pl | en

Listwa sieciowa + kable sieciowe (system)

 

KBL Sound
REFERENCE POWER DISTRIBUTOR + RED EYE

Producent: KBL Sound
Cena: 7990 zł + 6900 zł/1,7 m

Kontakt:
tel.: 696 551 492
e-mail: info@kblsound.com

Made in Poland

www.kblsound.com


olskie audio nigdy w swojej historii nie miało tak wybitnych produktów, jak te z firm zachodnich i japońskich. Skazane przez lata na gospodarkę wiecznych niedoborów, radziło sobie jak się dało, oferując bardzo udane produkty ze średniej półki cenowej i jakościowej. O firmie Fonica pisaliśmy jakiś czas temu, ale interesujące były również niektóre modele Unitry, Kasprzaka, a nade wszystko Radmora (czytaj TUTAJ i TUTAJ). Mimo to nie miały jednak wiele wspólnego z high-endem. Z tego, co rozumiem, istniały jednostkowe produkty wyższej klasy, miały jednak charakter wyrobów DIY, przez co nie można mówić o „produktach” w handlowym tego słowa znaczeniu. Nie wpłynęły więc w żadnym stopniu na obraz audio w kraju nad Wisłą.
Wszystko zmieniło się wraz z odzyskaniem pełnej niepodległości, ze startem przemian ustrojowych w 1989 roku. Przejście od gospodarki planowanej do wolnorynkowej było rewolucją, która się powiodła. Jak każda rewolucja, tak i ta miała ofiary, ludzi wykluczonych, pominiętych. Patrząc jednak z perspektywy 25 lat – w tym roku obchodzimy okrągłą rocznicę ćwierćwiecza – trzeba powiedzieć, że dokonaliśmy cudu. Jesteśmy dzisiaj w miejscu, w którym nikt, nawet w najśmielszych snach, się nie spodziewał, że będziemy. Dotyczy to nie tylko gospodarki jako takiej, pozycji w Europie, ale i tak przyziemnych spraw, jak słuchanie muzyki.


Przygotowując co roku specjalny, „polski”, ukazujący się we wrześniu, numer „High Fidelity” muszę wybrać najciekawsze, zarówno dla mnie, jak i dla „wirtualnego”, czyli projektowanego przeze mnie czytelnika, rodzime produkty. Jeszcze pięć, sześć lat temu miałem z tym problem – nie było ich na tyle dużo, żeby było w czym wybierać. Dziś zgromadzenie grupy dwudziestu ultra-ciekawych, wyjątkowych, polskich urządzeń, kolumn, kabli i akcesoriów zajmuje mi dwa dni. I nie chodzi o firmy na granicy DIY, a pełnoprawne przedsiębiorstwa, choć często jednoosobowe, oferujące prawdziwy produkt. Czyli coś, co wytwarzane jest w kilku, identycznych, wysokiej jakości egzemplarzach, co ma odpowiednie opakowanie, sprzedawane jest w kilku miejscach w Polsce i wspomagane jest przez odpowiednio przygotowaną stronę internetową. Wiele z tych firm działa globalnie, mając dystrybutorów na całym świecie, umożliwiając przeczytanie informacji o nich nie tylko w języku polskim, ale również angielskim.
Prawdziwy top high-end osiągany jest jednak rzadko. High-endowych produktów mamy sporo, jednak ze współzawodnictwa z najlepszymi produktami na świecie obronną ręką wychodzi niewielu – z chlubnym przykładem Ancient Audio na czele. Żeby bowiem mieć coś do powiedzenia, nie wystarczy tylko wysokiej klasy produkcja, opakowanie, strona internetowa, sieć sprzedaży. Musi do tego dojść także wiedza i – co najważniejsze – doświadczenie w obcowaniu z drogimi urządzeniami konkurencji oraz iskra boża. Wiedzę polscy producenci mają zazwyczaj niebywałą. To często inżynierowie na stanowiskach, z naukowymi stopniami, albo po prostu elektronicy, pasjonaci z ogromną wiedzą nabytą przez próby. Z dwoma kolejnymi „warunkami koniecznymi” jest bardzo różnie.

Wypatrzone na wystawie Audio Show produkty KBL Sound spodobały mi się od razu. Uwagę zwróciłem wówczas na wzmacniacze lampowe, pięknie się prezentujące i świetnie brzmiące. Jak się okazało, nie były to urządzenia oryginalne, bo bazowały na legendarnym wzmacniaczu Leak TL12+. Wyglądały jednak lepiej niż produkt wyjściowy. Ale już połączenia w systemie zapewniane były przez autorskie produkty tej polskiej firmy – topowe interkonekty Red Eye i pochodzące z tej samej serii kable głośnikowe oraz sieciowe. Te ostatnie wpięte były zaś do listwy sieciowej o nazwie Reference Power Distributor – nazwie „znaczącej” (relacja z imprezy TUTAJ).
Stwierdzenie „opracowanie własne” w kontekście kabli ma inne pole znaczeniowe niż w przypadku elektroniki czy kolumn. Najłatwiej przygotować samodzielnie, autorsko, urządzenia elektroniczne, a wśród nich wzmacniacze. Producent przygotowuje bowiem samodzielnie niemal wszystko – od obudowy począwszy, przez płytki drukowane, na transformatorach skończywszy. Jasne jest przy tym, że niemal wszystkie podzespoły w rodzaju oporników, półprzewodników i kondensatorów, pochodziły będą od producentów zza granicy, zazwyczaj z firm amerykańskich i japońskich (ale najczęściej produkowanych w Chinach, w Indonezji lub na Tajwanie). Skomplikowanie produktu, ilość zmiennych, z jakimi musi się mierzyć konstruktor są jednak tak duże, że przyjmuje się, iż jest to produkt polski, brytyjski, japoński. Jednym słowem – „narodowy”. Nieco mniej wkładu własnego jest w przypadku odtwarzaczy CD, gdzie główny element składowy, transport, pochodzi z jednej z kilku firm z dalekiego Wschodu lub Holandii (Philips CD-Pro2).
Jeszcze mniej wkładu własnego jest w kolumnach. Wprawdzie w Polsce można w tej chwili wyprodukować bardzo dobre głośniki, to jednak większość konstrukcji, w tym wszystkie topowe, wciąż korzysta z przetworników z Danii, Stanów Zjednoczonych lub Francji. Producentowi kolumn pozostaje wykonać obudowę i zwrotnicę, do której duża część podzespołów zostanie zakupiona za granicą. Wyjątkiem jest kilka firm, jak Dynaudio, Focal-JM Lab czy Triangle, przygotowujących kolumny od początku do końca samodzielnie – włączając w to przetworniki. Nawet one kupują jednak podzespoły do zwrotnicy, zaciski i kable u zewnętrznych poddostawców. Ale właśnie na tym przykładzie widać, jak mylne mogą być przesłanki początkowe – przy zaledwie kilku elementach składowych różnice między kolumnami są największe – zarówno w pomiarach, jak i w odsłuchu. Choć stopień komplikacji tego typu produktów wydaje się niewielki, rzeczywistość jest zupełnie inna – nawet małe zmiany w projekcie powodują ogromne zmiany w dźwięku.

Kable połączeniowe sytuują się w hierarchii wkładu własnego na samym dole. Niewiele jest firm, które produkują kabel samodzielnie od początku do końca. Z tego, co wiem, to należą do nich Supra, Chord, Siltech i Acrolink. I nawet tak zacna marka, jak Oyaide zamawia kable u Furukawy, a, dla przykładu, Wireworld i Tara Labs zlecają produkcję fabrykom na Tajwanie. Duża część pozostałych kabli pochodzi z Chin, wspomnianego Tajwanu, a trochę z USA i Japonii. Podobnie rzecz się ma z wtyczkami, niezwykle istotnym elementem składowym kabli. Te powstają niemal zawsze w Chinach i na Tajwanie, z kilkoma wyjątkami w postaci firm z Japonii i USA. Ciekawe, ale kilka polskich firm kupuje kable wyprodukowane w polskich fabrykach, np. krakowskim Kablu. Wtyków wysokiej klasy u nas się jednak nie wytwarza.
Do producenta kabli, o ile nie ma bezpośredniego dostępu do fabryki, należy więc wybór odpowiedniego kabla, ew. zamówienie w fabryce jego wersji tylko dla siebie, wybór wtyczek i odpowiednie ich zakonfekcjonowanie.
Wydawałoby się, że nic prostszego i że rezultaty powinny być od siebie zbliżone. W rzeczywistości jest jednak inaczej – każda zmiana, modyfikacja, poprawka dają inny dźwięk. Można się z tego śmiać, żyjemy w wolnym kraju – głupoty nikt nie jest w stanie zabronić. Odsłuchy pokazują jednak, że jest coś w konkretnych połączeniach, konfiguracjach, a nawet jakości połączenia kabla i styków, co determinuje efekt końcowy.


Widząc więc wtyki kabli sieciowych KBL Sound, znane mi z wielu innych produktów, nie założyłem, że to podróbka, ani nie wyśmiałem produktu tylko dlatego, że przypominał mi coś innego. Wtyki, niemal na 100%, są te same, co w testowanych kiedyś kablach V R Workshop MILSTEIN, czyli kupione zostały najprawdopodobniej w chińskiej firmie Sonarquest lub u któregoś z dilerów. Niemal identycznie wyglądające wtyczki Furutecha poddawane są procesowi Alpha, czyli kriogenizacji. Wtyczki Acrolinka wyglądają nieco inaczej, choć też nie zdziwiłbym się, gdyby pochodziły z tego samego miejsca. I one, i wtyki Oyaide są przed pokryciem rodem albo złotem wielokrotnie polerowane, co ma zmniejszyć zniekształcenia. I to właśnie te dodatkowe zabiegi kosztują najwięcej – są czaso- i energochłonne. Przewody potrzebne do produkcji KBL Sound Red Eye, pochodzą z Ameryki Północnej, nie wiadomo jednak z jakiej firmy. Ma to być miedziana linka, składająca się z bardzo cienkich izolowanych drucików. Oplot wykonany jest z wytrzymałej plecionki PVC w kolorze czerwonym, z czarnym przeplotem. Przywodzi to na myśl topowe kable sieciowe japońskiego Acrolinka, których najnowszą wersję, Mexcel 7N-PC9500 używam w swoim systemie.

Kilka prostych słów…
KBL Sound


Przygotowując się do tego testu wypytywałem ludzi z KBL Sound o wszystko, co mi było potrzebne. Z tych maili i z moich obserwacji powstał poniższy tekst.

Należące do topowej serii kable Red Eye mają przewodniki wykonane z miedzi o wysokiej czystości (firma nie podaje jakiej). Każda z trzech żył to linka złożona z wielu cienkich przewodów naprzemiennie skręcanych, pokrytych emalią, która izoluje każdy drucik od pozostałych. Większość producentów kabli zabiega o najwyższą czystość przewodnika i stosuje go postaci linki. Jednak te cienkie druciki składowe tylko w rzadkich przypadkach są w linkach odizolowane od reszty. Wyjątkami są Acrolink, Audio Note, Fadel, Cardas czy Kondo, u których każdy z drucików jest pokrywany opracowanym przez daną firmę lakierem. Każda żyła w sieciówce Red Eye ma grubość 12 awg, czyli powierzchnia przekroju wynosi 3,31 mm2, co w sumie daje około 10 mm2 przekroju całego kabla. Firma pisze, że celowo pomija wszelkie dane techniczne, pomiary rezystancji, pojemności, indukcyjności itp. uznając, że te informacje bardziej mogą interesować innych producentów niż potencjalnych odbiorców kabli audio. Jest wiele firm, które postępują podobnie, nie ma więc w tym nic wyjątkowego. Wtyczki wykonane są z jednego kawałka stali nierdzewnej i poddanego obróbce na precyzyjnych maszynach numerycznych CNC. Styki są z miedzi tellurycznej pokrytej rodem. Taka masywna konstrukcja, w połączeniu z włóknem węglowym na korpusie zapewnia doskonałe tłumienie drgań i ekranowanie końcówek przewodów zabezpieczające przed falami radiowymi i elektromagnetycznymi (RFI i RMI), od których roi się coraz bardziej nasze otoczenie – stąd rosnąca potrzeba zabezpieczania przez tym.


Jeśli chodzi o listwę, zostałem odesłany do opisu na stronie firmy (czytaj TUTAJ). Ma bardzo podobne rozwiązania, co testowana przeze mnie niegdyś, będąca moja referencją, listwa Acoustic Revive RTP-4eu Ultimate. W obu przypadkach obudowę wykonano z litego bloku duraluminium. Proces obróbki głównego korpusu jest pracochłonny i zajmuje ok. 8 godzin przy użyciu numerycznych maszyn CNC. Jak pisze KBL Sound, użyte w listwie AR gniazda Oyaide są znakomite, nie są jednak tak bezkompromisowe, jak gniazda Furutecha SDS, zastosowane się w Reference Power Distributor KBL Sound. Dlaczego nie całkiem? – Jak się okazuje, chodzi przede wszystkim o sposób mocowania. Furutechy SDS mocowane są nie tylko do spodu obudowy, ale także do górnej pokrywy, co zapewnia jeszcze lepszą integrację mechaniczną z obudową w porównaniu do gniazd Oyaide, które są mocowane tylko od spodu. Lepsza integracja mechaniczna to bardziej skuteczne pochłanianie drgań wewnątrz listwy. Warto też podkreślić inne różnice między tymi listwami. Dotyczą one przede wszystkim okablowania wewnętrznego. AR ma gniazda sieciowe połączone ze sobą przewodami w sposób szeregowy, tak że praktycznie ten sam jeden przewód (w kawałkach biegnący od jednego gniazdka do drugiego, od drugiego do trzeciego itd.) łączy fazę, drugi zero, a trzeci uziemienie. W listwie KBL, w której jest 5 gniazd, a nie 4, co ucieszy niejednego użytkownika, przewody biegną równolegle po 3 osobno dla każdego gniazda wg metody rozgałęzionej "star wired", co sprawia, że każde gniazdo jest zasilane bezpośrednio z gniazda wejściowego IEC, do którego wpięty jest główny kabel obsługujący listwę. Daje to lepszą separację dla urządzeń podłączonych do listwy i te podłączone dalej od wejścia nie „podkradają” prądu tym wcześniejszym. Również przewody użyte w listwie KBL są nieco grubsze: długokrystaliczne miedziane UPOCC solid core mają przekrój 3,31 mm2 każdy, podczas gdy w AR 2,51mm2. Biorąc pod uwagę, że każdy potrójny zestaw przewodów doprowadzony jest od wejścia do każdego z 5 gniazd wyjściowych, sumaryczny przekrój użytych przewodów wynosi 50 mm2. W AR tylko 7,53 mm2. Szersza magistrala ma dać większą swobodę pracy urządzeń podłączonych do listwy. Przy takim wykonaniu i wyposażeniu w najlepsze komponenty cena 7990 zł za listwę Power Reference w porównaniu z ceną RTP-4eu Ultimate wydaje się godziwa. Jak czytam w mailu przysłanym przez producenta, jest to możliwe dlatego, że w Polsce mamy jeszcze na szczęście niższe koszty pracy niż w Japonii, ale też jest to rezultatem polityki cenowej firmy w okresie promocyjnego wejścia produktu na rynek.


Tyle o produktach. Jeśli chodzi o informacje dotyczące firmy posiłkowałem się tym, co jest w zakładce Idea. Mimo iż firma funkcjonuje w Polsce i opiera się na własnych pomysłach konstrukcyjnych, materiały używane do produkcji są niemal w całości importowane, głównie z Ameryki Płn. i Japonii. Firma stara się na bieżąco śledzić postępy technologii na świecie i nadążać za jej najnowszymi zdobyczami, stosować bezkompromisowe rozwiązania bez względu na koszty. Celem jest rozpowszechnianie jak najbardziej neutralnych komponentów, minimalizujących straty w przesyle sygnału w wysokiej klasy systemach audio. Bo przecież każdy rodzaj transmisji czy transferu jest nieuchronnie związany ze stratą.

Nagrania użyte w teście (wybór)



  • Abraxas, 99, Art Muza JK2011CD07, gold-CD (1999/2011).
  • Art Blakey & The Jazz Messengers, A Night in Tunisia, Blue Note/Audio Wave AWMXR-0021, XRCD24 (1961/2013).
  • Art Blakey’s Jazz Messengers, A Night in Tunisia, Vik/BMG 63896-2, CD (1957/2002).
  • Bing Crosby, The Radio Years, GNP Records/King Records 240E 6848, “Very Best Jazz”, CD (1988).
  • Can, Tago Mago. 40th Anniversary Edition, Spoon Records/Hostess K.K. (Japan) 40SPOON6/7J, 2 x Blu-Spec CD (1971/2011).
  • Chuck Mangione, Children of Sanchez, A&M Records 396 700-2, 2 x CD (1978/1998).
  • Deep Purple, Now What?!/ Now What?! Live Tapes, EAR Music 0209064ERE, 2 x CD (2013).
  • John Coltrane Quartet, Ballads, Impulse!/Universal Music (Japan) UCCU-40001, Platinum SHM-CD (1963/2013).
  • Martyna Jakubowicz, Burzliwy błękit Joanny, Universal Music Polska 376 131 8, CD (2013).
  • Mike Oldfield, Tubular Bells, Mercury Records/Universal Music LLC (Japan) UICY-40016, Platinum SHM-CD (1973/2013).
  • OMD, English Electric, 100% Records/Sony Music Japan SICP-3810, CD (2013); recenzja TUTAJ http://highfidelity.pl/@numer--62&lang= .
  • Perfect, Live, Savitor/Polskie Radio PRCD 1656, CD (1983/2013).
  • Roger Waters, Amused To Death, Columbia/Sony Music Direct (Japan) MHCP-693, CD (1992/2005).
  • Tangerine Dream, Phaedra, Virgin Records/EMI Music JapanVJCP-68667, CD (1974/2004).
  • Anita Lipnicka, Vena Amoris, Mystic Production MYSTCD 244, CD (2013).
Japońskie wersje płyt dostępne na

Bez zastanowienia już teraz mógłbym powiedzieć, że polskie kable i listwa są równie dobre, co system japoński. A nawet, że nie słyszę między nimi różnicy. W skrajnym przypadku – że Red Eye i Reference Power Distributor są lepsze niż moja referencja. Nie byłoby w tym specjalnej przesady i tylko nieliczni byliby to w stanie zweryfikować. Do wiarygodnego wprowadzenia rozróżnień pomiędzy systemami polskim i japońskim potrzebny będzie bowiem topowy, rozdzielczy system audio. Na tym jednak nie koniec – część bardzo drogich systemów przyjmie modyfikacje, jakie wprowadzają polskie produkty do dźwięku z westchnieniem ulgi, odwdzięczając się ponadprzeciętną koherencją, plastyką i lekkim przybliżeniem drobnych detali, zwykle ginących w szumie tła.
Jak mówię, mógłbym to zrobić i wszystko byłoby OK. Dzięki temu wielu entuzjastów muzyki odtwarzanej na prawdziwym sprzęcie audio (każda inna sytuacja do oszustwo) stałoby się posiadaczami bezbłędnie wykonanego, fantastycznego dźwiękowo systemu zasilającego. Byłoby to jednak nie fair wobec producenta i w konsekwencji dla użytkowników. Bez realnej informacji zwrotnej nie ma postępu, nie ma się poczucia, że można coś poprawić. A to wielka szkoda, ponieważ – mając wszystko, co powiedziałem przed oczami – KBL Sound przygotowała system wybitny, pod każdym względem, z realnym potencjałem na więcej.


Najbardziej interesowało mnie to, jak gra on właśnie jako system. Do porównania miałem dwa systemy odniesienia: złożony z już przywoływanych topowych kabli Acrolinka oraz listwy sieciowej Acoustic Revive i drugi, w całości przygotowany przez Oyaide (czytaj TUTAJ).
Przejście z Acrolinka i AR na KBL Sound przyniosło istotne zmiany. Dźwięk zrobił się cieplejszy, a pierwszy plan przybliżył się do miejsca odsłuchowego. Zyskały dzięki temu na atrakcyjności nagrania zdystansowane, których pierwszy plan jest dalej niż linia łącząca głośniki, jak A Night in Tunisia Art Blakey’s Jazz Messengers (wersja z 1957 roku) i Live Perfectu. Słuchane przez słuchawki mają niezłą masę i wypełnienie. Bez przesady, jasne jest, że brakuje im namacalności innych nagrań, jednak odsłuch przez kolumny odsuwa w nich pierwszy plan i każe systemowi walczyć o dynamikę i mięsistość.

KBL Sound pierwszy plan wyraźnie powiększył i przybliżył. Dodał też plastyki, której tym nagraniom, im samym, a nie sposobowi odtworzenia, brakowało. Brzmienie było ładne, namacalne, ciekawe. Elementy drugoplanowe, albo słyszane jako drugoplanowe, np. blachy perkusji, zabrzmiały gęściej, bliżej. Ładniej słychać było delikatne zmiany, wahnięcia, tworzące wiarygodność przekazu. Dało to efekt znany z sytuacji przejścia z urządzeń tranzystorowych na lampowe. Plastyka, jaką się w ten sposób uzyskuje, za którą płacimy gdzie indziej, za każdym razem zaskakuje. Pod warunkiem, że punkt wyjścia, czyli „tranzystor” nie ma do końca wypełnionej niskiej średnicy. Coraz więcej tego typu produktów gra lepiej niż lampy, jednak duża część wciąż – nie. Takie przejście powoduje od razu przeorientowanie słuchacza – gęsty, mocny dźwięk bez wyostrzeń i jaskrawości zawsze będzie się bardziej podobał. Powód jest prosty – zniekształcenia, jakie w takim przekazie dostajemy są mniej dolegliwe niż te, o których mówimy w kontekście urządzeń tranzystorowych (stereotypowych).
System KBL Sound powoduje dokładnie coś takiego: zagęszcza dźwięk, zaokrągla i przybliża dalsze plany. Całe brzmienie robi się więc gęste i jest go „dużo”. Pokaźna część systemów audio, nawet top high-end cierpi na anoreksję. Dla nich taki zastrzyk pełni, jaką dają polskie kable i listwa będzie jak reanimacja. Myślę, że nawet ludzie wcześniej z nich zadowoleni, będą w stanie dostrzec zalety tej prezentacji.

Błędem byłoby jednak myśleć o polskim systemie jak o swego rodzaju „korektorze”, to nie tak. Nawet w ultra-przezroczystym systemie, z tendencją od ocieplenia dołu, takim jak system odniesienia , dźwięk zostanie zmodyfikowany w sposób, o jakim marzy wielu melomanów.
Nagrania „live” będą miały większy wolumen – ale o tym już pisałem. Ciekawie będą się zachowywać również nieco dopalone nagrania, w których kompresja i inne zabiegi powodują przybliżenie pierwszego planu. To przybliżenie z jednej strony oddające sytuację w studiu nagraniowym, gdzie mikrofon znajduje się przez nosem wykonawcy, ale z drugiej artefakt wprowadzany przez kompresję. Ta ostatnia przybliża wokale i instrumenty, rozmywając ich atak, zmniejszając też ich rozdzielczość.
KBL-e to rozróżnienie – na efekt i artefakt – pokazują bezbłędnie. Powiedziałbym nawet, że wyraźniej, bardziej dosadnie niż system z Japonii. Pomaga im w tym wszystko, o czym już napisałem. Masakry jednak nie ma. Mówimy o realnym top high-endzie, a nie mniemanym. Po prostu lepiej słychać kontekst, w jakim dostajemy muzykę. Źródła pozorne są więc większe. Jeśli wokale i instrumenty, jak na płytach Martyny Jakubowicz i Anity Lipnickiej, mają coś w rodzaju „puff”, czyli jakiegoś typu „poduszkę” powietrzną za nimi, nadającą im miękkość i głębię, to z KBL-ami dostaną jeszcze więcej „tam”, tj. oddechu w ramach tej „poduszki”. Z podobnie zrealizowaną elektroniką, jak z English Electronic OMD będzie podobnie, tyle że tutaj będziemy mówili o pogłębionych syntetycznych dźwiękach, o powiększeniu ich.

Rozdzielczość polskiego systemu zasilającego jest wyjątkowa. Porównanie z Oyaide, fantastycznym, spójnym wewnętrznie, mającym wyraźną agendę systemem pokazało, że da się podobne cechy pchnąć znacznie dalej. Chodzi przede wszystkim o lepszą definicję i różnicowanie testowanego systemu. Oyaide wpięte po KBL-u zabrzmiało w bardziej „zgrubny” sposób. Wprawdzie dalsze plany w obydwu systemach z kraju, w którym powstają najlepsze i jedne z najlepszych urządzeń i produktów audio na ziemi (to moje zdanie), były głębsze, to jednak przez skomasowanie podobnej ilości materii muzycznej na mniejszym „obszarze” w rodzimych produktach wszystko wydawało się ładniej doświetlone. Bez rozjaśnienia, to raczej ciepło brzmiący system, a raczej przez „sprężenie”.

Charakter ten nie przekłada się na podkreślenie podobnych cech nagrań i systemu. Wprawdzie, jak przy płytach polskich wokalistek o których pisałem, czegoś jest więcej, coś jest gęstsze, to nie są to jednak większe błędy. To pewne cechy doprowadzone jeszcze dalej, mocniej dopieszczone, jakby ktoś wlał je do butelki, jak wino, i tam dojrzały. W tym ujęciu Oyaide byłoby systemem z młodym, choć dobrym winem, a KBL dojrzałym, dziesięcioletnim winem z dobrego roku.

Płacić jednak trzeba, także w tym przypadku. Polski system nie kontroluje basu w tak wyrafinowany sposób, jak Acrolinki i AR. Jeśli mówimy o zakresie kontrabasu nagranego w latach 50. czy 60., czyli bez najniższego dołu, jak w A Night in Tunisia Art Blakey & The Jazz Messengers, wersji z 1961 roku, nie ma z tego powodu jakiś większych perypetii. W nagraniach zarejestrowanych przez Rudy’ego Van Geldera kontrabas umieszczony jest dokładnie pośrodku, właściwie sam, ponieważ inne instrumenty są w jednym lub drugim kanale. Słychać go więc naprawdę dobrze. Jego brzmienie było z polskim systemem trochę przedłużone, szczególnie na dole skali. Tyle że większe różnice słyszałem przy przysunięciu kolumn do ściany, nie ma się więc czym przejmować. Mocniejsza różnica dała się usłyszeć przy materiale z elektroniką, np. z OMD. Tam miękkie „podbrzusze”, jakim charakteryzuje się KBL było wyraźniejsze. Nie było problemów z kontrolą basu, jednak różnicowanie przez to nie było tak dobre jak z systemem odniesienia.
Druga rzecz wypływa wprost z zalet, które opisałem powyżej. Zagęszczenie dźwięku na mniejszej powierzchni skróciło też głębię sceny. W porównaniu z większością innych systemów zasilania to, co robi polski system jest niewiarygodne, bo dochodzi przecież do tego plastyka. Japońskie okablowanie robi to jednak lepiej, lepiej też różnicując plany.


Na sam koniec parę słów o tym, jak brzmią same kable z listwą AR, w której zastąpiły okablowanie Acrolinka, a jak sama listwa Acrolinkami. Kable KBL-a są ciepłe i mają wycofaną górę. To, że nie słychać tego w systemie jest zasługą listwy. Ta jest bardziej przezroczysta i bardziej dynamiczna. Jej najwyższa góra ma lekko podkreśloną część odpowiedzialną za „doświetlenie” pasma, przez co świetnie zgrywa się z firmowymi kablami. Prawdę mówiąc system daje z siebie znacznie więcej niż obydwa elementy osobno. Każdy z nich jest znacznie lepszy niż Oyaide, ale dopiero pracując wspólnie stają obok Acrolinków wpiętych do Acoustic Revive na równych prawach.

Podsumowanie

Kable i listwa KBL-a przychodzą w dobrze przygotowanych, ale ostatecznie dość prostych pudełkach z tektury. Nic w tym dziwnego, bo dokładnie w ten sam sposób sprzedawane są kable Tary Labs, Siltecha, Acrolinka, Oyaide i większości innych producentów. Jeszcze dwa lata temu Acrolink dokładał do tego drewniane pudełko z metalową blaszką znamionową. Ratując się przed podwyżkami cen, zrezygnował z tego luksusowego dodatku – drewno w kraju, w którym nie ma go za dużo jest takim właśnie luksusem.

Widziałbym jednak system KBL-a, składający się ze specjalnej edycji listwy i specjalnych edycji sześciu kabli (1 x do listwy + 5 x do urządzeń), sprzedawany w specjalnie przygotowanym, metalowym kejsie z piankowym wnętrzem i certyfikatem. Wystarczyłoby 10 takich systemów, np. na 10-lecie „High Fidelity” – sam bym odpowiedni certyfikat podpisał. To bowiem wybitne opracowanie, zarówno jeśli chodzi o wykonanie, jak i o dźwięk. Jego cena jest ponad dwukrotnie niższa od systemu odniesienia, a różnica w jakości nie tak znowu duża. A i ona zasadza się w znacznej mierze na różnicy charakterów. Obiektywnie patrząc japoński system jest lepszy. Słysząc jednak, o jak małą skalę tych zmian chodzi, wiedząc, że w Polsce powstało coś tak wyjątkowego, podpisuję się w ciemno i dokładam wyróżnienie RED Fingerprint.

Większość detali dotyczących budowy przywołałem w tekście streszczającym moją korespondencję z firmą KBL. Teraz opiszę stan z „natury”. Listwa sieciowa Reference Power Distributor wykonana jest z dwóch aluminiowych elementów – spodu, wyciętego i wyfrezowanego z jednego bloku duraluminium oraz przykręconej doń pokrywy. Gniazda Furutecha przykręcono do dna. Składają się z dwóch głównych części – dolnej ze stykami oraz swego rodzaju „maskownicy”, widocznej na zewnątrz. Łączone są za pomocą śruby. I to właśnie ta maskownica przyciska od góry gniazdo do pokrywy listwy. Trzeba jednak powiedzieć, że to nie jest sztywne połączenie, ponieważ nie da się owej śruby mocno przykręcić – łatwo zerwać gwint plastikowego gniazda, do którego wchodzi.

Połączenia wewnętrzne wykonane są grubymi kablami w tzw. „gwiazdę”. Również gniazdo IEC pochodzi od Furutecha. Jest ono rodowane, a gniazda sieciowe złocone. Wewnątrz między IEC i pozostałymi gniazdami jest mała płytka drukowana, do której są wlutowane kable z obydwu stron. Niemal identyczne gniazda sieciowe mam u siebie w ścianie (trzy sztuki), ale w moich powierzchnie styku są rodowane. W czasie testu system sieciowy Oyaide wpięty był do jednego z tych gniazd, system Acrolink + Acoustic Revive do drugiego, a system KBL Sound do trzeciego. Listwa stoi na czterech nóżkach, podobnych do tych stosowanych przez AR. Japończycy używają do tego pokrytego chromem mosiądzu, w polskiej listwie użyto brązu fosforowego z warstwą matowego niklu na zewnątrz. Na górnej ściance naniesiono laserowo nazwę produktu i logo firmy. Całość wygląda niezwykle profesjonalnie, lepiej nawet niż listwa Acoustic Revive.

Kable przypominają konkurentów, Acrolinki Mexcel 7N-PC9500, a to ze względu na zastosowane wtyki i kolor oplotu. Te pierwsze kojarzą się przez węglową plecionkę osłony. Metalowe elementy w KBL-ach są ze stali nierdzewnej i chromowane, zaś w Acrolinkach aluminiowe. Te pierwsze wyglądają niemal identycznie jak wtyki Furutecha, Acrolinki produkowane są na osobne zamówienie. Osłona kabla wykonana jest z plecionki PVC w kolorach bordowym i czarnym. Kabel jest giętki i ładnie daje się układać w systemie. Jest jednak dość ciężki, więc łączone nim elementy muszą stać solidnie i nie mogą być zbyt lekkie.

  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl

System odniesienia

Źródła analogowe
- Gramofon: AVID HIFI Acutus SP [Custom Version]
- Wkładki: Miyajima Laboratory KANSUI, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory SHIBATA, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory ZERO (mono) | Denon DL-103SA, recenzja TUTAJ
- Przedwzmacniacz gramofonowy: RCM Audio Sensor Prelude IC, recenzja TUTAJ
Źródła cyfrowe
- Odtwarzacz Compact Disc: Ancient Audio AIR V-edition, recenzja TUTAJ
- Odtwarzacz multiformatowy: Cambridge Audio Azur 752BD
Wzmacniacze
- Przedwzmacniacz liniowy: Polaris III [Custom Version] + zasilacz AC Regenerator, wersja z klasycznym zasilaczem, recenzja TUTAJ
- Wzmacniacz mocy: Soulution 710
- Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ
Kolumny
- Kolumny podstawkowe: Harbeth M40.1 Domestic, recenzja TUTAJ
- Podstawki pod kolumny Harbeth: Acoustic Revive Custom Series Loudspeaker Stands
- Filtr: SPEC RSP-101/GL
Słuchawki
- Wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ
- Słuchawki: HIFIMAN HE-6, recenzja TUTAJ | HIFIMAN HE-500, recenzja TUTAJ | HIFIMAN HE-300, recenzja TUTAJ | Sennheiser HD800 | AKG K701, recenzja TUTAJ | Ultrasone PROLine 2500, Beyerdynamic DT-990 Pro, wersja 600 Ohm, recenzje: TUTAJ, TUTAJ, TUTAJ
- Standy słuchawkowe: Klutz Design CanCans (x 3), artykuł TUTAJ
- Kable słuchawkowe: Entreq Konstantin 2010/Sennheiser HD800/HIFIMAN HE-500, recenzja TUTAJ
Okablowanie
System I
- Interkonekty: Siltech ROYAL SIGNATURE SERIES DOUBLE CROWN EMPRESS, czytaj TUTAJ | przedwzmacniacz-końcówka mocy: Acrolink 8N-A2080III Evo, recenzja TUTAJ
- Kable głośnikowe: Tara Labs Omega Onyx, recenzja TUTAJ
System II
- Interkonekty: Acoustic Revive RCA-1.0PA | XLR-1.0PA II
- Kable głośnikowe: Acoustic Revive SPC-PA
Sieć
System I
- Kabel sieciowy: Acrolink Mexcel 7N-PC9300, wszystkie elementy, recenzja TUTAJ
- Listwa sieciowa: Acoustic Revive RTP-4eu Ultimate, recenzja TUTAJ
- System zasilany z osobnej gałęzi: bezpiecznik - kabel sieciowy Oyaide Tunami Nigo (6 m) - gniazdka sieciowe 3 x Furutech FT-SWS (R)
System II
- Kable sieciowe: Harmonix X-DC350M2R Improved-Version, recenzja TUTAJ | Oyaide GPX-R (x 4 ), recenzja TUTAJ
- Listwa sieciowa: Oyaide MTS-4e, recenzja TUTAJ
Audio komputerowe
- Przenośny odtwarzacz plików: HIFIMAN HM-801
- Kable USB: Acoustic Revive USB-1.0SP (1 m) | Acoustic Revive USB-5.0PL (5 m), recenzja TUTAJ
- Sieć LAN: Acoustic Revive LAN-1.0 PA (kable ) | RLI-1 (filtry), recenzja TUTAJ
- Router: Liksys WAG320N
- Serwer sieciowy: Synology DS410j/8 TB
Akcesoria antywibracyjne
- Stolik: SolidBase IV Custom, opis TUTAJ/wszystkie elementy
- Platformy antywibracyjne: Acoustic Revive RAF-48H, artykuł TUTAJ/odtwarzacze cyfrowe | Pro Audio Bono [Custom Version]/wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany, recenzja TUTAJ | Acoustic Revive RST-38H/testowane kolumny/podstawki pod testowane kolumny
- Nóżki antywibracyjne: Franc Audio Accessories Ceramic Disc/odtwarzacz CD /zasilacz przedwzmacniacza /testowane produkty, artykuł TUTAJ | Finite Elemente CeraPuc/testowane produkty, artykuł TUTAJ | Audio Replas OPT-30HG-SC/PL HR Quartz, recenzja TUTAJ
- Element antywibracyjny: Audio Replas CNS-7000SZ/kabel sieciowy, recenzja TUTAJ
- Izolatory kwarcowe: Acoustic Revive RIQ-5010/CP-4
Czysta przyjemność
- Radio: Tivoli Audio Model One