pl | en
Reportaż
Wystawa
HIGH END 2013, MONACHIUM

Czas: 9-12 maja 2013
Miejsce: M.O.C., Monachium, Niemcy

Organizator:
HIGH END SOCIETY MARKETING GMBH
Hatzfelder Straße 161-163
42281 Wuppertal - Germany
tel.: +49 (0)202 70 20 22 | fax: +49 (0)202 70 37 00

e-mail: Renate.Paxa@HighEndSociety.de

Strona internetowa: www.HighEndSociety.de

Tekst: Wojciech Pacuła | Zdjęcia: Wojciech Pacuła

Data publikacji: 1. czerwca 2013, No. 110




  • 363 wystawców z 35 krajów
  • Wzrosła liczba odwiedzających – w tym roku wyniosła 16 159
  • 5211 zwiedzających związanych z branżą audio zawodowo (“trade visitors”) z 71 krajów (18% wzrost rok do roku)
  • Duży oddźwięk w prasie z całego świata
  • Dający się odczuć wśród wystawców jubileuszowy nastrój
32. wystawa HIGH END z rzędu, będąca jednocześnie 10. rocznicą wystawy w centrum wystawienniczym MOC w Monachium, po raz kolejny okazała się najważniejszym wydarzeniem dla całej branży audio, w którym wzięło udział 363 wystawców z 35 krajów. W dniach od 9 do 12 maja przestrzeń głównych hal centrum wystawienniczego, wraz z atrium na wyższych piętrach, zajęta była w całości, z czym korespondowały tłumy zwiedzających.

Renate Paxe (PR & publicity dla HIGH END SOCIETY)


10 lat w Monachium

Wystawa High End, której pierwsza edycja odbyła się w Düsseldorfie w 1982 roku miała w tym roku swój mały jubileusz – po raz 10. omiała miejsce w Monachium, w potężnych halach centrum wystawienniczego MOC, o rzut kamieniem od fabryki BMW. Wcześniej, 22 razy rok po roku, miała miejsce gdzie indziej, w hotelach, z których w pamięci wszystkich pozostał Hotel Kempinski we Frankfurcie. Doskonale pamiętam przyjemną, nieco senną, miłą atmosferę tych edycji, tym bardziej, że świetnie spędzałem czas w parkowej atmosferze Gravenbruch, dzielnicy Frankfurtu, w której hotel się znajduje. To była świetna wystawa. Wystawa, która w takiej formule, co widać teraz jak na dłoni, nie mogła dłużej trwać.
Wystawy audio można podzielić na „hotelowe” i „halowe”. Te pierwsze, których przykładem może być np. polskie Audio Show, polega na tym, że organizator wynajmuje część hotelu, a wystawcy rozmieszczają się, rozkładają swoje systemy w pokojach hotelowych. Część dostaje większe przestrzenie, zwykle na parterze, ale znakomita większość korzysta z maleńkich, klasycznych pokoi.
Zalety takiej wystawy są liczne. Przede wszystkim mamy do czynienia z pokojami, w których większość z nas słucha muzyki – przede wszystkim jeśli chodzi o ich wielkość. także wyposażenie – krzesła, sofy, dywany, tapety, lampki – wszystkie elementy wyposażenia należą do tej samej klasy rzeczy, z których korzystamy i my. Niewielkie korytarze, bliskość wszystkich wystawców, intymna atmosfera – to wyróżniki tego typu lokalizacji. takie imprezy generują swego rodzaju „wspólnotę”, z jednej strony wymuszaną warunkami, ale z drugiej przez nie umożliwianą. Choć w każdym pomieszczeniu coś gra, sąsiedzi zwykle skarżą się na zbyt wysoki poziom dźwięku w pokoju obok, zapominając, że sami grają równie głośno, to jednak „vibe” takiej imprezy zasadza się na bliskim kontakcie wystawców, zwiedzających, prasy. Jak mówię, bardzo lubię tego typu imprezy i frankfurcki etap High Endu wspominam z nostalgią.

I chyba właśnie nostalgia jest czymś, co jest hamulcem dla naszej branży. To fantastyczne uczucie, dopóki nie przesłania szerszej perspektywy. Kiedy w 2008 roku o raz pierwszy pojechałem do Monachium zamiast do Frankfurtu, nie wiedziałem, czego się spodziewać. Miasto od razu uwiodło mnie swoją atmosferą, niezwykle zbliżoną do atmosfery Krakowa, mojego miasta, jedzeniem i genialnym piwem wszelakiego rodzaju. Sama wystawa pozostawiła mnie jednak z mieszanymi uczuciami. Zamiast przyjaznych, intymnych pokoi hotelowych, ekskluzywnych lobby, cichych korytarzy, urządzenia kosztujące tysiące, tysiące euro pokazywane były w ogromnych halach, zwykle na czymś w rodzaju „lady”, czasem w tymczasowych boksach zbudowanych wprost na środku hal. Szczęśliwcy, których było na to stać (a wystawa jest bardzo kosztowna, to dla firm audio ogromny wydatek, nie zapominajmy o tym!) i którzy mieli refleks, znaleźli się w zimnych pokojach atrium – zwykle dużych, ale ze ścianami ze szkła i cienkiego gipso-kartonu. Już sam nie wiem, co gorsze…
W pierwszych dwóch, może nawet trzech latach nostalgia za Kempinskim była widoczna w niemal wszystkich relacjach prasowych. Ale w prasie branżowej. Ludzie spoza niej dostrzegli bowiem coś, co po dziesięciu latach jest jasne dla wszystkich: impreza tego typu na pewnym poziomie musi się zmienić; jeśli chce się rozwijać musi porzucić przytulną atmosferę hotelową na rzecz przestrzeni i swobody. Choć bowiem tego w audio nie widać wprost, wolność w każdej branży wiąże się z przepływem ludzi i pieniędzy. A obydwa te elementy zapewniło Monachium.
Czym bowiem wystawa High End A.D. 2013 jest? Jest największą, najważniejszą tego typu imprezą na świecie. Przyjeżdżający w tym roku ludzie z USA, do tej pory wpatrzeni w swój własny pępek, za który się zresztą uważali, jednym głosem mówili, że choć wystawa CES w Las Vegas wciąż jest najważniejsza jeśli chodzi o branżę AGD w ogóle, to jeśli chodzi o audio, a high-end w szczególności, straciła palmę pierwszeństwa na rzecz – nomen omen - High Endu. Słyszałem to przede wszystkim od wystawców, ale też od przedstawicieli tamtejszej prasy (choć ci mieli większe opory). Jestem pewien, że to samo powiedziałby Steven Rochlin, naczelny „EnjoyTheMusic.com”, z którym kilka razy rozmawiałem, gdyby nie to, że głowę miał zaprzątniętą swoją nową, młodą żoną i tym, co z nim zrobi po powrocie do domu... Jak by nie było – Monachium jest w tej chwili centrum światowego audio z wyższej półki.

Na analizę tego zjawiska zapewne przyjdzie czas, trzeba jednak powiedzieć, że sukces wystawy nie byłby możliwy bez jej uwolnienia z hotelowego gorsetu. Imprezy organizowane w hotelach, małych ośrodkach, są niezwykle istotne, ważne, to na nich mają miejsce premiery małych i mikro-firm, nadających branży sznyt. Jak mówi Kurt W. Hecker, dyrektor High End Society e. V., organizatora High Endu, wystawa w Monachium im nie zagraża, takich wystaw w Niemczech (ale nie tylko) jest mnóstwo (czytaj: Kurt W. Hecker, 10 Years of High End in Munich [w:] Messekatalog 2013, Munich 2013).
Tyle tylko, że wystawy hotelowe mają zakodowaną w swoim DNA izolację, skupiają się na samej branży i na jej uczestnikach. Podczas kiedy potrzeba nam nowego, wielkiego otwarcia. To czas, kiedy trzeba zaakomodować dla nas, wykorzystać najnowsze technologiczne osiągnięcia, przede wszystkim muzykę związana z komputerami, plikami i ich odtwarzaczami (to cel wewnętrzny, „dośrodkowy”). Ale pokazać też milionom nowych użytkowników urządzeń audio, mam na myśli smartfony, iPhone’y, iPady oraz słuchawki, którzy nigdy nie mieli do czynienia z dźwiękiem wysokiej jakości, że słuchana przez ich muzyka, a obecnie muzyki słucha więcej ludzi niż kiedykolwiek wcześniej, może zabrzmieć jak nigdy wcześniej (to z kolei cel zewnętrzny, „odśrodkowy”). Jeszcze kilka lat temu wydawało się, że audio zdycha, że to sami 40-latkowie plus i że młodzi ludzie, którzy już niedługo zaczną wydawać pieniądze, przejęci zostali przez gry komputerowe oraz kino domowe. Proszę popatrzeć, co się stało: kino domowe zeszło na drugi plan, rynek się nim nasycił i okazało się, że prawdziwych entuzjastów, dla których byłoby to hobby, albo sposób na życie jest niewielu; znakomita większość – jak mi się wydaje – użytkowników kina domowego traktuje je jak kolejny produkt AGD: pralkę, mikser, żelazko. Traktuje je utylitarnie. Z grami jest inaczej – to wciąż rosnąca branża i nic nie wskazuje na to, że miałoby się cos w tej mierze zmienić. Jeśli za przykład mógłby służyć mój syn i jego znajomi, to można by jednak wskazać na pewną wewnętrzną zmianę – obok samej gry równie ważne stały się zachowania społeczne, w tym wymiana informacji na temat muzyki, samej muzyki. Gra jest teraz nie tylko interaktywnym filmem, ale również źródłem muzyki, często inspirującym do własnych poszukiwań. A to oznacza, że znajdą się pieniądze nie tylko na nową kartę graficzną, ale i na lepszą kartę dźwiękową i – kto wie – kolumny większe od 10-groszówki. Bo dobre słuchawki są teraz obowiązkowe.


Trzy dni w Monachium

Kurt Hecker, przywoływany już dyrektor HIGH END SOCIETY w materiałach firmowych przesłanych do prasy po zakończeniu imprezy, napisał tak: „Daleko od konfrontacji pomiędzy opcjami odtwarzania sygnału, High End jest miejscem idealnej koegzystencji przeszłości i przyszłości. Właśnie różnorodność oferowana przez tę imprezę umożliwia odwiedzającym całościowy ogląd i spotkanie się z całym spektrum oferty naszej branży.”
Myślę, że miał rację. W tym roku można było zobaczyć niemal wszystko, co audio miało do zaoferowania w ostatnich – na okrągło – stu latach: od potężnych kolumn tubowych, stosowanych niegdyś w teatrach, lampach NOS, przez gramofony i magnetofony szpulowe, przez odtwarzacze CD i wzmacniacze tranzystorowe, odtwarzacze SACD i wzmacniacze pracujące w klasie D, aż po odtwarzacze plików i – przede wszystkim – komputery w roli źródeł dźwięku.

Jeśli miałbym wskazać na najbardziej widoczne trendy, to właśnie ewolucja komputerowych systemów audio oraz związany z tym wysyp wzmacniaczy słuchawkowych, przetworników D/A oraz słuchawek. W tym roku w każdym zakątku słychać było magiczne „DoP”, mówiące o możliwości przesyłu sygnału DSD przez łącze USB. Wszyscy byli tą możliwością podekscytowani i kto wie, czy nie oznacza to renesansu nagrań DSD, czyli powrotu, w pewnym sensie, płyt SACD. Znacznie mniej było widać odtwarzaczy SACD, a jeśli tak, to tylko w roli przetworników D/A przyjmujących sygnał DSD. Odtwarzaczy CD wciąż było sporo, ale mało kto z nich korzystał. Powoli zaczyna się bowiem rysować wyraźny podział na audio komputerowe i analogowe, znacznie ostrzejszy niż niegdyś. Tyle, że zwykle te dwa elementy występują w tym samym systemie – komputer (ew. odtwarzacz plików) oraz gramofon. To wciąż nie jest jeszcze koniec płyty CD, ale jej zmierzch jest jednoznaczny.
Jak się wydaje, jakość plików master, dostępna teraz dla każdego, jest tak kusząca, że firmy stają na głowie, aby udało się tę niepowtarzalną sytuację wykorzystać. od początku audio uzależnieni byliśmy od formatów, dystrybucji fizycznego produktu i firm wydawniczych. Teraz mamy szansę dostać dokładnie ten sam materiał, który w studio słyszeli realizatorzy dźwięku. Do sytuacji idealnej wciąż jeszcze daleko, duża część firm manipuluje plikami, jest jednak duża szansa na wypracowanie jakiegoś wspólnego modelu „nowego świata” sprzedaży muzyki.


Kariera plików komputerowych przyczyniła się też do wzmocnienia fali powrotnej analogowego medium, jakim jest płyta winylowa. Choć najwięcej zawdzięczamy w tej mierze DJ-om, którzy zainteresowali czarna płyta młodych ludzi, to w samej branży powrót do analogu wiąże się z poczuciem, że to jedyny sprawdzony format, niepodlegający upływowi czasu, bezpieczny i dobry. W audio komputerowym wymagania wciąż się zmieniają i zmieniać się będą, liczby będą rządziły i to, co dzisiaj jest dobre, np. 24 bity, jutro będzie słabe, bo trzeba będzie przetwarzać 32 bity i 2 x DSD.
Nie spisywałbym jednak płyty CD na straty. Duża część dziennikarzy, z którymi rozmawiałem jest zdania, że to wciąż jedno z najlepszych mediów i że nie mamy pojęcia, jakie w nim kryją się jeszcze możliwości. Naprzeciw temu wychodzą firmy wydawnicze – SHM-CD, Blu-Spec, teraz w wersji „2” i inne usprawnienia, to wszystko ma pomóc w wydobyciu z formatu CD jeszcze więcej informacji. Osobiście uważam, że najlepsze odtwarzacze CD grają nie gorzej, a może nawet lepiej niż najlepsze odtwarzacze plików i „daki” z komputerem w roli źródła. Przed komputerowym audio dopiero otwiera się droga rozwoju, a CD jest na niej od trzydziestu lat, co słychać.
Niewiele dzieje się natomiast w dziedzinie kolumn głośnikowych – od lat mamy do czynienia z poprawianiem starszych rozwiązań, dopracowywaniem tego, co wiemy. Pewną zmianę wniosły głośniki planarne, głównie wstęgowe, które w wielu konstrukcjach zastąpiły klasyczne kopułki. Choć widoczny jest też trend związany powrotem do głośników szerokopasmowych, kolumn tubowych, otwartych odgród, głośników z elektromagnesami, to jednak ułamek rynku. Nie wydaje się, żeby w najbliższym czasie coś tutaj miało się zmienić.
W przypadku wzmacniaczy trend jest wyraźny: do gry wkraczają wzmacniacze pracujące w klasie D, także do high-endu. Spora część najlepszych systemów na wystawie korzystała właśnie z takich wzmacniacza – np. SPEC, Mola-Mola. Choć wciąż jest wiele do zrobienia, to już teraz są urządzenia tego typu, których dźwięk jest co najmniej tak dobry, jak klasycznych wzmacniaczy pracujących w klasie A czy AB. Myślę, że coraz więcej urządzeń pracujących w klasie D będzie w naszych domach. Korzysta na tym rynek związany z lampami. Podobnie, jak kariera plików komputerowych wzmocniła rynek winyli, tak samo zmiana rynku wzmacniaczy ugruntuje niszę wzmacniaczy lampowych. To będzie styl życia, bycia, osobista deklaracja, na równi z walorami dźwiękowymi.

Gdzie więc jesteśmy? Moim zdaniem istnieje duża szansa na odrodzenie się audio jako ważnej branży. Co na to wskazuje? Zainteresowanie młodych ludzi muzyka i produktami służącymi do jej odtwarzania. W Monachium widać było całe rodziny, chodzące od stoiska do stoiska, jak kiedy to było w Berlinie na wystawie IFA. Ale wiąże się z tym kolejna zmiana paradygmatu: młodzi ludzie zainteresowani są nie tylko dźwiękiem, ale i wygoda obsługi i wyglądem. Teraz „czarne pudełko” nikogo nie zainteresuje, nieważne, jak by to grało. Może to i lepiej – branża audio od lat udawała, że „liczy się tylko dźwięk”, co pozwalało jej „olać” design. Teraz będzie inaczej. I, jak myślę - dobrze. Choć hard-corowcy pozostaną przy swoim, znakomita większość potrzebuje nowego otwarcia, czegoś świeżego. Produktów, które by się nie psuły, nie były chimeryczne, a były ładne i przyjazne użytkownikowi. I jeśli spełnią te warunki, można będzie walczyć o coraz lepszy dźwięk. A że da się te dwie rzeczy połączyć pokazały takie high-endowe firmy, jak: Devialet, Wadia, Gato Audio i inne. To dobry czas dla nas wszystkich.
Poniżej możecie państwo przeczytać listę systemów, które, naszym zdaniem, zasługują na wyróżnienie. W tym roku było ich znacznie mniej niż w poprzednich latach i ogólny poziom jakości dźwięku był niski. Wcale mnie to jednak nie bolało. A to dlatego, że wreszcie monachijski High End był miejscem prowadzenia interesów, miejscem na zwiedzanie, rozmowy, pytania, spełnianie zachcianek. Nie był gettem dla audiofilów, a agorą wymiany informacji.



  • Amphion - Two15 | Antelope Audio
  • Avantgarde Acoustic - Zero1
  • Avid HiFi – Ingenium | EgglestonWorks | Hegel | Isotek
  • Devialet - model 170
  • Dynaudio – Excite (new) | NAD – D7050
  • Finitus – Puralio, Poambo
  • Goebel High End – Epoque Reference | Ultimate Sound Machines | Stahk~Tek
  • Illusonic | Soulution | Focal | Vovox | mbakustik | TAOC | Dr. Feickert Analogue
  • Kaiser Kawero | Thrax | JPlay
  • Kondo - Ginga II, Kagura, Biyuras | Esoteric
  • Lansche Audio | Mola-Mola | emm Labs
  • Living Voice - Vox Olympian | Kondo | CEC
  • ManuFaktur | Balanced Music Concept
  • Raidho - D-1 | Jeff Rowland | dCS
  • Siltech - SAGA | Crystal Cable – Arabesque, Absolute Dream
  • SoundKaos - Wave 40 | Bakoon Products International - AMP-12R
  • SPEC Corporation | Acoustic Revive | Kiso Acoustics - HB1
  • Stein Music | Artesania Audio | Pyon Sound – Ultima | Kronos
  • Straussmann - MC-Phono 2010, CC, E-50 | Tone Tools
  • Tannoy - Canterbury Gold Reference | Pathos

Relacje w wystaw HIGH END w Monachium
  • High End 2012, czytaj TUTAJ
  • High End 2011, czytaj TUTAJ
  • High End 2010, czytaj TUTAJ
  • High End 2009, czytaj TUTAJ
  • High End 2008, czytaj TUTAJ
  • High End 2007, czytaj TUTAJ
  • High End 2006, czytaj TUTAJ
  • High End 2005, czytaj TUTAJ
  • Rok 2011 2012 2013 +/- w stosunku do 2012
    Wystawcy 337 366 363 - 1%
    Akredytowani
    dziennikarze
    437 483 481 +/- 0%
    Ludzie
    z branży
    4398 4427 5211 + 18%
    Sprzedane
    bilety
    9681 10 244 10 948 + 7%
    Całkowita
    ilość zwiedzających
    14 079 14 671 16 159 + 10%