Przedwzmacniacz/DAC + wzmacniacz mocy
NuPrime
Producent: NUPRIME AUDIO, Inc. |
ak na początek lat 2000. zaoferowanie audiofilom wzmacniaczy pracujących w klasie D było śmiałym posunięciem, bo nawet dzisiaj, piętnaście lat później to technologia, która wciąż ostrożnie stawia kroki w audio klasy high-end. Pomysł okazał się trafiony, bo w tym samym roku magazyn „The Absolute Sound” przyznał wzmacniaczowi Reference 9 nagrodę Power Amp of The Year 2005. Sekretem firmy była technologia – jej inżynierowie opracowali analogowy, pracujący w klasie D wzmacniacz o układzie samowzbudnym („self-oscilating”). W latach 2009-2010 obroty wzrosły aż o 70%, co pokazało, że firma jest na dobrej drodze. W 2014 roku założyciel firmy NuForce, pan Jason Lim, przy pomocy fabryki OEM, wykupił prawa do jej high-endowego ramienia, a jej reszta trafiła do firmy Optoma i tam rozwinęła ofertę urządzeń przenośnych. Pierwszym wzmacniaczem nowo sformowanej firmy NuPrime był model IDA-16, który pojawił się na rynku w 2014 roku. Był to wzmacniacz pracujący w klasie D, czyli impulsowy („switching-power”). I to jest właśnie jeden z wyróżników urządzeń NuPrime. Dokładnie te same zasady kierowały jej inżynierami przy projektowaniu jej najbardziej zaawansowanych, najbardziej przemyślanych i najdroższych urządzeń, jakie do tej pory opuściły deski kreślarskie jej projektantów (mówię oczywiście w przenośni, chodzi oczywiści co komputery), serię EVOLUTION. Zostały one pokazane w 2018 roku. | EVOLUTION DAC Piszę, że to najdroższe urządzenia tej firmy, tak też wyglądają i tak są zbudowane, ale – spójrzmy prawdzie w oczy – za niespełna 54 000 złotych otrzymujemy zaawansowany system, złożony z wysokiej klasy przetwornika cyfrowo-analogowego zintegrowanego z regulacją siły głosu (15 495 zł), a także dwie, mocne, końcówki mocy (po 18995 zł każda). Za te pieniądze inne firmy oferują co najwyżej spore wzmacniacze zintegrowane. Evolution DAC jest przetwornikiem cyfrowo-analogowym, którego wyjście może być albo nieregulowane, albo regulowane. Jeśli w menu ustawimy regulowane wyjście, wówczas będzie on pełnił także funkcję przedwzmacniacza, choć ograniczonego jedynie do wejść cyfrowych. Jest ich aż siedem: USB, I2S na łączu HDMI, dwa RCA, dwa optyczne TOSLink oraz AES/EBU. Wyjścia analogowe też są podwójne – to stereofoniczne pary wyjść zbalansowanych XLR i niezbalansowanych RCA. Menu możemy wybrać typ filtra cyfrowego oraz włączyć jeden z 18 (!) trybów upsamplingu. To nowoczesne rozwiązanie, a sygnał wejściowy możemy upsamplować aż do PCM 768 kHz lub DSD 24,6 MHZ! Dodajmy, że wejście USB ma także dekoder MQA. Materiały firmowe jego najważniejsze cechy opisują w ten sposób: Aby doskoczyć do wymogów stawianych serii Evolution, układ zasilający Evolution DAC został całkowicie przeprojektowany przy użyciu transformatorów C-Core i filtra AC, jak i nowego układu DAC-a. Zastosowaliśmy w nim najlepszy na świecie, 32-bitowy układ D/A, ES9038PRO, jak również nasz firmowy układ scalony PSRC (sampling rate converter - red.), który nie tylko dekoduje sygnał wejściowy, ale także przeprowadza zmienia częstotliwość próbkowania w górę lub w dół z PCM 44,1 kHz do PCM 768 kHz i DSD64 do DSD512. | Po co nam I2S? I²S (ang. Inter-IC Sound) to magistrala zaprojektowana w 1986 roku przez firmę Philips do przesyłania dźwięku w formie cyfrowej, w kodowaniu PCM; 5 czerwca 1996 roku została poprawiona. I2S – spotykamy również nazwy I2S lub IIS (takiej używa NuPrime), służy do przesyłu sygnału cyfrowego wewnątrz odtwarzaczy CD i DVD z transportu do przetwornika D/A. W łączu tym przesyłane są osobno: zegar SCK, aktywny kanał audio LRCK oraz dane SDATA. Na potrzeby konsumenckie opracowano znacznie prostsze łącza – elektryczny S/PDIF, realizowany na gniazdach RCA lub BNC, i optyczny TOSLink. Jego studyjną wersją jest łącze AES/EBU, czyli zbalansowana wersja S/PDIF. Ich wadą jest to, że wszystkie dane przesyłane są jednym kablem, szeregowo. Odbiornik musi więc najpierw je „rozpakować” i dopiero potem zdekodować. A to wprowadza do sygnału jitter. I2S nie ma wspólnego standardu, dlatego każda firma realizuje go po swojemu. CEC przesyła sygnał za pomocą czterech kabli BNC, Ayon Audio za pomocą łącza RJ-45 (Ethernet), Audio Alchemy przez łącze DIN, a PS Audio i Wyred4Sound stosują kable HDMI. W NuPrime znajdziemy gniazdo HDMI. | EVOLUTION ONE Evolution One, albo – jak pisze też czasem producent – Evo One, należy do serii Reference tego producenta i jest bezpośrednim następcą modelu Reference 20. Jest on pierwszym wzmacniaczem pracującym w klasie D z tak wysoką impedancją wejściową, wynoszącą aż 1 MΩ. Pozwala ona uniezależnić się w jakiejś mierze od impedancji wyjściowej źródła sygnału, a także od kabli połączeniowych. Co więcej, układ samego wzmacniacza, opracowanego również samodzielnie przez inżynierów firmy, sterowany jest układem PWM o bardzo wysokiej częstotliwości 700 Hz – to naprawdę bardzo dużo. Pozwala to na uzyskanie bardzo wysokiej rozdzielczości sygnału. Sam wzmacniacz jest bardzo mocny – oddaje aż 240 W przy 8 Ω i 330 W przy 4 Ω, a w szczycie, odpowiednio, 285 W i 390 W. Urządzenie to pracuje w klasie D, a klasa ta jest ceniona za to, że jej urządzenia są lekkie. A to dlatego, że nie trzeba stosować w nich dużych radiatorów – są bardzo efektywne (ekologiczne) i się nie grzeją – a także dzięki stosowaniu zasilaczy impulsowych, gdzie transformatory są maleńkie. Nie wszyscy jednak uważają, że tak powinno się budować tego typu urządzenia – przypomnijmy chociażby firmę MBL i wzmacniacze Corona C51. Tak naprawdę firma NuPrime mówi o „hybrydowej klasie D”. Chodzi o to, że przy niskich sygnałach wzmacniacz pracuje w klasie A, a dopiero przy wysokich poborach prądu włącza się do akcji wzmacniacz w klasie D. | JAK SŁUCHALIŚMY DAC i końcówki mocy NuPrime Evolution testowane były jako całość (system). DAC stanął na półce Finite Elemente Pagode Edition, natomiast dla końcówek przygotowałem miejsce na podstawce Sonus faber i platformie antywibracyjnej Acoustic Revive RST-38H, postawionych przed stolikiem. Wzmacniacze stały jeden na drugim, ale zapewne nieco lepiej zagrają kiedy będą stały obok siebie – niestety nie miałem na tyle miejsca. Na wzmacniaczu stojącym na górze położyłem pasywny filtr EMI/RFI Verictum X Block. Źródła sygnału cyfrowego były dwa, ze wspomaganiem w postaci laptopa HP Pavilion dv7 (8 GB RAM, 500 GB SSD + 1 Tb HDD, Windows 10, JPLAY). Źródłami były: odtwarzacz SACD Ayon Audio CD-35 HF Edition oraz odtwarzacz plików Lumin T1. Do testu użyłem płyt CD, plików z dysku SSD oraz plików streamowanych z serwisu internetowego Tidal. Sygnał do przetwornika przesyłany był kablami cyfrowymi Acoustic Revive RCA1.0 Triple-C FM (1.8 x 1.4 mm) z wyjść cyfrowych Ayona i Lumina. Przetwornik zasilany był kablem zasilającym 聖 Hijiri SM2R „Sound Matter”, a wzmacniacze dwoma identycznymi kablami Acoustic Revive Absolute-Power Cord. Kabel głośnikowy Siltech Triple Crown przekazywał sygnał do kolumn Harbeth M40.1. Użyłem również prostego konstrukcyjnie kabla NOS Western Electric WE16GA. Nagrania użyte w teście (wybór): | TIDAL
Nieporozumienia wokół wzmacniaczy pracujących w klasie D wynikają z prostego faktu – początkowo była to technika przeznaczona do niedrogich urządzeń przenośnych i do samochodów. W tego typu aplikacjach sprawdzała się bezbłędnie, ponieważ można było wykorzystać jej dwie największe zalety: bardzo wysoką sprawność, dochodzącą do 92%, a także niewielkie rozmiary. Wysoka sprawność oznacza, że wzmacniacz się nie grzeje i niepotrzebne są radiatory. Z kolei niewielkie rozmiary pozwalały zmieścić całość w kilku cm2. Jakość dźwięku miała mniejszą wagę. Podejście do niej zmieniło się, kiedy projektanci zaczęli stosować tego typu układy w urządzeniach audio wyższej klasy, a wreszcie weszli z nimi do high-endu. Tutaj ani sprawność, ani rozmiary wzmacniaczy w klasie D nie miały większego znaczenia. Tak naprawdę, to były to ograniczenia, które je w oczach wielu melomanów i audiofilów dyskwalifikowały, bo nie od dziś wiadomo przecież, że lampy i wzmacniacze pracujące w klasie A – a to jest stereotypowy top – grzeją się, jak diabli, a rozmiar ma znaczenie – im urządzenie większe, tym – domyślnie – lepsze. Konstruktorzy takich urządzeń stanęli więc przed wyjątkowym wyzwaniem – musieli udowodnić, że to technologia dojrzała, a także musieli do niej przekonać słuchaczy. A do sprawy mogli podejść w dwojaki sposób – albo kupując gotowe moduły u specjalistów, obudowując je układami wejściowymi własnego pomysłu, obudową i, czasem, zasilaczem, albo zaprojektować taki układ samemu. NuPrime od początku rozwija swoje własne technologie. W systemie Evolution słychać, jak się ten dźwięk zmieniał i w którym kierunku firma zdąża. W materiałach firmowych producenta można znaleźć informację o tym, że starano się uzyskać dźwięk daleki od stereotypowego, to znaczy ciepły i nasycony. Cóż powiedzieć – to dokładnie taki dźwięk: ciepły i nasycony. Znam wiele wzmacniaczy w klasie D, z różnych przedziałów cenowych i choć dzielą się na dwa obozy – nazwijmy je „precyzyjny” i „lampowy” – to w ramach każdego z nich można znaleźć całą gamę modyfikacji. |
System NuPrime Evo jest w obozie „lampowym”, ale nie do końca. Im dłużej go słuchałem, im więcej płyt i utworów przesłuchałem, tym bardziej byłem pewny, że to brzmienie wymodelowane tak, aby przypominało granie wzmacniaczy tranzystorowych pracujących w klasie A, ale raczej spod znaku firmy Sugden Audio i starych wzmacniaczy Passa i Musical Fidelity niż – powiedzmy – Accuphase i Krella. System NuPrime generuje duży i treściwy dźwięk. Tu nie ma „pitu, pitu”, blachy nie cykają, jak cynowe puszki, a bas nie jest zaledwie sugerowany. To pełnokrwiste brzmienie, z ciężkimi blachami, dużymi źródłami pozornymi i wypełnionym, mocnym basem. Ten ostatni jest o tyle wyjątkowy, że jest lepszy niż w większości wzmacniaczy pracujących w klasie A, może poza największymi bestiami. Ma bardzo dobrze definiowany kształt i jest wielobarwny. A przy tym jest miękki i naturalny. Podobało mi się to, jak wyraźnie był prowadzony, a przy tym jak dobrze stapiał się z całym przekazem, nigdy nie grał „obok” reszty zespołu. Druga strona pasma jest ocieplona i lekko wycofana. Tu z kolei przychodzą na myśl porównania ze wzmacniaczami lampowymi i lampami EL34. Podobnie kształtowane jest uderzenie, z jednej strony szybkie, a z drugiej pełne. Jak dobrze to działa usłyszałem przy płycie CD Chucka Mangione pt. Children of Sanchez. Pierwsza część utworu tytułowego pokazała duży wokal i mocne, duże pudło gitary akustycznej – tak, jak powinno być. A kiedy weszły bębny, rozpętała się prawdziwa burza – zabrzmiały potężnie, nisko i głęboko. Całość była dogęszczona i jednocześnie nieco uspokojona. To tego typu granie, którego chcemy słuchać głośno – raz, dlatego, że się da, bez żadnych przykrości ze strony systemu, a dwa, że im jest głośniej, tym wyższą dynamikę i namacalność otrzymujemy. Z jednej strony nadaje to nagraniom konkretny kształt, ale z drugiej pozwala na wysłuchanie każdego, naprawdę każdego nagrania bez zgrzytania zębami i bez biegania po środku uspokajające. A problemem dla melomanów wyposażonych w dobry sprzęt są szczególnie krążki nagrane z dużą kompresją, która manifestuje się na dobrym sprzęcie utwardzeniem ataku i jaskrawością wysokich tonów, dobitych jasną wyższą średnicą. Tak brzmią, dla przykładu, nagrania Crave Madonny (feat. Swae Lee), Hurts 2B Human P!nk i Borderline Tame Impala. Z systemem NuPrime zabrzmiały one gorzej niż dobre rejestracje, szczególnie te o wysokiej rozdzielczości, ale wcale nie było źle, dało się tego słuchać bez problemu i nastawiony byłem na muzykę – dźwięk zszedł na dalszy plan. Ale to z dobrymi nagraniami dostaniemy najwięcej dobrego. Szczególnie ekscytująco zabrzmiały pliki MQA z Tidala, bo pojawiła się większa przestrzeń, poprawia precyzja i rozdzielczość. A to ważne, bo amerykański system nastawiony jest na pierwszy plan, na bliski przekaz i skraca wybrzmienia, nie skupia się na akustyce. Z plikami hi-res było to mniej widoczne, dostałem po prostu gładki, szybki, ale i miękki dźwięk. Ale z każdym nagraniem coraz bardziej jasne było, że to urządzenia przeznaczone dla ludzi, którzy uważają, że bez basu muzyka traci sens. I dlatego był on lekko podniesiony i gęsty. Podniesienie poziomu pomiędzy 200 i 400 Hz było klarowne, ale też wpisywało się w pomysł na całość, nie było przypadkiem. Wzmacniacze bardzo dobrze kontrolowały głośniki Harbetha i tylko na samym dole, naprawdę nisko, wydajne prądowo wzmacniacze pracujące w klasie AB, jak mój Soulution 710 pokazują więcej i lepiej. Myślę jednak, że bez bezpośredniego porównania nikt tego nie zauważy, bo to przemyślane, spójne granie z mocnym basem. PODSUMOWANIE Referencyjny system firmy NuPrime ma wyraźnie ukształtowany dźwięk, to nie jest dźwięk neutralny. Chodziło w nim o przekazanie muzyki w maksymalnie przyjemny sposób, z gęstym i niski basem i lekko ocieploną górą. Udało się to znakomicie, brawo! Najważniejsze są tu większe założenia, a nie detale, barwa, a nie uderzenie. Nie ma wątpliwości, że wzmacniacz świetnie kontroluje głośniki, bo przekaz miał pełnię i był po prostu wiarygodny. Widziałbym ten system wszędzie tam, gdzie chcemy posłuchać muzyki w spokoju, ale i z zainteresowaniem. Skupieni będziemy na muzyce i to nią będziemy zainteresowani. To naprawdę coś! A przy tym dostaniemy wysokiej próby inżynierię, świetną budowę mechaniczną i stosunkowo – jak na system high-endowy o tej mocy – niewielkie rozmiary. No i nic nie będzie się grzało :) Urządzenia firmy NuPrime, podobnie jak wcześniej NuForce, zawsze wyróżniały się solidną obudową i nietypowymi proporcjami – były wyjątkowo płaskie. Pozwalała na to użyta technologia, a zaletą był nie tylko nowoczesny projekt plastyczny, ale także wyższa sztywność. Minusem była bliska odległość elektroniki od metalowej obudowy, co nie jest korzystne Jak zwykle to sprawa wyboru, a inżynierowie firmy najwyraźniej uznali, że się to opłaca. Urządzenia z serii Evolution są wyjątkowo duże i – co dla wzmacniaczy w klasie D nietypowe – ciężkie. Ich obudowy bazują na sztywnym chassis ze stalowych blach, do których przykręcono aluminiowe, znacznie grubsze, moduły tworzące przód, boki i górę. Przednia ścianka nie jest plaska, ale – co jest dla tej firmy charakterystyczne – ma przypominać diament. Obudowa jest skonstruowana w ten sposób, że nie widać nigdzie śrub. Urządzenia stoją na solidnych płaskich stożkach o dużej średnicy, zakończonych gumowymi kulkami. | EVOLUTION DAC Przód i tył | Evolution DAC jest tak naprawdę przetwornikiem cyfrowo-analogowym z sekcją przedwzmacniacza liniowego. Na jego przedniej ściance znajdziemy dwie gałki oraz sporej wielkości wyświetlacz z niebieskim filtrem. Odczytamy na nim siłę głosu, wejście oraz parametry sygnału wejściowego. Prawdę mówiąc siła głosu powinna być pokazywana większymi cyframi, na całą wysokość wyświetlacza. Gałki mają podwójne działanie – kręcąc nimi zmieniamy wejścia (lewa) i siłę głosu (prawa), a naciskając „wybudzamy” ze stanu standby (jak wyżej) lub aktywujemy tryb „mute”. Tył urządzenia mocno wskazuje na podwójną naturę Evolution DAC – wejścia cyfrowe są z jednej strony, a wyjścia analogowe z drugiej i są one oddzielone przerywaną linią. Wejść cyfrowych jest siedem: USB, I2S na łączu HDMI, dwa RCA, dwa optyczne TOSLink oraz AES/EBU. Wyjścia analogowe też są podwójne – to stereofoniczne pary wyjść zbalansowanych XLR i niezbalansowanych RCA. Dodajmy, że gniazda RCA – zarówno analogowe, jak i cyfrowe – są wysokiej próby, to nie jest tania amatorka. Środek | Dużą część wnętrza urządzenia zajmuje zasilacz – to zawsze dobry znak. Przy gnieździe zasilającym mamy długą na całą głębokość urządzenia płytkę z filtrem napięcia zasilającego – to wielokrotne filtry typu Pi. Jak podaje producent, dzięki niemu zakłócenia tłumione są przynajmniej o 20 dB w zakresie od 100 kHz do 5 MHz. Tak przygotowane, trafia do dwóch, sporej wielkości, transformatorów typu C-Core, stosowanych na przykład przez firmę YBA. Te tutaj zostały zaekranowane. Po nich widać cztery osobne prostowniki i sześć dużych kondensatorów tłumiących tętnienia sieci, o łącznej pojemności 70 000 μF. Potem napięcie jest stabilizowane w układach scalonych dla sekcji cyfrowej i w tranzystorach dla części analogowej. To bardzo purystyczna i audiofilska „droga samuraja”, że tak powiem :) Z asynchronicznego wejścia USB trafiamy do układu DSP, w którym jest on dekodowany – także sygnał MQA. Po nim mamy kolejny układ DSP, w którym dokonywana jest konwersja sygnału (upsampling). Sygnał w tej postaci, a także z innych wejść cyfrowych, trafia następnie do przetwornika cyfrowo-analogowego ESS SABRE ES9038PRO. To flagowy układ tej amerykańskiej firmy oparty na 32-bitowej architekturze, która nosi firmową nazwę HyperStreamDAC, dzięki której układ osiąga znakomitą dynamikę na poziomie do 140 dB. To ośmiokanałowy układ, w którym cztery kanały składają się na jeden, minimalizując w ten sposób zniekształcenia i szumy. Obok widać ładne zegary taktujące. Dodajmy, że w układzie zaimplementowano siedem różnych filtrów cyfrowych. Sekcja analogowa jest nie mniej ciekawa. Zbudowana została wokół topowych układów scalonych. Są one montowane nie bezpośrednio do płytki drukowanej, a do podstawek. Nieco zmniejsza to szybkość narastania sygnału, ale dzięki temu użytkownik może samodzielnie kształtować dźwięk, wymieniając układy na lepsze, albo po prostu inne – a jest w czym wybierać! Osobny tor mamy dla wyjścia zbalansowanego i osobny dla niezbalansowanego, co w dużej mierze uniezależnia je od siebie. Obok układów scalonych widać kondensatory Elna. Pilot zdalnego sterowania | Pilot zdalnego sterowania jest duży, ciężki – bo metalowy – i niezbyt ergonomiczny. Ważne, że punkt zadziałania guzików jest wyraźny. Mamy tu wiele guzików, którymi zmniejszymy intensywność wyświetlacza, możemy się poruszać po menu, zmienimy również siłę głosu i wejście. | EVOLUTION ONE Przód i tył | Przód wzmacniacza mocy Evolution One jest minimalistyczny – to ostatecznie tylko końcówka mocy. Na mocno wydłużonym froncie mamy więc jedynie przycisk standby oraz maleńką, białą diodę LED. Logotyp firmy został nieco schowany, ponieważ jest tylko lekko wyfrezowany i nie jest zabarwiony. Tył też jest przejrzysty – to zbalansowane i niezbalansowane wejście analogowe, przełączane małym hebelkiem obok, para wysokiej klasy wyjść głośnikowych firmy WBT, gniazdo trigger 12 V, którym włączymy urządzenie zdalnie, a także gniazdo zasilające IEC zintegrowane z mechanicznym wyłącznikiem. Co ciekawe, wejście RCA jest inne niż gniazda w przedwzmacniaczu – tam były złocone, a to tutaj jest rodowane. Środek | Wzmacniacz mocy NuPrime Evolution One wygląda w środku zawodowo. To wzmacniacz pracujący w klasie D i się tego nie wstydzi, a co więcej – stara się rdzeń tej technologii doprowadzić tam, gdzie by go widział. Mówi się, że wzmacniacze tego typu mają przewagi w postaci zintegrowanych z nimi zasilaczy impulsowych, które są zazwyczaj niczym więcej niż prostymi przetwornicami AC/AC. Tutaj mamy do czynienia z rozbudowanym zasilaczem liniowym, z dużym transformatorem, który nadaje całości masy, i z ładnym filtrem wejściowym. Napięcie jest filtrowane w ośmiu dużych kondensatorach „Audio Grade” z logo NuPrime i ośmiu mniejszych. Obok są jeszcze dwa kondensatory polipropylenowe WIMA, być może sprzęgające te większe, a przez to poprawiające ich zachowanie przy wysokich częstotliwościach. Sygnał wejściowy trafia do układów dyskretnych, z tranzystorami, zmontowanych w technice montażu powierzchniowego, ale z przewlekanymi kondensatorami firmy Vishay/Evox. To wyjątkowy układ, mający impedancję wejściową na poziomie 1 MΩ – to bardzo dużo (i dobrze) i zdarza się bardzo rzadko. Na przykład w moim przedwzmacniaczu Ayon Audio Spheris III za 130 000 zł. Poprawia to współpracę ze źródłem sygnału i w jakiejś mierze uniezależnia końcówkę od kabli połączeniowych. Ta sekcja ma budowę zbalansowaną. Sam wzmacniacz mocy jest nazywany przez firmę „hybrydowym”, ponieważ do pewnego momentu pracuje w klasie A, a przy wyższych poborach mocy w klasie D. Podobne rozwiązanie swego czasu zaproponowała firma Devialet. Podstawą sekcji pracującej w klasie D jest niewielki, ale zaawansowany układ modulatora PWM. Pracuje on z bardzo wysoką częstotliwością 700 Hz, dzięki czemu jest mniej czuły na zakłócenia i oferuje znacznie wyższą rozdzielczość sygnału niż klasyczne modulatory. Powtórzmy: to wzmacniacz analogowy, ale pracujący w impulsowej klasie D. Pełne zawodowstwo. ■ Dane techniczne (wg producenta) | EVOLUTION DAC |
System referencyjny 2019 |
|
|1| Kolumny: HARBETH M40.1 |TEST| |2| Podstawki: ACOUSTIC REVIVE (custom) |3| Przedwzmacniacz: AYON AUDIO Spheris III |TEST| |4| Odtwarzacz Super Audio CD: AYON AUDIO CD-35 HF Edition No. 01/50 |TEST| |5| Wzmacniacz mocy: SOULUTION 710 |6| Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS| |7| Filtr głośnikowy: SPEC REAL-SOUND PROCESSOR RSP-AZ9EX (prototyp) |TEST| |
|
Okablowanie Interkonekt: SACD → przedwzmacniacz - SILTECH Triple Crown (1 m) |TEST|Interkonekt: przedwzmacniacz → wzmacniacz mocy - ACOUSTIC REVIVE RCA-1.0 Absolute Triple-C FM (1 m) |TEST| Kable głośnikowe: SILTECH Triple Crown (2,5 m) |ARTYKUŁ| |
|
Zasilanie Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → odtwarzacz SACD - SILTECH Triple Crown (2 m) |TEST|Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → przedwzmacniacz - ACOUSTIC REVIVE Power Reference Triple-C (2 m) |TEST| Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → wzmacniacz mocy - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 |TEST| Kabel zasilający: gniazdko ścienne → listwa zasilająca AC - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 (2 m) |TEST| Listwa zasilająca: AC Acoustic Revive RTP-4eu ULTIMATE |TEST| Listwa zasilająca: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR (+ Himalaya AC) |TEST| Platforma antywibracyjna pod listwą zasilającą: Asura QUALITY RECOVERY SYSTEM Level 1 |TEST| Filtr pasywny EMI/RFI (wzmacniacz słuchawkowy, wzmacniacz mocy, przedwzmacniacz): VERICTUM Block |TEST| |
|
Elementy antywibracyjne Podstawki pod kolumny: ACOUSTIC REVIVE (custom)Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS| Platformy antywibracyjne: ACOUSTIC REVIVE RAF-48H |TEST| Nóżki pod przedwzmacniaczem: FRANC AUDIO ACCESSORIES Ceramic Classic |ARTYKUŁ| Nóżki pod testowanymi urządzeniami: |
|
Analog Przedwzmacniacz gramofonowy: Wkładki gramofonowe:
Docisk do płyty: PATHE WINGS Titanium PW-Ti 770 | Limited Edition Mata:
|
|
Słuchawki Wzmacniacz słuchawkowy: AYON AUDIO HA-3 |TEST|Słuchawki:
|
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity