FELIETON ⸜ odsłuch Audiofil
Gdzie: Wrocław |
FELIETON
Tekst: MAREK DYBA |
|
No 212 1 grudnia 2021 |
YKL „AUDIOFIL” JEST JUŻ Z NAMI od bodaj dziesięciu lat. Coroczny cykl spotkań, których gospodarzem jest PIOTR GUZEK, ma miejsce w jednym z wrocławskich hoteli, a prezentowane systemy za każdym razem są przygotowywane przez jednego dystrybutora bądź producenta. W roku ubiegłym z przyczyn oczywistych, „Audiofila”, podobnie jak wystaw Audio Video Show w Warszawie, czy High End w Monachium, nie dało się zorganizować. Tęsknota za tego typu imprezami, w czasie których ludzie kochający muzykę i sprzęt służący do jej odtwarzania mogą się spotkać, odbyć wspólny odsłuch, czasem poznać nowe marki bądź produkty, a w końcu żywo podyskutować o usłyszanym dźwięku w kuluarach, jest więc wielka. W tym roku w niektórych miejscach na świecie odbyły się już wystawy i prezentacje audio, choć w ograniczonych pandemicznymi restrykcjami warunkach. Wspomnianym wystawom się to nie udało, ale uparty i skuteczny w swoich działaniach Piotr Guzek postawił na swoim i w dniach 6-7 listopada zorganizował skromniejszy, ale dostępny dla wszystkich chętnych (przy zachowaniu odpowiednich przepisów) cykl trzech spotkań w znanej bywalcom „Audiofila” sali konferencyjnej hotelu Qubus. Jak się okazało, nawet obowiązujące ograniczenia i wymogi sanitarne nie zniechęciły miłośników dobrego brzmienia do przybycia na miejsce i spędzenia miło czasu na słuchaniu pięknej muzyki i ciekawych opowieści i anegdot, którymi, jak z rękawa, organizator sypał. Ostatnie tegoroczne spotkanie w ramach tego cyklu odbyło się w sobotę i niedzielę, 6 i 7 listopada, a system prezentował wrocławski dystrybutor, firma AUDIO ATELIER. Ekipa jego salonu firmowego, ART & VOICE, przygotowała, na pozór dość skromny, analogowy system w którym pierwsze skrzypce odgrywały produkty aż trzech marek będących nowościami w ofercie, ale i na polskim rynku. ˻ 1 ˺ GRANDINOTE PIERWSZĄ Z NICH BYŁA ZNANA CZYTELNIKOM „High Fidelity” włoska marka GrandiNote. Zapewne część z państwa pamięta recenzje wzmacniacza zintegrowanego Shinai, czy przedwzmacniacza gramofonowego Celio mk IV (obie, zarówno WOJTKA i jak i moją) oraz kolumn MACH4, również mojego autorstwa. Ale nawet jeśli nie czytaliście żadnego z tych tekstów, w innych recenzjach „High Fidelity” zapewne nie raz natknęliście się na nazwę tej marki. Jej produkty zrobiły na mnie tak ogromne wrażenie, że stały się elementami mojego systemu referencyjnego. A jeśli i to was ominęło, to być może pamiętacie doskonale przyjętą prezentację GrandiNote w czasie wystawy Audio Video Show 2017. Włoska firma znana jest przede wszystkim z własnego rozwiązania o nazwie Magnetosolid, wykorzystywanego we wszystkich wzmacniaczach marki. Filozofia jej twórcy, MAXA MAGRI, jest prosta – tworzy on urządzenia tranzystorowe pracujące w klasie A, oparte o układy, równie proste jak wzmacniacze lampowe, które charakterem brzmienia mają się do tych ostatnich także w pewnym stopniu zbliżać nie rezygnując z zalet tranzystorów. Wzornictwo elektroniki GrandiNote jest nieco industrialne, ale brzmienie jest naprawdę wysokich lotów, wyjątkowo wciągające, od którego trudno się oderwać. W ofercie obok wzmacniaczy zintegrowanych są również końcówki mocy, przedwzmacniacze liniowe i gramofonowy oraz odtwarzacz plików. Kilka lat temu Max uznał, iż przydałyby mu się w ofercie także kolumny, które odpowiednio prezentowałyby klasę jego elektroniki. Znalazł więc konstruktora, który stworzył dla niego całą gamę kolumn o nazwie MACH. Są to kolumny specyficzne. Wykorzystywane są w nich jedynie dwa modele głośników: 5-calowe przetworniki szerokopasmowe oraz głośniki wysokotonowe. Wsparto je odpowiednim układem obudowy z szczelinowym wylotem – producent nazywa to rozwiązania S.R.T. (ang. semi resonant tube) – i absolutnie minimalną zwrotnicą, w której głośniki szerokopasmowe nie są w ogóle filtrowane, a tweetery przejmują odtwarzanie pasma przy 10 kHz. Wszystkie modele są 8-omowe i mają wysoką skuteczność. Stąd, jak wielokrotnie sprawdziłem w praktyce, doskonale grają nie tylko z wzmacniaczami Maxi, ale i wszelkimi innymi, z lampowymi o niskiej mocy włącznie. Nazwa kolejnych modeli określana jest za pomocą liczby, a ta wskazuje użytą liczbę szerokopasmowców. Używane przeze mnie kolumny MACH4 oparto o cztery takie głośniki i jedną kopułkę wysokotonową. We wrocławskiej prezentacji, odbywającej się w pomieszczeniu, które miało dobre 70 m2, użyto większego modelu MACH9. Dziewięć przetworników szerokopasmowych współpracuje w nich z szesnastoma (!) kopułkami wysokotonowymi. Jedne i drugie ustawione są w pionowych kolumnach obok siebie, a cała konstrukcja ma ponad 1,5 m wysokości. O ile moja starsza wersja ma obudowę wykonaną z aluminium (przez co waży 50 kg), nowsze wersje korzystają z włókna węglowego (to najdroższa opcja), lub klasycznych obudów z płyty MDF – dlatego też dużo MACH9 ważą „tylko” 40 kg. |
Producent w specyfikacji określa skuteczność tego modelu na 99 dB przy 8-omowej impedancji. W prezentowanym systemie, będącym efektem świeżo nawiązanej współpracy, kolumny GrandiNote wspomagał, już wspominany, wzmacniacz zintegrowany SHINAI, 37-watowe urządzenie pracujące w klasie A, a także przedwzmacniacz gramofonowy Celio w wersji mk IV. ˻ 2 ˺ CHARISMA AUDIO NA TYM, PREZENTOWANE w czasie spotkania „Audiofil”, nowości się nie kończyły. W ramieniu dobrze już znanego gramofonu CANTANO zamontowany został topowy model wkładki z MC kanadyjskiej firmy CHARISMA AUDIO. Na jej czele stoi pan BERNARD LI, a jego produkty, do niedawna wyłącznie wkładki gramofonowe, a obecnie również ramię gramofonowe i sam gramofon, od 2013 roku podbijają uszy i serca miłośników czarnej płyty z Ameryki Północnej i wielu innych krajów z całego świata. Od kilku tygodni również z Polski. Ów topowy model nazywa się Signature One MC. Pan Li sam określa się mianem wielkiego miłośnika analogowego brzmienia, który już jako recenzent znanego magazynu audio z Hong Kongu marzył o własnej linii wkładek gramofonowych, ramion i gramofonów. Marzenia te udało mu się zrealizować po przeprowadzce do Kanady, dzięki poznanemu tam wysokiej klasy specjaliście od budowy wkładek, z którym wspólnie opracowywali kolejne modele. Pan Li podkreśla, że dla niego najważniejsza jest muzyka, to jak angażuje ona i porusza słuchacza i właśnie pod tym kątem tworzy wszystkie swoje produkty. Dotyczy to również, wprowadzonej do sprzedaży dosłownie kilka tygodni temu, otwierającej ofertę i kosztującej poniżej 1000 dolarów amerykańskich, wkładki o nazwie ECO. Tę ostatnią mam u siebie w domu i już pierwsze odsłuchy wskazują, że jest to prawdziwy „killer” w swojej półce cenowej. PREZENTOWANY SYSTEM ZOSTAŁ OKABLOWANY produktami innego kanadyjskiego producenta z oferty Audio Atelier, Luny, a także japońskiej firmy Hijiri. ˻ 3 ˺ VIBEX OSTATNIM, WG KRZYSZTOFA OWCZARKA, szefa wrocławskiej firmy, bardzo ważnym, elementem tegoż systemu był kolejny produkt premierowy na naszym rynku - listwa sieciowa hiszpańskiej marki VIBEX, model Granada Platinum. Marka to dość tajemnicza, a z jej strony nie można się zbyt wiele dowiedzieć. Wiadomo jedynie, iż została stworzona przez jednego z największych hiszpańskich dystrybutorów, który w swoim portfolio ma najlepsze światowe marki audio. Filozofię tworzenia swoich produktów oparł, jak czytamy, na słynnym powiedzeniu Alberta Einsteina: „Wszystko powinno być tak proste, jak to tylko możliwe, ale nie prostsze”. W testowanym modelu listwy, wyposażonym w podwójny bloker DC, VIBEX styki gniazd pokrywa platyną - stąd nazwa modelu i dość pokaźna cena - a wewnątrz wykorzystuje m.in. tytan, okablowanie solid core o długich kryształach w teflonowej izolacji, oraz tłumienie każdego gniazda z pomocą tajemniczego „Alpha Gel”. Trudno mi ocenić ile wniosła ona do odsłuchiwanego systemu, jako że nie miałem żadnego porównania. Niemniej z opowieści pana Krzysztofa o wykonanych w salonie Art&Voice prób wynika, że jest to produkt wnoszący znaczącą poprawę do brzmienia. Mam nadzieję, że będzie okazja się o tym przekonać we własnym systemie. ▌ ODSŁUCH DŹWIĘK TAK SKOMPONOWANEGO systemu mnie nie zaskoczył. Kolumny MACH 9 są co prawda dużo większe, ale zachowują charakter doskonale znany mi z własnego systemu. Zaskoczeniem mogło być to, jak dobry dźwięk udało się z nich wydobyć w w sporej, niezaadoptowanej akustycznie sali. Co prawda uzyskanie takiego efektu nie przyszło łatwo – miałem okazję przyglądać się procesowi już w piątek wieczorem – ale ostateczny efekt był bardzo dobry. Co więcej, jak wynika z rozmowy z dystrybutorem, w niedzielę (brałem udział w prezentacji jedynie w sobotę) po kolejnych drobnych poprawkach ustawienia kolumn, udało się uzyskać jeszcze lepszy dźwięk. Wróćmy jednakże do sobotniego odsłuchu. Skala dźwięku, rozmach, także wielkość sceny, uzyskanej dzięki odpowiedniemu ustawieniu w pomieszczeniu, to były elementy, które robiły duże wrażenie. Oczywiście można się było tego spodziewać, zważywszy na to, że MACH 9 to jednak model dużo większy. Usłyszałem tę samą dynamikę, szybkość, płynność i nadzwyczajną spójność dźwięku, za które tak lubię i cenię mój model MACH 4. Ten ostatni element wydawał się zaskakiwać część słuchaczy - w końcu uzyskanie tak koherentnego brzmienia przy zaangażowaniu w sumie 50 (!) głośników nie może być łatwe. Również doskonale mi znany wzmacniacz Shinai nie zawiódł, mimo że do napędzenia miało pięć razy więcej przetworników w dużo większych obudowach, pozwoliło uzyskać odpowiednią głośność, wypełniło pomieszczenia czystym, rozdzielczym dźwiękiem, a wszystko to przyszło włoskiej konstrukcji bez najmniejszego wysiłku. Gdy z kolumn popłyną dźwięk organów, nie miały one aż tak potężnej podstawy basowej, jak ma to miejsce w naturze- to chyba oczywiste. Już jednak kontrabas, fortepian, a nawet elektroniczne dźwięki z płyty Dead Can Dance wypadły przekonująco. Rzecz w tym, że podobnie jak mniejszy model MACH, grające na prezentacji „dziewiątki” w zakresie niskich tonów stawiają na czystość, zwartość, szybkość, bardzo dobrze je różnicując. Shinai wraz ze źródłem (wkładką/gramofonem/przedwzmacniaczem) dbały z kolei o piękną, naturalną barwę, nasycenie i wypełnienie dźwięku. Razem tworzyły całość, której słuchało się z ogromna przyjemnością. Nie da się jednakże ukryć, że największym, najbardziej ekscytującym przeżyciem były dla mnie fragmenty z trąbką Dizzy Gillespie i saksofonem Bena Webstera (z dwóch różnych krążków, gwoli jasności). Oba instrumenty dęte czarowały barwą i „napowietrzeniem” dźwięku. Trąbka była cudownie naturalnie ostra, saksofon za to zachwycał głębią, a w obu przypadkach doskonale słychać było detale, na przykład nabieranie oddechu, pracujące wentyle itp. – wystarczyło więc zamknąć oczy, by zobaczyć obu mistrzów, a przynajmniej poczuć ich obecność. Niewiele mogę powiedzieć o wkładce Charisma Audio, jako że była ona tylko jednym elementem całej układanki. Niemniej zważywszy, iż wszystko co płynęło do nas z głośników swój początek miało w informacjach odczytanych przez igłę z rowków czarnych płyt, jasne jest, że Signature One MC to wkładka wysokiej klasy. Dzięki niej otrzymaliśmy bogaty w informacje, czysty, poukładany, barwny dźwięk. Był on bogaty w detale i subtelności, wykorzystywane przez cały system do budowy pełnego, kolorowego, otwartego, pełnego powietrza i emocji spektaklu muzycznego. ■ |
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity