Przedwzmacniacz liniowy Aurorasound
Producent: AURORA SOUND Inc. |
Test
Tekst: WOJCIECH PACUŁA |
No 205 1 maja 2021 |
ŚWIATOWA PREMIERA
MARŁY W LUTYM TEGO ROKU RUPERT NEVE, założyciel firm NEVE oraz FOCUSRITE, konstruktor firmy Amtek, jeden z gigantów profesjonalnego świata audio, którego stoły mikserskie i urządzenia są synonimem najwyższej klasy dźwięku, w wywiadzie udzielonym magazynowi internetowemu „Audio Technology” podzielił się swoimi przemyśleniami dotyczącymi techniki lampowej, od której zaczynał przygodę z audio, oraz tranzystorowej, której poświęcił większą część swojego zawodowego życia: Musiałem się ponownie wykształcić, aby zacząć od nowa projektować układy oparte na półprzewodnikach. Odkryłem, że można z nimi zrobić więcej niż z lampami i bardzo mnie to podekscytowało. Ale krążyło też mnóstwo bajek na temat tego, że te urządzenia są zawodne i że szumią. Wszystko zaczęło się więc od upewnienia się, że układy na półprzewodnikach zapewniają jakość dźwięku co najmniej tak dobrą, jak lampowe. Oznaczało to dużo słuchania i wiele pomiarów. Im bardziej się w to angażowałem, tym bardziej stawałem się w tym perfekcjonistą. Myślę, że to samo odnosi się nie tylko do mnie, ale do wielu ludzi, którzy projektują sprzęt – okazuje się, że coś można trochę ulepszyć, więc te zmiany wprowadzasz. W dalszej części wskazuje on na zalety lamp, wynikające z ich wysokiego napięcia zasilania, a co za tym idzie ogromnej dynamiki, rozmowę kieruje jednak nie w kierunku konfrontacji, a stara się wyjaśnić, co takiego interesującego jest w tranzystorach, czego nie ma w lampach, bez skreślania tych ostatnich. Już ten krótki fragment pokazuje, że układy tranzystorowe, byle dobrze skonstruowane, mogą być równoważną alternatywą dla lamp. Nie chodzi o to, żeby jedną technikę zastąpić inną, ale o to, żebyśmy mieli wybór. Dlatego właśnie produkty japońskiej firmy Aurorasound są takie interesujące – zdają się emanacją tego, o czym mówił Rupert Neve, oferując dźwięk oparty zarówno na odsłuchach, jak i pomiarach, który nie ma niczego udawać, a raczej ma wydobyć z danej techniki to, co w niej najważniejsze przy jak najmniejszych kompromisach. ▌ PREDA-III ZAŁOŻYCIEL AURORASOUND, PAN SHINOBU KARAKI, zdaje się podzielać podejście Neve’a, ponieważ niemal wszystkie – poza końcówką mocy PADA-300B – są urządzeniami tranzystorowymi. Podobnie jest z testowanym przedwzmacniaczem liniowym, modelem PREDA-III. Ma on budowę typu dual-mono, od zasilacza, przez wejście, aż do wyjścia, a jego układ jest zbalansowany, ponownie – od wejścia do wyjścia. O zmiany w stosunku do jego poprzednika, modelu PREDA-II zapytałem samego konstruktora. | Kilka prostych słów… ⸜ SHINOBU KARAKI WOJCIECH PACUŁA Kiedy zaczął pan myśleć o PREDA-III? WP Czy wszystkie nowe projekty w Aurorasound są bardzo pracochłonne? Jak długo trwa tuning danego urządzenia? Mamy wiele pomysłów na układy elektroniczne i wykorzystanie podzespołów. Bardzo ważne jest również to, jak je zintegrować i zbudować dobry produkt. Także konstrukcja obudowy, sekcja zasilania i projekt płytki drukowanej mają duży wpływ na dźwięk. Na tym etapie charakter dźwięku i brzmienie produktu są już określone. Aby finalnie dostroić produkt, jego barwę, dobieram oporniki, kondensatory, zmieniam rozkład napięcia i prądu dla każdej sekcji oraz badam stabilność termiczną. WP Co jest unikatowego w modelu PREDA-III, co odróżnia go od innych przedwzmacniaczy dostępnych na rynku? Wyjątkowe są w dzisiejszych czasach tranzystory NEC/Toshiba, ponieważ nie są już produkowane. Unikatowe jest także bardzo sztywne chassis. WP Z jakimi wzmacniaczami osiągnął pan najlepsze rezultaty? WP Dlaczego wybrał pan potencjometr Alpsa dla nowej wersji PRADA? Wypróbowałem wiele typów potencjometrów, drabinek rezystorowych, układów scalonych itd. Ostatecznie wybór padł na potencjometr ALPS, ponieważ najlepiej brzmiał i dawał najlepsze odczucia podczas obracania gałką. To bardzo kosztowny element i nie ma sterowania pilotem, ale mimo to zdecydowałem się go użyć w finalnym produkcie. WP Ostatnio w ofercie pańskiej firmy pojawiły się dwa interesujące produkty, AFE-10 i AFE-11, mógłby je pan krótko dla nas opisać? Kolejnym produktem będzie AFE-12, korektor z wieloma krzywymi, przeznaczony dla płyt 78 rpm i płyt monofonicznych. WP Jeśli to nie jest niedyskretne pytanie, czy może pan powiedzieć, czy pracuje nad nowym „pełnowymiarowym” projektem w Aurorasound? PREDA-III JEST WIĘC przedwzmacniaczem liniowym o budowie półprzewodnikowej, tranzystorowej. Oferuje on sześć WEJŚĆ liniowych, z czego trzy są zbalansowane (XLR), a trzy niezbalansowane (RCA). Do dyspozycji mamy również aż trzy WYJŚCIA liniowe – dwa zbalansowane i jedno niezbalansowane. Jest też przełącznik do zmiany fazy absolutnej. Inaczej niż w poprzednich konstrukcjach tej firmy, PREDA-III nie jest sterowany pilotem. Jak wspomniał jego konstruktor, do jego budowy wykorzystał tranzystory typu NOS, czyli już nieprodukowane, firmy NEC/Toshiba, typu MOSFET (polowe). W konstrukcji urządzenia, oprócz uzyskania jak najlepszego dźwięku, chodziło również o jak najniższe zniekształcenia i szumy. Pan Karaki wymienia osiem podstawowych elementów, dzięki którym starał się to osiągnąć: rozdzielenie kanałów na dwa monofoniczne układy w jednej obudowie, zastosowanie zbalansowanej ścieżki sygnału, zastosowanie nowych modułów wzmacniających AMP-2 Rev.4, wykorzystanie wysokiej klasy gniazd, w tym pochodzących od Neutrika XLR i rodowanych, wykonanych z toczonego mosiądzu gniazd RCA, sięgnięcie po enkoder optyczny służący do przełączania wejść, umożliwienie zmiany fazy absolutnej oraz wykonanie wysokiej klasy, sztywnej, odpornej na drgania obudowy. ▌ ODSŁUCH Jak słuchaliśmy Przedwzmacniacz Aurorasound PREDA-III testowany był w systemie referencyjnym HIGH FIDELITY, gdzie porównywany był do lampowego przedwzmacniacza Ayon Audio Spheris III, w którego torze mamy tylko jedną lampę, Siemens C3g oraz transformator z odczepami sterowanymi przekaźnikami. System połączony jest niezbalansowanymi interkonektami i z takim też testowałem przedwzmacniacz z Japonii: z odtwarzacza SACD sygnał prowadzony był kablami Siltech Triple Crown, a z przedwzmacniacza do końcówki mocy Crystal Cable Absolute Sound. PREDA-III zasilany był kablem Harmonix X-DC350M2R Improved-Version i stał na górnej półce stolika Finite Elemente Master Reference Pagode Edition, na swoich nóżkach. Test polegał na porównaniu A/B/A, ze znanymi A i B. Płyty użyte w teście | wybór ⸜ ANDRZEJ KURYLEWICZ QUINTET, Go Right, Polskie Nagrania „Muza”/Warner Music Poland 4648809, „Polish Jazz | vol. 0”, Master CD-R (1963/2016); recenzja TUTAJ JAK MÓWIŁEM WE WSTĘPIE, podział na produkty lampowe i tranzystorowe jest w dużej mierze podziałem ideologicznym, a nie logicznym. Bo największym zaskoczeniem dla wszystkich szukających szczególnych wyróżników dźwięku „lampowego” czy „tranzystorowego” będzie niesamowita gładkość brzmienia przedwzmacniacza przygotowanego przez pana Karaki-san. Słuchałem gitary otwierającej album Fragile grupy YES i miałem ciarki na plecach, dosłownie, tak gęsto to zagrało i tak gładko jednocześnie. Płyta, z której korzystam została wydana przez wytwórnię Mobile Fidelity na złotym podkładzie w 2006 roku, nie jest to więc najnowszy remiks Steve’a Wilsona, a mimo to brzmienie było doskonałe. Gładkość o której mówię przejawia się w przepięknej płynności, z jaką urządzenie przepuszcza przez siebie muzykę, kształtując ją w taki sposób, aby stanowiła jedność, aby raczej gęstniała niż pokazywała płycizny. A mimo to PREDA-III okazał się przedwzmacniaczem o bardzo dokładnym rysunku. To złożona rzecz, ponieważ wyraźny rysunek przypisujemy zwykle urządzeniom półprzewodnikowym, a jednocześnie wskazujemy na urządzenia lampowe, jako na te, które wyraźniej, w bardziej rozdzielczy sposób ukazują bryły. |
Te dwa spojrzenia wcale się nie wykluczają – pierwsze mówi bowiem o detaliczności, a drugie o informacji i są mylnie przypisywane tylko do czy do drugiej techniki. Japoński przedwzmacniacz mógłby służyć za swego rodzaju „lodołamacz” przełamujący zatory w myśleniu, ponieważ pokazuje duże i nasycone bryły, ale w wyraźny, dokładny sposób. | Nasze płyty ⸜ THE BEATLES The Capitol Albums Vol. 2: Sampler REFERENCE CD-R (2004) POD KONIEC 2004 ROKU AMERYKAŃSKA WYTWÓRNIA Capitol Records wydała boxThe Capitol Albums, Volume 1 z płytami grupy The Beatles wydanymi originalnie w USA w 1964 roku. Nagrania te pochodzą z taśm przygotowanych przez Dave’a Dextera Jr., ówczesnego dyrektora działu A&R. Wykorzystał on taśmy-master przeznaczone do wytłoczenia płyt w USA i dodał do nich pogłos, a do niektórych symulowany efekt stereo. W 2006 roku ukazała się jego druga część. Obydwa boxy zawierały kilka płyt, dlatego przygotowano również specjalne samplery z wybranymi piosenkami. Ich dźwięk jest inny niż wersji brytyjskich, nie jest tak intymny i namacalny. Z drugiej jednak strony remaster jest bardzo dobry i dźwięk jest zaskakująco rozdzielczy i pełny. Wersja samplera Reference CD-R o której państwu mówię została przygotowana przez dział masteringowy wytwórni Columbia jako wewnętrzna referencja, do którego porównywano finalne wersje CD. Jej dźwięk jest bardziej rozdzielczy i precyzyjniejszy niż gotowych krążków Compact Disc, ma też wyraźnie wyższą energię. Po raz kolejny potwierdza się, że sygnał audio jest pomiędzy studiem masteringowym i CD modyfikowany, głównie podczas przygotowania szklanego mastera, a potem podczas tłoczenia. ♦ WYSTARCZYŁO PUŚCIĆ PŁYTĘ THE BEATLES, ale właśnie w wersji referencyjnej wypalonej w studio Capitol mastering na krążku CD-R, aby usłyszeć w otwierającym album utworze Baby It’s You harmonię i jednocześnie surowość brzmienia. Z prawej strony mamy wokale nagrane bliskim mikrofonem, bez upiększania, a w lewym perkusję, pośrodku zaś, z tyłu, gitary. Wokal Lennona został przez testowany przedwzmacniacz pokazany bardzo blisko, niemal z „widoczną” lekką chrypka, natomiast perkusja miała całkiem długi pogłos, brzmiała, jakby została zebrana mikrofonami z pewnej odległości. Było to bardzo dobre oddanie tej realizacji, bez podkreślania chropowatości w głosie Lennona i bez pogłębiania pogłosu na perkusji. A mimo to obydwa te elementy były klarowne, może nawet bardziej niż z przedwzmacniaczem odniesienia, czyli przedwzmacniaczem lampowym. Jak się wydaje dzieje się tak przez nieco wyraźniejsze pokazywanie przez PREDA-III informacji z zakresu 1-5 kHz. Pewnie państwo nie pamiętają, nie ma przecież powodów, aby tak było, przypomnę więc, że testując doskonały, dwuczęściowy przedwzmacniacz № 52 MARKA LEVINSONA pisałem, że przedwzmacniacz odniesienia, to jest Ayon Audio Spheris III, brzmiał w porównaniu z nim nieco ciemno i że wydawało mi się, że jednak Levinson akurat ten jeden element, to jest dotarcie do informacji ze wspomnianego przedziału, robi lepiej. Powiedziałbym, że Aurorasound, mimo że jest przecie znacznie tańszym urządzeniem, robi to w bardzo podobny sposób. Nie wspomniałem wcześniej, powiem więc teraz, że słuchając z PREDA-III płytę grupy Yes lepiej słychać było szum taśmy, niewielki, ale jednak obecny. Ayon nieco go modyfikował, wydobywał mocniejsze bryły, ale akurat znaczenie tej informacji umniejszał. Niezwykle ciekawe jest przy tym to, że testowany przedwzmacniacz nie brzmi krzykliwie, absolutnie nie! Jak mówiłem, gra gładko, płynnie, przyjemnie, można by nawet powiedzieć: słodko. A mimo to pokazuje mnóstwo informacji. Jak na monofonicznej płycie SONNY’EGO ROLLINSA, koncertowym nagraniu z Village Vanguarde A Night At The “Village Vanguard”, gdzie w otwierających ją pierwszych sekundach, jeszcze bez muzyki, słychać śmiejącą się panią, która z japońskim przedwzmacniaczem była bardziej realna, bardziej „obecna”. Saksofon również miał wyraźniejsze kontury, był mocniejszy, a jednak brzmiał bez cienia jaskrawości, bez choćby muśnięcia rozjaśnieniem. Droższe przedwzmacniacze są z kolei bardziej energetyczne i pokazują nieco większy wolumen instrumentów. Istotna informacja jest jednak taka, że to nie są duże różnice. Bez dokładnego porównania 1:1, ze skalibrowanym poziomem siły głosu, aby odtworzenie na PREDA-III i Spheris III miało identyczną głośność, nie byłoby to od razu uchwytne, a być może – w ogóle. Bo przecież głos FRANKA SINATRY z krążka Sinatra’s Sinatra: A Collection Of Frank's Favourites, słuchanego w wersji SACD, wydanej przez japoński magazyn „Stereo Sound”, był duży, treściwy i gęsty. Ładnie słychać było spory pogłos, który nałożono nań, ale nie był on przedłużony, mocniej zabrzmiał pogłos na smyczkach, jak w utworze In The Wee Small Hours. To na tej płycie usłyszałem ważną właściwość brzmienia japońskiego urządzenia, a mianowicie niski, gęsty, choć jednocześnie lekko zaokrąglony bas. Niezwykle ciekawa sytuacja – przedwzmacniacz tranzystorowy, a więc stereotypowo bardziej precyzyjny, zabrzmiał znacznie bardziej „lampowo” niż przedwzmacniacz lampowy. Proszę mnie nie zrozumieć źle, PREDA-III ma jeden z lepszych basów, jakie słyszałem z przedwzmacniaczem, ale drogie urządzenia, mam na myśli: znacznie droższe, robią to nieco lepiej, wyraźniej różnicując napięcie w ramach dźwięku, jego „mobilność”. A mimo to nie mogłem przestać słuchać japońskiego urządzenia z uśmiechem na twarzy, tak dobrze to wszystko brzmiało. Na płycie Sinatry chodziło o dźwięk kontrabasu, z kolei na krążku TOMASZA PAUSZKA LO-FI LO-VE rzecz szła o odtworzenie dźwięku generowanego elektronicznie. To z nią słychać było, ze na samym dole energia nie jest aż tak wysoka, jak z – dwukrotnie droższego – przedwzmacniacza odniesienia. Obydwa porównania wykazały też, że testowane urządzenie jest fantastycznie muzykalne. Skupia naszą uwagę na osi odsłuchu, dlatego też płyty monofoniczne brzmiały tak nieprawdopodobnie wciągająco i realnie, ale nie zamyka skrajów sceny dźwiękowej, która była w odsłuchach duża i treściwa – a to są pochodne nasyconego niskiego zakresu. ▌ PODSUMOWANIE Przyznam się państwu, że słuchając przedwzmacniacza Aurorasound PREDA-III nie tęskniłem za swoim przedwzmacniaczem. Tak, kiedy już do niego wróciłem miałem poczucie powrotu do domu, wiedziałem, że to – ostatecznie – lepsze urządzenie. Ta jego „lepszość” była jednak wzięta w cudzysłów, a japońskie urządzenie pozostało w mojej pamięci jako coś szczególnego. Pokazuje ono duże źródła pozorne, nieco dalej niż Ayon, ale bliżej niż – powiedzmy – ACCUPHASE C-3900 czy, wspomniany, Mark Levinson. Najbardziej przypominało to coś, co słyszałem kiedyś z systemem Statement firmy Naim (test TUTAJ). Wysokie tony i środek pasma są z nim bezbłędnie gładkie i przyjemne, a mimo to niezwykle dokładne i niosą mnóstwo informacji. Pogłosy są oddawane w bardzo dobry sposób i jedynie mikroinformacje o bezpośrednim otoczeniu instrumentów są w przedwzmacniaczu odniesienia lepsze, przez co ich dźwięk jest nieco mniej „spięty”. Niski bas jest mocny, gęsty, ale nie schodzi tak nisko, jak w najdroższych przedwzmacniaczach. Najważniejsza jest jednak przyjemność, jaką daje obcowanie z testowanym urządzeniem. Raz, że jest świetnie wykonany, a dwa – świetnie brzmi. Nie gra ani, jak urządzenie lampowe, ani przewodnikowe – brzmi, po prostu, jak Aurorasound. ▌ BUDOWA AURORASOUND PREDA-III JEST PIĘKNIE, solidnie zbudowanym urządzeniem. Jego obudowę wykonano z doskonale dopasowanych aluminiowych płyt – srebrnych z przodu (10 mm) i tyłu i czarnych na pozostałych ściankach Boki: 8 mm, góra i dół: 5 mm). Urządzenie stoi na odlewanych z żelaza nóżkach z filcowymi insertami. W dizajnie urządzenia zwraca uwagę umiar, ale jego projektant puścił do nas oko, wycinając w górnej ściance otwory chłodzące, zakryte srebrną siateczka, spod których świecą pomarańczowe diody, pełniące rolę źródeł prądowych w układach audio i zasilania. Chodzi to, że urządzenie tego typu nie potrzebuje otworów chodzących – pełnią więc one wyłącznie dekoracyjną funkcję. PRZÓD I TYŁ PREDA-III jest klasycznym, analogowym przedwzmacniaczem, z dwoma manipulatorami na przedniej ściance – wyboru wejść oraz siły głosu. Zrealizowano je za pomocą gałek, pomiędzy którymi umieszczono rządek diod świecących (LED). Trzy pierwsze, niebieskie, mówią o wyborze wejścia zbalansowanego (XLR), a trzy kolejne, fioletowe, niezbalansowanego (RCA). W poprzedniej wersji przedwzmacniacza siła głosu wskazywana była na wyświetlaczu, jednak wybór tłumika w nowej wersji spowodował zmiany – teraz to klasyczna gałka z czerwonym punkcikiem na kołnierzu, a regulacji nie da się przeprowadzić za pomocą pilota (którego nie ma). I jest jeszcze jedna dioda świecąca, która informuje o zmianie fazy absolutnej. Nie widać przełącznika, który byłby z nią powiązany, a to dlatego, że umieszczono go od spodu, przy przedniej krawędzi. Obok niego jest również wyłącznik zasilający. Wszystkie gniazda połączeniowe – zarówno sygnałowe, jak i zasilające – pokryte są rodem, To metal stosowany do zabezpieczania styków zamiennie ze złotem. Trzeba wiedzieć, że te dwa metale dają znacząco różne rezultaty brzmieniowe. Gniazda wyglądają bardzo solidnie, godziwie, chociaż nie ma na nich żadnych oznaczeń. ŚRODEK Na tylnej ściance przedwzmacniacza widnieją dwa ważne napisy: „True balanced Signal Path” oraz „LR Dual Monaural Construction”. Są ważne, ponieważ mówią o tym, jaką budowę ma testowane urządzenie: zbalansowaną oraz dual mono. Co zobaczyłem zaraz po tym, jak odkręciłem górną ściankę. Układ audio zmontowano na dwóch płytkach drukowanych, osobno dla lewego i prawego kanału, podobnie jak zasilacze, również na osobnych płytkach. Każdy kanał otrzymał również swój własny transformator zasilający (toroidalny). Przykręcone jeden nad drugim, umieszczone zostały w rogu, jak najdalej od układów audio. Na wejściu umieszczono układ nazwany AMP-2 Rev.4: „High Performance Precision Analog Amplifier Module”, zakryty aluminiowym ekranem w kolorze niebieskim. Zmontowano je na dodatkowych, złoconych płytkach – na wejściu mamy niskoszumne tranzystory MOSFET firmy NEC/Toshiba, a na wyjściu układ scalony obniżający impedancję i zapewniający wysoką wydajność prądową; to tzw. „line driver”. Jak czytamy w materiałach firmowych, moduł ten jest 1,5 x szybszy i ma niższe szumy niż jego poprzednik w modelu PREDA-II. W module tym zastosowano także precyzyjne oporniki firmy Takman, wykonane z trzech materiałów: Bi-Cr-Al, mosiężnych zatyczek oraz wyprowadzeń z miedzi OFC. Po tym module sygnał prowadzony jest do tłumika – to jeden z najpiękniejszych potencjometrów, jakie w życiu widziałem, obok potencjometru TKD (Tokyo Ko-On Denko), zastosowanego przez firmę Octave w przedwzmacniaczu JUBILEE PRE. Produkuje je na zamówienie firma Alps. Ma on ciężki, sztywny, wykonany z mosiądzu korpus o średnicy 50 mm i cztery, osobne segmenty ze ścieżką oporową. Ścieżka została wypolerowana do lustrzanej powierzchni, a sygnał podawany jest przez kilka srebrnych „miotełek”. Potencjometr nie ma silniczka, dlatego przedwzmacniacz sterowany jest ręcznie. Dodam, że wejścia zmieniane są za pomocą przekaźników Omron sterowanych enkoderem optycznym firmy Burns. Po stłumieniu sygnału trafiamy z powrotem na płytkę główną, gdzie mamy bufor wyjściowy, ponownie z tranzystorami i „driverem” na wyjściu. Uwagę zwracają wysokiej klasy podzespoły bierne, jak precyzyjne oporniki, kondensatory Wima, Vishay i Nichicon. Pomiędzy nimi i wyjściem – sygnał prowadzony jest ekranowanymi interkonektami – widać przekaźnik firmy Omron, który (jak sądzę) zmienia fazę absolutną sygnału. Równie dobre podzespoły zamontowano również w różnicowym zasilaczu – prostowniki przykręcono do dna obudowy. Filtrowaniem tętnień napięcia zasilającego zajmują się bardzo dobre kondensatory Nichicon z serii Muse. Dodajmy, że gniazdo IEC zintegrowane jest z filtrem typu „Pi” i że przewód uziemiający nie jest do niczego podpięty. PREDA-III jest stosunkowo prostym układem ale o znakomitej budowie i wykonanym przy pomocy pięknych podzespołów. ■ Dane techniczne (wg producenta)
Dane techniczne (wg producenta) |
System referencyjny 2021 |
|
|1| Kolumny: HARBETH M40.1 |TEST| |2| Podstawki: ACOUSTIC REVIVE (custom) |3| Przedwzmacniacz: AYON AUDIO Spheris III |TEST| |4| Odtwarzacz Super Audio CD: AYON AUDIO CD-35 HF Edition No. 01/50 |TEST| |5| Wzmacniacz mocy: SOULUTION 710 |6| Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS| |7| Filtr głośnikowy: SPEC REAL-SOUND PROCESSOR RSP-AZ9EX (prototyp) |TEST| |
|
Okablowanie Interkonekt: SACD → przedwzmacniacz - SILTECH Triple Crown (1 m) |TEST|Interkonekt: przedwzmacniacz → wzmacniacz mocy - ACOUSTIC REVIVE RCA-1.0 Absolute Triple-C FM (1 m) |TEST| Kable głośnikowe: SILTECH Triple Crown (2,5 m) |ARTYKUŁ| |
|
Zasilanie Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → odtwarzacz SACD - SILTECH Triple Crown (2 m) |TEST|Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → przedwzmacniacz - ACOUSTIC REVIVE Power Reference Triple-C (2 m) |TEST| Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → wzmacniacz mocy - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 |TEST| Kabel zasilający: gniazdko ścienne → listwa zasilająca AC - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 (2 m) |TEST| Listwa zasilająca: AC Acoustic Revive RTP-4eu ULTIMATE |TEST| Listwa zasilająca: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR (+ Himalaya AC) |TEST| Platforma antywibracyjna pod listwą zasilającą: Asura QUALITY RECOVERY SYSTEM Level 1 |TEST| Filtr pasywny EMI/RFI (wzmacniacz słuchawkowy, wzmacniacz mocy, przedwzmacniacz): VERICTUM Block |TEST| |
|
Elementy antywibracyjne Podstawki pod kolumny: ACOUSTIC REVIVE (custom)Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS| Platformy antywibracyjne: ACOUSTIC REVIVE RAF-48H |TEST| Nóżki pod przedwzmacniaczem: FRANC AUDIO ACCESSORIES Ceramic Classic |ARTYKUŁ| Nóżki pod testowanymi urządzeniami: |
|
Analog Przedwzmacniacz gramofonowy: Wkładki gramofonowe:
Docisk do płyty: PATHE WINGS Titanium PW-Ti 770 | Limited Edition Mata:
|
|
Słuchawki Wzmacniacz słuchawkowy: AYON AUDIO HA-3 |TEST|Słuchawki:
|
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity