pl | en
Felieton
Przychodzi facet do salonu (audio), cz. VI
„NIE TYLKO HANDEL”



Szósta część cyklu felietonów opisujących świat
audio od strony sprzedawcy. Bycie sprzedawcą
może być naprawdę fajne…


Cz. I pt. Odsłuch, czytaj TUTAJ
Cz. II pt. Nie tak łatwo, czytaj TUTAJ
Cz. III pt. Po drugiej stronie barykady, czytaj TUTAJ
Cz. IV pt. Wszechwiedza, czytaj TUTAJ
Cz. V pt. Japoński maj, czytaj TUTAJ

Tekst: Jarosław Ostrowski
Zdjęcia: Adam Kiljańczyk

Data publikacji: 1. czerwca 2013, No. 110




Stereotyp jest taki: uważa się, że sprzedawca w sklepie audio ma fajnie, bo głównie siedzi, słucha sobie muzyki i jeszcze mu za to płacą. O tym, że jest inaczej pisał w lutowym felietonie Adam Kiljańczyk. Choć daleki jestem od hurra-optymizmu, chcę przedstawić pewną przygodę, która rzeczywiście pokazuje, że może być fajnie.

Do sklepu przyszedł Dave, nasz klient zaglądający średnio raz na pół roku. Wskazał palcem na Lebena CS300XS i powiedział, że go kupuje. Już wcześniej dał się poznać jako człowiek osłuchany i doświadczony w temacie audio. Dokładnie wiedział, czego chce, że chce Lebena, wiedział czym Leben jest. Nie były mu potrzebne trzy tygodnie odsłuchów, dwukrotne wypożyczanie do domu i godziny "negocjacji" o 300 zł, bo gdzieś na świecie, gdzieś w internecie widział go taniej. Tak naprawdę zdumiało naszą ekipę dopiero to, w Audiopunkcie zgotował w dzień po zakupie: oto Dave, nasz – bądź co bądź – klient, przygotował odsłuch… dla nas!

Już wcześniej pokazywał nam zdjęcia swojego systemu w domu w Australii (Kondo i Avalon), dużo opowiadał o jego kompletowaniu i od czego wyszedł decydując się na taki wybór. Nadmienił, że tu w Polsce ma ze sobą system Robert Koda, bazujący na dwóch monoblokach Takumi K-70, przedwzmacniaczu Takumi K-10 oraz zasilaczu. Pokazał zdjęcia gigantycznych wręcz urządzeń, powiedział, że zazwyczaj zabiera je do kraju, w którym akurat pracuje.

Parę dni po zakupie Lebena (do małego pokoiku) wpadł niby towarzysko. Zapytał, czy chcieli byśmy posłuchać systemu Robert Koda. Zaczęliśmy się zastanawiać jak to zorganizować, kiedy mamy wolny termin bez umówionych odsłuchów itp. I wtedy Dave powiedział, że ma wszystko w samochodzie... Zbliżała się godzina 19., właśnie szykowaliśmy sklep do zamknięcia... Nie minęło 15 minut a system już stał w Audiopunkcie.

Pierwszego wieczoru i część nocy słuchaliśmy systemu na kolumnach JBL 4429. Drugiego dnia grały RLS Umbriel. O ile JBL-e były dla Dave'a znaną klasyką, to RLS Umbriel wzbudził w nim najpierw niedowierzanie, potem szacunek, a na końcu podziw i szczere uznanie. Mieliśmy swój polski powód do dumy w systemie za blisko 80 tys. $, nie licząc kabli.

Nie wiem w jaki sposób rozchodzą się takie informacje, ale faktem jest, że już na drugi dzień "przyjmowaliśmy gości". Chcieli posłuchać i zobaczyć niespotykany system Robert Koda. W sumie dwa dni wielkiej uczty i doświadczeń zapadło nam w pamięć i pozostawiło jak najlepsze wrażenia odsłuchowe. Najważniejsze jednak, że wielu odwiedzających nas klientów miało również okazję zapoznać się z ciekawostką i posłuchać swojej muzyki na tak niecodziennym sprzęcie.

Jak widać są ludzie, są sprzęty, z którymi nie zwraca się uwagi na to, że jest już po godzinach pracy, że poświęcamy swój czas wolny. To sytuacje, w których nie myślimy o sprzedaży, a oddajemy się czerpaniu przyjemności ze swojej pasji. "Nawet" my - sprzedawcy.

Na koniec, jako ciekawostkę napiszę, że Klient, który nieustannie wypożycza od nas kable zasilające (niczego nie kupując) do swojego systemu i oddając je mówi, że „są za słabe, bo on celuje w coś z naprawdę wysokiej półki”, po czym za miesiąc wraca i wypożycza znowu te słabe, "nie zauważył" systemu zajmującego pół sklepu i nie zwrócił uwagi na dźwięk. Pewnie podłączyliśmy za słabe kable zasilające...

O autorach
Jarosław Ostrowski jest kierownikiem salonu Audiopunkt. Pracuje w nim od początku rozpoczęcia działalności w tym miejscu. Wychował się w rodzinie muzykującej, dźwięk na żywo ma we krwi. W brzmieniu każdego urządzenia próbuje odnaleźć coś ciekawego. Jeśli sprzęt jest kiepski nie ma litości, wówczas na miejsce na półce w Audiopunkcie takie urządzenie nie ma szans.
Adam Kiljańczyk jest zaprzyjaźniony z Audiopunktem od wielu lat. Pasję do sprzętu odziedziczył po Tacie, który to z kolei był i jest częstym gościem sklepu przy ul. Batorego.