pl | en

WZMACNIACZ SŁUCHAWKOWY ⸜ półprzewodnikowy

Ferrum
OOR

Producent: HEM Sp. z o.o.
Cena (w czasie testu): 1995 Euro (z VAT)

Kontakt: Al. Jerozolimskie 475
05-800 Pruszków | POLSKA


FERRUM.AUDIO

MADE IN POLAND

Do testu dostarczyła firma: HEM


Test

Tekst: WOJCIECH PACUŁA
Zdjęcia: Ferrum | Wojciech Pacuła

No 207

1 lipca 2021

ŚWIATOWA PREMIERA

FERRUM to najnowsza polska marka audio, która właśnie powstała. Ale stoi za nią HEM, jedna z najbardziej doświadczonych firm audio, od 20 lat projektująca i produkująca urządzenia dla firmy MYTEK. Pierwszym produktem Ferrum był zasilacz HYPSOS. Drugim projektem jest zbalansowany wzmacniacz słuchawkowy OOR. Testujemy go jako pierwsi na świecie.

MOMENCIE, W KTÓRYM PAŃSTWO CZYTACIE ten test, nagroda STATEMENT in High Fidelity, przyznawana dwa razy w roku przez magazyny HIFISTATEMENT.net oraz „High Fidelity” stoi już na półce w firmie HEM. Przyznaliśmy ją wraz z Dirkiem Sommerem – naczelnym HFS – i jego ekipą zasilaczowi HYPSOS polskiej firmy FERRUM (test TUTAJ http://highfidelity.pl/@main-3856&lang= , HF | № 200 • 16 grudnia 2020).

Ta, należąca do firmy HEM, wcześniej projektanta i producenta urządzeń MYTEK, marka wciąż jest na etapie start-upu, a jednak zdążyła namieszać w świecie audio – jej duże, całostronicowe reklamy znajdziemy nawet w amerykańskim magazynie „Stereophile”. Okazuje się, że innowacyjność w połączeniu z wyjątkowo trafionym projektem plastycznym oraz precyzyjnym wykonaniem dają w efekcie produkt, który staje się dla innych punktem odniesienia i który budzi pożądanie.

Przy okazji przypomnijmy też, że właśnie u nas ukazał się pierwszy obszerny wywiad z właścicielem HEM-a, MARCINEM HAMERLĄ oraz PAWŁEM GORGONIEM, szefem jego projektantów, w którym opowiadali o współpracy z firmą Mytek – do przeczytania TUTAJ (HF | № 182 • 1 czerwca 2019).

OOR

OOR JEST DRUGIM W HISTORII, najnowszym produktem pruszkowskiej firmy HEM. Mowa o wzmacniaczu słuchawkowym opartym na tranzystorach, ze zbalansowanym – od wejścia do wyjścia – torem audio. Urządzenie obudowę ma dokładnie tę samą, co zasilacz Hypsos, co pozwala zaoszczędzić pieniądze na komponencie stanowiącym dużą część ceny końcowej, a także pozwala te dwa produkty używać wspólnie – o czym później.

Urządzenie oferuje dwa wejścia – zbalansowane XLR i niezbalansowane RCA, „przelotki”, którymi wypuszczamy sygnał na zewnątrz, a także dwa typy wyjść – zbalansowane na 4-pinowym gnieździe XLR oraz niezbalansowane na klasycznym gnieździe TRS 6,35 mm („duży jack”). Na przedniej ściance umieszczono wygodną gałkę siły głosu – to regulacja w domenie analogowej, w klasycznym potencjometrze oporowym Alpsa – przełącznik wejść, który w położeniu środkowym wyłącza urządzenie, a także gałkę do regulacji wzmocnienia w dwóch krokach – dodając je lub ujmując (względem 0 dB).

Wzmacniacz wyróżnia się projektem plastycznym, a to za sprawą kwadratowego insertu z kortenu, w którym wycięto laserowo, podświetlane na biało, efektowne logo Ferrum. Wymiary obudowy są identyczne z tymi, którymi charakteryzuje się odtwarzacz plików Brooklyn Bridge, produkowany przez HEM dla Myteka. Wzmacniacz zasilany jest zewnętrznym zasilaczem impulsowym 24 V DC, ale można do niego podłączyć zasilacz Hypsos.

»«

| Kilka prostych słów…

MARCIN HAMERLA
Założyciel, dyrektor

⸜ Max Matuszak – po lewej – oraz Paweł Gorgoń, foto Marcin Zawadzki

GŁÓWNYM PROJEKTANTEM OORA BYŁ MAX MATUSZAK. Układ wzmacniacza sygnału z założenia miał być całkowicie dyskretny, tzn. nie zawierać układów scalonych (podkr. – red.). Dzięki takiemu podejściu mogliśmy zaprojektować urządzenie wyróżniające się na rynku swoimi parametrami.

Projekt miał trzy różne wersje, a schemat ideowy powstawał z wykorzystaniem oprogramowania do komputerowej symulacji układów elektronicznych. Następnie wykonaliśmy płytki prototypowe, po czym przyszedł czas na weryfikację działania układów pod kątem zgodności z wynikami symulacji oraz testy odsłuchowe, które wyłoniły najlepszy układ. Na tym etapie poprawiliśmy też kilka błędów, po czym można było przystąpić do projektowania pierwszej wersji płyty głównej OORa.

Sekcja zasilania została zbudowana podobnie, jak w HYPSOSie. Na początku umieściliśmy starannie zaprojektowaną przetwornicę impulsową, która pracuje w trybie rozpraszania widma. Stopień ten został odsprzęgnięty filtrami drugiego rzędu zarówno po stronie wejściowej jak i wyjściowej. Za ostateczną filtrację zasilania odpowiadają szybkie, niskoszumne stabilizatory LDO. Aby zmaksymalizować odporność na zakłócenia zastosowaliśmy izolację masy sygnałowej z użyciem filtrów common-mode.

W celu zapewnienia jak najlepszej stabilności zasilania oprócz standardowego gniazda DC OOR został wyposażony również w gniazdo WEIPU umożliwiające połączenie z zasilaczem HYPSOS za pośrednictwem kabla Ferrum Power Link. Dzięki takiemu połączeniu wewnętrzny regulator HYPSOSa jest wstanie dokładnie kontrolować, przy użyciu pomiaru czteroprzewodowego, napięcie we wnętrzu zasilanego OORa.

⸜ Team R&D firmy HEM (od lewej): Arkadiusz Bochyński, Jarosław Jabłoński, Max Matuszak, Marcin Hamerla (siedzi), Andrzej Dziwiński, Piotr Głudkowski, Paweł Gorgoń (siedzi), foto Marcin Zawadzki

Tor sygnałowy jest całkowicie symetryczny. Stopień różnicowy na wejściu umożliwia podłączenie źródła zarówno zbalansowanego jak i niezbalansowanego sygnału, który od razu ulega symetryzacji. Regulacja głośności realizowana jest przez wysokiej jakości czterosekcyjny potencjometr ALPS, który został wyprodukowany na nasze zamówienie. Tranzystory wyjściowe pracują w zmodyfikowanej klasie A/B. W celu minimalizacji zniekształceń harmonicznych układ utrzymuje w trybie źródła prądowego tranzystory, które w standardowej klasie A/B przechodzą przez silnie nieliniowy odcinek charakterystyki aż do całkowitego wyłączenia.

Układ posiada precyzyjną dwubiegunową kompensację, dzięki której jego pasmo przenoszenia w otwartej pętli sięga aż 60 kHz, a zniekształcenia harmoniczne utrzymywane są na niskim poziome w całym paśmie akustycznym. Objecie całości szybkim, prądowym sprzężeniem zwrotnym poszerza pasmo przenoszenia do ponad 1 MHz przy -3 dB oraz zapewnia wierne odtwarzanie sygnału zawierającego strome zbocza nie wprowadzając przy tym zniekształceń intermodulacyjnych. MH

»«

WARTO DODAĆ, ŻE NAZWY URZĄDZEŃ Ferrum są – i będą – słowami z europejskich języków. Jak mówił mi Marcin Hamerla, „Ferrum jest firmą europejską z Pruszkowa”, współpracującą z wieloma krajami Starego Kontynentu i jest to dla niej ważna identyfikacja. Zasilacz swoją nazwę wziął ze starożytnej greki, przy czym był to jednocześnie skrót od HYbrid Power Supply. Z kolei wzmacniacz słuchawkowy nosi nazwę niderlandzką – „oor” to „ucho”.

Urządzenie zamknięto w stalowej obudowie z aluminiowym frontem i postawiono na czterech maleńkich nóżkach z gumy – jestem pewien, że będą je chcieli państwo wymienić. Układ elektroniczny został zmontowany w technice SMD (montażu powierzchniowego), razem z bipolarnymi tranzystorami końcowymi (dwie pary push-pull na kanał). Wszystkie gałki są metalowe, a gniazda złocone. Z tyłu znajdziemy pokrętło, którym regulujemy jasność loga „Fe” – tak się składa, że barwa podświetlenia w zasilaczu i wzmacniaczu nieco się od siebie różni temperaturą barwową. Całość wygląda bardzo solidnie i porządnie. Wzmacniacz nie ma pilota zdalnego sterowania.

ODSŁUCH

⸤ JAK SŁUCHALIŚMY Wzmacniacz Oor testowany był w systemie referencyjnym HIGH FIDELITY, gdzie porównywałem go do dwóch urządzeń lampowych: wzmacniacza słuchawkowego Ayon Audio HE-3 (SET na lampach AA45, cena 17 900 zł – test TUTAJ) oraz wzmacniacza zintegrowanego/słuchawkowego Leben CS-600X (push-pull na lampach EL34, 27 900 zł – test TUTAJ). Sygnał muzyczny dostarczany był z odtwarzacza SACD Ayon Audio CD-35 HF Edition. Do zasilania Oora użyłem kabla Harmonix X-DC350M2R Improved-Version.

Aby przejście między wzmacniaczami było jak najszybsze, wzmacniacz Ferrum podłączyłem do wyjścia XLR odtwarzacza, kablami Acoustic Revive Absolute, wzmacniacz odniesienia, z którego wdanym momencie korzystałem, takim samym kablem, ale z wyjść RCA. Oor pracował więc w optymalnym trybie zbalansowanym, z wyjściem również zbalansowanym, a Leben i Ayon w trybie niezbalansowanym, z wyjściami niezbalansowanymi.

Osobny odsłuch poświęciłem na system składający się ze wzmacniacza Oor zasilanego zasilaczem Hypsos. Obydwa urządzenia stały na górnej półce stolika Finite Elemente Master Reference Pagode Edition.

W czasie testu skorzystałem z czterech, bardzo się od siebie różniących par słuchawek:

  • HiFiMAN HE-1000 v2 – konstrukcje magnetostatyczne, impedancja: 35 Ω, skuteczność: 90 dB/V SPL; recenzja TUTAJ,
  • Sennheiser HD800 – konstrukcje dynamiczne, impedancja: 300 Ω, skuteczność (mierzona): 103,77 dB/V SPL,
  • AKG K702 – konstrukcje dynamiczne, impedancja: 62 Ω, skuteczność (mierzona): 103,60 dB/V SPL; recenzja TUTAJ,
  • Beyerdynamic DT-990 Pro (pierwsza wersja, 600 Ω) – konstrukcje dynamiczne, impedancja: 600 Ω, skuteczność (mierzona): 97,56 dB/V SPL; recenzja TUTAJ.

Słuchawki HiFiMAN oraz Sennheiser miały wymienione kable na najwyższy model firmy FORZA AUDIOWORKS, model Noir Hybrid HPC, która to firma przygotowała też przejściówki do nich, dzięki którym mogłem przetestować słuchawki ze wszystkimi wyjściami wzmacniacza.

Płyty użyte w teście | wybór

⸜ BILLIE HOLIDAY, Body and Soul, PolyGram/Mobile Fidelity UDCD 658, gold-CD (1957/1996).
⸜ DEAD CAN DANCE, Spiritchaser, 4AD/Beggars Japan WPCB-10078, „Audiophile Edition”, SACD/CD (1994/2008).
⸜ JOHN COLTRANE, Giant Steps, „Deluxe Edition 60 Years”, Atlantic/Warner Music Japan WPCR-18311/2, SD 1311, 2 x SHM-CD (1960/2008); więcej TUTAJ.
⸜ MARVIN GAYE, Let's Get It On, Tamla B0000935-36/Universal Music, Test Press SACD (1973/2003).
⸜ NEIL YOUNG, Le Noise, Reprise Records 525956-2, CD (2010).
⸜ PET SHOP BOYS, Hotspot, X2 Recordings/Sony Music labels SICX-148, CD (2020).
⸜ TAKEHIRO HONDA TRIO, This Is Honda, Trio Records PA-7005/Ultra-Vybe | Solid Records UVWA-0043 | CDSOL-1484, CD (1972/2020).
⸜ TAME IMPALA, Currents, Universal Music Australia/Hostess 4730676J, CD (2015); recenzja TUTAJ.
⸜ THE BEATLES, The Capitol Albums Vol. 2: Sampler, Apple Records | Capitol Records DPRO-009463-59566-2-7, REFERENCE CD-R (2004).

»«

ODSŁUCH WZMACNIACZA OOR rozpocząłem od niezobowiązującego słuchania „w tle”, coś tam pisząc, obrabiając zdjęcia, odpowiadając na maile. Tak zresztą zwykle robię w przerwach między „właściwymi” odsłuchami, przeszukując zasoby Tidala, słuchając nowości, aby zorientować się, na co warto zwrócić uwagę, a co mogę sobie odpuścić. Płyty, które mi się spodobają najbardziej, kupuję w formie fizycznej, najczęściej na krążkach SACD i CD, a czasem na LP.

Tym razem sięgnąłem jednak od razu po fizyczne płyty, które uważam za najlepsze dostępne komercyjnie nośniki dźwięku, ponieważ miałem, już na początku duży respekt do wzmacniacza Ferrum. Powodem było to, że wcześniejszy produkt tej firmy, zasilacz Hypsos, okazał się produktem wyjątkowym, zarówno z technicznego, jak i dźwiękowego punktu widzenia.

Czy to błąd? Czy powinienem „wystudzić” wszystkie emocje i dopiero wtedy przystąpić do odsłuchu? W powszechnym odczuciu jest przecież tak, że krytyk, czy to muzyczny, kulinarny, artystyczny, czy wreszcie audio – bo tym jest dziennikarstwo specjalistyczne związane z oceną – powinien starć się podchodzić do ocenianego artefaktu w miarę obiektywnie i „na chłodno”.

Tyle tylko, że pełen obiektywizm jest niemożliwy, a z mojego oświadczenia wynika, że dążenie do niego za wszelką cenę może być wręcz szkodliwe. Wyroby ludzkie związane ze sztuką wymagają bowiem przy ocenie pierwiastka ludzkiego, ponieważ dla ludzi zostały stworzone. Podejście „techniczne” odziera je z warstwy czegoś, co wiąże się z pełniejszym oglądem, a nie tunelowym patrzeniem na produkt jak na zbiór podzespołów. Dlatego też podszedłem do testu Oora nieco emocjonalnie.

Z jednej strony oczekiwania miałem duże, a z drugiej szanse na to, że mój wzmacniacz słuchawkowy, lampowy Lebena CS600, okaże się jednak odległym wzorcem – równie mocne. A okazało się, że różnica w klasie, mimo kilkukrotnej różnicy w cenie, nie była tak duża, jak można się było tego spodziewać patrząc na cennik – rzecz dla mnie interesująca, zarówno ze względu na sposób wzmocnienia sygnału w polskim wzmacniaczu – tranzystory – jego rozmiary, jak i cenę. Nie są to takie same wzmacniacze, grają w odmienny sposób, ale w pewnych sferach są sobie równoważne.

Najważniejszym spostrzeżeniem w stosunku do polskiego wzmacniacza jest to, że gra on niesamowicie czystym dźwiękiem. Uderzyło mnie to zaraz na początku, przy płycie DEAD CAN DANCE Spiritchaser. Przełączanie słuchawek między Oorem i Lebenem pokazało, że lampowy wzmacniacz z Japonii trochę wszystko ubarwia, podkręca i lekko ociepla. To cudowny dźwięk, cudowny przekaz, a jednak wzmacniacz Ferrum był bliżej tego, co jest na płycie, przynajmniej jeśli chodzi o techniczną stronę nagrania.

Najlepiej tę różnicę słychać było na basie. Leben nieco ten element podkreśla i zaokrągla. Wymagające słuchawki planarne, jakimi są HiFiMANy HE-1000 v2, powodowały, że zdawał się o krok od ich przesterowania. Nigdy do niego nie dochodziło, nawet z niesamowicie niskim basem otwierającym utwór Song Of The Stars, dlatego bez Ferrum pod ręką nie zwróciłbym na to uwagi. Porównywany jednak w odsłuchu A/B/A, z szybkimi przepięciami słuchawek pomiędzy A i B, pokazał wyższość w tym aspekcie polskiego wzmacniacza.

Urządzenie to znakomicie prowadzi bowiem niskie dźwięki. Nie ma żadnych problemów z ich wolumenem, nasyceniem i barwą. Choć barwa wydaje się ustawiona nieco wyżej niż w CS600X, to nie jest tak dlatego, że dostajemy mniej basu, czy że środek pasma jest lżejszy, a dlatego, że wysokie tony są bardziej otworzone i dokładniejsze. Z kolei środek pasma nie jest też tak nasycony, tak trójwymiarowy, jak z obydwoma wzmacniaczy odniesienia. Nie jest źle, a nawet bardzo dobrze, ale są to różnice, które słychać.

Mimo innej charakterystyki barwowej niż Leben polski wzmacniacz nie brzmi jasno, chudo, ani dobitnie. Słuchając albumu Le Noise NEILA YOUNGA, albumu zarejestrowanego cyfrowo w systemie twardodyskowym RADAR, dostałem bowiem naprawdę dobrze nasycone gitary, ale też i bardzo dobrze różnicowane. To samo było z monofoniczną, wydaną oryginalnie w 1957 roku płytą BILLIE HOLIDAY Body and Soul. Jej wokal nie został zmniejszony, ani wycofany, powiedziałbym nawet, że był nieco bliżej niż z Lebenem.

| Nasze płyty

⸜ NEIL YOUNG Le Noise

Reprise Records 525956-2
Compact Disc (2010)


Le Noise jest 30. albumem kanadyjsko-amerykańskiego muzyka NEILA YOUNGA. Płyta ukazała się 28 września 2010 roku nakładem wydawnictwa REPRISE RECORDS. Young poprosił o nagranie tej płyty DANIELA LENOIS, po obejrzeniu projektu Black Dub, który Lanois przygotował z inżynierem dźwięku Mark Howardem. Na płycie znalazły się kompozycje zagrane wyłącznie przez Younga i choć początkowo miał to być album akustyczny, zamienił się w coś znacznie bardziej interesującego.

Po próbach nagrania akustycznej wersji utworu Hitchhiker, napisanego przez muzyka jeszcze w latach 70., zdecydował się on na sięgnięcie po gitarę elektryczną, a akustycznie nagrał tylko dwa utwory. Podstawowe ścieżki zostały nagrane przez Younga, ale Lanois i Howard dodali do nich dodatkowe dźwięki, korzystając z techniki „dub”, czyli wgrywając dźwięk do już istniejących ścieżek; metoda ta została opracowana na potrzeby płyty Black Dub.

Wyjątkowe brzmienie gitary muzyka zostało osiągnięte przez przetworzenie dźwięku instrumentu Gretsch White Falcon ze stereofonicznymi pickupami przez dwa wzmacniacze Fender Deluxe i obrobienie go w generatorze dźwięków subharmonicznych (generowanych na podstawie dźwięków podstawowych) Eventide H3500. Zarówno na gitarę, jak i wokal nałożono długie pogłosy za pomocą urządzeń Lexicon Prime Time oraz TC Electronics Fireworks.

W efekcie powstała płyta o niesamowitym dźwięku i aurze. Ma ona bardzo niskie zejścia basu i świetną przestrzeń. Efekty o których mowa były realizowane na żywo, podczas „występu” muzyka w studiu – można to obejrzeć na nakręconym wówczas filmie, dostępnym na płycie DVD (i Blu-ray). Dźwięk jest znakomity, bo łączy niesamowitą potęgę z intymnością – to ostatecznie występ solowy muzyka z gitarą.

Nagranie powstało w studiu domowym Daniela Lanois, nazwanego spontanicznie Le Noise, w Los Angeles, w Kalifornii. Nazwa studia to zniekształcone nazwisko producenta La-noi. Nagrania dokonywane były cyfrowo w nowym wówczas systemie twardodyskowym RADAR. Muzycy chwalili go za bardzo „analogowe” brzmienie. System ten był jednym z pierwszych rejestratorów nieliniowych, który umożliwiał łatwą edycję – a edytowano go w systemie Pro Tools.

Producentem płyty był Daniel Lanois. Za nagranie i miks odpowiada Mark Howard, a za cyfrową edycję Pretty Tony Mangurian & Florian Flo Ammon. Mastering wykonał – świetnie! - CHRIS BELLMAN w Bernie Grundman Mastering. Płyta nie była nigdy wznawiana.

LEBEN, O KTÓRYM BYŁA MOWA, jak niemal wszystkie inne wzmacniacze lampowe, podkreśla w nagraniach ich aurę, nieco odpuszczając sobie definicję dźwięku. Aura – rzecz w muzyce święta i raz stracona, nie do odrobienia. To dlatego system złożony z Lebena CS600Xi słuchawek HiFiMAN HE-1000 v2 był z płytą Younga tak wciągający, tak „czarowny”. Oor podszedł do tego inaczej – aury nie zgasił, ale jej również nie uwypuklił. Dlatego też miałem doskonały wgląd w nagranie, bez utraty muzykalności przekazu. Zapłaciłem za to jedynie lekkim spłyceniem sceny i jej zwężeniem.

Nie wiem, czy państwo pamiętają, co JULEK SOJA, właściciel firmy Soyaton, komentując reedycję płyty w wykonaniu Mobile Fidelity, powiedział w czasie 129. spotkania Krakowskiego Towarzystwa Sonicznego. Dla przypomnienia, powiedział, że MoFi przygotowała płytę tak, jak sobie jej brzmienie wyobrażali audiofile, a nie jak powinna brzmieć (więcej TUTAJ). Podobnie jest i w przypadku Lebena – jego ciepłe, organiczne brzmienie, choć nie do końca neutralne i obiektywne, jest tak przyjemne, że mu to, co pomija i wygładza – wybaczamy.

Oor jest inny. Brzmi bardziej jak urządzenie studyjne z jednej strony, a z drugiej, jak urządzenie high-endowe w „domowym” audio. Ma bowiem niesamowitą łatwość wejścia w nagranie, ale bez dzielenia wszystkiego na czynniki pierwsze. Jego dźwięk jest bardzo, bardzo spójny i gładki. Jest też otwarty – o wiele bardziej niż Lebena. W pewnej mierze przypomina dźwięk wzmacniacza słuchawkowego w odtwarzaczu plików Mytek Brooklyn Bridge – i dobrze, wyszedł spod ręki tej samej ekipy – ale jest jednocześnie w zupełnie innym miejscu, jakby układ w Myteku był zaledwie wprawką.

Jego rozdzielczość i umiejętność różnicowania są ponadprzeciętne. Dlatego też, mimo że wysokie tony i wyższy środek są w nim mocniejsze niż w Lebenie, dźwięk nie jest zbyt jasny. Tak, Leben podaje go w jeszcze bardziej gładki sposób i cieplejszy, ale ostatecznie chodzi o to, czego szukamy w muzyce i co jest dla nas priorytetem. Dla tych, dla których to są informacje – Oor będzie jedynym słusznym wyborem. Nawet bowiem z tak ciemnym i nie do końca otwartym dźwiękiem, jak z płyty Giant Steps JOHNA COLTRANE’a polski wzmacniacz zachował umiar i nie starał się na siłę wszystkiego rozseparować i oddzielić.

⸤ OOR +HYPSOS Jedną z możliwości, jaką daje zasilanie urządzeń z tanich zewnętrznych zasilaczy impulsowych jest możliwość wymiany ich na lepsze. W przypadku wzmacniacza Oor jedynym właściwym wyborem wydaje się zasilacz HYPSOS. Wprawdzie w czasie testu nie miał on jeszcze wgranych do pamięci ustawień dla Ora, ale w menu szybko ustawiłem 24 V (takie napięcie wyjściowe ma zasilacz impulsowy dostarczany wraz ze wzmacniaczem) i byłem gotowy do odsłuchu.

Wymiana zasilacza w istotny sposób zmienia dźwięk testowanego urządzenia. Przede wszystkim go obniża, zbliżając barwowo do brzmienia Lebena CS600X, czyli wzmacniacza w pełni (wraz z zasilaczem) lampowego. Zmienia to balans tonalny na tyle, że można mówić o większym wyrafinowaniu dźwięku. Wcześniej nie było to jakimś szczególnym problemem, ale słuchając na co dzień wzmacniacza lampowego przyzwyczaiłem się do jego charakterystyki. Szybkie przejście na tranzystorowego Oora pozostawiało więc na posmak braku „czegoś”.

Zasilacz Hypsos sprawił, że zorientowałem się co to „coś” było – chodziło, jak mi się wydaje, o nie do końca pełne, zarówno jeśli chodzi o wolumen, jak i różnicowanie barwowe, rozwijanie dźwięku przez polski wzmacniacz ze standardowym zasilaczem. Mówię o porównaniu do ponad dwukrotnie droższego wzmacniacza z Japonii i w odniesieniu do (wyobrażonego) szczytu – tego, co w ogóle w audio można osiągnąć. Przy cenie Oora nie będzie to miało żadnego znaczenia, ale warto wiedzieć, że to nie jest wzmacniacz idealny.

Znacznie bliżej mu do takiego właśnie z zasilaczem Hypsos. Nasycenie, utemperowanie wyższej średnicy, ale bez utraty definicji dźwięku, to najważniejsze zalety tej zmiany. Dlatego też, docelowo, nie wyobrażam sobie Oora bez stojącego u jego boku zasilacza Hypsos. Przynajmniej jeśli mówimy o najdroższych słuchawkach. Z dobrymi dynamicznymi modelami, takimi jak Sennheiser HD600, AKG K701, czy topowymi modelami Beyerdynamika nie będzie to miało aż takiego znaczenia. Natomiast z drogimi słuchawkami o konstrukcji planarnej będzie to ważna zmiana.

PODSUMOWANIE

FIRMA FERRUM SWOJĄ DZIAŁALNOŚĆ rozpoczęła od mocnego uderzenia – zasilacz Hypsos jest jednym z najlepszych urządzeń tego typu na rynku i na pewno jednym z najciekawszych technicznie i funkcjonalnie. Także i w audio ma jednak zastosowanie zasada „drugiej płyty”. W recenzji albumu MELI KOTELUK, zamieszczonej na portalu INTERIA.pl czytamy:

Wyjaśnienie: druga płyta jest zawsze najtrudniejsza. Oczekiwania po debiucie są rozbudzone na tyle, że większość artystów nie jest w stanie im sprostać. A w międzyczasie zdążyli stracić aurę nowości. Dlatego tak dużo "drugich płyt" mocno hamuje karierę wielu wykonawców.

⸜ MICHAŁ MICHALAK, „Ta Mela to może fajna jest". Wywiad z Melą Koteluk, MUZYKA.INTERIA.pl 10 sierpnia 2013; dostęp: 23.06.2021.

Z kolei w wywiadzie dla MAGAZYNGITARZYSTA.pl Michał Stemplowski i Wojtek Kałuża z zespołu J.D. Overdrive mówili, że się nad „klątwą” nie zastanawiali i może dlatego ich druga płyta jest lepsza. A poza tym, „szczęście sprzyja odważnym" (więcej TUTAJ; dostęp: 23.06.2021). Jak dodają, taka klątwa grozi tylko w przypadku, gdy „Twoja pierwsza płyta była mega-ultra-spektakularnym sukcesem”.

Przypadek Ferrum jest inny – choć jej pierwszy produkt BYŁ wielkim sukcesem (w redakcji HIFISATTEMENT.net pracują cztery zasilacze Hypsos), to był to – jak się okazuje – wstęp do właściwego produktu, jakim jest wzmacniacz słuchawkowy Oor. Otrzymujemy świetnie wykonany, ładnie wyglądający, zawodowo grający produkt, który równie dobrze może stać w domu, w towarzystwie wypasionego źródła sygnału, jak i w studiu nagraniowym.

Jego brzmienie jest czyste, rozdzielcze i ma bardzo dobrze ułożony balans tonalny. Ale to Hypsos nadaje mu ostateczny szlif, upodabniając jego przekaz do tego, co znam ze wzmacniacza Leben CS600X. Oorowi najbliżej by było do, również lampowego, wzmacniacza Ayon Audio HE-3. I choć nie jest aż tak nasycony i nie ma specyficznej dla wzmacniaczy SET niemal nieograniczonej rozdzielczości, to i tak nie ma się czego wstydzić.

Za te pieniądze to – obok japońskiego, również półprzewodnikowego Aurorasound HEADAnajlepszy wzmacniacz słuchawkowy, jaki znam (świetny był również, zasilany bateryjnie, Bakoon HPA-21). Pod warunkiem, że będzie pracował z Hypsosem.

  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl


System referencyjny 2021



|1| Kolumny: HARBETH M40.1 |TEST|
|2| Podstawki: ACOUSTIC REVIVE (custom)
|3| Przedwzmacniacz: AYON AUDIO Spheris III |TEST|
|4| Odtwarzacz Super Audio CD: AYON AUDIO CD-35 HF Edition No. 01/50 |TEST|
|5| Wzmacniacz mocy: SOULUTION 710
|6| Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS|
|7| Filtr głośnikowy: SPEC REAL-SOUND PROCESSOR RSP-AZ9EX (prototyp) |TEST|

Okablowanie

Interkonekt: SACD → przedwzmacniacz - SILTECH Triple Crown (1 m) |TEST|
Interkonekt: przedwzmacniacz → wzmacniacz mocy - ACOUSTIC REVIVE RCA-1.0 Absolute Triple-C FM (1 m) |TEST|
Kable głośnikowe: SILTECH Triple Crown (2,5 m) |ARTYKUŁ|

Zasilanie

Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → odtwarzacz SACD - SILTECH Triple Crown (2 m) |TEST|
Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → przedwzmacniacz - ACOUSTIC REVIVE Power Reference Triple-C (2 m) |TEST|
Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → wzmacniacz mocy - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 |TEST|
Kabel zasilający: gniazdko ścienne → listwa zasilająca AC - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 (2 m) |TEST|
Listwa zasilająca: AC Acoustic Revive RTP-4eu ULTIMATE |TEST|
Listwa zasilająca: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR (+ Himalaya AC) |TEST|
Platforma antywibracyjna pod listwą zasilającą: Asura QUALITY RECOVERY SYSTEM Level 1 |TEST|
Filtr pasywny EMI/RFI (wzmacniacz słuchawkowy, wzmacniacz mocy, przedwzmacniacz): VERICTUM Block |TEST|

Elementy antywibracyjne

Podstawki pod kolumny: ACOUSTIC REVIVE (custom)
Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS|
Platformy antywibracyjne: ACOUSTIC REVIVE RAF-48H |TEST|
Nóżki pod przedwzmacniaczem: FRANC AUDIO ACCESSORIES Ceramic Classic |ARTYKUŁ|
Nóżki pod testowanymi urządzeniami:
  • PRO AUDIO BONO Ceramic 7SN |TEST|
  • FRANC AUDIO ACCESSORIES Ceramic Classic |ARTYKUŁ|
  • HARMONIX TU-666M „BeauTone” MILLION MAESTRO 20th Anniversary Edition |TEST|

Analog

Przedwzmacniacz gramofonowy:
  • GRANDINOTE Celio Mk IV |TEST|
  • RCM AUDIO Sensor Prelude IC |TEST|
Wkładki gramofonowe:
  • DENON DL-103 | DENON DL-103 SA |TEST|
  • MIYAJIMA LABORATORY Madake |TEST|
  • MIYAJIMA LABORATORY Zero |TEST|
  • MIYAJIMA LABORATORY Shilabe |TEST|
Ramię gramofonowe: Reed 3P |TEST|

Docisk do płyty: PATHE WINGS Titanium PW-Ti 770 | Limited Edition

Mata:
  • HARMONIX TU-800EX
  • PATHE WINGS

Słuchawki

Wzmacniacz słuchawkowy: AYON AUDIO HA-3 |TEST|

Słuchawki:
  • HiFiMAN HE-1000 v2 |TEST|
  • Audeze LCD-3 |TEST|
  • Sennheiser HD800
  • AKG K701 |TEST|
  • Beyerdynamic DT-990 Pro (old version) |TEST|
Kable słuchawkowe: Forza AudioWorks NOIR HYBRID HPC |MIKROTEST|