pl | en

Aktywne kolumny głośnikowe

 

Avantgarde Acoustic
ZERO 1 PRO

Producent: Avantgarde Acoustic Lautsprechersysteme GmbH
Cena: 11 500 euro/para

Kontakt:
Nibelungenstrasse 349 | D-64686 Lautertal – Reichenbach Germany
tel.: +49 (6254) 306 100 | +49 (6254) 306 109
e-mail: info@avantgarde-acoustic.de
Kraj pochodzenia: Niemcy
www.avantgarde-acoustic.de

Dystrybucja w Polsce: Eter Audio


a dolnej ściance modułu z elektroniką, zamocowanego na tylnej ściance kolumn Zero 1 PRO, umieszczono tabliczkę znamionową. Oprócz informacji dotyczącej miejsca produkcji – to własna, nowa, duża fabryka w niemieckim Reichenbach (Lautertal) – znajdziemy tam również pomysłowo podany numer seryjny. Egzemplarz, który przyjechał do mnie po wygrzaniu u producenta, a potem dystrybutora nosił numer „ZERO.0008”. To jedna z pierwszych par tych kolumn, jaka w ogóle została złożona. Pierwsza pojechała natomiast na wystawę High End w Monachium, gdzie zrobiła ogromne wrażenie (czytaj TUTAJ). Nagrodzone przez nasz magazyn wyróżnieniem Best Sound High End 2013 kolumny są bowiem niezwykłe. I to nie niezwykłością, do jakiej zdążyliśmy się przyzwyczaić, kojarzoną z „innością”, a realną, solidną, mającą techniczne podstawy niezwykłością typu „grand”. Żeby do tego jednak dojść trzeba się im bliżej przyjrzeć i dowiedzieć, co kryje się pod gładką, białą lub czarną, powłoką.


Zacząć trzeba tak, jak to robi producent w materiałach informacyjnych, czyli „od początku”. Zero 1 PRO to tubowy, trójdrożny, aktywny system głośnikowy. Każdy z dwóch głośników tubowych napędzany jest przez osobny, 50-watowy wzmacniacz X50, a niskotonowy przez potężny, 400-watowy wzmacniacz, pracujący w klasie D. Moduły średnio i wysokotonowe pracują w czystej klasie A, bez sprzężenia zwrotnego z zasilaczem wziętym wprost z końcówki XA. Napięcie do nich jest więc wielokrotnie filtrowane, a układ sterujący ma zasilacz stabilizowany. Skuteczność głośników średnio i wysokotonowego jest jest wysoka – jak to w tubach – i wynosi 104 dB. Tyle, że znamy to z wielu innych konstrukcji. Już teraz można jedna wskazać na pewne właściwości charakterystyczne tylko dla tego produktu. Przede wszystkim – rozmiary.
Kolumny tubowe są z definicji duże. Można oczywiście ich wielkość modyfikować, starać się ją skalować w dół, czego wyrazem jest model Uno Fino (mój test w „EnjoyTheMusic.com” TUTAJ), jednak klasyczne kolumn tubowe są duże i bardzo duże. Zero 1 PRO jawią się przy nich jak cud – wielkość przedniej ścianki niemal dokładnie pokrywa się z wielkością, stojących na podstawkach, Harbethów M40.1. I już samo to jest dużym osiągnięciem. Kiedy jednak spojrzymy na kolumny z boku, złapiemy się za głowę – bo gdzie, do cholery, podziała się obudowa głośnika niskotonowego? Kolumny są nie grubsze niż złożona, zapakowana do kartonu półka kupiona w IKEI. A to przecież potężna, 300 mm bestia i firma podaje dolne pasmo przenoszenia (-3 dB) na 30 Hz. Takie cuda możliwe były dzięki zaprzęgnięciu do pracy układów cyfrowych.

Rozmawiając w Monachium z Arminem Kraussem, którego powinni państwo dobrze kojarzyć (to gość, który co roku, w czasie Audio Show prowadzi prezentacje Avantgarde’a i który lubi w ich czasie puszczać Rammsteina na koncertowym poziomie) nietrudno było zauważyć, że większą część jego wyjaśnień dotyczących nowego projektu zajęło wytłumaczenie innowacyjnej formuły całego systemu. Z kolumnami aktywnymi jesteśmy bowiem, jak mówił, zaznajomieni – wystarczy rzucić okiem na model D’appo polskiej firmy Sveda Audio. Wchodzimy do nich sygnałem liniowym prosto z przedwzmacniacza lub źródła dźwięku, sygnał jest następnie dzielony w aktywnej zwrotnicy i dla każdego głośnika osobno wzmacniany. Do Zero 1 PRO inaczej – posyłamy do nich sygnał cyfrowy, który prowadzony jest w tej formie aż do przetworników D/A, z których sygnał trafia do analogowych wzmacniaczy.
. Aktywna zwrotnica jest i tutaj, ale obliczenia dokonywane są w domenie cyfrowej. Firma zastosowała do tego 66-bitowe układy FPGA. A obróbka w takiej formie daje ogromne możliwości – precyzja wynosi aż 10 Hz. Zastosowane filtry Finite Impulse Response (FIR), czyli o skończonej odpowiedzi impulsowej, gwarantują znakomitą odpowiedź w czasie dla każdego z trzech przetworników. Inżynierowie Avantgarde’a z tego skorzystali i ukształtowali filtry w sposób, który daje niemal zupełny brak przesunięć fazowych (w wersji PRO: 5 stopni) i idealną zgodność czasową. Filtry cyfrowe mają zwykle bardzo strome zbocza, efektywnie dzieląc pasmo pomiędzy głośniki. Wielu konstruktorów i melomanów uważa jednak, że najlepsze efekty daje zastosowanie najłagodniejszego z dostępnych filtrów, czyli zwrotnic 1. rzędu, o spadku 6 dB na oktawę. Avantgarde się z tym poglądem zgadza. Dlatego też w punkcie podziału filtry mają taki właśnie spadek. I dopiero później, progresywnie, jest on coraz mocniejszy, osiągając w punkcie odcięcia 100 dB.

Wiemy już więc, że Zero 1 PRO to kolumny aktywne, trójdrożne, z cyfrową zwrotnicą. Logiczne wydaje się więc, że sygnał, jaki do nich doprowadzamy także powinien być cyfrowy. I tak jest. Cały układ elektroniczny, wraz ze wzmacniaczami, zmontowano w aluminiowym odlewie przykręcanym do tylnej ścianki i zakrytym ładną maskownicą. Od spodu możemy wpiąć kabel USB, Toslink, dwa kable cyfrowe S/PDIF i jeden AES/EBU – czyli niemal wszystkie obecnie stosowane standardy. Jeśli chcemy skorzystać z bezprzewodowego przesyłu WLAN, do wejścia Toslink podłączamy odbiornik tego typu, np. AirPort Express.
Sygnał doprowadzamy tylko do jednej kolumny, „master”. Druga kolumna, „slave”, odbiera sygnał cyfrowy bezprzewodowo, z jakością 16 bitów, 44,1 kHz. Armin dużo czasu w czasie naszej rozmowy poświęcił na opis działania sytemu, a to dlatego, że chodziło o przesyłanie sygnału między kolumnami bez „drutu” i to tak, aby nie był narażony na zniekształcenia. Specjalnie pod tym kątem napisano protokół przesyłu. Nadajnik pracuje przy częstotliwości 2,4 GHz. Jeśli jednak uważamy, że drut, to jednak drut (jak ja), można je połączyć ze sobą kablem Ethernetowym. Nadajnik bezprzewodowy automatycznie się wówczas wyłącza. Ciekawostką jest fakt, że konstrukcje dostępne są w dwóch wersjach, różniących się tylko oprogramowaniem – „tańsza” (o nazwie Zero 1) kosztuje 9900 euro za parę, a droższa (o nazwie Zero 1 PRO) 11 500 euro, też za dwie sztuki. Co pokazuje, co jest dzisiaj prawdziwym kosztem – software. Droższa wersja została zaprojektowana pod kątem bezkompromisowego audio i zastosowano w niej oprogramowanie „minimum phase”, odpowiedzialne za szokująco niskie przesunięcia fazowe. Tańsza też pod tym względem nie jest ułomkiem, ale osiągi są nieco gorsze. Testujemy wersję PRO.

Technika jest tu kluczowa, bo to ona definiuje Zero 1 PRO. Równie ważne jest jednak podejście do obsługi, czyli szanowanie czasu i nerwów ludzi, którzy będą chcieli za pomocą tych kolumn słuchać muzyki. Zasada jest taka: im mniej czasu spędzamy na podłączaniu i kalibracji systemu, tym więcej możemy go poświęcić na słuchanie. A muzyka zawsze wygrywa. Kolumny firmy prowadzonej przez Holgera Fromme’a są jednym z bardziej złożonych technicznie systemów odsłuchowych dostępnych na rynku i jednocześnie są najłatwiejsze w obsłudze. Są w zasadzie bezobsługowe. Płaci się za to inną walutą, ale nic w życiu nie jest za darmo.
Technika, obsługa – to rzeczy niesłychanie istotne. Bardzo możliwe jednak, że tym, co jednak będzie decydowało o „być, albo nie być” tych kolumn będzie ich forma. Kolumny tubowe kojarzą się z dużymi gabarytami, wymuszanymi przez szerokie kielichy tub. AA oferuje je w dowolnej wielkości i kolorze. Zawsze dominują wnętrze i zwracają na siebie uwagę. W Zero 1 PRO na pierwszy rzut oka ich nie widać. Obudowa jest bardzo płytka, a to dlatego, że przednia ścianka jest jednocześnie wylotem tub głośnika wysokotonowego i średniotonowego, jak również punktem mocowania przetwornika niskotonowego. W klasycznych konstrukcjach AA starano się wyrównać fazowo dwa pierwsze przetworniki mechanicznie, ustawiając je odpowiednio względem siebie. Tutaj tę samą operację wykonano już na sygnale, w domenie cyfrowej, dzięki czemu głośniki można było ustawić tak, jak widać na zdjęciach. Przykręcane do tylnej ścianki moduły z elektroniką to solidne odlewy ze stopu aluminium, przypominające radiatory wzmacniaczy z serii XA, z gniazdami umieszczonymi od spodniej strony (wejścia są tylko w jednej kolumnie – „master”). Żeby nie burzyły jednak doskonałej spójności stylistycznej, są zakrywane, mocowanymi na magnesach, maskownicami z polimeru ABS, tego samego, co obudowa. Kolumny są pochylone o kilka stopni do tyłu i stoją na ażurowej, choć sztywnej podstawie z chromowanych płaskowników. Wyglądają niesamowicie.

O Avantgarde Acoustic pisaliśmy
  • NAGRODA BEST SOUND HIGH END 2013: Avantgarde Acoustic ZERO 1 - kolumny wolnostojące, czytaj TUTAJ
  • KRAKOWSKIE TOWARZYSTWO SONICZNE: spotkanie #83 - Holger Fromme i jego Avantgarde Acoustic XA Series, czytaj TUTAJ
  • TEST: Avantgarde Acoustic DUO OMEGA - kolumny wolnostojące, czytaj TUTAJ
  • TEST: Avantgarde Acoustic PRE - przedwzmacniacz liniowy, czytaj TUTAJ
  • NAGRODA ROKU 2006: Avantgarde Acoustic UNO PICCO - kolumny wolnostojące, czytaj TUTAJ
  • TEST: Avantgarde Acoustic UNO PICCO - kolumny wolnostojące, czytaj TUTAJ

    Warto przeczytać:
  • TEST („EnjoyTheMusic.com”): Avantgarde Acoustic UNO FINO - kolumny wolnostojące, czytaj TUTAJ

  • Nagrania użyte w teście (wybór)

    Płyty CD

    • Jesteś Bogiem, soundtrack, Magic Records 3719533, CD (2012).
    • Mission, Cecilia Bartoli, Decca/Universal Music LLC (Japan) UCCD-9885, SHM-CD + DVD (2012).
    • Vivaldi con moto, Carmignola, Academia Bizantina, Dantone, Deutsche Grammophon/Archiv Produktion/Universal Music LLC (Japan) UCCA-1099, SHM-CD (2013).
    • Alan Parsons Project, I Robot, Arista/Sony Music Japan SICP 30168, “Legacy Edition”, 2 x BSCD2 (1977/2013).
    • Antonio Caldara, Maddalena ai piedi di Cristo, René Jacobs, Schola Cantorum Basiliensis, Harmonia Mundi France HMC 905222, 2 x CD (1996/2002).
    • Black Sabbath, 13, Vertigo/Universal Music LLC (Japan) UICN-1034/5, 2 x SHM-CD (2013).
    • Depeche Mode, Enjoy The Music....04, Mute XLCDBONG34, maxi-SP (2004).
    • Enya, Enya, BBC Entertainment BBC CD 605, CD (1987).
    • Nat “King” Cole, Welcome to the Club, Columbia/Audio Fidelity AFZ 153, SACD/CD (1959/2013).
    • Ornette Coleman, The Shape of Jazz to Come, Atlantic Records/ORG Music ORGM-1081, SACD/CD (1959/2013).
    • Richard Strauss, Also sprach Zarathustra, dyr. Zubin Mehta, wyk. Los Angeles Philharmonic, Decca/Lasting Impression Music LIM K2HD 035, K2HD CD (1968/2008).
    • Siekiera, ”Nowa Aleksandria”, Tonpress/MTJ cd 90241, 2 x CD (1986/2012).
    Pliki
    • SATRI Reference Recordings Vol. 2, Bakoon Products, FLAC 24/192.
    • Charlie Haden & Antonio Forcione, Heartplay, Naim Label, 24/96 FLAC, źródło: NaimLabel.
    • Dead Can Dance, Anastasis, [PIAS] Entertainment Group, PIASR311CDX, "Special Edition Hardbound Box Set", CD+USB drive 24/44,1 WAV (2012); recenzja TUTAJ.
    • Depeche Mode, Black Celebration, Mute DMCD5, “Collectors Edition”, WAV 24/48 (1986/2007).
    • Depeche Mode, Delta Machine, Columbia Records/Sony Music Japan SICP-3783-4, FLAC 24/44,1, źródło: HDTracks (2013); recenzja TUTAJ.
    • Miles Davis, Tutu, Warner Brothers Records, FLAC 24/96, źródło: HDTracks.
    • Nagrania z płyt DVD-R pisma “Net Audio”.
    • Persy Grainger, Lincolnshire Posy, Dallas Wind Symphony, dyr. Jerry Junkin, Reference Recordings, HR-117, HRx, 24/176,4 WAV, DVD-R (2009).
    • Yes, Close to the Edge, Warner Music, FLAC 24/192, źródło: HDTracks (1972/2007).
    Japońskie wersje płyt dostępne na

    Kolumny Avantgarde Acoustic komunikują się między sobą bezprzewodowo. Wystarczy je podłączyć do prądu, a do wejścia cyfrowego podpiąć źródło sygnału (np. przez AirPort Express). I gotowe.
    (materiały firmowe Avantgarde Acoustic, czytaj TUTAJ)

    To wszystko prawda. Choć producenci zaawansowanych technicznie urządzeń cyfrowych piszą o „łatwej”, „bezproblemowej”, „przyjemnej” obsłudze ich urządzeń, prawie zawsze są to raczej pobożne życzenia niż rzeczywistość. W praktyce liczba czynności, którą trzeba wykonać, aby otrzymać dźwięk z urządzenia mającego jakikolwiek związek z komputerem i źródłami cyfrowymi rośnie, jak mi się wydaje, wykładniczo wraz z ich coraz większymi możliwościami. Do rangi symbolu, dość niespodziewanie, urastają więc odtwarzacze CD i SACD, symbolu prawdziwie prostej obsługi i niezawodności. Teraz nawet doktorat z informatyki nie gwarantuje, że dostaniemy dźwięk od razu po wypakowaniu urządzenia, a jest niemal pewne, że przy jakiejkolwiek zmianie trzeba będzie przeprowadzać proces instalacji od nowa. I to jeden z powodów, dla których komputer jest dla mnie wartościowym, ale jednak nielubianym źródłem dźwięku. Nie ma na nim przycisku „play” i zbyt często trzeba coś robić, żeby w ogóle wydusić z niego jakikolwiek dźwięk. A na to szkoda mi czasu.
    Kolumny Avantgarde’a to realny „Plug and Play”. W ciągu pierwszych dziesięciu minut zostały u mnie wypakowane i ustawione. Ich rozmieszczenie nie zajmuje zbyt wiele czasu – i tak najlepiej zagrały w tym samym miejscu, w którym kiedyś stały modele Uno Fino, a jeszcze wcześniej Uno Picco. Trzeba tylko zadbać, aby głośnik wysokotonowy skierowany był na nasze uszy – im bliżej siedzimy, tym bardziej kolumna powinna być odgięta do tyłu. Podłączamy kable sieciowe i źródło sygnału. To kolejne pięć-dziesięć minut. W moim przypadku źródłami były odtwarzacz Ancient Audio z napędem Philips CD Pro-2 oraz komputer, z sygnałem wysyłanym przez USB. Odbiornik USB w Zero 1 PRO przyjmuje sygnały o parametrach 16 bitów/44,1 kHz (i 48 kHz) i nie wymaga sterownika. Pozostałe wejścia akceptują sygnał do 24/192. Wystarczy pół godziny, od podwiezienia kolumn pod drzwi, do odkorkowania butelki wina, żeby móc słuchać muzyki.


    Od razu też będziemy pewni, że słuchamy Avantgarde’ów. Zero 1 PRO brzmi w sposób który trudno pomylić z czymkolwiek innym. Ich dźwięk jest ekstremalnie dynamiczny. Niemiecka firma przyzwyczaiła nas do tego i właściwie na nikim to już nie robi większego wrażenia – tak po prostu jest i już. Problemem jest przejście na klasyczne konstrukcje, które – dla kontrastu – wydają się spowolnione i ospałe. Jedynie kolumny magnetostatyczne i niektóre elektrostatyczne łączą szybkość i barwę w sposób, jaki ma miejsce w Zero 1 PRO, a w dalszej pespektywie we wszystkich konstrukcjach firmy z Reichenbach. Im dłużej słuchałem testowanych kolumn, tym lepiej profilowałem swoje wybory muzyczne i tym wyraźniejsza stawało się podobieństwo tej „playlisty” do tego, czego zazwyczaj słucham z magnetostatycznymi słuchawkami HiFiMANa HE-6.

    Na plan pierwszy wysuwały się nagrania muzyki klasycznej. Niemal wszystkie kolumny jakie znam mają z nimi problem. Albo wiele problemów na raz. Jedne większe, inne lepiej maskowane, ale generalnie prawie wszystkie gubią się i nie pokazują w równie dobry sposób, jednocześnie szczegółu i ogółu, skupiając się zazwyczaj na jednym z tych sposobów prezentacji. Zero 1 PRO, podobnie jak słuchawki HiFiMANa, potrafią i jedno, i drugie w tym samym czasie.

    Ich dźwięk jest bardzo detaliczny i jednocześnie spójny, przez co pokazywane jest też całe wydarzenie. Jeśli chcemy, skupiamy uwagę na jakimś instrumencie, wykonawcy lub ich grupie, a jeśli nie, to się „oddalamy” i słuchamy orkiestry. Dojmująco dało to o sobie znać w Prologu z Also sprach Zarathustra.
    Rozpoczynający go niski pomruk nie był zlewającym się w jedno mruczeniem, bo pokazane były różne drobne elementy, które się na to składały. Słychać je było tylko wtedy, kiedy się zwracało uwagę na to, czy tamto. Pamiętam, jak Damian Lipiński, odpowiedzialny za remaster płyt Savage’a, opowiadał, jak był zdziwiony tym, że na każdy dźwięk (instrument) składa się w nagraniach tego muzyka kilka, a czasem nawet kilkanaście ścieżek; zwykły werbel komponowany był z kilkunastu uderzeń. Ale słychać to dopiero na dobrym systemie, tj. słychać, że brzmienie jest bogate, wielowarstwowe. Na kiepskim – to po prostu dziwnie brzmiący werbel (czytaj TUTAJ). Avantgarde’y radzą sobie z tym doskonale. Dźwięk w Also… był cichy, podobnie jak kończące tę część kontrabasy, ale kiedy cała orkiestra zagrała forte, momentalnie wszystko się rozwinęło i zabrzmiało bardzo głośno i niebywale dynamicznie. Tego typu dynamiki i selektywności nie da się podrobić i jedynie systemy sceniczne oraz duże kolumny studyjne (aktywne) potrafią tak zagrać. Nic dziwnego, że Armin często puszcza Rammsteina.

    Ale nie tylko dynamika i znakomita selektywność w tak niezwykłym połączeniu z nas zaskoczą. Istnieją nie same dla siebie, a są tylko zapleczem dla spójności. Materiały firmowe dużo mówią o korekcji fazowej przetworników, a cyfrowe zwrotnice są w tej mierze, przynajmniej w teorii, znakomite. Muszę jednak powiedzieć, że chyba nie słyszałem jeszcze cyfrowo filtrowanych głośników, które grałyby podobnie, jak kolumny Avantgarde’a. To nie są konstrukcje idealne, chyba zresztą do takiego miana nie aspirują. Jednak rzeczy, które nam firma obiecuje – dostajemy. A spójność czasowa o której mowa przekłada się na nieprawdopodobnie namacalny dźwięk.
    Niska część średnicy wydaje się wręcz ciepła. Kolumny nie brzmią w ciepły sposób, wprost przeciwnie (zaraz zresztą o tym powiem), ale takie ma się wrażenie. Powodowane to jest przez brak drażniących elementów, wyeliminowanie czegoś w rodzaju „drgania” dźwięku, bardziej lub mniej irytującego artefaktu, który jest jednak szybko rozpoznawalny. Klasyczne kolumny najczęściej go maskują, ponieważ grają wolno. Odpowiedź impulsowa Zero 1 PRO musi być niesamowita, ponieważ niemal nie słychać ataku – po prostu jest. W elektrostatach, też bardzo szybkich przetwornikach, jest bardzo często podkreślany i utwardzany, zaś w klasycznych kolumnach zaokrąglany. Wtedy go słychać. Tuby Avantgarde’a grają tak, że nie zwracamy na niego uwagi, skupiając się na wypełnieniu.


    A to odczuwane jest inaczej niż się do tego przyzwyczaiłem. Dźwięk projektowany jest przez te kolumny na łączącej je linii i przed nią, w niesamowicie plastyczny i namacalny sposób. Głębia sceny jest tylko delikatnie zaznaczana. Częściowo dlatego wszystko wydaje się mięsiste. Ale to tylko wstęp. Prawdziwa jazda zaczyna się, kiedy dojdzie do nas, że wszystko tu słychać. Zagwozdka, prawda? Przecież selektywność implikuje właśnie coś takiego i nie ma o czym mówić, mogłoby się wydawać. Ale tylko wydawać. Tak naprawdę selektywność opisuje, jak dokładnie od siebie elementy różniące się brzmieniem, czyli instrumenty, głosy ludzkie, elementy akustyki, a nawet różne miejsca większych instrumentów są od siebie separowane, jak dokładnie podana zostaje różnica między nimi. To, o czym chciałbym powiedzieć w kontekście testowanych konstrukcji to coś jeszcze innego, powiązanego nawet nie z rozdzielczością, bo ta nie jest lepsza niż w kosztujących tyle samo kolumnach pasywnych. Myślę o czymś, co powoduje, że dostajemy plastykę bez zaokrąglania ataku, bez wycofania góry, bez minimalizowania ilości detali. Każdy z tych zabiegów prowadzi do plastycznego grania, ale każdy z nich nieodwracalnie zniekształca dźwięk. Zero 1 PRO grają „od razu”, jeśli tak mogę powiedzieć. Szybkość to jedno, ale drugie to coś w rodzaju uporządkowanego uniwersum, dźwięku tu i teraz, bez szukania dźwięków, wydobywających się z trudem gdzieś z tła, a z drugiej strony bez kulenia się przed natarczywością, ostrością, nachalnym atakiem. Tutaj wszystko ze sobą współgra, dźwięki, instrumenty, plany nie walczą ze sobą, ale mają podskórną „łączność”, niewidoczną, ale wszystko synchronizującą. Czego w żadnych innych kolumnach tego producenta nie słyszałem. I w ogóle rzadko coś takiego słyszę.

    Testowane kolumny do Uno Fino, jednych z lepiej brzmiących kolumn – moim zdaniem oczywiście – Avantgarde’a, podobne są w dynamice, szybkości, rozciągnięciu pasma, selektywności, scenie dźwiękowej. Z kolei do moich ulubionych w ogóle, ale już nieprodukowanych Uno Picco zbliża je rozumienie przekazu jako koherentnej struktury, siatki, na którą nachodzi wykończenie. A to, o czym pisałem powyżej jest w ogóle unikatowe.
    Trzeba jednak wiedzieć, zdawać sobie sprawę z tego, że to jedne z tańszych kolumn w ofercie tego producenta. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że dostajemy z nimi parę trójdrożnych kolumn, z – powiedzmy – aktywnym basem (jak w pozostałych kolumnach AA), a do tego dwa stereofoniczne wzmacniacze pracujące w klasie A, stereofoniczny (bo tak można na niego patrzeć – przetwarza sygnał stereo) DAC, a do tego aktywną zwrotnicę, to nie ma się co spodziewać, że kolumny zagrają we wszystkim na takim samym poziomie, niż droższe kolumny z aktywnym basem, do których potrzebny jest wzmacniacz mocy, przedwzmacniacz i DAC. Czym się różnią takie systemy? Przede wszystkim rozdzielczością. Po drugie – definicją basu. I po trzecie – sceną dźwiękową. Zaskakujące jest jednak wcale nie to, o czym mówimy – to akurat jest absolutnie normalne. Tak jest i już. Niespodzianką jest stopień PODOBIEŃSTWA Zero 1 PRO do drogich modeli tej firmy. Myślę przede wszystkim o tonalności.

    Kolumn tubowych nie da się pomylić z żadnymi innymi. Ich siłą jest natychmiastowość w transmisji energii, co odbieramy jako dokładniej podawane faktury, lepszą dynamikę i ogólnie lepsze różnicowanie. Ich rozdzielczość nie jest wcale duża, znacznie lepiej wypada selektywność. Numero uno to jednak sposób prezentacji środka pasma. Jeśliby w podobny sposób grały klasyczne kolumny powiedziałbym, że wyższa część środka jest w nich mocniejsza niż to, co poniżej niej. W tym przypadku odbiera się to jednak jako część większego pakietu. To tak, jak z ‘temperaturą’ i tzw. ‘temperaturą odczuwalną’. Choć w zimie termometr wskazuje jakąś wartość, to tak naprawdę jest o kilka, a nawet kilkanaście stopni zimniej – wszystko zależy od wiatru i wilgotności. W klasycznych kolumnach podbicie wysokiego środka odbierane jest jednoznacznie i jest czymś złym, oj złym! Avantgarde’y pokazują jednak ten zakres w sposób, który przywodzi na myśl otwarcie okna – dostajemy dźwięki wraz z pogłosami, akustyką, od razu i natychmiast. I chyba właśnie o szybkość chodzi, a nie o podkreślenie tego zakresu – wydaje się nam, że gra mocniej, ponieważ jesteśmy przyzwyczajeni do innej prezentacji.
    Góra pasma jest dość słodka i choć detaliczna, nie zwraca się na nią uwagi, chyba że akurat zagra w tamtych rejonach jakiś instrument, że realizator zabawi się z przeciwfazą – wówczas momentalnie wskakuje w nasze pole widzenia. Bas jest mocny, niski, mięsisty. Jego zejście jest zadziwiające, szczególnie przy tak niewielkiej pojemności obudowy. Tutaj cuda cyfrowej korekcji pasma słychać najlepiej. Wyższy bas nie jest jednak tak nasycony i pełny, jak w klasycznych kolumnach. Jest lepiej definiowany niż sam dół, ale też trochę bardziej zdystansowany. Taka karma. I ograniczenia techniki.

    Podsumowanie

    Pisanie o dźwięku tych kolumn to duża frajda. Nie byłbym jednak całkiem fair, jeślibym powiedział, że to on jest w nich najważniejszy. Wszystko jest z nim na swoim miejscu, kolumny grają z rozmachem i znakomicie skalują dźwięk do wielkości pomieszczenia – słuchane w Monachium w 50-metrowym pokoju zagrały większym wolumenem i z większym rozmachem niż u mnie, stojąc jakieś 2,5 m od miejsca odsłuchowego. Żadnych problemów z basem nie stwierdziłem. Po prostu wszystko było trochę mniejsze niż w dużym pokoju. Pod tym względem są fenomenalne. Mają też w sobie coś, przez co słuchamy muzyki z zainteresowaniem, czekając, co się za chwilę zdarzy – rzecz w audio dość ważna, prawda? Ale jednak, moim zdaniem, o sile tej konstrukcji stanowi jej forma połączona z obsługą i dopiero to wsparte przez dźwięk. Forma jest niesamowita. Kolumny przypominają mi monument z filmu Odyseja kosmiczna 2001 Kubricka (1968), a krzywizny tub są idealnie skomponowane z resztą obudowy. Podłączenie to bajka i każdy sobie z nim poradzi. Zero 1 PRO nie wymagają dokładnie żadnej znajomości sprzętu elektronicznego, żeby z nich korzystać. To mistrzostwo świata. I nic się nagle nie „wywali” w oprogramowaniu, nie „stracimy” połączenia – kolumny przypominają mój ideał, odtwarzacz CD.
    Co bym w nich zmienił? Są dwie rzeczy, które – gdybym miał magiczną różdżkę – zrobił inaczej. Postarałbym się, żeby na pilocie wyświetlała się siła głosu i wybrane źródło. Szukanie po omacku, bez wiedzy o tym, jak mocno kolumna jest „odkręcona” było dla mnie frustrujące. Chciałbym też, żeby kolumny przesyłały między sobą sygnał o wyższej niż 16 bitów rozdzielczości. Bo tylko takiej jakości sygnał – tak naprawdę – grają. Ale to moje życzenia, zapewne każdy z użytkowników będzie miał własne. Na tle tego wszystkiego, co Zero 1 PRO ROBIĄ mogą się wydawać zrzędzeniem zgrzybiałego pana od sprzętu.

    Od strony technicznej Zero 1 PRO to skomplikowany system, dający się jednak rozłożyć na stosunkowo proste czynniki pierwsze. A te znacznie łatwiej opisać. To kolumny trójdrożne, aktywne. Głośniki wysokotonowy, o średnicy fi 25 mm i średniotonowy, o średnicy 125 mm obciążone są tubami, zwiększającymi ich skuteczność. Średnica fi tuby pierwszego z nich wynosi 130 mm, a drugiego aż 400 mm. Ich konfiguracja jest odwrócona, tj. tuba wysokotonowa jest poniżej średniotonowej. Głośnik niskotonowy obciążony jest klasycznie – tylko od tylnej strony, obudową z bas-refleksem. ten ma postać szczeliny i znalazł się na tylnej ściance. Średnica fi woofera wynosi 300 mm, a jego membranę wykonano z papieru, zawieszonego na sztywnych fałdach z nasączanego materiału tekstylnego. Głośnik zakryty jest maskownicą z szarego materiału, naciągnięta na plastikowy, dość sztywny stelaż. Głośniki są pochylone i to pochylenie można regulować, wyrównując fazowo głośniki – należy je ustawić tak aby głośnik wysokotonowy promieniował w kierunku naszych uszu.
    To jednak nie jedyna regulacja, jaką możemy wykonać. Na tylnej ściance jest też rządek przełączników DIP, którymi ustawiamy poziom wzmocnienia dla głośnika niskotonowego. U mnie najlepiej brzmiał z ustawieniem +4 dB.

    Elektronikę zmontowano na dużej płytce drukowanej, przykręconej do solidnego, dużego, ciężkiego odlewu, tworzącego na powierzchni radiator. Przypomina to, jeśli chodzi o formę, wzmacniacz samochodowy, tyle że lepiej zbudowany. W każdej kolumnie jest jeden taki moduł, a wejścia są tylko w jednym z nich. Do dyspozycji mamy dwa wejścia elektryczne S/PDIF na gniazdach RCA, wejście optyczne Toslink, wejście USB (16/44,1/48) oraz AES/EBU. Obok jest jeszcze gniazdo Ethernet. Nie służy jednak do podłączenia kolumn do internetu (a coraz więcej firm się na to decyduje – mają wówczas możliwość diagnostyki urządzeń na odległość), a do opcjonalnego połączenia między kolumnami. Ponieważ sygnał cyfrowy doprowadzamy tylko do jednej z nich, do drugiej przesyłany jest bezprzewodowo. Można to jednak zrobić także tradycyjnie – kablem. Patrząc uważnie można dostrzec też parę zbalansowanych wejść analogowych. To opcja dostępna już niedługo, pozwalająca podłączyć do systemu analogowe źródła dźwięku. Wewnątrz jest już miejsce na przykręcenie odpowiedniej płytki, z przetwornikiem analogowo-cyfrowym.


    Jak się okazuje, elektronikę zmontowano modułowo, korzystając zarówno z własnych „klocków”, jak i elementów firmy Hypex Electronics BV. Sygnał cyfrowy doprowadzany jest do głównej płytki, z odbiornikiem cyfrowym, konwerterem USB-S/PDIF oraz układem FPGA, w którym dokonywane są obliczenia. Odbiornik USB to znana kość TAS1020, potrafiąca przyjąć sygnał do 24 bitów i 96 kHz. To, że tutaj ograniczona jest do jakości CD wynika z założeń konstrukcyjnych. Przy wejściach elektrycznych umieszczono transformatory dopasowujące impedancję i izolujące układ galwanicznie. Po wybraniu aktywnego wejścia sygnał trafia do odbiornika cyfrowego AKM4113, a następnie do dwóch stereofonicznych konwerterów częstotliwości AD1895, zamieniających każdy wejściowy sygnał na taki, który akceptuje, widoczna obok, duża kość FPGA. Po obróbce sygnału przesyłany jest na osobną płytkę, z właściwym przetwornikiem cyfrowo-analogowym, czterokanałową kością Burr Brown PCM4104. I dopiero stamtąd trafiamy do modułów wzmacniających. Te są dwa, na osobnych płytkach. Górny i środkowy zakres wzmacniany jest w klasycznym wzmacniaczu tranzystorowym, pracującym w klasie A. Zmontowano go przy użyciu dwóch, komplementarnych par średniej wielkości tranzystorów na kanał. Na płytce widać znakomite oporniki Dale’a dużej mocy, kondensatory Wima, Elna i Nichicon – pieniędzy na nie nie żałowano. Bas napędzany jest przez moduł wzmacniający firmy Hypex Electronics BV, model UcD400, wersję OEM. Wzmacniacz ten ma własny, impulsowy zasilacz, też od Hypexa, a pozostałe wzmacniacze wspólny, też impulsowy, ale znacznie bardziej rozbudowany. Ze względu na modułową budowę łatwo mi sobie wyobrazić upgrade układu w przyszłości, dowolnej jego sekcji.

    Dane techniczne (wg producenta)

    Pasmo przenoszenia głośnika niskotonowego: 30 Hz - 250 Hz
    Pasmo przenoszenia głośnika średniotonowego: 250 Hz - 2 kHz
    Pasmo przenoszenia głośnika wysokotonowego: 2 kHz – 20 kHz
    Skuteczność sekcji tubowej: 104 dB
    Przetwarzanie sygnału: 6-kanałowe, 66-bitowe FPGA
    Filtracja: do 100 dB/oktawę
    Filtry: progresywne FIR
    Przesunięcie fazowe: <5 stopni
    Przetworniki cyfrowo-analogowe: 3 x 24-bitowe Burr-Brown
    Wzmacniacze: 2 x 50 W, 1 x 400 W
    Linearyzacja amplitudy: TAK
    Linearyzacja fazy: TAK
    Kolory: biały i czarny
    Wymiary: 490 x 1040 x 318 mm
    Waga: 30 kg/sztuka

    Dystrybucja w Polsce
    Eter Audio

    ul. Malborska 24 | 30-646 Kraków | Polska tel./fax: 12 425 51 20/30

    e-mail: info@eteraudio.pl

    www.eteraudio.pl


    System odniesienia

    Źródła analogowe
    - Gramofon: AVID HIFI Acutus SP [Custom Version]
    - Wkładki: Miyajima Laboratory KANSUI, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory SHIBATA, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory ZERO (mono) | Denon DL-103SA, recenzja TUTAJ
    - Przedwzmacniacz gramofonowy: RCM Audio Sensor Prelude IC, recenzja TUTAJ
    Źródła cyfrowe
    - Odtwarzacz Compact Disc: Ancient Audio AIR V-edition, recenzja TUTAJ
    - Odtwarzacz multiformatowy: Cambridge Audio Azur 752BD
    Wzmacniacze
    - Przedwzmacniacz liniowy: Polaris III [Custom Version] + zasilacz AC Regenerator, wersja z klasycznym zasilaczem, recenzja TUTAJ
    - Wzmacniacz mocy: Soulution 710
    - Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ
    Kolumny
    - Kolumny podstawkowe: Harbeth M40.1 Domestic, recenzja TUTAJ
    - Podstawki pod kolumny Harbeth: Acoustic Revive Custom Series Loudspeaker Stands
    - Filtr: SPEC RSP-101/GL
    Słuchawki
    - Wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ
    - Słuchawki: HIFIMAN HE-6, recenzja TUTAJ | HIFIMAN HE-500, recenzja TUTAJ | HIFIMAN HE-300, recenzja TUTAJ | Sennheiser HD800 | AKG K701, recenzja TUTAJ | Ultrasone PROLine 2500, Beyerdynamic DT-990 Pro, wersja 600 Ohm, recenzje: TUTAJ, TUTAJ, TUTAJ
    - Standy słuchawkowe: Klutz Design CanCans (x 3), artykuł TUTAJ
    - Kable słuchawkowe: Entreq Konstantin 2010/Sennheiser HD800/HIFIMAN HE-500, recenzja TUTAJ
    Okablowanie
    System I
    - Interkonekty: Siltech ROYAL SIGNATURE SERIES DOUBLE CROWN EMPRESS, czytaj TUTAJ | przedwzmacniacz-końcówka mocy: Acrolink 8N-A2080III Evo, recenzja TUTAJ
    - Kable głośnikowe: Tara Labs Omega Onyx, recenzja TUTAJ
    System II
    - Interkonekty: Acoustic Revive RCA-1.0PA | XLR-1.0PA II
    - Kable głośnikowe: Acoustic Revive SPC-PA
    Sieć
    System I
    - Kabel sieciowy: Acrolink Mexcel 7N-PC9300, wszystkie elementy, recenzja TUTAJ
    - Listwa sieciowa: Acoustic Revive RTP-4eu Ultimate, recenzja TUTAJ
    - System zasilany z osobnej gałęzi: bezpiecznik - kabel sieciowy Oyaide Tunami Nigo (6 m) - gniazdka sieciowe 3 x Furutech FT-SWS (R)
    System II
    - Kable sieciowe: Harmonix X-DC350M2R Improved-Version, recenzja TUTAJ | Oyaide GPX-R (x 4 ), recenzja TUTAJ
    - Listwa sieciowa: Oyaide MTS-4e, recenzja TUTAJ
    Audio komputerowe
    - Przenośny odtwarzacz plików: HIFIMAN HM-801
    - Kable USB: Acoustic Revive USB-1.0SP (1 m) | Acoustic Revive USB-5.0PL (5 m), recenzja TUTAJ
    - Sieć LAN: Acoustic Revive LAN-1.0 PA (kable ) | RLI-1 (filtry), recenzja TUTAJ
    - Router: Liksys WAG320N
    - Serwer sieciowy: Synology DS410j/8 TB
    Akcesoria antywibracyjne
    - Stolik: SolidBase IV Custom, opis TUTAJ/wszystkie elementy
    - Platformy antywibracyjne: Acoustic Revive RAF-48H, artykuł TUTAJ/odtwarzacze cyfrowe | Pro Audio Bono [Custom Version]/wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany, recenzja TUTAJ | Acoustic Revive RST-38H/testowane kolumny/podstawki pod testowane kolumny
    - Nóżki antywibracyjne: Franc Audio Accessories Ceramic Disc/odtwarzacz CD /zasilacz przedwzmacniacza /testowane produkty, artykuł TUTAJ | Finite Elemente CeraPuc/testowane produkty, artykuł TUTAJ | Audio Replas OPT-30HG-SC/PL HR Quartz, recenzja TUTAJ
    - Element antywibracyjny: Audio Replas CNS-7000SZ/kabel sieciowy, recenzja TUTAJ
    - Izolatory kwarcowe: Acoustic Revive RIQ-5010/CP-4
    Czysta przyjemność
    - Radio: Tivoli Audio Model One