pl | en

WYWIAD

PIOTR GAŁKOWSKI

Firma: Divine Acoustics
Stanowisko: właściciel, konstruktor

Kontakt:
ul. Słowackiego 10B/10
46-040 Ozimek | POLSKA


info@divineacoustics.com

DIVINEACOUSTICS.com

KRAKÓW | Polska


Wywiad

Wysłuchał i spisał: WOJCIECH PACUŁA
Zdjęcia: Divine Acoustics | Wojciech Pacuła

No 209

1 września 2021

DIVINE ACOUSTICS jest polską, specjalistyczną firmą, założoną w 2003 roku przez pana PIOTRA GAŁKOWSKIEGO. W centrum jej zainteresowań są kolumny głośnikowe, ale w ofercie znajdziemy również podstawę antywibracyjną, nóżki antywibracyjne oraz kabel głośnikowy. Produkty Divine Acoustics są opracowaniami własnymi, znacznie różniącymi się od pozostałej oferty na rynku.

EST W POLSCE SPORO FIRM, które debiutowały na łamach „High Fidelity”, a które z czasem stały się ważnymi graczami na polskim – choć nie tylko – rynku audio. Równie wiele jednak przepadło. DIVINE ACOUSTICS jest jednym z tych producentów, którzy przetrwali niejedno i dla którego nowe kolumny BELLATRIX (test w tym samym wydaniu HF) są już trzecim „otwarciem”.

Firmę poznałem w 2007 roku i od tej pory regularnie – choć nieczęsto – testuję niemal wszystkie jej produkty. Najpierw były to kolumny głośnikowe, a potem dołączyły do nich kable głośnikowe HALLEY, platforma antywibracyjna GRAVITY i nóżki antywibracyjne KEPLER. Okazuje się jednak, że wszystkie one powstały niejako „przy okazji” głównej oferty, to jest kolumn, i zastosowane w nich rozwiązania mają swoją rolę do odegrania, że tak powiem. Pan Piotr jest bowiem jednym z tych konstruktorów, którzy przykładają wagę do każdego, dosłownie każdego detalu budowy. I każdy jest dla nich równie ważny.

O tej jego „obsesji”, o historii firmy, a także o – jakże by inaczej – Bellatrixach, z PIOTREM GAŁKOWSKIM, właścicielem firmy Divine Acoustics, rozmawia WOJCIECH PACUŁA. Rozmowie przysłuchuje się i co jakiś czas ją uzupełnia pan MARCIN, przyjaciel konstruktora i pierwszy recenzent wszystkich jego produktów.

»«

WOJCIECH PACUŁA Proszę przypomnieć, jak wystartował pan z firmą Divine Acoustics.
PIOTR GAŁKOWSKI Oficjalnie, czy jako DIY? – Bo chyba większość producentów tak zaczynała… Byłem „kupiony” już jako mały chłopiec. Świetnie ten moment pamiętam, mimo że miałem pięć, może sześć lat. Mama była nauczycielką, a w szkole organizowane były dyskoteki, na które z nią chodziłem, ponieważ nie miała co ze mną zrobić. Stałem wówczas przed głośnikiem jak zahipnotyzowany patrząc, jak się porusza jego membrana – to wtedy przepadłem… (podkr. – red.)

Pierwsze głośniki wykonałem w szkole podstawowej, a ich obudowę zrobiłem z… tektury. Włożyłem do tekturowego pudełka stare, wyciągnięte z jakiegoś radia głośniki i zobaczyłem, że to inaczej gra. A jeśli tak, to trzeba coś z tym zrobić. Na poważnie audio zająłem się już na studiach – studia nie były z tym jednak związane.

WP Co pan studiował?
PG Jestem po budownictwie – konstrukcje inżynierskie. Ciekawe, ale wiele z tych studiów, po zmianach i adaptacji, ma zastosowanie w audio. Przydały mi się też umiejętności związane z obliczeniami sztywności, podatności itp. Nawet wykonanie w prawidłowy sposób obudowy głośnikowej, która ma wiele wspólnego z konstrukcją budynku, na tym zyskało – tu także mamy „belki”, „słupy” itp. Dużo z tych studiów wyniosłem, choć jeszcze więcej „zgubiłem”.

W każdym razie pierwsze głośniki wysłałem do pana w 2007 roku – i od tego momentu można liczyć historię Divine Acoustics. Był to model PROXIMA 1.

WP Kolumny zaskoczyły mnie kompletnie – i wyglądem, i brzmieniem. Było to coś zupełnie innego od oferty dostępnej na rynku audio, a było przy tym dogłębnie przemyślane.
PG To prawda – chciałem pokazać coś zupełnie innego niż pozostali producenci. Gdybym był n-tą firmą z sześciennymi, prostymi obudowami, to nie miałbym szans się przebić, nikt by mnie nie zauważył. I tak z tym zauważeniem było bardzo trudno, ponieważ trzeba włożyć w to mnóstwo pracy, zwłaszcza jeśli nie ma się na start dużych pieniędzy.

Prawdę mówiąc kolumny, które do pana pojechały była to pierwsza i jedyna para, jaką wówczas wyprodukowałem – poza prototypami. Po prostu na więcej nie było mnie stać. Kiedy w 2013 roku wysyłałem do pana model PROXIMA v3, było to rok po pożarze warsztatu. Kolumny powstały w małym pokoju, trochę mniejszym od tego, w którym teraz rozmawiamy. Stać mnie było wówczas na dwie pary.

WP Dlaczego warsztat się zapalił?
PG Od uderzenia pioruna… Nie był to mój budynek, wynajmowałem go, ale część wyposażenia należało do mnie – spaliło się wszystko. Najbardziej żal mi było obudów – miałem gotowych piętnaście par. Stwierdziłem wówczas, że nie ma sensu ciągnąć tego, co było i w wyniku tych przemyśleń powstała, już wspomniana przeze mnie, Proxima 3. Kolejnym głośnikiem była ELECTRA 3, w 2015 roku. Kiedy jechały do pana do testu miałem już gotowych pięć par, jak widać, rozwijałem się :)

Przez te lata sprzedałem ponad 100 par wszystkich modeli głośników. Płynęły na cały świat, w tym do Azji. A będąc przy Azji – największym problemem było znalezienie firmy, która tam je wyeksportuje. Okazało się, że ten „taśmociąg” działał tylko w jedną stronę i ludzie byli zaskoczeni moim pytaniem o export. Stamtąd – każda ilość, dowolnych produktów. Ale do Chin? – „Export? Do Chin? Panie, chyba o import panu chodzi…”- słyszałem w słuchawce. Aż dostałem kiedyś maila od mojego dealera z Szanghaju, który miał moje głośniki, mimo że nawet nie wiedziałem, że mam tam swojego przedstawiciela… Okazało się, że został nim dzięki mojemu dystrybutorowi z Hongkongu.

WP W tym czasie pracował pan zawodowo gdzie indziej, prawda?
PG Tak, od 2008 roku pracowałem na dwa etaty. Teraz, po prawie trzynastu latach takiej pracy zdecydowałem się poświęcić całą moją energię firmie Divine Acoustics.

Pandemia wiele w moim życiu zmieniła, miałem czas na przemyślenia, mogłem rozważyć na spokojnie, co dalej? Tak naprawdę model Bellatrix miał być gotowy przed lockdownem, ale w czasie jego trwania wszystko zwolniło, niemalże się zawiesiło, przed pandemią urodziła mi się córka, a niedawno druga, miałem więc czas, żeby nowe kolumny „doszlifować” na spokojnie. Ponieważ tak wiele się zmieniło zdecydowałem, że to dobry moment na nowy start. Electra i Proxima powoli już więc odchodzą na „emeryturę”, będę je sprzedawał tylko do wyczerpania podzespołów.

Pierwszym modelem w nowej „erze” jest Bellatrix. Pozostają w niej również nóżki Kepler oraz platforma Gravity, którą testował pan w 2013 roku – okazało się, że jest na nią spore zapotrzebowanie. W głowie mam już nową platformę, a także stolik, ale na to potrzeba dużo czasu i pieniędzy :) Na razie sporo zainwestowałem w kolumny Bellatrix, ponieważ komponenty do ich budowy nie są tanie.

WP Powiedzmy więc parę słów o tych kolumnach.
PG Są to kolumny dwuipółdrożne z zewnętrzną zwrotnicą i obudową typu bas-refleks. Przy ich składaniu jestem wręcz maniakalnie precyzyjny, ponieważ wszystko jest ważone i mierzone z dużymi dokładnościami. Do tego stopnia, że ważąc cewki biorę pod uwagę temperaturę w danym dniu, ponieważ trzeba odpowiednio skalibrować wagę. Ale daje mi to niebywałą powtarzalność. Wczoraj zrobiłem taki test – wziąłem lewą kolumnę z jednej pary, a prawą z innej i zagrały identycznie.

Samo przygotowanie dokumentacji tego produktu – a liczy ona ponad 100 stron – i przejście od prototypu do gotowego produktu zajęło mi ponad rok.

WP Ale chyba właśnie tak powinno to wyglądać.
PG Też tak uważam, chociaż w naszej branży to nie jest norma. Czasem oglądam na YouTube tzw. „factory tour”, czyli filmiki pokazujące, jak wygląda produkcja w danej firmie. Jeśli jest to producent kolumn, to najczęściej jest tak, że wstawiają gotową kolumnę do małej komory bezechowej, gdzie ją mierzą, a komputer pokazuje, że jest „OK.”. Ale to nie do końca jest „OK.”, ponieważ zakłada to bardzo dużą tolerancję, a w konsekwencji uśrednienie brzmienia.

Ja każdą parę składam osobiście, wygrzewam i odsłuchuję, porównując do kolumny wzorcowej. Zajmuje to sporo czasu, ale uważam, że tak musi być. Przykładowo: gdy na początku września zacznę składać kolejne egzemplarze Bellatrix od początku, będą one gotowe do sprzedaży dopiero w listopadzie, po około trzech miesiącach.

WP Skąd takie właśnie przetworniki w Bellatrix?
PG Chyba po raz pierwszy ma pan w teście kolumny z przetwornikiem ETON Orchestra – a to bardzo ciekawy głośnik. Jego membrana jest papierowa, ale firma mówi o nim „papier wymyślony na nowo”. W 2018 roku byłem w Monachium na wystawie High End i dowiedziałem się, że Eton wprowadził go do sprzedaży zaledwie rok wcześniej, wciąż była to więc nowość.

Wszyscy na około sięgają po głośniki Scan-Speak Revelator. Jednym z powodów, dla których zainteresował mnie ETON było to, że chciałem się odróżnić od innych producentów. Nie mogłem pokazać kolejnej kolumny ze Scan-Speakiem – owszem, to znakomity przetwornik, ale popularny aż do „bólu”. Porozmawiałem z przedstawicielem ETONA i zamówiłem kilka głośników na próbę, do porównania ze Scan-Speakiem. Od pierwszego odtworzenia wiedziałem, że to jest TO.

WP W czym „nowy papier” ETONA jest „nowy”?
PG Kiedy dotknie pan przetwornik ze zwykłego papieru, to nieuchronnie się on ugnie. Głośnik ETONA ma zaś ożebrowanie, które go usztywnia – nawet mocne pchnięcie nie powoduje jego odkształcenia. Scan-Speak również ożebrowuje swoją membranę, ale robi to przecinając ją i sklejając. ETON zaś ma do tego matrycę, która wytłacza całą membranę już z ożebrowaniem. A to jest ważna różnica z punktu widzenia mechaniki.

Przyjrzyjmy się konstrukcji karoserii samochodowej – jeśli samochód ma dużą maskę przednią, to są na niej przetłoczenia. Daje to większą sztywność. Podobnie jest z membraną – ożebrowana jest sztywniejsza, to po pierwsze, a po drugie jest trochę grubsza niż gdyby była płaska, dodatkowo na jej obwodzie nie pojawią się niepożądane rezonanse – i te jego zalety słychać. Nie jest to jednak membrana wolna od wad, dlatego tak wiele czasu zajęło mi skonstruowanie zwrotnicy.

Problemem Etona jest dość mocny rezonans przy 5-6 kHz, który sprawia trudności. Słychać go jako swego rodzaju „szelest”, niezbyt fajny efekt… Trzeba więc było specjalnie do tego głośnika opracować zupełnie nową zwrotnicę, co zajęło mi sporo czasu. Udało mi się jednak praktycznie w całości ten rezonans wyeliminować.

WP Mimo że to zwrotnica 1. rzędu, czyli – teoretycznie o dość łagodnym spadku.
PG Udało się to dzięki obwodom korekcyjnym, które też kompensują cewkę. Otrzymałem ładnie opadającą charakterystykę, jak dla zwrotnicy 1. rzędu, ale bez tych brudów w paśmie powyżej.

WP Głośnik wysokotonowy został odsprzęgnięty podobnym układem, jak w nóżkach Kepler – tego typu rozwiązanie naprawdę pomaga?
PG Tak, różnica jest bardzo duża. Jeślibyśmy „zwarli” Keplera, to scena uciekłaby ze środka na jedną stronę. Sam nie spodziewałbym się, że odsprzęgnięcie głośnika wysokotonowego jest tak ważne. Tak naprawdę nóżki Kepler powstały po tym opracowaniu – system ten zaprojektowałem dla kolumn Bellatrix.

Wzięło się to z mojej metodologii testowania przetworników. Stawiam je na stoliku, przed sobą i słucham ich bez obudów. Bardzo cicho, to oczywiste, ale wszystko i tak słychać. Okazało się, że dla głośnika wysokotonowego było ekstremalnie ważne, na czym stał. Skoro na samym głośniku bez obudowy i zwrotnicy, czyli elementów zniekształcających, usłyszałem różnicę pomiędzy głośnikami lewym i prawym, gdy zasilane były sygnałem mono, to zrozumiałem, że coś w tym jest.

WP Bellatrix powstawały długo, ale to chyba dobrze, że nie robił pan tego na „wdechu”?
PG Oczywiście – jeśli chcemy przygotować naprawdę dobry produkt, to nie może on powstać szybko. 60-70% czasu projektowania to czekanie. Zanim zacząłem projektować zwrotnicę musiałem wygrzać głośniki niskotonowe, co zajęło mi trzy miesiące. Zanim zacząłem stroić głośnik wysokotonowy – to samo. Potem zmiany w zwrotnicy, a były ich setki, a po każdej zmianie kilka dni na akomodację, na wygrzanie, na sprawdzenie w różnych warunkach. Często było tak, że wieczorem kolumna grała inaczej, a rano inaczej i musiałem znaleźć tego przyczynę.

Dzięki temu obsłuchałem każdą nóżkę opornika i kondensatora, każdą cewkę – naprawdę. Docinam zresztą nóżki z dokładnością do jednego milimetra – to też słychać. Jeśli ktoś spyta się, czy zamiast kondensatora Jantzena może wstawić Mundorfa, to odpowiem, że nie. Nie dlatego, że Mundorf jest zły lub że go nie lubię, ale dlatego, że wymiana tego elementu powoduje zmiany, które należy ponownie po wygrzaniu przetestować – ustawić ten kondensator w taki sposób, żeby pasował do reszty układu.

Cały rok walczyłem też z wytłumieniem kolumn. W środku nie ma żadnego miękkiego wytłumienia – są tam tylko twarde maty, które do tego celu wyszukałem i oceniłem w sesjach odsłuchowych. I one również są ważone z dokładnością do jednej tysięcznej grama (0,001 g), uwzględniając podczas ważenia temperaturę i ciśnienie atmosferyczne. Aby zapewnić pełną powtarzalność i wewnętrzną objętość całej konstrukcji wykonałem stoły montażowe, które pozwalają złożyć każdą obudowę w dokładnie taki sam sposób.

WP Przetworniki również trzeba tak dobrze sparować?
PG Może to, co powiem, nie jest zbyt popularnym poglądem, ale w przypadku przetworników aż tak precyzyjne parowanie nie jest konieczne. Okazuje się, że dla dźwięku ważniejsze jest precyzyjne wykonanie obudowy, dokładne wytłumienie i dopracowanie zwrotnicy. Nierównomierność złożenia głośnika w fabryce jest daleko mniej problematyczna niż niedokładności pozostałych komponentów kolumny.

WP Będąc przy precyzji powiedzmy, że zaprojektował pan i wykonał własne zaciski głośnikowe. Przypominają zaciski Cardasa – mam rację?
PG Tak, to moje nowe zaciski, ale nie są one „kopią”, punkt wyjściowy był zupełnie inny. Poza tym moje zaciski są znacznie bardziej złożone.

Związane jest to z konstrukcją kolumn Bellatrix – wszystko jest w nich kierunkowe. Każdy kabelek, kondensator, cewka i opornik są w nich obsłuchane i na tej podstawie wybierałem kierunek przepływu prądu. Kiedy zacząłem podłączać różne zaciski, każdy coś od siebie wprowadzał do dźwięku. Żaden z nich nie miał też określonego kierunku. Najlepiej byłoby, gdyby ich w ogóle nie było… Nie chciałem tego tak zostawić, zacząłem więc eksperymentować. Po siedemnastym prototypie się udało :) Zaciski wykonuję samodzielnie.

WP Skoro Bellatrix powstawały tak długo, kiedy będą gotowe następne modele?
PG Przy ‘projekcie Bellatrix’ wiele się nauczyłem, popełniłem wiele błędów, które musiałem poprawiać, dlatego na nową konstrukcję będę mógł poświęcić o połowę mniej czasu. Strzelam –za półtora roku będę miał gotowy kolejny model. Będzie to jakiś tańsza, bardziej przystępna cenowo kolumna.

Zawsze chciałem robić coś „dla ludzi” i mi się to udawało. W Bellatrix jest wszystko, czego się nauczyłem, doprowadzone do ekstremum, dlatego muszą tyle kosztować (tak naprawdę powinny kosztować dwa razy więcej, jeślibyśmy się trzymali standardów dużych firm – przyp. red.). Ale dało mi to wiedzę, którą mogę zastosować przy mniejszym nakładzie środków w tańszych kolumnach. Bez sensu jest zrobić głośnik, który kosztuje nie wiadomo ile – lepiej zrobić coś, co będzie cieszyło wielu ludzi.

WP Dziękuję za rozmowę!
PG Ja również dziękuję i pozdrawiam czytelników „High Fidelity”!