Odtwarzacz Compact Disc NAD
Producent: NAD ELECTRONICS |
ażda z brytyjskich firm „nowej fali”, tj. założonych pod koniec lat 60. i na początku lat 70. ma swój „mit założycielski”, zazwyczaj związany z konkretnym produktem. I tak dla Cambridge Audio (1968) był to wzmacniacz zintegrowany P40, dla Regi (1973) gramofon Planet (wówczas jeszcze pod nazwą Ecos Rega Planet), a dla firmy New Acoustic Dimension, znanej szerzej jako NAD, wzmacniacz zintegrowany 3020 z roku 1978. Założona w roku 1972 przez dr. Martina L. Borisha, inżyniera i fizyka, stała się synonimem wysokiej klasy, niedrogich produktów. Jej charakterystyczne, kwadratowe logo i zielony przycisk wyłącznika zasilania rozpalały wyobraźnię audiofilów w całej Europie, także moją. Niepozorne obudowy skrywały produkty, które doskonale sobie radziły z każdym rodzajem materiału muzycznego, będąc wizytówką tzw. „brytyjskiej szkoły dźwięku”. Przyznajmy, że choć od lat podział narodowy w audio nie ma sensu, to ten zwrot z nami pozostał w zbiorowej świadomości jako synonim charakterystycznego, ale też świetnego brzmienia. W 1999 roku NAD został kupiony przez kanadyjską firmę Lenbrook Group of Companies i jego główna siedziba znajduje się obecnie w Pickering, Ontario. Urządzenia są produkowane w kilku miejscach, te tańsze – jak testowany odtwarzacz C 568 – w Azji. Dzięki napływowi kapitału i „świeżej krwi” w 2005 roku firma przedstawiła nowoczesne produkty z serii Master, w tym wzmacniacze cyfrowe. Pamiętając jednak o jej korzeniach, kultywując pamięć zarządzający firmą postarali się, aby zachować ciągłość ze wspomnianym mitem, zapraszając do współpracy ikonę świata audio, pana Bjørna Erika Edvardsena. Bjørn Erik Edvardsen to inżynier odpowiedzialny za projekt modelu 3020, w którym zastosował rozwiązanie o nazwie PowerDrive, poprawiające wydajność zasilacza. Zatrudniając go do nowych projektów firma-matka i się nie pomyliła. Urządzenia, w których nazwie dodawano literki BEE były bardzo popularne i chwalone w prasie fachowej i przez użytkowników. C 568 Testowany model odtwarzacza Compact Disc C 568 jest następcą modelu C 565BEE. Jak widać w jego nazwie nie znajdziemy już inicjałów pana Edvardsena. Wyczyszczono też jego wyposażenie, pozbawiając go wejść cyfrowych. Co ma sens, jeśli przyjrzymy się polityce firmy – stawia ona na wzmacniacze cyfrowe, wyposażone w tego typu wejścia. I to wzmacniacze mają być cyfrowym centrum takiego systemu. Byłby to więc powrót do lat 80. i 90. XX wieku, kiedy to odtwarzacz CD był tylko tym – odtwarzaczem. Przypomnijmy, że jednym z najbardziej medialnych powrotów tego stylu był odtwarzacz Mohican firmy Hegel, który miał wyjście cyfrowe – jak testowany NAD – ale żadnego wejścia. Mimo to otrzymujemy wraz z nim trzy ciekawe rozwiązania i jedno przydatne; z tych trzech dwa są wartościowym przypomnieniem czegoś, co zdawało się być dawno zarzucone, a jedno stawia NAD-a w samym sercu zmian, jakie zaszły w XXI wieku w cyfrowych źródłach dźwięku (DAC-ach). Zacznijmy od rozwiązania przydatnego – to wejście USB na przedniej ściance. Kojarzone dzisiaj z wejściem dla iPoda/iPhone’a lub dysku USB na przełomie XX i XXI wieku znalazło zastosowanie w odtwarzaczach CD jako rozszerzenie ich funkcjonalności i przeznaczone było dla pendrajwa – pomysł na owe czasy ekstrawagancki. O plikach wysokiej rozdzielczości nikt wówczas – poza studiami nagraniowymi – nie słyszał, dlatego pliki zgromadzone na pendrajwie były kodowane stratnie, w formatach mp3 i WMA o przepływności do 128 kb/s. Funkcja ta promowana była jako pomoc np. w siłowniach, klubach fitness lub na prywatkach. W przypadku C 568 pliki tego typu możemy zapisać także na płytach CD-R i CD-RW. Aby poruszać się po setkach utworów, które można zgromadzić na takim pendrajwie lub płycie urządzenie musi być wyposażone w wyświetlacz tekstu – tytułów folderów i/lub utworów. NAD taki wyświetlacz, próżniowy wyświetlacz fluorescencyjny (VFL), typu dot-matrix, w niebieskim kolorze, posiada. Z czym wiążą się dwie przydatne, niemal zapomniane rozwiązania firmy Sony: gałka, którą obsługujemy przeskakiwanie między utworami oraz CD Text. Gałka o której mowa była genialnym pomysłem. W C 568 została sprzęgnięta z przyciskiem, który służy do rozpoczęcia odtwarzania („start”). To bardzo wygodne rozwiązanie i aż żal, że gdzieś zostało utracone na rzecz przycisków. Znacznie ważniejszym rozwiązaniem jest jednak CD Text. CD Text jest rozszerzeniem specyfikacji Red Book umożliwiającym wyświetlanie tytułów płyt oraz poszczególnych utworów, zaprezentowanym we wrześniu 1996 roku. Sposób jego kodowania nie wpływa na sygnał audio i jest kompatybilny z kodowaniem dla płyt Mini Disc oraz radia DAB. Ciekawostka – popularne programy software’owe, np. foobar 2000, potrafią CD Text odczytać. I wreszcie rzecz, która jest charakterystyczna dla przetworników cyfrowych ostatnich lat: zmienne filtry cyfrowe. NAD C 568 oferuje aż pięć. W instrukcji obsługi znajdziemy ich krótką charakterystykę: Filter 1: Filtr o wolnym opadaniu (slow roll off filter), małym grupowym przesunięciu fazowym (low group delay), niskimi oscylacjami i szerokim paśmie w którym następuje tłumienie sygnału. Generalnie różnią sie one tłumieniem sygnału po częstotliwości Nyquista, przypadającej na połowę częstotliwości próbkowania. Wiąże się to z poziomem zniekształceń aliasingowych oraz opóźnieniem fazowym, a co za tym idzie rozkładem oscylacji przed i po impulsie. W czasie testu korzystałem z dwóch filtrów – nr 1 i nr 3. ten pierwszy daje najcieplejszy dźwięk, ale też najbardziej miękki. Nie ma w nim ostrych krawędzi, twardego ataku itp. Drugi jest precyzyjniejszy, daje lepszą selektywność, ale wciąż zachowuje miękkość dźwięku. Jak widać, chociaż C 568 wydaje się prostym urządzeniem, to tylko pozory. Ale usprawiedliwione jego eleganckim, oszczędnym dizajnem. To bez wątpienia NAD – zaokrąglone rogi, okrągłe guziczki, charakterystyczne logo. Sygnał wyjściowy jest minimalnie wyższy niż standard CD (2 V) i wynosi 2,2 V. Sygnałem analogowym wychodzimy z gniazd RCA, a cyfrowym albo z wyjścia optycznego TOSLink, albo elektrycznego RCA. Obydwa są izolowane od przetwornika transformatorem dopasowującym. Do kompletu dorzucono dwa gniazda trigger 12 V. Płyty użyte w odsłuchu (wybór)
Japońskie wersje płyt dostępne na NAD to – jak dla mnie – synonim zawodowego dźwięku, zawsze przyjaznego, zawsze właściwego. Niebywałe, ale pomimo upływu tylu lat nic się w tej mierze nie zmieniło. Odpalenie odtwarzacza C 568 przeniosło mnie w lata 90., kiedy z wypiekami czytałem katalogi tej firmy, ekscytując się co najmniej tak, jakby to były pozszywane roczniki „Playboya”… Przeniesienie o którym mówię polegało nie na tym, że tam wróciłem i że firma wrzuciła wsteczny bieg, nie o tym mówię. To nowoczesne źródło dźwięku, w jego brzmieniu znajdziemy elementy, które kiedyś słyszeliśmy w bardzo drogich źródłach cyfrowych. To raczej „powrót do przyszłości”, ponieważ NAD przystosował to, co się dzieje obecnie dookoła do wypracowanych przez siebie w przeszłości narzędzi. Odtwarzacz brzmi niebywale wręcz przyjemnie. Zawdzięcza to miękkiemu atakowi i bardzo dobrze prowadzonej barwie. Jeśliby ktoś cierpiał z nadmiaru wysokich tonów, jeśliby ktoś szukał czegoś w rodzaju „opatrunku” dla swojego systemu, to NAD mu to da. |
Przesłuchane od tym kątem tak różne płyty, jak intymny, emocjonalny przekaz z krążka Close-Up. Vol.1, Love Songs Suzanne Vegi i grana z rozmachem The Astonishing Dream Theater pokazały to samo: odtwarzacz dąży do uspójnienia wszystkiego i do wyeliminowania z dźwięku nerwowości, rozdygotania, które często kojarzone są z „cyfrowym dźwiękiem”. Drogie odtwarzacze radzą sobie z tym dzięki lepszej rozdzielczości i selektywności, przekładających się na energetyczność i namacalność. Tutaj dzieje się to ich kosztem, nie ma co do tego wątpliwości. Ale efekt jest podobny, a w tym przedziale cenowym chyba nawet lepszy. Systemy z urządzeniami i kolumnami do – powiedzmy – 5000 zł za element mają problem z właściwym akcentowaniem i barwą. Właściwie zawsze są podbarwione, a jeśli producent dąży do neutralności – zbyt chude. Porównując NAD-a C 568 do drogich źródeł cyfrowych też zapewne powiemy, że ma on „zrobiony” dźwięk, ponieważ jest on jednoznacznie ciepły. Ale jakie to ciepło! To coś więcej niż prymitywne obniżenie wysokich tonów i podkreślenie części średnicy. Prawdę mówiąc wcale tego nie słychać w taki właśnie sposób. Jeśli na chwilę zapomnimy o high-endzie, można będzie powiedzieć, że testowany odtwarzacz jest niezwykle wyrównanym barwowo urządzeniem. Tak, popełniam pewne nadużycie, przed chwilą przecie mówiłem o ociepleniu, ale jest to – jak myślę – nadużycie usprawiedliwione, a przez to o małej wadze. O takim odbiorze decydują rezultaty. A te są fantastyczne! NAD gra muzykę w kulturalny, przyjemny sposób. Kiedy trzeba, jak ze wspomnianym Dream Theater, potrafi przyłożyć, budując bardzo dużą przestrzeń, pokazując wysoką dynamikę, nie cofając się przed mocnym uderzeniem. Wysoka góra jest raczej wycofana, nie można więc mówić o „drapieżności”, ale akurat w tym przypadku mi tego nie brakowało. Bo już w jazzie góry jest wystarczająco dużo i ma ona świetną barwę. Pozwala to wykreować realistyczny przekaz o dużej dynamice. Energia całości jest stonowana – to cena, którą za te zalety trzeba zapłacić. Ale też nie słychać tego od razu, ponieważ odtwarzacz pokazuje niski, gęsty bas. Nie ma on zbyt mocnej kontroli na samym dole, nie jest też szczególnie konturowany, ale jest go dużo. To połączenie mi nie przeszkadzało, ponieważ z kolei gaszenie impulsu jest naprawdę niezłe. Modyfikacja „brytyjskiego” idiomu polega tu właśnie na tym – chociaż to ciepły, miękki dźwięk, to nie jest rozmiękczony, ani ocieplony; paradoks, ale charakterystyczny dla naszych czasów. I nawet jeśli nie dostaniemy pełnej kontroli nad atakiem na dole skali to nie dojdzie do „zamulenia” i spowolnienia dźwięku. Będzie odwrotnie – po zaadaptowaniu się do tego przekazu dostrzeżemy, że wewnętrzny puls, jakaś ukryta sprężyna będą ciągnęły ten przekaz. Co w połączeniu z pięknymi, pastelowymi barwami i świetną, dużą, ekspansywną sceną dźwiękową dadzą rasowy, dojrzały dźwięk. Podsumowanie Nie bardzo wiem, co mógłbym do tego dodać. Może tylko to, że gałka, którą obsługujemy start i przeskakiwanie to doskonały pomysł i że CD Text, chociaż na początku go lekceważyłem, to fajny pomysł i szkoda, że tak mało firm z tego rozwiązania korzysta. Czy NAD C 568 to odtwarzacz idealny? Uchowaj Panie Boże! Jeśliby tak miała wyglądać perfekcja to daleko byśmy w audio nie zaszli. A mimo to jest to dźwięk po prostu fantastyczny – naturalny, gęsty, pełny. Taki, jaki lubię. A że nie ma tej energetyczności i selektywności, jaką dostajemy z innymi źródłami? Jak zwykle: coś za coś, a w tym przypadku coś (co poświęcamy) za COŚ (co zyskujemy). C 568 jest odtwarzaczem Compact Disc umożliwiającym odczyt informacji CD Text. Wyposażony jest on w dwa wyjścia cyfrowe S/PDIF – optyczne TOSLink i elektryczne RCA – parę niezbalansowanych wyjść analogowych RCA oraz gniazda trigger 12 V i dla zewnętrznego odbiornika podczerwieni. Ten ostatni przyda się, jeśli urządzenie jest schowane, albo tak umieszczone, że pilot go nie „widzi”. Obudowę wykonano ze stalowej, giętej blachy (chassis) oraz plastikowego frontu. Urządzenie stoi na niewielkich, plastikowych nóżkach zakończonych płatkiem gąbki. Pomimo pozornej prostoty, to bardzo ładne, funkcjonalne urządzenie. Przód Transport CD umieszczono po lewej stronie. Obok szuflady mamy wyświetlacz VFL (próżniowy wyświetlacz fluorescencyjny) o niebieskim kolorze. Odczytamy z niego czasy utworów oraz CD Text. Obecność tego ostatniego sygnalizowana jest maleńkim ciemnoniebieskim komunikatem przy górnej krawędzi wyświetlacza. A może warto by eksponować podświetlane logo, na wzór HDCD? Nikt tego nie robi, ale kto wie… Wyświetlacz ma pojedynczą linijkę, dlatego musimy się zdecydować, czy wyświetlany jest tytuł utworu, czy jego czas. Poniżej umieszczono sześć guzików służących do sterowania napędem i wyświetlaczem oraz do zmiany źródła dźwięku (CD lub USB). Przyciemnienie wyświetlacza, a także zmiana filtrów cyfrowych dostępne są tylko z pilota zdalnego sterowania. I wreszcie gałka – spora, wygodnie wyprofilowana, pozwala zmieniać ścieżki („skip”), a po naciśnięciu rozpocząć odtwarzanie („start”) lub czasowe zatrzymanie („pause”). Pod gałką umieszczono gniazdo USB dla pendrajwa. Jeśli jest on na miejscu korzystanie z gałki jest nieco utrudnione. Środek Testując drogie odtwarzacze CD już zapomniałem o tym, że niedroga mechanika ma swoje wady – transport w NAD-zie nie jest zbyt chichy, trochę go podczas odtwarzania płyty słychać. W praktyce nie będzie z tym żadnego problemu, ale warto wiedzieć. Mechanikę wyprodukowała tajwańska firma ASATech, będąca dostawcą transportów także dla firmy Stream Unlimited, pracujących np. w odtwarzaczach Gold Note CD-1000 oraz dCS Rossini. Tutaj to zwykły, plastikowy model. Przykręcono go jednak do metalowego, usztywniającego elementu, a płytkę sterującą umieszczono obok. To tam mamy bardzo dobry, precyzyjny zegar taktujący Crystek. Ciekawostka – na metalowe dystanse łączące sterowanie z dnem obudowy nałożono ferrytowe rdzenie. Być może chodziło o zminimalizowanie prądów wirowych (?). Zasilacz i sekcję audio zmontowano na pojedynczej, dwustronnej płytce. Ponieważ układy aktywne nalutowano metodą SMD od spodu, a bez całkowitej rozbiórki urządzenie nie da się ich zobaczyć, ograniczę się tylko do opisu „z natury”, patrząc od góry. Uwagę zwraca rozbudowany zasilacz. Z toroidalnego transformatora wyprowadzono aż pięć uzwojeń wtórnych, co sugeruje, iż każda sekcja, jak napęd, sterowanie, część cyfrowa i analogowe wyjście, mają osobne zasilacze. I rzeczywiście, na płytce jest co najmniej siedem scalonych układów stabilizujących napięcie i sporo kondensatorów. Właściwym przetwornikiem, co wiadomo z materiałów producenta, jest układ Wolfson WM8741. To 24-bitowy układ o maksymalnej częstotliwości próbkowania 192 kHz i dynamice 128 dB. To w nim znajdziemy filtry cyfrowe, które możemy zmieniać. Powiedzmy jeszcze, że przy wyjściu analogowym widać polipropylenowe kondensatory WIMA. Wyjście RCA jest niezłocone – złocona jest tylko masa. To jedyna rzecz, która mogłaby być lepsza. Na usprawiedliwienie powiem, że takie gniazda stosowane są przez niemal wszystkie firmy nawet w urządzeniach kosztujących 5000 zł i więcej. Pilot Pilot zdanego sterowania CD 9 jest ładny i całkiem funkcjonalny. Mimo że jest na nim sporo przycisków, są one pogrupowane i mają zróżnicowany kształt. Dane techniczne (wg producenta) Napięcie wyjściowe: 2,2 V (± 0,1 V) |
SYSTEM A ŻRÓDŁA ANALOGOWE - Gramofon: AVID HIFI Acutus SP [Custom Version] - Wkładki: Miyajima Laboratory MADAKE, test TUTAJ, Miyajima Laboratory KANSUI, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory SHIBATA, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory ZERO (mono) | Denon DL-103SA, recenzja TUTAJ - Przedwzmacniacz gramofonowy: RCM Audio Sensor Prelude IC, recenzja TUTAJ ŻRÓDŁA CYFROWE - Odtwarzacz Compact Disc: Ancient Audio AIR V-edition, recenzja TUTAJ WZMACNIACZE - Przedwzmacniacz liniowy: Ayon Audio Spheris III Linestage, recenzja TUTAJ - Wzmacniacz mocy: Soulution 710 - Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ AUDIO KOMPUTEROWE - Przenośny odtwarzacz plików: HIFIMAN HM-901 - Kable USB: Acoustic Revive USB-1.0SP (1 m) | Acoustic Revive USB-5.0PL (5 m), recenzja TUTAJ - Sieć LAN: Acoustic Revive LAN-1.0 PA (kable ) | RLI-1 (filtry), recenzja TUTAJ - Router: Liksys WAG320N - Serwer sieciowy: Synology DS410j/8 TB |
KOLUMNY - Kolumny podstawkowe: Harbeth M40.1 Domestic, recenzja TUTAJ - Podstawki pod kolumny Harbeth: Acoustic Revive Custom Series Loudspeaker Stands - Filtr: SPEC RSP-901EX, recenzja TUTAJ OKABLOWANIE System I - Interkonekty: Siltech TRIPLE CROWN RCA, czytaj TUTAJ | przedwzmacniacz-końcówka mocy: Acrolink 7N-DA2090 SPECIALE, recenzja TUTAJ - Kable głośnikowe: Tara Labs Omega Onyx, recenzja TUTAJ System II - Interkonekty, kable głośnikowe, kabel sieciowy: Tellurium Q SILVER DIAMOND SIEĆ System I - Kabel sieciowy: Acrolink Mexcel 7N-PC9500, wszystkie elementy, recenzja TUTAJ - Listwa sieciowa: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR (+ Himalaya AC) - System zasilany z osobnej gałęzi: bezpiecznik - kabel sieciowy Oyaide Tunami Nigo (6 m) - gniazdka sieciowe 3 x Furutech FT-SWS (R) System II - Kable sieciowe: Harmonix X-DC350M2R Improved-Version, recenzja TUTAJ | Oyaide GPX-R v2, recenzja TUTAJ - Listwa sieciowa: KBL Sound Reference Power Distributor (v2), recenzja TUTAJ |
AKCESORIA ANTYWIBRACYJNE - Stolik: Finite Elemente PAGODE EDITION, opis TUTAJ/wszystkie elementy - Platformy antywibracyjne: Acoustic Revive RAF-48H, artykuł TUTAJ/odtwarzacze cyfrowe | Pro Audio Bono [Custom Version]/wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany, recenzja TUTAJ | Acoustic Revive RST-38H/testowane kolumny/podstawki pod testowane kolumny - Nóżki antywibracyjne: Franc Audio Accessories Ceramic Disc/odtwarzacz CD /zasilacz przedwzmacniacza /testowane produkty, artykuł TUTAJ | Finite Elemente CeraPuc/testowane produkty, artykuł TUTAJ | Audio Replas OPT-30HG-SC/PL HR Quartz, recenzja TUTAJ - Element antywibracyjny: Audio Replas CNS-7000SZ/kabel sieciowy, recenzja TUTAJ - Izolatory kwarcowe: Acoustic Revive RIQ-5010/CP-4 - Pasywny filtr Verictum X BLOCK SŁUCHAWKI - Wzmacniacze słuchawkowe: Bakoon Products HPA-21, test TUTAJ | Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ - Słuchawki: Ultrasone EDITION 5, test TUTAJ | HIFIMAN HE-6, recenzja TUTAJ | Sennheiser HD800 | AKG K701, recenzja TUTAJ | Beyerdynamic DT-990 Pro, wersja 600 Ohm, recenzje: TUTAJ, TUTAJ - Standy słuchawkowe: Klutz Design CanCans (x 3), artykuł TUTAJ - Kable słuchawkowe: Forza AudioWorks NOIR, test TUTAJ CZYSTA PRZYJEMNOŚĆ - Radio: Tivoli Audio Model One |
SYSTEM B Gramofon: Pro-Ject 1 XPRESSION CARBON CLASSIC/Ortofon M SILVER, test TUTAJ Przedwzmacniacz gramofonowy: Remton LCR, recenzja TUTAJ Odtwarzacz plików: Lumin D1 Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS-300 X (SP) [Custom Version, test TUTAJ Kolumny: Graham Audio LS5/9 (na oryginalnych standach), test TUTAJ Słuchawki: Audeze LCD-3, test TUTAJ Interkonekty RCA: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY 550i Kable głośnikowe: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY 550l Kabel sieciowy (do listwy): KBL Sound RED EYE, test TUTAJ Kabel sieciowy: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY SPX-380 Listwa sieciowa: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR, test TUTAJ Platforma antywibracyjna: Pro Audio Bono |
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity