Przedwzmacniacz liniowy + wzmacniacz mocy
YBA
Producent: YBA |
BA zaczynała w roku 1981 od jednego wzmacniacza i jednego przedwzmacniacza. A były firmy, których początkowy dorobek był jeszcze mniejszy. Na przykład QA/12P – wzmacniacz mocy firmy znanej później jako QUAD. Albo pokazany w tym samym roku za Wielką Wodą McIntosh, który w 1949 roku zadebiutował wzmacniaczem mocy 50W-1 (rok później dołączył do niego przedwzmacniacz AE-1). I jeszcze o dwa lata młodszy przedwzmacniacz Marantza sprzedawany pod nazwą Audio Consolette. I wreszcie Mark Levinson z wprowadzonym do sprzedaży w 1972 roku (żeby nawiązać czasowo do YBA) przedwzmacniaczem LNP-1. Wszystkie są dzisiaj klasykami, oferującymi całą gamę produktów, w tym urządzenia cyfrowe. Ale też pomógł firmie czynnik zewnętrzny. W roku 2009 część akcji YBA kupiła jedna z chińskich firm, producent wielu high-endowych produktów. W 2011 do zarządzania zatrudniona została Jackie Pugh, pracująca od dawna z założycielem. Działania te pozwoliły firmie wrócić na mapę światowego audio. Prezentacja odnowionego wizerunku miała miejsce w maju 2012 roku. Do produkcji weszły wówczas produkty w czterech, odnowionych seriach: Design, Heritage, Passion i najdroższej Signature. W maju 2013 roku do tej grupy dołączyła seria Genesis, a do istniejących produktów wprowadzono kilka apgrejdów. Na przykład w testowanym przedwzmacniaczu PRE550 umożliwiono wyłączanie sekcji cyfrowej w momencie korzystania z wejść analogowych. W serii Passion, do której należy ów przedwzmacniacz, pojawił się odtwarzacz CD. Nie da się pomylić urządzeń tej firmy z niczym innym. Nawet jeśli wskaźniki na przedniej ściance to nic dziwnego, te w YBA wyglądają inaczej, „wyraźniej”, jeśli tak mogę powiedzieć. Projekt plastyczny wydaje się bowiem ważną częścią całej koncepcji, jak gdyby twórcy wychodzili z założenia, że piękne wnętrze nie wystarczy, aby zadowolić wybrednego melomana. Jakby mieli to być esteci w pełnym tego słowa znaczeniu. To wzmacniacz dzielony i DAC w jednym. Cyfrowy moduł znajdziemy w przedwzmacniaczu PRE550, choć jego oficjalna nazwa: „Pre Amplifier” na to nie wskazuje. Choć firma ma w tej chwili duże doświadczenie z obróbką sygnału cyfrowego, jej założyciel jest hardkorowym fanem analogu, ma w domu ponad 5000 płyt LP. Nagrania użyte w teście (wybór)
Bardzo dawno nie wiedziałem żadnego urządzenia YBA. Ostatni mój kontakt w celach testowych miał miejsce w roku 2005, kiedy dla „Audio” przetestowałem przedwzmacniacz Passion 600. Prawdę mówiąc, niewiele z tego spotkania pamiętam. Czytając moje notatki i wzmianki o nim w testach innych urządzeń zamieszczonych w „High Fidelity”, można się jednak zorientować, że zrobił na mnie dobre wrażenie, ponieważ często się wówczas do niego odwoływałem i przeprowadziłem z jego pomocą kilka innych testów. Jedno, co dobrze z tamtego czasu pamiętam, to doskonała organizacja dźwięku, jaką zapewniał PRE600. To był zdyscyplinowany, bardzo „porządny” dźwięk, w tym sensie, że wszystko miało w nim swoje miejsce. Wszystko w muzyce reprodukowanej przez YBA dochodzi do nas „opakowane” w coś ekstra, co daje efekt obecności i mięsistości brzmienia. Najlepiej słychać to na przykładzie gitar akustycznych i klasycznych. Znam New Dawn duetu Dominic Miller i Neil Stacey na wylot, mam ją od lat i wciąż słucham zarówno dla przyjemności, jak i sprawdzając brzmienie testowanych urządzeń. Realizator (tym razem to nie Ken Christianson; na płycie nie ma informacji, kto jest odpowiedzialny za brzmienie) postarał się, aby gitary obydwu muzyków brzmiały w „duży” sposób, ale nie przesadził z ich pogrubianiem. YBA poszło tym tropem i wydobyło je z tła jeszcze bardziej, każda fraza miała swoja wagę i „obecność”. Być może ze względu na taki charakter, albo z jakiegoś innego powodu, w czasie pracy z systemem YBA większość z wyciągniętych przeze mnie z półek płyt stanowiły nagrania jazzowe. Chciałbym podkreślić, że nie dlatego, iż inne grały gorzej. Po prostu taki zestaw cech, takie wybory konstruktorów tej francuskiej firmy powodują zainteresowanie tym, jak zabrzmią płyty, które znamy i nowe – tym razem z idiomu jazzowego. O „cieple” przekazu mówię już po raz drugi, opatrując to określenie w cudzysłów, czas więc na wyjaśnienia. Dodatkowe wypełnienie niskiej średnicy, z jaka mamy do czynienia, ustawia strukturę dźwięku YBA. Ten oparty jest na bliskości i bezpośredniości. Najpiękniej brzmią instrumenty i głosy ulokowane w środku pasma. Tyle że bez zamykania wszystkiego w średnicy. Wysokie tony systemu mają otwarty, mocny charakter, dostajemy dużą energię z zakresu odpowiadającego za górę wibrafonu, blachy perkusji itd. Dlatego tak cudownie zabrzmiał remaster płyty Bazaar Jerzy Milian Trio. Płyta, do której okładkę zaprojektował Marek Karewicz (o jego książce Big Beat czytaj TUTAJ), nagrana przez panią Zofię Gajewską, odpowiedzialną również m.in. za wczesne płyty Czesława Niemena, z wokalem Ewy Wanat z Novi Singers, jest perfekcyjna. Nic dziwnego, że wydana została w ramach prestiżowej serii Polish Jazz. Remaster przygotowany na zlecenie GAD Records jest wyjątkowo uważny. Nie usiłuje pokonać suchości instrumentów – znak czasu i miejsca, w jakich płytę zarejestrowano – ale też pokazuje je ładnie, dobrze, głęboko. To bonus – wszystkie płyty zostaną odegrane z nerwem, bez ich dołowania. Za tak ukształtowane brzmienie trzeba gdzieś zapłacić. Być może w topowej serii Signature jest to jeszcze mniej słyszalne. Ponieważ jednak nie ma czegoś takiego, jak „przezroczysty” system, nawet tam jakieś cechy szczególne zapewne dochodzą do głosu. W serii Passion chodzi o to, że instrumenty nie są specjalnie selektywne, urządzenie gra większymi planami, raczej całym instrumentem niż dochodzącymi do nas detalami. Słychać to od razu i nie trzeba potem niczego weryfikować – tak jest i już. Tym ciekawiej ma się więc sprawa rozdzielczości. Myślę, że ostatecznie to ona nadaje całości imprimatur, to ona otwiera dźwięk, który wydaje się „ciepły” i ma dopełniony niski środek. To rozdzielczość bez hiperdetaliczności, a nawet z detalicznością skrytą w cieniu większych założeń. Przejawia się ona w tym, że dźwięk jest wybitnie plastyczny i jednocześnie dobrze różnicowany. Co więcej, rozdzielczość wpływa pozytywnie na zaangażowanie słuchacza w dany utwór, płytę. Jak mówiłem, w jazz wciągani jesteśmy przede wszystkim. I to w „łańcuchu zdarzeń”, wybierając kolejne krążki, które miały coś wspólnego z tym poprzednim. Odsłuch rozpocząłem od wydanej przez Naim Label płyty Ted Sirota’s Rebel Souls Rebel Roots, w której książeczce Ted Sirota, perkusista, powołuje się w swoich wyborach na Ornette’a Colemana. Jak więc w kolejnym kroku nie posłuchać kluczowej dla tego saksofonisty i kompozytora płyty The Shape of Jazz to Come? Szczególnie, jeśli ma się ją w tak przyjemnym wydaniu jak to od ORG Music. A będąc przy Colemanie, niedaleka droga do wciąż opłakiwanego Charliego Hadena, który brał udział w nagraniu tego krążka. Największe wrażenie YBA zrobił jednak tym, jak doskonale ukazał wartość barwy w nagraniach elektronicznych, jak jednoznacznie wykazał konieczność takiego samego podejścia do tego materiału przy remasteringu, jak do arcydzieł muzyki jazzowej. |
W trzypłytowym remasterze, przygotowanym na 25-lecie filmu, zakłócenie to słychać dość niemrawo i na mniej rozdzielczym systemie można by je wręcz uznać za część brzmienia któregoś z instrumentów elektronicznych. Jest tak dlatego, że wydanie to, choć bogate muzycznie, ma dość „cienki”, raczej suchy dźwięk. To, że mamy do czynienia z przydźwiękiem, pokazuje remaster Audio Fidelity, przygotowany przez Kevina Greya w Cohearent Studio. Balans tonalny ustawiony jest w nim niżej, a dźwięk jest dalece bogatszy w emocje, warstwy i po prostu głębszy. Wydobyty z tła brum to oczywiście błąd realizacyjny, zakłócenie. Jest jednak częścią oryginalnego nagrania, częścią „dokumentu”. To, że słychać go jednoznacznie, jest efektem znakomitej rozdzielczości i umiejętności różnicowania (choć w ramach nakreślonych powyżej) YBA. To drobiazg, ale równie dobrze pokazane zostały instrumenty, głosy, detale. W ten sposób przekaz jest dalece bardziej wiarygodny. Jednym z bonusów, jakie otrzymujemy z PRE550, jest kompletny, pełnowymiarowy DAC. Jak zaraz zobaczymy, to całkowicie niezależne, kompletne urządzenie, umieszczone w tej samej obudowie, co przedwzmacniacz. I, co można powiedzieć już teraz, brzmi bardzo przyjemnie. Barwa dźwięku jest mocno zbliżona do tego, co oferuje mój Ancient Audio Lektor AIR V-edition. Brzmienie jest zatem otwarte, z dobrą równowagą, bez wyostrzeń, ale też nie wycofane. To dobrze, ponieważ zarówno z komputera przez łącze USB, jak i z transportu CD przez RCA, otrzymamy nieprzekłamany, dobry dźwięk. Od zewnętrznego odtwarzacza CD różnić go będzie mniejsza plastyka i głębia oraz płytsza scena. Nie wymagałbym jednak od wbudowanego „daka” cudów; to, co robi, jest absolutnie wystarczające. Podsumowanie System z łatwością przenosi nas w atmosferę nagrania. Właściwie wszystko jedno, jakie to nagranie, dźwięk jest głęboki, mocny, z niską średnicą i dużymi źródłami pozornymi. Rozdzielczość jest wyjątkowo dobra. Przejawia się w znakomitym różnicowaniu planów, charakteru brzmienia poszczególnych instrumentów, dobrym wglądem w nagranie. Ale bez szczególarstwa, ponieważ selektywność nie jest nadzwyczajna. Niski bas nie jest tak dobrze kontrolowany, jak w systemie odniesienia. A jednak to, co wyżej, jak stopa perkusji, zaskakuje dynamiką i świetną płynnością. System świetnie wygląda, jest perfekcyjnie wykonany i pochodzi od „kultowej” firmy. Zastosowano w nim elementy bierne i aktywne wysokiej klasy. Przedwzmacniacz jest łatwy w obsłudze i ma super-bonus: DAC z AirPlay. Gęste, „ciepłe” brzmienie z dużą energią w słodko brzmiącej górze pasma. Seria Passion dzieli ten sam pomysł na projekt plastyczny, polegający na wyfrezowaniu przedniej ścianki w taki sposób, aby się wydawało, że nachodzą na siebie dwie płaszczyzny. Projekt ten jest wspólny dla serii Signature, Passion oraz Genesis. Heritage ma jego uproszczoną wersję, a Design zupełnie inną. Przedwzmacniaczem i niektórymi funkcjami końcówki mocy sterujemy z pilota zdalnego sterowania, który dostajemy z urządzeniami. Za jego pomocą możemy sterować również odtwarzaczami CD, w których pracuje napęd Philipsa CD-Pro2, w tym moim Lektorem. Co więcej, to pierwszy pilot, który steruje także poziomem sygnału wyjściowego polskiego odtwarzacza! Pilot jest aluminiowy, solidny, ładny. I całkiem poręczny. Pomiędzy sterowanymi urządzeniami wybieramy przyciskając odpowiadający im guzik. Problemem, dla mnie, było to, że guzik ten wyłączał też zasilanie. Trzeba więc było nacisnąć go tak, żeby urządzenie go nie „widziało”. Z pilota możemy przyciemnić wyświetlacze urządzeń, albo je wyłączyć. Można też ustawić „bazowy” poziom sygnału wyjściowego, który jest obecny po włączeniu urządzenia, albo do którego wracamy dzięki kolejnemu przyciskowi – to się naprawdę przydaje. To jeden z pilotów, które się naprawdę sprawdzają w codziennym użytkowaniu. PRE550 Na przedniej ściance, poza okienkiem uwagę zwracają dwie niewielkie gałki, jedna siły głosu, druga do zmiany wejść. Gałka siły głosu, choć nie jest sprzęgnięta z potencjometrem, a z enkoderem, porusza się z wyczuwalnym oporem, jak w klasycznych urządzeniach. Oprócz nich są jeszcze tylko dwa przełączniki hebelkowe. Jednym zmienimy fazę absolutną, a drugim wyciszymy wyjście („mute”). Przełącznikom towarzyszą diody LED. Urządzenie waży 12,5 kg, a więc jak na przedwzmacniacz sporo. Duża w tym zasługa ciężkiej, aluminiowej „podłogi”, stanowiącej podstawę dla całej obudowy. Swoje wnoszą jednak również dwa, naprawdę duże transformatory: jeden typu podwójne C dla sekcji analogowej i zamknięty w kubku ekranującym, zapewne toroid, dla sekcji cyfrowej. Choć bowiem PRE550 nosi nazwę „przedwzmacniacz”, to tak naprawdę dwa, równorzędnie potraktowane urządzenia w jednym: przedwzmacniacz i przetwornik cyfrowo-analogowy. Ten ostatni zmontowany jest na dużej płytce drukowanej, na której zamontowano mniejszą. Znalazło się tam wejście USB oraz moduł łączności bezprzewodowej Bluetooth. Na płytce jest też wejście USB i mini-jack, wygląda więc na to, że to kompletny moduł przeznaczony do szerokiego zastosowania w urządzeniach cyfrowych. Przedwzmacniacz można podłączyć do domowej sieci Ethernet. Wejścia elektryczne sprzęgnięte są za pomocą transformatorów dopasowujących (impedancję) z naklejonymi kostkami z drewna. Również przedwzmacniacz oparty jest na wzmacniaczach operacyjnych i scalonych drabinkach rezystorowych. To układy International Semiconductors TL072, takie same jak w „daku”, ale tutaj na podstawkach. Regulacja siły głosu prowadzona jest w dwóch układach scalonych Burr Brown PGA2320, po jednym na kanał. Urządzenie ma budowę zbalansowaną, od wejścia do wyjścia. Obok umieszczono ogromne kondensatory polipropylenowe Vishay, być może za jego pomocą układy są ze sobą sprzęgnięte. Zasilacz jest wyjątkowo dopracowany. Jego podstawą jest duży transformator typu „Ul-core” o mocy 190 W, zawieszony na wysokich gumowych podkładkach. Wychodzą z niego trzy uzwojenia wtórne, najwyraźniej dla obydwu kanałów osobne i dodatkowy dla mikroprocesora. Tętnienia sieci filtrowane są w aż 12, dużych kondensatorach BC. Przy zasilaczu widać też polipropyleny Vishay. Fantastyczna robota! AMP650 Choć wzmacniacz mocy to zwykle nudne pudło, w tym przypadku postarano się, aby duża ścianka przednia została czymś przełamana, umieszczając na niej wskaźnik mocy wyjściowej. W tym przypadku pełni wyłącznie ozdobną stronę, ponieważ nie jest wyskalowany. Po prostu na bursztynowym tle rusza się wskazówka. Jaskrawość jego podświetlenia można regulować z pilota zdalnego sterowania w czterech krokach, można je także wyłączyć. Z tyłu mamy dwie pary złoconych gniazd głośnikowych (na kanał) średniej klasy i pięć wejść. Dwa to wejścia zbalansowane oraz dwa niezbalansowane, do których prowadzimy sygnał z przedwzmacniacza. Piąte jest tylko zbalansowane i służy do doprowadzenia sygnału monofonicznego, kiedy używamy AMP650 w trybie monofonicznym, jako monobloku. Wzmacniacz pracuje wówczas w mostku, w trybie zbalansowanym. Dane techniczne (wg producenta) PRE550 Wyjścia: Stosunek sygnału do szumu: >105 dB Pasmo przenoszenia: 20 Hz - 20 kHz (-0,5 dB) THD+N (20 Hz - 20 kHz): <0,003% Wymiary (w x d x h): 430 x 380 x 118 mm Waga: 12,5 kg AMP650 Moc wyjściowa: Wejścia: Stosunek sygnał/szum: >95 dB Pasmo przenoszenia: 20 Hz - 20 kHz (-0,5 dB) Wymiary (w x h x d): 430 x 397 x 178 mm Waga: 25 kg Dystrybucja w Polsce: |
ŻRÓDŁA ANALOGOWE - Gramofon: AVID HIFI Acutus SP [Custom Version] - Wkładki: Miyajima Laboratory KANSUI, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory SHIBATA, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory ZERO (mono) | Denon DL-103SA, recenzja TUTAJ - Przedwzmacniacz gramofonowy: RCM Audio Sensor Prelude IC, recenzja TUTAJ ŻRÓDŁA CYFROWE - Odtwarzacz Compact Disc: Ancient Audio AIR V-edition, recenzja TUTAJ - Odtwarzacz multiformatowy: Cambridge Audio Azur 752BD WZMACNIACZE - Przedwzmacniacz liniowy: Polaris III [Custom Version] + zasilacz AC Regenerator, wersja z klasycznym zasilaczem, recenzja TUTAJ - Wzmacniacz mocy: Soulution 710 - Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ KOLUMNY - Kolumny podstawkowe: Harbeth M40.1 Domestic, recenzja TUTAJ - Podstawki pod kolumny Harbeth: Acoustic Revive Custom Series Loudspeaker Stands - Filtr: SPEC RSP-301 |
SŁUCHAWKI - Wzmacniacze słuchawkowe: Bakoon Products HPA-21, test TUTAJ | Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ - Słuchawki: Ultrasone EDITION 5, test TUTAJ | HIFIMAN HE-6, recenzja TUTAJ | Sennheiser HD800 | AKG K701, recenzja TUTAJ | Beyerdynamic DT-990 Pro, wersja 600 Ohm, recenzje: TUTAJ, TUTAJ - Standy słuchawkowe: Klutz Design CanCans (x 3), artykuł TUTAJ - Kable słuchawkowe: Forza AudioWorks NOIR, test TUTAJ AUDIO KOMPUTEROWE - Przenośny odtwarzacz plików: HIFIMAN HM-901 - Kable USB: Acoustic Revive USB-1.0SP (1 m) | Acoustic Revive USB-5.0PL (5 m), recenzja TUTAJ - Sieć LAN: Acoustic Revive LAN-1.0 PA (kable ) | RLI-1 (filtry), recenzja TUTAJ - Router: Liksys WAG320N - Serwer sieciowy: Synology DS410j/8 TB |
OKABLOWANIE System I - Interkonekty: Siltech ROYAL SIGNATURE SERIES DOUBLE CROWN EMPRESS, czytaj TUTAJ | przedwzmacniacz-końcówka mocy: Acrolink 7N-DA2090 SPECIALE, recenzja TUTAJ - Kable głośnikowe: Tara Labs Omega Onyx, recenzja TUTAJ System II - Interkonekty: Acoustic Revive RCA-1.0PA | XLR-1.0PA II - Kable głośnikowe: Acoustic Revive SPC-PA SIEĆ System I - Kabel sieciowy: Acrolink Mexcel 7N-PC9300, wszystkie elementy, recenzja TUTAJ - Listwa sieciowa: Acoustic Revive RTP-4eu Ultimate, recenzja TUTAJ - System zasilany z osobnej gałęzi: bezpiecznik - kabel sieciowy Oyaide Tunami Nigo (6 m) - gniazdka sieciowe 3 x Furutech FT-SWS (R) System II - Kable sieciowe: Harmonix X-DC350M2R Improved-Version, recenzja TUTAJ | Oyaide GPX-R (x 4 ), recenzja TUTAJ - Listwa sieciowa: Oyaide MTS-4e, recenzja TUTAJ |
AKCESORIA ANTYWIBRACYJNE - Stolik: Finite Elemente PAGODE EDITION, opis TUTAJ/wszystkie elementy - Platformy antywibracyjne: Acoustic Revive RAF-48H, artykuł TUTAJ/odtwarzacze cyfrowe | Pro Audio Bono [Custom Version]/wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany, recenzja TUTAJ | Acoustic Revive RST-38H/testowane kolumny/podstawki pod testowane kolumny - Nóżki antywibracyjne: Franc Audio Accessories Ceramic Disc/odtwarzacz CD /zasilacz przedwzmacniacza /testowane produkty, artykuł TUTAJ | Finite Elemente CeraPuc/testowane produkty, artykuł TUTAJ | Audio Replas OPT-30HG-SC/PL HR Quartz, recenzja TUTAJ - Element antywibracyjny: Audio Replas CNS-7000SZ/kabel sieciowy, recenzja TUTAJ - Izolatory kwarcowe: Acoustic Revive RIQ-5010/CP-4 CZYSTA PRZYJEMNOŚĆ - Radio: Tivoli Audio Model One |
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity