pl | en
Płyty - recenzja
Random Trip | Random Trip
Nowe Nagrania 005




Wydawca: Nowe Nagrania, 005
Data nagrania: 2010-2011
Miejsce nagrania: Audiogames
Realizator nagrania: Mikołaj Bugajak/Audiogames
Mastering: Mikołaj Bugajak/Audiogames
Produkcja: ?
Szczegóły: digipak, płyta CD + pliki 24/44,1
Data wydania: 2012
Format: CD + WAV 24/44,1

Tekst: Wojciech Pacuła
Zdjęcia: Wojciech Pacuła, Mikołaj Bugajak

Data publikacji: 16. marca 2013, No. 107




Spis utworów:
1. Zapisane gdzieś głęboko w środku 03:56
2. Zatruta kawa 03:35
3. Podbite tempo 04:42
4. Perspektywa tygodniowej samotności 03:23
5. Mroczne wnętrze 02:16
6. Nagła inspiracja 04:16
7. Pompuje krew 03:43
8. Człowiek bywa wielką istotą 03:32
9. Pustka 03:53
10. Gotowanie bez składników 03:00
11. Rozczarowany 03:18
12. Postapokaliptyczna miłość 02:52

Personel:
Bartłomiej Waszak

Nowe Nagrania to firma-wytwórnia należąca do Mikołaja Bugajaka, znanego także pod pseudonimem Noon. Znamy go chociażby z okładki „High Fidelity” (No. 81, luty 2011, patrz TUTAJ), a także z recenzowanej w tym samym numerze płyty Strange Sounds and Inconceivable Deeds. Żeby mieć szerszy obraz tego, co ze sobą do muzyki, do jej realizacji wnosi, warto przeczytać przeprowadzony z nim wówczas wywiad pt. Lubię każdy rodzaj dźwięku (czytaj TUTAJ). Tym razem przedstawiamy jednak projekt wprawdzie zrealizowany w jego studiu nagraniowym Audiogames i wydany przez niego w Nowych Nagraniach, ale skomponowany i zagrany przez kogoś innego – Bartłomieja Waszaka.
Artykuł składa się z kilku części: w dwóch pierwszych o realizacji albumu wypowiadają się muzycy, Mikołaj Bugajak, a następnie Bartłomiej Waszak, w trzeciej zaś opisuję jakość dźwięku.

Random Trip - jak wyprodukować album
Mikołaj Bugajak

Tworzenie brzmienia debiutanckiego albumu Bartka Random Trip było ciekawym wyzwaniem i to z kilku powodów. Po pierwsze stylistycznie mamy tu do czynienia z wieloma rodzajami muzyki elektronicznej. Po drugie jest to muzyka, gdzie większość przestrzeni (dynamiki) zajmuje głęboki, niesamowicie niski bas (polecam Człowiek bywa wielką istotą), a po trzecie jest to album stworzony całkowicie w komputerze przy pomocy programu Ableton.
Aby osiągnąć głębię i brzmienie, które z komputerem nie ma zbyt wiele wspólnego, poszczególne ślady przeszły długą drogę przez kable mojego studia. Co ciekawe najmniej używanym efektem była kompresja. Wskazówka gain reduction mojego ulubionego Amteca rzadko pokazywała więcej niż 1,5 dB. Gęstość poszczególnych instrumentów uzyskiwałem przede wszystkim odpowiednim wysterowaniem (lub przesterowaniem) sygnału, saturacją taśmową, czasami clippingiem.

Muzyka Random Tripa to również długie godziny dokładnej equalizacji wykonanej głównie przez korektory Neve, zarówno Portico jak AMS Neve. Uzyskaną selektywność najlepiej reprezentuje utwór Nagła inspiracja. Do poważniejszej ingerencji używałem też Chandlera z serii TG. Plany i przestrzeń "zleciłem" starym pogłosom Lexicona mieszając je z krystalicznymi algorytmami Eventide. Wyjątkowo fajnie wyszło to w utworze: Podbite tempo.
Ślady, które Bartek wygenerował za pomocą VSTi musiałem "przemeblować" w zakresie pasma. Komputerowe syntezatory mają wszystko gdzie indziej:) Obniżałem bas, pacyfikowałem górę oraz szukałem ciekawego środka. Bardzo dużo wnosiła saturacja taśmowa, brudniejsza na 15 cm/s i czystsza na 30 cm/s. Dzięki pełnemu dostępowi do każdego elementu miksu, mastering był wyłącznie formalnością.

Żeby wiedzieć o czym mówię, chciałbym zaprezentować czytelnikom „High Fidelity” porównanie wersji demo płyty złożonej w komputerze i zmiskowanej w studiu. Wersje przeplatają się w ramach fragmentu jednego utworu.

Zobacz: nowenagrania.bandcamp.com

Random Trip - kilka słów o tym,
jak przygotować płytę | Bartłomiej Waszak

Na płycie znalazło się 12 utworów, które były najciekawszymi produkcjami z okresu 2010-2011. Album powstał w całości na programie Ableton Live. Kiedyś uważałem, że trzeba mieć studio za milion dolarów, żeby móc zrobić coś ciekawego. Mocno się myliłem! Aktualnie pracuję na laptopie, słuchawkach i prostej klawiaturze MIDI.
Brzmienia które znalazły się na płycie to często zmodyfikowane wersje domyślnych presetów z wtyczek (głównie Massive i Sylenth1). Niektóre brzmienia zostały stworzone od podstaw. Z uwagi na moje zainteresowanie do nietypowych instrumentów na płycie można znaleźć np. hang drum.
Co do wokali… znalazłem kiedyś nagrania z obrzędów voodoo. Nie wiem, co oznaczają wykorzystane frazy, ale wiem, że pasują do mojej muzyki. Instrumenty akustyczne to brzmienia z samplera (Kontakt). Niestety nie mam muzyków sesyjnych, przez co musiałem skorzystać z cyfrowych odpowiedników.

ODSŁUCH

Bas w pierwszym kawałku, deszcz, nastrój w trzecim i znowu bas, zmiana klimatu w czwartym i po raz kolejny bas – utwory mają wyraźnie zróżnicowany nastrój, jednak ich elementem porządkującym jest bas, coś jak basso-continuo w utworach z okresu baroku. Niektóre rozwiązania formalne mają w sobie coś z ducha krautrocka i (patrząc historycznie) Briana Eno – to np. rola syntezatora w roli kreującego nastrój podkładu w utworze Nagła inspiracja. Nie będę w to wchodził, nie jestem krytykiem muzycznym, ale sądzę, że to dobry kierunek poszukiwań tropów i nawiązań w muzyce Bartłomieja Waszaka.
Z przyjemnością opowiem natomiast o stronie dźwiękowej tego projektu. To jedna z najlepiej brzmiących płyt ze współcześnie wyprodukowaną muzyką elektroniczną. Nieco bardziej podobał mi się dźwięk z płyty Mikołaja Bugajaka, jednak tam swoje robiły żywe instrumenty. Jeśli jednak chodzi o elektronikę Random Trip jest dobrym przykładem na to, co jest obecnie możliwe, w nawet niewielkich studiach nagraniowych, byleby były obsługiwane przez ludzi, którzy wiedzą, czego chcą i którzy słyszą. Bardzo rzadko spotykana kombinacja, jeśli mogę dodać. Całość brzmi lepiej niż, wydany jakiś czas temu, album Small Craft on a Milk Sea Briana Eno, wspomaganego przez Jona Hopkinsa & Leo Abrahamsa (czytaj TUTAJ)!
Najmocniejszym punktem jest oczywiście bas. Zaskoczy nas już w pierwszym, zatytułowanym Zapisane gdzieś głęboko w środku utworze, ale puśćmy taki Człowiek bywa wielką istotą, a zobaczymy, co jest wart głośnik niskotonowy w naszych kolumnach, poddamy w wątpliwość zapewnienia producentów o tym, że ich subwoofery nadają się nie tylko do symulacji efektów dźwiękowych ze ścieżki filmowej, ale także do odtwarzania muzyki. 99,9% z nich okaże się ściemą, buczącym pudłem na nóżkach.
A fajnie to będzie sprawdzić właśnie z Random Trip, ponieważ bas na tej płycie jest niesamowicie głęboki, a przy tym bardzo dobrze kontrolowany i świetnie różnicowany. Jego charakter zmienia się z utworu na utwór; zmieniają się: barwa, dynamika, wyraz, sposób akcentowania. Raz atak jest mocniejszy, raz podtrzymanie, a nawet wybrzmienie (patrz Pustka). Nie wiem, czy realizator/producent/kompozytor to słyszał tak dobrze, jak ja (mam wątpliwości), ale wyraźnie miał nosa, czuja. Podobnie działali realizatorzy najlepszych realizacji jazzowych z drugiej połowy lat 50. – nagrywali materiał nie wiedząc tak naprawdę, co nagrywają, jakimś szóstym zmysłem to tylko przeczuwając.
W każdym razie płyta Bartłomieja Waszaka jest świetnie zrealizowana. Czystość i selektywność to jej główne atuty. Góra jest w dobrych proporcjach z resztą pasma. To oczywiście pewne nadużycie z mojej strony, ponieważ nie ma dla muzyki elektronicznej „wzorca”, cała jest wynikiem muzycznego założenia, eksperymentu i jako taka jest jedyna w swoim rodzaju; ilość wysokich tonów, a także ich charakter zależą tylko od tego, co sobie wymyślił kompozytor. Tutaj jednak nic nie razi, nie tnie po uszach, a blachy mają niezłą wagę, są całkiem substancjalne – nie są płaskie jak kartka papieru. Całość jest zaś ładnie ze sobą zintegrowana, spójna.
Jedyne, czego mi zabrakło to czegoś, co określa się organicznością. Poszczególne dźwięki są bardzo dobrze separowane, mają głębokość, ale nie są ze sobą tak powiązane czymś poza tłem akustycznym (pogłosami, efektami), jak to znam z – już przywoływanych – płyt z muzyką krautrockową (Popol Vuh, wczesny Tangerine Dream, Can). Także wczesne nagrania Briana Eno mają to „coś” w sobie, dzięki czemu utwory funkcjonują gdzieś głębiej, pod poziomem intelektualnym, a nawet transowym. Niestety współcześnie chyba nikt tego nie potrafi już odtworzyć.

Pewną poprawę w tej mierze zauważymy jednak przechodząc z płyty CD na 24-bitowe pliki. Zastanawiająco często słyszę opinię, jakoby muzyka tego typu, tj. elektroniczna, sztucznie generowana w studio, nie korzystała na wydłużeniu słowa (zwiększeniu ilości bitów) i 16 bitów zupełnie jej wystarcza. Proszę porównać obydwie wersje – CD i hi-res – tej płyty, żeby zobaczyć, że to błąd, poważna usterka w myśleniu. „Gęste” pliki Random Trip pokazują inny jej wymiar. Słuchaliśmy tego porównania z Marcinem Ostapowiczem, współtwórcą programu do odtwarzania muzyki w komputerze JPLAY i w tej samej chwili się do siebie uśmiechnęliśmy, ze zrozumieniem spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy (a nie chodziło, jak sądzę, o erotyczne porozumienie), zaraz po tym, kiedy w pierwszym utworze wszedł głęboki bas. Sposób jego formowania, różnicowania, wreszcie – ekspresja, były w obydwu przypadkach odmienne. Jak gdyby każda z wersji była trochę inną interpretacją nagrania. Znacząco bardziej interesująca, dla nas, była wersja 24-bitowa. Bez żadnego zawahania. W grę wchodziło też wyraźnie lepsze kreowanie sceny dźwiękowej i ogólny oddech, mniejsze wewnętrzne „spięcie”, które w takim porównaniu na płycie CD wychodziło na jaw. Myślę, że warto by w przyszłości wypróbować jeszcze sztuczkę z 96 kHz (ew. 88,2, łatwiej wówczas taki sygnał downsamplować do potrzeb CD).

Biorąc pod uwagę wyjątkowe umiejętności ukazane na tej płycie chciałbym pogratulować zarówno Bartłomiejowi Waszakowi, jak i Mikołajowi Bugajakowi za fantastyczną robotę: pokazaliście audiofilom, jak powinien być zrealizowany wcale nie niszowy (w sensie: audiofilski) projekt z ciekawą muzyką!

Jakość dźwięku:

CD: 8-9/10
WAV 24/44,1: 9/10