RECENZJA | PREMIERA
Wydawca: ECM Records | ECM 2686
Data premiery: 18.09.2020
Nośnik: CD, LP, FLAC MQA 24/96
Słuchali: TOMEK FOLTA (CD, LP) | WOJTEK PACUŁA (MQA)
Wyróżnienie: BIG RED Button
PO ENTUZJASTYCZNIE przyjętych albumach nagranych wspólnie z Maciej Obara Quartet (Unloved, Three Crowns) do grona polskich muzyków nagrywających dla ECM Records, dołącza pianista Dominik Wania. Album Lonely Shadows został nagrany w listopadzie 2019 roku w studio w Lugano i – jak czytamy w materiałach prasowych – „stanowi świadectwo oryginalności i kreatywności artysty doskonale wpisujące się w trend słynnych solowych nagrań fortepianowych ECM Records”.
⸤ Dominik Wania w czasie sesji nagraniowej
Lonely Shadows to drugi autorski album pianisty. Jego debiut, nagrana w trio płyta Ravel, wydana została aż siedem lat temu (przez wytwórnię ForTune). Przypomnijmy, że zdobyła ona wiele nagród, m.in. dwie statuetki Fryderyków w 2014 roku, w kategoriach Jazzowy Album Roku i Jazzowy Debiut Roku.
Wania znany jest z wcześniejszej współpracy z Tomaszem Stańką, Maciejem Obarą, Lee Konitzem, Zbigniewem Namysłowskim, Marcusem Millerem i Zbigniewem Preisnerem. Jak mówi „znalezienie się w tej wytwórni pod własnym nazwiskiem to spełnienie marzeń”. Ten wybitny młody polski pianista zaproponował tym razem w pełni improwizowany album fortepianowy.
Grę na fortepianie rozpoczął w wieku trzech lat. W 1994 roku po raz pierwszy wziął udział w warsztatach pianistycznych, a w 2000 rozpoczął studia na Krakowskiej Akademii Muzycznej; mieszka w Krakowie. Początkowo wybrał studia na wydziale muzyki klasycznej, ale szybko zdał sobie sprawę, że bardziej kręci go jazz. W 2006 roku zdał egzaminy do New England Conservatory of Music w Bostonie i to z najlepszym wynikiem; studiował tam przez dwa lata.
Jak mówił w wywiadzie udzielonym magazynowi „London Jazz News”, do ECM przyciągnął go Maciej Obara, wcześniej tworzący zespół Tomasza Stańki (więcej TUTAJ; dostęp: 29.09.2020). Manfred Eichert, szef wydawnictwa, był obecny w czasie rozdania nagród Fryderyki 2014, a następnego dnia panowie się niezobowiązująco spotkali. Pierwszy kontakt w studio miał miejsce dopiero w 2017 roku, przy okazji realizacji albumu Unvolved Maciej Obara Quartet, na którym zagrał na fortepianie. Eichert powiedział mu wówczas: „ postaram się, żebyśmy zrobili coś razem”. Wynikiem tego „coś” jest album Lonely Shadows.
REALIZATOREM NAGRAŃ był STEFANO AMERO, który również miksował i masterował materiał – to zawsze dobry znak. Amero jest inżynierem dźwięku, który często pojawia się w opisie płyt ECM. Nagrywał krążki Marcin Wasilewski Trio, Bobo Stenson Trio, Ralfa Townera, Anouara Brahema i innych – w sumie to kilkadziesiąt tytułów.
⸤ Sala koncertowa AUDITORIO STELIO MOLO – widok na miejsce, w którym stoi orkiestra
Materiał na Lonely Shadows został zarejestrowany w studio AUDITORIO STELIO MOLO w szwajcarskim Lugano – tym samym, w którym nagrywał Maciej Obara. AUDITORIO STELIO MOLO to sala koncertowa, część RSI, czyli Auditorio Radiotelevisione Svizzera (Szwajcarskiego Radia i Telewizji). Sporej wielkości pomieszczenie, wyłożone w całości drewnem, z miękkimi siedzeniami ustawionymi w podkowę na dwóch poziomach, gości najczęściej zespoły muzyki klasycznej. Nagrywane są tam płyty dla takich wytwórni, jak EMI, Arts, Virgin, Erato, Deutsche Grammophone i grali tam najwięksi współcześnie muzycy (więcej TUTAJ; dostęp: 29.09.2020).
Materiał na płytę zarejestrowano cyfrowo systemie Pro Tools HD, czyli komputerowej stacji roboczej (DAW = Digital Audio Workstation). Dźwięk zapisano na kilku śladach, w rozdzielczości 24 bitów, z rozdzielczością 96 kHz, używając mikrofonów ustawionych blisko fortepianu. Choć, mógłbym przysiąc, że i innych, rejestrujących akustykę wnętrza. Nagrań dokonano listopadzie 2019 roku, a produkcją płyty zajął się Manfred Eichert.
PŁYTA LONELY SHADOWS została wydana zarówno na krążku CD, jak i LP. Jest również dostępna w serwisie streamingowym Tidal w formacie FLAC MQA 24/96.
| PROGRAM |
SŁUCHAMY
ODSŁUCH PŁYTY został podzielony na dwie części. W części pierwszej wydaniom na LP i CD przyjrzy się TOMEK FOLTA, członek-założyciel Krakowskiego Towarzystwa Sonicznego, który dosłownie chwilę wcześniej spotkał się z muzykiem w jednej z krakowskich kawiarni. W częśći drugiej odsłuch plików MQA przeprowadził WOJTEK PACUŁA. Obydwaj muzyki słuchaliśmy na swoich systemach.
RÓWNO TYDZIEŃ po premierze Lonely Shadows, dzięki wspólnemu znajomemu, miałem przyjemność osobiście poznać Dominika. Ten niezwykle sympatyczny i skromny (jak na artystę tego formatu) muzyk, dowiedziawszy się, że ucieszyłbym się z posiadania autografu na jego najnowszym albumie, stwierdził, że chętnie złoży go osobiście. Popijając latte w mojej ulubionej sieciowej kawiarni spędziliśmy razem może 20 minut, a gdy wybiegł spiesząc się na pociąg, pozostało mi wrażenie, że zdążyliśmy poruszyć w tym czasie sto tematów.
⸤ Dominik Wania z Tomkiem
Wymieniliśmy doświadczenia w kupowaniu pierwszych wydań „ECM-ów”, omówiliśmy pokrótce twórczość Keitha Jarretta (ku mojemu zdumieniu Dominik nie trawi jego płyty The Köln Concert tak bardzo, że nigdy nie udało mu się przesłuchać jej do końca), opowiedziałem mu o Krakowskim Towarzystwie Sonicznym i spotkaniu z okazji 50. wytwórni ECM, które miało miejsce podczas ostatniej edycji Audio Video Show. Wspomnieliśmy w tym kontekście kunszt zmarłego pięć dni przed tym eventem legendarnego realizatora dźwięku Jana Erika Kongshauga.
Dominik uraczył mnie opisem akustyki Auditorio Lugano, w którym zarejestrowany został materiał na Lonely Shadows. Zdziwił mnie fakt, że fortepian „zdjęty” został z bardzo bliska – słuchając tego albumu mam wrażenie umiejscowienia tegoż instrumentu kilkanaście metrów od słuchacza.
Zaserwowany na tej płycie dźwięk to typowe ECM-owskie brzmienie, obrazy bardzo ciemnie, niezwykle rozdzielcze, lecz naturalne, nieprzerysowane. Dominik uświadomił mnie, jak niewiele już miejsc pozostało, gdzie to klasyczne brzmienie wytwórni jest rejestrowane, dosłownie 2-3 w Europie i jedno w Nowym Jorku. Lonely Shadows słuchałem zarówno z CD jak i płyty winylowej.
Z wydaniem kompaktowym mam pewien dysonans, który zapewne niewielu oprócz mnie będzie przeszkadzał, a mianowicie informacja „produkcja muzyczna Manfred Eicher” w języku polskim na tylnej okładce albumu niemieckiej wytwórni. Widząc to od razu przychodzą mi na myśl skojarzenia z płytami licencyjnymi albo ubogimi wydaniami typu „Polska cena”. Na szczęście tylko poligrafia została przygotowana specjalnie na rynek kraju, z którego pochodzi artysta, sam dysk wytłoczony był w Niemczech i nie różni się niczym od tych sprzedawanych na innych rynkach.
W nagrodę, w stosunku do jak zawsze w ECM Records ascetycznej wersji winylowej, dostajemy dwa dodatkowe zdjęcia oraz podziękowania dla najbliższych i współpracowników. Egzemplarz czarnej płyty, na który trafiłem, brzmi jak najbardziej poprawnie, pojawiają się czasem trzaski, nie przeszkadzają one jednak w odbiorze.
Moją uwagę zwróciła bardzo poprawna skala dynamiki, instrument, którym posłużył się Dominik, nie krzyczy w kulminacjach, ani nie trzeba podgłaśniać cichszych fragmentów. Jeśli zastanawiają się państwo, którą wersję nabyć, polecam winyl – wrażenie obcowania z prawdziwym instrumentem będzie tu bardziej przekonujące, co nie oznacza, że CD brzmi w jakiś sposób nienaturalnie. ♦
SŁUCHAJĄC PŁYTY Dominika Wani, a będąc już po lekturze opisu dźwięku, który przygotował Tomek, szukałem podobnych cech. Jest ich więcej niż można by się spodziewać. To przede wszystkim dźwięk ciemny i bardzo dynamiczny. Ma bardzo dobrze zniuansowane brzmienie forte i piano, co potwierdzałoby to, co pisał Tomek o braku krzykliwości. Całość oparta jest na niskim środku pasma i wyższym basie. Obraz instrumentu jest duży, treściwy i mocny – to realny, prawdziwy instrument koncertowy w dużej przestrzeni.
Ta jest bardzo duża. Wprawdzie pierwszy plan jest tu dominujący, to jednak za nim jest duże echo, ale dobre, niskie echo, wzbogacające pierwszy plan. Blisko ustawione mikrofony manifestują się mocnym pierwszym planem i to mamy, ale tak dobry pogłos uzyskiwany jest zazwyczaj przez dodatkowe mikrofony w dobrej akustyce. Być może jednak użyto po prostu jednego z dobrych systemów pogłosowych, na przykład Lexicona (480L), który jest dla ECM jednym z ważniejszych narzędzi kształtujących brzmienie.
Tekst: „High Fidelity”
Foto: Tomek, Wojciech Pacuła, mat. prasowe
Więcej o nagraniach wytwórni ECM wartykule ECM | 50 LAT DOSKONAŁOŚCI TUTAJ.