Krakowskie Towarzystwo Soniczne
SPOTKANIE #103:
Ceny (w Polsce): |
rogie systemy okablowania od dłuższego czasu są codziennością – zarówno dla państwa, czytelników „High Fidelity”, jak i dla nas, członków Krakowskiego Towarzystwa Sonicznego. To z jednej strony znak czasów, średnia cena oferty firm high-endowych poszybowała pod sufit, ale i znak obycia, doszlusowania do reszty świata; mamy już dokładnie to samo, co wszyscy inni. Mimo to pojawienie się kolejnego setu ze stratosfery powoduje wyrzut adrenaliny do krwi, ciarki na plecach i zaczerwienienie się policzków. A jeśli chodzi o markę, którą znamy i szanujemy, z której produktów korzystamy, taniec świętego Wita mamy jak w banku. Czy przesadzam? – Ależ oczywiście, ale czy nie przesadzamy kreując zmiany niezauważalne dla laików na królów i królowe balu? Czy nie jest tak, że każda drobna zmiana zauważona w naszym systemie nie daje nam spać, uwierając jak ziarnko groszku wiadomo kogo? No przecież… Ale tym właśnie jesteśmy, tym żyjemy i jak każde wahnięcie nastroju drugiej osoby w związku, jak dla innych niezauważalna zmiana w zachowaniu przyjaciela, tak i te zmiany oddziałują na nas w zintensyfikowany sposób. Bo słuchanie muzyki, aktywne słuchanie muzyki, tj. takie w którym liczy się i esencja i forma, jest czymś szalenie osobistym, co dotyka w nas miejsc, do których nikogo i niczego innego nie dopuszczamy. Nie od dzisiaj przecież wiadomo, że muzyka to najpotężniejszy znany w przyrodzie nośnik (medium) emocji. TARA LABS EVOLUTION Przykładem ilustrującym to, co powiedziałem było przybycie długo przeze mnie wyczekiwanego setu kabli TARA Labs z serii Evolution, interkonektu The Zero Evolution (72 000 zł/1 m) oraz kabla głośnikowego The Omega Evolution SP (126 000/2 x 2,4 m) (TARA = The Absolute Reference Audio). Rzecz tym istotniejsza, że z kabla głośnikowego Omega Onyx tej firmy, jak do tej pory niemal topowego, korzystałem w swoim systemie referencyjnym od długich siedmiu lat i do niedawana, do momentu w którym nie usłyszałem Siltecha Triple Crown, nie miałem cienia wątpliwości, że to najlepszy kabel, jaki u mnie był i jeden z kilku najlepszych na rynku (czytaj TUTAJ). Nowa wersja referencyjnego produktu to wyzwanie i zagrożenie. Nigdy nie wiemy bowiem, czy z mozołem budowana równowaga nie zostanie przezeń zburzona, nawet jeśli obiektywnie będzie to produkt lepszy („referencję” rozumiem jako punkt odniesienia, wcale niekoniecznie najlepszy, ale dobrze znany). Aby więc być pewnym tego, co słyszę i aby opis serii Evolution był jak najdokładniejszy, podzieliłem go na dwie części – pierwsza, którą macie państwo przed oczami, to odsłuch w ramach spotkań Krakowskiego Towarzystwa Sonicznego. Drugą będzie test w moim systemie; w teście tym udział weźmie również kabel sieciowy The Omega Evolution AC (46 000 zł/1,8 m). TARA Labs jest mi więc bliska. Ale i dla członków KTS-u nie jest obca. Przypomnę, że już w 2006 roku przysłuchiwaliśmy się interkonektowi The Zero (KTS #67, czytaj TUTAJ), a Janusz jeden z naszych gospodarzy, u którego odbyło się najwięcej spotkań, od niemal dziesięciu lat używa u siebie pierwszej wersji kabla głośnikowego The Omega. JAK SŁUCHALIŚMY Spotkanie podzielone zostało na dwie części. W pierwszej porównaliśmy kable głośnikowe Omega Onyx oraz Omega Evolution; odtwarzacz CD i końcówkę mocy łączył interkonekt The Zero Evolution. W drugiej porównywaliśmy set TARA Labs Evolution oraz set Siltech Double Crown. Te konkretne Siltechy wybraliśmy do porównania z powodów oczywistych – u Janka od dwóch lat gra inerkonekt Double Crown, a od jakiegoś czasu także kabel głośnikowy. Poza tym seria Evolution w ofercie TARY Labs wcale nie jest najdroższa. Choć trudno w to uwierzyć, firma ta w ramach serii The Grand Master Evolution oferuje kable jeszcze droższe – interkonekt za 112 000 zł/1 m oraz kabel głośnikowy za 159 000/2 x 2,4 m. Podobnie Siltech – jest przecież jeszcze seria Triple Crown. Porównanie z sobą drugich w hierarchii setów wydało się nam najbardziej uprawomocnione. Odsłuchiwane płyty:
Porównanie #1 Wiktor Byłem bardzo zaskoczony. W pierwszym momencie, ze starszym kablem, Omegą Onyx, słyszałem, że coś się niedobrze działo na dole pasma, tak jakby w paśmie wysokiego basu był bałagan. Nie bardzo mi się zgrywało to z klasą reszty systemu. Także rozłożenie w przestrzeni nie było specjalnie dobre, szczególnie z wokalami na płycie z madrygałami Gesualdo. Z nową wersją Evolution wszystko się poukładało, dociążyło się, dopełniło. Ale wciąż to jest przesunięte w kierunku detaliczności i wciąż brakuje mi w tym masy. Jest za to niesamowicie przestrzennie. Tu była największa różnica – Evolution robi w tym względzie wszystko tak, jak powinno być. Tomek Do mnie bardziej przemówił nowy kabel Evolution, przynajmniej w większości przypadków. Z klasyką wszystko było tak pięknie, naturalnie i ciekawie podane, że mi się bardzo podobało. Ale nie była to dwukrotna różnica, dlatego każdy musi zważyć samodzielnie, czy chce dopłacić tyle pieniędzy. Druga rzecz – w Milanie, energetyczność nagrania była z nowym kablem Evolution znacznie lepsza. Był puls, energia, szybkość. Głosy a capella z Gesualdo zabrzmiały z tym kablem wielokrotnie lepiej. Z Jarrem nie słyszałem wielkich różnic. Tonalnie wydaje mi się to bardzo podobny dźwięk – lepszy, ale to ten sam sposób prezentacji – to po prostu lepszy kabel, ale po tej samej stronie mocy. Bartek Mnie też się kabel z nowej serii Evolution podobał bardziej, choć - jak mówił Tomek - to podobna estetyka brzmienia. TARA Labs Evolution, czyli nowe wydanie kabla, idzie o krok dalej. Jak dla mnie to dołu w ogóle jej nie brakowało, nie wiem, dlaczego Wiktor na to zwrócił uwagę. Moim zdaniem to specyfika tego systemu – niskich dźwięków jest w nim dużo, ale przekaz jako całość nie jest tak „fizyczny”, jak w systemach z dużymi kolumnami. Ale to, na co zwróciłem uwagę, to energetyczność grania z płyty Miliana – to, jak tam wszystko wchodzi, jak uderza, z nowym kablem Evolution było bez porównania lepsze. Najmniejszą różnicę usłyszałem z Gesualdo – jeślibyśmy na nich skończyli, to nie potrafiłbym wskazać, a największą z Davidem Oistrakhem – z tą płytą drugie nowe kable Tary same powinny się sprzedawać, to „system seller”. Genialnie zabrzmiały tam skrzypce. Dla mnie idealnie jest, kiedy sprzęt nie pokazuje wad nagrania – TARA Labs Evolution tego nie robi. Nie po to słucham muzyki, żeby słyszeć błędy rejestracji. Dlatego właśnie nowe kable tej firmy tak dobrze, jak dla mnie, zagrały; bez wahania wybrałbym właśnie je. Rysiek B. To jednocześnie łatwe i trudne – ocenić te kable. Trudne, ponieważ dźwięk Omegi i Omegi Onyx (mówię o kablu Janusza z jednej strony i Wojtka z drugiej), które są do siebie podobne, mam jako podstawę, znam ich dźwięk w tym systemie od siedmiu lat, albo i więcej. Nie chcę też wartościować, bo to bardzo indywidualna decyzja, ale postaram się podać najważniejsze cechy tego odsłuchu. Starsze kable (kable Wojtka), tj. Omega Onyx grają trochę chaotycznym dźwiękiem. Jest on jednak bardziej zróżnicowany barwowo, a wokół instrumentów jest otoczka aury, czego z nowymi kablami Evolution nie słyszałem. TARA Evolution jest bardzo dynamiczna, ma świetne uderzenie na basie, jest bliżej dynamiki koncertu. Druga rzecz to gładkość – nowy kabel tej firmy jest pastelowy, przyjemny, analogowy, bardzo miły w odbiorze. Chociaż twierdzę, że ma też określoną sygnaturę – każdą prezentację próbuje potraktować podobnie: jest łagodnie, gładko, czysto, niesamowicie czysto. Jest bardzo przyjemny, a wokale są doskonałe. To kabel, który fokusuje, zbliża instrumenty, skupia je w punktach, przez co są one lepiej widoczne. A rzecz, której nigdy wcześniej w swoim życiu nie słyszałem, to drugie i trzecie plany – TARA Evolution pokazuje je najlepiej ze wszystkich kabli oraz urządzeń, jakie słyszałem. Ich rozdzielczość i czytelność jest zdumiewająca. Obydwa kable są fantastyczne, ale wybór jest zależny od preferencji słuchacza: TARA Labs Omega Onyx różnicuje płytotekę, a nowe kabla TARA Labs Evolution czynią ją piękną. Janusz Podpisuję się obydwoma rękami pod tym, co powiedział Rysiek. Ogólnie powiem tak – to rewelacyjny kabel, jestem zachwycony nową TARĄ. Ale też chciałbym podkreślić to, o czym mówił Rysiek, a mianowicie, że seria Evolution pokazuje wszystko równie dobrze, równie ładnie, gładko, czysto itp. – to święta prawda. Dlatego jeśli ktoś chce, aby wszystkie jego płyty tak właśnie brzmiały, to niech ją kupuje i się nawet nie zastanawia. Tyle, że to kabel, który niespecjalnie różnicuje. Barwa, tempo, dynamika są w niej dość zbliżone. Przy porównaniu z Siltechem Double Crown, TARA Evolution wydaje się bezbarwna, monochromatyczna. Dodatkowo zauważyłem brak plastyczności dźwięku (mowa oczywiście o absolutnym high-endzie i tak należy te uwagi czytac), jego zróżnicowania dynamicznego w aspekcie narastania i jego wygaszania, zmienność tempa w ramach frazy (ten kto zna Choruses Verdiego na XRCD24, wie o czym mówię). Po prostu te aspekty, które wychodzą poza typowe, choć przedstawione fenomenalnie cechy high-endu takie jak przestrzeń, plany, dynamika, wielkość dźwięku, są praktycznie nieobecne w TARZE Evolution. Dlatego w mojej opinii TARA to niestety półka niżej niż Siltech. W dalszym ciągu uważam, że te kable są świetne, ale w tym przedziale cenowym oczekiwałbym od nich większego wyrafinowania. Jednym słowem: to co pokazuje TARA, to już było. Bez dwóch zdań, lepiej podane, lepiej pokazane, ale jednak znajome. Cóż, może moje zdanie jest skażone tym, że z obydwoma kablami mieszkam trzy tygodnie i słuchałem ich w różnych konfiguracjach, z różnymi płytami, w różnych porach dnia i nocy. Na koniec po odsłuchu i długim porównywaniu zdecydowałem się nabyć Siltech Double Crown. To jest właśnie to czego oczekuję od high-endu plus. Z kolei TARA Omega Ony, czyli starszy kabel, jest nieco chaotyczna, ale lepiej pokazuje zmiany. Plusem nowej serii Evolution i to niebywałym jest to, jak pięknie pokazuje zrównoważenie dźwięku. Z Milianem było to rewelacyjne, to płyta, która z TARĄ Omega Onyx w ogóle nie zagrała, była jazgotliwa. To oczywiście problem nagrania, ale i tego, jak się je pokaże. Z kolei TARA Evolution pokazała tę płytę w fantastyczny sposób – tak, że się dało tego słuchać z przyjemnością. A zrównoważenie to dla mnie umiejętność pokazania wszystkiego w proporcji do siebie, równowaga, synchronizacja. Nic się nie wybija, nie przykrywa, nie przytłacza – i to była TARA Evolution. Te przeszkadzajki, które źle brzmią były z nią do słuchania, nie przeszkadzały. Bo nie dominowały, a rozdzielczość była jeszcze lepsza, co mnie naprawdę zdumiało. |
Druga rzecz, to głosy, jak u Jarre’a – w ogóle nie do porównania, były o klasę lepsze z nowymi kablami Evolution, przede wszystkim jeśli chodzi o oddech, fizjologię itd. W głosach była przepaść. I wreszcie – wiolonczela zagrała z nimi pełnym spektrum, to była WIOLONCZELA, a ze starszym kablem, TARĄ Omega Onyx, tylko wiolonczela. Teraz było body, pełne granie, barwowe, gęste. Podobnie zresztą, jak skrzypce na Oistrakhu – z Omegą Onyx były trochę ostrzejsze, bardziej krzykliwe. A z Evolution były miększe, gładkie, piękne. A głosy na Gesualdo? – z Evolution niewiarygodnie dobre zróżnicowanie głosów. Tyle, że to rozwój liniowy – to wszystko takie same kable, ale te lepsze robią wszystko lepiej – wyżej, głębiej, dalej, ale dokładnie w tym samym kierunku. Ale, muszę powiedzieć – to przepiękny kabel. Chcę usłyszeć piękno muzyki i to mi TARA Labs Evolution daje, to pod tym względem mistrzostwo świata. Wojtek Pacuła Zgadzam się ze wszystkim, co powiedział Rysiek, ale coś tam dopowiem. TARA Labs Evolution jest, moim zdaniem, o wiele bardziej rozdzielczym kablem i być może dlatego przenosi punkt ciężkości do góry, to tam skupia się nasza uwaga. To, co mnie uderzyło to przepaść między Omegą Onyx i Evolution pod względem otwarcia i dynamiki, na korzyść nowego kabla. Od lat słucham muzyki na Onyxie, testowałem z nim setki urządzeń i zawsze mi się wydawało, że to otwarty, rozdzielczy kabel. Tym bardziej, że tutaj też przecież wielokrotnie porównywaliśmy jeszcze starszą wersję TARY, model Omega, która jest podobna do Omegi Onyx, do innych topowych kabli i takie właśnie wnioski wyciągaliśmy. Bo TARA Omega Onyx JEST bezbłędnie dynamiczna i otwarta. A TARA Evolution jest wielokrotnie lepsza. To nie są małe przesunięcia, zmiany, ale kompletnie inne granie. Pod tym względem Omega Onyx zagrał ciepło, pokazał duże bryły. Ale też zgasła góra, to było przyjemne, szerokie granie, ale zgaszone. Oczywiste jest, że rozmawiamy o topie topów, o porównaniu z najlepszymi kablami na świecie, a przede wszystkim z dźwiękiem na żywo. Ale tak właśnie to odebrałem. Tak, jakby niewiele się działo. Evolution ma tak otwarty dźwięk, tak gładki, czysty, że chce się tego słuchać. Także z Jarrem było znacznie lepiej – wszystko się otwarło, uporządkowało. Ale też, moim zdaniem Evolution ma mniejsze body. Bas przenosi niżej, ale odbierałem go mniej fizycznie. Porównanie #2 Wiktor Pierwsza rzecz, to taka, że Siltech powinien grać w tym systemie. Gesualdo zagrał z nim znakomicie. Bardzo dobry balans, świetne ustawianie na scenie. Weinberg, który wydawał mi się z TARĄ Omega Onyx źle nagraną płytą, to teraz usłyszałem blisko, jakbym siedział w orkiestrze (Wiktor jest czynnym muzykiem – przyp. red.). Z Milianem też mi się wydawało, że to bardzo złe nagranie, ledwo słychać, jak marimba przechodzi w wibrafon, a mimo to z Siltechem było lepiej. Ale i z Jarrem fortepian Lang Langa zagrał najbliżej tego, co znam z rzeczywistości. Zestaw z Siltechem to jest ten zestaw, z którym mógłbym siedzieć do 3.00 w nocy i słuchać. Tomek Kable TARY bardzo łatwo mi było ująć w paru słowach – pokazują audiofilski świat ze smaczkami, itd. Kable Siltecha pokazują ciemne brzmienie i takie, które mi odpowiada. Dla siebie wybrałbym więc Siltechy. Pomimo że być może mniej pokazują, mniej szczegółów, mniej detali. Taki dźwięk lubię. Bartosz Zgadzam się z Tomkiem w tym, że Siltech gra takim bardziej naturalnym dźwiękiem, tj. mniej widowiskowym. Dlatego właśnie wybrałbym kable TARY Evolution – powtarzam się, ale przecież nie ma czegoś takiego, jak „naturalne brzmienie” z nagrania. Wszyscy wiemy, że nagranie to kreacja, która nie ma wiele wspólnego z graniem na żywo. A TARA Evolution sprzedaje własną wizję dźwięku, ma pomysł na siebie, gra jak sprzęt, a nie próbuje być „naturalna”. Jeśli chcę posłuchać naturalnego dźwięku, to idę na koncert czy do filharmonii. A jak chcę posłuchać muzyki ze sprzętu, to słucham go ze sprzętu. I TARA Evolution mi to umożliwia w przyjemniejszy i lepszy sposób. Jestem zdziwiony tym, co mówicie, bo byłem przekonany, że wszyscy po tej prezentacji skrytykują Siltecha, bo to co mówię jest dla mnie jasne. A jestem fanem Siltecha, uwielbiam tych ludzi, bo to świetni ludzie, uwielbiam ich pracę, bo to świetna praca, ale tutaj nie było porównania i wybieram TARĘ Evolution. Rysiek B. Mam problem z oceną, bo każdy z tych kabli – TARA Evolution i SIltech Double Crown – ma swoje zalety i swoje wady. Na początek powiem o zaletach TARY – jest analogowa, gładka, rozdzielcza, przyjemna w słuchaniu na długi dystans i jest świetna w operowaniu/kreowaniu dalszych planów i dużej skali dynamiki. Tym właśnie przeważa nad Siltechem. Z kolei Siltech ma bogatszą barwę, lepiej ukazuje jej zróżnicowanie, ma wyższą muzykalność, lepszy swing… Chociaż słyszę też lekki chłód, lekką „studyjność”. Niemniej jednak podaje więcej informacji o spektaklu. Wszystko będzie chyba zależało od preferencji słuchacza. No i może być też tak, że przy innych płytach powiedziałbym odwrotnie. Z indywidualnego odsłuchu 5 rożnych płyt potwierdzam, że mój bardzo subiektywny wynik to 5:2 dla Siltecha. Wojtek Pacuła Słuchając Siltecha poczułem się, jakbym wrócił do odsłuchów sprzed kilku lat. To ciemny, gęsty dźwięk, który ma czasem tendencję do podkreślania zimniejszej części pasma, w czym zgadzam się z Ryśkiem. TARA Evolution gra znacznie przyjemniej, w tym sensie, że nie dopuszcza do nas pewnych błędów rejestracji. A przecież jest wyraźnie jaśniejsza, mocniej pokazuje górę pasma. Wyobrażam sobie, że wszędzie tam, gdzie potrzeba doświetlić dźwięk, ale bez rozjaśnienia, TARA Evolution będzie idealnym dopełnieniem, nie znam lepszego kabla do tej roli. Siltech zabrzmiał w bardziej „vintage’owy” sposób. Niżej położony balans tonalny, nie tak duża dynamika postrzegalna sprawiły, że dźwięk wydawał się mniejszy. Zapewne dużą rolę grałysłabiej ukazywane tylne plany, z TARĄ Evolution fenomenalne. Pomimo mniejszej energii dźwięku Siltech lepiej różnicował nagrania, pokazywał więcej różnic między realizacjami, między poszczególnymi instrumentami. W tym systemie to jest właściwa droga i dlatego rozumiem, dlaczego się wam podobało. Ale też trzeba powtórzyć, że TARA Evolution gra tak pięknym dźwiękiem, że jeśli nie skupiamy się na różnicach, tylko po prostu chcemy posłuchać nagrań w najlepszy możliwy sposób, czyli w najprzyjemniejszy sposób, to nie ma nic lepszego. Jeśli jednak chcemy wiedzieć, co się dzieje w nagraniu, wiedzieć dokładnie, to raczej Siltech. Janusz TARA Labs Evolution jest fenomenalnym kablem, to nieprawdopodobne, co potrafi ona zrobić. Ale mam wrażenie, że dochodzimy z nią do ściany, że nie da się lepiej pokazać góry, wyższej dynamiki itp., bo przecież nie da się zagrać lepiej niż to, co jest na płycie. Szanuję Ryśka i chcę podkreślić, że już dziesięć lat temu mówił mi tutaj, żeby nie patrzeć na szczegóły, tylko na muzykalność, na to jak przekaz jest budowany. Dla mnie Siltech Double Crown jest bliższy temu, o czym on wtedy mówił. Kolorystyka, nasycenie, obecność, to, moim zdaniem, lepsze było z Siltechem. Może nie jest tak przyjemny, tak gładki, ale jest bardziej homogeniczny i organiczny. Podsumowanie Myślę, że zaczyna się krystalizować linia podziału między członkami KTS-u, wyznaczona najpierw przez odsłuch odtwarzacza SACD dCS Rossini, kontynuowana podczas odsłuchu odtwarzacza CD MSB, a ostatecznie wykreślona w czasie odsłuchu serii Evolution firmy TARA Labs. Niezrozumiałe początkowo różnice zdań, często przeciwstawne, dotyczące tego samego produktu wydają się być pochodną własnej wizji dźwięku top high-end. Bo o takim mówimy. To wszystko fenomenalne produkty z absolutnego topu i jeśli ktoś mówi, że „to nie gra”, to nie ma na myśli, że urządzenie za 1000 zł, które przecież „gra” jest lepsze. Tak czytane teksty o audio są bez sensu, nie tak należy je odbierać. Mówiąc, że coś wysokiej klasy „nie gra” ludzie z KTS-u odnoszą się do własnych oczekiwań co do danego produktu; mówią: „nie gra tak, jak bym chciał”. Jeśli dźwięk się takiemu komuś podoba, to nie dlatego, że jest dźwiękiem najlepszym z możliwych, tylko dźwiękiem, jaki chciałby mieć dany człowiek w domu. Co oczywiste, każdy będzie bronił swojego zdania, uważając, że to ono jest tym właściwym i obowiązującym. Ale w rzeczywistości wyraża ono tylko jego subiektywne zdanie. Wartość takiego oglądu polega na tym, że pomaga zorientować się czytelnikom w tym, czego chcą oni sami. Spotkania nie mają wartościować produktów, na co zwrócił uwagę Rysiek, a je opisać. Naturalne jest, że każdy z uczestników dokonuje wyboru, bo o to w słuchaniu muzyki chodzi. Ale to nie muszą być wybory czytelników. Teksty, które państwo czytają mają pobudzić do myślenia, do poszukiwań. Jeśli ktoś się poczuje urażony, jeśli kogoś zdziwimy – tym lepiej. Poszukiwania polegają przecież na tym, że się konfrontujemy z innymi poglądami i na tej podstawie kształtujemy własną opinię. Podsumowanie tego spotkania jest dzięki temu niezwykle proste i nie powinno budzić tylu emocji, co poprzednie dwa spotkania, pomimo że przecież mamy do czynienia z identyczną sytuacją. TARA Labs Evolution to genialny kabel. Sprawdzi się tam, gdzie chcemy uzyskać piękny, gładki, szczegółowy, ale zarazem zupełnie pozbawiony krzykliwości dźwięk. Dynamika, ukazywanie tylnych planów są z nią ponadprzeciętne, nigdy czegoś takiego nie słyszeliśmy. Siltech Double Crown brzmi niżej, ciemniej, wydaje się mniej dynamiczny. Czasem może się wydawać, że gra zimniej. Ale też znacznie lepiej ukazuje zmiany w nagraniu, lepiej różnicuje. Chociaż energia góry i dołu jest mniejsza niż w TARZE, to jednak barwa tych zakresów jest bogatsza. Scena dźwiękowa z Siltechem jest mniejsza, nie jest tak głęboka, ale też z nagrania na nagranie się zmienia; TARA Evolution wszystko pokazuje w efektowny, duży sposób. Co jest bardziej prawdziwe? Jak mówił Bartek, w nagraniu nie ma prawdy, jest kreacja. Ma ona mieć pozór prawdy i wykonywana jest na wzór prawdziwego wydarzenia, ale nim nie jest. Mamy więc możliwość wyboru i za każdym razem będzie to wybór właściwy, pod warunkiem, że mówimy o produktach wysokiej klasy. TARA Labs Evolution to system z absolutnie topowej półki, z którym można porównywać tylko kilka innych topowych kabli i pod wieloma względami z tego porównania wyjdzie zwycięsko. Jeśli więc szukamy piękna i chcemy go uzyskać ze wszystkich nagrań jakie mamy, bez obaw o to, że coś zagra źle, że coś nas zaboli, to można zacząć sprzedawać nieruchomości, a dzieciom powiedzieć, że odziedziczą nie domek z garażem, a set kabli. SYSTEM UŻYTY W ODSŁUCHU
|
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity