KOLUMNY GŁOŚNIKOWE ⸜ wolnostojące Lecontoure
Producent: LECONTOURE |
Test
tekst WOJCIECH PACUŁA |
No 215 16 marca 2022 |
IE TRZEBA ZNAĆ HISTORII MARKI LECONTOURE, wystarczy rzut oka na jej kolumny z serii AirLine, aby wiedzieć, że ma ona swój pomysł na świat dźwięków. Średniej wielkości tuby obleczone materiałem, bez widocznych głośników, zaprojektowane zostały w taki sposób, abyśmy nie musieli siedzieć w tzw. „sweet spot”, czyli idealnym miejscu odsłuchowym, i aby mimo to dźwięk był klarowny i wyraźny. Na zdjęciach zamieszczonych przez producenta na jego stronie internetowej widać sugestię, że tak naprawdę wystarczy nam jedna taka kolumna, aby wypełnić wnętrze dźwiękiem. Wyraźnie chodziło o to, aby potencjalny użytkownik nie miał poczucia, że siedzi właśnie przed kolumnami, a o to, aby mógł o nich zapomnieć. Jak czytamy, „AIRLINES kreują scenę dźwiękową 3D z dowolnego miejsca w pokoju”. I dalej: Dzięki AIRLINES nie ma już JEDNEGO uprzywilejowanego miejsca odsłuchowego wzdłuż osi symetrii, na której dwie kolumny emitują dźwięk w taki sam sposób, nie ma już unikalnego „sweet spotu” narzucanego zarówno przez starsze, jak i współczesne konfiguracje stereo i wielokanałowe. ▌ AIRLINE 200 REFERENCE KOLUMNY AIRLINE 200 REFERENCE może i wyglądają inaczej, są jednak dość klasyczną, a można by nawet powiedzieć – konserwatywną konstrukcją. Mają dwudrożną budowę i obudowę typu bas-refleks, w której zainstalowano 200 mm głośnik nisko-średniotonowy oraz 25 mm kopułkę wysokotonową. Ich pasmo przenoszenia, jak mówi producent, ma się zaczynać już przy 27 Hz i sięgać do 30 kHz, choć z większym spadkiem niż się zazwyczaj podaje, bo -5 dB; kiedy postawimy kolumny przy ścianie, to – jak deklaruje Lecontour – uzyskamy bas aż do 18 Hz, choć nie podaje z jakim spadkiem. Nie są to oczywiście kolumny, jak te, do których jesteśmy przyzwyczajeni, a to przez kształt obudowy i sposób w jaki zostały w niej zaaplikowane głośniki. W miejsce typowego sześciennego „pudełka” producent wybrał rurę z wylotem bas-refleksu pod spodem i z głośnikiem nisko-średniotonowym przykręconym od góry tak że skierowany jest w stronę sufitu, a nie słuchacza. Rozwiązania tego typu wracają co jakiś czas, ponieważ można dzięki nim uzyskać niski bas ze stosunkowo małej obudowy i jednocześnie „uprzestrzennić” dźwięk korzystając z tego, że niskie i średnie tony dotrą do nas odbite od sufitu i ścian. Obudowa ma wymiary 230 x 1020 x 230 mm (szer. x wys. x gł.). Nie jest to jednak kolumna z dźwiękiem „dookólnym”, o jakim mówią firmy DUEVEL GERMAN PHYSIKS czy MBL, że przywołam tylko te najbardziej oczywiste przykłady. Nie znajdziemy w niej „reflektora” odbijającego i rozpraszającego średnie oraz wysokie tony (Duevel), ani też prawdziwie dookólnego przetwornika (German Physiks i MBL). W przypadku Airline 200 Reference chodziło raczej o współpracę kolumn z pomieszczeniem. Tym bardziej, że wysokie tony reprodukowane są przez głośnik ustawiony w kierunku odsłuchu. W materiałach firmowych zwraca się uwagę na to, że taka aranżacja przetworników daje najniższe zniekształcenia i pozwala uzyskać najlepszą liniowość. Producent zwraca uwagę również na to, że zlikwidował w ten sposób efekt Dopplera, który – jak mówi – jest problemem innych konstrukcji. Aby konstrukcja była jak najprostsza w torze większego głośnika jest tylko jeden element – cewka. Tubusy obudów posadowiono na wyciętych ze stali cokołach. Te mają je stabilizować i podnieść nieco ponad podłogę, aby ustawić w odpowiedniej odległości od niej wylotu bas-refleksu. Wewnątrz obudowy umieszczono „strukturę” wykonaną z 19 mm płyt z drewna, w której dźwięk od strony głośnika jest wytłumiany. Na spodzie kolumny są też zaciski głośnikowe. To dość proste, złocone zaciski. Będą one wymagały podłączenia dość giętkiego kabla z wtykami bananowymi. Obok nich widać mały przełącznik hebelkowy, którym możemy podnieść poziom wysokich tonów o 3 dB. Producent nie podaje jednak, przy jakiej częstotliwości. Kolumny obleczone są w całości materiałem, podtrzymywanym w jednym miejscu przez aluminiową obręcz; umieszczone na niej logo pokazuje miejsce, z którego emituje dźwięk głośnik wysokotonowy. Sam głośnik nie ma obudowy, przymocowany do górnej krawędzi, tuż nad głośnikiem nisko-średniotonowym. Promieniowane przezeń fale dźwiękowe mają więc kształt kardioidy, przez co dobiegają do nas nie tylko na osi, ale także odbite z kilku kierunków. Jeśli użytkownik kolumn będzie sobie chciał dodać trochę koloru do wnętrza, może kupić kolumny nie w czarnym kolorze maskownicy, a w jednym z pięciu pozostałych. ⸜ REFERENCE Airline 200 Reference dostępne są w dwóch wersjach – podstawowej i Reference; testujemy tę drugą. Wersja Reference jest konstrukcyjnie identyczna z podstawową poza jednym elementem – okablowanie wewnętrzne poprowadzono drogim kablem Lavardin z serii CX. Zbudowane są z przewodów typu Litz w powietrznej izolacji i należą do środkowej serii tego producenta. Podobnie, jak w pozostałych, główny nacisk położono w nich na redukcję zniekształceń nazywanych memory distortion. Co to takiego jest? W każdym przewodniku po przepływie prądu pozostaje coś w rodzaju szczątkowego ukierunkowania cząsteczek. Inżynierowie Lavardin Technologies twierdzą, że zniekształcenia te w znaczący sposób wpływają na dźwięk użyteczny, a co więcej – że udało im się owe zniekształcenia wyeliminować. Przypomnijmy, że z podobną sytuacją mamy do czynienia w przypadku wkładek gramofonowych, dla których opracowano specjalne układy demagnetyzujące (degauss). Kable Lavardin zakańczane są wtykami BFA, jeśli więc okaże się, że kolumny Lecontoure Airline 200 Reference nam się podobają, warto pomyśleć o kupieniu do nich takich samych kabli, jak zastosowane wewnątrz nich. Tego typu synergia zawsze się opłaca ▌ ODSŁUCH ⸤ JAK SŁUCHALIŚMY Kolumny Lecontoure Airline 200 Reference ustawiłem nieco inaczej niż zwykle stawiam kolumny, w odległości 150 cm od siebie i 220 cm ode mnie; od tylnej ściany miały 100 cm, a od półek z książkami za nimi – 60 cm. Pierwszą część testu wykonałem ze wzmacniaczem mocy Soulution 710, a drugą ze wzmacniaczem lampowym LEBEN CS600X. Z tym ostatnim użyłem przełącznika podbijającego bas o 3 dB. W obydwu przypadkach musiałem skorzystać z kabli Western Electric WE16GA (NOS). Zakończyłem je kiedyś bardzo dobrymi wtykami BFA firmy Eagle Cable, wykonanymi e złoconej miedzi berylowej. Gniazda głośnikowe w testowanych kolumnach są jednak ulokowane tak płytko, że musiałem odkręcić z nich plastikowe osłonki, inaczej byłyby zbyt długie i kolumna nie mogłaby stabilnie stać. Dookólna charakterystyka promieniowania głośnika nisko-średniotonowego w Airline 200 Reference teoretycznie zwalnia nas od żmudnego ustawiania kolumn. Jest jednak tak, że dokładne ustawienie poprawia stabilność sceny dźwiękowej i jej skupienie. Pożądane jest także przecięcie osi głośników wysokotonowych na miejscu odsłuchowym. Odległości między kolumnami oraz ich poziomowanie ustaliłem za pomocą miernika Bosch PLR 50 C. Więcej o ustawianiu kolumn w artykule ,Mikrodostrajanie. Czyli ustawiamy głośniki (HIGH FIDELITY № 177, 1 stycznia 2019, HIGHFIDELITY.pl, dostęp: 28.10.2021). W czasie testu słuchałem płyt SACD i CD. Płyty użyte w teście | wybór
⸜ OLEŚ BROTHERS & DOMINIK STRYCHARSKI, Koptycus, Audio Cave ACD-001-2022, CD (2022). NIE MOGŁEM SOBIE ODMÓWIĆ tej przyjemności i od razu, kiedy tylko podłączyłem kolumny do wzmacniacza, posłuchałem najnowszej płyty OLEŚ BROTHERS, nagranej z DOMINIKIEM STRYCHARSKIM, zatytułowanej Koptycus (recenzja TUTAJ). |
To jedna z najlepiej nagranych płyt, jakie od dłuższego czasu słyszałem, w dodatku piękna muzycznie. Będzie genialnym sposobem na uspokojenie się i na odepchnięcie lęku – rzecz w tym momencie niezwykle ważna. Francuskie kolumny zbudowały przede mną ogromną przestrzeń, czym potwierdziły to, co czytałem wcześniej w materiałach firmowych. Był to spektakl rozgrywający się nieco dalej ode mnie niż zwykle, jakiś metr za linią łączącą głośniki, ale spektakl z rozmachem, w każdym kierunku, także wzwyż. Inaczej niż z kolumnami dookólnymi źródła pozorne, czyli „widziane” przez nas instrumenty, miały dobrze definiowane miejsca i nie były rozmyte. Ustawiony po lewej stronie kocioł, uderzający dość nisko i ciszej, miał wyraźne kontury, podobnie jak grany mocniej i szybko werbel po prawej stronie. Było to dla mnie zaskakujące doświadczenie, ponieważ, jak mówię, kolumny z dookólną charakterystyką promieniowania, mają tendencję do zamazywania szczegółów i do rozmywania brył. Tutaj niczego takiego nie było. Z niezwykłym zainteresowaniem wysłuchałem więc monofonicznego, pochodzącego z płyty FRANKA SINATRAY Sinatra Sings Gershwin, nagrania I’ve Got A Crush On You. Kolumny momentalnie zdradziły swoją „inność”, a to przez odsunięcie pierwszego planu do tyłu i przez „odstresowanie” dźwięku. To pierwsze polegało na tym, że Sinatra „stał” trochę tak, jak na scenie, podczas gdy z kolumnami Harbeth M40.1 jest stawiany przed nami, w naszym pokoju. Była to inna prezentacja, ale wcale nie gorsza. A to dlatego, że miała w sobie niesamowitą naturalność, a także dlatego, że zachowane zostały proporcje w wolumenie pomiędzy wokalem, trąbką, perkusją itd. Rzecz druga, to jest pokazanie dźwięku w nienarzucający się sposób, polegała na takim graniu, które nic na nas nie wymusza. Z klasycznymi konstrukcjami jesteśmy w pewien sposób „przykuci” do miejsca odsłuchowego przez emocjonalny nacisk, jaki one na nas wywierają. Lecontoure Airline 200 Reference oddalając od nas pierwszy plan robią miejsce na nas samych, na nasze emocje. Ale jeśli słuchając ich zaangażujemy się w muzykę, ta nie zginie w odmętach domysłów, a stajnie przed nami dobrze zdefiniowana i realna. Jedną z rzeczy, którymi mnie francuskie kolumny absolutnie zauroczyły, była równowaga tonalna. Grają one w niebywale, naprawdę niesamowicie wyrównany sposób. Już przy płycie Koptycus wiedziałem, że jest bardzo dobrze, ale potwierdziły to najpierw płyta Sinatry, potem przepiękny, niosący ukojenie, album CHARLIEGO HADENA & CHRISA ANDERSONA pt. None But The Lonely Heart. Wydany w 1997 roku przez wytwórnię Naim został zarejestrowany przez Kena Christiansona za pomocą dwóch mikrofonów – technikę tę później nazwie on TRUE STEREO. Testowane konstrukcje pokazały to nagranie tak, jak je „słyszały” mikrofony. Tak się składa, że znam AKG C414 B-ULS, późniejszą wersję modelu AKG 414 EB, za pomocą których nagranie zostało dokonane. – przez wiele lat sam z nich korzystałem – i mogę powiedzieć, że Lecontour świetnie ukazały pokazany z oddalenia fortepian, bez dźwięcznego ataku i z lekko rozmytą bryłą, ale i mocny kontrabas na pierwszym planie. Czyli pokazały je dokładnie tak, jak one były „słyszane” przez mikrofony. Nagranie to jest bardzo naturalne w swoim wyrazie, ale jednak nie do końca zgodne z rzeczywistością. Jak to możliwe? – To jeden z paradoksów świata nagrań. Właśnie dlatego stosuje się zazwyczaj dodatkowe mikrofony blisko instrumentów. | Nasze płyty ⸜ CHARLIE HADEN & CHRIS ANDERSON None But The Lonely Heart Naim naimcd022, COMPACT DISC | 1997 None But The Lonely Heart jest płytą wydaną w 1997 roku przez audiofilską firmę NAIM poprzez jej odział Naim Label. Grają na niej mistrzowie – CHRIS ANDERSON na fortepianie oraz CHARLIE HADEN na kontrabasie. Materiał ten został zarejestrowany w dniach 5-7 lipca 1997 roku w Cami Hall, w Nowym Jorku. Odpowiedzialny za nią był KEN CHRISTIANSON, a za mastering właściciel Naima, JULIAN VEREKER; producentem był sam Haden. Płyta został nagrana w sposób charakterystyczny dla Naima, w opracowanej przez Christiansona minimalistycznej technice (więcej w wywiadzie TUTAJ). Zastosował on dwa, dobierane mikrofony pojemnościowe AKG AKG 414 EB z 1978 roku, ustawione na wysokości 2,5 m, w układzie stereofonicznym. Bliżej nich znajdował się kontrabas, a fortepian nieco dalej. Sygnał prowadzony był bezpośrednio do analogowego magnetofonu Nagra IV-S, bez kompresji, limiterów, urządzeń pogłosowych i EQ. Obróbka dźwięku następowała podczas masteringu do wersji CD. Uzyskany w ten sposób dźwięk jest nieprawdopodobnie spójny i naturalny w relacjach przestrzennych. Zachowane są proporcje w wielkości instrumentów oraz ich naturalny tembr. Minusem takiego podejścia jest zmniejszenie „obecności” dźwięku, a do takiej prezentacji się przyzwyczailiśmy. Niweluje ona to, że nie widzimy instrumentu, a jedynie słyszymy. Fortepian jest więc nieco mniej nasycony i nie ma mocnego uderzenia. Co by jednak nie powiedzieć, to fenomenalne nagranie topowych muzyków jazzowych – Haden przez wiele lat próbował namówić Andersona do wspólnej gry i dopiero na tej płycie mu się to udało. Co więcej, każda zmiana systemu na lepszy, każda zmiana w nim wydobywa z tego krążka coś nowego, słyszymy po prostu więcej i więcej. Warto kupić pierwsze wydanie CD z obwolutą. Prawdziwa REFERENCJA! ♦ → NAIM.bleepstores.com ZA KAŻDYM RAZEM, Z KAŻDĄ KOLEJNĄ PŁYTĄ, byłem przyjemnie zaskoczony konsystencją, to jest gęstością basu. Producent zwraca na to wiele uwagi w swoich materiałach, ale wiecie państwo, jak jest – to są materiały „firmowe”, a więc w dużej mierze promocyjne. Lecontoure wydaje się być jednak przede wszystkim firmą inżynierską, która wprawdzie sięga po PR, ale robi to niejako „przy okazji”. Bo zarówno kocioł z płyty braci Oleś, wokal Sinatry, kontrabas Hadena, a potem niski, elektronicznie generowany bas z koncertowego albumu Minimum-Maximum grupy KRAFTWERK, wszystkie one miały pełnię i gęstość, co potwierdzałoby deklaracje producenta. Ważniejsze było jednak to, że bas wydawał się być „w zgodzie” resztą pasma. Nie walczył z niczym, nie ciągnął niczego, ani tym bardziej nie opóźniał. Producent podaje w swoich materiałach liczby ‘27’ i ‘18’, mówiąc o paśmie przenoszenia, ale traktowałbym je umownie. Energia niskiego basu nie jest bowiem zbyt duża. Nie jest to „kopnięcie”, ani też nie jest to „energetyzowanie” pomieszczenia. Bas jest tam, gdzie wydarzenia, to jest za linią łączącą głośniki. Niskie tony mają przy tym ładny, miękki charakter. Wraz z mocną, wyraźną, dźwięczną i bardzo czystą górą daje to wrażenie swobody, lekkości – ta ostatnia nie jest lekkością tonalną, a łatwością w przekazywaniu informacji. Płyta Kraftwerka pulsowała więc, nie była natarczywa, ale też nie była nudna. Inaczej jednak niż z Harbethami nie był to dźwięk „namacalny” i „tu i teraz”. Była to po prostu inna perspektywa, z jakiej oglądamy wydarzenia muzyczne. ▌ PODSUMOWANIE JEDNĄ Z RZECZY, KTÓRE LECONTOUR oferują, a która mnie absolutnie zafascynowała, jest swoboda grania. Emitują one dźwięk w tak niesamowicie bezstresowy sposób, że można z nimi słuchać muzyki także w podkładzie, nie musimy się na niej skupiać. Ale jeśli siądziemy wygodnie i z uwagą się im przysłuchamy, to dostaniemy spójny, gęsty i niebywale przestrzenny przekaz. Kolumny te nie różnicują nagrań ze względu na rodzaj muzyki, bo genialnie grają jazz, rock, elektronikę i muzykę klasyczną, jak z krążka Music For A While. Improvisations on Purcell w wykonaniu CHRISTINY PLUHAR i zespołu L’Arpeggiata; płytę tę wybrał do swojego zestawu mój rozmówca z zeszłego miesiąca, Roy Gregory, założyciel magazynu „Hi-Fi+”, a teraz „wolny strzelec” (więcej TUTAJ ). Kolumny grają w bardzo czysty sposób, są szybkie i spójne, mają też ładny, miękki bas. Nie liczyłbym tylko na naprawdę głębokie zejście, chyba że ustawimy je blisko tylnej ściany, choć i wtedy będzie to tylko pewne przybliżenie. Czarują swobodą i tym, że – naprawdę! – brzmią dobrze nawet, kiedy siedzimy lub stoimy gdzieś w pokoju, a nie naprzeciwko nich. W tym przypadku materiały firmowe opisujące rozwiązania techniczne i płynące z nich benefity pokrywają się w 100%. Piękne kolumny dla tych, którzy nie chcą mieć w domu „hi-fi”, a po prostu muzykę. ■ ▌ Dane techniczne (wg producenta)
Budowa: dwudrożna, bas-refleks |
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity