pl | en

WZMACNIACZ MOCY ⸜ monobloki

Thöress
SE300B

Producent: THÖRESS P.A.A.
Cena (w czasie testu): 44 990 zł/para

Kontakt: Reinhard Thöress
Martinstrasse 17
52062 Aachen ⸜ GERMANY


www.THOERESS.com

» MADE IN GERMANY

Do testu dostarczyła firma:
AUDIO ATELIER


Test

tekst WOJCIECH PACUŁA
zdjęcia Piksel Studio/Bartosz Łuczak | „High Fidelity”

No 232

1 sierpnia 2023

REINHARD THÖRESS założył firmę pod swoim nazwiskiem około 2000 roku, niedługo po skończeniu studiów. Ukończył matematykę, i przez jakiś czas był nauczycielem akademickim. Stopień naukowy otrzymał na Uniwersytecie RWTH w Aachen, przygranicznym mieście w okolicach którego spotykają się terytoria niemieckie, belgijskie oraz holenderskie; do dziś to tam znajduje się jej siedziba. Specjalizuje ona się w budowie kolumn wysokoskutecznych oraz wzmacniaczy lampowych, wyglądających, jakby pochodziły wprost z lat 50. XX wieku. Testujemy jego najnowszy wzmacniacz, monobloki SE300B.

IE TYLKO URZĄDZENIA tej niemieckiej firmy, ale i rozwinięcie jej nazwy – THÖRESS. Puristic. Audio. Apparatus – są dalekie od standardowych. A to dlatego, że ich budowa i wygląd stylizowane są na lata 50. ubiegłego wieku. Reinhard Thöress, założyciel, właściciel i konstruktor w jednej osobie, wychodzi z założenia, że były to złote lata w audio, kiedy nie liczył się w firmie księgowy, a inżynier.

W dokumencie zatytułowanym Thöress. Behind The Curtain, umieszczonym na stronie internetowej producenta, czytamy:

W przypadku amplifikacji mocno wierzę w wyższość topologii MINIMALISTYCZNYCH, SINGLE-ENDED, Z ZEROWYM SPRZĘŻENIEM ZWROTNYM, LAMPOWYCH, przy jednoczesnym unikaniu układów zbalansowanych, w szczególności układzie push-pull. Na przykład mój przedwzmacniacz Parametric Phono Equalizer (Phono Enhancer) oferuje aktywne wzmocnienie MC w trybie single-ended i ma doskonały stosunek sygnału do szumu, ponieważ wykorzystuje wyłącznie dwie triody (na kanał) pracujące przy WYSOKIM PRĄDZIE JAŁOWYM.

Mamy więc, z grubsza, podstawowe założenia, którymi się kieruje. Uwagę zwraca duży nacisk położony na minimalizację szumów oraz unikanie układów zbalansowanych. Pierwszy polega na doborze odpowiednich technik, a drugi wynika z doświadczenia – dopowiedzmy: dokładnie takiego samego, jak moje. Choć inżynierowie i ludzie związani ze studiem nagraniowym są gorącymi zwolennikami układów zbalansowanych, odsłuchy podpowiadają, że nie da się wykonać urządzenia o idealnie symetrycznym układzie. A tylko wtedy kasowane są zniekształcenia.

Kochając lampy pan Thöress nie odżegnuje się jednak od nowoczesności, sięgając po materiały niemagnetyczne na obudowy i po tranzystory, których używa w niektórych wzmacniaczach (→ EHT MONO). Także zasilacze pracują z diodami krzemowymi, a nie lampami. Obudowy wykonywane są z aluminium, a nie ze stali lub żeliwa, jak dawniej, ponieważ udowodniono, że aluminium ma mniejszy wpływ na sygnał audio.

»«

| Kilka prostych słów…

REINHARD THÖRESS
właściciel, konstruktor

⸜ Wszystkie induktory firma Thöress wykonuje samodzielnie

WZMACNIACZ 300B MONO BLOCK był pierwszym produktem, który zaprojektowałem i zbudowałem w małych seriach. Można powiedzieć, że był on przodkiem modelu SE-300B. Jego konstrukcję dopracowałem więcej dekadę temu. Obecnie linia produktów THÖRESS składa się z 10 wzmacniaczy i głośników (nazywam je: Puristic Audio Apparatus), które zostały pierwotnie opracowane z myślą o moich własnych potrzebach jako miłośnika muzyki.

Kiedy zaczynałem przygodę z lampową elektroniką audio, nabycie przyzwoitych transformatorów wyjściowych było dużym i rujnującym finanse przedsięwzięciem. Te kluczowe części trzeba było sprowadzić z Japonii, gdzie (w przeciwieństwie do Europy) wzmacniacze triodowe single-ended cieszyły się dużą popularnością wśród audiofilów. Musiałem się więc zagłębić w projektowanie transformatorów audio i konstruowanie swoich własnych induktorów na swoje potrzeby.

Zaprojektowałem i wyprodukowałem prawie każdy rodzaj induktora, jaki tylko można sobie wyobrazić: transformatory wyjściowe, międzystopniowe, step-up MC, dławiki anodowe i filtrujące oraz wszelkiego rodzaju transformatory zasilające. To dlatego moje wzmacniacze SE300B wyróżniają się idealnie płaską charakterystyką częstotliwościową ze spadkiem -3 dB przy około 5 Hz i 100 kHz! Dodam, że bez żadnych rezonansów transformatora powyżej pasma przepustowego!

⸜ Nawijarka firmy Thöress dla transformatorów i dławików

Na dość wczesnym etapie mojej kariery stało się dla mnie oczywiste, że aby osiągnąć najlepszy dźwięk muszę połączyć technologię próżniową z możliwościami współczesnej technologii półprzewodnikowej. W związku z tym swobodnie rozporządzam całą paletą składników i przypraw, jakie oferuje mi świat elektroniki. W konsekwencji, w moich układach lampy próżniowe są często uzupełniane przez elementy półprzewodnikowe, takie jak diody elektroluminescencyjne, tranzystory MOSFET lub tranzystory bipolarne jako elementy służące do stworzenia optymalnych warunków pracy lamp, dążąc do jak najmniejszych zniekształceń przy całkowitym braku ujemnego sprzężenia zwrotnego.

Mniej lub bardziej subtelny retro akcent emanujący z moich produktów należy rozumieć jako hołd dla urządzeń audio z początków HiFi, które uważam za rdzeń i za inspirację dla mojej filozofii projektowania. RT

»«

SE300B

SE300B JEST NAJNOWSZYM produktem Thöressa. To wzmacniacz mocy pracujący w układzie single-ended, triodowym (SET), oparty na lampie 300B, bezpośrednio żarzonej triodzie. W tym układzie gwarantuje ona 10 W mocy wyjściowej (czyli sporo), choć producent nie podaje przy jakich zniekształceniach. Tak w ogóle, to niewiele dowiemy się o tym, jak to urządzenie mierzy.

Lampa wyjściowa jest najważniejszym elementem, który odróżnia ten wzmacniacz od modelu 845 Mono (test → TUTAJ). Wygląd urządzenia, sposób rozplanowania podzespołów wewnątrz, transformaty, a wreszcie układ wejściowy, są do siebie bardzo zbliżone. Urządzenie zostało pomyślane jako „funkcjonalna maszyna”. Ma postać długich, dość wysokich, choć wąskich prostopadłościanów skierowanych wąską ścianką ku przodowi. Boki malowane są na charakterystyczny, ciemnozielony kolor odsyłający do kolorystyki z połowy XX wieku.

Mówię funkcjonalności nie bez przyczyny. Jeśli mają państwo chwilę to zamknijcie, proszę, oczy i wyobraźcie sobie, że wzmacniacz skierowany jest boczną ścianką w naszą stronę. Co widzicie? U mnie to nieco zmieniona wersja ikonicznego wzmacniacza firmy QUAD, modelu ‘II’, a w pewnej mierze także McIntosh MC275 (więcej → TUTAJ). A teraz wyobraźcie sobie, że tył SE300B jest z przodu. Co właśnie się pojawiło na ekranach naszych powiek? – Ano, jak zakładam, urządzenie zbliżone do Kondo OnGaku, tyle że z wejściem z przodu, a nie z boku (test → TUTAJ).

Taki rozkład wejść, wyjść, transformatorów i elementów wzmacniających jest celowy. Kiedy rodziło się perfekcjonistyczne audio największą zmorą był wysoki przydźwięk i jednym z jego źródeł była bliskość tych sekcji. Zanim do tego przejdziemy powiedzmy, że nie jedyny. We wzmacniaczach z 300B na wyjściu chodziło o to, że napięcie żarzenia (5 V) było napięciem przemiennym, a żarnik i anoda zasilane są w niej z tego samego punktu. Problem ten rozwiązuje się prostując napięcie zasilania, ale potrzebne jest też jego precyzyjne ustalenie – do tego służy w testowanym wzmacniaczu gałka „Symmetrie”. Nie jest to rozwiązanie idealne, o czym kiedy indziej, ale otrzymujemy dzięki niemu niski przydźwięk.

Drugim sposobem na zmniejszenie zakłóceń pochodzących od zasilania jest fizyczne oddzielenie od siebie lamp wejściowych i wyjściowych, a od nich wszystkich – transformatorów. I to dlatego niemiecki wzmacniacz tak wygląda. Wejście liniowe oraz lampy wejściowe umieszczono w nim z tyłu, z daleka od sekcji mocy. Nota bene – lampy to wspaniałe pentody mocy CV2382/EL822 (V2382KB/QDD) typu NOS, nieco podobne do EL84, pracujące tu w układzie triodowym. Sekcja ta została zaprojektowana do wcześniejszych urządzeń tej firmy w tym do – wspomnianego – modelu 845 Mono.

Z lamp CV2382 sygnał biegnie do przodu, do nieco oddalonej od nich lampy końcowej. To pod nią, nieco z przodu, znalazł się duży transformator wyjściowy, z klasycznymi blachami EI. Jest na tyle daleko zarówno od 300B, jak i od wejścia, że ich nie zakłóca, a na tyle blisko lampy wyjściowej, że połączenia między nimi są krótkie. Sygnał do głośników ma wysoki poziom, jest więc mniej podatny na zakłócenia. Zaciski wyjściowe są pojedyncze, ale można dostosować impedancję wyjściową dla własnych kolumn – wystarczy przelutować (lub zamówić przelutowane) wyjścia na transformatorze.

Trafo zasilające i dławik to pięknie wyglądające „podwójne C”. Producent pisze, że to transformator taśmowy, a nie drutowy, ze szczeliną powietrzną w rdzeniu („cut-core”). Wszystkie one, także i dławik, wykonywane są samodzielnie przez Thöressa. Zasilający został ustawiony bokiem do układu wzmocnienia, co również zmniejsza zakłócenia. No i lampy na górze są dość wysoko – to dlatego sam wzmacniacz ma wysokie chassis. W układzie wykorzystano bardzo dobre elementy, jak kondensatory i oporniki Vishay, olejowe kondensatory filtrujące napięcie anodowe itd. Układ jest montowany ręcznie w technice punkt-punkt.

To układ, który wygląda na prosty, ale został gruntownie przemyślany i zoptymalizowany do jak najlepszego transferu energii przy możliwie najniższych zniekształceniach. Producent pisze o nim:

Wzmacniacz jest drobiazgowo, ręcznie zbudowaną konstrukcją wykonaną przy użyciu naszych sprawdzonych technik łączenia punkt-punkt i wiele uwagi poświęcono rozmieszczeniu każdego elementu konstrukcji wewnętrznej w taki spośób, aby zapewnić niski poziom szumów, łatwość obsługi i wyjątkową niezawodność przez wiele lat.

Parafrazując klasyka powiem: proste, a piękne.

ODSŁUCH

˻ JAK SŁUCHALIŚMY ˺ Monobloki Thöress SE300B porównywane były do mojego wzmacniacza odniesienia, czyli tranzystorowego wzmacniacza mocy Soulution 710, i napędzał kolumny Harbeth M40.1. Wstępnym wzmocnieniem zajął się przedwzmacniacz lampowy Ayon Audio Spheris III, ale warto wspomnieć, że producent ma w ofercie swój własny, bardzo ciekawy przedwzmacniacz FF Pre.

Sygnał między przedwzmacniaczem i końcówkami mocy w obydwu przypadkach przenosił interkonekt Acrolink 8N-A2080III EVO. Wzmacniacze zasilane były przez kable Acoustic Revive Absolute Power, a sygnał do kolumn przenosił kabel głośnikowy Crystal Cable Da Vinci (test → TUTAJ). Źródłem sygnału był odtwarzacz SACD Ayon Audio CD-35 HF Edition.

Wzmacniacze Thöressa są na tyle duże, że nie zmieściły się na górnej półce stolika Finite Elemente, z którego korzystam. Postawiłem je więc na podłodze, ale na platformach Acoustic Revive RST-38H i podkładkach RKI-5005 tej samej firmy.

» PŁYTY UŻYTE W TEŚCIE ⸜ wybór

A Day at Jazz Spot 'Basie'. Selected by Shoji "Swifty" Sugawara, Stereo Sound Reference Record SSRR6-7, 2 x SACD/CD (2011).
⸜ TADEUSZ NALEPA, To mój blues, Polskie Nagrania „Muza” | Universal Music Poland/Tidal Master, FLAC MQA 24/44,1 (2020).
⸜ POLYPHIA, Remember That You Will Die, Rise Records/Tidal Master, FLAC MQA Studio 16/44,1 (2022).
⸜ TWO FEET, Pink, Republic Records/Tidal Master, FLAC MQA 24/44,1 (2020).
⸜ SPACE, The Best of…, Virgin | La Si Belle Musique/Tidal, FLAC 16/44,1 (1998).
⸜ AURORA, All My Demons Greeting Me As A Fiend, Decca/Tidal, FLAC 16/44,1 (2016).

» Nagrania można znaleźć na playliście HIGH FIDELITY: Thöress SE300B, dostępnej w serwisie Tidal → TUTAJ.

»«

JEST COŚ W TZW. „magii pierwszego zdania”. Kiedy Joanna Nowakowska z wydawnictwa Media Rodzina mówi, że wyszukując nowe autorki na Wattpadzie zwraca uwagę na pierwsze zdanie opowieści, to zaraz dodaje, że wyznacza ono energię w całym utworze (Magdalena Piekarska, Tam, gdzie żyją opowieści, „Press”, 07-08/2023, s. 47). Podobne znaczenie miało ono dla wielu autorów, jak na przykład dla Johna Irvinga, autora Świata według Garpa, dla którego to rzecz kluczowa, niemalże święta. Wszyscy oni długo szlifują więc owo zdanie otwierające, ponieważ wierzą w to, że jest ono w pewien sposób powieścią w pigułce.

Co jakiś czas, może nawet częściej, zdarza się to również podczas odsłuchu urządzeń audio – pierwsza płyta, pierwszy utwór, a nawet pierwsze sekundy „ustawiają” odbiór całości. Kiedy więc usłyszałem, w jaki sposób monobloki Thöressa zagrały utwór Crescent JOHNA COLTRANE’a wiedziałem już, czego się spodziewać. A zagrały go pięknie, ach – jak pięknie! Miękko, rozdzielczo, ciepło, gęsto, w otwarty sposób – wszystko na raz.

Nie było w tym graniu cienia mechaniki, jak gdyby wzmacniacze transformowały sygnał tak, aby przekazać każdy detal w możliwie dokładny sposób, ale w taki, jak został zagrały, a nie nagrany. To coś w rodzaju „przeskoczenia” nad całym procesem rejestracji i odtwarzania wprost do momentu, w którym muzyka i dźwięk się rodziły. To dlatego saksofon lidera był tak zniewalająco „obecny”, a grany zaraz potem saksofon barytonowy ERICA DOLPHY’ego w utworze God Bless The Child miał niewiarygodnie naturalne zejście i był duży, obecny, namacalny.

Obydwa utwory zagrałem z płyty SACD przygotowanej przez Shoji „Swifty” Sugawara, niezwykle ważnej postaci dla japońskiego jazzu, w którego klubie grał swego czasu Count Basie, a gdzie na co dzień można posłuchać muzyki przez topowy, vintage’owy system JBL-a. Ma on nienaganny gust, co prezentuje właśnie ów, dwupłytowy, album. Nidzie indziej tak różne kawałki, jak dwa poprzednie i nagrany na żywo On The Sunny Side Of The Street LOUISA ARMSTRONGA, nagrany w 1947 roku i „spisany” z nieco trzeszczącego acetalu, nie brzmiały by w tak spójny sposób.

Cechą szczególną testowanego wzmacniacza Thöressa jest bowiem, zaraz po wspomnianej umiejętności dotarcia do sedna granej muzyki, bardzo rzadko spotykany transfer energii. Kiedy fala dźwiękowa dociera do membrany mikrofonu, większość jej energii jest zamieniana na prąd, ale część bezpowrotnie ginie. To samo dzieje się na każdym etapie nagrania, a potem odtworzenia. Wygaszane elementy pierwotnego dźwięku to najczęściej sygnały niskopoziomowe, odpowiadające za to, że przekaz jest wiarygodny lub nie, za przesunięcia fazowe, scenę dźwiękową itp.

I właśnie w tym wzmacniacze, które tym razem testujemy, błyszczą. Bo wydaje się, jakby wszystkie te detale, które do nich dotarły został odtworzone bez żadnych modyfikacji. To dlatego dźwięk jest tak niebywale naturalny i namacalny. Urządzenie różnicuje nagrania, to jasne, bo przecież zupełnie inaczej zabrzmiała wybuchowa Caribiribin – Trumpet Blues HARRY’ego JAMESA i grany zaraz potem Jumpin’ At The Woodside COUNTA BASIEGO. Pierwszy otwarty na górze pasma, dokładny, z precyzyjnym atakiem i bardzo dobrze uchwyconą dynamiką, a drugi na jednym poziomie dynamicznym i z ograniczonym pasmem przenoszenia.

To, co je łączyło, to nasycenie środka pasma, fantastyczne kształtowanie ataku dźwięku i umiejętność jego podtrzymania w taki sposób, aby wszystko się łączyło, było w pewien sposób „lepkie”. Przy czym owa lepkość opisuje barwę, a nie dynamikę, bo ta była ponadprzeciętna, ale bez popadania w hiperdosłowność. Gdyby więc opisywać barwę tego urządzenia w oderwaniu od innych elementów, trzeba by powiedzieć, że jest ciepła. Ci z państwa, którzy szukają w dźwięku drapieżności nie będą zachwyceni.

Ale już szukający w tym przekazie energii znajdą jej ponadprzeciętnie wiele. Nawet w dość skompresowanym, lekko dudniącym Pozwól mi być z tobą tu TADEUSZA NALEPY. Ulokowane przez producenta w prawym kanale dwie gitary elektryczne są ustawione niedaleko siebie – rytmiczna nieco dalej w prawo, a solowa lidera nieco bliżej środka. Ale są na tyle blisko siebie, że łatwo je stopić w jeden dźwięk. A Thöress rozróżnił je nie tylko barwowo, ale i rytmicznie. Nie było wątpliwości, że mają one inne miejsce na scenie, podkreślone zresztą dłuższym pogłosem na gitarze Nalepy.

Och, a jak super wyszło to w intro do utworu Ego Death zespołu PYLYPHIA, w którym na gitarze gra Steve Vai. Podobnie, jak wcześniej w utworze Nalepy, tak i teraz dźwięk był duży, miał mocne uderzenie i bardzo, ale to bardzo dobry bas. Rzecz z lampami 300B dyskusyjna, bo do wygenerowania niskiego, dobrze kontrolowanego basu trzeba przecież dużego prądu, a niewielu konstruktorów umie go od niej wyegzekwować. Tutaj nie było z tym większych problemów, może poza najniższym skrajem pasma.

Niskie tony są przez SE300B generowane mocno, jednoznacznie, ze świetną dynamiką i brakiem słyszalnych zniekształceń. Nawet z tak trudnymi do opanowania kolumnami, jak Harbeth 40.1. Jak już kilka razy pisałem, wiele, nawet mocnych wzmacniaczy nie za bardzo sobie z nimi radzi. Ale wystarczy wzmacniacz o stabilnym zasilaniu i wysokich możliwościach prądowych w szczycie, aby „zaśpiewały”. I nie ma znaczenia, czy to 100-watowy tranzystor, czy 10-watowa lampa, jak w tym przypadku. Jedyna różnica dotyczy maksymalnego poziomu ciśnienia dźwięku (SPL), jaki uda się wygenerować. U mnie, przy odległości dwóch metrów od kolumn nie miało to większego znaczenia.

Nawet z tak trudnym materiałem, jak utwór BBY zespołu TWO FEET. Trudnym, bo z bardzo niskim, generowanym elektronicznie basem, zabawami z fazą na gitarze i wokalach, z motorycznym tempem itd. Żaden z tych elementów nie może być słabszy, ponieważ momentalnie wszystko „siada”. Wzmacniacz z Aachen pokazał to wszystko bez wysiłku, a nawet „bezwysiłkowo”. Zagrał bardzo dużym dźwiękiem z mocnym i niskim basem. Ten nie jest superselektywny, to nie ten typ, ale trzyma wszystko w ryzach przez kontrolę rytmu.

A być może to wszystko nie ma znaczenia? Bo może się zdarzyć, że słuchać go będzie ktoś, kto się na tym nie zna, nie chce się znać i ma to wszystko centralnie w d…e. I dobrze, dla kogoś takiego najważniejsze będzie, że Thöress zagra niemal dowolną muzykę tak, jakby była ona w danym momencie najważniejsza w jego życiu. Czy to wymuskane klasyki jazzu, czy muzykę zrodzoną w trzewiach komputera, czy nawet starsze kawałki, które zwykle brzmią lekko i „cienko”, jak Magic Fly zespołu SPACE. Znają państwo ten utwór, nawet jeśli go w tej chwili nie kojarzycie – ale w taki sposób, jak z Thöressem jeszcze go nie słyszeliście.

Podsumowanie

DŹWIĘK TESTOWANEGO WZMACNIACZA jest superczysty. Nie pisałem o tym w teście, ponieważ to rzecz podstawowa, to z niej wszystko wynika, ale która, jak mi się wydaje, jest często błędnie interpretowana. Czystość w tym przypadku polega na braku podbarwień, ale nie tylko na tym, że nie są dodawane, ale i że nic nie jest ujmowane. Czystość tylko z tym pierwszym zabija muzykę i to jest zła czystość.

Thöress gra wszystko z łatwością z gracją, bez wysiłku. I choć w gęstych nagraniach, jak Home AURORY z jej doskonałego albumu All My Demons Greeting Me As A Fiend, kiedy podkręciłem na ile się dało, dźwięk został lekko przesterowany, to byłem wówczas daleko poza strefą komfortu. Przy normalnej sile głosu w takich warunkach, jak w redakcji „High Fidelity” można grać muzykę głośno, a ta będzie pełnoskalowa, czysta, wciągająca i niezwykle dynamiczna. To naprawdę piękny dźwięk.

BUDOWA

SE300B firmy Thöress to wzmacniacze lampowe z zasilaczem półprzewodnikowym, mające formę monobloków. Zastosowano w nich bezpośrednio żarzoną triodę 300B w układzie single-ended oraz dwie pentody CV2382/EL822 w układzie triodowym; pracują one jako bufor wejściowy oraz sterowanie lampą 300B. Wzmacniacz pracuje bez globalnego sprzężenia zwrotnego.

SE300B dzieli chassis i wygląd z innym wzmacniaczem tej firmy, modelem 845 Mono. Ich cechą charakterystyczną jest to, że są bardzo długie i wąskie. To przykład zastosowania strategii „form follows function”, głównie w architekturze z przełomu XIX i XX wieku, w której wygląd, jaki przyjmuje produkt jest dyktowany funkcją, jaką spełnia. Tutaj chodziło o jak najlepsze odseparowanie od siebie transformatora wyjściowego oraz lamp i układów wejściowych. To dlatego wejścia są z tyłu, tuż przy małych lampach, a układ wyjściowy z przodu daleko od nich.

Na przedniej ściance są jedynie otwory układające się w literę „T” oraz pomarańczowa lampka wskazująca włączone zasilanie. Z tyłu mamy z kolei parę złoconych gniazd głośnikowych, wejście RCA oraz gałkę będącą częścią układu żarzenia lampy wyjściowej; za jej pomocą możemy zmniejszyć przydźwięk. Podobnie, jak z wcześniej testowanymi wzmacniaczami tej firmy, słychać go było w moim systemie dopiero, kiedy przyłożyłem ucho do głośnika niskotonowego i to minimalnie.

Lampy umieszczono na górnej ściance. W sekcji wejściowej i sterującej mamy dwie pentody mocy CV2382/EL822 (V2382KB/QDD) typu NOS, nieco podobne do EL84. Wynalezione w latach 60. służyły do wzmacniania sygnału wizyjnego. Pracują one równolegle i połączona zostały za pośrednictwem kondensatora z lampą wyjściową, pracującą w klasie A triodą 300B firmy JJ Electronics. Tak więc wzmacniacz Thöressa nie korzysta z lamp chińskich lub – co ważniejsze – rosyjskich. To ważne.

Układ elektryczny zmontowany jest przestrzenie, za pomocą szyn montażowych. Uwagę zwraca potężny transformator głośnikowy typu – niespodzianka – „podwójne C”. Producent pisze, że to transformator taśmowy, a nie drutowy, ze szczeliną powietrzną w rdzeniu („cut-core”). Podobnie wykonane są zresztą dławiki w zasilaczu. Obydwa te elementy wykonywane są przez firmę samodzielnie.

Duży transformator zasilający jest klasyczny, oparty na kształtkach EI, i ma dwa uzwojenia wtórne, współpracujące z diodami Shottky’ego i dławikiem dla triody. Napięcie anodowe lamp wejściowych jest stabilizowane. Napięcie dla tej ostatniej filtrowane jest w sześciu wielkich kondensatorach niemieckiej firmy ELECTRONICON i są budowane właśnie tam. To kondensatory olejowe. Napięcie żarzenia dla lampy wyjściowej jest prostowane, a do ustalenia jak najniższego przydźwięku w głośnikach służy wspomniana wcześniej gałeczka „Symmetrie” na tylnej ściance. Lampy wejściowe z wyjściową łączy kondensator typu NOS firmy Rifa.

Dane techniczne (wg producenta)

Znamionowa moc wyjściowa: 10 W
Pobór mocy: 75 W
Wymiary (szer. x wys. x gł.): 150 x 330 x 595 mm
Waga: 14 kg/szt.

Dystrybucja w Polsce

AUDIO ATELIER

+48 606 276 001

www.AUDIOATELIER.pl

  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl


System referencyjny 2023



|1| Kolumny: HARBETH M40.1 |TEST|
|2| Podstawki: ACOUSTIC REVIVE (custom)
|3| Przedwzmacniacz: AYON AUDIO Spheris III |TEST|
|4| Odtwarzacz Super Audio CD: AYON AUDIO CD-35 HF Edition No. 01/50 |TEST|
|5| Wzmacniacz mocy: SOULUTION 710
|6| Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS|
|7| Filtr głośnikowy: SPEC REAL-SOUND PROCESSOR RSP-AZ9EX (prototyp) |TEST|

Okablowanie

Interkonekt: SACD → przedwzmacniacz - SILTECH Triple Crown (1 m) |TEST|
Interkonekt: przedwzmacniacz → wzmacniacz mocy - ACOUSTIC REVIVE RCA-1.0 Absolute Triple-C FM (1 m) |TEST|
Kable głośnikowe: SILTECH Triple Crown (2,5 m) |ARTYKUŁ|

Zasilanie

Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → odtwarzacz SACD - SILTECH Triple Crown (2 m) |TEST|
Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → przedwzmacniacz - ACOUSTIC REVIVE Power Reference Triple-C (2 m) |TEST|
Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → wzmacniacz mocy - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 |TEST|
Kabel zasilający: gniazdko ścienne → listwa zasilająca AC - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 (2 m) |TEST|
Listwa zasilająca: AC Acoustic Revive RTP-4eu ULTIMATE |TEST|
Listwa zasilająca: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR (+ Himalaya AC) |TEST|
Platforma antywibracyjna pod listwą zasilającą: Asura QUALITY RECOVERY SYSTEM Level 1 |TEST|
Filtr pasywny EMI/RFI (wzmacniacz słuchawkowy, wzmacniacz mocy, przedwzmacniacz): VERICTUM Block |TEST|

Elementy antywibracyjne

Podstawki pod kolumny: ACOUSTIC REVIVE (custom)
Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS|
Platformy antywibracyjne: ACOUSTIC REVIVE RAF-48H |TEST|
Nóżki pod przedwzmacniaczem: FRANC AUDIO ACCESSORIES Ceramic Classic |ARTYKUŁ|
Nóżki pod testowanymi urządzeniami:
  • PRO AUDIO BONO Ceramic 7SN |TEST|
  • FRANC AUDIO ACCESSORIES Ceramic Classic |ARTYKUŁ|
  • HARMONIX TU-666M „BeauTone” MILLION MAESTRO 20th Anniversary Edition |TEST|

Analog

Przedwzmacniacz gramofonowy:
  • GRANDINOTE Celio Mk IV |TEST|
  • RCM AUDIO Sensor Prelude IC |TEST|
Wkładki gramofonowe:
  • DENON DL-103 | DENON DL-103 SA |TEST|
  • MIYAJIMA LABORATORY Madake |TEST|
  • MIYAJIMA LABORATORY Zero |TEST|
  • MIYAJIMA LABORATORY Shilabe |TEST|
Ramię gramofonowe: Reed 3P |TEST|

Docisk do płyty: PATHE WINGS Titanium PW-Ti 770 | Limited Edition

Mata:
  • HARMONIX TU-800EX
  • PATHE WINGS

Słuchawki

Wzmacniacz słuchawkowy: AYON AUDIO HA-3 |TEST|

Słuchawki:
  • HiFiMAN HE-1000 v2 |TEST|
  • Audeze LCD-3 |TEST|
  • Sennheiser HD800
  • AKG K701 |TEST|
  • Beyerdynamic DT-990 Pro (old version) |TEST|
Kable słuchawkowe: Forza AudioWorks NOIR HYBRID HPC |MIKROTEST|