pl | en

259 Listopad 2025

Wstępniak

tekst WOJCIECH PACUŁA
zdjęcia „High Fidelity”, mat. pras.: NIFC & Neumann, Wikipedia CC



No 259

1 listopada 2025

XIX MIĘDZYNARODOWY KONKURS PIANISTYCZNY IM. FRYDERYKA CHOPINA BINAURALNIE
Czyli jak urwać kurze złote jaja

Konkurs Chopinowski jest jednym z najważniejszych, międzynarodowych konkursów pianistycznych. Odbywa się co pięć lat i jest poświęcony wyłącznie muzyce Fryderyka Chopina.. Został zainicjowany w 1927 roku przez Jerzego Żurawlewa i organizowany jest przez Narodowy Instytut Fryderyka Chopina. W tym roku mamy jego XIX edycję.

...jakby nie patrzeć to postęp. Nie trzeba długo szukać, aby dotrzeć do informacji o tym, że Polskie Radio już podczas pierwszej edycji w 1927 roku było ze swoimi mikrofonami na sali Filharmonii Warszawskiej i że od samego początku przyznaje swoją prestiżową nagrodę za najlepsze wykonanie mazurków Chopina. Jest więc ważną częścią samego wydarzenia. Nota bene, pierwszym zwycięzcą był Rosjanin, Lew Oborin, a wśród reprezentantów ZSRR był również Dmitrij Szostakowicz.

⸜ Transmisja z występów pianistów jest obecna w internecie od 2015 roku – w tym roku, na playerze, także w wersji binauralnej; wyjątkiem były występy finałowe z orkiestrą

W każdym razie, to jeden z najważniejszych festiwali muzycznych Made in Poland. Kiedy patrzymy na to, jaką popularnością cieszy się zarówno wydarzenie, jak i sam kompozytor, w wielu krajach na całym, naprawdę – całym świecie, nietrudno pojąć, że w ten sposób działa, tak zwana, „miękka siła”. Przyzwyczailiśmy się do tego, że to nie Polska jest jej centrum i że to USA, a teraz również Korea i inne kraje spoza europejskiego kręgu kulturowego, są jej dysponentami. A Konkurs Chopinowski okazuje się jej fantastycznym źródłem i nośnikiem.

A rzecz to nie do przecenienia. Działa powoli, nie jest spektakularna, ale to ona kładzie podwaliny pod wiele innych inicjatyw. Jest siłą podskórną, niewidoczną, a jednak wyjątkowo mocną i stałą czasie. Przecież zarówno zwycięstwo Li Yundi, laureata XVI edycji w 2010 roku, reprezentującego Chiny, jak Bruce’a (Xiaoyu) Liu, zwycięzcy XVIII Konkursu Chopinowskiego w 2021 roku, wprawdzie Kanadyjczyka, ale o chińskich korzeniach, wywołało w Kraju Środka niemalże euforię i prawdziwy boom na Szopena, a co za tym idzie – na kraj, z którego pochodził.

Nie inaczej było z Koreą i jej reprezentantem, Seong-Jin Cho, który w 2015 roku zajął pierwsze miejsce podczas XVII edycji imprezy. Jak kiedyś już pisaliśmy, wydarzenie to spowodowało niezwykły, nieznany wcześniej wzrost sprzedaży fortepianów w tym kraju oraz wysyp szkół uczących na nich grać; wywiad z Koreańczykiem w „High Fidelity” był pierwszą rozmową z nim po wygranej konkursu; więcej → TUTAJ. Zdjęcie z laureatem znalazło się na naszej…

… jak mówię, nasz najważniejszy w tej chwili atut, ale o niezwykłej sile oddziaływania. To na jego sukcesie „płyną” też inne wydarzenia kulturalne, dzieła sztuki, a nawet polityka. Trzeba powiedzieć, że na sukces złożyły się zarówno muzyka, jak i szerokie rozpropagowanie tego wydarzenia we wszystkich możliwych kanałach. Obecność Konkursu na TikToku, w dodatku w pełnych transmisjach, a nie krótkich rolkach, może się wydać dziwaczna, ale w to ona była pierwszą ekspozycją wielu młodych ludzi na muzykę Szopena. Moja synowa mówi, że teraz rozumie, skąd jej młodzi koledzy na studiach wiedzą o tej imprezie, a nawet ją komentują. Mimo że się muzyką klasyczną nie interesują.

⸜ Eric Lu. 19. Międzynarodowy Konkurs Chopinowski. Warszawa, 16 października 2025 • zdj. Krzysztof Szlęzak/materiały prasowe NIFC

Wizualny aspekt tego widowiska jest niezwykle ważny. To on buduje – nomen omen – obraz zmagań pianistów, to on kreuje również gwiazdy. Bruce Liu po zwycięstwie odbył tourne po całym świecie, a wydawnictwo Deutsche Grammophon nie czekało zbyt długo z wydaniem płyty będącej zapisem jego koncertu, ponieważ ukazała się ona w kilka tygodni po zakończeniu konkursu. Sam muzyk mówił, że „czuje się jak gwiazda rocka”; więcej o nim i o fortepianie Fazioli → TUTAJ. Tak, socjale potrafią wypromować nawet muzykę klasyczną

… żywią się obrazkiem. W tym roku liczba memów związanych z wydarzeniem była chyba największa w historii, a większość z nich wyśmiewała nagłą miłość Polaków, ich głęboką wiedzę i subtelne rozróżnienia, którymi się kierowali przy wyborze faworyta, niezależnie od wieku, płci, wyznania, poglądów, zaplecza kulturowego itp., do muzyki Mistrza. Dodajmy do tego transmisje ze wszystkich etapów wydarzenia w serwisie YouTube, powtórki, programy specjalne, a otrzymamy ogromną ilość materiału wizualnego.

Tak się jednak składa, że historycznie rzecz biorąc, najlepszym sposobem na odbiór tych wydarzeń było słuchanie radia. To bardzo dobra forma przyswajania muzyki, paradoksalnie znacznie bardziej angażująca emocjonalnie niż wizja. A tym roku najbardziej ekscytującym sposobem na uczestnictwo w nim, poza zasiadaniem na krzesłach Filharmonii Narodowej, była transmisja Polskiego Radia Programu II w systemie binauralnym.

Na informację o tym natknąłem się przypadkowo, ale może dlatego, że nie czytałem zbyt dokładnie zapowiedzi przed imprezą. A mówił o tym zarówno rzecznik prasowy, jak i wszystkie materiały organizatorów. Na oficjalnej stronie Polskiego Radia mamy osobną zakładkę zatytułowaną: Poczuj się jak w Filharmonii Narodowej! Konkurs Chopinowski w dźwięku binauralnym; więcej → TUTAJ. W materiałach sporo mówiło się o tym, że to dźwięk najwyższej jakości, czasem dodając, że „przeznaczony jest on dla audiofilów”.

⸜ Konkurs Chopinowski to nie tylko muzyka, ale całą sfera wokół niego, także skandale. Jak wykluczenie Ivo Pogorelića w 1980 roku; na zdjęciu najnowsza płyta pianisty, z sonatami Beethovena i Rachmaninoffa w wersji Blu-spec CD2 (BSCD2)

Nie wiem, może się mylę, ale to chyba pierwsza taka wyraźna deklaracja. W tym sensie, że ktoś ze świata muzyki zrobił coś dla naszej branży. Gdyby porozmawiać z przypadkowo spotkanym studentem studiów muzycznych, czy to muzykiem, czy muzykologiem, gdyby spytać o to (niemal) dowolnego wykładowcy, a potem dodać do tego absolwentów wydziału reżyserii, realizacji – czy jak to się tam akurat nazywa – dźwięku i w tej rozmowie użyć słowa „audiofil”, niemal na pewno odpowiedzią będzie grymas niechęci, machnięcie ręką, a może nawet jakaś zmyślna obelga, która pokaże zarówno pogardę rozmówcy dla tej grupy, jak i pozwoli mu pokazać swoją wyższość.

Pojawienie się więc nazwy „audiofil” w szerokiej propagacji, w dodatku w pozytywnym, wręcz „wzorcowym” kontekście było dla mnie zaskoczeniem. To może być chwilowy kaprys, wyskok, nieumyślny błąd, ale być może jest i tak, że mamy właśnie do czynienia z masą krytyczną i że audiofilski sposób słuchania muzyki, czyli perfekcjonistyczny, przestał być ezoteryką, a stał się częścią mainstreamu. Jego części premium, ale jednak.

Żeby państwa nie męczyć, powiem tylko, że nagrania (transmisja) binauralne wymagają skorzystania z słuchawek. Chesky Records opracowało specjalny system do konwersji tego typy rejestracji na potrzeby kolumn, ale generalnie – słuchawki. Przy rejestracji korzysta się z dwóch mikrofonów, najczęściej dookólnych, umieszczonych w tzw. sztucznej głowie („dummy head”). Ma ona wyprofilowane uszy, nos i głowę, czasem również tors, mające naśladować głowę realnego człowieka. Dzięki temu sygnał jest zmodyfikowany za pomocą HRTF. Taki sygnał jest przez nas interpretowany tak, jakbyśmy to my siedzieli w miejscu nagrania i to nasze uszy odbierały tę przestrzeń.

W tym roku obchodzimy okrągłą, 130. rocznicę pierwszej transmisji za pomocą słuchawek. W 1895 roku, dzięki systemowi Electrophone, po raz pierwszy można było wysłuchać muzyki granej na żywo w lokalnym budynku opery, także za pomocą słuchawek podpiętych do linii telefonicznej. System działał na zasadzie subskrypcji i oferował odsłuchy w niedzielę. Oprócz przedstawień muzycznych można było również zamówić transmisję nabożeństwa z lokalnego kościoła. Była to pierwsza…

… pomysł Polskiego Radia z transmisją binauralną był więc po trzykroć trafiony. Raz (choć materiały PR o tym nie mówią w tym kontekście) – wspomniana rocznica pierwszej transmisji za pomocą słuchawek. Dwa, setna rocznica pierwszej transmisji Polskiego Radia. A trzy – Konkurs Chopinowski. Razem dają one coś znacznie większego niż prosta suma składowych. Bo, nie trzeba chyba przekonywać, ludzie słuchają dzisiaj muzyki już nie tylko w samochodach, ale właśnie przez słuchawki.

⸜ Skandal z Pogorelićem, przedstawicielem Jugosławii, został nagłośniony przez ostentacyjny protest Marthy Argerich, laureatki z roku 1969, członkini jury; na zdjęciu jej płyta z muzyką Chopina i Liszta z dyrygentem Claudio Abbado a okładce

Siadałem więc rano do pisania tekstów, popołudniami i wieczorami relaksując się – ze słuchawkami na uszach. Nie tylko ja, z tego, co wiem. Zaraz po tym, kiedy się tylko dowiedziałem o tej możliwości, wysłałem info do Hisao Natsume, szefa wydawnictwa Sakutraphon, który natychmiast wszedł na stronę www Polskiego Radia i zaczął słuchać konkursu właśnie w ten sposób. Zresztą po krótkim czasie poprosił mnie o polecenie dobrych słuchawek Bluetooth, ponieważ przekaz binauralny go zachwycił i chciał „więcej”.

A mówimy przecież o miłośniku Szopena słuchanego z płyt 78 rpm (!); więcej → TUTAJ. Przy okazji dopowiem, że Hisao-san pracuje właśnie nad reedycją płyty japońskiego pianisty, Kazuo Yasukawa, który dorasta we Francji i był uczniem Lazare Lévy. A ponieważ właśnie teraz spotkał się w Tokio z Mietkiem Stochem, który przywiózł mu kilka ciekawych płyt z Polski, również przedwojennej Muzy, być może zobaczymy CD z reedycją nagrań Jerzego Lalewicza, ucznia Anny Essipowej. Zapewne możemy się więc spodziewać…

… uczestników konkursu w ten sposób było dla mnie przeżyciem szczególnym. Pozostawiając na chwilę na boku emocje związane z muzyką i muzykami, a przecież na grupie KTS-y przerzucaliśmy się swoimi typami i faworytami, dźwięk uzyskany w ten sposób był naprawdę wysokiej próby. Naprawdę dawno nie słyszałem tak realistycznie brzmiącego fortepianu. To w ten sposób doskonale słychać było, czym różnią się Fazioli , Steniway i Kawai.

W kontrze do słuchania przez internet, Rysiek B., znany zapewne państwu ze spotkań Krakowskiego Towarzystwa Sonicznego, lobbował za słuchaniem w mono, przez vintage’owe odbiorniki lampowe, których jest admiratorem i kolekcjonerem. Technika jest jednak przeciwko niemu.

Trzeba bowiem wiedzieć, że radia analogowego już nie ma od lat. Wprawdzie przesył wciąż ma miejsce na falach radiowych, więc jest analogowy, to jednak w studiu sygnał jest w całości cyfrowy, w dodatku mocno skompresowany. Dlatego też transmisja binauralna, dostępna jedynie z pośrednictwem internetu, wydała mi się najlepsza. I to w prostym zestawie, z moim smartfonem Samsung A52 i ze słuchawkami Final ZE8000 Jibun Dummy Head; więcej → TUTAJ.

Szybko okazało się, że to transmisja „raw”, czyli bez edycji, bez przerw, z mikrofonami na stałe otwartymi i ciągłym przekazem od początku do końca koncertów. Było w tym coś niezwykle odświeżającego. Po jakimś czasie złapałem się na tym, że słucham nie tylko muzyki, ale i przerw między występami, z odgłosami z sali, rozmowami, strzelaniem krzesłami itp. Bardzo, ale to bardzo mnie to uspokajało.

⸜ „Sztuczna głowa” Neumann KU-100 • zdj. mat. pras. Neumann

Kiedy chciałem posłuchać redaktora Przemysława Psikuty i jego gości, przełączałem się na oficjalną transmisję, wystarczył wdusić przycisk obok tego oznaczonego jako „Transmisja binauralna”. Ale coraz częściej pozostawałem na sali, z jej „białym szumem”. Taka uwaga na przyszłość – a może warto by było ustawić „sztuczną głowę” Neumanna w „saloniku prasowym” i wysłuchać dyskusji w ten sposób, jakbyśmy siedzieli tam wraz z rozmówcami?

A to dlatego, że brzmiało to niezwykle realistycznie. Zapewne, gdyby zastosować po przedwzmacniaczach mikrofonowych jeszcze lepsze przetworniki A/D, na przykład firm dCS czy Bricasti, byłoby jeszcze lepiej, a gdyby to by transmisja w formacie DSD – również. Ale – nie ma co narzekać, bo było bardzo dobrze. Kiedy słuchałem w przerwach fragmentów wystąpień przywoływanych przez redaktorów prowadzących nie miałem wątpliwości, że transmisja binauralna była…

… bólem odkryłem, że nikt się tą transmisją nie zajmował. Otworzenie takiego „okna” do sali Filharmonii – świetnie. Ale nawet takie podejście, to jest bez ingerencji, żeby działało musi być dokładnie przygotowane i nadzorowane. Najwięcej pracy wymagają bowiem, tak się składa, rzeczy wyglądające jak nieprzygotowane. Rzecz w tym, że aby oszczędzić sobie kłopotów, realizatorzy Polskiego Radia zapięli w tor sygnałowy tak zwaną, bramkę. Ta konkretna robiła jedną rzecz – po obniżeniu się sygnału do zadanego poziomu, był on wyciszany kilka decybeli – zakładam, że o jakieś 5-8 dB. Dzięki temu, kiedy nic się nie dzieje na scenie, całość jest przyciszana.

Bramki tego typu stosuje się w czasie koncertów, sam z nich korzystam, głownie dla mikrofonów wokalistów, czasem perkusji instrumentów. Chodzi o to, aby nie powiększać niepotrzebnie ilości szumów w sygnale wyjściowym. Takiej bramce można zadać poziom przyciszenia, poziom zadziałania, czas którym reaguje na sygnał i czas w którym wycisza go. To naprawdę pomocne narzędzie. Ale nie w tym przypadku.

W efekcie jej zastosowania w przerwach, ale i w przy cichych fragmentach gry, sygnał nagle zanikał, by po chwili powrócić. Denerwujące to było jak cholera! Bramka ta pracowała również podczas transmisji w zwykłym stereo, ale właśnie w przekazie binauralnym, w którym mamy mnóstwo informacji o akustyce, czyli informacji o niskim poziomie, było to szczególnie dokuczliwe. Znacznie bardziej, że przywołam jeden ze skandali tegorocznego konkursu niż kasłanie widzów w przerwach.

⸜ Tak działa bramka o której mowa • rys. → IAINF, CC2.0, dostęp: 20.10.2025

Bez niej można by nawet zapomnieć o tym, że nie mamy tu komentarzy, że głosy konferansjerów też są słyszane z sali, a nie bezpośrednio z linii, że nikogo tak naprawdę ta transmisja nie obchodzi, oprócz nas, słuchaczy. A tak – fantastyczna rzecz, która okazała się dla Radia ciekawostką, o której zapomniało w tym samym momencie, w którym o niej poinformowało. A do tego, a słucham właśnie Kanadyjczyka, Kevina Chena, koncerty z udziałem orkiestry nie były już pokazywane binauralnie – przycisk do tej transmisji zniknął z radiowego Playera.

W każdym razie, można było przecież pomyśleć o fajnym logotypie, prawda? Można było również poinformować audiofilów, że jest taka możliwość, wysyłając stosowne informacje do redakcji pism, a jest ich całkiem sporo. Chodziło o klasyczne pozyskanie odbiorców docelowych. W Polsce to wprawdzie tylko kilkadziesiąt tysięcy ludzi (czytelników), ale są to ludzie „wpływu”, którzy są autorytetem dla rodziny i przyjaciół, co daje liczbę całkiem już godziwą – liczbę ludzi, których taka informacja mogłaby zainteresować można by było liczyć w setkach tysięcy.

Bo, jak mówię, niemal wszyscy słuchają dzisiaj muzyki, podkastów, słuchowisk i książki mówionej przez słuchawki. Dla nich transmisja binauralna byłaby odkryciem kompletnie innego wszechświata. Można by następnie takie koncerty wydać na CD (złoto?, UHQCD w Japonii?), a może nawet SACD – właśnie dla audiofilów. Swoją drogą, ciekawe, czy wspomniana bramka została zapięta przed wysyłką z miksera, czy na etapie transmisji. Jeśli przed, to zarejestrowany sygnał byłby nią skażony na stałe, a przez to wadliwy.

To, krótko mówiąc, potencjalne źródło promocji i pieniędzy. Nad taką edycją każde pismo, z „High Fidelity” na czele, z pocałowaniem ręki objęłoby patronat, zaangażowałoby się w promocję czy to samych koncertów, czy – później nagrań. Można by wydać je na CD (SACD) i pliki, a może nawet, szalony pomysł, płyta LP z wersją wielomikrofonową i binauralną. Pamiętacie państwo płyty Zenph Studios z serią „Zenph Re-Performance”, wydawane przez Sony, na których mieliśmy obydwie wersje nagrań? – Znakomity pomysł, szkoda, że zarzucony po czterech tytułach. Dlaczego by nie zrobić tego z Szopenem i transmisjami z Filharmonii Narodowej?

⸜ Glen Gould w nagraniu binauralnym? – Proszę bardzo, Wariacje Goldbergowskie odegrane z perforowanej taśmy, zapisanej przez samego muzyka 2 1955 roku; wydawnictwo: Sony BMG Music Entertainment, nagranie bezpośrednio w DSD

No, dobrze – naku…ałem się, nawywnętrzałem, bo tak urwać kurze złote jaja, że przywołam pre-TikTokowy mem, a więc bardziej słowny niż wizualny, którego źródłem była komedia w reżyserii Juliusza Machulskiego Kiler-ów 2-óch (1999), to rzadka umiejętność. Żeby jednak nie kończyć tekstu w złym nastroju dodam, że najważniejsze jest to, o czym już mówiłem: transmisja binauralna miała miejsce. Była wysokiej próby. Była skierowana do audiofilów. I cieszyła ludzi nie tylko w Polsce ale i na świecie. Patrz – Japonia, w której powstały gra, mangha i anime związane z Chopinem.

Przykładem niech będzie Piano no Mori (Las Pianina) Makoto Isshiki – 26 tomów – oraz pełnometrażowy film w 2007 roku w reżyserii Masayukiego Kojimy (studio Madhouse), a następnie serial telewizyjny w latach 2018-2019; więcej → TUTAJ. Bo Chopin to nasze „złoto” i źródło siły, którą możemy oddziaływać na ludzi z wielu krajów. Warto więc pomyśleć o każdym aspekcie tego przekazu, bo właśnie szczegóły tworzą zgodny wewnętrznie przekaz. Zgodny, czyli – dobry. A tego byśmy przecież wszyscy…

WOJCIECH PACUŁA
redaktor naczelny

Kim jesteśmy?

Współpracujemy

Patronujemy

HIGH FIDELITY jest miesięcznikiem internetowym, ukazującym się od 1 maja 2004 roku. Poświęcony jest zagadnieniom wysokiej jakości dźwięku, muzyce oraz technice nagraniowej. Wydawane są dwie wersje magazynu – POLSKA oraz ANGIELSKA, z osobną stroną poświęconą NOWOŚCIOM (→ TUTAJ).

HIGH FIDELITY należy do dużej rodziny światowych pism internetowych, współpracujących z sobą na różnych poziomach. W USA naszymi partnerami są: EnjoyTheMusic.com oraz Positive-Feedback, a w Niemczech www.hifistatement.net. Jesteśmy członkami-założycielami AIAP – Association of International Audiophile Publications, stowarzyszenia mającego promować etyczne zachowania wydawców pism audiofilskich w internecie, założonego przez dziesięć publikacji audio z całego świata, którym na sercu leżą standardy etyczne i zawodowe w naszej branży (więcej → TUTAJ).

HIGH FIDELITY jest domem Krakowskiego Towarzystwa Sonicznego. KTS jest nieformalną grupą spotykającą się aby posłuchać najnowszych produktów audio oraz płyt, podyskutować nad technologiami i opracowaniami. Wszystkie spotkania mają swoją wersję online (więcej → TUTAJ).

HIGH FIDELITY jest również patronem wielu wartościowych wydarzeń i aktywności, w tym wystawy AUDIO VIDEO SHOW oraz VINYL CLUB AC RECORDS. Promuje również rodzimych twórców, we wrześniu każdego roku publikując numer poświęcony wyłącznie polskim produktom. Wiele znanych polskich firm audio miało na łamach miesięcznika oficjalny debiut.
AIAP
linia hifistatement linia positive-feedback


Audio Video show


linia
Vinyl Club AC Records