp”). Jego rdzeniem jest klasyczny wzmacniacz zintegrowany oddający 75 W do obciążenia 8 Ω i 150 W do 4 Ω. Podwojenie mocy przy zmniejszeniu impedancji obciążenia o połowę sugeruje wydajny zasilacz. Urządzenie ma inne proporcje niż te powszechnie stosowane – jest wąskie i głębokie. Obudowę wykonano z aluminium – chassis z giętych blach, a front ze szczotkowanego płata. Wzmacniacz stoi na aluminiowych nóżkach z filcowym spodem.

    Przód | Front urządzenia to tak naprawdę rząd dużych, widocznych ze sporej odległości (hurra!) wyświetlaczy LED z niebieskim filtrem. Odczytamy na nim siłę głosu, wybrane wejście, a po zainstalowaniu kart rozszerzających także parametry sygnału cyfrowego (DAC) lub wzmocnienie (przedwzmacniacz gramofonowy). Wyświetlacz służy także do wizualizacji komend, które wydajemy w menu. Do poruszania się po nim służą przyciski na przedniej ściance. Zmienimy nimi również siłę głosu, a małymi, tuż pod wyświetlaczem aktywujemy odpowiednie opcje – słuchawki, DAC i przedwzmacniacz gramofonowy.

    Tył | Tył urządzenia w wersji, którą otrzymaliśmy do testu jest w pełni obsadzony. Widać na nim podział na poszczególne sekcje. Na górze mamy część cyfrową, obok analogową, a pod spodem wyjścia głośnikowe. Wszystkie gniazda mają złocone styki. Wejść cyfrowych jest aż pięć: dwa RCA, dwa TOSLink i jedno USB. Gniazda liniowe są cztery i dwa z nich można zamienić w coś innego: wejście nr 2, po obsadzeniu wewnątrz odpowiedniej płytki, zmienia się w wejście gramofonowe, a wejście nr 4 po zmianie w menu zamienia się w nieregulowane wyjście liniowe.

    W testowanej wersji wyjście słuchawkowe znalazło się jednak „na pokładzie”, stąd obecność takiego gniazda – niestety na tylnej ściance. Nie jest to wygodne rozwiązanie, chyba że słuchawki mamy podłączone na stałe. Pomaga w tym konfiguracja urządzenia – przy odtwarzaniu przez głośniki słuchawki są nieaktywne i włączamy je dopiero po naciśnięciu guzika „Head” na przedniej ściance. Wówczas z kolei odłączane są gniazda głośnikowe.

    Środek | Dzięki nietypowej konstrukcji urządzenie ma sztywną, odporną na drgania strukturę. Dodatkowo wzmacniane jest wewnątrz ekranem oddzielającym transformator zasilający od elektroniki oraz dużym radiatorem. Układ elektroniczny zmontowano na jednej płytce drukowanej, a zasilacz na drugiej – prawdę mówiąc zasilacz wygląda najbardziej okazale. Początek bierze we wspomnianym, toroidalnym transformatorze o mocy 300 W, z którego wychodzą trzy uzwojenia wtórne, osobne dla każdej sekcji. W filtrowaniu sygnału pomaga wiele kondensatorów włoskiej firmy Itelcond.

    Układ elektroniczny to przede wszystkim krótka ścieżka sygnału i dbałość o kontrolę temperatury elementów aktywnych. Sygnał trafia najpierw do przekaźników, w których wybierane jest wejście. Kolejnym etapem jest tłumienie – pracuje tutaj malachitowy potencjometr Alpsa z silniczkiem. Jego oś sprzęgnięto z małym enkoderem, który wysyła sygnał do wyświetlacza na przedniej ściance. Pokazuje on wzmocnienie w dB w krokach co 1 dB.

    Tak przygotowany sygnał trafia do przedwzmacniacza. Został on zbudowany na małych płytkach zamkniętych w czarnych, plastikowych puszkach (pamiętają państwo moduły HDMI Marantza?). Ostatnim krokiem są tranzystory sterujące i wyjściowe. Te pierwsze zostały przykręcone do prądowych, aby wyrównać ich temperaturę i zmniejszyć zniekształcenia. Na wyjściu pracują dwie komplementarne pary tranzystorów typu MOSFET na kanał. Wzmacniacz chroniony jest przed przesterowaniem, przegrzaniem i napięciem stałym na wyjściu.

    Moduły | Wzmacniacz nosi nazwę „modułowy”, ponieważ można go wyposażyć w trzy opcjonalne moduły. W testowanej wersji był to przetwornik cyfrowo-analogowy oraz wyjście słuchawkowe. Moduły DAc-a i przedwzmacniacza wkręcane są do głównej płytki za pośrednictwem metalowych dystansów, a wyjście słuchawkowe do tylnej ścianki. DAC otrzymał dwie płytki, a wyjście słuchawkowe jedną, naprawdę maleńką. Na wejściu USB pracuje układ Xilinx. Przetwarzaniem D/A zajmuje się układ Burr-Brown DSD1794. Obok widać dwa, ładne zegary taktujące, dla każdej z rodzin częstotliwości próbkowania osobny (44,1 i 48 kHz). Sekcja analogowa DAC-a znalazła się na osobnej płytce. Sygnał buforowany jest i wzmacniany w układach scalonych. Obok nich widać wiele bardzo dobrych elementów biernych – ta uwaga odnosi się zresztą do całego wzmacniacza – dobra robota!

    Pilot zdalnego sterowania | Wzmacniacz dostarczany jest z pilotem zdalnego sterowania RC-43 Alu. To ładny, solidny pilot systemowy, współpracujący ze wszystkimi innymi urządzeniami Normy. Z tego też względu trzeba się z nim zaznajomić i zaprzyjaźnić, ponieważ niektóre przyciski są kontekstowe – do pilota dołączana jest spora instrukcja.

    Podsumowanie | To bardzo ładnie wykonany, niezwykle przyjemny wzmacniacz w którym dobra inżynieria spotyka się z dbałością o szczegóły. W dodatku to wzmacniacz bardzo funkcjonalny, który może „rosnąć” wraz z naszymi potrzebami i możliwościami. Nie mogę się też oprzeć jego surowej prostocie wyrazu – takie audio lubię.


    Dane techniczne (wg producenta)

    Impedancja wejściowa: 10 kΩ
    Czułość wejściowa: 480 mV dla 75 W/8 Ω
    Wzmocnienie: 34 dB
    Pasmo przenoszenia: 0-800 kHz (siła głosu na max)
    Moc wyjściowa: 75 W/8 Ω | 150 W/4 Ω
    Wymiary (S x W x G): 215 x 126 x 350 mm
    Waga: 10 kg


    Dystrybucja w Polsce

    AUDIO ATELIER

    ul. Jaracza 18/7
    90-262 Łódź | Polska

    audioatelier.pl

    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl


    System referencyjny 2018



    1) Kolumny - HARBETH M40.1 |TEST|
    2) Przedwzmacniacz - AYON AUDIO Spheris III |TEST|
    3) Odtwarzacz Super Audio CD - AYON AUDIO CD-35 HF Edition No. 01/50|TEST|
    4) Podstawki: ACOUSTIC REVIVE (custom) |OPIS|
    5) Wzmacniacz mocy - SOULUTION 710
    6) Filtr głośnikowy - SPEC REAL-SOUND PROCESSOR RSP-AZ9EX (prototyp) |TEST|

    Okablowanie

    Interkonekt SACD → przedwzmacniacz - SILTECH Triple Crown (1 m) |TEST|
    Interkonekt przedwzmacniacz → wzmacniacz mocy - ACOUSTIC REVIVE RCA-1.0 Absolute Triple-C FM (1 m) |TEST|
    Kable głośnikowe - SILTECH Triple Crown (2,5 m) |ARTYKUŁ|

    Zasilanie

    Kabel zasilający AC/listwa zasilająca AC → odtwarzacz SACD - SILTECH Triple Crown (2 m) |TEST|
    Kabel zasilający AC/listwa zasilająca AC → przedwzmacniacz - ACOUSTIC REVIVE Power Reference Triple-C (2 m) |TEST|
    Kabel zasilający AC/listwa zasilająca AC → wzmacniacz mocy - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 |TEST|
    Kabel zasilający: gniazdko ścienne → listwa zasilająca AC - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 (2 m) |TEST|
    Listwa zasilająca: AC Acoustic Revive RTP-4eu ULTIMATE |TEST|
    Listwa zasilająca: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR (+ Himalaya AC) |TEST|
    Platforma antywibracyjna pod listwą zasilającą: Asura QUALITY RECOVERY SYSTEM Level 1 |TEST|
    Filtr pasywny EMI/RFI (wzmacniacz słuchawkowy, wzmacniacz mocy, przedwzmacniacz): VERICTUM Block |TEST|

    Elementy antywibracyjne

    Podstawki pod kolumny: ACOUSTIC REVIVE (custom)
    Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS|
    Platformy antywibracyjne: ACOUSTIC REVIVE RAF-48H |TEST|
    Nóżki pod przedwzmacniaczem: FRANC AUDIO ACCESSORIES Ceramic Classic |ARTYKUŁ|
    Nóżki pod testowanymi urządzeniami:
    • PRO AUDIO BONO Ceramic 7SN |TEST|
    • FRANC AUDIO ACCESSORIES Ceramic Classic |ARTYKUŁ|
    • HARMONIX TU-666M Million |TEST|

    Analog

    Przedwzmacniacz gramofonowy:
    • GRANDINOTE Cellio Mk IV |TEST|
    • RCM AUDIO Sensor Prelude IC |TEST|
    Wkładki gramofonowe:
    • DENON DL-103 | DENON DL-103 SA |TEST|
    • MIYAJIMA LABORATORY Madake |TEST|
    • MIYAJIMA LABORATORY Zero |TEST|
    • MIYAJIMA LABORATORY Shilabe |TEST|
    Ramię gramofonowe: Reed 3P |TEST|

    Docisk do płyty: PATHE WINGS Titanium PW-Ti 770 | Limited Edition

    Mata:
    • HARMONIX TU-800EX
    • PATHE WINGS

    Słuchawki

    Wzmacniacz słuchawkowy: AYON AUDIO HA-3 |TEST|

    Słuchawki:
    • HiFiMAN HE-1000 v2 |TEST|
    • Audeze LCD-3 |TEST|
    • Sennheiser HD800
    • AKG K701 |TEST|
    • Beyerdynamic DT-990 Pro (old version) |TEST|
    Kable słuchawkowe: Forza AudioWorks NOIR HYBRID HPC |MIKROTEST|