pl | en

KABEL NAPIĘCIA ZASILAJĄCEGO AC

GigaWatt
PERFORMANCE
PowerSync Plus

Producent: P.A. LABS.
Cena (w czasie testu): 1400 zł/1 m

Kontakt: ul. Marii Skłodowskiej-Curie 1
95-100 Zgierz | POLSKA


www.GIGAWATT.pl

MADE IN POLAND

Do testu dostarczyła firma: GIGAWATT


Test

Tekst: WOJCIECH PACUŁA
Zdjęcia: Wojciech Pacuła | Gigawatt

No 207

1 lipca 2021

ŚWIATOWA PREMIERA

GigaWatt powstał w 2007 roku, chociaż jego korzenie sięgają roku 1998 – jej wcześniejszym wcieleniem była firma Power Audio Laboratories. GigaWatt został założony przez ADAMA SZUBERTA – elektronika i pasjonata audio – który był również współzałożycielem i głównym konstruktorem PAL-a. Firma specjalizuje się w systemach ochrony napięcia zasilającego systemów audio. Testujemy jej najnowszy kabel zasilający AC, należący do serii PERFORMANCE model PowerSync Plus.

ANDEMIA ZMIENIŁA W GOSPODARCE naprawdę wiele – truizm, ale prawdziwy. Przecięła tzw. łańcuchy dostaw, przez co zablokowała produkcję, a przynajmniej ją spowolniła. W audio COVID-19 miał paradoksalny, odwrotny skutek – sprzedaż urządzeń służących do odsłuchu muzyki wzrosła skokowo, przez co zaczęło brakować podzespołów (pisaliśmy o tym w artykule Koronawirus a sprawa audio z kwietnia 2020 roku, czytaj TUTAJ). Jak mówił mi przed paroma dniami MACIEK LACHOWICZ, szefujący Fezz Audio, producentowi wzmacniaczy lampowych, zamówienie dużej partii lamp jest w tej chwili niemal niemożliwe, a jeśli już, to czas oczekiwania jest zabójczo wydłużony, a ostateczna dostawa – niepewna.

Brak podzespołów i materiałów może się jednak okazać impulsem pobudzającym innowacyjność i popychającym konstruktorów w kierunki, o których wcześniej nie myśleli. A innowacyjność oznacza postęp. Z kolei postęp do często lepszy dźwięk. W ostatecznym rozrachunku wygrywają na tym wszyscy, zarówno producenci, mogący zaoferować lepszej jakości produkt, jak i użytkownicy. Taką właśnie genezę ma nowy kabel zasilający firmy GigaWatt należący do serii Performance model PowerSync Plus.

»«

| Kilka prostych słów…

ADAM SZUBERT
Założyciel, konstruktor

⸜ ADAM SZUBERT przy zestawie testowym z kompletem kabli GigaWatt

POWSTANIE POWERSYNC PLUS „zawdzięczamy” pandemii, a konkretnie jej wpływowi na światowe gospodarki i galopujące podwyżki cen podzespołów (podkr. – red.).

Przez wiele lat naszym podstawowym kablem był model LC-1, który doczekał się aż pięciu kolejnych generacji. W 2020 roku wyczerpał nam sie zapas przewodów wykorzystywanych do produkcji ostatnich LC-1 EVO i planowaliśmy wznowienie w fabryce, która nam go dostarczała, produkcji kolejnej partii miedzianego drutu.
Ponieważ mówimy tu o ilościach liczonych w kilometrach, takie cykle powtarzają się co 2-3 lata. Oczywiście za każdym razem cena jest nieco wyższa, bo coroczne podwyżki cen surowców są tematem stałym od lat. Tym razem, „dzięki" pandemicznym czasom, okazało sie że różnica w cenie miedzi to nie kilka, a kilkadziesiąt procent!

Szybka analiza pokazała, że nie ma sensu robić tego samego kabla, ale dużo drożej, bo w podobnym zakresie cenowym można wdrożyć produkcję całkiem nowej konstrukcji. Tym bardziej, że pomysł na nową rodzinę kabli powstał już jakiś czas temu, czego najlepszym efektem jest nowy model LC-3 EVO.  W tej generacji  druty solid core zastąpiliśmy wielożyłowymi skrętkami. Do tego dodaliśmy zupełnie inną izolację i płaszcz zewnętrzny. Już wtedy powinniśmy odejść od kolejnej nazwy LC-3 i rozpocząć rodzinę PowerSync, ale wtedy w planach była jeszcze dalsza produkcja LC-1.

⸜ Pocięte i przygotowane do wyposażenia we wtyki odcinki kabli PowerSync Plus

W każdym razie nowy PowerSync Plus opiera się na tych samych założeniach - pozostajemy przy wyżarzanej miedzi OFHC, a każda z trzech wiązek przewodników składa sie z dwunastu drutów o średnicy ø 0,514 mm każdy (dodatkowa żyła spływowa ma takich drutów siedem). Dzięki nowej izolacji i kombinacji trzech warstw oplotów zewnętrznych, zyskała bardzo tzw. oprawa wizualna. Kabel prezentuje się okazale – ma ok. 15 mm średnicy, a jednocześnie dzięki swojej elastyczności jest bardziej przyjazny podczas podłączania i układania.

Żeby się jeszcze trochę pochwalić - w opiniach wielu dystrybutorów, którzy stali się pierwszymi testerami, najczęściej pojawiało sie słowo „killer", aczkolwiek zdajemy sobie sprawę, że porównywano go do LC-1 EVO, który, jak to się mówi – grał w nieco innej lidze. AS

»«

POWERSYNC PLUS

POWERSYNC PLUS JEST NAJTAŃSZYM kablem zasilającym AC firmy GigaWatt, przeznaczonym do zasilania produktów audio. Należy on do nowej generacji produktów tego polskiego producenta, które za swojego protoplastę mają high-endowy kabel LC-3 EVO. Testowany model wygląda niezwykle atrakcyjne, pomimo stosunkowo niewysokiej ceny – mówił o tym zresztą Adam. Jego średnica jest spora, nie sprawia więc wrażenia „taniego”, a na białym płaszczu umieszczono sztywną, przezierną siateczkę w kolorze szarym. Wraz z solidnymi wtykami własnej produkcji dało to dopracowany, ładny produkt.

Żyły przewodzące PowerSync Plus wykonane są z miedzi OFHC C10100, o czystości 5N, dodatkowo poddawanej procesowi wyżarzania w celu uzyskania jednorodności struktury i lepszej  przewodności. Kabel składa się z trzech żył roboczych o przekroju 2,5 mm2 każda, izolowanych dielektrykiem PE. Pojedynczy przewodnik zawiera 12 drucików o średnicy ø 0,514 mm każdy.

| OFHC

JAK CZYTAMY W WIKIPEDII.com „Oxygen-free copper (OFC), inaczej miedź beztlenowa o wysokiej przewodności cieplnej (OFHC - oxygen-free high thermal conductivity), to grupa stopów miedzi o poprawionej przewodności, które zostały oczyszczone w procesie elektrolizy, przez co zredukowano w nich tlen do poziomu 0,001%” (4N). Tego typu miedź stosuje wielu producentów, na przykład niemiecki VIABLUE. Gigawatt otrzymuje jednak przewodnik wykonany jeszcze lepiej, bo o czystości 99,999% (5N).

Miedź beztlenowa o wysokiej przewodności cieplnej (OFHC) jest szeroko stosowana w kriogenikach. OFHC jest wytwarzany przez bezpośrednią konwersję wybranych rafinowanych katod i odlewów w ściśle kontrolowanych warunkach, aby zapobiec zanieczyszczeniu czystego metalu beztlenowego podczas przetwarzania. Przy tak małej zawartości obcych pierwiastków, naturalne właściwości miedzi pierwiastkowej są uwydatnione w wysokim stopniu. Cechy te to wysoka ciągliwość, wysoka przewodność elektryczna i cieplna, wysoka udarność, dobra odporność na pełzanie, łatwość spawania i niska lotność względna w wysokiej próżni (en.WIKIPEDIA.org; dostęp: 18.06.2021).

Co ciekawe, autor (-rzy) wpisu w Wikipedii umniejsza (-ją) wartość wysokiego przewodnictwa tego typu miedzi, nie dowierzając, że ma ona wpływ na jakość dźwięku. A przecież wystarczy posłuchać…

»«

ŻYŁY ROBOCZE KABLA PowerSync Plus chronione są ekranem statycznym, wykonanym z laminowanej tworzywem folii aluminiowej. Ekran jest szczelny i pokrywa 100% powierzchni przewodu, dzięki czemu, jak czytamy w materiałach firmowych producenta, „doskonale chroni przed niepożądanymi zewnętrznymi szumami EMI i RFI oraz zapobiega powstawaniu i rozprzestrzenianiu się wewnętrznych zakłóceń”. Pod ekranem znajduje się dodatkowa żyła spływowa. Od zewnątrz kabel chroniony jest trójwarstwowym płaszczem zewnętrznym, który składa się z kombinacji dwóch warstw siatki nylonowej i warstwy gęstego oplotu z włókna szklanego.

Przewodniki otoczone są grubą warstwą elastycznej izolacji, pełniącej jednocześnie rolę materiału tłumiącego wibracje. A te wpływają na dźwięk, co jest udowodnione, a indukowany mechanicznie szum ma nawet swoją nazwę – to SZUM TRYBOELEKTRYCZNY. Kiedy jakiś czas temu to pojecie do audio wprowadziła amerykańska firma WIREWORLD wielu innych producentów – a także inżynierów – patrzyło na to, jak na dziwactwo. Obecnie istnieje konsensus co do tego, że wibracje w kablach zasilających i sygnałowych należą do jednych z bardziej destruktywnych czynników wpływających na dźwięk.

Kabel wyposażony jest w firmowe wtyki GigaWatt G-010 i G-030 (do wyboru standard IEC C15, IEC C19, SCHUKO, NEMA 5-20R, AS/NZS 3112). Jak informuje producent, wszystkie przewodniki łączone są z zaciskami wtyczek mechanicznie, bez lutowania, co „gwarantuje niezawodność i optymalne działanie”.

ODSŁUCH

⸤ JAK SŁUCHALIŚMY Kabel zasilający GigaWatt PowerSync Plus testowany był w systemie referencyjnym HIGH FIDELITY. Zasilał odtwarzacz SACD Ayon Audio CD-35 HF Edition i porównywany był do kabla Siltech Triple Crown (15 900 euro/2 m). Obydwa kable wpięte były do listwy zasilającej Acoustic Revive RPT-4EU Absolute, a ta, przez 2,5-metrowy kabel Acrolink Mexcel 7N-PC9500, do dedykowanego gniazda Furutech NFC w ścianie, do którego prowadzi osobna linia zasilająca z własnym bezpiecznikiem.

Porównanie miało charakter odsłuchu A/B i A/B ze znanymi A i B. Odsłuchiwane fragmenty utworów miały od 1 do 2 minut. Ponieważ Ayon jest urządzeniem lampowym, porównanie nie było natychmiastowe – przerwy miały ok. 30 s.

Płyty użyte w teście | wybór

⸜ DIANA KRALL, This Dream Of You, Verve Records UCCV-1181, SHM-CD (2020); recenzja TUTAJ.
⸜ JEAN-MICHEL JARRE, Oxygene, Dreyfus/Mobile Fidelity UDCD 613, gold-CD (1976/1994).
⸜ JOHN SCOFIELD, Swallow Tales, ECM Records/Universal Music LLC (Japan) UCCE-1183, CD (2020); recenzja TUTAJ.
⸜ KEITH JARRETT, The Köln Concert, ECM Records/Tower Records PROZ-1087, „ECM SA-CD Hybrid Selection”, SACD/CD (1975/2001); więcej TUTAJ.
⸜ LISA GERARD, The Mirror Pool, 4AD/Sonic SON 103, CD (1995).
⸜ PINK FLOYD, The Dark Side Of The Moon, EMI Records/EMI Music Japan TOGP-15001, SACD/CD (1973/2003).
⸜ STING, The dream of the blue turtles, A&M Records/Mobile Fidelity UDCD 528, Gold-CD (1985/1990).

»«

OD LAT, OD WIELU LAT STOSUJĘ podobne narzędzia badawcze służące mi do określenia wpływu danego produktu na dźwięk. Wśród nich podstawą jest korzystanie z najlepszych dostępnych mi produktów odniesienia, do których testowane kolumny, wzmacniacz, czy – jak w tym przypadku – kable są porównywane. Wynika to z teorii pomiarów, która mówi, że system pomiarowy – tutaj to system odniesienia – musi być przynajmniej o jeden rząd wielkości bardziej precyzyjny niż element badany, a im ta precyzja jest większa, tym lepiej.

Ale jest też inny czynnik, „ilościowy”, że tak powiem – porównując dany produkt do innego z tej samej kategorii cenowej musiałbym tak naprawdę użyć kilku, a może nawet kilkunastu punktów odniesienia (produktów), aby ustalić, jak produkt w teście naprawdę „brzmi”, a nie tylko, czym się różni od produktu odniesienia w tej samej cenie.

Wiem, że wielu audiofilów, a nawet dziennikarzy specjalistycznych audio stosuje właśnie tę metodę, uważając, że porównywanie kabla za – jak tutaj – 1400 złotych do kabla za 15 000 euro to aberracja. Dla mnie aberracją jest coś innego – zaprzeczanie faktom. A faktem jest, że tylko możliwie przezroczysty system i jak najbardziej przezroczysty element do którego porównujemy gwarantuje obiektywne – na ile to możliwe – ale przede wszystkim powtarzalne i łatwe do porównania na przestrzeni czasu wyniki. W dodatku takie porównanie nie jest obarczone błędami produktów odniesienia, które w takim porównaniu są nieistotnie małe.

Ale do rzeczy. Zacząłem test od przypomnienia założeń dotyczących testów, które prowadzę, z jednego powodu: właśnie dzięki temu, że GigaWatta porównałem do pięćdziesięciokrotnie droższego Siltecha usłyszałem, że polski kabel ma w sobie coś, co powoduje, że dźwięk z nim płynie, niespiesznie się „przeciąga”, czujny i skupiony, ale raczej jak kot niż łasica. Nie ma w jego przekazie nic z nerwowości i „drżenia”, którym irytują niedrogie kable i które często słyszę z kablami wykonanymi z tzw. skrętki.

JEAN-MICHEL JARRE z pierwszej płyty, wydanej na złotym CD przez Mobile Fidelity Sound Lab. miał więc czarujące, głębokie brzmienie z nieźle zarysowanym, basem i dobrze rozplanowaną stereofonią, także za zewnętrznymi krawędziami kolumn, a okazjonalnie i za mną. Najważniejsze, że nie został utwardzony atak dźwięku, bo tego w tej muzyce nie ma. Analogowe instrumenty (poza jednym cyfrowym) użyte do nagrania tego krążka potrafią wprawdzie czasem zabrzmieć jaskrawo, ale Jarre unikał takich brzmień, wybierając łagodne dźwięki, co kabel Gigawatta ładnie pokazał.

Nie jest to, z drugiej strony, kabel „klucha”. Oczywiste jest, że nie skupia dźwięku tak dobrze, jak kabel odniesienia, że precyzja nie jest porównywalna, ale jak za te pieniądze trudno mi było wskazać coś, co by mnie jednoznacznie irytowało, czy nawet co by mi jakoś przeszkadzało. Dźwięki zegarów otwierające utwór Time z płyty The Dark Side of the Moon grupy PINK FLOYD miały więc dobrą dźwięczność, wewnętrzną dynamikę i kabel dobrze pokazał ich kulminację.

| Nasze płyty

⸜ PINK FLOYD The Dark Side Of The Moon

EMI Records/EMI Music Japan TOGP-15001
SACD/CD (1973/2003)


THE DARK SIDE OF THE MOON jest albumem koncepcyjnym brytyjskiej grupy PINK FLOYD. Wydana w 1973 roku płyta mówi pieniądzach, chciwości, przemijaniu, szaleństwie i wojnie. Choć wcale nie jest ona najlepszym artystycznie wydawnictwem Pink Floyd, to stała się jednak dla niej ikoniczna – jest drugim, po Thrillerze Michaela Jacksona najlepiej sprzedającym się albumem w historii muzyki. Spędził on bez przerwy 949 tygodni (18 lat) na amerykańskiej liście Billboard 200, dłużej niż jakikolwiek album w historii fonografii i do dziś sprzedano ponad 50 milionów egzemplarzy, a liczba ta wciąż rośnie.

Nagrań dokonano pomiędzy czerwcem 1972 i styczniem 1973 roku, a realizatorem nagrań był ALAN PARSONS. Za miks odpowiedzialny był z kolei Chris Thomas. Thomas jest producentem muzycznym współpracującym z takimi sławami, jak: The Beatles, Pink Floyd, Procol Harum, Roxy Music, Elton John, Paul McCartney, Pete Townshend, Pulp, Sex Pistols, INXS i U2.

Płyta ta jest wdzięcznym produktem do wznawiania, również przez specjalistyczne firmy wydawnicze, bo z jednej strony jest niezwykle popularna, a z drugiej ma zaskakująco dobry dźwięk. Portal DISCOGS.com podaje 1050 (!) jego wersji. Ta, którą chciałbym państwu zarekomendować pochodzi z 2003 roku i jest to wydanie przygotowane w 30. rocznicę jej wydania; dostępna jest zarówno w wersji „ogólnej”, jak i japońskiej, ale obydwie są hybrydowymi płytami SACD.

Ma ona zmienioną poligrafię okładki, ale ważniejsze jest coś innego – materiał na nią został ponownie zmiksowany z wielościeżkowych taśm „master” do postaci 5.1 i stereo. Zadania tego podjął się James Guthrie, a mastering wersji wielokanałowej i stereofonicznej wykonał DOUG SAX, jeden z moich idoli. Miks i master miały miejsce w studiach das booth recording, należących do Guthrie. Dźwięk tej wersji jest znakomity – z jednej strony otwarty, a z drugiej bardzo ciepły i gęsty. Panorama stereofoniczna jest z nią szeroka, ale i całkiem głęboka, co przy tej płyci jest sporym atutem. Bas schodzi bardzo nisko, zachowano jednak jego „analogową” miękkość.

NA PŁYCIE FLOYDÓW WOKALE zostały z testowanym kablem przesunięte w tył, za linię łączącą głośniki, a scena się zwęziła. Ale, znowu – nie tak bardzo, jak można by się tego spodziewać po kablu kosztującym 1400 złotych i bez większych konsekwencji dla przekazu. To zresztą tego typu produkt – pokazuje wydarzenia z lekkiego dystansu, bez narzucania się. Nie do końca skupiany bas nie jest tu eksponowany, mimo że punkt ciężkości brzmienia jest dość nisko. Mamy więc gładki, nieco ciemny dźwięk w którym nie brakuje jednak informacji o barwie i przestrzeni.

Szczególnie dobrze wypadają z testowanym kablem wokale. Mówiłem tym, że są przesuwane trochę w tył, ale nie są gaszone. Powiedziałbym nawet, że GigaWatt dobrze je dopełnia i „dosmacza”. Podobnie było z głosem LISY GERRARD na płycie The Mirror Pool. Dawno jej nie słuchałem, a przecież należy ona do jednej z piękniejszych wydawnictw tej artystki. To z nią potwierdziłem, że trzeba dźwięk nieco podkręcić, aby wydobyć z GigaWatta to, co najlepsze. Nie chodzi o jakieś bezsensowne łupanie, a o kliknięcie o 1 lub 2 dB. Dźwięk się wtedy otwiera, a wciąż pozostaje gładki i nasycony.

Ta gładkość świetnie wyszła przy instrumentach strunowych, które na krążku zostały użyte, instrumentów w rodzaju cymbałów. Miały one całkiem otwarty i dźwięczny „sound”, ale były też na tyle dobrze osadzone w miksie, że nie zagłuszały ustawionego dość daleko w miksie wokalu. O, a jak dobrze zabrzmiał fortepian KEITHA JARRETTA z albumu The Koeln Concert, nagrany w miejskiej Filharmonii! Ten niewielki instrument (historia nagrania TUTAJ). Miał i atak, i podtrzymanie, i tylko wybrzmienie było trochę skrócone.

Płyta ta pokazała też, że polski kabel dobrze radzi sobie ze skalą – akustyka dużego pomieszczenia została oddana w prawidłowy sposób, a instrument stanął na scenie przed dużą salą. Była wielkość, było „odejście”, czyli dobra perspektywa instrumentu, który choć spory nie był wypychany w naszą stronę. Ten audiofilski klasyk zabrzmiał z PowerSync Plus wyjątkowo smakowicie.

Słuchana na sam koniec DIANA KRALL z krążka This Dream of You miała mnóstwo czaru i dźwięku. Wokal jest na niej wysunięty do przodu, co słychać głownie w wersji winylowej, a jeszcze mocniej na Test Pressie, ale i japońskie tłoczenie SHM-CD nieźle to pokazuje. Rzecz w dość mocnym skompresowaniu ścieżki wokalnej, przez co głos wydaje się duży i namacalny. Odpowiedzialny za jej dźwięk Tommy LiPuma zrobił to z wyczuciem, dlatego nie jest to problem, a „smak”.

PODSUMOWANIE

GIGAWATT POWERSYNC PLUS dobrze te niuanse pokazał, co pokazuje go z jak najlepszej strony. Jego brzmienie jest ciepłe, gładkie, płynne. Ma dobrze schodzący, niski bas, może bez jakiejś ponadprzeciętnej kontroli, ale i bez konsekwencji tego stanu rzeczy. Zarówno puls na płycie Pink Floyd, jak i niski bas w Moon over burbon street Stinga z albumu The bream of the blue turtles, miały niskie zejście i bardzo dobre wypełnienie.

Najlepiej wypadają jednak z tym kablem wokale. Tak sobie myślę, że to dzięki świetnej gładkości i brakowi ostrości oraz rozjaśnień, połączonych z dobrym wypełnieniem. Nie jest to kabel, który by „motywował” rockowe nagrania do jeszcze szybszego grania, ale też niewiele im z ich „jazdy” zabierze. W każdym innym repertuarze pokaże za to swoje zalety, które w tej cenie są naprawdę wyjątkowe. „Killer”? – Czemu nie…

Dane techniczne (wg producenta)

Dostępne wersje kabla: EU (Schuko), US (Nema 5-20R), AU (AS/NZS 3112), IEC C15, IEC C19
Znamionowy zakres pracy: 110-240 VAC 50/60 Hz
Obciążalność: (ciągła): 16 A
Średnica zewnętrzna: ø 15 mm
Waga netto: 0,55 kg
Dostępne długości: 1,5 m – standard, 1, 2, 2,5, 3 m lub dłuższe – na zamówienie



System referencyjny 2021



|1| Kolumny: HARBETH M40.1 |TEST|
|2| Podstawki: ACOUSTIC REVIVE (custom)
|3| Przedwzmacniacz: AYON AUDIO Spheris III |TEST|
|4| Odtwarzacz Super Audio CD: AYON AUDIO CD-35 HF Edition No. 01/50 |TEST|
|5| Wzmacniacz mocy: SOULUTION 710
|6| Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS|
|7| Filtr głośnikowy: SPEC REAL-SOUND PROCESSOR RSP-AZ9EX (prototyp) |TEST|

Okablowanie

Interkonekt: SACD → przedwzmacniacz - SILTECH Triple Crown (1 m) |TEST|
Interkonekt: przedwzmacniacz → wzmacniacz mocy - ACOUSTIC REVIVE RCA-1.0 Absolute Triple-C FM (1 m) |TEST|
Kable głośnikowe: SILTECH Triple Crown (2,5 m) |ARTYKUŁ|

Zasilanie

Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → odtwarzacz SACD - SILTECH Triple Crown (2 m) |TEST|
Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → przedwzmacniacz - ACOUSTIC REVIVE Power Reference Triple-C (2 m) |TEST|
Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → wzmacniacz mocy - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 |TEST|
Kabel zasilający: gniazdko ścienne → listwa zasilająca AC - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 (2 m) |TEST|
Listwa zasilająca: AC Acoustic Revive RTP-4eu ULTIMATE |TEST|
Listwa zasilająca: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR (+ Himalaya AC) |TEST|
Platforma antywibracyjna pod listwą zasilającą: Asura QUALITY RECOVERY SYSTEM Level 1 |TEST|
Filtr pasywny EMI/RFI (wzmacniacz słuchawkowy, wzmacniacz mocy, przedwzmacniacz): VERICTUM Block |TEST|

Elementy antywibracyjne

Podstawki pod kolumny: ACOUSTIC REVIVE (custom)
Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS|
Platformy antywibracyjne: ACOUSTIC REVIVE RAF-48H |TEST|
Nóżki pod przedwzmacniaczem: FRANC AUDIO ACCESSORIES Ceramic Classic |ARTYKUŁ|
Nóżki pod testowanymi urządzeniami:
  • PRO AUDIO BONO Ceramic 7SN |TEST|
  • FRANC AUDIO ACCESSORIES Ceramic Classic |ARTYKUŁ|
  • HARMONIX TU-666M „BeauTone” MILLION MAESTRO 20th Anniversary Edition |TEST|

Analog

Przedwzmacniacz gramofonowy:
  • GRANDINOTE Celio Mk IV |TEST|
  • RCM AUDIO Sensor Prelude IC |TEST|
Wkładki gramofonowe:
  • DENON DL-103 | DENON DL-103 SA |TEST|
  • MIYAJIMA LABORATORY Madake |TEST|
  • MIYAJIMA LABORATORY Zero |TEST|
  • MIYAJIMA LABORATORY Shilabe |TEST|
Ramię gramofonowe: Reed 3P |TEST|

Docisk do płyty: PATHE WINGS Titanium PW-Ti 770 | Limited Edition

Mata:
  • HARMONIX TU-800EX
  • PATHE WINGS

Słuchawki

Wzmacniacz słuchawkowy: AYON AUDIO HA-3 |TEST|

Słuchawki:
  • HiFiMAN HE-1000 v2 |TEST|
  • Audeze LCD-3 |TEST|
  • Sennheiser HD800
  • AKG K701 |TEST|
  • Beyerdynamic DT-990 Pro (old version) |TEST|
Kable słuchawkowe: Forza AudioWorks NOIR HYBRID HPC |MIKROTEST|