Wzmacniacz zintegrowany
Linear Audio Research
Producent: Linear Audio Research |
róbowałem sobie ostatnio przypomnieć, jak długo się z panem Eugeniuszem Czyżewskim znamy i wyszło mi, że jakieś dwanaście lat. Pracownia Elektroniki Przemysłowej ORLIK, taką nazwę nosiła wówczas jego firma, w momencie, w którym się poznaliśmy, zmieniała nazwę na Argos i to właśnie wzmacniacz Argos, model IA-45 Integra, urządzenie lampowe, przetestowałem we wrześniu 2003 roku dla magazynu „Sound and Vision”. Spodobało mi się wyjątkowo, nie tylko pod względem dźwięku, ale także ze względu na nietypowe w świecie audio cechy, takie jak: solidność, precyzyjny plan produkcyjny i jego wykonanie, fanatyczne wręcz przywiązanie do bezpieczeństwa użytkownika i projekt obliczony na długie lata bezawaryjnej pracy. Choć mogłoby się wydawać, że wszystkie te elementy występują w dowolnym urządzeniu z kręgu perfekcjonistycznego audio – przecież płacimy za nie szalone pieniądze – tak nie jest. Jest całkiem odwrotnie: to masowe urządzenia są znacznie bardziej niezawodne oraz bezpieczne i w czasie trwania gwarancji jest duże prawdopodobieństwo, że się nie zepsują. Oczywiście generalizuję, ale myślę, że tak właśnie jest. IA-45 Integra, czyli „Integrated Amplifier” o mocy 45 W na kanał, w wersji „Integra” (była też możliwość kupienia końcówki mocy) była inna. Nie wyglądała tak dobrze, jak masowe produkty, a i większość konkurencji w audio hi-fi robiła lepsze pierwsze wrażenie. Dopóki nie zagrała muzyka, albo dopóki dokładniej nie obejrzeliśmy urządzenia – tak od zewnątrz, jak i od wewnątrz. Pan Eugeniusz nie należy bowiem do ludzi, którzy gdzieś się na wyrywki spieszą, którzy gdzieś gonią. Pracując całe lata w instytutach badawczych i firmach związanych z przemysłem, także zbrojeniowym, musiał sobie – tak to widzę – wypracować własne podejście do tematu, w którym nie ma miejsce na pośpiech. Są natomiast solidne podstawy i doświadczenie: pracę rozpoczął w 1972 roku, w Instytucie Metrologii Elektrycznej na Politechnice Wrocławskiej, gdzie specjalizował się w miernictwie elektronicznym, a w 1979 roku uzyskał doktorat. Niespieszne podejście widać również na stronie internetowej, niezmienianej od lat, na której czytamy: W opracowywanych przeze mnie urządzeniach audio stosuję zarówno lampy elektronowe, jak i nowoczesne analogowe układy scalone, dążąc do harmonijnego wykorzystania najlepszych ich cech, a w procesie wytwarzania wyrobów stosuję technologie przemysłowe, choć produkcja ta ma charakter jednostkowy lub małoseryjny. W IA-120H po raz pierwszy zaproponował połączenie technik lampowej i półprzewodnikowej, wykorzystując w przedwzmacniaczu układ znany z lampowej integry IA-30T MkII, a w końcówce pomysły zaczerpnięte z półprzewodnikowego wzmacniacza IA-120. Kilka prostych słów… Od dawna zamierzałem skonstruować wzmacniacz zintegrowany audio, który byłby pozbawiony najważniejszej według mnie wady rozwiązania lampowego, czyli dużej emisji ciepła. W technice lampowej tak niestety jest, że im bardziej wzmacniacz się grzeje, tym lepiej gra. W porze letniej bywa to czasem nie do zniesienia, jeżeli nie ma się klimatyzowanego pomieszczenia odsłuchowego. Mniej ciepła wydzielają konstrukcje półprzewodnikowe, zwłaszcza te, które pracują impulsowo. Tyle że naturalnego brzmienia, które oferują lampy elektronowe, nie da się podrobić żadną inną techniką. Aby te sprzeczności pogodzić, zaprojektowałem konstrukcję hybrydową, czyli lampowo-półprzewodnikową, z następującym podziałem funkcji: • pierwszy stopień wzmocnienia lampowy z bezpośrednim wysterowaniem siatki lampy sygnałem wejściowym, • regulator głośności po pierwszym stopniu wzmocnienia, • wzmacniacz mocy półprzewodnikowy, o symetrycznej strukturze, z zastosowaniem tranzystorów mocy MOSFET. Dwa jednakowe tory wzmacniające poprzedziłem selektorem wejść zbudowanym z zastosowaniem przekaźników. Zasilanie całości musiało zostać rozbudowane, by konstrukcja była dual mono, bo tylko takie projektuję i wytwarzam. Są zatem dwa główne transformatory i dwa zasilacze z szybkimi diodami i kondensatorami o dużej pojemności oraz zasilacze pomocnicze do wejściowych stopni lampowych, selektora wejść i elektroniki VU-metrów. Zasilanie układów lampowych jest wykonane szczególnie starannie - każda z triod ma własny stabilizator napięcia, gwarantujący niezmienność punktu pracy przy wahaniach napięcia w sieci energetycznej. Dobór lampy do stopnia wejściowego nie był łatwym zadaniem. Kultowa ECC88 niezbyt się sprawdza w pracy z dużymi sygnałami, a takich właśnie dostarczają wszystkie źródła cyfrowe. Ponadto lampa ta jest zwyczajnie słaba, podobnie jak jej "krewniacy", tj. ECC81, ECC82 i ECC83. Wybrałem zatem lampę większą i mocniejszą, zaprojektowaną specjalnie do audio i używaną z dobrym skutkiem w konstrukcjach BAT-a, Ancient Audio i AYONa. Jest nią 6H30Pi, charakteryzująca się neutralnym brzmieniem, dużym zapasem liniowości i mocą wystarczającą do skutecznego wysterowania regulatora głośności. Wybór tranzystorów mocy również nie jest prosty i oczywisty. Najłatwiej byłoby użyć tranzystorów bipolarnych, ale nie gwarantują one pięknego brzmienia, bo wytwarzają zbyt dużo nieparzystych harmonicznych. Trzeba więc skorzystać z tranzystorów MOSFET. Spośród bogatej ich oferty wybrałem te, które sprawdziły się we wzmacniaczach instrumentalnych, m. in. w konstrukcjach firmy AMPEG. Odpowiednio zaprojektowany wzmacniacz mocy z takimi tranzystorami ma charakterystyki zbliżone do lampowego i brzmi podobnie, mając ponadto lepszą kontrolę basu. Zaglądając do wnętrza obudowy widzimy konstrukcję symetryczną - na bocznych ściankach transformatory i zasilacze, na platformie umieszczonej centralnie znajdują się dwa wzmacniacze mocy, z przodu przedwzmacniacz lampowy, a na płycie czołowej dwa VU-metry i dwa pokrętła - lewe steruje selektorem wejść, prawe - głośnością. Wyjście słuchawkowe znajduje się pod lewym pokrętłem - wetknięcie wtyku powoduje odłączenie głośników i załączenie sztucznych obciążeń wzmacniaczy mocy. Nie przesadzając z wymiarami zewnętrznymi i wagą uzyskałem moc 120 W na kanał i satysfakcjonujące brzmienie, a wyglądem i estetyką nowa konstrukcja nawiązuje do modelu lampowego IA-30 Mk2, różniąc sie jednak drewnianymi lakierowanymi w połysku bokami i ciemniejszą kolorystyką. 31 marca 2014 r. Tekst po raz pierwszy został opublikowany z okazji konkursu 10/10, uświetniającego 10-lecie „High Fidelity” w kwietniu 2014 roku, czytaj TUTAJ. W konkursie tym specjalną wersję IA-102H wygrała pani Elżbieta Więcek za impresję literacką opartą o strukturę płyty 10 łatwych utworów na fortepian duetu Preisner-Możdżer. Nagrania użyte w teście (wybór)
Stosowanie takich czy innych technik związane jest z czymś więcej niż tylko z dźwiękiem. Choć większość producentów mówi co innego, podskórnie czuję, że jest inaczej. Jak mi się wydaje, większość wyborów to wybory ideologiczne, światopoglądowe, a nie merytoryczne. Choć o merytoryce, tj. podejściu aideologicznym, mówią wszyscy. Mamy w audio całą galerię tego typu sporów o to, która technika, czyj punkt widzenia jest lepszy. Nawet nie o „lepszość” tu chodzi, a o to, kto ma rację absolutną: ideologia nie dopuszcza bowiem do głosu innych punktów widzenia, zakładając, że ten „jej” jest jedynym właściwym. Paradoksalnie, choć jest to konstrukcja, która w pewnej mierze te założenia realizuje, to robi to przy okazji, obok głównej linii działania. Dźwięk testowanego wzmacniacza w dużej mierze przypomina to, co już znamy z IA-30T, czyli wzmacniacza lampowego. W obydwu konstrukcjach słychać dążenie do maksymalnej neutralności i jak najmniejszych podbarwień, rozumianych zarówno jako coś dodanego, jak i odjętego. Chodzi więc o prawdziwą neutralność, a nie artefaktową, w której „brak” czegoś nie jest w ogóle brany pod uwagę, liczy się jedynie niedopuszczenie do „dodania”. Z drugiej jednak strony IA-120H ma chyba najbardziej zaznaczony charakter własny, jakby konstruktorowi zależało na tym, aby nie dopuścić do dalszego szerzenia się opinii opartych na stereotypach. Brzmienie wzmacniacza jest wymodelowane, co nadaje mu swego rodzaju „rys”, z którym trzeba będzie się liczyć podczas zestawiania systemu z nim w roli głównej. Najważniejsze, jak mi się wydaje, co z nim dostajemy, to niesamowite różnicowanie. Nie we wszystkich elementach, zaraz do tego wrócę, ale na tle innych wzmacniaczy do 10 000 zł ta cecha testowanego wzmacniacza jest wyjątkowa. Największe wrażenie robi w zakresie niskotonowym. Puszczając dowolną płytę możemy być pewni, że usłyszymy podstawę basową we właściwy sposób, w świetnej proporcji z resztą pasma. Urządzenie nieco bowiem powiększa operujące tam instrumenty. Niewiele, bez przesady, ale jednak: w ten sposób odzywa się mocniejszy wyższy bas. Mimo to można za jego pomocą precyzyjnie określić sposób budowania brzmienia gitary basowej, rodzaj ataku, jaki wybrano dla instrumentów elektronicznych, a także pogłos, który na te elementy nałożono. Nie miałem więc wątpliwości, że gitara basowa z reedycji płyty Czy mnie jeszcze pamiętasz? Niemena i Akwareli, przygotowanej przez panią Eleonorę Atalay i Jacka Gawłowskiego, wyróżnionego niedawno nagrodą Grammy za płytę Jacka Pawlika, jest nieporównywalnie lepsza niż na pierwszej reedycji cyfrowej i na ostatniej, która ukazała się za życia pana Czesława. |
Jest lepiej różnicowana, ma ładniejszą barwę i ma więcej energii. Reedycja „pudełkowa”, tj. z serii „Niemen od początku”, buczy, raczej pokazując plany niż zarysy. Zwykłe dodanie niskich dźwięków, nawet w korektorze parametrycznym, skutkuje właśnie czymś takim: podbiciem pasma i jego rozlaniem. Najczęściej daje to bumiący, buczący bas. Słychać to jednak dopiero, kiedy system jest szybki i różnicuje dynamikę oraz energię. Tak, jak wzmacniacz LAR-a. Zmieniając repertuar, puszczając płyty zrealizowane w zupełnie odmiennej estetyce, otrzymałem kompletnie inny obraz muzyczny. Składając hołd niedawno zmarłemu Charliemu Hadenowi (6 sierpnia 1937 –11 lipca 2014) przesłuchałem album None But The Lonely Heart, nagrany przez niego wraz z Chrisem Andersonem. Zarejestrowany przez Kena Christiansona w systemie True Stereo (choć na płycie nie ma odpowiedniego logo, na to jeszcze przyjdzie czas; wywiad z Kenem TUTAJ) i masterowany przez szefa Naima, też już nieżyjącego giganta, Juliana Verekera (7 maja 1945 – 14 stycznia 2000), jest pięknym, zagranym bez wysiłku setem. Może i niczego nie wnosi do puli muzyki, jeśli myślimy o nim pod kątem innowacyjności. Ale też nie miał czegoś takiego robić. Miał być po prostu zapisem spotkania muzyków, którzy się dobrze ze sobą czują i rozumieją. I właśnie TO, coś pod dźwiękiem, testowany wzmacniacz pokazał bardzo ładnie, bez wysiłku. Brzmienie wydawało się matowe i zdystansowane (to cecha True Stereo), ale tylko na pierwszy rzut oka. Przy mocniejszym wejściu dźwięczność stawiała na baczność, podobnie jak naturalność. I to jest właśnie prawdziwa cecha nagrań Christiansona, pozwalająca na pełniejsze niż zazwyczaj utożsamienie się z muzyką. Tak dobrze kształtowany niski zakres daje piękną podbudowę wszystkiemu, co nam przyjdzie do głowy. Bez basu nie ma środka, chyba nie ma co do tego wątpliwości. Szczególnie zyskuje na tym wolumen dźwięku, w tym wielkość pomieszczenia, w którym dokonano nagrania. Gniazdo słuchawkowe po raz pierwszy w produktach z Kamieńca Wrocławskiego pojawiło się wraz ze wzmacniaczem IA-30T. I to jako opcja, coś czym miałem się, jeślibym miał taką fantazję, pobawić (chyba wszystkie produkty LAR-a testowałem jako pierwszy, poza IA-30 MkII, któremu przyjrzał się Marek Dyba TUTAJ). Myślę, że zadziałała tu magia Lebena CS-300, wzmacniacza zintegrowanego perwersyjnie i powszechnie wykorzystywanego jako wzmacniacz słuchawkowy. Przeze mnie również (czytaj TUTAJ i TUTAJ). W IA-30T MkII gniazdo było już na wyposażeniu, ale dopiero w IA-120H uzyskało właściwy status - znajduje się na przedniej ściance. HE-6 to słuchawki, które mogą zabrzmieć lekko, jasno, albo nawet agresywnie. Miałko, płasko i anemicznie. Słyszałem je grające w każdy wymieniony sposób. Za każdym razem był to problem niedopasowania wzmacniacza, a nie słuchawek. Jeśli ktoś miał jakiekolwiek wątpliwości, zachęcam do posłuchania HiFiMAnów z IA-120H, który powinien je rozwiać w ciągu kilku sekund. Opisać dźwięk, jaki z tej pary uzyskujemy, nie jest trudno. Od razu „wchodzi” i tak już zostaje. Jest gęsty, mocny i niesamowicie dynamiczny. Najbardziej zaskakuje nisko postawiony punkt ciężkości, jak gdyby zmienił się sposób, w jaki te słuchawki pracują. Jeśli kiedykolwiek i gdziekolwiek wysokie tony były z nimi zbyt mocne, jeśli brakowało basu, to przeszłość. Z IA-120H słuchawki zaprojektowane przez pana He brzmią cudownie. Nawet przestrzenność, w której nie są szczególnie mocne, została poprawiona. Zapewne przez, jak by się mogło wydawać, całkowity brak ograniczeń mocowych i dynamicznych. Te oczywiście są, ale są pochodną budowy słuchawek magnetostatycznych, w których membrana nie wychyla się równie mocno, co w dynamicznych. Z muzyką klasyczną, tj. nieskompresowanym materiałem, łatwo można więc w cichych fragmentach przesadzić z gałką głośności i doprowadzić do momentu, w którym usłyszymy delikatne zniekształcenia, coś jakby trzaski. Jeśli tak będzie, oznacza to, że słuchamy dalece zbyt głośno i powinniśmy pomyśleć o swoim zdrowiu. HE-6 z IA-120H gra równie dobrze elektronikę spod znaku krautrocka, progresywny rock ELP i jazz oraz klasykę. Właściwie to wszystko jedno, czego słuchamy, bo za każdym razem dostaniemy to samo: aksamitny, niski dźwięk o niebywałej głębokości oraz dynamice. I z jedwabistą górą oraz gęstym, niskim środkiem.
A jeśli chodzi o ich [kolumn ESL-57 – przyp. red.] domniemane niedostatki, niech za odpowiedź posłuży moja parafraza sławnych słów Randalla Jarrella na temat pewnego fragmentu z Whitmana: są w tej konstrukcji pewne ograniczenia, nic one jednak nie znaczą. The Absolute Sound’s Illustrated History of High-End Audio. Volume One: Loudspeakers, red. ROBERT HARLEY, Nextscreen, Austin 2014, s. 22. Podsumowanie Skupiłem się tym razem na sposobie budowania podstawy basowej i różnicowaniu. Nie dlatego, że reszta jest zła, ale dlatego, że czegoś takiego, tych dwóch elementów, brakuje w audio, niezależnie od ceny produktu. IA-120H jest niesamowicie dynamiczny, ma świetną barwę dołu i środka. Ale i górę, którą trzeba będzie przetrawić w spokoju, słuchając muzyki w swoim systemie. Jeśli ten odpowie na propozycję mariażu: „tak”, wzmacniacz odwdzięczy się niesamowitym spokojem, z jakim serwuje muzykę. Mocniejsza niska średnica nadaje wszystkim nagraniom specyficznego charakteru, dopełniając je i wzmacniając. Scena dźwiękowa jest duża, rozległa i głęboka. Ale wybrzmienia są dość szybko gaszone, przez co trudno mówić o „hektarach” i jakimś wyjątkowym różnicowaniu planów. Można też mówić o pewnej eufonii, ale całkiem przyjemnej. Na przedniej ściance wzmacniacza umieszczono charakterystyczne, okrągłe wskaźniki. To VU-metry, wskazujące wysterowanie wejścia przedwzmacniacza. Wskaźniki te znajdziemy zarówno we wzmacniaczu IA-30T, jak i jego następcy, IA-30T MkII. Ale po raz pierwszy spotkaliśmy się z nowym designem znacznie wcześniej, bo już w 2004 roku, przy teście wzmacniacza tranzystorowego IA-120. Wcześniejsza konstrukcja, model IA-45 MkII, miała prostokątne wskaźniki rodem z lat 70. Przednia ścianka przynosi jeszcze coś, co po raz pierwszy widziałem w „modelu drugim”, poprawionej wersji IA-30T: gniazdo słuchawkowe. Doskonale pamiętam, jak pan Eugeniusz, przysyłając mi ten wzmacniacz do testu, zwrócił uwagę, że trochę eksperymentalnie dodał na tylnej ściance gniazdo słuchawkowe. Podstawowa wersja miała go nie mieć i dostępne miało było tylko na zamówienie. Okazało się, że to wzmacniacz równie dobrze spisujący się jako klasyczna integra, jak i wzmacniacz słuchawkowy. W wersji MkII gniazdo było już na przedniej ściance, podobnie jest w IA-120H. Z tyłu widać porządek typowy dla produktów LAR-a: pojedyncze pary gniazd głośnikowych i dwa rządki gniazd RCA: pięć niezbalansowanych, liniowych wejść RCA i jedna para wyjść RCA z przedwzmacniacza. Gniazda są na tyle daleko od siebie, że łatwo będzie korzystać z dowolnych kabli. Koło gniazda sieciowego mamy mechaniczny wyłącznik. Tego typu produkty określa się często nazwą „dual-mono”. Chodzi o to, że w jednej obudowie znalazły się dwa niezależne wzmacniacze, dla lewego i prawego kanału. W IA-120H sprawa jest trochę bardziej skomplikowana. Zasilacze końcówek mocy rzeczywiście są dwa, to całkowicie niezależne sekcje, dla lewego i prawego kanału. Zmontowano je na płytkach drukowanych przykręconych do ścianek bocznych, daleko od siebie, co pomaga w zmniejszeniu interferencji magnetycznych (przesłuchów). Obok nich przykręcono duże transformatory toroidalne, z kilkoma uzwojeniami wtórnymi. Już jednak końcówka mocy dzieli tę samą płytkę między obydwa kanały. Trudno więc mówić o pełnym dual-mono. Tym bardziej, że przedwzmacniacz ma jeden transformator, bardzo ładny, ekranowany miedzią, z blachami EI i pojedynczą płytkę. I dalej: sygnał wzmacniany jest w jednej lampie, podwójnej triodzie Sovteka 6H30Π-EB. O dual-mono można więc mówić, ale z zastrzeżeniami i to jedynie, jeśli myślimy o końcówce mocy. Lampa jest zabezpieczona przed wypadnięciem czymś w rodzaju „stelażu”. Z kolejną sekcją obydwie zawarte w niej triody sprzęgnięte są kondensatorami polipropylenowymi. Siłę głosu regulujemy dużym, malachitowym potencjometrem Alpsa. Końcówki mocy zmontowano z tranzystorów, dlatego możemy mówić o wzmacniaczu hybrydowym. Końcówka mocy pracuje w klasie AB, w trybie push-pull, mając jedną komplementarną parę tranzystorów na kanał, IRFP9240+IRFP240 firmy International Rectifier. To tranzystory polowe typu MOSFET. Sterują nimi tranzystory BD911+BD912, czyli tranzystory bipolarne. Niezbyt duże radiatory ustawione są pionowo, jednak tranzystory nie są przykręcone do nich, a do aluminiowego elementu, ceownika. Dopiero on łączy się z radiatorami. Poszczególne płytki łączone są kablami wkręcanymi do gniazd. To część wyszkolenia konstruktora IA-120T, dla którego bezpieczeństwo, niezawodność i łatwość serwisowania są najważniejsze. Urządzenia audiofilskie najczęściej przypominają śmietnik, sen szaleńca, w którym ktoś przypadkowo połączył jakieś elementy i kabelki. Nawet jeśli to gra znakomicie, trudno w takim przypadku mówić o prawdziwym „produkcie”, co najwyżej o niezwykle udanym „półprodukcie”. Wzmacniacze pana Czyżewskiego mogą być dla innych wzorem tego, jak powinien wyglądać montaż mechaniczny i elektryczny. Koniecznie trzeba powiedzieć więc i o wysokiej jakości montażu mechanicznego. Obudowę zbudowano za pomocą wewnętrznego stelażu, z aluminiowych belek, do których na spodzie przykręcono grubą, też aluminiową, płytę. To do niej, a nie do dolnej ścianki, przykręcono płytkę z końcówkami mocy. Boki również są podwojone, także tam są aluminiowe płyty. Zewnętrzne płyty też są z aluminium – mamy dwa komponenty, schodzące się pośrodku urządzenia. Widać, że pan Czyżewski eksperymentuje z tym szczegółem konstrukcyjnym, ponieważ łączył je w różny sposób – tutaj za pomocą elementów z drewna. Myślę, że to dobry pomysł, ponieważ aluminiowa skorupa potrzebuje takiego elementu, tłumiącego wibracje. Wzmacniacz nie ma zdalnego sterowania. Dane techniczne (wg producenta) Moc ciągła (1 kHz): 2 x 120 W/4 Ω | 2 x 80 W/8 Ω |
ŻRÓDŁA ANALOGOWE - Gramofon: AVID HIFI Acutus SP [Custom Version] - Wkładki: Miyajima Laboratory KANSUI, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory SHIBATA, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory ZERO (mono) | Denon DL-103SA, recenzja TUTAJ - Przedwzmacniacz gramofonowy: RCM Audio Sensor Prelude IC, recenzja TUTAJ ŻRÓDŁA CYFROWE - Odtwarzacz Compact Disc: Ancient Audio AIR V-edition, recenzja TUTAJ - Odtwarzacz multiformatowy: Cambridge Audio Azur 752BD WZMACNIACZE - Przedwzmacniacz liniowy: Polaris III [Custom Version] + zasilacz AC Regenerator, wersja z klasycznym zasilaczem, recenzja TUTAJ - Wzmacniacz mocy: Soulution 710 - Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ KOLUMNY - Kolumny podstawkowe: Harbeth M40.1 Domestic, recenzja TUTAJ - Podstawki pod kolumny Harbeth: Acoustic Revive Custom Series Loudspeaker Stands - Filtr: SPEC RSP-301 |
SŁUCHAWKI - Wzmacniacze słuchawkowe: Bakoon Products HPA-21, test TUTAJ | Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ - Słuchawki: Ultrasone EDITON 5, test TUTAJ | HIFIMAN HE-6, recenzja TUTAJ | Sennheiser HD800 | AKG K701, recenzja TUTAJ | Beyerdynamic DT-990 Pro, wersja 600 Ohm, recenzje: TUTAJ, TUTAJ - Standy słuchawkowe: Klutz Design CanCans (x 3), artykuł TUTAJ - Kable słuchawkowe: Forza AudioWorks NOIR, test TUTAJ AUDIO KOMPUTEROWE - Przenośny odtwarzacz plików: HIFIMAN HM-901 - Kable USB: Acoustic Revive USB-1.0SP (1 m) | Acoustic Revive USB-5.0PL (5 m), recenzja TUTAJ - Sieć LAN: Acoustic Revive LAN-1.0 PA (kable ) | RLI-1 (filtry), recenzja TUTAJ - Router: Liksys WAG320N - Serwer sieciowy: Synology DS410j/8 TB |
OKABLOWANIE System I - Interkonekty: Siltech ROYAL SIGNATURE SERIES DOUBLE CROWN EMPRESS, czytaj TUTAJ | przedwzmacniacz-końcówka mocy: Acrolink 7N-DA2090 SPECIALE, recenzja TUTAJ - Kable głośnikowe: Tara Labs Omega Onyx, recenzja TUTAJ System II - Interkonekty: Acoustic Revive RCA-1.0PA | XLR-1.0PA II - Kable głośnikowe: Acoustic Revive SPC-PA SIEĆ System I - Kabel sieciowy: Acrolink Mexcel 7N-PC9300, wszystkie elementy, recenzja TUTAJ - Listwa sieciowa: Acoustic Revive RTP-4eu Ultimate, recenzja TUTAJ - System zasilany z osobnej gałęzi: bezpiecznik - kabel sieciowy Oyaide Tunami Nigo (6 m) - gniazdka sieciowe 3 x Furutech FT-SWS (R) System II - Kable sieciowe: Harmonix X-DC350M2R Improved-Version, recenzja TUTAJ | Oyaide GPX-R (x 4 ), recenzja TUTAJ - Listwa sieciowa: Oyaide MTS-4e, recenzja TUTAJ |
AKCESORIA ANTYWIBRACYJNE - Stolik: Finite Elemente PAGODE EDITION, opis TUTAJ/wszystkie elementy - Platformy antywibracyjne: Acoustic Revive RAF-48H, artykuł TUTAJ/odtwarzacze cyfrowe | Pro Audio Bono [Custom Version]/wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany, recenzja TUTAJ | Acoustic Revive RST-38H/testowane kolumny/podstawki pod testowane kolumny - Nóżki antywibracyjne: Franc Audio Accessories Ceramic Disc/odtwarzacz CD /zasilacz przedwzmacniacza /testowane produkty, artykuł TUTAJ | Finite Elemente CeraPuc/testowane produkty, artykuł TUTAJ | Audio Replas OPT-30HG-SC/PL HR Quartz, recenzja TUTAJ - Element antywibracyjny: Audio Replas CNS-7000SZ/kabel sieciowy, recenzja TUTAJ - Izolatory kwarcowe: Acoustic Revive RIQ-5010/CP-4 CZYSTA PRZYJEMNOŚĆ - Radio: Tivoli Audio Model One |
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity