REPORTAŻ Z wizytą u:
INTERNATIONAL AUDIO HOLDING |
olandia kojarzy się przede wszystkim z tulipanami, wiatrakami i serem. Przynajmniej większości osób. Są i tacy, dla których to królestwo specyficznych ciasteczek sprzedawanych tam w „coffee shopach”:) W moim przypadku skojarzeń jest więcej i były nawet czasy gdy po nocy śniły mi się... truskawki. Piękne, duże, czerwone i kompletnie bez smaku. Ale to było dawno i nieprawda, jak to mówią. | ARNHEM Fani historii pewnie aż tak wielu powiązań między naszymi krajami nie kojarzą, ale zapewne przychodzi im, oraz miłośnikom nieco starszych filmów wojennych, do głowy przynajmniej jedna nazwa: Arnhem. To miasto we wschodniej Holandii znane z operacji alianckich wojsk powietrzno-desantowych przeprowadzonej we wrześniu 1944 roku pod kryptonimem Market Garden. Jej celem było uchwycenie mostów na Renie, w tym najsłynniejszego z nich, właśnie w Arnhem, by dalej ruszyć na przemysłowe zagłębie Ruhry i w efekcie szybciej zakończyć wojnę. W operacji uczestniczyła Samodzielna Brygada Spadochronowa pod dowództwem generała Stanisława Sosabowskiego. Choć operacja zakończyła się niepowodzeniem, a alianci ponieśli ogromne straty, nakręcono o niej film pt O jeden most za daleko (1977, reż. Richard Attenborough), na kanwie powieści Corneliusa Ryana pod tym samym tytułem. Naszego generała zagrał Gene Hackman, a oprócz niego wystąpili choćby Sean Connery, Anthony Hopkins, Michael Cane, czy Robert Redford. Dlaczego o tym piszę? Ano dlatego, że na zaproszenie Roberta Szklarza z Nautilusa wybrałem się z nim na krótką wyprawę do tego miasta. Każda z głównych osób, z którymi się tam spotkaliśmy rozpoczynała od pytania, czy wiemy, że polscy żołnierze walczyli o wyzwolenie Holandii i Arnhem w szczególności, bo oni nadal o tym doskonale pamiętają i są za to ogromnie wdzięczni. A przecież upłynęło już 75 lat! | U PRZYJACIÓŁ „HIGH FIDELITY” Do Arnhem pojechaliśmy w odwiedziny do naszych dobrych znajomych, przyjaciół – dwie, należące do International Audio Holding, chyba najbardziej znane holenderskie marki audio – CRYSTAL CABLE i SILTECH. Nie dość, że najbardziej znane, to jeszcze uznawane za absolutnie topowe. Miałem kiedyś przyjemność spędzić z ich właścicielami – GABI VAN DER KLEY-RIJNVELD i EDWINEM VAN DER KLEY – w Warszawie niemal cały dzień i bardzo miło to wspominam. GABI jest niezwykle komunikatywna, a o muzyce można z nią rozmawiać całymi godzinami, a Edwin to z kolei kopalnia technicznej wiedzy, którą na dodatek potrafi w przystępnym sposób prezentować. Gabi szefuje firmie Crystal Cable, a na co dzień zajmuje się przede wszystkim marketingiem i sprzedażą, w tym uczestnictwem w licznych wystawach audio na całym świecie. EDWIN to z kolei inżynier, w którego głowie rodzą się kolejne rozwiązania sprawiające, że Siltech i Crystal Cable to synonimy absolutnie topowego brzmienia. Pewnie wiele osób o tym wie, ale może są i tacy, którym to umknęło – Gabi to „nasz bratanek”, jako że pochodzi z Węgier, a w dodatku jest zawodową pianistką. A właściwie – była, ale nawet obecnie, mając na głowie mnóstwo obowiązków związanych z prowadzeniem firmy, ciągle grywa koncerty, a i z nagrywania całkiem nie zrezygnowała. To właśnie Gabi przywitała nas w Arnhem, by najpierw pokazać nam znajdujące się dosłownie 20 metrów od budynku dworca kolejowego (gdzie, po nieco ponad godzinie jazdy, dotarliśmy pociągiem wprost z lotniska Schiphol w Amsterdamie) niewielkie biuro, a następnie ekologiczną Teslą zabrać nas do fabryki znajdującej jakieś 10 km od tego miejsca, w Elst. To właśnie po drodze przejeżdżaliśmy przez słynny (o jeden) most (za daleko), obok równie słynnej kościelnej wieży. Zanim dotarliśmy na miejsce zatrzymaliśmy się jeszcze, by zjeść lunch w restauracji z widokiem na Ren, w towarzystwie nowego (bo piastującego to stanowisko ledwie od maja 2019) CEO firmy, pana ROBERTA WINTERHOFFA. Jedno z pierwszych pytań, jakie nam zadał, dotyczyło... oczywiście wspomnianej operacji Market Garden i udziału polskich spadochroniarzy. | W FABRYCE W końcu dotarliśmy do fabryki. Niemal od razu, za sprawą licznych podobieństw, przypomniała mi się wizyta w siedzibie japońskiego KONDO. Obie firmy są niewielkie, po części rodzinne, w obydwu pracuje zaskakująco mało osób, a przecież tworzą jedne z najlepszych produktów audio. Na zdjęciach możecie Państwo zobaczyć główną salę, gdzie na kilku stanowiskach powstają wszystkie kable obu marek. Duża część prac wykonywana jest ręcznie przez ludzi, którzy pracują tam od lat i dzięki swojej wiedzy i doświadczeniu są w stanie robić to doskonale. Jak wiele razy podkreślał Edwin, wykonanie, każdy najmniejszy nawet detal, ma wpływ na ostateczne brzmienie i dlatego tak ważni są ludzie, którzy tam pracują. Najważniejszy jest jednakże mniejszy pokój znajdujący się obok zastawiony urządzeniami pomiarowymi i komputerowymi stanowiskami pracy, w tym samego Edwina, gdzie opracowywane są wszystkie nowe rozwiązania i produkty. Zapewne Ci z Państwa, którzy obserwują rozwój obu holenderskich marek doskonale wiedzą, że pomimo osiągniętej pozycji na rynku, Gabi i Edwin nie spoczywają na laurach. Prace nad opracowaniem jeszcze lepszych materiałów i rozwiązań trwają bezustannie, jako że to one właśnie są gwarantem kontynuacji sukcesów obu marek. Ich kolejne produkty pokazują, że choć czasem trudno w to uwierzyć, zawsze da się osiągnąć jeszcze więcej, nawet jeśli jest to „tylko” jakaś drobna poprawa w pewnym aspekcie brzmienia. Tyle że w high-endzie właśnie o te niewielkie korzyści chodzi i to za nie płacimy ogromne pieniądze. Ważne jest, co oczywiście, że muszą się one przekładać na lepszy odbiór muzyki, clou tego, czym się zajmujemy. Jakoś tak się składa, że każde moje doświadczenie z produktami tych marek potwierdzało, że mamy identyczne zdanie na ten temat. Interesujące jest to, że Siltech chętnie zatrudnia młodych ludzi na stażach. Zależy im szczególnie na takich ludziach, którzy mają własny, ciekawy pomysł, który mogą następnie wypróbować, w czym Edwin i jego zespół chętnie pomagają. W holu można obejrzeć kilka modeli kolumn, które powstały w ramach takich właśnie projektów. Na zdjęciu otwierającym ten artykuł widać gitarę elektryczną z logiem Siltecha – to również dzieło jednego ze stażystów, które Edwin dumnie prezentuje w pokoju odsłuchowym. W czasie naszej wizyty poznaliśmy młodego człowieka, który pracował nad... słuchawkami. Rzecz oczywiście w tym, by były godne marki Siltech. Jeśli więc za jakiś czas zobaczymy nauszniki z logiem Siltecha, to pewnie będą one rezultatem tego właśnie projektu. Wizyta w fabryce IAH była okazją zobaczenia i dotknięcia m.in. nowych produktów zarówno Siltecha jak i Crystal Cable. Są one perfekcyjnie wykonane i oferowane są w wyjątkowo eleganckich (mieliśmy okazję poznać osoby odpowiedzialne i za tę część działalności obu marek i szczerze im pogratulować) pudełkach. | SYMPHONY Dlatego za kulminację wizyty pozwolę sobie uznać bardziej organoleptyczne spotkanie z bezkompromisowymi kolumnami Symphony stworzonymi przez Edwina dla marki Siltech. Ci z państwa, którzy odwiedzili pokój holenderskiej firmy w Monachium w czasie High End Show 2019, mieli już okazję je obejrzeć. |
Tyle że tam, była to jedynie statyczna prezentacja, tzn. jedna kolumna ustawiona była na obrotowej podstawie, co pozwalało obejrzeć ją z każdej strony. Ale posłuchać się nie dało. Tym razem było inaczej. W sali odsłuchowej Edwin z dumą zaprezentował nam swoje dzieło podpięte firmowymi kablami do wzmacniacza zintegrowanego Crystal Cable, z odtwarzaczem SACD dCS Vivaldi One w roli źródła. Jak zapewne wiecie, oprócz kabli Edwin stworzył również kilka wzmacniaczy – dla marki Siltech to Saga, dla Crystal Cable to właśnie Crystal Integrated. W ofercie tego ostatniego są również kolumny, choćby oryginalne monitorki Arabesque. Symphony to jednakże zupełnie nowe, absolutnie bezkompromisowe podejście do tematu kolumn przeznaczonych do topowych systemów audio. Podstawą do ich stworzenia były prace i doświadczenia z ostatnich dwudziestu lat. Jak mówił Edwin, by opracować najwyższej klasy głośniki trzeba wziąć pod uwagę wiele elementów brzmienia i zadbać, by każdy z nich był odtworzony doskonale i to nie kosztem innych. Celem nadrzędnym jest bowiem odtwarzanie muzyki w sposób możliwie najwierniejszy nagraniu. Zadaniem systemu jest, aby niczego do nagrania od siebie nie dodawał i nie gubił żadnych informacji. Kolumny są ostatnim elementem w całym łańcuchu, tym który reprodukuje dźwięk docierający do uszu słuchacza. Dlatego ich rola jest nie do przecenienia. Symphony mają być ucieleśnieniem kolumn „ostatecznych”, bezkompromisowych. I stosownie do tego swoje kosztują: kilkaset tysięcy euro (co nie przeszkodziło w sprzedaży już dwóch par). I na takie właśnie wyglądają. Są duże (wysokość: 190 cm), ciężkie (ponad 200 kg sztuka) i wyposażone są w trzynaście przetworników każda. Obudowa jest nietypowa, jako że składa się z trzech niezależnych modułów, skonstruowanych z warstw kilku różnych materiałów dobranych tak, by niezależnie od poziomu głośności odsłuchu, czy odtwarzanych częstotliwości obudowa pozostawała wolna od rezonansów. Szczególną uwagę zwrócono o jak najlepszą zgodność fazową i czasową między przetwornikami. Jako warstwy zewnętrzne zastosowano, pięknie anodowane na czarno i srebrno, aluminium. Nie tylko w materiałach, ale i w kształcie, krzywiznach i w dużej mierze otwartej konstrukcji (inspirowanej... fortepianem – ciekawe od kogo przyszedł ten pomysł... :)) nie ma żadnego przypadku. Moduły odseparowane są od siebie 10 mm rubinami – tak rubinami. To wg konstruktora drugi najlepszy materiał, jaki można było w tym miejscu zastosować. Najlepszym byłyby diamenty, ale, mimo że kobiety je kochają, to koszt ich zastosowania, nawet w tak drogiej kolumnie, byłyby zbyt wysokie. Okablowanie wewnętrzne to oczywiście własne produkty, a w zestawie są również kable zasilające Crystal Cable. W dolnym, basowym module każdej kolumny pracują cztery 46 cm (!) głośniki niskotonowe o ultraniskich zniekształceniach. Dwa są widoczne na froncie, dwa kolejne są ukryte za bocznymi maskownicami i skierowane zostały na boki. W module tym umieszczono również potężne wzmacniacze, które jednakże, jak mówił Edwin, dostarczają glośnikom prąd, ale nie oferują żadnego wzmocnienia. Niemniej rozwiązanie to sprawia, że nawet wzmacniacz o mocy 20 W (z założenia – lampowy) powinien sobie poradzić z napędzeniem kolumn Symphony. W sali odsłuchowej takowy, co prawda, był do dyspozycji, ale nie mieliśmy okazji posłuchać tego zestawienia. Połączenie wszystkich tych elementów pozwala kolumnom odtworzyć dźwięki schodzące nawet do 17 Hz... Moduł ustawiony na samej górze wyposażono w przetwornik odtwarzający zakres niższej średnicy. Jednym z kluczowych elementów, pozwalającym uzyskać odpowiednią stabilność pracy nawet w czasie odtwarzania najbardziej dynamicznych utworów, jest owalna cewka głośnika. Oczywistością jest ultraniski poziom zniekształceń. Głośnik ten odpowiada za odtwarzanie niższego zakresu wielu instrumentów, a także męskich głosów. Pochylenie tego modułu jest regulowane, co pozwala lepiej dostosować charakterystyki kierunkowe kolumn do wielkości pomieszczenia i odległości od miejsca odsłuchowego. No i w końcu moduł środkowy, średnio-wysokotonowy. Najoryginalniejszy pośród wszystkich, jakie zdarzyło mi się spotkać w kolumnach niezależnie od poziomu cenowego. Pracuje w nim aż osiem przetworników. Trzy średniotonowe (oczywiście o ultraniskim poziomie zniekształceń) zostały ustawione pionowo, by zminimalizować odbicia od sufitu i ścian. Pośrodku, jeden pod drugim, umieszczono dwa wysokotonowe głośniki wstęgowe. Po ich drugiej stronie znalazło się miejsce dla kolejnych trzech przetworników wysokotonowych, z których dwa to stosowane już wcześniej w kolumnach Crystala, najwyższej klasy, przetworniki diamentowe. Po co aż tyle przetworników wysokotonowych? Zapytałem o to Edwina. Jak mówi, „problem” z audiofilami polega na tym, że są wybredni. Jedni za najlepsze głośniki wysokotonowe uznają te z membranami diamentowymi, inni wolą wstęgi. A są i tacy, dla których raz lepiej brzmią jedne, a raz drugie w zależności od pomieszczenia albo repertuaru (w chwilowe nastroje nie będziemy nawet wnikać). Jak rozwiązać taki problem chcąc zaoferować „ostateczne” kolumny? Dać użytkownikom wybór. Ale nie w postaci dwóch wersji kolumn, bo decyzję trzeba by było podjąć przed zakupem, tylko jednej, w której zastosowano i jeden, i drugi rodzaj przetworników. Dzięki temu to użytkownik może sam wybrać, których w danym momencie (albo i na stałe) chce słuchać. Z tyłu, schowane pod maskownicami, znajdują się bowiem przełączniki, którymi wybieramy, które głośniki wysokotonowe mają grać. Kolumny prezentowane były i grały na wystawie w Hongkongu. Słuchacze, jak się okazało, byli podzieleni niemal równo po połowie na zwolenników diamentów i wstęg. Choć więc takie rozwiązanie wydaje się „overkillem”, to może w świecie absolutnego top high-endu dać Siltechowi przewagę nad konkurencją. Owe pierwsze sprzedane pary to właśnie efekt prezentacji w HK, więc wydaje się, że to działa, znaczy sprzedaje te kolumny. Tym bardziej, że jak się mogliśmy przekonać na własne uszy, potencjał mają kosmiczny. Nie chcę pisać szczegółowo o samym brzmieniu, bo ocenianie kolumn w kompletnie nieznanym systemie i pomieszczeniu mija się tak naprawdę z celem. Niemniej mogę napisać, że Symphony grają niezwykle równo w całym paśmie, mimo że ich możliwości w zakresie niskich i wysokich tonów wydają się być po prostu nieograniczone. To brzmienie czyste, transparentne, dynamiczne i niezwykle rozdzielcze. Świetnie słychać było różnice między nagraniami, a ilość informacji w przypadku co lepszych była przeogromna. | I PO WIZYCIE… Z rozmów toczonych w trakcie i po prezentacji wynika, że jest szansa, iż kolumny trafią do Krakowa do salonu Nautilus i zostaną tam zaprezentowane szerszej publiczności. Jego właściciel, Robert Szklarz, już w czasie odsłuchu intensywnie myślał, jak taki pokaz zorganizować i z jaką elektroniką te niezwykłe kolumny zestawić, by jak najlepiej pokazać ich gigantyczne możliwości. Jeśli, przypuszczalnie gdzieś w pierwszej połowie przyszłego roku, dojdzie do tego Wydarzenia (bo nie mam wątpliwości, że będzie to wydarzenie i to przez duże „W”), to nie wiem jak Państwo, ale ja się do Krakowa na pewno wybiorę ich posłuchać, do czego i Was gorąco zachęcam! ■ |
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity